Pamiętam wycieczkę do Białowieży w połowie lat 90-tych. Po niedzielnej Mszy, pozwolił mi i jeszcze 2 innym osobom wejść na wieżę, Chcieliśmy popatrzeć na las z wysokości. Po drodze na jednym z pięter zobaczyliśmy rzucone na ziemię stroje liturgiczne i wyposażenie ołtarza. Manipularze, ornaty, welony, niektóre niezwykle piękne, wszystko (po)rzucone w wielkim nieładzie na ziemię. Częściowo zniszczone. Pamiętam, że byliśmy wstrząśnięci tym widokiem, tym brakiem szacunku.
Mam ogromny szacunek do księży, zakonników. Zauważyłam, że to "działa" wtedy, gdy taki kapłan ma szacunek do samego siebie, gdy modli się a nie tylko mówi o modlitwie. Zupełnie "rozbraja" mnie kapłan, który wyraźnie żyje wiarą, kocha Mszę Świętą. To widać, nie trzeba się zbytnio przyglądać, aby rozpoznać księdzai mieć zaufanie.
Cytat: s.Małgorzata w Lutego 16, 2009, 20:28:57 pmMam ogromny szacunek do księży, zakonników. Zauważyłam, że to "działa" wtedy, gdy taki kapłan ma szacunek do samego siebie, gdy modli się a nie tylko mówi o modlitwie. Zupełnie "rozbraja" mnie kapłan, który wyraźnie żyje wiarą, kocha Mszę Świętą. To widać, nie trzeba się zbytnio przyglądać, aby rozpoznać księdzai mieć zaufanie. Ale da się również zauważyć, czy "mówienie o modlitwie" (które samo w sobie jest przecież obowiązkiem kapłana) wynika z jego osobistych doświadczeń, czy wyłącznie z posługiwania się "ładnymi sformułowaniami". Inaczej o modlitwie mówi osoba (zresztą nie tylko kapłan), która doświadczyła mocy modlitwy.