Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 25, 2024, 11:08:26 am

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231960 wiadomości w 6630 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: "Nie zgodziłam się nigdy z decyzją Kościoła...", czyli Wanda Póltawska o NOM-ie
« poprzedni następny »
Strony: [1] Drukuj
Autor Wątek: "Nie zgodziłam się nigdy z decyzją Kościoła...", czyli Wanda Póltawska o NOM-ie  (Przeczytany 6250 razy)
casimirus
rezydent
****
Wiadomości: 396


« dnia: Lipca 08, 2009, 12:49:27 pm »

"Jakże cierpię teraz, gdy we wspaniałych kościołach szukam, gdzie właściwie jest tabernakulum - wyrzucone z centralnego miejsca nie wiadomo gdzie. Nie, nie zgodziłem się nigdy z decyzją Kościoła, żeby ksiądz w czasie Mszy św. stawał twarzą do ludu - ani z tym, żeby tabernakulum wobec tego umieścić gdzieś z boku.
W moim pojęciu ksiądz w czasie Podniesienia ma być w kontakcie z Nim, z Bogiem, i świat ma mu zniknąć z oczu, a zostać ma tylko Ten, który w jego ręce schodzi z nieba. A ludzie mają oglądać nie księdza, ale biały Opłatek, wzniesiony wysoko w kapłańskich dłoniach.
Pierwszy raz przeżyłam taką Mszę św. twarzą do ludu akurat w Paryżu i właściwie nie mogłam się skupić, bo cały czas przychodziła mi na myśl diagnoza, że ksiądz, który się do nas odwrócił, ma wrzód żołądka, bo miał typowe dla tego schorzenia zmiany na twarzy. Nie chciałam oglądać księdza, ostatecznie schowałam się za filar, choć normalnie chcę być jak najbliżej ołtarza."
Wanda Półtawska, "Beskidzkie rekolekcje", str. 531-532.
(Jeżeli ktoś to już podawał, to proszę o usunięcie).
Zapisane
bohator
uczestnik
***
Wiadomości: 238

« Odpowiedz #1 dnia: Lipca 08, 2009, 13:09:33 pm »

Sporo jest głosów sprzeciwu "Nowej" Mszy- np. Wojciech Cejrowski.  W moim odczuciu takie osoby powinny jeszcze propagować Tridentinę a nie tylko stękać na NOM. Jaki teraz jest szał z koszulkami z Matką Boską z Guadalupe po tym jak zaczął pokazywać się w niej WC. Ciekawe jak ludzie zareagowaliby na to, że WC chodzi tylko na Tridentiny....
Zapisane
"Ujednolicenie dogmatów, złagodzenie nauki moralnej, uproszczenie rytuału nie przyciąga niewierzących, lecz zbliża do nich" - N. G. Davila.
Tato
aktywista
*****
Wiadomości: 4746


« Odpowiedz #2 dnia: Lipca 08, 2009, 13:14:43 pm »

Tak byłoby b.pięknie gdyby zaczął pomały o tem ...głośno mówić :)
Zapisane
"CRUX SACRA SIT MIHI LUX , NON DRACO SIT MIHI DUX"
          V R S N S M V - S M Q L I V B
szkielet
Moderator
aktywista
*****
Wiadomości: 5780


Tolerancja ???, Nie toleruję TOLERANCJI!!!

« Odpowiedz #3 dnia: Lipca 08, 2009, 13:15:23 pm »

Może trzeba by panu Cejrowskiemu zaproponować?
Zapisane
Fakt, że Franciszek ma genialny pomysł na naprawę łodzi Piotrowej - skoro do połowy wypełniona jest ona wodą, to wybicie dziury w dnie sprawi że woda się wyleje. W wannie zawsze działa...(vanitas)

Ignorancja katolików to żyzna gleba, na której gęsto wzrasta chwast herezji.

Jezuitów należy skasować
JRWF
aktywista
*****
Wiadomości: 1291


« Odpowiedz #4 dnia: Lipca 08, 2009, 13:22:42 pm »

@ P. Casimirus

Był ten cytat, ale zawsze można wątek "zbokotemaczyć", co niniejszym postaram się uczynić... ;)


@ P. Bohator

Pan WC ma też w swoich zasobach historyjek takie, które na tym Forum mogą doprowadzić co najmniej do rozstroju żołądka... :) W jednej z książek opisał na przykład misjonarza, który pracował wśród całkowicie dzikich indian, nie mających niemal w ogóle styczności z cywilizacją. Indianie ci chodzili całkowicie nago.
W żaden sposób nie mógł do nich duchowo dotrzeć. Mszę sprawował samotnie. Do czasu...
Zdecydował się w końcu na "drobną inkulturację" - Mszę sprawował w samej tylko stule, resztę "stroju" dostosowując do miejscowych zwyczajów... I wtedy ponoć pękła dzieląca ich granica. Nagość była dla tych ludzi tak samo naturalna, jak dla nas ubranie. Od pokoleń wszyscy wokół chodzili nago. Ksiądz przysłaniający z jakichś względów akurat te, a nie inne części ciała był dla nich po prostu jakimś dziwadłem...
I indianie zaczęli uczęszczać na Mszę...

O ile pamiętam, Pan WC nie dopowiedział tylko czy tamci indianie się nawrócili, czy tylko zaczęli uczęszczać na Mszę...
 ;D
Zapisane
bohator
uczestnik
***
Wiadomości: 238

« Odpowiedz #5 dnia: Lipca 08, 2009, 13:23:28 pm »

Ja prosiłbym o zmianę tamatu na np. znane osoby o NOMie czy cuś takiego, żeby można było wszystko do jednego worka wrzucić  a nie zakładać 50 tematów: Wojceich Cejrowski o NOMie, Wanda Półtawska o NOMie itd.

a Teraz cytat z książki WC "Kołtun się jeży":

Cytuj
Czy w dzieciństwie był Pan ministrantem?

Byłem bardzo krótko, bo zreformowano Kościół i poczułem się zagubiony. Soborowe reformy, które spowodowały np. przekręcenie ołtarzy twarzą do widowni odrzucam jako chybione; podpowiadał je zły psycholog.
Teraz msza, to już nie misterium ale przedstawienie teatralne z kapłanem w roli głównej. Kiedyś wszystko było bardziej logiczne i obrazowe - ksiądz stał na czele wiernych i zwracał się twarzą do Pana Boga, a nie do publiki. Ja nie przychodzę na występy proboszcza, tylko po to, by z jego pomocą pogadać z Panem Bogiem.
 
Dowiedziałem się, że poprzekręcanie ołtarzy miało służyć zbliżeniu kapłanów do wiernych. Dziękuję bardzo, pasterze to pasterze, a trzody to trzody. Proszę mnie traktować jak na trzodę przystało - z dystansem. A widział to kto, żeby pasterz między owcami się pałętał. On zawsze dogląda pasterskim okiem z boku, z pewnej perspektywy obejmuje całe stado. A kiedy trzeba, to wskazuje kierunek, zagania, nakłania w pewną stronę. On ma kierować, przewodzić, on ma być tym lepiej wiedzącym, stać z boku i pilnie obserwować. Dopiero w sytuacji nieszczęścia zbliżać się do pojedynczej sztuki i nią się zajmować indywidualnie. Co to za pasterz, który zamiast być autorytetem chodzi na pogaduszki z capami.
Daję na tacę, między innymi na kształcenie fachowców od pasania dusz. No, to teraz proszę mnie pasać, a nie bratać się ze mną. Sam nie mam powołania ani rozumu do teologii, więc chcę mieć nauczycieli, autorytety i pośredników między mną a Słowem Bożym. Kumple mi niepotrzebni.
Ja się nie chcę zbliżać i bratać z kapłanem we mszy. Ja chcę, żeby on wiódł hufiec Boży. Niech stanie tak, jak kiedyś na czele. Niech stanie tyłem do mnie, a twarzą do Boga i odprawia po staremu. Argument o tym, że Pan jest wszędzie można przecież czytać i w ten sposób, że skoro wszędzie, to niech ksiądz stanie jednak odkręcony w tę samą stronę, co ja.
 
Tradycja, stara i święta, kadzidło i tajemnica - to działa na wyobraźnię. To wtedy właśnie rośnie autorytet Kościoła. Każdy musi znać swoje miejsce i w sprawach Bożych oraz obrzędowych, ksiądz ma obowiązek być przede mną.
Już widzę ile autorytetu zyskałby władca, gdyby puszczał każdego siadać ze sobą do wieczerzy. To samo w Kościele - biskup to biskup i nie ma żadnego powodu, żebym był mu równy.
Gdyby mój dentysta się ze mną jednoczył i konsultował plomby, to by ode mnie plombę dostał. A mój prawnik? Ja mu płacę za to, że to on jest autorytetem od paragrafów. Prywatnie to mój kumpel z gimnazjum, ale kiedy jesteśmy na wokandzie, to on nie staje twarzą do mnie, tylko mnie przed sędzią zasłania i do sędziego w moim imieniu oręduje. I ksiądz ma robić tak samo, bo on jest lekarzem duszy i adwokatem od dziesięciorga paragrafów.
 
Nie mogę pojąć jakież to komunistyczne licho podkusiło Kościół do rezygnacji z korzystania z ambon. Podobno bierze się to stąd, że nie należy się wywyższać. Co za horendalny absurd. Toż to kościelna wersja politycznej poprawności. Czy Pan Jezus, jak właził na górę głosić kazanie, to się wywyższał, czy może chodziło raczej o zapewnienie lepszego odbioru Słowa Bożego?
Z góry lepiej widać i słychać!!!
Jak on na górze, a my na dole, to jest kontakt w obie strony. Ambona nie wywyższa i nie oddala ale zbliża kapłana z wiernymi. Na ambonie widzą go nie tylko pierwsze rzędy, ale i ten zagubiony i zawstydzony grzesznik, co się chowa pod chórem.
U mnie w parafii ksiądz przestał korzystać z ambony, kiedy zainstalowano mikrofony. Wydawało mu się widocznie, że wchodzenie ponad tłum wiernych służy wyłącznie lepszej słyszalności. Otóż nieprawda.
Czemu telewizja oddziałuje silniej, niż radio? - bo nie tylko słychać ale i widać. Jak ktoś naucza moralności i wiary, to ja chcę widzieć pasję w jego twarzy, chcę widzieć szczerość, troskę, chcę widzieć, a nie tylko słyszeć. Co robi człowiek, który kłamie? - odwraca wzrok i chowa twarz. Więc kapłan, którego twarz jest ukryta przed tymi, co w tylnych rzędach, budzi niedobre skojarzenia.
Kazania zyskałyby na sile, gdyby powrócić na ambony. Bo z ambony można sięgnąć do ostatnich rzędów świątyni, pod sam chór, do ciemnej kruchty, gdzie wstydliwie chowają się ci, którym nauka najbardziej potrzebna. Z ambony można by do nich sięgnąć nie tylko głosem ale i gestem, spojrzeniem.
Jeden z moich wujów, misjonarz, upatrywał sobie zawsze pod chórem jakiegoś jednego grzesznika i całe kazanie kierował do niego. Trzymał go wzrokiem, gesty kierował w jego stronę. Uważał, że wygłosił złe kazanie jeśli ten jeden upatrzony, schowany wstydliwie w kącie, nie padł na kolana. Raz byłem świadkiem, kiedy cały kościół klęknął. A w kazaniu nie było ani słowa o kolanach - całe było o porannym pacierzu.
 
Apeluję niniejszym do biskupów, by zrobili ciemnogrodzkie pogadanki na temat przydatności ambony w nawracaniu. Przecież nie o wywyższanie kapłana chodzi, tylko o widzialność. Dzięki ambonie widzę, kto do mnie mówi. Komuna wałczy o telewizję, a prawie nie interesuje się radiem. Walczmy więc o ambony, bo sam mikrofon, to w kościele za mało.
Fachowcy od radia dowiedli, że po trzech minutach słuchacze odwracają swoją uwagę od słów płynących z głośnika. Można stawać na głowie, a oni i tak zajmą się czym innym - taka już jest natura ludzka. W kościele jest to samo. Tylko te pierwsze rzędy, które widzą kapłana nie odwracają uwagi po trzech minutach. Reszta odpływa w rozmyślania. Tak działa psychika człowieka i poradzić na to można tylko dodając wizję - ambonę.
Czy ważniejsze jest ślepe trzymanie się soborowych nowości, czy skuteczność nauczania?
Zapisane
"Ujednolicenie dogmatów, złagodzenie nauki moralnej, uproszczenie rytuału nie przyciąga niewierzących, lecz zbliża do nich" - N. G. Davila.
solid
Gość
« Odpowiedz #6 dnia: Lipca 08, 2009, 19:52:18 pm »


Pan WC ma też w swoich zasobach historyjek takie, które na tym Forum mogą doprowadzić co najmniej do rozstroju żołądka... :) W jednej z książek opisał na przykład misjonarza, który pracował wśród całkowicie dzikich indian, nie mających niemal w ogóle styczności z cywilizacją. Indianie ci chodzili całkowicie nago.
W żaden sposób nie mógł do nich duchowo dotrzeć. Mszę sprawował samotnie. Do czasu...
Zdecydował się w końcu na "drobną inkulturację" - Mszę sprawował w samej tylko stule, resztę "stroju" dostosowując do miejscowych zwyczajów... I wtedy ponoć pękła dzieląca ich granica. Nagość była dla tych ludzi tak samo naturalna, jak dla nas ubranie. Od pokoleń wszyscy wokół chodzili nago. Ksiądz przysłaniający z jakichś względów akurat te, a nie inne części ciała był dla nich po prostu jakimś dziwadłem...
I indianie zaczęli uczęszczać na Mszę...

O ile pamiętam, Pan WC nie dopowiedział tylko czy tamci indianie się nawrócili, czy tylko zaczęli uczęszczać na Mszę...
 ;D
Dokładnie tak pisał w książce "Gringo wśród dzikich plemion", w tej samej książce zachwycał się też NOM-em na Karaibach, np. podobało mu się to, że ludzie wprowadzają motorowery do kościoła i przywiązują je do chrzcielnicy, albo to że wierni przychodzą na Mszę z psami, z którymi dzielą się Ciałem Pańskim (!). W tej samej książce opisywał też, jak spędził Paschę wśród peruwiańskich Indian wyznania mojżeszowego i stwierdził, że była to najpiękniejsza Wielkanoc w jego życiu.
Pan Cejrowski ma zdrowe, konserwatywne poglądy i ma odwagę ich głoszenia. Za to należy mu się wielki szacunek. Potrafi też zajmująco opowiadać o swoich podróżach. Ale w świetle powyższych wypowiedzi nie wiem, czy można z niego robić na siłę tradycjonalistę, nawet jeżeli będąc w Polsce zawsze chodzi na KRR, bo w jego ulubionej Ameryce Południowej to nawet Msza odprawiana przez księdza z gołą pupą mu nie przeszkadza.
Zapisane
Krusejder
aktywista
*****
Wiadomości: 6651


to the power and the glory raise your glasses high

mój blog
« Odpowiedz #7 dnia: Lipca 08, 2009, 20:18:23 pm »

Kiedyś pisałem toczka w toczkę to co Panowie i dostałem kuksańce od fanów WC. Wniosek jest jeden: WC to estetyczny konserwatysta, który choć ma bazę, to brak mu nadbudowy. Stąd te sprzeczności
Zapisane
zapraszam na mój blog: http://przedsoborowy.blogspot.com/ ostatni wpis z dnia 20 IX 2022
mac
aktywista
*****
Wiadomości: 1227


sługa Boży Pius XII

« Odpowiedz #8 dnia: Lipca 08, 2009, 21:22:21 pm »

Może nie używajmy odnośnie pana Wojciecha Cejrowskiego skrótu WC powszechnie kojarzonego z toaletą.
Zapisane
"Przyglądając się dzisiejszemu Kościołowi (kler-liturgia-teologia) tradycyjny katolik najpierw się oburza, potem trwoży a w końcu wybucha śmiechem."
Major
aktywista
*****
Wiadomości: 3722

« Odpowiedz #9 dnia: Lipca 08, 2009, 21:27:54 pm »

On sam zaczął go chyba używać.
Zapisane
Thomas
Gość
« Odpowiedz #10 dnia: Lipca 08, 2009, 22:27:50 pm »

Cytuj
Wniosek jest jeden: WC to estetyczny konserwatysta, który choć ma bazę, to brak mu nadbudowy. Stąd te sprzeczności

Dobre ;D
1. estetyczny konserwatysta, chodzi w wywalonej na spodnie kolorowej koszuli. Korwin M. napisał ,że prawdziwi mężczyźni podciągają spodnie, wkładają koszulę gdzie trzeba i zapinają pasek - nie dotyczy pederastów.
2. baza i nadbudowa - ma bazę, brak nadbudowy, zawsze mnie taka marksowska dialektyka bawi. Ale ja bym odwrócił. Nadbudowa jest, rozbudowana jak indiański pióropusz. Bazy brak, towarzysze!
3. dzwoni, tylko nie wie w którym Kościele

Przy całej sympatii do Pana W.Cejrowskiego; to taki red. Tomasz Lis a rebours.
Wielu młodych lubi wybrać sobie bohatera i przypisać mu (mechanizm projekcji oczekiwań) różne cechy, których delikwent nie posiada. Stąd potem rozczarowania.
Np. Pan WC będzie w sztabie wyborczym Pani Bezy ;) W biznesie rozrywkowym wszystko jest możliwe.
Zapisane
romeck
aktywista
*****
Wiadomości: 1710


« Odpowiedz #11 dnia: Lipca 09, 2009, 09:54:26 am »

Może nie używajmy odnośnie pana Wojciecha Cejrowskiego skrótu WC powszechnie kojarzonego z toaletą.
To jego pomysł: "WC kwadrans", czyli autorski program  w TV, jeden z pierwszych w Polsce talk-schow.
Nie pamięta Pan? I tak mu zostało: WC.
Sześć minut na jutubie:
http://www.youtube.com/watch?v=A4yOKUoLQeE
Zapisane
Strony: [1] Drukuj 
Forum Krzyż  |  Traditio  |  Katolicki punkt widzenia  |  Wątek: "Nie zgodziłam się nigdy z decyzją Kościoła...", czyli Wanda Póltawska o NOM-ie « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!