Wystarczy zadać na fk pytanie co trads powinien zrobic gdy nie ma chwilowo dostepu do Mszy sw., czy powinien pojsc na nowusa? Od 10 lat jest grupa tradsow-birytualistów, którzy sugerują, ze koniecznie nalezy udac sie na nowusa.
uzasadnione
Od 10 lat jest grupa tradsow-birytualistów, którzy sugerują, ze koniecznie nalezy udac sie na nowusa.
ale są przecież tysiące ludzi, którzy myślą inaczej
Jak wyżej. Pan to chyba w jakimś hardcore'owym środowisku się porusza. Pierwszy raz na mszy trydenckiej byłem dobrych -naście lat temu: i zdecydowana większość osób, które również uczęszczają na msze tradycyjne, a które miałem przez ten czas przyjemność i nieprzyjemność poznać, to ludzie, którzy uczęszczają także na NOM (gdy nie ma w okolicy Tridentiny; gdy są "u rodziny"; gdy cokolwiek jeszcze, włącznie z zupełnie banalnymi powodami). Po prostu nie uważają, by było w tym coś per se złego, a uważają, że byłoby źle opuścić mszę w ogóle. Mało tego, ludzie ci bywają na mszach trydenckich zarówno w Bractwie, jak i na "post-indulcie" (fakt, że u ks. Trytka to już raczej nie). No i oczywiście jestem jednym z nich.
Ani to, ani to. Krótko: jest masa ludzi, do których Pański argument nie trafi, [...]
bo wcale nie uważają, że [...]
Więc nie idą na NOM z poczuciem, że "może i wątpliwy, ale zawsze coś", tylko co najwyżej z takim nastawieniem, jakie opisał p. Woland: że stara msza lepiej oddaje pewne prawdy, a nowa - gorzej. Cokolwiek te stopniowania miałyby znaczyć ;-)
Po prostu nie uważają, by było w tym coś per se złego, a uważają, że byłoby źle opuścić mszę w ogóle.
Pan to chyba w jakimś hardcore'owym środowisku się porusza.
[...]byłoby źle opuścić mszę w ogóle. Mało tego, ludzie ci bywają na mszach trydenckich zarówno w Bractwie, jak i na "post-indulcie" (fakt, że u ks. Trytka to już raczej nie). No i oczywiście jestem jednym z nich.
Ilość Chińczyków nie wpływa na umiejscowienie Prawdy.
Guzik mnie to obchodzi, co oni uważają, albo co ja uważam. W Kościele nie ma poglądów. W Kościele jest nauka. Albo się ją akceptuje bez wyjątku i jest się katolikiem, albo czegoś się nie akceptuje, i się nim nie jest.
ale miesza pan notorycznie ważność, legalność i godność.
.I wszyscy oni są bardzo zdziwieni, że dla kogoś nie jest aż tak oczywiste to, co im się wydaje no-aż-walące-blaskiem-w-oczy.
Nie chcial KEP zdrowej Tradycji przyjać od Benedykta XVI no to ma pseudotradycyjną korozję posoborowia. Ta schiza posoborowia będzie się pogłębiać. Takich kaplanów będą KEP-scy wycinać jak nowotwór. Ale będą przerzuty - to choroba terminalna.