Oczywiście. Habit zobowiązuje, tyle że pod tym habitem jest normalny słaby człowiek pomimo powołania, postulatu, formacji duchowej, wzrastania w charyzmacie itp.
- no widzisz Krysiu kupę zrobiłaś, a ja cię umyłam, oczyściłam a teraz pójdziesz spać.- (chory) - ty to robisz bo to lubisz. Jeszcze jedna kupę ci zrobię. (i chora....sruuuu)No jak zareagować?
No jak zareagować?
Oczywiście. Habit zobowiązuje, tyle że pod tym habitem jest normalny słaby człowiek pomimo powołania, postulatu, formacji duchowej, wzrastania w charyzmacie itp.Nerwy puszczają. Taka ludzka słabość i odruchowo...pac! chorego w głowę. Wyobraźmy sobie sytuację (zasłyszaną) - opiekun i chory psychicznie niesprawny krewny;- no widzisz Krysiu kupę zrobiłaś, a ja cię umyłam, oczyściłam a teraz pójdziesz spać.- (chory) - ty to robisz bo to lubisz. Jeszcze jedna kupę ci zrobię. (i chora....sruuuu)No jak zareagować?
Bić po twarzy i szarpać za włosy?[/i]
Zalecana reakcja: "Oj Krysiu, Krysiu, co za figlarz z ciebie, ty mnie wykończysz".
Umyć jeszcze raz, zrobić na czole znak krzyża i ucałować na dobranoc...
Jeśli dziecko jest chore i malutkie to nie ma innego wyjścia, ale taka pobłażliwość dla załóżmy 10 latka to przesada.
Zwyczajnie skarcić klapsem za bezczelność. Wyznaję staroświecki model wychowawcy, który za zło wynagradzać nie pozwala.
Imho to nie jest kwestia slabosci siostry, tylko kwestia kretynstwa przelozonych. Nie kazdy nadaje sie do opieki nad cudzym dzieckiem, w dodatku psychicznie chorym. A jak sie nie nadaje, to sie takiej osoby nie przeznacza do takiej pracy.
Ale co mają zrobić przełożone zakonne, jeśli w swoim zgromadzeniu nie widzą odpowiednich kandydatek do tego typu posługi, a charyzmat niejako wymusza świadczenie konkretnych dzieł miłosierdzia?