-nie musi robić przeglądu technicznego samochodu
-nie musi mieć legitymacji szkolnej, żeby dostać zniżkę na pociąg
-nie musi niczego rejestrować, aby zacząć prowadzić "działalność gospodarczą"
Kiedy pierwszy raz przekroczyłem Wielką Wodę ponad ćwierć wieku temu, byłem zaskoczony, ile jest rzeczy, których mieszkaniec Ameryki nie musi robić. Mianowicie:-nie musi (...)
Te bronie zakazane w Kalifornijskiej, a dopuszczone w Kanadyjskiej Republice Ludowo-Demokratycznej to, zdaje się, chińskie i rosyjskie są (tzn. wynika to nie tyle z zakazu konkretnych rodzajów, co embarg trumpowskich i clintonowskich)
Przy okazji mam pytanie, czy w Quebecu myśli ktoś jeszcze by powtórzyć próbę odłączenia się od Kanady jak za de Gaulle'a?
-nie musi mieć czasem nawet 16 lat, żeby zrobić prawo jazdy (nie w każdym stanie, raczej te rolnicze)
-nie musi chować noszonej broni (patrz: open carry, constitutional carry - noszenie otwarcie, jak Pan Bóg przykazał)
-nie musi mieć licencji pilota, żeby polatać na motolotni (patrz: ultralight aviation)-może własnoręcznie zbudować sobie samolot w garażu (z elementów przysłanych od producenta) i używać go prywatnie (zdaje się, że w Wisconsin jest największy coroczny zlot samolotów-samoróbek na świecie; jest taki skrót AIDS: Aviation Induced Divorce Syndrome, kiedy to mąż tak zawzięcie buduje w garażu samolot po godzinach, że aż żonę zaniedbuje i z tego są same zgryzoty )
-może praktykować łączność radiową dalekodystansową (patrz: DXing) - w postPRL jest to przestępstwo i GORĄCO ODRADZAM (na pewno prokurator czyta)
-nie musi bać się fotoradarów (policja czasem mierzy prędkość aut, bo jeśli np. 75% jedzie za szybko, to zmienia się znak przy drodze tak, by nie robić z większości przestępców)
A o biletach: kiedyś tak było nie tylko z biletami, ogólnie słowo obywatela miało większą wagę, niż jakiś papierek. Do dzisiaj wiele spraw urzędowych, które w Polsce wymagają przedstawienia dowodu osobistego, załatwia się składając własnoręczny podpis.
Bloc Quebecois (prawie całe Quebec, nie tylko jego poółnoc) to również partia wspierająca najgłupsze lewackie pomysły.Terytoria północne zasiedlone przez Indian czy też Inuitow (nazywa się ich tu "first nations") głosują na lewicę, i są, mówią wprost, moralnie zdegenerowane. Alkoholizm, samobójstwa, przestępczość, rozpad rodziny - to wszystko są plagi terytoriów północnych.