CytujJak jest za dużo ludzi, to ci 'nadmiarowi' nie służą tylko siedzą po cywilu w ławce poza prezbiterium razem z innymi wiernymi. Jak ktos chce byc blisko oltarza to nie powinno mu sie zabraniac. Niczemu to nie szkodzi. Wyganianie z prezbiterium maluchow moze ich zniechecic.
Jak jest za dużo ludzi, to ci 'nadmiarowi' nie służą tylko siedzą po cywilu w ławce poza prezbiterium razem z innymi wiernymi.
CytujNOM jest tak zaprojektowany(?), że ministrant na zwykłej Mszy jest całkowicie zbędny. Szczególnie w parafiach, gdzie czytania czytają wierni świeccy niebędący ministrantami (tzn. ludzie z kościoła). Dodatkowo proszę zwrócić uwagę, że ten dzielny ministrant, którego Pan opisał, zapewne zupelnie nieświadomie strydentalizował nową Mszę -- dzwonił na dzwonkach, czego NOM nie przewiduje.Nie sadze, poza tym nie bardzo rozumiem, dzwonki sa w NOM obecne.
NOM jest tak zaprojektowany(?), że ministrant na zwykłej Mszy jest całkowicie zbędny. Szczególnie w parafiach, gdzie czytania czytają wierni świeccy niebędący ministrantami (tzn. ludzie z kościoła). Dodatkowo proszę zwrócić uwagę, że ten dzielny ministrant, którego Pan opisał, zapewne zupelnie nieświadomie strydentalizował nową Mszę -- dzwonił na dzwonkach, czego NOM nie przewiduje.
Panie Fidelis osmiesza ich pan, teraz dodatkowo obraza mnie. Jesli to nie ich wina to prosze sobie darowac kpiny. Panie Dawid ja juz to wszystko wiem. Moze i nic nie wiem o Tradycji, ale dzieki niektorym ludziom na tym forum przekonalem sie czym byc nie powinna.
Cytat: Fidelis w Grudnia 28, 2009, 23:34:38 pmTaka była kiedyś zasada. Nam ministrantom nie wolno było dotykać naczyń liturgicznych. Dzisiaj kiedy widzę małego Wojtka, który przygotowuje przewodniczącemu "zastawę" jakby dziadkowi karafkę przynosił.... Daruje pan. Nie rozumiemy się. Nadajemy na różnych falach. A teraz za pozwoleniem celebransa mozna, prosze nie mieszac rytow.
Taka była kiedyś zasada. Nam ministrantom nie wolno było dotykać naczyń liturgicznych. Dzisiaj kiedy widzę małego Wojtka, który przygotowuje przewodniczącemu "zastawę" jakby dziadkowi karafkę przynosił.... Daruje pan. Nie rozumiemy się. Nadajemy na różnych falach.
Panie Fidelis osmiesza ich pan, teraz dodatkowo obraza mnie. Jesli to nie ich wina to prosze sobie darowac kpiny.
Cytat: Jean Gabriel Perboyre w Grudnia 28, 2009, 23:45:40 pmCytujJak jest za dużo ludzi, to ci 'nadmiarowi' nie służą tylko siedzą po cywilu w ławce poza prezbiterium razem z innymi wiernymi. Jak ktos chce byc blisko oltarza to nie powinno mu sie zabraniac. Niczemu to nie szkodzi. Wyganianie z prezbiterium maluchow moze ich zniechecic.Jest dokładnie odwrotnie. To, że nie każdy może służyć kiedy chce, powoduje, że służba staje się 'cenniejsza' i chłopcy dużo bardziej się starają. To primo, secundo: służba przy ołtarzu to nie jest koncert życzeń: 'ja chcę służyć i ja będę służyć, choćbym nic nie miał robić, tylko ładnie wyglądać'. Służba przy ołtarzu Pańskim to przywilej, a nie niezbywalne prawo. Tertio, bardzo dobre jest dla ministranta od czasu do czasu wysłuchać Mszy jak zwykły wierny. Niestety w NOMie wytworzył się 'zwyczaj', że jak chłopaczek zostaje ministratem w wieku 10 lat, to przez następne 8 lat w ławce nie siada.
Proszę wybaczyć kolokwializm: dzwonków w NOMie używa się na krzywy ryj. Przepraszam za dosadność. Przepisy NOMowe o dzwonkach nie wspominają, dzwonienie na NOMie to trydentalizacji odnowionej liturgii. Ponadto jaki jest sens dzwonków na NOMie? Przecież ideą przewodnią NOMu jest 'frontem do wiernego', wszystko jest po polsku, trzy mikrofony w prezbiterium, wszystko widać, wszystko słychać, ludzie świetnie rozumieją, co się dzieje, zatem po co używać dzwonków
@ Jean Gabriel PerboyreStatystów, proszę Pana, nie ministrantów.
Cytat: Jean Gabriel Perboyre w Grudnia 28, 2009, 23:58:48 pmPanie Fidelis osmiesza ich pan, teraz dodatkowo obraza mnie. Jesli to nie ich wina to prosze sobie darowac kpiny. Proszę podejść do sprawy z pewnym dystansem. Rozmawiamy abstrahując od konkretnych osób. Nie ma co odbierać wpisów aż tak osobiście. Też ministrantowanie zaczynałem od NOM-u, tam też pierwsze szlify dostałem.
Czytając Pana wypowiedzi już od dłuższego czasu, zastanawiam się czego Pan na tym forum szuka ? Proszę się nie obrażać tylko szczerze odpowiedzieć na moje pytanie.
Pierwsze wrazenie w posludze ministranta czesto zawaza na calej pozniejszej formacji takiego osobnika. Jak mu sie spodoba i zostanie, to potem czesto zostaje juz na lata i utrzymuje kontakt z Kosciolem.
Funkcja jest inna, ale jakas tam jest.
Cytat: Jean Gabriel Perboyre w Grudnia 29, 2009, 00:12:57 am Funkcja jest inna, ale jakas tam jest.No właśnie. Funkcja jakaś tam jest.
Cytat: Jean Gabriel Perboyre w Grudnia 29, 2009, 00:12:57 amPierwsze wrazenie w posludze ministranta czesto zawaza na calej pozniejszej formacji takiego osobnika. Jak mu sie spodoba i zostanie, to potem czesto zostaje juz na lata i utrzymuje kontakt z Kosciolem. Niestety częściej się to kończy słomianym zapałem, znudzeniem i odejściem chłopaka. Szczególnie, gdy młodzieniec taki 'wszystko' już potrafi, i pójdzie do lavabo i zakadzi itp. Wtedy okazuje się, że nie ma już niczego nowego i chłopak odpływa. Piszę to na podstawie wieloletniego doświadczenia z ministrantami.Oczywiście nie znaczy to, że kandydata na ministranta należy traktować z buta. Po prostu nie należy spełniach wszystkich jego zachcianek i należy 'dozować' funkcje i służby.
Cytat: Krzysztof_ w Grudnia 29, 2009, 00:24:55 amNiestety częściej się to kończy słomianym zapałem, znudzeniem i odejściem chłopaka. Szczególnie, gdy młodzieniec taki 'wszystko' już potrafi, i pójdzie do lavabo i zakadzi itp. Wtedy okazuje się, że nie ma już niczego nowego i chłopak odpływa. Piszę to na podstawie wieloletniego doświadczenia z ministrantami.Oczywiście nie znaczy to, że kandydata na ministranta należy traktować z buta. Po prostu nie należy spełniach wszystkich jego zachcianek i należy 'dozować' funkcje i służby.Kiedy był Pan ostatni raz świadkiem takiego czegoś?
Niestety częściej się to kończy słomianym zapałem, znudzeniem i odejściem chłopaka. Szczególnie, gdy młodzieniec taki 'wszystko' już potrafi, i pójdzie do lavabo i zakadzi itp. Wtedy okazuje się, że nie ma już niczego nowego i chłopak odpływa. Piszę to na podstawie wieloletniego doświadczenia z ministrantami.Oczywiście nie znaczy to, że kandydata na ministranta należy traktować z buta. Po prostu nie należy spełniach wszystkich jego zachcianek i należy 'dozować' funkcje i służby.