Załóżmy, że zaczynam mierzyć ludziom ciśnienie, i każdego dnia robię to coraz większej grupie ludzi: jednego dnia zmierzyłem u 100 ludzi, drugiego u 300, potem u 1000 itd. Wtedy wyjdzie mi, że ilość ludzi z nadciśnieniem rośnie lawionowo - prawdziwa epidemia nadciśnienia!
No dobrze, ale to, że na różnych tego typu wydarzeniach ktoś zawsze kręci jakieś swoje lody - to jest truizm
Chciałbym to dodać swoje pięć groszy do dyskusji, jako matematyk.Media podają nam liczbę nowych przypadków, i ta liczba rośnie z każdym dniem. Na czym polega "nowy przypadek"? Na wyniku testu. Proszę jednak zauważyć, że liczba ludzi testowanych rośnie niemal wykładniczo. WHO bowiem rekomenduje: "test, test, and test" - I wszyscy to robią.Załóżmy, że zaczynam mierzyć ludziom ciśnienie, i każdego dnia robię to coraz większej grupie ludzi: jednego dnia zmierzyłem u 100 ludzi, drugiego u 300, potem u 1000 itd. Wtedy wyjdzie mi, że ilość ludzi z nadciśnieniem rośnie lawionowo - prawdziwa epidemia nadciśnienia!Ja nie mówię, że ta grypa nie jest niebezpieczna, ale "liczby nowych przypadków" podawane przez media są całkowicie bez znaczenia ze statystycznego punktu widzenia.Żeby cokolwiek powiedzieć o liczbie przypadków, trzeba zrobić test obecności wirusa na reprezentatywnej, przypadkowo wybranej próbce populacji, i stwierdzić, jaki procent populacji ma wirusa, podając przy tym błąd statystyczny. Wszystko inne jest bzdurą.
https://www.o2.pl/artykul/lublin-ksiadz-organizujacy-procesje-przeciw-epidemii-nie-wyjdzie-juz-na-ulice-6490658872064129aKur(w)ia lubelska w awangardzie postepu. Ksiadz chodzil po miescie z relikwiami, blogoslawiac ludzi (samemu, wiec wielkiego zagrozenia epidemiologicznego nie ma), wiec kur(w)ia mu tego zabronila.
Witam wszystkich. "Łącznie od początku trwania epidemii w Polsce wykonano 15804 testy pod kątem koronawirusa. 14 632 z nich dały wynik negatywny, co oznacza, że osoba poddana testowi nie była zakażona SARS-CoV-2. W przypadku 452 próbek wynik był dodatni." (https://www.wprost.pl/kraj/10308415/ministerstwo-zdrowia-w-ciagu-doby-wykonano-ponad-2-tys-testow-na-koronawirus.html)Dane na ten moment: 15804 osób przetestowanych (nie tylko spośród mających objawy koronawirusa)452 wykrytych chorych5 zgonów (https://www.gov.pl/web/koronawirus/wykaz-zarazen-koronawirusem-sars-cov-2)Nie wiem, czy moje rozumowanie jest w pełni poprawne, ale wyglada tak:Na ten moment jest w Polsce 452 zdiagnozowanych chorych na koronawirusa. Oznacza to, że są izolowani. Jaka jest szansa, że któryś z nich trafi do mojej parafii? Żadna, skoro są izolowani. Więc czego się bać? Ale ktoś powie: nie boję się tych zdiagnozowanych, tylko tych niewykrytych. Rozważmy więc, ile ich może być. Ilu Polaków może mieć koronawirusa i nie wiedzieć o tym lub nie szukać pomocy lekarskiej? Skoro zdiagnozowanych jest 452, to przyjmijmy roboczo, że niewykrytych przypadków jest 2000. Jaka jest szansa, że któryś z nich trafi do mojej parafii, skoro parafii w Polsce jest ponad 10 000? Pozornie spora. Pozornie, bo trzeba wziąć pod uwagę, że część z tych 2000 niewykrytych chorych nie praktykuje w ogóle; część praktykuje, ale tylko czasami; część praktykuje, ale nie w okresie epidemii; część zwykle nie przyjmuje Eucharystii; a część myśli, że ma lekką grypę i nie wychodzi z domu. To ile z tych 2000 chorych pójdzie na niedzielną Mszę św. i przyjmie Eucharystię? 50? Może 100? No więc załóżmy, że 100 chorych niewykrytych rusza w niedzielę na Mszę św. A parafii jest 10 000. Jaka jest szansa, że jakiś chory trafii do mojej parafii? 1:100. Ale załóżmy, że los padł na moją parafię i chory jakby we mnie złośliwie celował. Wtedy, jaka jest szansa, że podzieli się ze mną swoją śliną, skoro ksiądz dezynfekuje ręce i pilnuje się, żeby nie dotknąć dłonią żadnego ciała? Trzeba pamiętać, że np. do sklepów chodzą wszyscy Polacy, a do Eucharystii przystępuje niewielki procent populacji. A więc i niewielki procent chorych.Ale tu ktoś powie: zbyt małą liczbę niewykrytych przypadków przypuszczasz, bo utajonych chorych może być nie 2000, ale nawet 10 000. Załóżmy więc, że niewykrytych przypadków jest w kraju nawet 10 000. Przeciętnie jeden chory przypadałby wtedy na jedną parafię. Ale tu pytanie: dlaczego te 10 000 chorych jest niewykrytych? Odpowiedź: bo dolegliwości są zbyt słabe, tak że chorzy nawet nie wiedzą, że mają koronawirusa albo też myślą, że to przeziębienie czy lekka grypa. A jeśli nawet niektórzy świadomie ukrywają swoją chorobę, to tylko dlatego, że czują się na tyle dobrze, by nie ratować swego życia u służb medycznych. Skoro owa grupa 10 000 osób przechodzi chorobę lekko, to trzeba założyć, że nie umrą z jej powodu, a jeśli nawet, to jakiś ułamek procenta. Ci natomiast, którzy mają ostrzejsze symptomy, zaraz zgłaszają dolegliwości i już są wśród tych 452 wykrytych. Podsumujmy te rozważania. Mamy 452 chorych wykrytych, 5 osób zmarło. Plus (załóżmy) 10 000 chorych niewykrytych, którzy nie umrą, bo przechodzą chorobę na tyle lekko, by nie szukać ratunku u służb medycznych. Jeśli zsumujemy obie grupy, wyjdzie nam liczba 14452 chorych z czego 5 osób zmarło. To jaki byłby w takim razie procent śmiertelności? Czy nie niższy od grypy?
Odnośnie św. Eucharystii, Św. Sobór Biskupów stwierdza jednoznacznie, że św. Eucharystia jest źródłem życia, zdrowia duszy i ciała, wobec której żadna choroba nie ma mocy. Boska Eucharystia – jest Boskim ogniem, który spala wszelkie zło.Przypominamy słowa Chrystusa skierowane do apostołów: „… w imię Moje będą wyrzucać demony… żmije będą brali do rąk i nawet gdyby pili truciznę, nic im nie zaszkodzi… kłaść będą ręce na chorych i uleczą ich
Ale jest napisane także: Nie będziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego
Co roku na skutek epidemi grypy (powiklan) we Francji umiera od 8,5 do 14 tys ludzi. Do dziś z powodu Covida-19 zmarlo 20 osób. W Polsce codziennie umiera i rodzi sie ok 1000 osob. W Niemczech ok 2500, we Francji ok 2000. W kazdym europejskim kraju na wypadek np. zawalenia sie trybun na imprezach masowych przygotowane sa lodowki na zwloki (oraz utrzymywana jest moc przerobowa spopielarni z ogromnym zapasem). Histeria jest nakrecana a ludzie chcą byc nakrecani. Poziom klamstw i manipulacji w mediach osiągnął ten z czasów "akcji pokojowej w Iraku".Kazdy przekret zaczyna sie od zrobienia tzw ikon medialnych - czyli eksploatowanych zdjęc zapadajacych w pamiec. Przy sciaganiu imigrantow wyrezyserowano zdjecie zwlok malego chlopca na plazy. Podczas rewolucji w Rumunii wyrezyserowano zdjecia ofiar zwożąc ciala z prosektoriow do lasow. Czekam teraz na fotkę - ikonę z Wloch. Na razie eksploatuja w mediach zdjecia ciezarowek wojskowych z cialami ( jak na wojnie).Tymczasem wscieklosc ludzi na cala sytuacje i balagan trzeba jakos przekierowac. Winny wirus to malo. Trzeba dac mu ludzką twarz. Tak bylo za Stalina. Stonka zżerala kartofle ale tak naprawde to Ameryka zżerala te kartofle bo to USA zrzucała stonkę z samolotów.Obecnie winny jest wirus. Ale trzeba dac mu twarz. W Polinie pani Mosbacher juz uruchomiła niezalezne media: winni są Chińczycy.Wniosek jest jeden: nalezy trzymać ręce na kieszeniach bo wzrasta niebezpieczenstwo kradziezy tzw 'legitnej' jak mawia p. Adimad.Za tym pustym stepem państwo jest ogromne, Żółty człowiek tam złowieszczo szczerzy kły, W noc bezsenną on wymyślił tę zarazę, Aby zachodowi z oczu ciekły łzy.Kurtyna!