Czy to znaczy, że należy obniżać wymagania moralne Kościoła? Tylko w tej kwestii czy we wszystkich innych również?
Nie. To co Pan wymienił odnosi sie do kwestii doktrynalnych - antykoncepcja czy rozwody - to różne formy ataku na sakrament małżeństwa (atak na zasadę - nierozerwalność i cel małżeństwa. Co do "nieskromnego stroju" - zasada jest niezmienna - strój
powinien być skromny. To jak w danej kulturze pojmowana jest skromność to już inna kwestia. Dziś już gołe kolana mało kogo obchodzą...
@p. Bolt - coś mi się wydaję, że wystarczy, żeby norma własna była POWYŻEJ przeciętności. To samo w sobie wystarczy jako motywacja do pracy nad sobą. Stawianie norm (oczywiście tylko tych wobec których nie osiągnięto już punktu "non possumus") za wysoko spotęguje wrażenie, że jesteśmy oderwani od rzeczywistości (poniekąd jesteśmy), a ewentualne sympatia dla nas będzie powstrzymywana przez wrażenie nie wiem jakiego heroizmu, potrzebnego (rzekomo) do tego aby pozostać dziś katolikiem. To akurat jest sztucznym stawianiem barier na drodze do rekatolicyzacji świata. Niestety Kościół na świecie jest już w takim odwrocie, że nie ma co marnotrawić sił na sprawy w najlepszym razie dziś ledwo drugorzędne.