Uczestnicząc kilka razy w liturgii greckokatolickiej doszedłem do wniosku , że wykonywanie wcale nie łatwych fragmentów liturgii przez lud jest możliwe.
Zastanawiam się, w jakim stopniu i czy w ogóle można do muzyki sakralnej włączyć coś oprócz chorału gregoriańskiego i Palestriny.Bach pisał wspaniałą muzykę religijną, ale w zasadzie protestancką (głównie kantaty). Wyjątek: msza h-moll - ale tez bardziej do słuchania w domu lub na koncercie. (podobnie Missa Solemnis Beethovena). Utwory organowe - pięknie brzmią w kościele, ale czy podczas liturgii są odpowiednie? Raczej nie.Mozart? Bruckner? To wielka muzyka, nawet czasem porywająca - też nie da się jej słuchać w ramach czy podczas liturgii. Nie pasuje, rozprasza.
No toś Pan wyciął jednym zdaniem cały katolicki splendor dzieł wokalno-instrumentalnych: Lasso, de Victoria, Morales, Gabrielli, Monteverdi, Cavalli, Biber, Pękiel, Mielczewski, Lully, Delalande, Charpentier, Rameau, Fux, Scarlatti, Gorczycki, Corelli (sonaty da chiesa i concerti grossi niektóre również da chiesa), Pasquini, Haydn, Mozart - sami katolicy. Organy są instrumentem zasadniczym do użytku w Kościele Katolickim, na to są dokumenty papieskie (św. Pius X), oczywiście przede wszystkim jako podpora w śpiewie ale gra solowa na tym instrumencie jest dozwolona podczas liturgii byle z umiarem i z szacunkiem dla Świętych Czynności, zawsze z wyjątkiem Adwentu i Wielkiego Postu.
Cytat: Gniewko w Sierpnia 09, 2009, 01:29:59 amNo toś Pan wyciął jednym zdaniem cały katolicki splendor dzieł wokalno-instrumentalnych: Lasso, de Victoria, Morales, Gabrielli, Monteverdi, Cavalli, Biber, Pękiel, Mielczewski, Lully, Delalande, Charpentier, Rameau, Fux, Scarlatti, Gorczycki, Corelli (sonaty da chiesa i concerti grossi niektóre również da chiesa), Pasquini, Haydn, Mozart - sami katolicy. Organy są instrumentem zasadniczym do użytku w Kościele Katolickim, na to są dokumenty papieskie (św. Pius X), oczywiście przede wszystkim jako podpora w śpiewie ale gra solowa na tym instrumencie jest dozwolona podczas liturgii byle z umiarem i z szacunkiem dla Świętych Czynności, zawsze z wyjątkiem Adwentu i Wielkiego Postu.Co do muzyki organowej - w zasadzie nie sposób się z Panem nie zgodzić. Natomiast co do dzieł wokalno - instrumentalnych: zdarzyło mi się wiele lat temu być na Mszy św. w katedrze wrocławskiej, podczas której wykonano Mszę Koronacyjną Mozarta na zasadzie włączenia w liturgię. Ludzie podczas części stałych siedzieli albo wstawali i słuchali. Miałem wtedy dziwne wrażenie, jakbym był jednocześnie na mszy i na koncercie. Wiem też, że przynajmniej niektórzy księża odnosili się do tego sceptycznie (np. śp. ksiądz Zienkiewicz) Dlatego właśnie zastanawiam się, co zrobić, żeby to bogactwo, o którym Pan pisze, ożywić i zaimplementować w Kościele.
Palestrina dla wielu uchodzi symbol doskonałości w dziedzinie polifonii sakralnej . Jego nazwisko to swoista etykieta pojawiająca się w wielu kościelnych dokumentach o muzyce . Nie zapominajmy że dojrzałe formy wielogłosowe w muzyce kościelnej tradycji łacińskiej były znane już w XII w. Od XIV do XVII wieku mamy do czynienia z niesamowitym rozkwitem mszy wielogłosowych i motetów wykonywanych a capella.Piszę o tym dlatego że wiele osób nie zdaje sobie sprawy jak bogata jest to tradycja i jak wiele wybitnych dzieł zwłaszcza szkoła franko-flamandzka pozostawiła. Jest rzeczą niepojętą , że istnieli w dużej liczbie zleceniodawcy zamawiający u kompozytorów tak wysublimowaną muzykę. Przy dworskich kaplicach czy biskupich pałacach działały zespoły wokalne które był w stanie ten trudny repertuar wykonać. Warto zaznaczyć , że czas wykonania samych tylko części stałych często sięgał godziny . Liturgia musiała więc mieć ekstremalnie kontemplacyjny charakter