Trochę ma Pan za bardzo materialne podejście do modlitwy. Obraz jest taki, że nasze zmówione pacierze są jak pieniądze, które wysyłamy do Pana Boga, jakby na konto bankowe. No i ktoś może się włamać. Albo my możemy niedokładnie wpisać jakąś liczbę, i wtedy też nie damy rady przelać.
To niepotrzebny strach, zbędny skrupuł. Wiemy dobrze do kogo kierowane są nasze modlitwy (tu jest intencja). Do tego modlitwa ustna ma w sobie jakby dwa elementy: wewnętrzna więź z Bogiem, z osobą do której się zwracam, i zewnętrzy wyraz słowny.
Są modlitwy, w których zwracamy się do złego ducha, np. modlitwy z medalika św. Benedykta, lub inne im podobne formuły: Idź precz, szatanie, nie uprzyjemniaj mi próżności etc.
Ja co do modlitwy ustnej mam taką trudność, że wyłączam się. Odmawiam różaniec, koronkę, brewiarz, jakąś litanię, i widzę, że ileś wezwać przeszło nie wiem kiedy. Też to jest czasami ze zmęczenia. Mówię wtedy do Pana Boga, do Matki Bożej lub świętych: zobacz moją słabość, niech miła Ci będzie ta modlitwa. Wiem, że wierność w modlitwie ma sens, nawet, kiedy to się wiążę z tym, że nie zawsze jest tak jakbyśmy chcieli. Czasem każde słowo aż tętni treścią, a czasem jakbym szedł po ciemku. Lubię porównanie modlitwy do pokarmu, czasem jest pokarm bardzo wykwintny, gdzie wszystko smakuje, wszystko jest tak pociągające, a czasem to suchy chleb. Ale i ten suchy chleb karmi. Jak w tym wersecie eucharystycznym z Mdr 16,20: "dałeś im chleb z nieba, wszelką rozkosz mający w sobie". Czasem każda modlitwa ma w sobie wszelką rozkosz, a czasem zdaje się być tylko chlebem. Ale tak czy inaczej, to chleb z nieba, jak manna.
Ja tak naprawdę od dłuższego czasu dzięki koronce mam bardzo jasne spojrzenie na tajemnicę Mszy św., w związku z ofiarą Mszy widzę kontekst koronki, mam przekonanie, że z tego związku koronka czerpie swoją owocność.
Dopóki nie była negowana konkomitancja, nie było konieczności przyjmowania komunii św. pod jedną postacią, [...]
"Mógłby Pan nieco przybliżyć w/w problem? Zawsze mnie niepokoiło co Pan Jezus mówi (J 6,48 nn) czyli o dwóch postaciach."Z mowy o ciele i o krwi nie wynika przyjmowanie komunii św. pod dwiema postaciami. Pod każdą z postaci jest wszystko. Nie da się po zmartwychwstaniu w Eucharystii pod postacią chleba przyjąć samego ciała, nie przyjmując krwi. Dlatego też pod jedną postacią udzielano komunii św., różnie w różnych miejscach, praktyka podkreślała tę wiarę. W pierwotnym Kościele, o ile pamiętam, było to np. w czasie komunii św. dla chorych, w obrządkach wschodnich, gdzie komunia św. jest udzielana z reguły pod dwiema postaciami, dzieciom po chrzcie (przecież chrzest, bierzmowanie i Eucharystia są udzielane tam razem) udziela się komunii tylko pod postacią wina, w cerkwiach, nawet prawosławnych, jest miejsce, gdzie trzyma się komunię św. dla chorych. Komunia pod jedną postacią ma źródło w dwóch rzeczach: 1. trudno rozdzielać pod dwiema postaciami, zatem z ochrony komunii pod postacią wina,
2, w pewnym momencie pojawiły się ruchy, które mówiły, że pod postacią chleba jest tylko ciało Pana Jezusa, pod postacią wina tylko krew Pańska. Zatem, Kościół zachodni odszedł od praktyki udzielania komunii św. pod dwiema postaciami.
O konkomitancji, jak mówi św. Tomasz już Panu pisałem. Pod postaciami chleba znajduje się przede wszystkim ciało Pańskie, a krew, dusza i bóstwo przez współtowarzyszenie, konkomitancję, bo taki jest Chrystus po zmartwychwstaniu. Pod postacią wina znajduje się przede wszystkim krew Pana, a ciało, dusza i bóstwo przez konkomitancję.
Przyjmowanie pod dwiema postaciami nigdy nie zostało potępione, nawet przez Sobór Trydencki. Racje za tym, żeby nie potępiać komunii pod dwiema postaciami: 1. bo była taka praktyka, 2. wiele obrządków katolickich (wschodnie) praktykują to, i dbają o to, żeby nie uronić kropli krwi Pańskiej, 3. nie zawsze stanowi to zagrożenie dla nauki o konkomitancji. Czasami są okazje, że udzielana jest tak komunia św. na Novus Ordo, teologicznie nie ma w tym nic złego, prawo obecne dopuszcza w pewnych sytuacjach taki sposób udzielania komunii św., np. młodzi na swoim ślubie, chyba też podpada pod to Wielki Czwartek - Msza Wieczerzy Pańskiej, zakonnicy tak mogą przyjmować komunię, te okoliczności o ile pamiętam są określone. Księża chyba mogą dostać takie pozwolenie od biskupa na udzielanie tak komunii św. na każdej Mszy.
Ale mniej znam szczegółowe przepisy prawne w tym względzie, w każdym razie jest to możliwe, nie jest to bezprawne, nie jest to grzech.
Cytuj2, w pewnym momencie pojawiły się ruchy, które mówiły, że pod postacią chleba jest tylko ciało Pana Jezusa, pod postacią wina tylko krew Pańska. Zatem, Kościół zachodni odszedł od praktyki udzielania komunii św. pod dwiema postaciami.Żeby podkrelić, że jest konkomitancja jak rozumiem i odsiać buntowników (?)
CytujCytuj2, w pewnym momencie pojawiły się ruchy, które mówiły, że pod postacią chleba jest tylko ciało Pana Jezusa, pod postacią wina tylko krew Pańska. Zatem, Kościół zachodni odszedł od praktyki udzielania komunii św. pod dwiema postaciami.Żeby podkrelić, że jest konkomitancja jak rozumiem i odsiać buntowników (?)O ile pamiętam, historycznie odchodzono od komunii pod dwiema postaciami, żeby nie rozlewać krwi Pańskiej. Odejście od tej praktyki było możliwe tylko dlatego, że Kościół wierzył, że pod każdą postacią jest cały Chrystus. Były różne ruchy w średniowieczu, które chciały komunii św. pod dwiema postaciami, nie wszystko było błędne. Chcieć komunii św. pod dwiema postaciami nie oznacza od razu negacji konkomitancji. Główny ruch, który odrzucał konkomitancję to był husytyzm. Ale nie oni to zaczęli, przed nimi były ruchy które stawiały podobne co oni tezy. Negacja konkomitancji jeszcze bardziej umocniła praktykę komunii pod jedną postacią. Co do tej komunii pod dwiema postaciami, obecnie księża mają dość dużo możliwości, żeby tak rozdzielać na Novus Ordo. Ja szczerze mówiąc to lubię z innego powodu. Jeśli się udziela komunii pod dwiema postaciami przez zanurzenie, to nie wolno udzielać na rękę.
Jak to wyglądało u Husytów którzy zawarli ugodę z Rzymem?
Nie jestem teologiem ale wyprowadzę bardzo prosty logiczny wniosek. 1J 4,10 "W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy."Św Jan nie mówi że posłał ABY złożył ofiarę ale że posłał JAKO ofiarę. Posłał Syna a więc Boga - jako Ofiarę. Stąd logiczny wniosek, że do Ofiary należy też Bóstwo.Proszę Księdza o odniesienie się. Jeśli jest błąd, proszę o wykazanie go.