Wyróżniam trzy grupy poglądów na ten temat wśród ludzi: Zwolennicy teorii ewolucji. Sa to w efekcie mniej lub bardziej hegliści i w konsekwencji swej wiary przestają wierzyć w Bożą Opatrzność i dalej stają się albo ateistami albo panteistami czy innymi deistami co w sumie sprowadza się do niewiary w osobowego Boga, który o nas dba. Ich wiarą są Prawa Przyrody. Przypadek, Los - tak nazywa się ich bóg. - Łamią 1 przykazanie całkowicie - sa bałwochwalcami. To są ci zimni. Tu tkwią pseudonaukowcy z tytułami profesorskimi i filozofowie, którzy nie wierzą w wolną wolę, która jest dla nich złudzeniem. Ich problemem jest to, że jak utkwią w grzechach, to ta ich filozofia jest klapą ich więzienia. Jednak zdarza się, że są to ludzie bezkompromisowi i potrafi taki zobaczyć tą niezgodność pomiędzy wolną wolą a przypadkiem. Wtedy może on byc uratowany.
Naprawdę jako dziecko nie miałem problemu z połączeniem opieki Anioła Stróża i teorii ewoluicji...
Te wszystkie wyobrażenia są jednak sprzed kilkuset lat ze średniowiecznych, renesansowych i barokowych kościołów.
I tu się pojawia problem, o którym mówił kiedyś ks. Michał Heller. Rozwija się taka gałąź nauki jak neuroscience a Kościół stoi w miejscu. Czy Kościół ma jakąś odpowiedź wobec neuroscience? Nie, Kościół zatrzymał się w teologii w średniowieczu, nie kształci się księży w tym kierunku. Mało osób zdaje sobie sprawę z tego zagrożenia.
Proszę Pana, słusznie Pan zauważył, że ewolucja sama w sobie nie wyrugowuje Pana Boga z dzieła stworzenia. Nie wiem więc, dlaczego tak wiele osób jej się przeciwstawia?
Pisząc o teologii, która się zatrzymała w średniowieczu miałem na myśłi brak prób znalezienia odpowiedzi na wyzwania współczesnej cywilizacji. Coraz cześćiej naukowcy ateiści będą próbowali ośmieszyć chrześcijaństwo. Naszym obowiązkiem jest znaleźć odpowiedzi, riposty, dzięki którym będziemy mogli obronić naszą wiarę. Narazie tego nie ma. Narazie mamy walkę wewnątrzkościelną, z jednej strony wyśmiewanie "neonów", z drugiej strony wyśmiewanie "tradsów". A przed nami stoją o wiele większe wyzwania, których wiele ludzi nie dostrzega. Czy ewentualny dogmat o Maryi jako Współodkupicielce byłby odpowiedzią na neuroscience? Jeśli tak, to wydaje mi się, że wątpliwą.
Ks Heller ciekawie tłumaczy zło na świecie. Odpowiedź wydaje się banalna. Po prostu ze zbioru wszystkich możliwych rozwiązań Pan Bóg wybiera najlepszą. Podoba mi się sfomułowanie mówiące, że Pan Bóg jest matematyką i mimo swojej wszechmocy nie może zmienić matematyki, bo nie może zmienić Samego Siebie! Ks. Heller mówi, że "być może Bóg mógł stworzyć świat albo z obecną w nim rozrzutnością, albo wcale (...) Widocznie z Bożego rachunku wynikło, że lepiej stworzyć właśnie taki świat, niż nie stwarzać go w ogóle."
P.S. Pisząc o starcu z brodą miałem na myśli Boga Ojca. Tak przecież większość wiernych Go widzi.
P.S. Pisząc o starcu z brodą miałem na myśli Boga Ojca. Tak przecież większość wiernych Go widzi. http://www.polskieradio.pl/_files/20070216182545/2008032901312755.mp3 Gorąco polecam tę rozmowę. O wyobrażeniu pana Boga również jest... Ja się na tym nie znam, ale bardzo do mnie trafiło to, co mówi ks. prof. Heller