Jak bowiem zachować całkowitą powagę słysząc jak starszy ksiądz sobie siedzi i pierdzi na Mszy św. (oczywiście wydaje mu się, że nikt nie słyszy)
Nam można.
czyli o tzw. "dowcipach religijnych" lub, jak kto woli, granicach dobrego smaku.
Drogi Panie Fidelisie, i szanowni Państwo: tu problemem jest to, że dla każdego z nas granice dobrego smaku leżą gdzie indziej. Dlatego prosiłbym o uszanowanie najwrażliwszych i nie zbliżanie się w pobliże własnej granicy.
Cytat: Fidelis w Sierpnia 29, 2009, 21:16:38 pmczyli o tzw. "dowcipach religijnych" lub, jak kto woli, granicach dobrego smaku.Pański post został ocenzurowany, gdyż sugerował pan w nim, że kapłan posługujący dla neokatechumenatu nie wierzy w Rzeczywistą Obecność. Ja się zgadzam, że zachowuje się tak, jakby nie wierzył, ale sugerowanie, że mógłby o Ciele Chrystusa wyrazić się per "ciasteczko" jest - uprzejmie rzecz ujmując - nieporozumieniem.
Jest moment gdzie przestaje być śmieszne.
Granica ta jest wredna, bo jest kilku stopniowo. Inne rzeczy (kawały) się akceptuje - np opowiadając samemu, inne - toleruje ...
W przypadku dowcipu cytowanego przez Pana Fidelisa czerwona lampka chyba słusznie się zapaliła, gdyż sugerowanie, iż Pan Jezus czepiał się kogoś po pijaku raczej nie jest koszer.