Takie zdarzenie w zakrystii: przed mszą pogrzebową proboszcz namawiał ministranta, żeby przeczytał lekcję, ale ten się opierał. W zakrystii była w tym czasie dalsza krewna osoby zmarłej, więc ksiądz się zapytał, czy ona może przeczytać, no to się zgodziła. Tak z czystej ciekawości: czy lektor "z łapanki" to jest dozwolona praktyka wg przepisów liturgicznych NOM obowiązujących w Polsce?
Czyli wychodzi na to, że ta fraza „którzy pełnią posługę lektora jednorazowo” jest furtką otwierającą możliwość.W latach 90, kiedy czasami w wakacje podróżowałem po Stanach, bywałem w niedziele w różnych przypadkowych kościołach w małych miejscowościach. Zdarzało się, że kiedy przyuważyli przed mszą, że pojawiły się nowe twarze, podchodził do nas ksiądz albo ktoś z "komitetu liturgicznego" i usiłowali namówić mnie albo żonę, żebyśmy wystąpili w roli lektora. Zdarzyło się nam to nieraz, i nawet potem z tego powodu staraliśmy się przychodzić tuż przed rozpoczęciem, siadać w kącie i jak najmniej zwracać na siebie uwagę.Smutne, że i to w końcu dotarło do Polski.
I w Polsce od kiedy pamietam w mojej parafii w tygodniu byli lektorzy z lapanki. Jak nie bylo lektora to proboszcz bral kto byl w kosciele.
Cytat: Hubertos w Maja 02, 2021, 19:35:55 pmI w Polsce od kiedy pamietam w mojej parafii w tygodniu byli lektorzy z lapanki. Jak nie bylo lektora to proboszcz bral kto byl w kosciele.No, a ja z kolei pamiętam czasy, kiedy coś takiego było nie do pomyślenia - a znowu jakoś nadzwyczajnie stary to jeszcze nie jestem (chociaż w wątku z ankietą wiekową był Pan uprzejmy zaliczyć takich jak ja do "dziadersów" ).