W inną stronę - mówiło się o najwybitniejszych filozofach radzieckich: Awicenna z Buchary, Kant z Królewca...
Oczywiście nie bardzo pochwalam tę jego misję, ani nie pochwalałem tę wycieczkę premierów do Kijowa, ale tu chodzi o samo spotkanie więc w sumie nie ważne gdzie i jak ono miało miejsce. Pewnie się tego nigdy nie dowiemy. Natomiast "to byłby hicior" gdyby okazało się że przez cały czas Żełeński siedzi sobie gdzie w Polsce.
Nie wierzę w każde słowo ukraińskiej propagandy i uważam że wiele rzeczy wyolbrzymiają.
Niech ktoś wyjaśni czemu banda w Watykanie nie potępiła najazdu orków na Ukrainę?
Bankructwo polityki Niemiec oznacza także upadek partii niemieckiej w Polsce.
W trzecim tygodniu rozpętanej przez Rosję wojny na Ukrainie zwierzchnik Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego, metropolita warszawski i całej Polski Sawa wystosował list do patriarchy moskiewskiego Cyryla, prosząc go o „zabranie głosu, aby wojna, do której doszło na Ukrainie, prowadzona przez Armię Rosyjską, została powstrzymana”. List ten nie zawiera żadnego potępienia agresji rosyjskiej ani wyrazów solidarności z Ukrainą czy choćby z Ukraińskim Kościołem Prawosławnym (Patriarchatu Moskiewskiego).
Tymczasem otwieram wątek mapą wojenną.https://www.map.army/?ShareID=1009245&UserType=RO-ilrTH2tC
George Weigel
- prezydent Biden i Unia Europejska realizują „zbrodniczy plan”, aby „uniemożliwić jakiekolwiek próby pokojowego rozwiązania kryzysu w Ukrainie, prowokując Federację Rosyjską do wywołania konfliktu”. To, co wydaje się wam, że widzieliście – martwych cywilów oraz infrastrukturę cywilną (w tym szpital położniczy), celowo zniszczoną przez rosyjskie rakiety, bomby i ostrzał artyleryjski – jest tak naprawdę winą Zachodu;
- każdy, komu zależy na prawdzie, powinien ubolewać nad blokowaniem przez Zachód kanałów informacyjnych Russia Today i Sputnik;
- ukraińska „rewolucja godności” na Majdanie w latach 2013–2014 była „operacją sponsorowaną przez George’a Sorosa”;
- w Ukrainie istnieją „neonazistowskie siły wojskowe”;
- prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski „od ośmiu lat bezkarnie prześladuje rosyjskojęzycznych Ukraińców”.
Interesy zachodnich obrońców klimatu i rosyjskiego dyktatora Władimira Putina były zbieżne, choć ich motywacje była odmienna - ocenia niemiecki dziennik. Od lat pojawiają się sygnały, że Moskwa - chcąc sama sprzedawać więcej gazu i ropy - wspiera aktywistów w USA i Europie w ich walce z paliwami kopalnymi - zauważa "Die Welt" w opublikowanym w czwartek artykule. Dodaje, że w różnych źródłach pojawiały się informacje o finansowaniu przez Rosję różnych organizacji pozarządowych. "Rosyjski rząd przekazał 82 miliony euro europejskim stowarzyszeniom ochrony klimatu, których celem jest zapobieganie produkcji gazu ziemnego w Europie" - pisze gazeta. Zaznacza, że były sekretarz generalny NATO Anders Fogh Rasmussen informował w 2014 roku, że Rosja wspierała organizacje ekologiczne "w celu utrzymania europejskiej zależności od rosyjskiego gazu". Zarzuty te odpierał wtedy m.in. Greenpeace. Europa, podobnie jak USA, posiada ogromne zasoby gazu łupkowego. Na początku pierwszej dekady XXI wieku duże firmy energetyczne w Europie były gotowe do rozwoju eksploatacji tych pokładów. "Ale zasoby pozostały w ziemi, presja aktywistów klimatycznych na firmy i rządy doprowadziła do odwrócenia się inwestorów" - podkreśla "Die Welt", powołując się na ustalenia dzienników "Financial Times" i "New York Times". Dodaje, że wtedy załamały się poszukiwania nowych złóż gazowych w Europie. Eksperci zastanawiali się nad "nagłym" pojawieniem się dobrze zorganizowanych grup, zajmujących się zwalczaniem procesu szczelinowania w Europie Wschodniej, gdzie Rosja sprzedaje swoją energię - zauważa niemiecki dziennik. Wielki sprzeciw wobec wydobycia gazu ziemnego w Europie sprawił, że gaz z Rosji stał się atrakcyjny. Europa radykalnie ograniczyła wydobycie gazu ziemnego konwencjonalnymi metodami - 15 lat temu wydobywano więcej gazu, niż eksportowała Rosja. Kontynent europejski pokrywa obecnie około 40 proc. swojego zapotrzebowania na gaz ziemny dostawami z Rosji - wylicza "Die Welt".
Mnie zastanawia jedno: jaki interes ma Polska w tym, aby przeć do wojny z Rosją? No bo przecież takie gadanie o misjach NATO na Ukranie, albo słowa gen. Skrzypczaka, że należy się upomnieć o obwód Kaliningradzki to nic innego tylko podżeganie do wojny. Zakładam uprzejmie, że ludzie, którzy to mówią są w pełni władz umysłowych. No więc dlaczego mówią takie rzeczy? Co Polska ma do zyskania na ewentualnej wojnie z Rosją? Czy ktoś może mi to wyjaśnić w prostych żołnierskich słowach?