Jak ujawniła Najwyższa Izba Kontroli, co najmniej 117 tys. szczepionek miało wadę klasy II. Oznacza to, że te szczepionki mogły wywoływać choroby. Ale również były partie z wadami klasy I, czyli zagrażającymi życiu lub zdrowiu. Według raportu NIK wszystkie te szczepionki trafiły do obrotu. Czyli wszystkie te szczepionki przyjęli pacjenci. Główny Inspektorat Farmaceutyczny wiedział rok wcześniej o istnieniu wadliwej partii szczepionek, jednak nie zgłosił tego. Dlatego szczepionki nie zostały wycofane i seria wadliwych szczepionek została podana pacjentom.[MN]Pomimo skali tego zjawiska media głównego nurtu oraz politycy tzw. opozycji nie podejmują tego tematu. Jedynie Konfederacja zainteresowała się tematem i podjęła konkretne działania. Chce pomóc w sprawdzeniu jaką serię szczepionki przyjęli pacjenci. I czy przypadkiem nie były to serie wadliwych szczepionek. Na stronie Konfederacja.pl pojawiła się prosta instrukcja, jak to można sprawdzić.[MN]„Według raportu Najwyższej Izby Kontroli przez zaniechania rządzących i Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego kilkaset tysięcy dawek szczepionek przeciwko COVID-19, które powinny zostać wycofane z użycia jako zagrażających zdrowiu lub życiu, zostało podanych pacjentom. Być może Tobie lub Twoim bliskim. Wadliwe serie szczepionek: Moderna Spikevax – seria nr 000190A, Johnson&Johnson Jenssen – seria nr XD955” – poinformowano.[MN]„Sprawdź, czy dostałeś dawki serii szczepionek, które mogą zagrażać Twojemu zdrowiu i życiu. Jak to zrobić? Sprawdź dokumenty, które otrzymałeś w punkcie szczepień. Jeżeli nie możesz ich odnaleźć lub ich nie otrzymałeś, zaloguj się profilem zaufanym do swojej historii szczepień na Internetowym Koncie Pacjenta: https://pacjent.gov.pl/ikp/profilaktyka/szczepienia/historia-szczepien. Tam znajdziesz informację o serii dawek szczepionek, które Tobie podano” – poinstruowano.[MN]Z kolei Jacek Wilk z Konfederacji zamieścił na swoim profilu krótkie wideo, w którym wskazał, że to, o czym mówili wszyscy wyzywani od „szurów i foliarzy” stało się faktem. Przytoczył raport NIK. „Znów potwierdziło się to, o czym ostrzegaliśmy od samego początku, jeśli chodzi o skutki działań tzw. szczepionek przeciwko COVID-19” – wskazał Jacek Wilk.[NCz]Polityk Konfederacji przytoczył raport NIK, z którego wynika, że „w Polsce dopuszczono całą ogromną partię szczepionek, która po prostu mogła i najprawdopodobniej zaszkodziła bardzo wielu Polakom”. Podkreślił, że „polski rząd całkowicie zignorował” alert Europejskiej Agencji Leków. „Ogromna partia tych szkodliwych potencjalnie szczepionek została Polakom podana” – zaznaczył. „To już nie jest żadna teoria spiskowa, to jest wynik raportu i kontroli NIK. To zostało oficjalnie potwierdzone” – wskazał. Jak podkreślił, stwierdzenie, że „mamy do czynienia z jednym wielkim eksperymentem medycznym na ludziach jest faktem”. „Tak się rzeczywiście stało” – ocenił. „W Polsce zmarnowało się 13 milionów dawek szczepionek przeciwko COVID-19. To są ciężkie miliardy złotych. To się wydarzyło” – wskazał Wilk.[NCz]„Prezes NIK-u był bardzo wpływowym członkiem rządu Prawa i Sprawiedliwości. To, że w tej chwili wam nie sprzyja i wyświetla niewygodne dla was fakty, no to pech, trafiliście na uczciwego człowieka, który nie przystąpił do waszej mafijnej kliki” – powiedział w telewizji Polsat News w stronę pisowców Krzysztof Bosak. „Natomiast dobrze, że wiemy w tej chwili, że straty poszły w miliardy. Nie wiem, jak można się pomylić o kilkadziesiąt milionów dawek. To jest jakiś kosmos. Niedzielski powinien skończyć, w najlepszym wypadku, w więzieniu. Morawiecki to samo, bo za to odpowiada. Minister Dworczyk prawdopodobnie również” – dodał polityk Konfederacji. „My byliśmy jedyną formacją, która głosowała w Sejmie przeciwko specuprawnieniom dla Niedzielskiego i która zgłosiła na piśmie uwagi do Narodowego Programu Szczepień, że był dziurawy jak sito” – przypomniał.[NCz]
Nagrodę Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny otrzymali w 2023 roku Katalin Karikó i Drew Weissman "za odkrycia dotyczące modyfikacji zasad nukleozydowych, które umożliwiły opracowanie skutecznych szczepionek mRNA przeciwko COVID -19".Komitet Noblowski wzmocnił swoją decyzją wiarygodność technologii mRNA, która będzie szeroko wykorzystywana – nie tylko do produkcji nowych szczepionek, ale również do tworzenia leków przeciwnowotworowych – mówili w poniedziałek w Centrum Współpracy i Dialogu UW naukowcy, komentując przyznanie Nagrody Nobla w dziedzinie medycyny."Pierwotnym założeniem pracy nad technologią mRNA było opracowywanie nowych terapii – czyli leków, a nie szczepionek""Największy problem dotyczył stabilności tej cząsteczki. Bo normalnie RNA i mRNA są cząsteczkami dość niestabilnymi i trudno byłoby na ich podstawie wyprodukować taką ilość białka, która mogłaby wywołać reakcję immunologiczną w organizmie. Ta nagroda jest za to, że udało się ustabilizować cząsteczki mRNA, podać do organizmu i wywołać odpowiedź immunologiczną" – mówiła Tońska.Badaczka pytana o to, dlaczego naukowcy zajęli się wykorzystaniem technologii mRNA do produkcji szczepionki, skoro starsze technologie oparte o wprowadzanie do organizmu zdezaktywowanego wirusa też były skuteczne, powiedziała, że nowa technologia była szybsza, tańsza i bardzo skuteczna."Wprowadzenie do organizmu zdezaktywowanego wirusa było bardzo proste, ale rodziło ryzyko dość intensywnej reakcji układu odpornościowego. Następnie, w ramach uproszczenia, do tworzenia szczepionek wykorzystywano nośnik, w którym znajdował się fragment DNA, który kodował interesujące nas białko. Wirus musiał dostać się do komórki, potem następowało odczytanie wiadomości genetycznej z DNA na mRNA i następnie na białko. I to białko miało za zadanie wywołać pożądaną reakcję odpornościową" – tłumaczyła kolejne procesy Tońska. I dodała, że w przypadku technologii mRNA omija się wirusa jako nośnik szczepionki – czyli omijana jest też konieczność przepisania informacji z DNA na mRNA. To jest duże uproszczenie procesu.
Jak ujawniła Najwyższa Izba Kontroli, co najmniej 117 tys. szczepionek miało wadę klasy II. Oznacza to, że te szczepionki mogły wywoływać choroby. Ale również były partie z wadami klasy I, czyli zagrażającymi życiu lub zdrowiu. Według raportu NIK wszystkie te szczepionki trafiły do obrotu. Czyli wszystkie te szczepionki przyjęli pacjenci. Główny Inspektorat Farmaceutyczny wiedział rok wcześniej o istnieniu wadliwej partii szczepionek, jednak nie zgłosił tego. Dlatego szczepionki nie zostały wycofane i seria wadliwych szczepionek została podana pacjentom.
Pfizer pozywa Polskę na ogromną kwotę. Miliardy złotych kary za nieodebranie szczepionekFirma farmaceutyczna Pfizer pozwała Polskę za zamówione i nieodebrane szczepionki przeciw COVID-19. Kwota, jaką wskazuje amerykański koncern, to aż 6 miliardów złotych.Jak informują media, sprawa dotyczy 60 milionów szczepionek, które Ministerstwo Zdrowia zamówiło, a następnie nie odebrało i nie zapłaciło, pomimo zobligowania umową.Pozew wobec Polski został złożony w sądzie w Brukseli, ponieważ umowa dotycząca zakupu szczepionek podpisywana była przez Komisję Europejską i podlega tamtejszemu prawodawstwu.Zawieszenie umowy z PfizeremW połowie kwietnia 2022 roku ówczesny minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował, że Polska zgłosiła się do Komisji Europejskiej i firmy Pfizer z informacją o rezygnacji z odbioru kolejnych dawek preparatu przeciw COVID-19. Jednocześnie podkreślono, że nasz kraj odmawia płatności za szczepionki.Jak wówczas tłumaczono, powodem podjęcia takiej decyzji był spadek zainteresowania szczepieniami oraz nowe okoliczności dla budżetu kraju w związku z wojną w Ukrainie i napływem ukraińskich uchodźców. Zdaniem ówczesnego ministra istniała możliwość skorzystania z klauzuli znajdującej się w umowie wskazującej na tzw. siłę wyższą.
Złoty środek na koronawirusa? Piwo zainteresowało uczonychNiemieccy naukowcy zbadali substancje znajdujące się w słynnym złotym trunku i odkryli, że niektóre z nich hamują rozprzestrzenianie się koronawirusa w organizmie. Znajdują się one w chmielu. Specjaliści przestrzegają jednak przed piciem w nadmiernych ilościach.Liczba osób, u których od 2019 roku wykryto zakażenie SARS-CoV-2 zbliża się do 700 milionów. Chociaż spora część populacji została zaszczepiona, to wirus cały czas mutuje i omija nasze immunologiczne "zabezpieczenia".Z tego względu w nocy z wtorku na środę polskie Ministerstwo Zdrowia wystawiło skierowania na szczepienia preparatem Nuvaxovid, który zaktualizowany jest dla podwariantu koronawirusa XBB.1.5., znanego jako Kraken. Uczeni nie ustają jednak w wysiłkach, by znaleźć inne sposoby, jak uchronić się przed covidem lub przynajmniej złagodzić skutki choroby.Do niecodziennych wniosków doszli naukowcy z Niemiec, a dokładniej z Tybingi i Hohenheim, zajmujący się szukaniem leków na COVID-19. Przyjrzeli się piwu i odkryli, iż znajdują się w nim substancje hamujące rozprzestrzenianie się koronawirusa w organizmie - czytamy na stronie t-online.de.Chodzi zwłaszcza o ksantohumol oraz jego pochodną, 6-prenylonaringeninę. Specjaliści stwierdzili, że nawet ich niewielkie ilości stopują SARS-CoV-2, gdy zamierza on nas zainfekować. Nie zalecają jednak picia piwa w ramach covidowej "prewencji", bo znajdujący się w nim alkohol jest dla nas jednak szkodliwy.Dodatkowo stężenie antykoronawirusowych substancji w napoju z pianką może nie być wystarczająco wysokie, aby uchronić nas przed covidem. Odkrycie rodem z Niemiec może jednak poszerzyć listę potencjalnych leków na zakażenie SARS-CoV-2. Autorzy badania nie wykluczają, że w tym samym celu przyjrzą się też innym produktom spożywczym.
Podpis pod tą tabelą brzmi: „PEI zasadniczo nie uważał badania nieszkodliwych „żółtych partii” za konieczne”.Jak ujął to Dyker z zauważalną powściągliwością, „potwierdzałoby to początkowe podejrzenie, że być może w rzeczywistości są one czymś w rodzaju placebo”.Krótko mówiąc, parafrazując ustalenia niemieckich naukowców dotyczące zmienności partii produktów firmy Pfizer-BioNTech, mogłoby się wydawać, że dobro było złe, zło było bardzo złe, a bardzo dobre był roztwór soli.