Pani OlaaaaNie odpowiem Pani na pytanie czy to ładne bo......nie wiem co to jest. Jakis odarty ze zbroi mały rycerz z przydługim mieczem na plecach?
Stoją w krajobrazie całkowicie osamotnione. Niczego nie przypominają. Znikąd się nie wywodzą. Zrobione, jakby gdzie indziej i przyniesione nocą, a potem podstępem i przemocą umieszczone na przekór pamięci – pisze o nowoczesnych kościołach Andrzej Statsiuk w felietonie z najnowszego numeru „Tygodnika Powszechnego”.Wrażenie jest szczególnie wstrząsające, gdy wybudowano je obok wiekowych, najczęściej drewnianych świątyń. Mógłbym podać przykłady dziesiątków tych nieszczęsnych par, ale nie chodzi mi o to, by szydzić z gustu i wykształcenia proboszczów, umiejętności architektów oraz naiwnej czy wymuszonej hojności wiernych. Zastanawia mnie tylko, co się stało z naszą religijnością, co się stało z naszym językiem, za pomocą którego naszą religijność wyrażamy? Czego wyrazem są te betonowe monstra rozsiane po wsiach i miasteczkach? Większość z nich powstała w schyłkowym komunizmie i w jakiś przewrotny sposób podzieliła jego brzydotę i katastrofalne bezformie. Tak jakby za pomocą gigantyzmu, za pomocą brutalnego gwałtu na przestrzeni architektura sakralna tamtych lat chciała zamanifestować pełne pychy zwycięstwo nad wrogiem, a jednocześnie stała się jego bękartem. Bo cóż pozostało? Fabryki Pana Boga? Hangary religii? Magazyny wiary? Zakłady Naprawcze imienia Trójcy Świętej?Jakiś wstrząsający smutek emanuje z tych konstrukcji. Niewiadome jest ich pochodzenie. Tkwią sieroco w krajobrazie. Guliwerowie w krainie Liliputu. Z fasadami obłożonymi żółtym gresem. Z oknami ze zbrojonego szkła. Z blachotrapezem na dachach. Z dzwonnicami jak minarety. Z fallicznymi wieżami. Z frontonami z Matką Boską z gipsu, z papieżem z Bóg wie czego. Z luksferami. Z krzyżem na dziobie, bo arka to przecież najpopularniejsze odniesie. I najgłębsza metafora: łódź z betonu. Dokąd się nią przeprawimy?Coś się z nami stało? Nie potrafimy zbudować świątyni, by nie urągała oczom i przeszłości. Nie potrafimy mówić o Bogu. Wystarczy posłuchać kazań w prowincjonalnych kościołach, które są kalekie, sztuczne i anachroniczne. Opowiadają XIX-wieczne bajędy dla pańszczyźnianego ludu. Wystarczy włączyć toruńskie radio i posłuchać szefa, który udręczony brnie przez polszczyznę, czyniąc z niej karykaturę języka. Używa jej niczym kija na grzbiet stada, któremu chce przewodzić. Wystarczy posłuchać nieśmiertelnej „Barki”, by przekonać się, że śpiew, pieśń religijna zamieniły się w popowy kicz. Albo posłuchać w przywołanej rozgłośni współczesnej muzyki wychwalającej Pana. Usłyszymy plastikowe, syntetyczne dźwięki z komputera, płaskie jak dykta melodie, a nasze uszy stężeją w pełnym zażenowania oczekiwaniu na discopolowy tekst o dupie Maryni. I niewiele nasze uszy się pomylą, bo dostaniemy porcję patetycznej grafomanii przypominającej tłumaczenie z „google translate”. Pozostaje nadzieja, że Pan jest nieskończenie miłosierny albo głuchy.
Kościół MB Pocieszenia w Rzymie (1983):
A oto mój bunkier parafialnyhttp://www.diecezja.waw.pl/kobielska/147
Tja. Kościół, w którym na szczęście nigdy nie było Pana Jezusa. A bydynek sam w sobie piękny. Mozna by tam było zrobić normalna parafię FSSPX
Zapraszamy pana Sebastiana do wątków Pierwszy raz http://krzyz.nazwa.pl/forum/index.php/topic,1218.0/nowap.html i Od ilu lat http://krzyz.nazwa.pl/forum/index.php/topic,8343.msg183607.html#msg183607 .
Wczoraj byłem u Kalwinów na pl. Bankowym. Jak ja bym chciał, żeby sobie stamtąd poszli a tradycjonaliści sobie tam weszli... Na lewo od ołtarza mają fisharmonie i pianino. Oba instrumenty sprawne, zadbane i nastrojone. Gdzie ja kiedy słyszałem w kościele czy kaplicy katolickiej sprawną i nastrojoną fisharmonię? Chyba tylko na Bielanach, ale tam jest GIGANT, nie instrument.