W pkt 1 czytamy: '[nauka zawarta w Deklaracji] pozostawia ona nienaruszoną tradycyjną naukę katolicką o moralnym obowiązku ludzi i społeczeństw wobec prawdziwej religii i jedynego Kościoła Chrystusowego'.
Nadal uważam, że DH idzie dalej niż nauczanie przedsoborowe w kwesti kompetencji państwa w sprawie publicznego kultu błędnowierców.
Ale - może Kościół rzeczywiście bliżej przyjrzał się człowiekowi jako takiemu i aktowi religijnemu i doszedł do wniosku, że jeśli wolno człowiekowi prywatnie wyznawać religię, którą w sumieniu uważa za prawdziwą, to nieuchronną konsekwencją jest przyznanie mu tego prawa również na forum publicznym, jako że większość (o ile nie wszystkie) religie z zasady mają jakieś grupowe ceremonie które są niezbędnym skaładnikiem ich życia religijnego. Kluczowy zwrot widzę zatem w stwierdzeniu: 'Sama zaś społeczna natura człowieka wymaga, aby człowiek wewnętrzne akty religijne ujawniał na zewnątrz, aby łączył się z innymi ludźmi w dziedzinie religii, wyznawał swą religię na sposób społeczny' (pkt 3.) Tu jest nowość, a może raczej rozwój - Kościół zrozumiał że aby być konsekwentnym w dawaniu ludziom wolności od przeszkód w działaniu prywatnym, musi im także dać tą wolność w działaniu publicznym.
Po drugie - takie postawienie sprawy znacznie ułatwia prowadzenie negocjacji co do sprawy prześladowań chrześcijan w krajach niechrześcijańskich. Przedsoborowe ujęcie, jakby nie patrzeć, było trochę niekonsekwentne i trudne do przyjęcia przez władze niechrześcijańskich krajów.
Po trzecie - jeśli rzeczywiście Sobór nie znosi idei państwa wyznaniowego (pkt 1), a jedynie rozszerza prawa nie-katolików w takim kraju, to nie widzę powodu dla którego państwo katolickie nie miałoby prawa zakazać celebracji religijnych, które zawierałyby jawne ataki na religię państwową - katolicyzm - usprawiedliwiając to owym 'utrzymywaniem ładu społecznego'.
Takie ujęcie (utrzymanie państwa katolickiego) wydaje się zawierać pkt 3: 'Jeśli zważywszy na szczególne sytuacje narodów, zostaje przyznana jednej wspólnocie religijnej wyjątkowa pozycja cywilna w prawnym ustroju społeczeństwa, konieczne jest, aby jednocześnie było uznawane i respektowane prawo wszystkich obywateli i wspólnot religijnych do wolności w dziedzinie religijnej.'
Jednym słowem - wydaje mi się, że DH podtrzymuje naukę o państwie katolickim (zgodność z poprzednim nauczaniem), ale poszerza nauczanie o sytuacji nie-katolików w takim państwie (rozwój doktryny) poprzez przyznanie im prawa do publicznego kultu, wynikającego z natury ludzkiej i natury aktu religijnego, przez co uzupełnia poprzednie nauczanie nie znosząc go jednak.'
Owszem - mówi. Mówi o równouprawnieniu wszystkich religii
Gdyby tak było - nie było by sensu o tym pisać... Samookłamywanie (w zasadzie - mydlenie oczu ojcom soborowym)
"Idzie dalej" = przekreśla?
<<15. Każdy człowiek ma swobodę wyboru i wyznawania religii, którą przy pomocy światła rozumu uzna za prawdziwą.(...)
78. Chwalebne jest więc, że w pewnych krajach uważanych za katolickie ustawy zezwalają, by przybysze mogli tam sprawować publicznie swoje nabożeństwa.
79. Jest bowiem fałszem, jakoby wolność prawna wyznań i pełne prawo wszystkich do manifestowania jawnie i publicznie wszelkich swoich opinii i mniemań, prowadziły do łatwiejszego ulegania przez ludy zepsuciu moralnemu i duchowemu i sprzyjały zasadzie indyferentyzmu.>>
Owszem. Rozszerza, ale w sposób nieuprawniony - tzn. przyjmuje za swój pogląd uprzednio potępiony. Owszem, Pana interpretacja jest zgodna z fragmentem <<Ponadto nie wahają się twierdzić, wbrew nauce Kościoła i Świętych Ojców, że najlepszą jest taka struktura społeczeństwa, w której władzy państwowej nie przyznaje się obowiązku nakładania ustalonych kar na tych, co występują przeciwko religii katolickiej, z wyjątkiem sytuacji, w których domaga się tego spokój publiczny>> encykliki "Quanta cura", ale nadal pozostaje nierozstrzygnięta sprzeczność z <<rzez sam fakt ustanowienia wolności wszystkich kultów bez rozróżnienia, prawda jest pomieszana z błędem, a święta i niepokalana Oblubienica Chrystusa, Kościół, poza którym nie ma zbawienia, zrównany jest z sektami heretyckimi, a nawet z żydowską wiarołomnością.>> "Post tam diuturnitas"
IMHO fragment ten dotyczy państw, gdzie "religią rządzącą" jest religia inna niż katolicyzm (Szwecja, niektóre kantony w Szwajcarii). Zasadę "Państw katolickich" DH podważa.
Ale a. Nikt nie ma prawa wyznawać fałszywych kultów
c) Twierdzenie, że prawo do publicznego kultu wynika z praw człowieka - było by oskarżeniem Kościoła, że prawo te łamał.
Tytko nasuwa się pytanie czy wolno przyznać prawo do publicznego głoszenia pismem słowem i czynami czegoś co jest błędne i fałszywe czy fałsz i błędy maja prawo być chronione prawami NIE ! I w jaki sposób natura człowieka tego wymaga ?
Jeśli tak uczynimy to pięknie promuje wtedy fałszywe choćby publikacje pisane i mówione dajmy im prawo ochrońmy prawami coś co jest błędne
Pius IX potępiał już w Syllabusie 79 następujące twierdzenie: Nieprawdą jest, że wolność społeczna wszystkich wyznań i pełne prawa dla wszystkich do otwartego i publicznego manifestowania ich myśli, łatwiej przyczyniają się do zepsucia moralnego i umysłowego, oraz upowszechniają zarazę indyferentyzmu.
Czyli dajmy sektą działać publicznie niech głoszą herezje swych fałszywych religii w szkołach bo publiczne w czasopismach bo publiczne w księgarniach bo publiczne na wiecach bo publiczne a za to będziemy mieć wolność w krajach gdzie są sekty. A czy to jest zgodne z wola Bożą żeby publicznie można było głosić i wyznawać herezje i jeszcze je bez problemu rozpowszechniać !?!
No to sie panu wydaję i druga cześć zdania to KONIECZNE JEST aby jednocześnie było uznawane i respektowane prawo wszystkich obywateli i wspólnot religijnych do wolności w dziedzinie religijnej i na czym to prawo ma być oparte co to prawo ma chronić błędy i herezje w niekatolickich fałszywych religiach !?!
Jakie prawa !!! nie-katolików prawa do głoszenia herezji w książkach w piśmie w słowach PUBLICZNIE a to wszystko w imię godności człowieka i jego natury !!!
Przyznajcie każdemu nieograniczoną swobodę mówienia i pisania, a nic nie pozostanie święte i nietknięte, niczego nie oszczędzą, nawet prawd podstawowych, tych wielkich naturalnych zasad, które winny być uważane za szlachetną, wspólną ojcowiznę całej ludzkości. W ten sposób prawda jest krok po kroku atakowana przez ciemność, a częstą praktyką jest ustanawianie wyznania najbardziej szkodliwych i różnorodnych błędów
Dlatego jedynym punktem w którym doktryny przed- i posoborowa stoją w sprzeczności jest pkt 78 Syllabusa.
A gdzie? W pkt 1 mówi o obowiązkach państwa wobec prawdziwej religii. Tam gdzie przyznaje wyznawcom innych religii prawo do braku przeszkód w sprawowaniu swojego kultu nie twierdzi, że nagle te kulty mają być równoprawne katolicyzmowi. Jedynie, że mają prawo (negatywne, czyli wolność od przeszkód) istnieć.
Byłoby, gdyż '[Deklaracja] zamierza rozwinąć naukę ostatnich papieży o nienaruszalnych prawach osoby ludzkiej, jak również o prawnym ustroju społeczeństwa.'
Uzupełnia i rozwija. I tak, przekreśla to co było nielogiczne, niespójne i zostało przemyślane na nowo i zrewidowane.
Czyli to, że jeśli człowiek ma prawo do wolności od przeszkód w sferze prywatnej, to musi ją również mieć, so pewnego stopnia, w sferze publicznej, jakoże akt religijny ze swej natury musi się wyrażać na zewnątrz.
DH mówi jedynie, że człowiek ma prawo do WOLNOŚCI OD PRZESZKÓD w działaniu religijnym. Wolność od przeszkód w działaniu to coś innego niż prawo do czegoś (np. to że mam fizyczną wolność od przeszkód żeby kogoś zabić to nie znaczy, że mam moralne prawo to zrobić).
DH natomiast o tych ograniczeniach wspomina.
Cytuj79. Jest bowiem fałszem, jakoby wolność prawna wyznań i pełne prawo wszystkich do manifestowania jawnie i publicznie wszelkich swoich opinii i mniemań, prowadziły do łatwiejszego ulegania przez ludy zepsuciu moralnemu i duchowemu i sprzyjały zasadzie indyferentyzmu.>>Wszelkich - pełna zgoda. Nigdzie DH nie twierdzi, że istnieje prawo do wolności od przeszkód w wyznawaniu WSZELKICH opinii.
nie uważa Pan, że można pogodzić państwo katolickie, z katolicyzmem jako religią państwową, a jednocześnie z wolnością religijną innych kultów o tyle, o ile nie zakłócają one porządku publicznego, np. poprzez atakowaniu religii państwowej ? katolicyzmu? Czyż nie tym była w praktyce średniowieczna Polska?
IMHO nie tylko. Zasady państw katolickich DH nie podważa ? odsyłam raz jeszcze do pkt 1 i przyponieniu o obowiązkach państwa wobec prawdziwej religii.
Prawa moralnego nie ma, ale prawo do braku przeszkód ma. Nawet w przedsoborowym nauczaniu uznawane było prawo do braku przeszkód w działaniu w zgodzie z sumieniem w sferze prywatnej. Najlepszym przykładem jest tu uznawanie prawa innowierców do wychowania dzieci w swoich błędnych przekonaniach. Nowość DH polega na uznaniu tego prawa (negatywnego oczywiście) do wolności od przeszkód do sfery publicznej.
Cytuj c) Twierdzenie, że prawo do publicznego kultu wynika z praw człowieka - było by oskarżeniem Kościoła, że prawo te łamał.Nie prawo moralne, ale prawo do braku przeszkód. Co do łamania ? czy rzeczywiście gdzieś to nauczanie było stosowane w tej formie? Czy w praktyce nie realizowano tolerancji religijnej? Nie wiem, tylko pytam.
Ale DH chyba nigdzie nie stwierdza, że innowiercy mają prawo do głoszenia pismem, słowem i czynami tego co jest błędne? Mówi o tylko o prawie do kultu, a to co innego.
Ale jeśli państwo jest katolickie to publikacje atakujące i podważające katolicyzm byłyby 'naruszeniem porządku publicznego', więc byłyby nielegalne.
Ma chronić ludzi od przymusu działania wbrew sumieniu. Dla wielu (większości) błędnowierców nie branie udziału w publicznych aktach kultu ich religii to działanie wbrew sumieniu.
Podkreślenie moje. Ot co - pełna, nieograniczona wolność jest potępiona. DH mówi wyraźnie o ograniczeniach.
Kurde, pisałem odpowiedź i jak już skończyłem to wszystko mi siekło - chyba miałem jakąś awarię... Dlatego będzie krócej, bo nie mam czasu niestety pisać nowej odpowiedzi, przynajmniej teraz...Krótko - czy zgadzają się Panowie jp7 i LUK, że każdy człowiek ma prawo do wolności od przeszkód w wyznawaniu religii którą uzna za prawdziwą w sferze prywatnej? Chyba, że w oczywisty sposób narusza to porządek publiczny?
Społeczne nauczanie urzędu nauczycielskiego Kościoła podlega stałej korekcie w takim zakresie, w jakim niezmienne zasady Ewangelii muszą być przestrzegane w zmieniających się warunkach społecznych. Fundamentalne zasady są stałe, jednak oceny i zastosowania wciąż nowe.Twierdzenia zawarte w Syllabus errorum należy interpretować w odniesieniu do oryginalnych dokumentów, z których zostały zaczerpnięte.Prawo do wolności religijnej nie oznacza moralnej zgody na przylgnięcie do błędu ani rzekomego prawa do błędu.Deklaracja o wolności religijnej nie neguje wcześniejszego nauczania katolickiego na temat obowiązków państwa w stosunku do prawdziwej religii. Główna różnica pomiędzy doktryną XIX-wiecznych papieży oraz nauczaniem Deklaracji o wolności religijnej polega na środkach, które każda z nich przewiduje.