Cytat: marekkoc w Lipca 02, 2009, 11:05:12 amgdy ja dorastałem w latach 80-tych naprawdę ta nowa liturgia nie robiła wrażenia jakiegoś "spustoszenia". Było pobożnie, chodzili Rodzice, Dziadkowie, była nauka Religii, miałem poczucie katolickiego wychowania...Wiemy o doktrynie tyle, ile nam przekazano. I z tym, co odebraliśmy, możemy być bardzo pobożni, albo i nie - w zależności od człowieka.Trzeba by wiedzieć ile i co przekazano dzieciom posoborowym. Czy to jest pełne, czy zubożone, czy nie ma na tym naleciałości ze świata. I czy to wystarczy, by stanowić fundament wiary dla tego pokolenia i dla ich potomków.Cała walka śp. Arcybiskupa opierała się na Pawłowym "tradidi quod et accepi".
gdy ja dorastałem w latach 80-tych naprawdę ta nowa liturgia nie robiła wrażenia jakiegoś "spustoszenia". Było pobożnie, chodzili Rodzice, Dziadkowie, była nauka Religii, miałem poczucie katolickiego wychowania...
Cytat: Tato w Lipca 02, 2009, 11:35:50 amJa zaś właśnie się poważnie zastanawiam nad decyzją zaprzestania mej bytności na NOM, w zasadzie praktycznie tylko taka droga jest własciwa, acz trudna...a Pan tez chodzi na NOM!!!
Ja zaś właśnie się poważnie zastanawiam nad decyzją zaprzestania mej bytności na NOM, w zasadzie praktycznie tylko taka droga jest własciwa, acz trudna...
Cytat: marekkoc w Lipca 02, 2009, 11:55:02 amCytat: Tato w Lipca 02, 2009, 11:35:50 amJa zaś właśnie się poważnie zastanawiam nad decyzją zaprzestania mej bytności na NOM, w zasadzie praktycznie tylko taka droga jest własciwa, acz trudna...a Pan tez chodzi na NOM!!! Z uwagi jednak na fakt ważności NOMowych konsekracji przynajmniej w Polsce w większości przypadków, dotąd w sytuacjach krytycznych wybierałem się na NOM z uwagi na Najświętszy Sakrament.
mam powiem szczerze bardzo mieszane odczucia w związku z tym. To nie jest takie proste i kazdy sam powinien rozstrzygnąć rzecz w sumieniu - z braku autorytetu niestety....
Cytat: Tato w Lipca 02, 2009, 13:20:23 pmmam powiem szczerze bardzo mieszane odczucia w związku z tym. To nie jest takie proste i kazdy sam powinien rozstrzygnąć rzecz w sumieniu - z braku autorytetu niestety....To jest wlasnie kryzys Kosciola : absencja moralna (bo przeciez nie fizyczna) autorytetu. Zmusza to kazdego katolika do odwolania sie do najwazniejszej instancji - sumienia, a to z kolei prowadzi do roznych aberacji, bo ludzie wszak nie sa nie omylni i wymyslaja sobie rozne teorie.Kiedys, za czasow Wielkiej Schizmy, kiedy papiezy bylo dwoch albo i trzech, a kazda czesc Chrzescijanstwa popierala swojego, to przynajmniej uzurpatorzy glosili to samo co papiez rzeczywisty i idac za nimi i za ianowanymi przez nich biskupami mozna bylo miec pewnosc, ze dojdzie sie do zbawienia. Dzis w wielu miejscach sluchanie wlasnego biskupa czy proboszcza to najpewniejsza droga do piekla.
Cytat: marekkoc w Lipca 02, 2009, 11:55:02 amCytat: Tato w Lipca 02, 2009, 11:35:50 amJa zaś właśnie się poważnie zastanawiam nad decyzją zaprzestania mej bytności na NOM, w zasadzie praktycznie tylko taka droga jest własciwa, acz trudna...a Pan tez chodzi na NOM!!! Jedynie w wypadku kiedy nie mogę być na Mszy Wszechczasów tak dotąd postępowałem. Niestety z uwagi na fakt, że zdarza mi się to często - bardzo nawet ponieważ niestety weekendy spędzam poza Wrocławiem, stwierdziłem że zdecydowanie jednak wyczerpała się moja odpornosć na tego typu "kombinacje" liturgiczne. Chodzić na NOM i cierpieć to całkiem bez sensu. Coraz bliżej jestem konstatacji którą podają Xięża Gaudron, czy Stehlin, czy choćby X.Jan Jenkins, że zdecydowanie nie powinno się w NOM uczestniczyć, jest to szkodliwe dla wiary. Z uwagi jednak na fakt ważności NOMowych konsekracji przynajmniej w Polsce w większości przypadków, dotąd w sytuacjach krytycznych wybierałem się na NOM z uwagi na Najświętszy Sakrament. Tą niedzielą pierwszy raz nie poszedłem, mam powiem szczerze bardzo mieszane odczucia w związku z tym. To nie jest takie proste i kazdy sam powinien rozstrzygnąć rzecz w sumieniu - z braku autorytetu niestety....
Tą niedzielą pierwszy raz nie poszedłem, mam powiem szczerze bardzo mieszane odczucia w związku z tym. To nie jest takie proste i kazdy sam powinien rozstrzygnąć rzecz w sumieniu - z braku autorytetu niestety....
Jedynie w wypadku kiedy nie mogę być na Mszy Wszechczasów tak dotąd postępowałem. Niestety z uwagi na fakt, że zdarza mi się to często - bardzo nawet ponieważ niestety weekendy spędzam poza Wrocławiem, stwierdziłem że zdecydowanie jednak wyczerpała się moja odpornosć na tego typu "kombinacje" liturgiczne. Chodzić na NOM i cierpieć to całkiem bez sensu. Coraz bliżej jestem konstatacji którą podają Xięża Gaudron, czy Stehlin, czy choćby X.Jan Jenkins, że zdecydowanie nie powinno się w NOM uczestniczyć, jest to szkodliwe dla wiary. Z uwagi jednak na fakt ważności NOMowych konsekracji przynajmniej w Polsce w większości przypadków, dotąd w sytuacjach krytycznych wybierałem się na NOM z uwagi na Najświętszy Sakrament. Tą niedzielą pierwszy raz nie poszedłem, mam powiem szczerze bardzo mieszane odczucia w związku z tym. To nie jest takie proste i kazdy sam powinien rozstrzygnąć rzecz w sumieniu - z braku autorytetu niestety....
['ślepe' posluszeństwo papieżowi gorsze od krytycznego myślenia? To pachnie serwisem racjonalista.pl. Może krytycznym myśleniem ogarnijmy jeszcze dogmaty?]
Cytat: la_boudin w Lipca 01, 2009, 23:29:58 pm['ślepe' posluszeństwo papieżowi gorsze od krytycznego myślenia? To pachnie serwisem racjonalista.pl. Może krytycznym myśleniem ogarnijmy jeszcze dogmaty?]A czemu nie? Bóg po to dał człowiekowi rozum, żeby z niego korzystał. Jeśli wypowiedzi kard. Ratzingera są sprzeczne z tym, co mówi Benedykt XVI to mi to daje do myślenia. Panu - do bezrefleksyjnej akceptacji.
I tu wlasnie pies pogrzebany Panie Tato,calkowicie Pana rozumiem,ale....no wlasnie problem sumienia.. Zdaje sie,ze Pan ma sumienie w porzadku,nie jest wypaczone itd. I nagle ono odzywa sie,ze cos nie tak.. Nie bylo Mszy w niedziele...Idac tokiem takiego myslenia postapil Pan jakby przeciwko niemu,a w nim sa wypisane Boze prawa i Przykazania.Koleczko sie zamyka,lepiej isc dla samego Chrystusa w niedziele na NOM niz w ogole.
Nigdy nie byłem konsekwentny w niechodzeniu na NOM, ale zarzuciłem je ostatecznie wraz z nadejściem pontyfikatu Ojca Świętego Benedykta XVI. Skoro nie jest on wrogiem tradycyjnej liturgji i doktryny, to mogę uznawać, że zgodnie z jego wolą i intencją NOM jest liturgją powszechną Koscioła katolickiego nie na zasadzie zwyczajnej, lecz dlatego, że go tu zastał. Mam też nadzieję, że NOM zaniknie za naszego życia, tj. Benedykta i mojego Skoro uznaję Benedykta XVI za papieża, to jak mogę stawiać się ponad jego wolą jurysdykcyjną, która umożliwia celebrowanie NOMu )(zarówno formy typicznej jak i powszechnej, z nadużyciami)
po JEROZOLIMIE ? nie wgłębiałem się niestety w treści wystąpień Ojca Świętego, ale po reakcjach środowisk eskimoskich wnioskuję, że nie zrobił tam nic "głośnego"czy mógłbyś wskazać te problemy, bo ja widzę je zupełnie gdzie indziej
Stawianie papieża w kryteriach Ratzinger vs Benedykt XVI to jest, proszę państwa, śmiech na sali (umknęło mi od kiedy to Benedykt XVI i Ratzinger to 2 różne osoby?
Czyżbyśmy mieli Troistość Boga, dwoistość rytu, i na dodatek jeszcze dwoistość papieża?
Gdzie tu pokora?