W pobliżu mojego miejsca zamieszkania odprawiany jest KRR. Ksiądz bardzo porządny, dba o detale, mówi dobre kazania, jest niewysoki i w średnim wieku (nie powiem który bo zaraz by wszyscy wiedzieli

). Na jednej mszy wieczornej w niedzielę WYJĄTKOWO przyszło tylko dwóch ministrantów. Więc msza niekadzona, koniec, kropka. Na początku wszystko ok, ministranci służą jak w dwójkę do mszy śpiewanej niekadzonej w KRR. I tak leci sobie msza aż do kazania, na którym co chwilę, na cały regulator, przepraszam za określenie... pierdzi mikrofon. Ogólnie w tym kościele mają kłopot z elektroniką, więc to chyba dlatego

. To błąd i nadużycie jeszcze nie jest

. Ale idźmy dalej - na Credo, kiedy celebrans siedział, coś tam szepnął do jednego ministra. Ten na ofiarowaniu wylatuje z kadzidłem i kadzu-kadzu kadz-kadz i od tego momentu zaczyna ceremoniarzyć, a drugi stoi dalej u stopni po lewej

. Po ofiarowaniu daje kadzidło tamtemu, a sam leci po dzwonki. Po Konsekracji organista gra ,,słodko i cicho”; a mnie to w zupełności nie przeszkadza. Kanon się kończy, kadziło leci na taki fajny stojaczek jak do piecyka (jak on się nazywa?) i msza dalej jest śpiewana niekadzona. Po mszy wystawienie.., z kadzidłem

(znaczy teraz już nie pamiętom, chyba).
Wiem, że to co opisałem jest niczym w porównaniu z przedstawionymi tutay paranojami, ale po prostu podzieliłem się tym co widziałem. Jakby to, co było tu przeze moi opisane było stuprocentowo legalne, to proszę mnie skorygować.