Pan wie że do deform trydenckich to się żegnano trz ma palcami, dokładnie tak jak w Rzymie przez całe tysiąclecie przed świetym Konstantynem? O zarzucenie tej świętej pamiątki zresztą słusznie mają do nas pretensje prawosławni.Wie pan, że liturgia godzin jest na wzór poświęcania kolejnych godzin kolejnym bogom co uświęcano przez wieki na Forum Romanum? Pan wie, że formuła Kyrielejson to naśladownictwo okrzyku niewolników, którzy to skandowali w czasie Epifanii i triumfu aby zwycięski wódz zachował ich przy życiu?
A w ogóle pan wie, że instytucja ołtarza to stół ofiarny na którym mordowano zwierzęta na cześć bogom i że ten element również chrześcijaństwo uczyniło swoim. Nie ma takiej rzeczy w kulcie chrześcijańskim którego początków nie można by się dopatrzyć wśród innych religii.
Pan wie, że formuła Kyrielejson to naśladownictwo okrzyku niewolników, którzy to skandowali w czasie Epifanii i triumfu aby zwycięski wódz zachował ich przy życiu?
Pan wie że do deform trydenckich to się żegnano trz ma palcami, dokładnie tak jak w Rzymie przez całe tysiąclecie przed świetym Konstantynem? O zarzucenie tej świętej pamiątki zresztą słusznie mają do nas pretensje prawosławni.
Te posągi to niszczyły jakieś ostatnie huligany, ten sam typ ludzi których nazywamy dziś russkimi orkami albo kebabami z Isis.
Marcin nie zwleka z ukazaniem się jako biskup władający z autorytetem, kochany, szanowany przez wiernych. Jest pokorny i serdeczny. Nadal jest ubogi. Mieszka w pustelni o pół godziny drogi pieszo od Tours. Dołączają się do niego uczniowie. Tak bierze początek klasztor w Marmoutier. Ustanawia w nim regułę życia opartą na modlitwie, ubóstwie i umartwieniu. Biskup przyjmuje w nim 80 dusz pragnących żyć jak on – święty. Przywdziewają zgrzebne burki. Każdy żyje w swoim domku, modląc się, rozmyślając, kopiując święte księgi. Marcin udaje się co dnia do katedry odprawić nabożeństwa. Pewnego dnia, w czasie Eucharystii wierni widzą promieniejącą aureolę… biskup właśnie dał biedakowi własną tunikę. Jego miłosierdzie jest niestrudzone. Wykupuje więźniów, wstawia się za skazanymi na śmierć, przemierza wioski diecezji, burzy świątynie pogańskie i demoniczne bożki, wycina święte gaje. Niezliczone znaki towarzyszą niestrudzonym wysiłkom ewangelizacyjnym tego pasterza dusz. Umacnia wiernych w wierze, osłabia wierzenia pogańskie i ariańskie herezje. Na miejscu zburzonych świątyń buduje kościoły i klasztory. Powoli w jego diecezji mnożą się miejsca święte, które biskup powierza swym kapłanom. Rośnie liczba powołań wokół niego i pod jego kierownictwem.
Szenute bazował na zasadach stworzonych przez Pachomiusza, poddał je jednak dość znaczącym zmianom, czego wyraz możemy odnaleźć przede wszystkim w pozostawionych przez niego pismach. Nie napisał reguły jako takiej, ale swoje rady, czy zalecenia dla mnichów zawarł w kierowanych do nich listach. Badacze nie są do końca zgodni, jak określić związek pomiędzy tradycją pachomiańską a tą stworzoną przez Szenutego. Jedni twierdzą, iż cenobityzm praktykowany w Deir al-Abiad był schyłkową fazą cenobityzmu pachomiańskiego, inni natomiast zakładają, że Pachomiusz i Szenute byli twórcami dwóch różnych dróg życia monastycznego. Podstawowe elementy pozostawały te same: modlitwa, praca, życie we wspólnocie, posłuszeństwo wobec przełożonego, ale Szenute był przekonany, że jego poprzednik ustanowił zbyt łagodne zasady życia dla swoich mnichów. W Białym Klasztorze obowiązywało więc znacznie więcej modlitw, umartwień, jeden posiłek w ciągu dnia (bez ryb, jaj, sera) oraz bardzo surowa dyscyplina, bezwzględne posłuszeństwo wobec przełożonego. Nierzadko wobec mnichów i mniszek stosowane były kary cielesne. Wyraźne było również nastawienie antyintelektualne, co bliskie było życiu anachoreckiemu. Sam święty był człowiekiem wykształconym w zakresie filozofii i literatury greckiej, ale czuł się znacznie silniej związany z tradycją koptyjską. W porównaniu z kongregacją pachomiańską, mamy tu również do czynienia ze znacznie większym otwarciem na ludzi świeckich i gorliwym zwalczaniem pogaństwa, posuniętym wręcz do fanatyzmu. Szenute organizował ekspedycje, których celem było zniszczenie świątyń pogańskich.
Teodozjusz zarządził, że heretycy (niektórych wymieniono z imienia) muszą oddać pomieszczenia kultowe prawowiernym biskupom. Heretycy nie mogli wyświęcać swych duchownych; tym, którzy byli już wyświęceni, odmawiano uznania ich kościelnej godności. Nie wolno im było nauczać swej wiary, urządzać synodów. Od momentu wprowadzenia edyktu tesalońskiego wyznawanie tradycyjnej religii pogańskiej było karane konfiskatą majątku i śmiercią. I tak w 381 roku usunięto ze stanowisk urzędowych wszystkich pogan i chrześcijan heretyków. W 382 roku na rozkaz cesarza Gracjana wyniesiono z sali posiedzeń senatu posąg bogini Wiktorii.
Starożytne wspólnoty monastyczne nie narodziły się w próżni ani w niej nie funkcjonowały. Monastycyzm to helleński wytwór I trzeba było trzech wieków chrześcijaństwa zanim powstał chrześcijański odpowiednik.
To że w Pismach świętych padają jakieś słowa nie wynika wcale że tedy weszły do liturgii.
Pan niech Moskali nie nazywa prawosławnymi, to obraża chrześcijan.
Żegnanie się było zagrywka propagandową, różnice między patriarchatem moskali a starowierami są znacznie większe.
Co do tego, skąd Święci Arseniusz, Antoni Wielki i inni pierwsi mnisi wzięli pomysł na swoje życie, to Apoftegmaty Ojców Pustyni podają jasno, że sami na to wpadli pod wyjątkowym natchnieniem Łaski Bożej
Panie Filip pan dał przykłady nieuczonych fanatyków religijnych a poprzedni kontekst był o ludziach władzy i kultury.CytujCo do tego, skąd Święci Arseniusz, Antoni Wielki i inni pierwsi mnisi wzięli pomysł na swoje życie, to Apoftegmaty Ojców Pustyni podają jasno, że sami na to wpadli pod wyjątkowym natchnieniem Łaski Bożej:-D oczywiście
Panie Filip pan dał przykłady nieuczonych fanatyków religijnych a poprzedni kontekst był o ludziach władzy i kultury.:-D oczywiście
Pan wie że do deform trydenckich to się żegnano trz ma palcami, dokładnie tak jak w Rzymie przez całe tysiąclecie przed świetym Konstantynem? O zarzucenie tej świętej pamiątki zresztą słusznie mają do nas pretensje prawosławni. Wie pan, że liturgia godzin jest na wzór poświęcania kolejnych godzin kolejnym bogom (... i tak dalej)
Żadna z tych świątyń nie jest cerkwią grekokatolicką?
Przyglądając się wizerunkom różnych świętych mężów, np. św. Franciszka, dostrzec możemy bardzo charakterystyczną fryzurę, jakby obręcz z dłuższych włosów. Jednak wbrew popularnemu osądowi nie jest to wcale tonsura. Tonsurą jest utrzymanie włosów tak, aby szyja, oczy i uszy były odsłonięte. Z reguły chodziło jednak nie tyle o golenie, ale o krótkie przystrzyżenie, tak żeby włosy nie wymagały jakiejś większej dbałości, układania fryzury itp. Od strony praktycznej pozwalało to na godne sprawowanie sakramentów bez przejmowania tym, że np. długie włosy wpadną do kielicha. Dlatego np. synod żmudzki w 1642 r. przypomina o przycinaniu wąsów przy ustach, żeby nie przeszkadzały w odprawianiu Mszy św. Ma to również oczywiście symbolikę. Odsłonięcie czoła, oczu i ust powalać ma na ujrzenie światła łaski Bożej. Mylona w powszechnym obiegu z tonsurą fryzura to tak naprawdę „korona”. Polegała ona na wygoleniu włosów z czubka głowy na kształt koła. Co ciekawe, istniały nawet szczegółowe zalecenia co do wielkości tego wygolenia. Najmniejszą miał obowiązek nosić akolita (jedno ze święceń niższych) – musiała ona mieć średnicę 3,5 cm. Później z każdym święceniem koronę powiększano. Subdiakon miał obowiązek wycięcia 4,5-centymetrowej korony, diakon 5,5-centymetrowej, a kapłan 7,5-centymetrowej. Również biskupi po otrzymaniu wiadomości o nominacji powiększać mieli korony: biskup do 9,5 cm, kardynał do 11,5 cm, a papież aż do 13,5 cm. Ponieważ włosy symbolizowały przywiązanie do świata, stopniowe ich pozbywanie się oznaczało „wyzbywanie się” świata. Kapłana nie miało nic oddzielać od Boga, stąd czubek głowy pozostawać miał ogolony. Zakonnicy golili się jeszcze inaczej, gdyż nie mieli oni właściwej korony. Nosili oni jednak włosy krótkie, a na karku aż do prostej lini ponad uszami podgolone, przez co fryzura przypominała trochę miskę. Najbardziej charakterystyczną fryzurę nosili jednak mnisi z zakonów żebraczych. Poza wygoloną koroną na czubku głowy golą również kark zostawiając tylko obręcz z włosów przypominającą trochę aureolę. Przypominać ma ona koronę cierniową.
Parę innych przykładów: