Jest taki cytat z Frithjofa Schuona: że stojąc przed wrotami katedry romańskiej czy gotyckiej wiemy, że jesteśmy w centrum Wszechświata; a stojąc przed kościołem renesansowym, barokowym czy rokokowym, wiemy tylko, że jesteśmy gdzieś w Europie. --- W domyśle: też nie najgorzej, no ale...
Kluczem jest to, że miarą jakości dzieła "sakralnego", czy w ogóle miarą jego przynależności do tego obszaru, jest wyrażanie "prawd ontologicznych" i w związku z tym reprodukowanie pewnych wzorców (to jest poniekąd taka "metafizyczna matematyka"), a nie (samo tylko) generowanie wrażeń estetycznych czy emocjonalnych uniesień, już nie mówiąc o oszałamianiu "oryginalnością" czy "stylem".
Sakralny po chrześcijańsku nie jest.
.Pokazałem to żonie, a ona skomentowała to tak: "aha, rozumiem, czyli żeby to była sztuka sakralna, to twarz musi być brzydka"
Twarz Matki Boskiej Częstochowskiej do ktorej kategorii się zalicza?
Twarz Matki Boskiej Częstochowskiej z pewnością nie jest brzydka.
Ale z pewnością nie jest tak słodka jak w Madonnach malowanych przez włoskich artystów, którym do obrazów pozowały kochanki PSto musiało być ciekawe doświadczenie: modlić się do "Madonny", którą potem mijało się w portowej dzielnicy.
Ja tam mogę podziwiać ich oblicza na obrazach starych mistrzów nie mając im za złe.
Rozumiem Pana, choć nie do końca. W wielu kościołach są obrazy ołtarzowe przedstawiające postacie kobiece, np. żeby podać pierwszy z brzegu przykład, w Krakowie u św. Katarzyny jest duży taki obraz. Kto wie, czyje tam są twarze? Skąd wiadomo, że to nie czyjaś kochanka? Przecież malarze rutynowo używali ludzkich modeli, a tam są chyba trzy kobiece twarze, więc szansa jest spora, że któraś z nich była mniej niż nieskazitelna. A twarze męskie? Może to jakiś s*****n użyczył malarzowi swojej twarzy? Czy więc należałoby wyrzucić ten obraz z ołtarza? Bo to przecież bez sensu, żeby w ołtarzu był obraz nie sakralny (i to jeszcze barokowy w dodatku). Wyrzucić i wstawić ikonę - tak by należało zrobić.