Forum Krzyż

Disputatio => Poczekalnia => Wątek zaczęty przez: Mateusz w Września 01, 2015, 14:45:22 pm

Tytuł: NOM nie przestaje zaskakiwać
Wiadomość wysłana przez: Mateusz w Września 01, 2015, 14:45:22 pm
Laudetur Iesus Christus

Opowiem co spotkało mnie podczas mszy w jednej z Wrocławskich parafii. Pojawiłem się na tej mszy okazjonalnie i więc nie mam zamiaru w niej uczestniczyć.

Niedziela godz. 18 - "Msza dla młodych" wg strony parafii, średni wiek uczestników 60+... Wychodzi ksiądz(konferansjer) w pięknym skrzypcowym ornacie, myślę sobie że powinno być wszystko normalnie co szybko zostało rozwiane ;) Konferansjer wita wszystkich bardzo serdecznie, że przybyli na dzisiejszą mszę, w związku z tym że to już prawie koniec wakacji należy wrócić do "starych" zwyczajów i prosi by każdy przywitał się ze swoim sąsiadem z ławki mówiąc "Dobrze że jesteś". Pomyślałem tylko, zaczęło się... Konferansjer żwawym krokiem wraz z szafarzem opuszcza prezbiterium i zaczyna witać się że zgromadzonymi ludźmi, chwilę to oczywiście zajęło, wraca do ambonki i przeprasza, że być może nie podszedł do każdego ale zajęło by to dużo czasu. Teraz przychodzi czas na ogłoszenie cotygodniowego konkursu :D Pytanie brzmi: O czym była Ewangelia w ubiegłą niedzielę. Konferansjer ochoczo zaprasza do wzięcia udziału w tym konkursie bo do wygrania są czekoladki :D Oczywiście w kościele cisza, konferansjer dopinguje wszystkich uczestników, zgłasza się mała dziewczynka, udaje się jej odpowiedzieć po czym ksiądz zaprasza ją po odbiór nagrody po mszy w zakrystii. Dalej leci już normalnie, (o poziomie kazania nie będę mówił...) aż do Wierzę w Boga, które celebrans zamienił sobie na (Czy wyrzekasz się szatana itp.) następnie konferansjer z ambony odczytuje wszystkie wezwania modlitwy " na raz " i po wszystkim dodaje "Ciebie prosimy", jaka oszczędność czasu ;) II ME standardowo, przychodzi czas na Ojcze Nasz, konferansjer nakazuje (sic!) rozłożyć ręce. Znajomość przypisów zerowa... Chyba jako jedyna osoba w kościele rąk nie rozłożyłem. Komunia przy balaskach na klęcząc ale przy bocznych ołtarzach rozdzielana przez szafarzy procesyjne i na stojąco. Czas na ogłoszenia, wychodzi ksiądz proboszcz i zaczyna swoje wywody, spojrzałem na zegarek, godz. 19.15, pierwsi uczestnicy zaczynają wychodzić... Ogłoszenia potrwały jeszcze jakieś 5 minut, ksiądz przypomniał że 1 września do szkoły wracają dzieci z naszej szkoły gruntownej :D Koniec ogłoszeń, wraca konferansjer, życzy wszystkimi miłego wieczoru i przypomina o odbiorze nagrody...


Do dzisiaj jestem w szoku... Dzięki tej mszy wiem, że w końcu muszę się zebrać i przyjść na Tridentine na Piasek ;)
Tytuł: Odp: NOM nie przestaje zaskakiwać
Wiadomość wysłana przez: rysio w Września 01, 2015, 16:13:53 pm
Laudetur Iesus Christus

Opowiem co spotkało mnie podczas mszy w jednej z Wrocławskich parafii. Pojawiłem się na tej mszy okazjonalnie i więc nie mam zamiaru w niej uczestniczyć.

Niedziela godz. 18 - "Msza dla młodych" wg strony parafii, średni wiek uczestników 60+... Wychodzi ksiądz(konferansjer) w pięknym skrzypcowym ornacie, myślę sobie że powinno być wszystko normalnie co szybko zostało rozwiane ;) Konferansjer wita wszystkich bardzo serdecznie, że przybyli na dzisiejszą mszę, w związku z tym że to już prawie koniec wakacji należy wrócić do "starych" zwyczajów i prosi by każdy przywitał się ze swoim sąsiadem z ławki mówiąc "Dobrze że jesteś". Pomyślałem tylko, zaczęło się... Konferansjer żwawym krokiem wraz z szafarzem opuszcza prezbiterium i zaczyna witać się że zgromadzonymi ludźmi, chwilę to oczywiście zajęło, wraca do ambonki i przeprasza, że być może nie podszedł do każdego ale zajęło by to dużo czasu. Teraz przychodzi czas na ogłoszenie cotygodniowego konkursu :D Pytanie brzmi: O czym była Ewangelia w ubiegłą niedzielę. Konferansjer ochoczo zaprasza do wzięcia udziału w tym konkursie bo do wygrania są czekoladki :D Oczywiście w kościele cisza, konferansjer dopinguje wszystkich uczestników, zgłasza się mała dziewczynka, udaje się jej odpowiedzieć po czym ksiądz zaprasza ją po odbiór nagrody po mszy w zakrystii. Dalej leci już normalnie, (o poziomie kazania nie będę mówił...) aż do Wierzę w Boga, które celebrans zamienił sobie na (Czy wyrzekasz się szatana itp.) następnie konferansjer z ambony odczytuje wszystkie wezwania modlitwy " na raz " i po wszystkim dodaje "Ciebie prosimy", jaka oszczędność czasu ;) II ME standardowo, przychodzi czas na Ojcze Nasz, konferansjer nakazuje (sic!) rozłożyć ręce. Znajomość przypisów zerowa... Chyba jako jedyna osoba w kościele rąk nie rozłożyłem. Komunia przy balaskach na klęcząc ale przy bocznych ołtarzach rozdzielana przez szafarzy procesyjne i na stojąco. Czas na ogłoszenia, wychodzi ksiądz proboszcz i zaczyna swoje wywody, spojrzałem na zegarek, godz. 19.15, pierwsi uczestnicy zaczynają wychodzić... Ogłoszenia potrwały jeszcze jakieś 5 minut, ksiądz przypomniał że 1 września do szkoły wracają dzieci z naszej szkoły gruntownej :D Koniec ogłoszeń, wraca konferansjer, życzy wszystkimi miłego wieczoru i przypomina o odbiorze nagrody...


Do dzisiaj jestem w szoku... Dzięki tej mszy wiem, że w końcu muszę się zebrać i przyjść na Tridentine na Piasek ;)

Cóż, przypominają mi się moje początki.
NOM to "żywa tradycja" dlatego nigdy nie przestanie zaskakiwać. Pamiętam jak ks. powiedział na kazaniu (w Wielki Czwartek sic!), że "seks jest święty" a "łoże"...gdzie dochodzi do tego co i owszem, jest "ołtarzem". Tak chciał wykazać, że świeccy są też kapłanami i niczego aj waj w kapłaństwie księżowskim nie ma. To jest "wasze święto" - dodał. Potem "Ojcze Nasz" i cała sala rączki do góry...

Proszę chodzić na Tridentinę. Chodzenie na NOM i denerwowanie się to niszczenie zdrowia - a to grzech. A Pan jak widać, jest wrażliwy i bardzo przeżywa.
Tytuł: Odp: NOM nie przestaje zaskakiwać
Wiadomość wysłana przez: Natanael w Września 01, 2015, 16:42:00 pm
Spojrzałem na zegarek, godz. 19.15, pierwsi uczestnicy zaczynają wychodzić [...] Dzięki tej mszy wiem, że w końcu muszę się zebrać i przyjść na Tridentine na Piasek ;)

Zwłaszcza że rzadko się zdarza aby śpiewana tridentina na Piasku była tak długa. 1:05 na śpiewanej i 0:50 na recytowanej z kazaniem to standard. ;) Oczywiście długość trwania mszy nie jest kryterium decydującym czy chodzić czy nie. Po prostu wyobrażam sobie ile czasu musiały zająć wypełniacze, skoro "goły NOM" z dwójeczką da się odprawić w 25 minut.
Tytuł: Odp: NOM nie przestaje zaskakiwać
Wiadomość wysłana przez: Anna M w Września 01, 2015, 17:13:46 pm
Panowie, nie narzekać, bo są to bowiem dwie formy tego samego Rytu Rzymskiego.

https://www.facebook.com/TSWDP/posts/1133582613337530?comment_id=1133865356642589&notif_t=feed_comment_reply

... a za przypomnienie co nie co, można być skarconym i odsyłanym do kogoś innego.
Tytuł: Odp: NOM nie przestaje zaskakiwać
Wiadomość wysłana przez: Aqeb w Września 01, 2015, 18:48:33 pm
Odesłanie widzę, skarcenia nie widzę.
Tytuł: Odp: NOM nie przestaje zaskakiwać
Wiadomość wysłana przez: Anna M w Września 01, 2015, 19:14:54 pm
Zależy jak kto i na co patrzy.

Te wypowiedzi wyjaśniają więcej:

(http://screenshootereu.blob.core.windows.net/engine4files/fedltyrevafpizeqnxapscpofhsekqntecaakprpfwuujdrobubmomhrzwtpnbqbvcphopzxsdvxslxrgycxcalnddhvcqydbrfc)
Tytuł: Odp: NOM nie przestaje zaskakiwać
Wiadomość wysłana przez: B Rumm w Września 01, 2015, 22:50:58 pm
Ostatniej niedzieli poszedłem na NOM. Po raz pierwszy wyszedłem ze mszy - nie wytrzymałem kazania. Był już wieczór, ale znalazłem inną parafię, z jeszcze późniejszą mszą. Na szczęście okazała się "w porządku" - jak na NOM.

Nauczka na przyszłość: nie zwlekać aż do niedzielnego wieczora :-)
Tytuł: Odp: NOM nie przestaje zaskakiwać
Wiadomość wysłana przez: Krusejder w Września 02, 2015, 07:11:05 am
Kazanie to nie część Mszy. W stanie wyższej konieczności można z niego wyjść i wrócić na Credo.
Tytuł: Odp: NOM nie przestaje zaskakiwać
Wiadomość wysłana przez: Natanael w Września 02, 2015, 11:56:31 am
Żeby było jasne. Homilia (NOM nie przewiduje kazania) to część Mszy, jeśli mówimy o NOM-ie. Tylko pytanie : czy słowa kapłana miedzy Ewangelią a Credo, jakie by nie były są homilią z definicji, nawet jeśli byłby to bełkot? Jeśli nie, to co jeszcze można nazwać homilią, a co już nią nie jest? No i czy wierny ma prawo o tym decydować?

Mój najbardziej "hardkorowy" NOM to była rocznica 60-lecia święceń kapłańskich byłego proboszcza, którego bardzo cenię. Msza zaczęła się o 12:00, z kościoła wyszedłem o 14:30, z czego dobrą godzinę trwały podziękowania i życzenia, w tym przekazanie księdzu i obecnemu biskupowi orderów przez burmistrza, który z kolei chwilę później dostał inny order od biskupa. Co ciekawe biskup nie celebrował, słuchał Mszy w stroju chórowym, mitrze i z pastorałem, a później udzielił końcowego błogosławieństwa. Nie chce mi się sprawdzać czy to było zgodne z przepisami czy nie - mam lepsze rzeczy do robienia, po prostu piszę jako ciekawostkę. Nie spodziewałem że pierwsza "Missa coram episcopo", której w życiu wysłucham będzie novusem  ;). Mimo że uroczystość była bardzo podniosła, użyto "dwójeczki".

Mogę prosić administratora, aby rozpatrzył sugestię, aby mnie wypuszczono już z kruchty?  ::)
Tytuł: Odp: NOM nie przestaje zaskakiwać
Wiadomość wysłana przez: pauluss w Września 02, 2015, 12:32:59 pm
Kazanie to nie część Mszy. W stanie wyższej konieczności można z niego wyjść i wrócić na Credo.
Hahaha, podoba mi sie ten pomysl:D. Na papieroska mozna. Albo na cos wiecej... ;)

A zupelnie powaznie: czasem dla dobra wiary lepiej byloby naprawde nie sluchac ksiezowskich wywodow. Przykre, ale prawdziwe.