Panie Tato, chodzi mi tylko i wylacznie o jakies wyjscie z sytuacji wyobrazalnie mozliwe do zaakceptowania przez obecny posoborowy konsensus. Oczywiscie, ze optymalny bylby Neosyllabus ogloszony uroczyscie przez najwyzszy Urzad Nauczycielski Kosciola. Problem w tym, ze zdanie z §2 DH musialoby sie w nim znalesc, co wzbudzilo by konfuzje u wiernych i satysfakcje wrogow Kosciola ("nauczanie Kosciola jest wewnetrznie sprzeczne").Moim zdaniem ciekawa na okres przejsciowy jest tez propozycja ks. Celier, jednego z ksiezy FSSPX wytypowanych do rozmow doktrynalnych z KDW : po prostu przestac cytowac V2 w dokumentach magisterialnych. W tekstach Jana Pawla II 90% odnosnikow bylo do soboru badz dokumentow posoborowych. Jesli te proporcje odwrocic, to V2 powoli odejdzie w zapomnienie, a na potepienie doktrynalne przyjdzie czas gdy sytuacja w Kosciele sie ustablizuje.PS. Prosze zauwazyc, ze nota praevia Pawla VI heretyckie rozumienie kolegializmu wyklucza.
Panie Tato, Ojciec Święty Benedykt XVI nie wystąpi przeciwko "dorobkowi" Soboru, ponieważ jest jego (Soboru) gorącym zwolennikiem.
Chyba jednak Jego następca. Proszę zwrócić uwagę, że Benedykt XVI krytykuje wypaczenia posoborowe, nigdy zaś nie krytykuje samego Soboru. Czyli stary schemat: Sobór tak, wypaczenia nie.
Ja nie wiem co temu panu papiezu (© pewien rabin) siedzi w glowie i jakie ma naprawde zamiary, ale ewolucja pogladow od ks. Ratzingera z ekipy Fringsa przez kard. Ratzingera z KDW po Benedykta XVI jest widoczna. Nie wiem czy obecny jej etap jest satysfakcjonujacy, ale wektor jest bardzo pozytywny.A czy posoborowie zaakceptuje ? Psychologicznie ich mentalnosc nie jest daleko od bolszewikow : wystarczy im powiedziec, ze NEP nie jest negacja Wielkiej Pazdziernikowej, ale jej wypelnieniem i juz wiekszosc bedzie klaskala, ze az im obrzekna prawice. A nawet jesli nie, to prosze pamietac, ze gros hierarchii to dzieki Bogu nie ideowcy ale oportunisci. Porzucili Kosciol Piusa XII na rzecz Kosciola otwartego, to spokojnie spuszcza dziedzictwo posoborowia do klopa i przsytroja sie w nowe szatki. Powoli zreszta juz to robia i beda robic jeszcze szybciej kiedy sie okaze np. ze tradycyjne sympatie i zachowania sa pewniejszym gwarantem awansu czy mitry niz posoboruchostwo. Oczywiscie zawsze pozostanie jakis ideowy beton, ale to bedzie garstka, ktora sie okielzna kijem i marchewka, a niezlomnych wypieprzy na zbity pysk na podstwie kan. 751 i pokrewnych.
Doktryna jest, albo nie jest ciągła. To się stwierdza naturalnym rozumem, wiara tu nie jest potrzebna.
Powtarzam raz jeszcze: ciągłość doktryny stwierdza się naturalnym rozumem. Ta kwestia nie leży w zakresie władzy papieskiej, podobnie, jak kolor nieba, smak soli itp. Twierdzenie, że doktryna jest ciągła, podczas gdy ciągła nie jest, przypomina zaklinanie deszczu.
Szczerze wątpię czy tylko ten dokument, generalnie tytaniczna praca "utradycyjniania" dokumentów rewolucyjnych jest bez sensu. Jest całkowicie pozbawiona szans na realizację.Najlepiej po prostu odrzucić cały tem "badziew" "weilkiej spuścizny" SVII oraz "czterech ostatnich umiłowanych poprzedników" i rozpocząć pracę na mocnych podstawach Magisterium dwóch tysięcy lat.
Myli się Pan. Większość katolików (tych zwykłych, którzy wciąż jeszcze są katolikami) wierzy, ze jest ciągła. Wierzy autorytetowi Kościoła (Papieżom, biskupom). Do tego dochodzi autorytet soboru powszechnego.
To nie jest takie proste. Nauczanie Soboru Watykańskiego II opiera się na autorytecie Soboru Powszechnego. Nie da się go ot tak odrzucić - bo było by to strzelenie sobie (ponowne - pierwszym był sam sobór...) w kolano.
Chce Pan ustalać prawdę drogą głosowania?
Co do autorytetu soboru, to nawet jego autorytet nie pogodzi zdań sprzecznych typu:1) Czyn X jest dozwolony.2) Czyn X nie jest dozwolony.Tak już Pan Bóg świat stworzył, że zdania sprzeczne nie mogą być równocześnie prawdziwe.
Sobór można odrzucić pod zarzutem zmiany nauki, czyli przekroczenia zakresu uprawnień.
W sumie proste...nalezy tylko ofcjalnie mocą Najwyższego Autorytetu określic Sobór jako pastoralny czyli nie wiążący de iure Kościoła oraz wprowadzić orzeczenia nieomylne odnośnie trzech głównych błędów Soboru. W końcu nie byłby to pierwszy "potępiony" Sobór, duzo gorzej jest jednak z nauczaniem Papieży czterech ostatnich przynajmniej...tu jest większy problem.
Nie myślę, by skurat rozwiązanie kwestii SVII było "srtrzeleniem po raz wtóry w kolano", coś trzeba robić, bo rana po "pierwszym strzale" jest okrutna, groźna i bardzo ropieje, powoli robi się gangrena a to może zabić cały organizm.
Nikt nie mowi, zeby Sobor odrzucic ot tak. Wrecz przeciwnie : kazda reinterpretacja czy potepienie konkretnych sformulowan (wciaz ten nieszczesny §2 DH) musi byc dzielem Urzedu Nauczycielskiego. Dopoki on nie przemowi jestesmy skazani na wlasne dyskusje i hipotezy.