Wirydarz (łac. viridarium – gaj, park) – kwadratowy lub prostokątny ogród umieszczony wewnątrz murów klasztornych[1]. Często otoczony jest krużgankami. Na środku zazwyczaj umieszczona jest studnia albo fontanna. Wirydarz był przewidziany regułą wielu średniowiecznych zakonów (benedyktynów, cystersów, kartuzów) jako nieodłączna część założenia klasztornego. Niekiedy wirydarze budowane były przy kościołach. Jedyny przykościelny wirydarz w Polsce znajduje się w Kamieniu Pomorskim, przy konkatedrze św. Jana Chrzciciela.Nazwa ta była stosowana także dla określenia dworskich ogrodów z kwiatami, ziołami, z ustawionymi w cienistych miejscach ławkami. Budowano w nim sadzawki z rybami a nawet wyznaczano miejsce na gaje ze zwierzętami. Wirydarz nazywany bywa też "rajskim dworem"[1][2].
Odizolowany od świata zewnętrznego dziedziniec był miejscem wytchnienia i kontemplacji, a jego bogata symbolika odzwierciedlała boski porządek. Średniowieczne wirydarze zakładano na planie kwadratu (figura uosabiająca piękno – zdaniem Platona – oraz prawość – wg św. Augustyna), rzadziej koła, zgodnie ze wzorcowym projektem ogrodu opactwa Sankt Gallen. Dwie krzyżujące się ścieżki dzieliły przestrzeń na cztery części przywodzące na myśl rzeki w raju, ewangelistów lub cnoty kardynalne: sprawiedliwość, wstrzemięźliwość, męstwo i roztropność. Okalające je krużganki stanowiły rodzaj fizycznej granicy między sferą duchową a ziemską, jednocześnie kolumny z ozdobnymi kapitelami scalały naturę z architekturą budynku, kształtem upodabniając się do drzew. Te z kolei zazwyczaj rosły w sercu rajskiego ogrodu (jak w klasztorze tynieckim), gdzie budowano też studnię czy fontannę – źródło życia.
Co tam odprawiają?
Wigilia Zesłania Ducha Świętego była kiedyś celebrowana w sposób podobny do Wigilii Paschalnej z proroctwami Starego Testamentu, błogosławieństwem chrzcielnicy, Litanią do Świętych i Mszą. Niestety Wigilię Zesłania Ducha Świętego całkowicie zniesiono w 1956 roku i dopiero niedawno [jej liturgia] została ponownie odkryta przez katolików którzy starają się przywrócić nasze praktyki utracone jeszcze w latach poprzedzających Vaticanum II.
[...]Ciekawe1 co na to domorosłe tradziuchy i sedecy według których Pius XII był ostatnim "koszernym" papieżem.
Ciekawe1 co na to domorosłe tradziuchy i sedecy według których Pius XII był ostatnim "koszernym" papieżem.
Ks. Hesse powtarzał, że ostatni „koszerny” w nauczaniu. Co do Piusa XII zmian w liturgii, to dziś jest jasne, że wiele było niefortunnych, choć absolutnie nie przekreśliły ortodoksyjności rytu.
Upraszczając wydaje się że ogólnie po pontyfikacie św. Piusa X każdy kolejny papież staje się coraz bardziej gorszy, takie przynajmniej odnoszę wrażenie.
Wydaje mi się, że to nie takie proste. Benedykt XV, Pius XI i Pius XII nauczali ortodoksyjnie, ale – co ks. Hesse omawia dość szczegółowo w którymś swoim nagraniu – każdy miał też na koncie niezbyt szczęśliwe decyzje z dziedzin pozadoktrynalnych, choć raczej nie była to równia pochyła.
Na pewno Pius XII podjął po św. Piusie X walkę z (neo-)modernizmem, ale też projekt generalnej reformy liturgii
który powstał właśnie za Piusa X (papież ten zdążył przede wszystkim pozmieniać Brewiarz – w niektórych aspektach przecież naprawdę radykalnie).
Modlitwy brewiarzowe choć bardzo ważne nie są częścią liturgii mszy świętej ani rytów sakramentów więc to zdecydowanie inna kategoria reform. Czytałem krytyczne opinie na temat tych zmian i się z nimi zgadzam.