Żona króla Edwarda VIII nie była kobietą! Wallis Simpson była hermafrodytą i z tego powodu nie mogła mieć dzieci.
Jedynie Edward żyje z prawowierną żoną
Dla katolika to co najwyżej jego konkubina, nic więcej.
Cytat: cogito w Września 12, 2022, 00:18:58 amDla katolika to co najwyżej jego konkubina, nic więcej.To nie jest prawdą. Jeżeli mąż i żona byli ważnie ochrzczeni i nie było przeszkód do zawarcia małżeństwa, protestanckie małżeństwa są ważne i uznawane za sakramentalne.
Czego potrzeba do ważnego zawarcia małżeństwa?Do ważnego zawarcia małżeństwa trzeba, żeby narzeczeni: 1. byli wolni od wszelkiej przeszkody unieważniającej; 2. dali przyzwolenie na małżeństwo z dobrą a nieprzymuszoną wolą; 3. ochrzczeni w Kościele katolickim albo do niego nawróceni wzięli ślub wobec proboszcza lub biskupa miejscowego, albo wobec kapłana upoważnionego przez jednego z nich i wobec przynajmniej dwóch świadków.
Prawowierna umowa jest zarazem materią i formą sakramentu małżeństwa; to znaczy: wzajemne i prawowierne oddanie ciał przy pomocy słów i znaków które wyrażają wewnętrzne nastawienie duszy, stanowi materię, a wzajemna i prawowierna akceptacja ciał stanowi formę.
Co jest materią, a co formą sakramentu małżeństwa?Materią sakramentu małżeństwa jest wzajemne oddanie sobie prawa do ciała dla osiągnięcia celu małżeństwa; formą jest wzajemne przyjęcie tego prawa.
Australijczyk uważa, że jest synem królewskiej pary. Chce to udowodnić w sądzieSimon Charles Dorante-Day od lat próbuje udowodnić, że jest synem króla Karola III i jego żony Camilli Parker-Bowles. 56-letni Australijczyk znów postanowił zabrać głos. Jak się okazuje, ma za złe rodzinie królewskiej, że to William otrzymał tytuł księcia Walii.Kim jest Simon Charles Dorante-Day?Simon Charles Dorante-Day urodził się w 1966 roku w Wielkiej Brytanii, ale obecnie mieszka w Australii. Dał się poznać światu, gdy tylko ogłosił, że ma dowody świadczące o tym, że jest najstarszym synem królewskiej pary. Jego zdaniem został poczęty przez 18-letniego Karola i 17-letnią Camillę, a ciąża była ukrywana przed światem. Twierdzi, że gdy miał kilka miesięcy, został adoptowany i wraz z nową rodziną przeniósł się do Australii, gdzie mieszka do dziś. Mężczyzna podaje, że jego dziadkowie byli pracownikami na królewskim dworze i to oni mieli zdradzić mu sekret dotyczący biologicznych rodziców.Para królewska nigdy nie zareagowała na jego zarzuty. Mężczyzna mimo to się nie poddaje i dalej publikuje w mediach społecznościowych swoje zdjęcia i porównuje je z ujęciami członków rodziny królewskiej. W ten sposób próbuje ukazać podobieństwo świadczące o pokrewieństwie.Australijczyk twierdzi, że jest synem króla Karola III i królowej CamilliKrólewska para pobrała się w 2005 roku. Król Karol III i królowa Camilla mają jedynie dzieci z poprzednich małżeństw. 56-latek z Australii twierdzi jednak, że jest owocem ich związku. Okazuje się, że mężczyzna ma zamiar udowodnić pokrewieństwo w sądzie i domaga się badań DNA. W jednym z wywiadów przyznał, że jest już po rozmowach z prawnikami, z którymi dyskutował, czy królewska para jest ponad prawem. Nie ma ku temu żadnych powodów, a więc mężczyzna chce za wszelką cenę zmusić Karola do testów na ojcostwo. Simon Charles Dorante-Day postanowił zabrać głos po śmierci królowej. Nie spodobał mu się fakt, że William otrzymał tytuł następcy tronu Wielkiej Brytanii. "Trudno nie odebrać nazwania Williama przez Karola księciem Walii jako czegoś innego niż kopnięcie w twarz" - powiedział w rozmowie z News7.
"Jakieś przewidywania jak będzie wyglądała epoka post-elżbietańska?"Raczej krótko.
Mężczyzna trafnie przewidział datę śmierci królowej Elżbiety. Gdy stał się sławny, ukrył swoje konto, zanim zawiesił je Twitter. W jego viralowym poście widniała też data śmierci króla Karola.Niejaki Logan Smith opublikował na swoim koncie na Twitterze post, w którym stwierdził, że królowa Elżbieta II umrze 8 września 2022 roku. Jak wiemy, jego prognoza okazała się poprawna. To jednak nie koniec przewidywań. Tuż pod datą śmierci królowej znalazła się przepowiednia dotycząca króla Karola III. Według Smitha król umrze 28 marca 2026 roku.Jeśli ziści się kolejna przepowiednia Logana Smitha, twitterowego jasnowidza, król Karol będzie rządził zaledwie około trzy i pół roku.
Ogromnie się Pan myli.Odpowiedź na pytanie "Czego potrzeba do ważnego zawarcia małżeństwa?" podana w katechizmie Gaspariego dotyczy ślubu zawieranego w kościele katolickim. Jeżeli przynajmniej jedna osoba jest katolikiem, zawieranie małżeństwa musi przebiegać wg procedur prawa kanonicznego. Jeżeli małżeństwo zawierają dwie osoby ochrzczone, które nie są katolikami, jest rzeczą oczywistą, że nie można wymagać konieczności asystencji katolickiego proboszcza itd. Obecny kodeks prawa kanonicznego mówi wyraźnie w Can. 1057 §1:Małżeństwo tworzy zgoda stron między osobami prawnie do tego zdolnymi, wyrażona zgodnie z prawem, której nie może uzupełnić żadna ludzka władza.Ta zgoda, i tylko ona, czyni małżeństwo ważnym. Jeżeli mi Pan zarzuci, że cytuję posoborowe prawo kanoniczne, to poniżej podaję cytat z przedsoborowej Encyklopedii Katolickiej z 1917 r:Hence not only the marriage between Catholics, but also that contracted by members of the different sects which have retained baptism and validly baptize, is undoubtedly a sacrament. It matters not whether the non-Catholic considers marriage a sacrament or not, or whether he intends to effect a sacrament or not. (https://www.newadvent.org/cathen/09707a.htm)Tłum: Stąd nie tylko małżeństwo między katolikami, ale także małżeństwo zawierane przez członków różnych sekt, które zachowały chrzest i ważnie chrzczą, jest niewątpliwie sakramentem. Nie ma znaczenia, czy niekatolik uważa małżeństwo za sakrament, czy nie, ani czy zamierza dokonać sakramentu, czy nie.Nie chce mi się w tej chwili szukać, na jakich oficjalnych dokumentach kościelnych jest oparty powyższy cytat, ale Encyklopedia podaje jako jedno ze źródeł Jus Matrimoniale Eccl. cath. (Rome, 1904), trzeba by pewnie tam poszukać.
Kościół na progu schizmyProblemy targające światem anglikańskim mogłyby nas nie interesować, gdyby nie to, że ich sytuacja w olbrzymim stopniu przypomina sytuację w Kościele katolickim. Anglikanie od lat spierają się o rozumienie zasadniczych prawd wiary, co samo w sobie nie jest dziwne: nie mają przecież jednego ośrodka władzy. Honorowe przewodnictwo we wspólnocie anglikańskiej przysługuje prymasowi tzw. Kościoła Anglii, tytułującemu się arcybiskupem Canterbury, Justinowi Welby’emu. Kluczowe dla światowej wspólnoty decyzje anglikanie podejmują „synodalnie”, zbierając się regularnie na zjazdach gromadzących szefów struktur wspólnotowych z całego świata, zwykle w londyńskim Lambeth. Pozbawieni kościelnego urzędu nauczycielskiego kierują się nader często osądem świata i od dziesięcioleci stopniowo odchodzą od wiary opartej na Bożym objawieniu, czego opisywać tu nie trzeba: każdy słyszał o podatności anglikanów na idee oświecenia i rewolty ’68. Nieprzekraczalne graniceDla większości z nich istnieją jednak pewne nieprzekraczalne granice. Dotyczy to m.in. tematyki LGBT. Skoro zarówno Stary, jak i Nowy Testament mówią, że stosunki homoseksualne są grzeszne, to takie są – i zdaniem większości nie wolno udawać, że jest inaczej. Problem w tym, że do zmiany prą m.in. rządy państw zachodnich. Sam Justin Welby przyznał niedawno, że już dwukrotnie był wzywany do brytyjskiego parlamentu, gdzie naciskano, aby dostosował anglikańskie regulacje do ustaw świeckich i wprowadził homoseksualne małżeństwa. W końcu to król jest „głową” tzw. Kościoła, dlaczego więc jego wola nie miałaby zostać przeforsowana? Welby i inni angielscy decydenci kościelni, niezależnie od własnych poglądów na ten temat, obawiali się podziału. Postanowili zatem podjąć próbę zadowolenia obu stron. W Anglii wprowadzono w efekcie nie same homomałżeństwa, a „jedynie” błogosławieństwa par jednopłciowych.