1. Argument Pana FB, jakoby jeśli jestem przekonana, że nie grzeszę= nie grzeszę( ciężko, o to chodzi). A gdzie tu kwestia ignorancji zawinionej? Jeśli Pan będzie przekonany, że współżycie przedmałżeńskie nie jest grzechem, a x osób Panu mówi, że jest, ale Pan te ich uwagi odrzuca, to według mnie i tego, co wiem na ten temat, nie tylko że grzeszy Pan ciężko, ale dodatkowo zwiększa ciężar swojego grzechu przez tzw. ignorancję zawinioną. W skrócie- grzech to świadomy i dobrowolny wybór zła w materii ciężkiej ze świadomością grzechu ciężkiego. I do momentu dopóki Pan nie wie, że Pan grzeszy, to Pańskie przekonanie zabiera Panu możliwość zgrzeszenia ciężkiego, jednakże w momencie, gdy się Pan o tym dowie, że to jest grzech ciężki, to każdy kolejny ten sam czyn już będzie grzechem ciężkim, bez względu na to, czy Panu się podoba to, że to jest grzech ciężki, czy nie. Czy Pan subiektywnie uważa, że to jest grzech ciężki, czy nie. Pana logika jest bardzo niebezpieczna- stosuje ją x katolików odnośnie np. antykoncepcji- Kościół mówi, że to grzech, ale ja jestem przekonany, że nie, więc nie mam grzechu.
Czy znaja Panstwo ten fragment? Czy to nie jest wystarczajace autorytatywne stwierdzenie papieskie, ze NOM jet rytem katolickim?
Panie AI....nie od wczoraj jestem na tym forum.
Bokotematycznie stwierdzę, że chyba lepszym przykałdem, byłby Francuski i Quebecuański.