Forum Krzyż
Disputatio => Poczekalnia => Wątek zaczęty przez: Filip S w Maja 01, 2015, 11:42:21 am
-
Jak powszechnie wiadomo podatek Kościelny płacony jest przez obywatela danego państwa na dobrowolnie wskazany prawnie zarejestrowany związek wyznaniowy. Teoretycznie ma zapewnić utrzymanie osobom duchownym a także świątyń, szpitali, szkół, organizacji charytatywnym itd. W praktyce oznacza finansową
zależność Kościoła Katolickiego w Niemczech, Austrii, Belgii oraz częściowo w Szwajcarii od demoliberalnego , antychrześcijańskiego reżimu. Faktyczny podatek kościelny pobierany jest także we Francji gdzie wprawdzie nie wypełnia się deklaracji o przynależności do danej organizacji religijnej pod kątem podatkowym ale państwo utrzymuje katolickie szkoły, uczelnie, zapewnia księżom świadczenia socjalne oraz jest prawnym właścicielem wszystkich świątyń zbudowanych przed 1905 rokiem. Stan ten stoi w rażącej sprzeczności zarówno z podstawami teoretycznymi demokratycznego państwa prawa który na naszym kontynencie jest traktowany jako "jedyny słuszny ustrój" jak i z postanowieniami SVII który współczesny katolicki kler wynosi ponad wszelkie inne sobory. Moim zdaniem kroplówka państwowych pieniędzy jest jednym z powodów dla którego postępowi hierarchowie z zachodu tak bardzo starają się nagiąć naukę KK do auto-destruktywnych mód i idei postmodernistycznej rzeczywistości. Duchowni obawiający się o wysokość otrzymywanych przelewów na konta starają się przypodobać bezbożnym politykom i wiernym którzy przestają czuć się w ogóle odpowiedzialni za Kościół. Biskupi z zachodniej Europy boją się że w razie przywrócenia systemu finansowania z Kościoła z ofiar wiernych powierzone im struktury rozpadłyby się jak domek z kart. Czysto materialne bogactwo wyjaśnia także dlaczego ostatnio jest tak silne parcie na autokefalię "kościołów partykularnych" . Podatek kościelny może być również ważnym powodem nachalnego promowania "ekumenizmu". Ponieważ z podatku korzystają także wspólnoty protestanckie dlatego purpuraci zawiązali silny sojusz z heretykami aby zachować pozory religijności jako takiej po to aby za wszelką cenę ocalić żyłę złota. Przy stale rosnącej liczbie osób niereligijnych i ateistów może za kilkanaście lat okazać się że chrześcijanie są w zdecydowanej mniejszości a wtedy kurek z milionami € może zostać zakręcony.
Osobiście uważam że wszelkie dywagacje na temat uzdrowienia sytuacji wewnętrznej europejskiego katolicyzmu należy zacząć od kwestii oderwania Kościołów lokalnych od państwowych budżetów.
-
I potem są np. takie sytuacje:
http://www.sportowefakty.pl/pilka-nozna/510683/niemiecki-kosciol-sciga-bylego-pilkarza-bayernu-luca-toni-bedzie-musial-zaplacic (http://www.sportowefakty.pl/pilka-nozna/510683/niemiecki-kosciol-sciga-bylego-pilkarza-bayernu-luca-toni-bedzie-musial-zaplacic)
Wymagania i uzależnienie od państwa (jako od władzy, aparatu) to jedno. W Niemczech czy Austrii płacenie podatku oznacza mniej więcej dla zwyklego katolika tyle: "Płacę, więc wymagam", "Ja zatrudniam". Skoro płacę, to mi się należy to, co chcę i potrzebuję. Mogę wybrać proboszcza, a w sumie to i biskupa (tym bardziej, że przecież "na początku tak było"). Być może z tej perspektywy też należy spojrzeć na postępowość tamtejszych biskupów. Są naciskani przez świeckich.
Kiedyś w "Rzepie" był o tym duży artykuł (mam gdzieś skany). Stamtąd też dowiedziałem się m. in., że Kościół Katolicki jest w Niemczech drugim lub trzecim pracodawcą, jeśli chodzi o liczbę zatrudnionych. Do tego posiada jeden z największych koncernów wydawniczo-medialnych (Weltbild).
-
Gdzież macie Państwo rozdział Kościoła od państwa. Toż to mit, mamy uzależnienie Kościoła od Państwa.