Forum Krzyż

Disputatio => Sprawy ogólne => Wątek zaczęty przez: Fideliss w Czerwca 01, 2014, 21:36:52 pm

Tytuł: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Fideliss w Czerwca 01, 2014, 21:36:52 pm
Wychowałem się w czasach kiedy na książkę polowało się, kupowało się ciekawe pozycje spod lady, były jakieś subskrypcje a ilość posiadanych książek w
domowej bibliotece stanowiła o intelektualnym prestiżu posiadacza. Dziś mam dwie ściany w książkach, część książek w piwnicy, część na działce i .....
i co z tego? Kłopot. Kłopot i smutek.
A smutek zwłaszcza gdy wejdę do księgarni. Przesyt. Za dużo tego.
Za czasów studenckich interesowały mnie języki obce, te bardziej egzotyczne też. Islandzki. Jak du dotrzeć do islandzkiego? Biblioteka uniwersytecka,
katalogi z szufladkami, fiszki, szukam....islandzki język... jest!!! - "bolszoj russko-islandzkij słowar" :(
Dzisiaj - islandic language, clic, enter  =  lesson one i ... uczymy się. W empiku podręczniki do koreańskiego, chińskiego, do wszystkiego.
Marzyłem by mięć "Confessiones" św Augustyna w łacińskim oryginale. Mam. Przedrukowane z internetu. Klik i już!

Ego; internet i sieć.
A gdzie ten zapach farby drukarskiej, ta piękna obwoluta, ten urok słowa na papierze?

Ciekawym państwa komentarzy na temat książek. Czy książka już powoli umiera, czy już całkiem wymarła?
Bo powieść już umarła. The novel is dead.

Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: katolik86 w Czerwca 01, 2014, 21:49:56 pm
Ego; internet i sieć.
A gdzie ten zapach farby drukarskiej, ta piękna obwoluta, ten urok słowa na papierze?

Nie wyobrażam sobie książek w innej formie, Ja młodszej daty jestem pod tym względem staroświecki. Mam nadzieję, że większość forumowiczów też :P

Jak to ktoś kiedyś rzekł - Ten kto powiedział, że pieniądze szczęścia nie dają, chyba nigdy nie był w księgarni ;)
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Fideliss w Czerwca 01, 2014, 22:13:58 pm
Ten kto powiedział, że pieniądze szczęścia nie dają, chyba nigdy nie był w księgarni ;)

Chyba, że był zwykły snobem. Bogatym snobem. I zapełniał dom książkami na pokaz, nigdy ich nie czytając, poza książką kucharską,
ale i przepisy kulinarne znajduję w internecie.
Byłem w takim domu "inteligenta" Wokół blichtr i błysk a na półce książka kucharska, naprawa wartburga i rozmówki polsko-czeskie.
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Andrzej75 w Czerwca 01, 2014, 22:35:54 pm
Wychowałem się w czasach kiedy na książkę polowało się, kupowało się ciekawe pozycje spod lady, były jakieś subskrypcje a ilość posiadanych książek w domowej bibliotece stanowiła o intelektualnym prestiżu posiadacza. Dziś mam dwie ściany w książkach, część książek w piwnicy, część na działce i .....
i co z tego? Kłopot. Kłopot i smutek.

Mój ojciec gromadził książki głównie za PRL-u – często kupowało się książki nie dlatego, że były przydatne w danej chwili, tylko dlatego, że coś rzucili i "na wszelki wypadek", "a nuż się przyda". Stąd mam dużo książek, wiele nieprzydatnych, ale jednocześnie czasem odkrywam coś, czego w internecie (jeszcze) nie ma. Np. "Frazeologiczny słownik francusko-polski" – niby da się na francuskich stronach znaleźć znaczenie danego idiomu, ale co innego, gdy się ma podane najlepsze polskie odpowiedniki danego wyrażenia.

A smutek zwłaszcza gdy wejdę do księgarni. Przesyt. Za dużo tego.

W księgarniach na pewno jest wszystkiego za dużo – zwłaszcza dla tych, którzy wiedzą, że już nie przeczytają wszystkich książek, jakie mają w domu... Co robić: kupować nowe, a stare sprzedawać, żeby zrobić miejsce?
We Wrocławiu obserwuję już od wielu lat niepokojący trend: coraz mniej jest księgarń w centrum: właściwie jak się chce coś kupić, to idzie się do Empiku. Zniknęła księgarnia Ossolineum, uniwersytecka, naukowa im. Kopernika, 2 przy ul. Szczytnickiej (Matras i PWN). I to wszystko w mieście, które ma być europejską stolicą kultury w 2016 r. Wydawałoby się, że antykwariaty powinny wobec tego skupować więcej książek, ale nie – zalegają tam przez lata książki ciekawe, których nikt nie ma ochoty kupować. Internet jednak sprawił, że ludzie nie mają już takiej presji, żeby kupować książki – "no bo jak czegoś potrzebuję, zawsze mogę to sprawdzić w sieci, a jak czegoś nie ma albo nie polecają w sieci, to pewnie nie jest warte uwagi".
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Fideliss w Czerwca 01, 2014, 22:55:33 pm

Mój ojciec gromadził książki głównie za PRL-u – często kupowało się książki nie dlatego, że były przydatne w danej chwili, tylko dlatego, że coś rzucili i "na wszelki wypadek", "a nuż się przyda". .


Słuszna uwaga. Tak było. Inflacja. Do dziś mam książki z zakresu astronomii, kosmologii, przeróżne atlasy.....

Przy okazji. A ostaną się książeczki do nabożeństwa? Dwa tygodnie temu byłem na MT. Obok mnie przejęta młoda panna śledziła przebieg mszy z telefonu komórkowego i bardzo aktywnie chciała uczestniczyć. Nawet pater Noster śpiewała razem z księdzem.
A mszały ostaną się? Przecież "to"  też można wyświetlić i zamiast zakładki - kliknąć.
 
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Anna M w Czerwca 01, 2014, 23:38:06 pm
Na wesoło:

(http://pobierak.jeja.pl/images/9/d/7/78167_ksiazki-to-przezytek.jpg)

Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Fideliss w Czerwca 02, 2014, 09:06:36 am
Można i na wesoło.  :)
Ale wystarczy brak baterii, prądu, żeby to elektroniczne czytadło też przestało istnieć. I sieć przestanie istnieć.
Myślałem kiedyś o takim science-fiction - ziemia wchodzi w jakąś strefę promieniowania kosmicznego, które anuluje wszelką możliwość
wytwarzania elektryczności. I bum! Cofamy się w XIX wiek- maszyna parowa i dyliżans. Nasze forum przepada też. Książka pozostaje.
I okaleczony jest NOM - nie ma nagłośnienia. MT pozostaje.

BTW, przypomina się napis zaświadczony w pewnej bibliotece;

"Hic mortui vivunt, hic muti loquuntur"  - tu zmarli żyją, tu niemi mówią. Przepiękne.
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Fideliss w Czerwca 02, 2014, 09:28:11 am
W temacie. Polecam film Farenheit 451;

http://www.ekino.tv/film,fahrenheit-451-fahrenheit-451-1966,10735.html
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: jwk w Czerwca 02, 2014, 11:30:38 am
Książki techniczne kupuję ostatnio w wersji elektronicznej. Mam je w każdym miejscu pracy. Ale generalnie, czytanie tego jest trochę jak czytanie wersji papierowej przez dziurkę od klucza.
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Fideliss w Czerwca 02, 2014, 12:43:55 pm
Ale generalnie, czytanie tego jest trochę jak czytanie wersji papierowej przez dziurkę od klucza.

Ja bym to trochę inaczej porównał, ale boję się, że pan kurak zarzuci mi znów niecne inklinacje do poruszania tematów "swędzifiutkowych".

Książka elektroniczna? No, thank you. Oto siła tradycji! Ja nawet fajkę zapalam zapałką, a nie zapalniczką; żeby było tradycyjnie.  :)

Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: kurak w Czerwca 02, 2014, 12:51:26 pm
He he, bez obaw Panie Fidelissie :) Bez obaw :)
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: jwk w Czerwca 02, 2014, 13:12:51 pm
Ja nawet fajkę zapalam zapałką, a nie zapalniczką; żeby było tradycyjnie.  :)
Eeee ... ja tu widzę raczej wyrafinowany smak. Jak się łepek zapałki wypali nie zaciąga się już (prawie) żadnych ubocznych smaków ;).
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Fideliss w Czerwca 02, 2014, 13:31:07 pm
He he, bez obaw Panie Fidelissie :) Bez obaw :)

No to jadę; czytanie tradycyjnej, papierowej książki tak się ma do czytania książki elektronicznej jak. . . .
akt płciowy z ukochaną, młodą, powabną, ślubną żoną do masturbacji na mrozie, w bramie, pod wiatr.

Może być?  :)  Wrażliwych przepraszam.
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Fideliss w Czerwca 02, 2014, 13:37:30 pm
Ja nawet fajkę zapalam zapałką, a nie zapalniczką; żeby było tradycyjnie.  :)
Eeee ... ja tu widzę raczej wyrafinowany smak. Jak się łepek zapałki wypali nie zaciąga się już (prawie) żadnych ubocznych smaków ;).

Fajka jest dobra, fajkę palić trzeba. Kto pali fajkę pójdzie do nieba.
Gdyby Adam w raju zamiast zjeść jabłko, zapalił fajkę . . bylibyśmy teraz wszyscy w Niebie.

(to nie moje - wyczytane)  :)
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: superfluus w Czerwca 02, 2014, 14:42:28 pm
Od wielu lat wieszczy się śmierć książek, gazet, kin. Jakoś funkcjonują. Mam kindle'a, ale używam go tylko w podróży. W domu, ogrodzie, w parku - tradycyjna książka.
Książka nigdy nie zawiedzie  :D

(http://files.tinypic.pl/i/00536/33sxe69fbvlt_t.jpg)[/URL]
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Regiomontanus w Czerwca 02, 2014, 14:47:05 pm
Muszę przyznać, że jestem raczej zwolennikiem książek elektronicznych.

Przede wszystkim gdy chodzi o powieści (nie, nie umarły jeszcze). Powieść człowiek raz przeczyta, a potem stoi na półce i zbiera kurz całymi latami, ba, dziesiątkami lat. Wyrzucić jakoś szkoda, a nikt nawet za darmo tego już teraz nie chce.

Mam dom tak zawalony książkami, że staram się już teraz nie kupować papierowych książek, no chyba, że nie ma wersji elektronicznej. Czekam niecierpliwie, aż polskie wydawnictwa zaczną wydawać więcej elektronicznych książek - wtedy nie będę musiał płacić astronomicznych sum za wysyłkę za ocean, jak teraz (np. merlin.pl bierze minimum 44zł za wysyłkę 1 książki do Ameryki Płn.)

Czytanie na dobrym czytniku e-ink, z dużym ekranem  (np. takim jak Sony PRS-950) jest, niestety, łatwiejsze i wygodniejsze niż czytanie grubej papierowej cegły. Piszę "niestety", bo też mam sentyment do zapachu farby drukarskiej.

Papier nigdy nie umrze, ale pozostanie niewielkim segmentem rynku, może z 10% do 20%, nie więcej.
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Fideliss w Czerwca 02, 2014, 16:41:22 pm
Cytat: Regiomontanus link

Przede wszystkim gdy chodzi o powieści (nie, nie umarły jeszcze)..
[/quote
]

Powieść umarła w tym sensie; jest rok powiedzmy 1890, jesień, tata siada przy kominku i czyta głośno zebranej dziatwie i żonie Hrabiego Montecristo.
Tom drugi, rozdział czwarty, w którym czytelnik dowie się jak hrabina de Boulanger wyszła z karety .... i co z tego wynikło. Tata skończy czytanie na wiosnę.
Taka powieść umarła.
Współczesna powieść ma mieć 130 stron by móc ją przeczytać w pociągu na trasie Łódź - Białystok.

Ludzie pragną literatury faktu. Lektura ma mnie uczyć a nie bawić. Kto dzisiaj czyta Kraszewskiego, Żeromskiego? Chyba z sentymentu.

Czytam powieści obcojęzyczne, dla wprawy językowej. Zresztą , temat  - rzeka.
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Regiomontanus w Czerwca 02, 2014, 17:23:49 pm
Scenariusz "tata siada przy kominku i czyta głośno zebranej dziatwie i żonie Hrabiego Montecristo" został zastąpiony oglądaniem filmów. Większość najlepszych powieści została zekranizowana, i dzisiaj jeśli młody człowiek zna jakiś tytuł, to przeważnie z wersji filmowej, a nie z książki.

Co do literatury faktu, to zdaje mi się, że stała się ona bardzo dobra, i dlatego wypiera beletrystykę. W sumie trochę to zaskakujące, bo światy wymyślone mogą być przecież nieskończenie bardziej ciekawe, niż te faktycznie istniejące  :)

Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: samotnik w Czerwca 02, 2014, 20:10:39 pm
Z tym, że Montecrista, to raczej katolik nie czyta?
Gdyż albowiem zdaje mi się, iż on na indeksie...
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Fideliss w Czerwca 02, 2014, 20:32:12 pm
Scenariusz "tata siada przy kominku i czyta głośno zebranej dziatwie i żonie Hrabiego Montecristo" został zastąpiony oglądaniem filmów.

Tu (kwestia ekranizacji) przyznaję panu rację.
Ale jakim kosztem? Kosztem nieporadności językowej u młodzieży, paskudnej stylistyki i fatalnej ortografii. Niestety.
Powieść zekranizowana zabija wyobraźnię i podaje gotową, często przekłamaną papkę "do obejrzenia".
Ile to już było ekranizacji Nowego testamentu! A prawda jest w czytanym, książkowym oryginale.
Czy twarz i postać Zbawiciela nie kojarzy nam się z tą graną przez aktora?
Nic na to nie poradzimy. Pozdr.
 

Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Fideliss w Czerwca 02, 2014, 20:39:31 pm
Z tym, że Montecrista, to raczej katolik nie czyta?
Gdyż albowiem zdaje mi się, iż on na indeksie...

Świadomy katolik może czytać wszystko. Ja nawet Marksa czytałem i innych ateuszy. I co? Nic się nie stało.
Lektura ideologicznego adwersarza może nawet umocnić w wierze.
Czytałem też "Mein Kampf" z czystej ciekawości. I nic.
Jakoś  nie zdobyłem się na lekturę czerwonej książeczki Mao.  :) 
Tytuł: Odp: Śmierć ksiązki?
Wiadomość wysłana przez: Regiomontanus w Czerwca 03, 2014, 16:48:33 pm
Z tym, że Montecrista, to raczej katolik nie czyta?
Gdyż albowiem zdaje mi się, iż on na indeksie...

Jak to się czasy zmieniły...

Panowie Dumas (pater et filius) trafili na index za  fabulae amatoriae. A przecież historie miłosne w ich książkach są bardzo niewinne jak na dzisiejsze gusta. "W sam raz dla grzecznych panienek z dobrych domów", powiedziałby dzisiejszy czytelnik.

Jakże z tym kontrastują współczesne bestsellery typu "Pięćdziesiąt twarzy Greya" ...