Ja zaś proponuję Panu, oraz pozostałym Państwu a takoż rzeczonym "kardynałom oraz duchowieństwu" wraz z ich "starszymi braćmi wierze" by oswoili się z następującym dokumentem, który jest już coraz bardziej katolikom mimo usilnych starań by tak nie było znany a który brzmi:"Konstytucja "Cum ex apostolatus" (z 15 lutego 1559 r.) PAPIEŻ PAWEŁ IV PAWEŁ BISKUP, Sługa Sług Bożych. Na wieczną rzeczy pamiątkę.
Cytat: jkam w Lipca 03, 2009, 19:55:27 pm Albo wierni, którzy znają tylko NOM - są mniej katoliccy? Myślę, że wierni, którzy znają tylko NOM, mają znacznie mniejsze pojęcie czym jest katolicyzm.
Albo wierni, którzy znają tylko NOM - są mniej katoliccy?
Korzystając z odpoczynku pomiędzy koszeniem jednego a drugiego trawnika (spacer z kosiarką na świeżym powietrzu, słoneczna pogoda, zapach świeżej trawy - polecam ) zajrzałem do tego wątku, po czym, prawdę powiedziawszy, trochę się zasmuciłem. Przede wszystkim zdałem sobie sprawę z jednego - a lubię to forum i wiele się tutaj dowiedziałem - pogarda dla "szarej masy" katolików uczęszczających na Mszę Świętą w Nowym Porządku (nie mówię o tych przekonanych o niezrozumiałości starszej formy aktywistów "nowinkowych", ale o zwykłych, tzw. świąteczno-niedzielnych) jest tutaj prawdziwą plagą (w tym momencie się przede wszystkim sam uderzam w piersi, bo mam sobie wiele do zarzucenia). Jest to widoczne przede wszystkim wtedy, gdy na forum przybywa ktoś nowy - niechby jeszcze na swoje nieszczęście z Neokatechumenatu czy innej Odnowy. Wdeptanie w ziemię takiego biedaka jest niemal pewne. Tytuł wątku nieco prowokacyjny, ale wypowiedź założyciela niezwykle stonowana. Odetchnąłem - bo przyznaję się, byłem na nowej Mszy Świętej, dziś, wczoraj, przedwczoraj. Wydaje mi się, że częściowo znam frustrację niektórych użytkowników - na pewno widzieli Msze, co do ważności których można mieć było wątpliwości (a niegodność była oczywista), ale zupełnie nie rozumiem twierdzeń w stylu "byłem (celowo do mężczyzn, Panie są ostrożniejsze w ocenach) na NOM, jakże ciężko zgrzeszyłem" itp. Tym bardziej, jeśli Mszę w tym rycie odprawia Ojciec Święty (którego chyba trudno podejrzewać o brak sympatii do szeroko pojętego "ruchu traderskiego"). Zdaję sobie sprawę z tego, że w Polsce można trafić na porządną Nową Mszę zgodną z rubrykami (taką oglądam często w jednej z toruńskich parafii), jak również gitarowo-klepaną ze świeckimi szafarzami, ministrantkami i staniem na przeistoczeniu (kilka różnych polskich parafii - bez wymieniania). Słusznym będzie "oburzanko" na nadużycia, ale czy właściwym jest (co prawda zwykle niejawne) sugerowanie, że uczestniczenie w NOM jest czymś grzesznym czy kompromitującym? Pomimo widocznych słabości nowego rytu, czy właściwym jest robienie z siebie męczennika z powodu wysłuchania Nowej Mszy (zaznaczam: zwykłej, bez rażących wyskoków - różne cuda to już inna para kaloszy).Zastanawiam się, jak czują się czytając niektóre wypowiedzi nasi forumowi księża (bądź co bądź - kształceni w "nomowych") seminariach - czy kiedy siedzieli jeszcze w seminaryjnych ławach (lub nawet celebrując później "po nowemu") byli mniej katoliccy niż obecnie? Albo wierni, którzy znają tylko NOM - są mniej katoliccy? Zachęcam każdego, kto wpisze się w tym wątku w stylu ultracierpiętniczo-antynomowskim do większej ostrożności przy tym wartościowaniu.
Chodzi o to, że nie powinnismy akceptować chaosu: co innego myslę, co innego mówię, co innego chcę i co innego robię. Na końcu sam nie wiem co się dzieje! A wiadomo kto jest Panem Chaosu. Ja w takich wypadkach powiedziałbym: "No tak! pomyliłem się", a nie mówię jak kupiec: to jest nadal towar pierwszej klasy.Dodam, że owszem dbałość o język jest kluczową sprawą na forum mieniącym się katolickim. Dziwne! Chcecie dbałości w liturgii a lekceważycie dbałość o język (nie chodzi o jego urodę, a odzwierciedlanie prawdy). To błąd ponieważ tu chodzi o Wiarę, a bierze się ona ze słuchania (a forum jest bliskie tego sposobu).No ale juz milknę i nie będę Państwu przez jakiś czas przeszkadzał.
A gdzie majestat sakramentu i Veni Creator?. Było Ave Maria na flecie. Eeeee tam. Czepiam się chyba.
Czy to sklania do nastepnych wizyt w kosciele?
Nic chyba nie przebije moich zaslubin.
Syn byl chrzczony podczas uroczystosci tylko dla niego. Pieknie. Kto wie, czy nie w "starym" rycie.
Prosze sobie wyobrazic te scene. Ja w slubnym garniturze, kieszenie puste, a on mi kaze placic.
DObrze, ze w tym pospiechu nie zdazono zwinac przed nami "dywanu" i nie kazano za to zaplacic, wiec w sumie wyszlo taniej.
Szanowni Państwo!Może już starczy tej hipokryzji jak bardzo jesteście zmuszani?