Znalazłem taki fragmencik w książce ks.Michała Poradowskiego (kolorki są moje (wb), reszta z książki "30-lecie II Sob. Wat." ) :
Istniała też w owym czasie wielka przyjaźń między Maritainem i poznanym przez niego, w czasie pobytu w Stanach Zjednoczonych, rewolucjonistą Alińskim, jednym z najgłośniejszych wówczas szerzycieli myśli Karola Marksa w środowisku "chrześcijańskiej demokracji". To dzięki poparciu ze strony Maritaina, Samuel Aliński przez kilka miesięcy stał się gościem Arcybiskupa Montiniego w Mediolanie, dzieląc się z nim swoją wizją współczesnego świata. Kilka lat później, Jacques Maritain, w swej przedostatniej książce Le Paysan de la Garonne (1966), wykładając swoją koncepcję "chrześcijańskiej rewolucji", wychwala tylko trzy osobistości jako "rewolucjonistów" w Stanach Zjednoczonych i... siebie samego we Francji (zob. Le Paysan de la Garonne, wyd. 1966, s. 41). [Spośród tych trzech, wiadomo że] Edward Frei Montalva odegrał w komunistycznej rewolucji w Chile podobną rolę jak Kiereński w rewolucji bolszewickiej. Zaś co do Samuela Alińskiego, to tylko ujawnia, że "jest on jednym z największych moich przyjaciół".
Już wiecie o co chodzi? O zachwalany przez Jana Pawła II-go "chrześcijański personalizm", niestety. Szukałem tego związku od jakigoś czasu i nieoczekiwanie znalazłem, niestety. Ech! Marzy mi się obiecana ultrakatolicka (i wiarygodna) interpretacja encykliki "Caritas in veritate", bo sądzę, że jest też w tym nurcie... niestety.
ps. Już (prawie) nie wspominam pewnego artykułu w ZW.