jest Nowy Naród Wybrany - właśnie Kościół Katolicki.
Trwa Wielki Post, a więc - pośród innych ważniejszych rzeczy - czas śpiewania pasyjnych pieśni. W wielu z nich pojawią się "żydowie okrutni" itd. w związku z czym pojawia się mnóstwo pytań, na które trzeba odpowiadać. Tym bardziej, że obecnie już większość tekstów posiadła nowe ocenzurowane, "politycznie poprawne" wersje, np. z "katami" zamiast Żydów.
Pada wiele odpowiedzi. Jedni uważają, że trzeba cenzurować żeby nie piętnować współczesnych Żydów, którzy przecież ze śmiercią Pana Jezusa nie mieli nic wspólnego.
Inni, że nie wolno cenzurować - bo nie możemy z wyższością spoglądać na twórczość przodków; bo przecież to "zwykły historyczny fakt".
W kontekście tych wszystkich dyskusji pomyślałem sobie ostatnio, że trzeba zostawić "Żydów" w pieśniach ale nie dlatego, że to "fakt historyczny" ale dlatego, że w dramacie odrzucenia Boga przez Naród Wybrany zawiera się teologiczna prawda. Właśnie ta, że teraz to my, katolicy, jesteśmy Narodem Wybranym a więc mówiąc symbolicznie, teraz to my jesteśmy Żydami i pośród nas są ludzie wiarołomni jak i ludzie za Panem Jezusem idący jak - nie przymierzając - apostołowie. O ile boleśniejsze musi być bycie odrzuconym przez katolików...
I tak sobie snując rozważania naszła mnie myśl będąca jedną z możliwych konsekwencji tego myślenia:
Czy jeśli teraz to my jesteśmy Żydami to czy pośród nas istnieją grupy katolików "faryzejskich", grupy, których problemem może być konieczność przestrzegania przepisów prawa nie wypełnionych Duchem? Prawa, które zawsze nas oskarży i osądzi? itd...