Nieważna kanonizacja?
Pewne jest, że zmienione po Vaticanum II zasady i reguły beatyfikacyj i kanonizacyj są mocno okrojone w porównaniu z klasycznymi zasadami Kościoła podanymi obszernie przez kardynała Lambertini'ego, późniejszego papieża Benedykta XIV. Ma to oczywiście konsekwencje dla stopnia pewności wyników procesów beatyfikacyjnych i kanonizacyjnych, gdyż jest to pewność jedynie moralna (nie dogmatyczna ani metafizyczna), która jest najsłabszym rodzajem pewności w teologii. Tym samym powątpiewanie odnośnie tych wyników nie jest grzechem przeciw wierze ani Kościołowi, o ile podstawą powątpiewania są prawdy wiary katolickiej oraz znajomość klasycznych reguł Kościoła odnoście kanonizacyj i beatyfikacyj. Tym samym nie jest grzechem także wyrażanie swoich wątpliwości, aczkolwiek należy zachować ostrożność, staranność i umiar. Przede wszystkim należy być gotowym do ważenia argumentów. W razie zasadnych wątpliwości można się także dystansować wobec publicznego kultu okazywanego danym osobom. Wiadomo, że kult publiczny - konkretnie: kalendarz liturgiczny - ulegał poważnym zmianom w ciągu wieków historii Kościoła. Także po Vaticanum II usunięto wielu świętych z kalendarza, a nawet praktycznie zakazano ich kultu jak chociażby św. męczennika Szymonka z Trydentu i to bez formalnego anulowania kanonizacji. Są to jednoznaczne dowody na to, że ani herezją ani nawet grzechem przeciw wierze nie jest kwestionowanie danej kanonizacji - oczywiście o ile jest zasadne, czyli oparte na prawdach wiary katolickiej - lecz jedynie odrzucanie kultu świętych Pańskich w ogóle.
Czy osoba Jana Pawła II zasługuje na beatyfikację? Papież Jan Paweł II nie był przykładem cnót heroicznych. Stwierdzić należy, że dawał raczej zły przykład, stając się powodem zgorszenia, szkodząc poważnie dobru dusz, zwłaszcza poprzez swe wątpliwe nauczanie o ekumenizmie. Ponadto potępił on publicznie dzieło katolickiej Tradycji, „ekskomunikując” abpa Lefebvre’a. Czy Jan Paweł II żył świętobliwie? Obiektywnie, biorąc pod uwagę jego akty, życie Jana Pawła II nie zasługuje na takie określenie. Subiektywnie, biorąc pod uwagę jego intencje, wydanie osądu jest niemożliwe, należy to bowiem jedynie do Boga. Gdyby jednak nawet kierował się on jak najlepszymi intencjami, osąd dotyczący świętości oparty być musi na zewnętrznych aktach, a nie na intencjach. Czy Jan Paweł II osiągnął zbawienie? Możliwe jest, że Jan Paweł II nie był w pełni świadomy szkodliwych konsekwencji swego nauczania i działalności duszpasterskiej, i że ta ignorancja stanowi dla niego jakieś usprawiedliwienie, a dusza jego ostatecznie osiągnie chwałę nieba (o ile już nie osiągnęła). Jest to jednakże tajemnica Boga. Czy beatyfikacja Jana Pawła II ma dla nas charakter wiążący? Nie. I to z trzech powodów. Po pierwsze, ponieważ jest jedynie zezwoleniem na kult, nie posiada więc znamion nieomylności. Po drugie, ponieważ reformy posoborowe (motu proprio Divinus perfectionis magister) inspirowane były przez koncepcję kolegializmu, nie gwarantując pewności beatyfikacji i nieomylności kanonizacji. Po trzecie, ponieważ sam osąd wypaczony został przez modernistyczną koncepcję świętości i cnoty heroicznej.
Nie będę komentował tego co zaczyna się dziać od dnia dzisiejszego w KK w Polsce.Każdy ma swoje racje za i przeciw.Ocenę pozostawiam Państwu, niemniej jednak nie tylko ja od zawsze mówiłem, że santo subito służy tylko rozwaleniu KK od środka. Oto efekt:https://wiadomosci.wp.pl/trzesienie-ziemi-w-polskim-kosciele-to-jest-sprawa-zbyt-powazna-6873688839396032aa film znajdźcie sobie Państwo sami.
Źródło tvn i wp odrazu powinno wzbudzić podejrzenie. Jeszcze dla zasady muszą się powołać na jakiś "autorytet" i wycierają sobie usta x. Isakowiczem-Zaleskim.
Ks. Isakowicz-Zaleski to były kapelan nowohuckiej Solidarności, zwolennik lustracji w Kościele. Autor głośnej książki "Księża wobec bezpieki na przykładzie archidiecezji krakowskiej".
Ten proces był szybki. Przeprowadzono go błyskawicznie, bez zachowania procedur. W każdym takim procesie jest tzw. adwokat diabła, który ma za zadanie wyłapać wszelkie krytyczne uwagi. W poprzednim reportażu Gutowskiego była mowa o tym, że duchowny, który pełnił taką funkcję, przyznał, że tego nie badał. Że dostał polecenie od kardynała Dziwisza, żeby wpisać ocenę pozytywną