Otóż krzyż z kapitularza, gdzie odbywał się jeden z paneli Kongresu, został wyniesiony na polecenie organizatorów Kongresu, to jest de facto Kurii Archidiecezjalnej w Krakowie i Wspólnoty św. Idziego. To wszystko odbyło się wbrew woli Przeora Klasztoru, o. Adama Sulikowskiego OP. Zapewniam, że wsród Ojców wywołało to wielkie zażenowanie, jednak od nich samych nic nie zależało. Wasza informacja jest więc dla krakowskich Dominikanów bardzo krzywdząca.
Prawdy nie da się "zamieść pod dywan" i palic głupa za przeproszeniem, że się nic złego nie dzieje..
Inna sprawa, to posluszenstwo biskupowi wymagane od osob po slubowaniu posluszenstwa.Zakonnicy byli w szoku. Sadze, ze nastepnego razu nie bedzie.
Dla mnie facet utracil prawo do kierowania kuria. Formalnie tylko jest biskupem.
Dominikanie byli tym również wstrząśnięci - co pokazał jeden z Ojców na blogu (który KNO cytowała)
Brakowało mi w tym blogu "ognia". Właśnie tego świętego oburzenia; no i oczekiwanego non possumus.
Nie twierdzę, że wielcy dialogiści, którzy chcą podjąć dialog z chrześcijanami, dopiero, gdy chrześcijanie schowają krzyże są źli, albo wrogo nastawieni do naszej wiary. Nie twierdzę, że są istotnie nieekumeniczni. Twierdzę jedynie, że są kompletnymi cymbałami. Ale nie to jest najgorsze. Najgorsi są chrześcijanie, którzy się na takie „gesty ekumeniczne” zgadzają. Powiedzieć o nich, że są po prostu i jedynie durniami byłoby tak wielkim miłosierdziem, że stać na nie chyba jedynie chrześcijan o głęboko buddyjskiej duchowości.
Nie znam na tyle stosunków wśród oo. dominikanów, ale to jest jednak mocne.
I niech mi nikt nie mówi, że nie wolno takich ludzi nazwać kanaliami tylko dlatego, że kiedyś na nieszczęście Kościoła udzielono im święceń.
Nie wolno. "Kanalia" jest słowem obraźliwym - nawet jeśli jest stwierdzeniem faktu.