W pełni się z Panem zgadzam, nie wyobrażam sobie, by Pan Bóg nie mających dostępu do Mszy Wszechczasów pozbawił całkowicie wszelkich Swoich Łask z Mszy płynących.
Przecież do upowszechnienie Internetu, czyli ponad 20 lat nieliczni wiedzieli, że coś z tym NOM'em jest nie tak. I co? Wszyscy pozostali wierni żyli bez Najświętszego Sakramentu?
Tylko że nieświadomie brali udział w niegodnym rycie.
Czy ktoś z Państwa mógłby coś opowiedzieć lub odesłać do źródła informacji na temat Mszy świętej ormiańskokatolickiej i greckokatolickiej w Polsce? W jakim stopniu uległy przeróżnym nowinkom liturgicznym? Jakie kazania wygłaszają księża? Dlaczego tylko Tridentina jest atakowana, a inne ryty nie? A może jednak i inne ryty nie są mile widziane?
Dlaczego tylko Tridentina jest atakowana, a inne ryty nie? A może jednak i inne ryty nie są mile widziane?
Konsekracja przez księdza-okultystę z intencją, ale w celu profanacji też jest ważna.Czy należy chodzić na czarne msze, jeśli odprawia je ksiądz?
Fakt, to są inne ryty, ale bergoliowskie oskarżenie o sztywniactwo i poczucie wyższości można śmiało rzucić greko-katolikom czy maronitom. Tak mówiąc szczerze, grekokatolicy, których znam, uważają NOM za byt stojący tak dalece poniżej poziomu wschodniego obrządku liturgicznego, że nie ma nawet o czym mówić.
Chyba każdy ze swojego życia i relacji zna przypadki, kiedy chciał dobrze, a dobrane narzędzia czy sposoby komunikacji przyniosły radykalnie odwrotny skutek.Trochę tak patrzę na nowe decyzje papieża Franciszka co do nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego. Podaje za cel jedność w Kościele, jednak używa narzędzia, które w historii jeszcze jedności nigdy nie przyniosło, a nie trzeba ogromnej wyobraźni do przewidzenia, że takie przemocowe działania również się jej nie przysłużą.W ograniczaniu dawnej liturgii i sugestii docelowo całkowitego jej wyciszenia papież nie podaje żadnych sensownych argumentów teologicznych, prawnych, logicznych czy pastoralnych. Co gorsze – wydaje się kompletnie nie rozumieć tego, co wprost o swoim działaniu dla jedności w Kościele i liturgii robił jego żyjący wciąż poprzednik i przypisywać mu intencje, jakie jego działaniom nie towarzyszyły.Franciszek zaskakuje wreszcie, bo zdaje się przeczyć sam sobie – jest totalnie inny w dialogu międzyreligijnym, w relacjach ekumenicznych, a w Kościele promuje ideę synodalności, decentralizację, jedność w różnorodności – tymczasem w przypadku wiernych przywiązanych do dawnej liturgii papież działa jak kapryśny cesarz.Mam przykre wrażenie, że papieskie zarządzenie bazuje raczej na uprzedzeniach jego i być może też jego doradców, niż szukaniu konkretnego dobra dla powierzonych mu wiernych, którzy od lat wierni Stolicy Apostolskiej, akceptując i ostatni sobór i jego liturgiczne konsekwencje, postanawiają uświęcać się na liturgii, która doprowadziła do nieba rzeszę świętych.Niesprawiedliwość przejawia się też w życzliwszym traktowaniu innych grup wiernych, przecież również niepozbawionych problematycznych przedstawicieli. Czy to, że członkowie neokatechumenatu raczej unikają parafialnych liturgii, mają swoją wersję rytu celebrowaną często z kserówek w skoroszycie, wprowadzając do niego elementy obce rytowi rzymskiemu, służy jedności Kościoła? Jeśli tak, dlaczego papież im błogosławi, a innym zabiera tradycyjną Mszę?Cieszy, że papież przypomina biskupom o ich obowiązku troski o przestrzeganie prawa liturgicznego, jednak czemu to nie jest egzekwowane? Czemu biskupi nie przejmują się tym, że w ich diecezjach łamane są przepisy liturgiczne (nie wspominając już o tym, że sami je czasem łamią…)? Dlaczego w polskim Kościele jest już tak wielka różnorodność celebrowania z jednego, posoborowego Mszału, a jak wyjadę za Odrę czy np. do Hiszpanii, czasem tylko portret papieża w zakrystii przypomina o tym, że rytuały celebrowane w świątyni raczej powinny być katolickie?Trwają prace nad nowym „rytem amazońskim”, co cieszy się aprobatą papieża. Jak nowy ryt – a można się domyślać z zapowiedzi, w wielu miejscach zrywający z rzymską tradycją – ma przysłużyć się jedności Kościoła rzymskokatolickiego, podczas gdy biskup Rzymu widzi zagrożenie już w dwóch formach jednego rytu?To tylko liturgiczne przykłady „różnorodności”, są w Kościele powszechnym przecież także rozbieżności doktrynalne i prawne.Przykre i niesprawiedliwe jest też to, że papieska reakcja na zagrażające jedności Kościoła poglądy i zachowania niektórych zwolenników dawnej liturgii stanowi również karę dla tych, którzy takiego zagrożenia nigdy nie stanowili, a przeciwnie – i modlitwą, i działaniami dawali wierne świadectwo miłości do Kościoła.Czy papież wykorzystał wszystkie dostępne mu narzędzia, zanim posunął się do radykalnych działań? Czy gdy widzimy problemy u katolików z doktryną i autorytetem, nie lepiej jednak najpierw popracować nad ich źródłem – poprzez ewangelizację, potem solidną katechezę? Ukaranie zakazami nie przybliży ich ani do posoborowego Magisterium ani do papieża Franciszka, który sprawia wrażenie, jakby problemu chciał się pozbyć a nie go rozwiązać narzędziami, które w innych sytuacjach sam za Ewangelią i ostatnim soborem zaleca.Co teraz? Dużo będzie zależało od roztropności biskupów w realizacji zarządzeń papieża. Wierni, którzy odkryli lub (nawet dzięki aktualnym ograniczeniom papieża) dopiero odkryją bogactwo dawnej liturgii, będą jej szukali.Znajdą ją np. w Bractwie św. Piusa X – Stolica Apostolska nie zmieniła przecież swoich wypowiedzi o tym, że można tam we Mszy uczestniczyć, a papież Franciszek dał nawet powszechne pozwolenie księżom Bractwa na ważne spowiadanie. Katolicy, którzy do tej pory mieli różne opory do posługi księży z Bractwa św. Piusa X, zostają teraz przez papieża Franciszka popchnięci w stronę kaplic i kościołów Bractwa (również księgarń i stron internetowych, gdzie, zapewniam, znajdą sporo treści nie podobających się papieżowi Franciszkowi).Rozeznający powołanie mężczyźni, którym bliska była dawna liturgia, chętniej niż seminarium czy zakonu zdecydują się na jakiś tradycjonalistyczny instytut lub po prostu któreś z seminariów Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. Podobnie z żeńskimi powołaniami.Tradycjonaliści aktualnie dość mocni w swoim radykalizmie i frustracji się utwierdzą, czego wyraz już zresztą można obserwować w różnych internetowych wypowiedziach. Będą z pewnością na różne sposoby oddziaływać na innych.Niektórzy księża już po cichu deklarują niezgodę na zarządzenie Franciszka i przywołując np. bullę św. Piusa X „Quo primum tempore” zapowiadają, że będą w razie potrzeby nawet „tajnie” celebrowali po staremu.Trzeba też pamiętać o tym, że w Polsce aktualnie społeczeństwo – zwłaszcza młode – sekularyzuje się najszybciej w Europie. Z pewnością ciekawym fenomenem jest fakt, iż do dawnej liturgii, a przez nią do Boga i Kościoła, przyciągani są ludzie młodzi. To na ich zaangażowaniu i pasji powstają środowiska i duszpasterstwa tradycji, całkiem prężnie działające. Czy rzeczywiście roztropnym jest podcinanie im skrzydeł, zniechęcanie do instytucjonalnego Kościoła?Ufam, że w Polsce biskupi życzliwie odpowiedzą na potrzebę wiernych pragnących uczestniczyć we Mszy w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego. Mam też nadzieję, że duszpasterze z nią związani wyciągną wnioski z obaw, jakie skłoniły papieża do wydania motu proprio „Traditionis custodes” i będą przykładali większą wagę do troski o jedność.Bardzo liczę też na to, że nasi biskupi wezmą sobie do serca i realizacji te słowa Franciszka: „proszę Was o czuwanie, by każda liturgia była sprawowana godnie i z dochowaniem wierności księgom liturgicznym promulgowanym po Soborze Watykańskim II, bez ekscentryczności, które łatwo przeradzają się w nadużycia. Do tej wierności przepisom Mszału i ksiąg liturgicznych, w których odbija się reforma liturgiczna, jakiej pragnął Sobór Watykański II, niech będą wychowywani seminarzyści i nowi prezbiterzy”.[zdjęcie - służę do Mszy śp. ks. Janowi Kaczkowskiemu]