Forum Krzyż

Traditio => Katolicki punkt widzenia => Wątek zaczęty przez: marekkoc w Maja 21, 2009, 16:43:45 pm

Tytuł: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 21, 2009, 16:43:45 pm
z ważnych dla mnie osobście względów zastanawiam się nad losem niewinnych dzieci, które urodziły się nieżywe. Nie mogę się pogodzić z myślą, że traktowane są gorzej niż na przykład w ostaniej chwili nawrócony morderca...
Intersują mnie wypowiedzi znawców tradycjii, bo wiem, że wg zapatrywań posoborowych praktycznie jest ok.
Czy będąc tradycyjnym katolikiem muszę godzić się z Limbusem?
Nie da rady jakoś spojrzeć na to i zgodnie z Tradycją i z perspektywą Zbawienia dla takiego dziecka?
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: la_boudin w Maja 21, 2009, 16:47:48 pm
"chrzest krwi" ? Wydaję mi się, że coś takiego było przed soborem.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 21, 2009, 16:50:40 pm
"chrzest krwi" ? Wydaję mi się, że coś takiego było przed soborem.
rzecz w tym, że dziecko krwi nie przelało - patrząc dosłownie...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: la_boudin w Maja 21, 2009, 16:54:39 pm
"chrzest krwi" ? Wydaję mi się, że coś takiego było przed soborem.
rzecz w tym, że dziecko krwi nie przelało - patrząc dosłownie...

miałem na myśli chrzest pragnienia :p o ja głupi
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 21, 2009, 17:00:12 pm
"chrzest krwi" ? Wydaję mi się, że coś takiego było przed soborem.
rzecz w tym, że dziecko krwi nie przelało - patrząc dosłownie...

miałem na myśli chrzest pragnienia :p o ja głupi
no właśnie - przydałaby mi  się ty tylko jakaś np. wypowiedź Ojca Kościoła, któregoś z Papieży, ew. tradycyjnego biskupa etc.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Joker w Maja 21, 2009, 17:09:01 pm
"W konstytucji apostolskiej Auctorem fidei Pius VI potępił negowanie nauki o otchłani jako „błędne, lekkomyślne i gorszące dla katolickich szkół”.
 
Jest niezmiennym artykułem wiary boskiej i katolickiej, że dusze tych, którzy umierają obciążeni grzechem pierworodnym, pozbawione są wizji uszczęśliwiającej. II Sobór Lyoński (1274) oraz Sobór Florencki (1438–1445) nauczały nieomylnie:

Dusze tych, którzy umierają w grzechu pierworodnym albo w uczynkowym grzechu śmiertelnym, natychmiast po śmierci zstępują do piekła, gdzie jednak nierównym podlegają karom.

Nauka o otchłani wynika logicznie z tej właśnie nieomylnej prawdy. Nieochrzczone dzieci, niezależnie od tego, jak wielką sympatię byśmy do nich odczuwali, mają dusze splamione grzechem pierworodnym, będącym spadkiem po grzechu Adama. A ponieważ nic skażonego nie może dostąpić chwały nieba (Ap 21, 27), również dzieci, które umierają przed chrztem pozbawione łaski uświęcającej, nie mogą osiągnąć raju. Jednak dobry Bóg, będąc sprawiedliwy, karze dusze jedynie za grzechy popełnione przez nie osobiście. Ponieważ nieochrzczone dziecko nie popełniło żadnych grzechów uczynkowych, nie będzie ponosiło za nie żadnej kary. Jego dusza przebywać będzie w otchłani (którą teologowie określają jako zewnętrzny krąg piekła), wiecznym miejscu naturalnej szczęśliwości, w którym pozbawiona będzie jednak wizji uszczęśliwiającej.

Kościół nauczał tej prawdy przez stulecia. Np. konstytucja o aborcji z roku 1588, podpisana osobiście przez Sykstusa V, stwierdza, że ofiary aborcji, jako pozbawione chrztu, „wyłączone są od wizji uszczęśliwiającej”. Jest to właśnie jeden z powodów, dla których Sykstus V nazwał aborcję „ohydną zbrodnią”.''
 ---

  Od siebie - Gdyby dzieci abortowane automatycznie szły do Nieba,aborcja byłaby czymś DOBRYM. Byłaby czymś doskonale dobrym,bez domieszki zła,dokonana w okresie gdy dziecko nie odczuwa bólu nawet bez domieszki bólu. To absurd. Bóg tak stworzył świat,że ludzie za siebie są odpowiedzialni. Jest to dobre,gdyż dzięki temu możliwe jest miłosierdzie i pomoc bliźniemu. Niestety ludzie czasem źle z tego korzystają i utrudniają innym zbawienie. Aborcja jest jednym z przykładów takiej sytuacji.
 Z resztą dziecko w limbusie cieszy się naturalnym szczęściem,w sumie osobiście niewysłużonym,więc limbus jest zgodny z faktem miłosierdzia Bożego.
Konecpcja limbusa nie jest dogmatem,kto się mu sprzeciwia nie głosi od razu herezji. Ale wydaje się najbardziej sensowna.

Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Bolt w Maja 21, 2009, 17:12:01 pm
Ks. Antoni Borowski, Zagadnienie chrztu dzieci, "Ateneum kapłańskie", t. 50, 1949 r., s. 235–250.

(przedruk w "Zawsze wierni" nr 103)

Cytuj
Chrzest płodu poronionego

Kanon 747 wyraża się w formie dość stanowczej: „Należy baczyć, by wszelkie, w jakimkolwiek czasie wydane płody poronione, były ochrzczone: w sposób bezwzględny, gdy na pewno żyją; warunkowo, jeżeli życie jest wątpliwe”. Znamienne jest wyrażenie: „w jakimkolwiek czasie wydane”; prawodawca kościelny więc zarzuca rozróżnianie dawnych scholastyków między płodem ożywionym a płodem nieożywionym.

Zaleca się chrzcić podobne płody, u których zwykle z trudnością możemy stwierdzić pozytywne oznaki życia, pod warunkiem: „si vivis – jeśli żyjesz” lub „si es capax – jeśli jesteś zdolny”. (...) Trzeba przecież z naciskiem podnieść, że do godziwości chrztu warunkowego nie potrzeba pozytywnych oznak życia, lecz wystarczy brak całkiem pewnych znamion śmierci.

Tamże m.in. analiza danych objawienia i przepisów prawa kościelnego, o chrzcie płodu, chrzcie łonowym, chrzcie w razie zgonu matki ciężarnej oraz wiele innych ciekawych zagadnień.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: jp7 w Maja 21, 2009, 17:26:35 pm
z ważnych dla mnie osobście względów zastanawiam się nad losem niewinnych dzieci, które urodziły się nieżywe. Nie mogę się pogodzić z myślą, że traktowane są gorzej niż na przykład w ostaniej chwili nawrócony morderca...
Nie wiemy co się z nimi dzieję. Limbus jest teorią logicznie wynikającą z dogmatów, ale nie jest jedyna możliwą. Przewiduje najwyższy stan szczęśliwości jaki można osiągnąć bez oglądania Pana Boga. Nie ma tam żadnego cierpienia. Morderce czeka raczej długa pokuta w czyśćcu. Pod względem sprawiedliwości - docenione jest zarówno uczynione zło (pokuta) jak i zasługa (niebo). W przypadku dziecka brak uczynionego zła, ale brak też zasług...

O chrcie pragnienia - już było. Być może wystarczy tu pragnienie chrztu jakie mają rodzice, być może każde dziecko pragnie iść do Boga, a więc gdyby mogło uczyniło by to, co  konieczne, aby do niego pójść (ale tu gdybam...)...

Alternatywnie - rozważam, ze Pan Bóg osądza nie tylko czyny, jakich dokonaliśmy w życiu, ale np. i te, których moglibyśmy w innych okolicznościach dokonać. Np. grzechem jest nienawiść do wroga, bo może oznaczać, ze w sprzyjających okolicznościach takiego wroga pozbawilibyśmy życia - w możliwie największym cierpieniu. Grzechem jest "spojrzeć z pożądliwością na kobietę", bo w sprzyjających okolicznościach owa pożądliwość zmieniła się w regularne cudzołóstwo. Grzechem jest pożądać rzeczy bliźniego, bo jak by okoliczności sprzyjały - to byśmy te rzeczy sobie przywłaszczyli - itp. Patrząc z tej perspektywy -Pan Bóg może osądzić to nienarodzone dziecko za to, co by uczyniło w życiu kiedy by się normalnie urodziło. Choć oczywiście trudno to sobie wyobrazić...

Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 21, 2009, 17:33:17 pm
a może Limbus jest czasowy? Poza tym traktując wypowiedź papieża LITERALNIE nie mówi On, że otchłań istnieje. Po prostu twierdzi, ze nie dobrz jest ją negować. Papież mógł na przykład nie być pewien, ale pozostawiąc sprawę dalszemu rozwojowi Teologii i działaniu Ducha Św. zabraniał sobie współczesnym radykalnych wypowiedzi...
I co Państwo na to? Robię tu łamańce myślowe ale prosze mnie zrozumieć...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Joker w Maja 21, 2009, 17:38:59 pm
Limbus nie jest dogmatem,nie trzeba weń wierzyć. A z resztą jeśli istnieje (w co osobiście wierzę,ale nie jestem żadnym teologiem) to jest miejscem naturalnego szczęścia,więc dziecko ma wszystko czego mu potrzeba,nic mu nie brakuje,jest radosne,więc można powiedzieć,że ma lepiej niż ktokolwiek z miliardów ludzi na ziemi, a z faktu braku wizji uszczęśliwiającej nie zdaje sobie sprawy. Zmówię za Pana 10tkę Koronki.
 Z Panem Bogiem
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 21, 2009, 17:46:40 pm
Limbus nie jest dogmatem,nie trzeba weń wierzyć. A z resztą jeśli istnieje (w co osobiście wierzę,ale nie jestem żadnym teologiem) to jest miejscem naturalnego szczęścia,więc dziecko ma wszystko czego mu potrzeba,nic mu nie brakuje,jest radosne,więc można powiedzieć,że ma lepiej niż ktokolwiek z miliardów ludzi na ziemi, a z faktu braku wizji uszczęśliwiającej nie zdaje sobie sprawy. Zmówię za Pana 10tkę Koronki.
 Z Panem Bogiem
Bóg zapłać, dziękuję! Jakoś nie mogę pogodzić tego braku pełni u dzieci zmarłych przed chrztem z Doskonałością Boga. Chyba jest literalnie napisane, że Bóg jest Miłością, a miłość chce obdarzyć kochaną osobę najlepszym czym można. Zbawienie jest czymś lepszym niż nawet największy ziemski komfort. Znaczyłoby, że szatan skutecznie przeszkodzłi Bogu mimo braku winy konkretnej osoby ludzkiej. I z tym się nie mogę pogodzić...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Jarod w Maja 21, 2009, 18:54:07 pm
http://www.cfnews.org/Limbo.htm
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Richelieu w Maja 21, 2009, 20:21:13 pm
Proponuję również wątki ze strony forum FSSPX:

http://forum.piusx.org.pl/forum/index.php?topic=810.0
http://forum.piusx.org.pl/forum/index.php?topic=211.0

uzupełnienie: oraz jak w temacie niniejszego wątku:

http://forum.piusx.org.pl/forum/index.php?topic=446.0
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Aqeb w Maja 21, 2009, 20:44:51 pm
Cytuj
Od siebie - Gdyby dzieci abortowane automatycznie szły do Nieba,aborcja byłaby czymś DOBRYM. Byłaby czymś doskonale dobrym,bez domieszki zła,dokonana w okresie gdy dziecko nie odczuwa bólu nawet bez domieszki bólu.
Jak dla mnie to jakoś katarsko brzmi. To, że z jakiegoś zła może wyniknąć dobro nie znaczy, że nie jest to złem. Równie dobrze możnaby było powiedzieć, że zabicie dobrego człowieka jest czymś dobrym bo pójdzie do nieba a tak to może jeszcze się popsuje na ziemi. Dlatego katarzy nie wstrzymywali się od samobójstw, jeśli się nie mylę mieli tzw. endura, co polegało na tym, żeby się udusić jakąś chusteczką czy coś takiego. Nie chcę niesłusznie posądzić, ale wydaje mi się, że mordowanie dzieci też się wśród katarów zdarzało.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Kristoforos w Maja 21, 2009, 22:27:34 pm
Bóg zapłać, dziękuję! Jakoś nie mogę pogodzić tego braku pełni u dzieci zmarłych przed chrztem z Doskonałością Boga. Chyba jest literalnie napisane, że Bóg jest Miłością, a miłość chce obdarzyć kochaną osobę najlepszym czym można. Zbawienie jest czymś lepszym niż nawet największy ziemski komfort. Znaczyłoby, że szatan skutecznie przeszkodzłi Bogu mimo braku winy konkretnej osoby ludzkiej. I z tym się nie mogę pogodzić...

Również nie mogę się z tym pogodzić - jako ojciec zmarłego dziecka przed jego narodzeniem...
Moje dziecko, najpierw zmarłe, potem naturalnie urodzone, zostało po katolicku pochowane i gdy modlę się przy grobie, wznoszę do mojego aniołka oczy ku Niebu...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Krusejder w Maja 21, 2009, 22:34:50 pm
w swoim czasie napisałem taki tekst do Pro Fide, znalazłem go na dość dziwnej www ...

http://www.radiopomost.com/index.php?option=com_content&task=view&id=5237

Po kilku latach wytężonej pracy w dniu 20 kwietnia 2007 r. usytuowana w Watykanie Międzynarodowa Komisja Teologiczna przedstawiła sprawozdanie odnoszące się do problemu nadziei na zbawienie zmarłych, nieochrzczonych dzieci. Wymieniono „teologiczne i liturgiczne przyczyny”, z powodu których podtrzymano tę, rozwijaną od czasu Soboru Watykańskiego II, ideę. Choć dziecięcego limbusa, dokument stanowi wyłącznie opinię pewnej grupy teologów, która w żaden sposób nie była władna, by zmienić nauczanie Kościoła.
 
Gwoli prawdy przyznać należy, że od pewnego czasu czynione są w tej sprawie starania, a dwaj ostatni papieże nie są przekonani co do ostateczności nauczania Kościoła w sprawie otchłani dziecięcej. Kardynał Ratzinger uważał ją za hipotezę teologiczną, a zaaprobowany przez Jana Pawła II Katechizm Kościoła Katolickiego (1992) limbusa w ogóle nie wspomina, zawierajac jedynie w § 1261 następujący zapis:

    Jeśli chodzi o dzieci zmarłe bez chrztu, Kościół może tylko polecać je miłosierdziu Bożemu, jak czyni to podczas przeznaczonego dla nich obrzędu pogrzebu. Istotnie, wielkie miłosierdzie Boga, który pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni, i miłość Jezusa do dzieci, która kazała Mu powiedzieć: "Pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie, nie przeszkadzajcie im" (Mk 10,14), pozwalają nam mieć nadzieję, że istnieje jakaś droga zbawienia dla dzieci zmarłych bez chrztu. Tym bardziej naglące jest wezwanie Kościoła, by nie przeszkadzać małym dzieciom przyjść do Chrystusa przez dar chrztu świętego.


Prace Międzynarodowej Komisji Teologicznej służą właśnie urzeczywistnieniu wyrażanej w Katechiźmie nadziei. Opracowane przez nią sprawozdanie nie może być przyjęte z entuzjazmem w środowiskach konserwatywnych katolików. Oto bowiem już we wprowadzeniu do dokumentu znaleźć można uwagę metodologiczną o konieczności zastosowania zasad rozwoju doktryny chrześcijańskiej. Komisja sugeruje, że pytanie o los dzieci, które zmarły bez chrztu po raz pierwszy zostało przez Kościół podjęte w chwili, gdy natura doktrynalna pytania, lub jego następstwa nie były jeszcze w pełni zrozumiane. Przesłanka ta stanowi jeden z fundamentów rozważania, podczas gdy drugim jego filarem jest dwuznaczna, wielokroć nieortodoksyjnie rozumiana, zasada „hierarchii prawd wiary” sformułowana w Dekrecie o ekumenizmie Unitatis redintegratio Soboru Watykańskiego II. Za punkt wyjścia Komisja przyjmuje stanowisko, które można streścić następującymi zdaniami:

    Stosowana przez wiele wieków konstrukcja limbusa jako określenia przeznaczenia dzieci zmarłych bez chrztu nie ma solidnych podstaw w Objawieniu Bożym. Koncepcja oddzielająca te dzieci od uszczęśliwiającej wizji Boga nie jest już postrzegana jako powszechna doktryna Kościoła, co stwarza znaczną liczbę problemów duszpasterskich, które wymagają głębszej refleksji.


Właściwa część dokumentu zawiera przegląd nauczania Kościoła w sprawie zbawienia niechrzczonych dzieci. Jest tam zatem wnikliwe przedstawianie poglądów ojców greckich i łacińskich, scholastyków i teologów nowożytnych. Rzetelnie przedstawiono zapisy średniowiecznych Soborów powszechnych, w tym Dekretu dla Jakobitów Soboru Florenckiego (AD 1442): „Nie ma żadnego innego sposobu niż sakrament Chrztu Św., który mógłby wyrwać nieochrzczone dzieci ze szpon diabelskich i włączyć je do Kościoła jako dzieci Boże”. Problem pojawia się głównie w doborze cytatów z Pisma Świętego, które w zamiarze Komisji mają wyeskponować bardzo ogólnie formułowane pragnienie Kościoła, by zbawić każdą duszę. Z drugiej strony, co ciekawe, nie jest nadmiernie eksponowana teologia czasów posoborowych. Jedynie poszczególne dokumenty Vaticanum II z nieznanych bliżej przyczyn mają pełnić rolę transformatorów dotychczasowej powszechnej doktryny Kościoła. Pierwszym z katalizatorów „nowej eklezjologii” ma zaś być Pius IX, który w swoich wypowiedziach podkreślał, że szansę na zbawienie mają również niechrzczeni, o ile nie byli zaznajomieni z zasadami wiary katolickiej i jej nie odrzucili. Nieśmiało jest też poruszana nadzieja na powszechne zbawienie. Przytoczony jest  w tym celu cytat z jednego z kazań św. Jana Złotoustego: „Naśladujcie Boga!. Skoro On pragnąłby, aby wszyscy dostąpi zbawienia, to jest to wystarczający powód, by każdy chrześcijanin modlił się w tej intencji”.

Posoborowo rozumiana zasada „hierarchii prawd wiary”, gdzie najwyższą prawdą wiary jest pragnienie Boga, by zbawić wszystkich ludzi, a pozostałe prawdy wiary muszą być z nią zgodne, prowadzi Międzynarodową Komisję Teologiczną do rozwinięcia koncepcji nadziei na zbawienie dusz nieochrzczonych dzieci. Nadzieja ta – podkreślijmy – cały czas wynika z niczego innego jak przeświadczenia, że odwieczne nauczanie Kościoła w tej dziedzinie jest przestarzałe, a pragnący zbawienia wszystkich ludzi Bóg nie wymaga od nas rzeczy niemożliwych. Rozważanie przedmiotowej kwestii sprowadza się zatem do jednego, najczęściej stawianego problemu: „Czy niechrzczone dzieci umierają z grzechem pierworodnym na duszy, czy jest może jakiś środek pochodzący od Boga, który może je wyzwalać od tej winy ?” Wiele spośród stawianych zagadnień jest bardzo frapujących, np.: „czy można jednoznacznie osądzać nieochrzczone dzieci, jeśli nie mogły one skorzystać z wolnej woli w celu osiągnięcia swego zbawienia ?” 

Komisja przedstawia również interesujący argument wynikający z zasady Lex Orandi, Lex Credendi. Stwierdza (czy ściśle ?), że Kościół unicki ma tylko jeden ryt pogrzebowy, odnoszący się zarówno do dzieci ochrzczonych jak i nieochrzczonych i wyrażający błaganie, by Bóg przyjął te dusze na łono Abrahama. Kościół rzymski zaś do czasu tzw. reformy liturgicznej Pawła VI nie miał rytu pogrzebowego odnoszącego się do zmarłych nieochrzczonych dzieci i były one składane w nepoświęconej części cmentarza. Posoborowa liturgia dopuszcza – za zgodą biskupa ordynariusza – by względem tych dzieci zastosować specjalny ryt pogrzebowy, wyrażający właśnie nadzieję na zbawienie nieochrzczonej duszy.

Pozostawiając zatem na dłuższą chwilę dokument Międzynarodowej Komisji Teologicznej, a przyjmując za punkt wyjścia klasyczne, czyli przedsoborowe rozumienie dogmatu „poza Kościołem nie ma zbawienia”, spróbujmy zastanowić się, na czym mogą być oparte nadzieje na zbawienie dusz nieochrzczonych dzieci. W ślad za np. św. Tomaszem z Akwinu teologowie rozróżniali cztery miejsca, w których dusze zmarłych doznawały kar za grzechy, o ile nie były gotowe na bezpośrednie wejście do nieba i oglądanie Boga twarzą w twarz:

    * Piekło, w którym wieczne męki cierpią złe duchy i potępieni ludzie. Nie mogą oni nigdy oglądać Boga oraz doznają mąk ognia piekielnego, a także z powodu ciemności, wyrzutów sumienia, smutku i rozpaczy.
    * Limbus dziecięcy (limbus parvulorum) – w którym znajdują się dusze nieochrzczonych dzieci, mające zaciągniony jedynie grzech pierworodny. Jedyną karą za ten grzech jest brak uszczęśliwiającej wizji Boga, którego istoty te nigdy nie wychwalały. Limbus jest wolny od wszelkich innych kar, nazywany jest często stanem naturalnej szczęśliwości. Znajdujące się w nim dusze po prostu nie wiedzą, że mogłoby spotkać je większe szczęście.
    * Limbus ojców (limbus patrum) - była to ta część otchłani, w której święci Starego Testamentu oczekiwali na Zbawiciela.
    * Czyściec, w którym znajdują się dusze przeznaczone do zbawienia, oczyszczane za grzechy popełnione na ziemi. Nie mogą one tymczasowo oglądać Boga.


Zauważmy zatem, że czyściec z samej swej definicji ma charakter tymczasowy – jego czas skończy się po sądzie ostatecznym. Limbus patrum obecnie nie funkcjonuje – jak mówimy w Credo – Chrystus po Swej śmierci „zstąpił do piekieł” właśnie po to, by oczekujące zbawienia dusze przeprowadzić stamtąd do Królestwa Niebieskiego. Katolicka teologia przyjmuje, że piekło i ta jego część, którą nazywamy limbus parvulorum mają charakter wieczny. Potwierdzeniem dla tych słów ma być Dekret dla Greków Sobóru Florenckiego ( AD 1439), który nieomylnie naucza: „Dusze zaś tych, którzy umierają bądź w uczynkowym grzechu śmiertelnym lub w samym grzechu pierworodnym, natychmiast zstępują do piekła, gdzie jednak nierównym podlegają karom.”

W zasadzie to zdanie powinno być dla nas zakończeniem rozważań na temat limbusa. Nie wiemy przecież, w których konkretnie duszach nieochrzczonych zastąpiono brakujący sakrament chrztu z wody tak zwanymi: chrztem pragnienia lub chrztem krwi. A zatem, nie każdy nieochrzczony z wody trafia do piekieł. Równocześnie nie byłbym skłonny przychylić się do zdania dyskretnie zawartego przez papieża Jana Pawła II w encyklice Evangelium vitae, że wszystkie dusze dzieci zamordowanych w wyniku tzw. aborcji uzyskały ów zastępczy chrzest krwi i są już w niebie. Przykład analogicznych dusz – Świętych Młodzianków, a więc chłopców wymordowanych na rozkaz Heroda jest w sposób istotny różny: oddali oni życie za Pana Jezusa i obwieścili chwałę Bożą własną śmiercią. Nie sądzę zatem, aby „chrzest krwi” miał miejsce w przypadkach innych niż złożenie dziecka w ofierze demonom itp.; warunkiem koniecznym musiałaby być widoczna nienawiść względem Boga lub daru życia. Tym mocniej odrzucam jako zasadę „chrzest pragnienia”. To jedno z pojęć uciekających od ścisłej definicji, bo nigdy nie wiemy, kiedy Bóg zsyła na człowieka tak wielką łaskę. Personelowi medycznemu znane są przypadki, kiedy to chore, nowonarodzone dzieci czekały na wodę Chrztu Świętego, a po spełnieniu sakramentu, stan ich zdrowia raptownie się pogarszał i umierały. „Chrzest pragnienia” jest również o tyle nieprecyzyjny, że znacznie łatwiej zastosować go do dzieci chrześcijan niż pogan.

Powtórzmy zatem raz jeszcze: duszom znajdującym się w limbusie nie dzieje się żadna krzywda. Biorąc zaś pod uwagę stopień bezbożności współczesnego świata, który na pewno owocuje wielkim odsetkiem potępionych wśród zmarłych, tym łatwiej można powiedzieć, że Bóg jest i miłosierny i sprawiedliwy. Atrybutów tych nie wolno rozdzielać, bo doprowadzić to może jedynie do stworzenia obrazu karykaturalnego: albo Boga działającego jak automat do zbawiania (herezja pustego piekła), albo Boga stwarzającego jakieś istoty tylko po to, by przeznaczyć je na wieczne potępienie (herezja predystynacji, ale także np. feeneizm).

Skąd moja skłonność do pozostawania przy „przedsoborowej” wykładni nauczania niedopuszczającej możliwości zbawienia dusz znajdujących się w limbusie ? Rzecz jasna, nie wynika ona z niechęci do tych istot, będących ludźmi jak i my. Jako katolik mam obowiązek życzyć każdemu zbawienia jako dobra najwyższego, zwłaszcza, że wcale nie jest dla mnie przesądzone. Bez wątpienia, zbawienie dusz nieochrzczonych dzieci nie stałoby się z krzywdą dla kogokolwiek: Bóg nie musiałby uszczknąć szczęścia komukolwiek, by móc obdarować i te istoty. Gdzie więc tkwi istota problemu?

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że limbus jest bardzo istotnym szańcem, który postanowili w końcu zdobyć zwolennicy tzw. nowoczesnej teologii. Znacząca część posoborowych teologów głosi hipotezę „anonimowych chrześcijan”: wszyscy ludzie są chrześcijanami, lecz nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Jeśliby Chrystus przez Swe Wcielenie zjednoczył się w pewien sposób z każdym człowiekiem, to czy od tej chwili możliwe byłoby potępienie jakiejkolwiek duszy ? Nie jest oczywiste, czy w zarysowanej tu koncepcji w ogóle jest miejsce na jakikolwiek grzech śmiertelny, w tym grzech pierworodny. 

Limbus parvulorum bardzo nie pasuje posoborowcom jeszcze z drugiego powodu. Skoro głoszą oni możliwość zbawienia poprzez obiektywnie fałszywe religie niechrześcijańskie, skoro chcą oni przemycić do teologii herezję powszechnego zbawienia, to rzecz jasna muszą zdemontować w szczególności i tę „nieuciążliwą” część piekieł. Nie są oni zbytnio przywiązani do logiki, ale dostrzegają sprzeczność i nielogiczność własnego podejścia względem teologii katolickiej, o ile tkwić w niej będzie doktryna pogardliwie nazywana „średniowiecznym wymysłem”. Ewentualne zlikwidowanie czy przesunięcie limbusa do nieba bez wątpienia wiązałoby się z kompletną zmianą doktryny o grzechu pierworodnym i Sakramencie Chrztu Świętego, zwłaszcza w odniesieniu do chrztu dzieci. Runęłaby cała dotychczasowa eklezjologia!

Jeśliby nieochrzczone dzieci obarczone na duszy „tylko” grzechem pierworodnym miały być zbawione, to po co w ogóle chrzcić dzieci? W ten sposób przesunęlibyśmy do przynajmniej dziesiątego roku życia granicę, po przekroczeniu której to dziecko mogłoby korzystać z „praw człowieka” i samo decydować, czy chce stać się chrześcijaninem. Absurdalność tego podejścia dostrzeże każdy, kto przeczyta przedsoborowy rytuał Chrztu Świętego, a zwłaszcza skrutynia – podczas których kapłan wyklina złego ducha, by opuścił duszę chrzczonego człowieka. Kościół przez wieki nauczał, że dusze nieochrzczonych znajdują się w niewoli szatana, a nowocześni teolodzy mają nadzieję na zbawienie szatana i modlą się za niego ... Trudno o dobitniejszą różnicę między tymi podejściami.

Z drugiej strony – tak jak pewna jest możliwość zgładzenia grzechu pierworodnego poprzez „chrzest pragnienia” („chrzest krwi”) u każdego konkretnego nieochrzczonego dziecka, które zmarło bez przyjęcia sakramentalnego chrztu z wody, nie wydaje się możliwe, że Bóg nagrodziłby wszystkich taką łaską. Czymże w praktyce różniłaby się sytuacja tych istot od Niepokalanie Poczętej Najświetszej Maryi Panny ?!

Z wymienionych powyżej przyczyn wskazana byłaby najwyższa ostrożność względem problematyki związanej z dopuszczeniem do zbawienia nieochrzczonych dzieci oraz potencjalną zmianą nauczania Kościoła w tej dziedzinie. Nie czujmy się mądrzejszymi i bardziej wrażliwymi od pokoleń katolików, którzy żyli przed nami i akceptowali doktrynę o limbusie. Pamiętajmy, że również wśród nich byli rodzice, którzy utracili dzieci, zanim się one urodziły.

Gdzie wszakże, mimo wskazanych wyżej wątpliwości i zastrzeżeń, znajduje się owa nadzieja na zbawienie dusz limbusowych ? Szukałbym jej przez pewną (niepełną) analogię między limbusami – ojców i dziecięcym. Limbus patrum jest traktowany jako część piekła, a zatem na jego przykładzie widzimy, że możliwe było przejście od piekła do nieba po sądzie szczegółowym zmarłego człowieka. Warunki w obu miejscach są wedle nauczania Kościoła analogiczne – duszom brak jest głównego desygnatu nieba, owej wizji uszczęśliwiającej Boga. Nie zapominajmy wszakże, że do śmierci Pana Jezusa na krzyżu, niebo pozostawało zamknięte. Tej różnicy między limbusami nie wolno pomijać!

Powtórne przyjście Chrystusa będzie stanowić kres obecnej Ziemi, ludzie odrodzeni po Sądzie Ostatecznym nie będą się rozmnażać, bo Bóg nie będzie powoływał do życia nowych istnień. A zatem zaniknie także grzech pierworodny – jedyna przyczyna, dla której wydzielony był limbus. Można w tym miejscu stworzyć nadzieję, że z uwagi na te zmiany zaniknie logiczna przyczyna oddzielająca limbus od nieba. Stałby za nią silny argument ze strony miłosierdzia Bożego: Bóg stwarzał inteligentne istoty po to, by Go wychwalały, taki był również naturalny, początkowy stan zarówno dla aniołów jak i ludzi. Dusze skierowane do limbusa nie dostąpiły nigdy szansy poznania Boga, więc jakieś dodatkowe obdarowanie ich po Sądzie Ostatecznym byłoby zgodne z Bożą sprawiedliwością i miłosierdziem.

Wydaje się jednak, że i wtedy limbus nie zostanie automatycznie przeniesiony do nieba. Czemu ? Bo to oznaczałoby, że stanowił on formę raczej czyśćca (tymczasowy brak wizji uszczęśliwiającej Boga), niż piekła (trwały brak wizji uszczęśliwiającej Boga). A zatem, Bóg poparłby teologię Congara, Rahnera i von Balthasara, poniekąd „przyznając”, że przez całe wieki to Kościół tkwił w błędzie co do swej natury i możliwości zbawienia nieochrzczonych. Nie potrafię rozdzielić logicznie tego wniosku od przyjmowania nadziei na powszechne zbawienie dusz tkwiących w limbusie! Z uwagi na zaufanie do Kościoła, który jest prowadzony i ożywiany przez Ducha Świętego, przedstawionej tu nadziei podzielać nie mogę. Dogmaty Kościoła katolickiego oraz orzeczenia dogmatyczne Soborów powszechnych mają wartość wieczną, nie tymczasową. Nie podlegają ewolucji w czasie. Są raczej łaską Boga, który za ich pomocą odkrywa przed nami pewne, niedoprecyzowane dotąd zagadnienia związane z naszą wiarą. Na ten sposób Bóg jest ograniczony orzeczeniami Kościoła: skoro Duch Święty dopuścił do ich ogłoszenia, nie powinniśmy się zajmować szukaniem sposobu na ich ominięcie.

Ufam, że gdyby rację miała Międzynarodowa Komisja Teologiczna działająca przy Stolicy Swiętej, Duch Święty sprawiłby, że zapis cytowanego już wyżej Dekretu Sobóru Florenckiego dla Greków nie zawierałby zapisu o grzechu pierworodnym i brzmiałby np. tak:

    „Dusze tych, którzy umierają w uczynkowym grzechu śmiertelnym, natychmiast zstępują do piekła, gdzie jednak nierównym podlegają karom.”


Limbus parvulorum nie był nigdy zdefiniowany jako osobne miejsce, w jakim na wieczność znajdują się dusze. Pomiędzy teologami prowadzona była dyskusja co do stanu tych dusz, a więc – czy jest to po prostu kojarząca się z inercją „otchłań”, czy stan naturalnej szczęśliwości. Można również sądzić, że niejednorodny jest status dusz w nim się znajdujących, podobnie jak w niebie i „piekle właściwym”. Koncepcja ta idealnie pasuje do całości nauczania Kościoła na temat życia wiecznego, uwzględniając zarówno Bożą sprawiedliwość jak i Boże miłosierdzie. Omówiony dokument Międzynarodowej Komisji Teologicznej w jaskrawy sposób te proporcje burzy.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: JRWF w Maja 21, 2009, 23:01:10 pm
Dla mnie właśnie historia zatoczyła koło...  :)
Właśnie dzięki dyskusji o limbusie parę lat temu trafiłem na forum Fidelitas. Nie wypowiadałem się, ale z zapartym tchem czytałem. Pamietam, że zwłaszcza wypowiedzi Pani Szmulki były mocno przekonujące...
I od tego czasu buszuję po forach tradycyjnych...  ;D
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marcin w Maja 22, 2009, 00:33:16 am
czy do chrztu konieczna jest wiara dziecka? Nie
wiara rodziców? Tak
zatem moim zdaniem powinno się wszystkie nienarodzone dzieci rodziców wierzących uznać za katechumentów, a to że nie dane im było obmyć się w wodzie chrztu nie jest ich winą. Zatem jest to chrzest pragnienia.

Co do naturalnej szczęścliwości to nie idzie mi pojąć jak można mówić o szczęśliwości w stanie bez Boga - piekle. Że bez cierpień, ogni? Skoro każda ludzka dusza z natury swojej szuka Boga nie jest raczej możliwe aby pozostać człowiekiem bez pragnienia Boga. Cierpienie piekieł jest cierpieniem bo jest pragnieniem Tego którego się przez grzech straciło. Dla mnie szczęśliwość poza Bogiem to oksymoron.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Kristoforos w Maja 22, 2009, 00:58:42 am
  Od siebie - Gdyby dzieci abortowane automatycznie szły do Nieba,aborcja byłaby czymś DOBRYM. Byłaby czymś doskonale dobrym,bez domieszki zła,dokonana w okresie gdy dziecko nie odczuwa bólu nawet bez domieszki bólu.

Coś Pan tu chyba poplątał. Morderstwo z premedytacją nazywa Pan "doskonałym dobrem" tylko dlatego, że w jego wyniku zamordowany trafia do Nieba?

edit: o, p. Aqeb też już o tym napisał...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Kristoforos w Maja 22, 2009, 01:34:27 am
zatem moim zdaniem powinno się wszystkie nienarodzone dzieci rodziców wierzących uznać za katechumentów, a to że nie dane im było obmyć się w wodzie chrztu nie jest ich winą. Zatem jest to chrzest pragnienia.

A dzieci rodziców niewierzących?

albo wierzących, ale aktualnie w głębokim kryzysie i małżeńskim konflikcie? :(
i którzy dajmy na to po śmierci dziecka wrócili do zgody i gorliwej wiary?
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Major w Maja 22, 2009, 06:53:01 am
Pamiętajmy że limbus pueorum nie jest dogmatem wiary tylko o ile się nie mylę hipotezą teologiczną. Może kiedyś to będzie zdogmatyzowane. Ja zawsze w takich kwestiach mówię żeby wypowiedzieli się fachowcy w danej sprawie.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Krusejder w Maja 22, 2009, 08:59:24 am
czy do chrztu konieczna jest wiara dziecka? Nie
wiara rodziców? Tak
zatem moim zdaniem powinno się wszystkie nienarodzone dzieci rodziców wierzących uznać za katechumentów, a to że nie dane im było obmyć się w wodzie chrztu nie jest ich winą. Zatem jest to chrzest pragnienia.


do chrztu pragnienia (niekwantyfikalnego, jak już napisałem kiedyś) zalicza się zdarzenia typu:
- jechali rodzice do chrztu z dzieckiem i w drodze dziecko zmarło.

Ale przyznam, ze nie jestem do konca przekonany o slusznosci tego zalozenia. No i jeszcze o jakim horyzoncie czasowym Pan mysli ?

ile dajemy rodzicom na ochrzczenie dziecka ? tydzien od urodzenia ? miesiąc ? rok ?

Tradycyjnie moralisci mowili, ze odwlekanie chrztu od narodzin o wiecej niz miesiac jest grzechem śmiertelnym. Ale przyjmijmy tu roboczo pól roku, bo smiertelnosc dzieci spadla od czasow sprzed soboru i ryzyko smierci w 1 roku zycia jest dzis ewidentnie mniejsze.

Zatem jesli dziecko umrze do pol roku od urodzenia to mamy do czynienia z chrztem pragnienia, a jesli do tego czasu rodzice dziecka nie ochrzcili i dziecko roczne zmarlo, to juz nie.

Mamy więc koncepcję wygasającego chrztu pragnienia ...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: jp7 w Maja 22, 2009, 10:39:58 am
Swoją drogą chrzest to powtórne narodzenie. Jak ma się narodzić powtórnie ktoś, kto nie narodził się w ogóle? Czy zatem wymóg chrztu nie dotyczy czasem tylko narodzonych[/b?.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 22, 2009, 12:33:46 pm
dziękuję wszystkim, którzy tu napisali i odnoszę wrażenie, że nawet z punktu widzenia Teologii przedsoborowej nic tu nie jest przesądzone. Raczej wyczuwa się pragnienie aby niewinne dzieci były zbawione...
Myślę, że obrona Limbusa nie wynika z niechęci do dzieci i zabraniania im pełnego dostępu do Chrystusa tylko z niebezpieczeństwa otwarcia furtki przez, którą zamiast tych nieszczęsnych dzieci rzuciłaby się hałastra różnych podejrzanych osobników...

Jedna z wypowiedzi przypomniała mi, że Pan Jezus dał do siebie szczególny dostęp - uderza ewangeliczny opis:

"uczniowie szorstko zabraniali im tego. A Jezus, widząc to, oburzył się"

Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Andris krokodyl różańcowy w Maja 22, 2009, 13:16:32 pm
Teoretycznie rzecz biorąc, tak na prawdę to nic nie wiemy.

Przesłanką do mojego rozważania jest to, że każdy człowiek żyjący i myślący, a co za tym idzie, dokonuje swoim życiem wyboru swojej przyszłości: piekło lub niebo. Mamy taką łaskę od Boga, że możemy tego wyboru dokonywać w taki, a nie inny sposób. A teraz zobaczmy dwie grupy, które nie dokonywały wyboru w taki sposób, jak my.
Pierwsza: Aniołowie - ich wybór był jednorazowy - mieli pełną świadomość, doskonałość, więc wybór był na tak/nie. Koniec.
Druga: Nieochrzczeni ludzie żyjący za krótko aby móc używać świadomego wyboru.

I teraz pytanie: Kto stwierdził, że Bóg nie daje możliwości wyboru tym, którzy nie mieli możliwości wybrania świadomego poprzez własne życie? Bo jeżeli zakładamy istnienie limbusa, odpowiedź na to pytanie jest milcząco zakładająca brak możliwości wyboru. Oznaczałoby to dziwne implikacje:
- ofiara Pana Jezusa na Krzyżu dla tych ludzi jest jakby "nieistniejąca". (bo przyjmujący Ją idą do nieba a odrzucający do piekła)
- są to ludzie przeznaczeni "na stratę" już w momencie ich stworzenia (predestynacja).

Nie wiem w jakim stopniu moje rozważania są przesiąknięte personalizmem. Co rozumie św. Tomasz z Akwenu pod pojęciem "szczęście naturalne"? - wiemy, że szczęście pochodzi wyłącznie od Boga.

Ludzie zakładający limbus lub piekło dla dzieci nieochrzczonych, wydaje mi się, są przykładem ograniczania Bożego miłosierdzia i sprawiedliwości. Chodzi o to, że to nie my zbawiamy ludzi poprzez naszą naukę. Zbawia Sam Bóg poprzez Swoje Miłosierdzie. I też tutaj mamy kwestię zaufania do Boga. Pamiętajmy, że my nigdy nie prześcigniemy Boga w Miłosierdziu - co Bóg urządził - nigdy nikogo nie skrzywdził i nie skrzywdzi! Obraz bezlitosnego Boga jest sprzeczny ze wszystkim.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 22, 2009, 13:24:22 pm
Teoretycznie rzecz biorąc, tak na prawdę to nic nie wiemy.

Przesłanką do mojego rozważania jest to, że każdy człowiek żyjący i myślący, a co za tym idzie, dokonuje swoim życiem wyboru swojej przyszłości: piekło lub niebo. Mamy taką łaskę od Boga, że możemy tego wyboru dokonywać w taki, a nie inny sposób. A teraz zobaczmy dwie grupy, które nie dokonywały wyboru w taki sposób, jak my.
Pierwsza: Aniołowie - ich wybór był jednorazowy - mieli pełną świadomość, doskonałość, więc wybór był na tak/nie. Koniec.
Druga: Nieochrzczeni ludzie żyjący za krótko aby móc używać świadomego wyboru.

I teraz pytanie: Kto stwierdził, że Bóg nie daje możliwości wyboru tym, którzy nie mieli możliwości wybrania świadomego poprzez własne życie? Bo jeżeli zakładamy istnienie limbusa, odpowiedź na to pytanie jest milcząco zakładająca brak możliwości wyboru. Oznaczałoby to dziwne implikacje:
- ofiara Pana Jezusa na Krzyżu dla tych ludzi jest jakby "nieistniejąca". (bo przyjmujący Ją idą do nieba a odrzucający do piekła)
- są to ludzie przeznaczeni "na stratę" już w momencie ich stworzenia.

Nie wiem w jakim stopniu moje rozważania są przesiąknięte personalizmem. Co rozumie św. Tomasz z Akwenu pod pojęciem "szczęście naturalne" - wiemy, że szczęście pochodzi wyłącznie od Boga.

Ludzie zakładający limbus lub piekło dla dzieci nieochrzczonych, wydaje mi się, są przykładem ograniczania Bożego miłosierdzia i sprawiedliwości. Chodzi o to, że to nie my zbawiamy ludzi poprzez naszą naukę. Zbawia Sam Bóg poprzez Swoje Miłosierdzie. I też tutaj mamy kwestię zaufania do Boga. Pamiętajmy, że my nigdy nie prześcigniemy Boga w Miłosierdziu - co Bóg urządził - nigdy nikogo nie skrzywdził i nie skrzywdzi! Obraz bezlitosnego Boga jest sprzeczny ze wszystkim.
mam podobne zdanie do Pana
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Andris krokodyl różańcowy w Maja 22, 2009, 13:45:26 pm
Dopowiadając - przez grzech przeciw Duchowi Świętemu człowiek może pójść do Piekła - czyli świadomego postawienia tamy wybaczającemu Bożemu Miłosierdziu.
Grzech pierworodny nie jest grzechem przeciw Duchowi Świętemu. Jak w takim przypadku dusza miałaby pójść do piekła? (limbus - część piekła)
Człowiek, który świadomie nie chce się ochrzcić - stawia przez to właśnie taką tamę i przyjmuje na siebie świadomie grzech pierworodny. W takim wypadku jest to odmowa przyjęcia przebaczenia - zagrożona piekłem.

Wydaje mi się, że Bóg takiemu dziecku, na chwilę przed śmiercią daje możliwość wyboru, (oczywiście dając takiemu człowiekowi pełny i jasny umysł). I wydaje mi się, że jest to wybór podobny do wyboru, którego dokonali aniołowie. Dlatego modlimy się za tych ludzi, aby zawsze wybierali Bożą Miłość.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Maja 22, 2009, 15:37:14 pm
JP  7: O chrzcie pragnienia - już było. Być może wystarczy tu pragnienie chrztu jakie mają rodzice, być może każde dziecko pragnie iść do Boga, a więc gdyby mogło uczyniło by to, co  konieczne, aby do niego pójść (ale tu gdybam...)...

Szmulka: Pamiętam tę dyskusję, i pamiętam, że miałam dziesiątki pytań, na które ostatecznie nie było odpowiedzi :)
Pozostaje nadzieja, że niektóre rzeczy zw. z miłosierdziem i sprawiedliwością zrozumiem dopiero po śmierci i wtedy dopiero pojmę "jak to być może". A może być np. tak, że istocie po ludzku pozbawionej zdolności używania rozumu, Pan Bóg daje tę zdolność przed śmiercią, by mogła dokonać wyboru i przyjąć bądź odrzucić chrzest pragnienia...

Marcin: czy do chrztu konieczna jest wiara dziecka? Nie
wiara rodziców? Tak
zatem moim zdaniem powinno się wszystkie nienarodzone dzieci rodziców wierzących uznać za katechumentów, a to że nie dane im było obmyć się w wodzie chrztu nie jest ich winą. Zatem jest to chrzest pragnienia.

Marcin: Co do naturalnej szczęśliwości to nie idzie mi pojąć jak można mówić o szczęśliwości w stanie bez Boga - piekle. Że bez cierpień, ogni? Skoro każda ludzka dusza z natury swojej szuka Boga nie jest raczej możliwe aby pozostać człowiekiem bez pragnienia Boga. Cierpienie piekieł jest cierpieniem bo jest pragnieniem Tego którego się przez grzech straciło. Dla mnie szczęśliwość poza Bogiem to oksymoron.

Krusejder: le dajemy rodzicom na ochrzczenie dziecka ? tydzien od urodzenia ? miesiąc ? rok ?

Gdy chodzi o dzieci, to ze względu na niebezpieczeństwo życia, na które są często narażone, ponieważ nie można im innym środkiem przyjść z pomocą jak sakramentem chrztu, [Kościół rzymski] upomina, że nie należy odkładać św. chrztu przez 40 albo 80dni czy przez inny czas, jak niektórzy praktykują, ale udzielać go stosownie jak najprędzej.
Sobór Florencki. Dekret dla Jakobitów, 1442


Myli się pan panie Marcinie poniżej wyjaśnienie:

 (Grzech pierworodny) - ta dziedziczna wada, mająca charakter winy, nie istnieje w nas na skutek odebrania nam lub zniszczenia w nas jakiegoś dobra nieodłącznego od natury ludzkiej (...) ale na skutek odebrania nam lub zniszczenia w nas czegoś, co zostało nadane naturze. Jeśli ta wina ciąży na danym człowieku, to tylko dlatego, że ma taką naturę, która została pozbawiona tego dobra, które miało w nim być i mogło się w nim utrzymać. Dlatego żadna inna kara nie należy się za winę pierworodną, jak tylko pozbawienie tego celu, do którego zmierzało odebrane dobro, a do którego to celu sama natura ludzka sama przez się ie zdoła dotrzeć. Dobrem tym jest "widzenie" Boga. Toteż właściwą i jedyną karą za grzech pierworodny jest po śmierci brak tego "widzenia" (...) Człowiek o trzeźwym rozumie nie cierpi z tego powodu, że nie ma tego, co przekracza jego siły. (...) Otóż dzieci nie były w takim stanie, żeby mogły posiąść życie wieczne w Niebie, bo ani ono nie należało się im z natury ani one nie mogły mieć właściwych do tego uczynków (...) Ale cieszyć się będą, że wielce będą korzystać z doskonałości naturalnych dzięki dobroci Boga (...).

św. Tomasz z Akwinu (ST Supp., q. 101, a.1-2)

Dusze [takich] dzieci mają naturalne poznanie przysługujące duszy odłączonej zgodnie z jej naturą. Nie mają jednak poznania nadprzyrodzonego.(...). nie wiedzą o tym, że zostały pozbawione doskonałego dobra i dlatego nie boleją z tego powodu. A to co posiadają z natury, posiadają bez domieszki cierpienia.

Św. Tomasz z Akwinu (De malo zag. 5, a.)

http://swiety.krzyz.org/limbus.htm ---------> Limbus
http://msza.net/m/i/cz15_17.html ----------> dzieci nieochrzczone

POLECAM :
http://www.ultramontes.pl/dogma_gratiae_15.htm ----------------->JAK ZBAWCZA WOLA BOŻA DOSIĘGA DZIECI
BEZ CHRZTU UMIERAJĄCYCH choć tu nie jest to wyjaśnione


http://www.ultramontes.pl/dogma_gratiae_16.htm
http://www.ultramontes.pl/dogma_gratiae_17.htm
http://www.ultramontes.pl/dogma_gratiae_18.htm 
----------> te trzy linki udowadniają wolę zbawczą Pana Boga jest Doskonale Sprawiedliwa i Miłosierna o predyspozycji pozytywnej i negatywnej 

Andris Inkvizitors : - są to ludzie przeznaczeni "na stratę" już w momencie ich stworzenia (predestynacja). Tu poniżej ma pan o predyspozycji pozytywnej potępionej przez kościół i negatywnej
Ludzie zakładający limbus lub piekło dla dzieci nieochrzczonych, wydaje mi się, są przykładem ograniczania Bożego miłosierdzia i sprawiedliwości.Chodzi o to, że to nie my zbawiamy ludzi poprzez naszą naukę. Zbawia Sam Bóg poprzez Swoje Miłosierdzie. I też tutaj mamy kwestię zaufania do Boga. Pamiętajmy, że my nigdy nie prześcigniemy Boga w Miłosierdziu - co Bóg urządził - nigdy nikogo nie skrzywdził i nie skrzywdzi! Obraz bezlitosnego Boga jest sprzeczny ze wszystkim.

Wydaje mi się, że Bóg takiemu dziecku, na chwilę przed śmiercią daje możliwość wyboru, (oczywiście dając takiemu człowiekowi pełny i jasny umysł).

Myli się pan dziecko nie może przyjąć takiej łaski bo nie może jej przyjąć nie używa rozumu i nie ma takiej możliwości wykonania takiego aktu przyjęcia, to jest pana twierdzenie więc jeśli ma pełny i jasny umysł to i przyjmuje łaskę pragnienie chrztu (to już będą 2 łaski) bo Pan Bóg mu jej udzielił i ma jasny umysł i używa go,(więc wszystkie dzieci nie-ochrzczone będą zbawione)

Zapomniał pan że ów dziecko ma wolną wolę i może tej łaski nie przyjąć bo Pan Bóg wbrew woli takiego dziecka któremu oświecił umysł (i teraz może wybierać) nie może działać wbrew jego wolnej woli nie może na siłę tej łaski przyjąć to dziecko tak jak Aniołowie (odrzucili zbawieni) może odrzucić tą łaskę pragnienia chrztu i się potępić.

Tak możemy gdybać na 1 000 000 sposobów dla mnie wystarczy to co naucza Kościół



Czyli według pana  wszystkie dzieci nieochrzczone będą zbawione czyli św. Augustyn Doktor Kościoła Św. Tomasz z Akwinu się mylił i mylił się  św. Sobór Florencki

Dusze zaś tych, którzy umierają bądź w uczynkowym grzechu śmiertelnym lub w samym grzechu pierworodnym, natychmiast zstępują do piekła, gdzie jednak nierównym podlegają karom.

Sobór Florencki, Dekret dla Greków, 1439


To, co twierdzą Pelagianie, że dzieci także bez łaski chrztu, mogą dostąpić nagrody życia wiecznego, jest bardzo niemądre (perfatuum est).

Innocenty I (M. 20. 592)

Wielce zwodzi i  jest oszukany, kto głosi, iż dzieci nieochrzczone nie będą potępione.

Św. Augustyn (de pecc. Mer. 1. 1. c. 16.)

ODDZIELA PAN BOŻĄ SPRAWIEDLIWOŚĆ I MIŁOSIERDZIE
PROSZĘ POCZYTAĆ SOBIE TE 3 LINKI !!!

Myli się pan i pani i pan Marcin też się myli, nie wystarczy pragnienie rodziców poniżej wyjaśnienie, nie może pragnąć bo nie ma używania rozumu, Pan Bóg nie udziela łaski bo dziecko nie jest wstanie użyć rozumu i nie czyni aktu pragnienia przyjęcia tej łaski  (Nieochrzczeni ludzie żyjący za krótko aby móc używać świadomego wyboru)


Dzieci narodzone nie mają używania rozumu i nie mogą pragnąć chrztu nie mogą uczynić żadnego aktu miłości itd.

Niemowlęta nie są w stanie zastąpić braku chrztu przez wzbudzenie w sobie aktów wiary, nadziei, miłości, ani też nie mogą w sobie wzbudzić pragnienia przyjęcia tego sakramentu. Wierzymy więc, że jeżeli go w rzeczy samej nie przyjęły, nie stają się w żadnym względzie uczestnikami łaski odkupienia, a przeto w Adamie umierając, z Chrystusem Jezusem żadnej nie mają części.

Biskup Jakub Benignus Bossuet († 1704), Wykład nauki katolickiego Kościoła względem tych wiary artykułów, o które dysydenci, osobliwie kalwini się spierają, Lwów 1827, s. 65.


(Grzech pierworodny) - ta dziedziczna wada, mająca charakter winy, nie istnieje w nas na skutek odebrania nam lub zniszczenia w nas jakiegoś dobra nieodłącznego od natury ludzkiej (...) ale na skutek odebrania nam lub zniszczenia w nas czegoś, co zostało nadane naturze. Jeśli ta wina ciąży na danym człowieku, to tylko dlatego, że ma taką naturę, która została pozbawiona tego dobra, które miało w nim być i mogło się w nim utrzymać. Dlatego żadna inna kara nie należy się za winę pierworodną, jak tylko pozbawienie tego celu, do którego zmierzało odebrane dobro, a do którego to celu sama natura ludzka sama przez się nie zdoła dotrzeć. Dobrem tym jest "widzenie" Boga. Toteż właściwą i jedyną karą za grzech pierworodny jest po śmierci brak tego "widzenia" (...) Człowiek o trzeźwym rozumie nie cierpi z tego powodu, że nie ma tego, co przekracza jego siły. (...) Otóż dzieci nie były w takim stanie, żeby mogły posiąść życie wieczne w Niebie, bo ani ono nie należało się im z natury ani one nie mogły mieć właściwych do tego uczynków (...) Ale cieszyć się będą, że wielce będą korzystać z doskonałości naturalnych dzięki dobroci Boga (...).

św. Tomasz z Akwinu (ST Supp., q. 101, a.1-2)

Dusze [takich] dzieci mają naturalne poznanie przysługujące duszy odłączonej zgodnie z jej naturą. Nie mają jednak poznania nadprzyrodzonego.(...). nie wiedzą o tym, że zostały pozbawione doskonałego dobra i dlatego nie boleją z tego powodu. A to co posiadają z natury, posiadają bez domieszki cierpienia.

Św. Tomasz z Akwinu (De malo zag. 5, a.)

Co dotychczas powiedzieliśmy, dotyczy troski i opieki nad życiem naturalnym, ale w większym o wiele stopniu odnosi się do życia nadprzyrodzonego, które otrzymuje nowo narodzony przez chrzest. W obecnej ekonomii Bożej nie ma innego środka, aby udzielić wspomnianego życia dziecku nie posiadającemu jeszcze użycia rozumu (Nella presente economia non vi e altro mezzo per comunicare questa vita al bambino che non ha ancora uso della ragione). Jednakże, tym niemniej stan łaski w chwili śmierci jest absolutnie konieczny do zbawienia. Bez niego, niemożliwym jest osiągniecie nadprzyrodzonego szczęścia, wizji uszczęśliwiającej Boga. Dla człowieka dorosłego do otrzymania łaski uświęcającej wystarczający jest akt miłości i uzupełnia on brak chrztu; ta droga nie jest możliwa dla dziecka nienarodzonego lub dla nowo narodzonego.

Pius XII. Przemowa na kongresie Stowarzyszenia Włoskich Katolickich Położnych, 29 października 1954 roku (AAS, 46 (1954) 841).

Kto by twierdził, że nawet niemowlęta doznają odrodzenia w Chrystusie gdy odchodzą z tego świata przed przyjęciem Jego Sakramentu [Chrztu], ten by nie tylko sprzeciwiał się nauce Apostolskiej ale również potępiał cały Kościół, który przynagla do śpiesznego chrzczenia niemowląt, ponieważ bez wahania wierzy, że w przeciwnym wypadku nie mogą dostąpić odrodzenia w Chrystusie.

Św. Augustyn, List do św. Hieronima (nr 27)

Jeżeli pragniesz być katolikiem, nie sądź, ani nie mów, ani nie nauczaj, że niemowlęta, które umierają przed otrzymaniem chrztu mogą zyskać odpuszczenie grzechu pierworodnego.

Św. Augustyn (III de Anima)


Jeśliby nieochrzczone dzieci obarczone na duszy „tylko” grzechem pierworodnym miały być zbawione, to po co w ogóle chrzcić dzieci?



Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Andris krokodyl różańcowy w Maja 22, 2009, 16:46:07 pm
To Bóg przyjmuje ludzi do Kościoła i daje im zbawienie. Jak to dokładnie robi, nie wiem. Daleki jestem od stwierdzenia "to dziecko nie było ochrzczone, więc nie może pójść do nieba". Nie będę odważał i przeliczał Bożego miłosierdzia. Nie twierdzę, że bez Chrztu człowiek może być zbawiony. Ba! Twierdzę, że nie może! Ale dlaczego Bóg nie może kogokolwiek ochrzcić Sam w sposób dla nas niewidzialny?
Jeżeli twierdzi Pan, że są ludzie, którzy nie mogą wybrać swojego losu, to jest to predestynacja. Przeznaczeni do Limbusa. Tak?

Cytuj
Myli się pan dziecko nie może przyjąć takiej łaski bo nie może jej przyjąć nie używa rozumu i nie ma takiej możliwości wykonania takiego aktu przyjęcia, to jest pana twierdzenie więc jeśli ma pełny i jasny umysł to i przyjmuje łaskę pragnienie chrztu (to już będą 2 łaski) bo Pan Bóg mu jej udzielił i ma jasny umysł i używa go,(więc wszystkie dzieci nie-ochrzczone będą zbawione)
A może jednak może? Może to jakiś cud? Bóg czasami takich dokonuje... To w nawiasie (i dalej) oznacza, że nie przeczytał Pan dokładnie mojej wypowiedzi. Aniołowie też mieli jasne umysły w momencie wyboru. Z taką Pańską logiką możemy przyjąć, że szmatan nie istnieje. No bo jeżeli mieli jasny umysł, to nikt nie wybrał zła.

Cytuj
Tak możemy gdybać na 1 000 000 sposobów dla mnie wystarczy to co naucza kościół
Kościół piszemy przez duże "K". Mi też wystarcza. Jednak nikt nie zabrania stawiania hipotez. Ksiądz TJ w 1924 też postawił kilka hipotez, proszę go potępić. Poza tym napisał coś, czego Pan, zdaje się, nie zrozumiał:
Cytuj
Łatwa odpowiedź, która się nasuwa, że te dzieci nie są bezwinne, ponieważ mają grzech pierworodny, nie jest wystarczająca, widzieliśmy bowiem, że powszechna zbawcza wola Boża trwa nawet po grzechu Adamo­wym, że Odkupienie Chrystusowe rozciąga się na cały rodzaj ludzki. Grzech pierworodny nie może zatem być brany w rachubę, jako powód uchylający zbawczą wolę Bożą odnośnie do dzieci przedwcześnie ginących. Nie wystarczy też powiedzieć, że te dzieci, jakkolwiek bez chrztu umierają, zażywają jednak po śmierci pewnego szczęścia naturalnego, bo to tłumaczy wpraw­dzie, dlaczego nie ma w tym żadnej niesprawiedliwości, że te dzieci nie posiadły środka dostąpienia szczęścia nadprzyrodzonego, ale nie tłumaczy tego, o co wła­ściwie tu chodzi, mianowicie, że Pan Bóg także te du­sze chce zbawić, czyli doprowadzić je do szczęścia nadprzyrodzonego.
Całość: http://www.ultramontes.pl/dogma_gratiae_15.htm

Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: jp7 w Maja 22, 2009, 16:53:24 pm
Panie LUK :
1) Miesza pan 2 rzeczy. Inną sprawą są dzieci, które umierają po urodzeniu, inną, które umierają przed. O ile te pierwsze mogły być ochrzczone, to w przypadku tych drugich takiej możliwości nie ma. Nie ma zatem niczyjej winy w braku ich chrztu. O ile cytowane wypowiedzi da się  zastosować do dzieci, które się urodziły, to ich stosowanie do dzieci nienarodzonych - nie jest oczywista.Słowo "niemowle" w sposób oczywisty odnosi się do dziecka już narodzonego.

2) Śmiertelność niemowląt dziś a choćby 50 lat temu - to 2 różne światy. Co lat temu 500 było poważnym ryzykiem, dziś jest ryzykiem co najmniej akceptowalnym.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Alagor w Maja 22, 2009, 17:28:14 pm
Św. Tomasz i Augustyn pisali też różne rzeczy o zarodkach i tym podobnych, z którymi Kościół i normalny człowiek dziś się nie zgadzają.

Wg mnie jeśli Bóg chce zbawić człowieka to może to zrobić i nie jest związany tym, czy dziecko zostało ochrzczone czy nie. Proszę Go nie zastępować w szafowaniu potępieniami.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marcin w Maja 22, 2009, 17:48:23 pm
brawo panie Alagor :)
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Joker w Maja 22, 2009, 17:49:08 pm
Wydaje mi się,że nie można z absolutną pewnością powiedzieć,że Bóg żadnemu z dzieci nienarodzonych nie przyspieszył użycia rozumu i nie pozwolił wziąć chrztu pragnienia. Normalną jednak drogą dla takich dzieci jest wg bardziej rozpowszechnionej,tradycyjnej nauki limbus. Nie uważam tego za brak miłosierdzia Bożego.
Szczęście naturalne jest możliwe. Jest na ziemi wielu naturalnie szczęśliwych ludzi,nie będących chrześcijanami. Nie jest to szczęście doskonałe,ale mimo to jest to pewne szczęście. W przypadku dzieci zmarłych bez chrztu takie szczęście jest tym bardziej możliwe,gdyż zbawienie nie jest możliwe siłami natury,a jak pisze św Tomasz człowiek nie może odczuwać złości z powodu braku czegoś,co przekracza jego siły.
  Dlaczego uważać teorię limbusa za sprzeczną z miłosierdziem? Przecież danie naturalnego szczęścia,zupełnie niewysłużonego jest jak najbardziej miłosierne. Poza tym kto wie czy w przypadku,gdyby te dzieci żyły nie trafiłyby do "normalnej" części piekła. Nie jest przecież nigdzie powiedziane,że większość ludzi będzie zbawiona,brama jest ciasna, więc szanse na to byłby spore. Być może więc Bóg uznał,że dzięki śmierci przez narodzeniem uchroni to dziecko przed śmiercią w grzechu uczynkowym?
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Kristoforos w Maja 22, 2009, 18:21:03 pm
Bóg daje życie i je zabiera (nie mówię o przypadku, gdy inny człowiek ingeruje w plan Boga i sam doprowadza do śmierci, tu być może zachodzi inny przypadek w przypadku dzieci nienarodzonych, być może). Jeśli dla jakiegoś dziecka ma plan zabrania życia przed narodzinami, to przy tezie, że takie dziecko jest skazane na wieczne nieobcowanie z Bogiem, Bóg jawi się iście złośliwym. Ja w to nie wierzę.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Maja 22, 2009, 21:14:50 pm
To Bóg przyjmuje ludzi do Kościoła i daje im zbawienie. Jak to dokładnie robi, nie wiem. Daleki jestem od stwierdzenia "to dziecko nie było ochrzczone, więc nie może pójść do nieba". Nie będę odważał i przeliczał Bożego miłosierdzia. Nie twierdzę, że bez Chrztu człowiek może być zbawiony. Ba! Twierdzę, że nie może! Ale dlaczego Bóg nie może kogokolwiek ochrzcić Sam w sposób dla nas niewidzialny?
Jeżeli twierdzi Pan, że są ludzie, którzy nie mogą wybrać swojego losu, to jest to predestynacja. Przeznaczeni do Limbusa. Tak?


Nie tego nie wiem i trzyma się nauki o limbusie tak jak ją rozumie Św. Tomasz i Św. Augustyn...... tylko twierdze jak św. Tomasz i sobór Florencki ci co konają w grzechu pierworodnym jak dzieci narodzone trafiają do limbusa, a nie że wszystkie te dzieci będą zbawione. Bo jeśli przyjmiemy że Pan Bóg każdemu dziecku konającemu bez chrztu udziela łaski używania rozumu i łaski pragnienia Chrztu a one to przyjmują (choć mogą odrzucić to drugą mają wolną wolę, to tej pierwszej nie mogą odrzucić bo Pan Bóg dał by to używanie rozumu bezwzględnie) to wszystkie te dzieci będą ZBAWIONE  . TO NIE MA LIMBUSA

Dalej mówi pan''
Cytuj
Myli się pan dziecko nie może przyjąć takiej łaski bo nie może jej przyjąć nie używa rozumu i nie ma takiej możliwości wykonania takiego aktu przyjęcia, to jest pana twierdzenie więc jeśli ma pełny i jasny umysł to i przyjmuje łaskę pragnienie chrztu (to już będą 2 łaski) bo Pan Bóg mu jej udzielił i ma jasny umysł i używa go,(więc wszystkie dzieci nie-ochrzczone będą zbawione)
A może jednak może? Może to jakiś cud? Bóg czasami takich dokonuje...''

Czemu czasami tylko dokonał by tego cudu ocalenia dania tych dwóch łask jak może zawsze (każdemu) przez swoją Wszechmoc ???

A jeśli tylko czasami dokona cud ocalenie; to te inne dzieci są przeznaczone do Limbusa? Tak ?

Dalej to jak mogą być zbawione wszystkie te dzieci to nie ma LIMBUSA !


A swoją drogą to jak Pan Bóg udziela tylko niektórym dzieciom tych łask, a może wszystkim, to czyli w pewnej mierze chrzest był by zbędny dla tych dzieci bo dostępowały by zbawienie to po co Kościół zaleca jak najszybciej chrzcić dzieci ???( dla mnie nie udziela w ogóle tych dwóch łask, ani nie daje dojścia do używania rozumu ani łaski chrztu pragnienia, bo jeśli jednym by dawał te dwie łaski to  czemu nie wszystkim a jak wszystkim to LIMBUS nie istnieje to Kościół się pomylił, a dzieci konające w grzechu pierworodnym mogą być zbawione tym samym przeczy się soborowi Florenckiemu ''Sobór Powszechny Florencki powiada wyraźnie, że nawet ci, którzy tylko w grzechu pierworodnym zejdą ze świata, nie wnijdą do Królestwa Niebieskiego.[/b] Stąd wynika, że rodzice mają święty obowiązek, aby chrzest swych dzieci przyśpieszali'.  )

ODPOWIEDZ:

Dodatek: chrzest w nagłej potrzebie.

Według nauki Kościoła, opartej na objawieniu Syna Bożego, mogą tylko dzieci ochrzczone dojść do wiekuistej szczęśliwości, płynącej z oglądania Boga twarzą w twarz. Dzieci zmarłe bez chrztu św. dostają się na miejsce szczęśliwości naturalnej, lecz do nieba, którego my się spodziewamy, wejść nie mogą. Dlatego największą troską rodziców winno być udzielenie w potrzebie dziecięciu zaraz po przyjściu na świat chrztu św., by nie było pozbawione radości niebieskiej na zawsze. Jedna i ta sama osoba winna polać wodą głowę dziecięcia, a w czasie, gdy woda spływa po głowie (i to po skórze, a nie tylko po włosach), wymówić słowa: "Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Św." Ponieważ według ogólnego przekonania od pierwszej chwili poczęcia ożywia dziecię nie co innego, tylko dusza nieśmiertelna, należy dziecku udzielić chrztu także wówczas, gdy ono wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności zawczasu musi opuścić łono macierzyńskie, chociażby to nastąpiło już w pierwszych miesiącach. By woda dotknęła dziecięcia, należałoby rozchylić otaczającą je osłonę. Według wskazówek lekarskich najlepiej uskutecznić to w naczyniu z letnią wodą. Przez delikatne poruszanie w wodzie trzeba się starać, by woda obmyła dziecię, a przy tym wymawiać słowa: "Jeśli żyjesz, chrzczę cię w imię..." Wskazany jest największy pośpiech, bo istotka tak delikatna może zaledwie kilka chwil sama utrzymać się przy życiu. Należy tedy wszystko inne pominąć, co by mogło udzielenie chrztu opóźnić.

Na usługach Stwórcy. Wiązanka myśli dla katolickich nowożeńców i małżonków.
O. Hardy Schilgen T.J.
Można drukować
Kraków, dn. 1.II.1930
Ks. Stanisław Cisek T. J. - Prowincjał Małopolski

Pozwalamy drukować
Z Książęco-Metropolitalnej Kurji. Kraków, dn. 7.II.1930
+ Stanisław Bp. - Wik. gen.
Ks. A. Obrubański - kanclerz.

To samo do pana panie Joker jeśli któremukolwiek przyspieszy używanie rozumu przez swą wszechmoc i da łaskę pragnienia chrztu to czemu nie każdemu przecież takie dzieci są takie same ???

Pan Joker:
Wydaje mi się,że nie można z absolutną pewnością powiedzieć,że Bóg żadnemu z dzieci nienarodzonych nie przyspieszył użycia rozumu i nie pozwolił wziąć chrztu pragnienia. Normalną jednak drogą dla takich dzieci jest wg bardziej rozpowszechnionej,tradycyjnej nauki limbus. Nie uważam tego za brak miłosierdzia Bożego.

Co do predyspozycji proszę tu poczytać :
http://www.ultramontes.pl/dogma_gratiae_16.htm
http://www.ultramontes.pl/dogma_gratiae_17.htm
http://www.ultramontes.pl/dogma_gratiae_18.htm  ----------> te trzy linki udowadniają wolę zbawczą Pana Boga jest Doskonale Sprawiedliwa i Miłosierna o predyspozycji pozytywnej i negatywnej


Cytuj
Myli się pan dziecko nie może przyjąć takiej łaski bo nie może jej przyjąć nie używa rozumu i nie ma takiej możliwości wykonania takiego aktu przyjęcia, to jest pana twierdzenie więc jeśli ma pełny i jasny umysł to i przyjmuje łaskę pragnienie chrztu (to już będą 2 łaski) bo Pan Bóg mu jej udzielił i ma jasny umysł i używa go,(więc wszystkie dzieci nie-ochrzczone będą zbawione)
A może jednak może? Może to jakiś cud? Bóg czasami takich dokonuje... To w nawiasie (i dalej) oznacza, że nie przeczytał Pan dokładnie mojej wypowiedzi. Aniołowie też mieli jasne umysły w momencie wyboru. Z taką Pańską logiką możemy przyjąć, że szmatan nie istnieje. No bo jeżeli mieli jasny umysł, to nikt nie wybrał zła.


Mogli wybrać zło choć mieli (jasny umysł NIE DOSKONAŁY) którego jako pierwszy dopuścił się Lucyfer bo nie mieli takiego poznania jak Pan Bóg DOSKONAŁEGO!!!!!!!!!!

Piersi rodzice też mieli jasny umysł JASNY NIE DOSKONAŁY nie znali zła a pomimo to wybrali pychę i nie usłuchali Pana Boga.


Podstawy dogmatyki katolickiej.

IMRIMATUR
Poznań, dnia 13 września 1954 r.
(-) Ks. Pr. Marlewski, protonot. apost.
Wikariusz Generalny
(-) Ks. L. Haendschke
Kanclerz Kurii Metropolitalnej

2. Potrójne dary Boże. Dary przyrodzone składały się z uzdolnień i wartości właściwych naturze ludzkiej. Dar nadprzyrodzony łaski uświęcającej polegał na tym, że przezeń pierwszy człowiek został wyniesiony ponad własną naturę, a tym samym otrzymał możność i prawo do uczestniczenia w wiecznej szczęśliwości.
Pan Bóg obdarzył nadto człowieka darami, które do istoty natury ludzkiej nie należą. Pierwsi rodzice mieli tedy nadzwyczajnie jasny umysł, wolę skłonną do dobrego, nie podlegali chorobom i namiętnościom, nie odczuwali zdrożnych popędów nie pracowali ciężko, nie ciążyło nad nimi ponure prawo śmierci.

3. Grzech pierwszych ludzi. Nadprzyrodzone wyposażenie otrzymali pierwsi ludzie nie tylko dla siebie, lecz i dla całego potomstwa. Osobiste ich szczęście oraz szczęście ich potomstwa zależało od ich wierności. Z każdego drzewa rajskiego wolno było im jeść, z wyjątkiem tylko "drzewa wiadomości dobrego i złego". Namówieni przez złego ducha, przekroczyli pierwsi ludzie przykazanie Boskie. Chcieli stać się równymi Bogu i jedli wzbroniony im owoc.
Grzech pierwszych rodziców ze względu na okoliczności był bardzo ciężkim przewinieniem, bo był buntem przeciwko Bogu. Wszak nie mieli w sobie żadnej skłonności do złego i łatwo mogli to przykazanie Boże zachować; mimo to nie pamiętali o obowiązku wdzięczności względem Boga, największego ich dobroczyńcy. Dlatego spotkała ich zasłużona kara; utracili łaskę uświęcającą, a z nią godność dzieci Bożych; musieli opuścić raj, w pocie czoła pracowali na kawałek chleba; osłabł ich umysł, wola lgnęła ku złemu, śmierć miała być kresem ich pielgrzymowania na ziemi.

4. Grzech pierworodny. Pierwszy człowiek przez grzech nie tylko sobie samemu zaszkodził, ale na cały rodzaj ludzki sprowadził największe nieszczęście, ponieważ ten grzech przeszedł z Adama na wszystkich ludzi. Nazywa się on grzechem pierworodnym, bo go dziedziczymy po naszych pierwszych rodzicach.
Pismo Św. wyraźnie podkreśla istnienie grzechu pierworodnego. Już w Starym Testamencie żali się prorok: "Oto zrodzony jestem w przewinieniu i w grzechu poczęła mnie matka" (Ps. 50, 17), a św. Paweł mówi: "Dlatego też jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli" (Rzym. 5, 12).
Następnie Chrzest święty, udzielany zawsze w tym celu, aby zgładzić grzech pierworodny, jest wymownym świadectwem, iż Kościół od najdawniejszych czasów uznawał fakt grzechu pierworodnego.

5. Skutki grzechu pierworodnego: a) Utrata łaski uświęcającej. Przez grzech pierworodny człowiek utracił łaskę uświęcającą, która go czyniła najukochańszym dziecięciem Bożym i dawała mu prawo do nieba.
b) Utrata innych darów Bożych. Wskutek grzechu pierworodnego rozum ludzki uległ zaciemnieniu, a wola osłabła w dążeniu do dobra i stała się skłonna do złego. Skarży się tedy Apostoł narodów: "W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu i podbija mnie w niewolę pod prawo grzechu mieszkającego w moich członkach" (Rzym. 7, 23).
Stąd wynikły te rozliczne i najrozmaitsze grzechy czy zbrodnie, jakie w świecie spotykamy. Na skutek grzechu pierworodnego spadły na rodzaj ludzki choroby, cierpienia, a w końcu śmierć.


Aniołowie mieli jasny umysł i A NIE DOSKONAŁY jaki MA PAN BÓG przed ich buntem nie było zła, nie chcieli służyć Bogu i poszli za Lucyferem który pierwszy zgrzeszył pychą a pozostali aniołowie nie wszyscy rzecz jasna poszli za nim, który będąc stworzeniem chciał być równy Pana Bogu a nawet wyżej od mieć takie jak Pan Bóg królestwo, popadł Lucyfer w pychę a Pan Bóg stożył wieczne piekło dla zbuntowanych i tak zło zaczęło istnieć 


Szatan istnieje i na początku był dobrym Aniołem a w niebie nie było zła.

W roku 591 ogłosił Sobór w Braga: ''Kto twierdzi, że diabeł nie został na początku stworzony jako dobry Anioł (który ma wolna wolę) przez Boga i według swej natury nie jest dziełem Bożym, twierdzi, że wynurzył się on z ciemności i nie ma żadnego Stworzyciela, lecz sam ze siebie jest substancją złego... Niech Będzie Wyklęty

''Diabeł i inne złe duchy zostały według swej natury stworzone przez Boga dobrymi. Złymi jednak (duchami ) stali się sami przez siebie, zwłasnej winy''. (6 Dentzinger - Schonmetzer 800)

  Po drugie jak Pan Bóg dał by dziecku użycie rozumu (łaskę) to (to właśnie rozumiem i w takim sensie pisałem jasny umysł a nie doskonały umysł w poznaniu wszech rzeczy taki umysł ma tylko i wyłącznie Pan Bóg), to dziecko używając wówczas rozumu ma wolną wolę i może kolejną łaskę (łaskę pragnienie chrztu odrzucić) no chyba że przyjmiey że jak ma używanie rozumu to nie może wybrać potępienia tylko i wyłącznie zbawienie to wówczas neguje się wolna wolę istoty obdarzonej rozumem.

Cytuj
Tak możemy gdybać na 1 000 000 sposobów dla mnie wystarczy to co naucza kościół
Kościół piszemy przez duże "K". Mi też wystarcza. Jednak nikt nie zabrania stawiania hipotez. Ksiądz TJ w 1924 też postawił kilka hipotez, proszę go potępić. Poza tym napisał coś, czego Pan, zdaje się, nie zrozumiał:
Cytuj
Łatwa odpowiedź, która się nasuwa, że te dzieci nie są bezwinne, ponieważ mają grzech pierworodny, nie jest wystarczająca, widzieliśmy bowiem, że powszechna zbawcza wola Boża trwa nawet po grzechu Adamo­wym, że Odkupienie Chrystusowe rozciąga się na cały rodzaj ludzki. Grzech pierworodny nie może zatem być brany w rachubę, jako powód uchylający zbawczą wolę Bożą odnośnie do dzieci przedwcześnie ginących. Nie wystarczy też powiedzieć, że te dzieci, jakkolwiek bez chrztu umierają, zażywają jednak po śmierci pewnego szczęścia naturalnego, bo to tłumaczy wpraw­dzie, dlaczego nie ma w tym żadnej niesprawiedliwości, że te dzieci nie posiadły środka dostąpienia szczęścia nadprzyrodzonego, ale nie tłumaczy tego, o co wła­ściwie tu chodzi, mianowicie, że Pan Bóg także te du­sze chce zbawić, czyli doprowadzić je do szczęścia nadprzyrodzonego.
Całość: http://www.ultramontes.pl/dogma_gratiae_15.htm

PROSZĘ PRZECZYTAĆ CAŁĄ TREŚĆ A NIE CYTOWAĆ FRAGMENT ...


Pan Joker:
Wydaje mi się,że nie można z absolutną pewnością powiedzieć,że Bóg żadnemu z dzieci nienarodzonych nie przyspieszył użycia rozumu i nie pozwolił wziąć chrztu pragnienia. Normalną jednak drogą dla takich dzieci jest wg bardziej rozpowszechnionej,tradycyjnej nauki limbus. Nie uważam tego za brak miłosierdzia Bożego.
Szczęście naturalne jest możliwe. Jest na ziemi wielu naturalnie szczęśliwych ludzi,nie będących chrześcijanami. Nie jest to szczęście doskonałe,ale mimo to jest to pewne szczęście. W przypadku dzieci zmarłych bez chrztu takie szczęście jest tym bardziej możliwe,gdyż zbawienie nie jest możliwe siłami natury,a jak pisze św Tomasz człowiek nie może odczuwać złości z powodu braku czegoś,co przekracza jego siły.

I dodam że to że jakieś dziecko trafiło by do limbusa ma szczęście naturalne i nie odczuwa żadnego braku, bo nie poznało Pan Boga i nie wie co straciło i z tego powodu nie cierpi

Pani Szmulka: Pamiętam tę dyskusję, i pamiętam, że miałam dziesiątki pytań, na które ostatecznie nie było odpowiedzi :)
Pozostaje nadzieja, że niektóre rzeczy zw. z miłosierdziem i sprawiedliwością zrozumiem dopiero po śmierci i wtedy dopiero pojmę "jak to być może". A może być np. tak, że istocie po ludzku pozbawionej zdolności używania rozumu, Pan Bóg daje tę zdolność przed śmiercią, by mogła dokonać wyboru i przyjąć bądź odrzucić chrzest pragnienia...


(Grzech pierworodny) - ta dziedziczna wada, mająca charakter winy, nie istnieje w nas na skutek odebrania nam lub zniszczenia w nas jakiegoś dobra nieodłącznego od natury ludzkiej (...) ale na skutek odebrania nam lub zniszczenia w nas czegoś, co zostało nadane naturze. Jeśli ta wina ciąży na danym człowieku, to tylko dlatego, że ma taką naturę, która została pozbawiona tego dobra, które miało w nim być i mogło się w nim utrzymać. Dlatego żadna inna kara nie należy się za winę pierworodną, jak tylko pozbawienie tego celu, do którego zmierzało odebrane dobro, a do którego to celu sama natura ludzka sama przez się nie zdoła dotrzeć. Dobrem tym jest "widzenie" Boga. Toteż właściwą i jedyną karą za grzech pierworodny jest po śmierci brak tego "widzenia" (...) Człowiek o trzeźwym rozumie nie cierpi z tego powodu, że nie ma tego, co przekracza jego siły. (...) Otóż dzieci nie były w takim stanie, żeby mogły posiąść życie wieczne w Niebie, bo ani ono nie należało się im z natury ani one nie mogły mieć właściwych do tego uczynków (...) Ale cieszyć się będą, że wielce będą korzystać z doskonałości naturalnych dzięki dobroci Boga (...).

św. Tomasz z Akwinu (ST Supp., q. 101, a.1-2)

Dusze [takich] dzieci mają naturalne poznanie przysługujące duszy odłączonej zgodnie z jej naturą. Nie mają jednak poznania nadprzyrodzonego.(...). nie wiedzą o tym, że zostały pozbawione doskonałego dobra i dlatego nie boleją z tego powodu. A to co posiadają z natury, posiadają bez domieszki cierpienia.

Św. Tomasz z Akwinu (De malo zag. 5, a.)

O limbusie :  http://www.ultramontes.pl/limbus.htm

O konieczności Chrztu świętego

d) Wreszcie przemawiają za koniecznością chrztu dzieci stałe podanie i praktyka Kościoła św., jako też uroczyste wyroki soborów powszechnych. Por. św. Augustyna Epist. 166: «Kto twierdzi, że i niemowlęta otrzymują w Chrystusie zbawienie, które bez przyjęcia Jego sakramentu z tego świata schodzą, ten sprzeciwia się w rzeczywistości nie tylko nauce apostolskiej, ale i Kościół cały potępia, bo dlatego się właśnie przyśpiesza chrzest dzieci, ponieważ wierzymy niewątpliwie, że żadnym innym sposobem nie mogą osiągnąć zbawienia». Błąd pelagian i nowochrzczeńców potępił uroczyście Sobór Trydencki; por. sess. V, De pecc. orig. can. 4 i sess. VII, De baptis. can. 13. W ostatnim miejscu orzeka Sobór, że jakkolwiek ochrzczone dzieci nie mają aktualnej wiary, należy je przecież liczyć do wiernych. Chociaż bowiem nie mają aktualnej wiary, posiadają wlaną stałą wiarę (fides infusa, fides habitualis). Wiara nie powiada nam, jakim jest los dzieci umierających bez chrztu; tylko Sobór Powszechny Florencki powiada wyraźnie, że nawet ci, którzy tylko w grzechu pierworodnym zejdą ze świata, nie wnijdą do Królestwa Niebieskiego. Stąd wynika, że rodzice mają święty obowiązek, aby chrzest swych dzieci przyśpieszali.

http://www.ultramontes.pl/Chrzest.htm


O PORZĄDKU NADPRZYRODZONYM

O. MARIAN MORAWSKI SI

Co do stosunku ilościowego pomiędzy wybranymi a odrzuconymi także nic pewnego powiedzieć nie można. Św. Tomasz, opierając się na słowach Zbawiciela, wypowiedzianych na końcu przypowieści o godach weselnych: "wielu jest wezwanych, lecz mało wybranych" (Mt. 22, 14), przypuszcza, że więcej bę­dzie ludzi odrzuconych, niż zbawionych (1, kw. 23, art. 7). Chociaż to zdanie nie jest na ogół przyjęte, nie wyda się może przesadnym, jeżeli się je odniesie do całego rodzaju ludzkiego, który na początku był we­zwany przez Boga na gody niebieskie, przez wiarę w zapowiedzianego Odkupiciela świata, a który, jak wiemy z Pisma, wezwania nie posłuchał. Pomyślmy dalej, ile dzieci w Nowym Zakonie umiera bez chrztu odradzającego na żywot wieczny. Chociaż, jak już powiedzieliśmy, losu ich w życiu przyszłym nie można nazwać nieszczęśliwym, przecież nie zażywają szczę­ścia nadprzyrodzonego i w tym znaczeniu są w liczbie odrzuconych. – Co się tyczy chrześcijan, teolo­gowie przeważnie mniemają, że większość z pośród nich się zbawia. Zdaje się to dosyć prawdopodobnym, choćby ze względu na wielką ilość dzieci, umierają­cych po przyjęciu chrztu św. a przed dojściem do uży­wania rozumu. Są i tacy, którzy twierdzą, że większość dorosłych katolików osiągnie zbawienie wieczne. Powołują się w tej mierze chętnie na św. Pawła, który w I liście do Tymoteusza (4, 10) pisze: "nadzieję po­kładamy w Bogu żywym, który jest Zbawicielem wszystkich ludzi, a najwięcej wiernych". Zbawcza wola Boża, która, jak wiemy, w różnym stopniu ludzi dosięga, z pewnością najskuteczniej działa w Kościele prawdziwym, gdzie się nieomylnie przechowuje i głosi cała nauka Chrystusa, gdzie się sprawują wszystkie środki zbawcze, przez Chrystusa ustanowione, gdzie wszyscy węzłem społecznej miłości i nadprzyrodzonej wymiany dóbr duchownych związani, ulegają wi­dzialnemu Namiestnikowi najwyższego Pasterza dusz ludzkich.

http://www.ultramontes.pl/dogma_gratiae_16.htm

Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 25, 2009, 17:11:45 pm
Moja długo oczekiwana pierwsza córeczka niestety w tragicznych okolicznościach urodziła się martwa - gdyby był inny szpital, inni lekarze  miała by duże szanse żyć. Zobaczyłem już Ją niestety nieżywą. Nie wiedziałem niestety, że nawet wtedy trzeba chrzcić...
Coś tam chyba zacząłem mówić, ale o wodzie zupełnie zapomniałem z tego wszystkiego...
Jak rozumiem moje dziecko w Limbusie będzie w sposób naturalny szczęsliwe.
Ale czy ja będę mógł z nim porozmawiać, skontaktować się, zakładając, że będę (oby...) w niebie?
Czy będę mógł Ją odwiedzać czasami?
Jeśli Bóg wyklucza definitywnie zbawienie, to ja nie poradzę. Ale może w jakiś sposób moja córka będzie mogła być szczęśliwa j być blisko rodziców i rodzeństwa...
Co Państwo na to?
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Jean Gabriel Perboyre w Maja 25, 2009, 17:15:01 pm
Z tego co wiem, wg troche nowszych "trendow" teologowie dopuszczaja mozliwosc zbawienia takich dzieci i ich przebywania w niebie. Tak w ogole to nie wiemy tego, wiec mozna zawsze miec w tym wzgledzie nadzieje.
Pozdrawiam
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Krusejder w Maja 25, 2009, 17:21:10 pm
Szanowny Panie Marku,

Pan Bóg na pewno nie wyklucza zbawienia którejkolwiek duszy ...

Co Bóg zamierza względem dusz nieobarczonych grzechami uczynkowemi, tego nie wiemy ...

Natomiast zacytuję raz jeszcze sam siebie:

Cytuj
Ewentualne zlikwidowanie czy przesunięcie limbusa do nieba bez wątpienia wiązałoby się z kompletną zmianą doktryny o grzechu pierworodnym i Sakramencie Chrztu Świętego, zwłaszcza w odniesieniu do chrztu dzieci. Runęłaby cała dotychczasowa eklezjologia!

Jeśliby nieochrzczone dzieci obarczone na duszy „tylko” grzechem pierworodnym miały być zbawione, to po co w ogóle chrzcić dzieci? W ten sposób przesunęlibyśmy do przynajmniej dziesiątego roku życia granicę, po przekroczeniu której to dziecko mogłoby korzystać z „praw człowieka” i samo decydować, czy chce stać się chrześcijaninem. Absurdalność tego podejścia dostrzeże każdy, kto przeczyta przedsoborowy rytuał Chrztu Świętego, a zwłaszcza skrutynia – podczas których kapłan wyklina złego ducha, by opuścił duszę chrzczonego człowieka. Kościół przez wieki nauczał, że dusze nieochrzczonych znajdują się w niewoli szatana, a nowocześni teolodzy mają nadzieję na zbawienie szatana i modlą się za niego ... Trudno o dobitniejszą różnicę między tymi podejściami.

Z drugiej strony – tak jak pewna jest możliwość zgładzenia grzechu pierworodnego poprzez „chrzest pragnienia” („chrzest krwi”) u każdego konkretnego nieochrzczonego dziecka, które zmarło bez przyjęcia sakramentalnego chrztu z wody, nie wydaje się możliwe, że Bóg nagrodziłby wszystkich taką łaską. Czymże w praktyce różniłaby się sytuacja tych istot od Niepokalanie Poczętej Najświetszej Maryi Panny ?!

Z wymienionych powyżej przyczyn wskazana byłaby najwyższa ostrożność względem problematyki związanej z dopuszczeniem do zbawienia nieochrzczonych dzieci oraz potencjalną zmianą nauczania Kościoła w tej dziedzinie. Nie czujmy się mądrzejszymi i bardziej wrażliwymi od pokoleń katolików, którzy żyli przed nami i akceptowali doktrynę o limbusie. Pamiętajmy, że również wśród nich byli rodzice, którzy utracili dzieci, zanim się one urodziły.

Gdzie wszakże, mimo wskazanych wyżej wątpliwości i zastrzeżeń, znajduje się owa nadzieja na zbawienie dusz limbusowych ? Szukałbym jej przez pewną (niepełną) analogię między limbusami – ojców i dziecięcym. Limbus patrum jest traktowany jako część piekła, a zatem na jego przykładzie widzimy, że możliwe było przejście od piekła do nieba po sądzie szczegółowym zmarłego człowieka. Warunki w obu miejscach są wedle nauczania Kościoła analogiczne – duszom brak jest głównego desygnatu nieba, owej wizji uszczęśliwiającej Boga. Nie zapominajmy wszakże, że do śmierci Pana Jezusa na krzyżu, niebo pozostawało zamknięte. Tej różnicy między limbusami nie wolno pomijać!

Powtórne przyjście Chrystusa będzie stanowić kres obecnej Ziemi, ludzie odrodzeni po Sądzie Ostatecznym nie będą się rozmnażać, bo Bóg nie będzie powoływał do życia nowych istnień. A zatem zaniknie także grzech pierworodny – jedyna przyczyna, dla której wydzielony był limbus. Można w tym miejscu stworzyć nadzieję, że z uwagi na te zmiany zaniknie logiczna przyczyna oddzielająca limbus od nieba. Stałby za nią silny argument ze strony miłosierdzia Bożego: Bóg stwarzał inteligentne istoty po to, by Go wychwalały, taki był również naturalny, początkowy stan zarówno dla aniołów jak i ludzi. Dusze skierowane do limbusa nie dostąpiły nigdy szansy poznania Boga, więc jakieś dodatkowe obdarowanie ich po Sądzie Ostatecznym byłoby zgodne z Bożą sprawiedliwością i miłosierdziem.

Wydaje się jednak, że i wtedy limbus nie zostanie automatycznie przeniesiony do nieba. Czemu ? Bo to oznaczałoby, że stanowił on formę raczej czyśćca (tymczasowy brak wizji uszczęśliwiającej Boga), niż piekła (trwały brak wizji uszczęśliwiającej Boga). A zatem, Bóg poparłby teologię Congara, Rahnera i von Balthasara, poniekąd „przyznając”, że przez całe wieki to Kościół tkwił w błędzie co do swej natury i możliwości zbawienia nieochrzczonych. Nie potrafię rozdzielić logicznie tego wniosku od przyjmowania nadziei na powszechne zbawienie dusz tkwiących w limbusie! Z uwagi na zaufanie do Kościoła, który jest prowadzony i ożywiany przez Ducha Świętego, przedstawionej tu nadziei podzielać nie mogę. Dogmaty Kościoła katolickiego oraz orzeczenia dogmatyczne Soborów powszechnych mają wartość wieczną, nie tymczasową. Nie podlegają ewolucji w czasie. Są raczej łaską Boga, który za ich pomocą odkrywa przed nami pewne, niedoprecyzowane dotąd zagadnienia związane z naszą wiarą. Na ten sposób Bóg jest ograniczony orzeczeniami Kościoła: skoro Duch Święty dopuścił do ich ogłoszenia, nie powinniśmy się zajmować szukaniem sposobu na ich ominięcie.

p.s. Jean Gabriel Perboyre jest uprzejmy mylić się. Przez XX wieków chrześcijaństwa toczy się na temat dysputa, dopuszczająca dla tych dusz każdą z opcyj: od ogni piekielnych (św. Augustyn) po zbawienie
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Jean Gabriel Perboyre w Maja 25, 2009, 17:24:58 pm
I w czym to ja sie niby myle? Napisalem tylko,ze dzisiaj przewaza opcja "za zbawieniem" lub limbus, nikt juz nawet nie pisze o piekle.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Krusejder w Maja 25, 2009, 17:26:05 pm
sugestja, jakoby to była nowa teologja, nie jest właściwa. Takie poglądy były przed V2, co teraz Pan doprecyzował
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Jean Gabriel Perboyre w Maja 25, 2009, 17:27:45 pm
Ma Pan racje, niescisle sie wyrazilem. Dziekuje za sprostowanie.
Pozdrawiam
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 25, 2009, 17:28:37 pm
Z tego co wiem, wg troche nowszych "trendow" teologowie dopuszczaja mozliwosc zbawienia takich dzieci i ich przebywania w niebie. Tak w ogole to nie wiemy tego, wiec mozna zawsze miec w tym wzgledzie nadzieje.
Pozdrawiam
no właśnie nowsze trendy dają większą nadzieję, ale wiadomo co tradycjonlaiści sadzą o tych nowszych trendach...
Tutaj oczekiwałem na tradycyjne argumenty z a zbawieniem nieochrzczonych dzieci, ale jak widać sprawa wygląda nie zbyt optymistycznie.
Z drugiej strony można podejrzewać, że Adam, Ewa,..., Hiob, ba    może nawet św. Józef (choć w jego przypadku można oczekiwać, że Pan Jezus mógł Go osobiście ochrzcić...) umarli bez tradycyjnej formuły chrztu. Zaraz by ktoś odpowiedział - no tak, ale oni przecież....
Właśnie! - tak wiele rzeczy traktuje się dość swobodnie. A Limbusa najwększe autorytety broniły bardzo mocno, przypominały...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 25, 2009, 17:39:02 pm
z drugiej strony właśnie ta śmierć w jakiś sposób zawaliła mi dotychczasową powiedzmy - wiarę. Stracłem wszelką ochotę na mszę (NOM), modlitwę...
Tradycja, Msza św. wszechczasów okazały się OBJAWIENIEM, lekarstwem i ratunkiem. I dlatego jest mi po ludzku żal, że właśnie wg Tradycji - głupie (no niestety literalnie w zasadzie) może być moje twierdzenie, że moje dziecko będzie w Niebie...

Jak może wyglądać "naturalna szczęśliwość" dla dziecka, które zmarło przed używaniem rozumu? "Naturalna" (trzymając się terminologii) jest myśl, że będzie sobie neiświadomie leżało w jakimś kąciku nie czując w zasadzie nic (może przyjemne łaskotanie?).

Z Państwo postów widać jednak, że nawet wielu ludzi Tradycji chyba w głębi serca traktują Limbus troszkę przynajmniej z rezerwą...
Mam nadzieję, że nikogo tu nie urażam...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Kristoforos w Maja 25, 2009, 17:58:37 pm
Moja długo oczekiwana pierwsza córeczka niestety w tragicznych okolicznościach urodziła się martwa - gdyby był inny szpital, inni lekarze  miała by duże szanse żyć. Zobaczyłem już Ją niestety nieżywą. Nie wiedziałem niestety, że nawet wtedy trzeba chrzcić...

Panie marku, przeżyłem podobne (z tym, że od lekarzy nic nie zależało, dziecko zmarło w brzuchu matki, gdy już było gotowe do przyjścia na świat, nikt nie zna przyczyny).
Ja nie tylko nie miałem pojęcia, że powinienem był je mimo wszystko chrzcić (powinienem był???). Ja w ogóle nie odważyłem się spojrzeć na rodzone przez żonę dziecko. Po prostu bałem się pamięci tego obrazu. Dziś żałuję... :(

Dlatego napisałem to, co napisałem parę postów wcześniej. Jeśli Bóg miał plan, by zabrać mojego syna przed narodzeniem, to nie wierzę, by nie mógł on przebywać z Nim, bo w innym przypadku Bóg by go stworzył od razu z celem odsunięcia go od Siebie.

Cytuj
z drugiej strony właśnie ta śmierć w jakiś sposób zawaliła mi dotychczasową powiedzmy - wiarę.

u mnie odwrotnie
dopiero wtedy zrozumiałem (namiastkę) sens ratowania życia poprzez umieranie, poprzez krzyż
śmierć mojego syna wpisała się w cały bieg zdarzeń, który poprowadził do uratowania mojego małżeństwa, skierowania się do Kościoła i rozpoczęcia odbudowywania swojej wiary na DN (przepraszam, że tak nie protradi...)
naprawdę śmierć mojego syna (tak niespodziewana, żadnych objawów, ciąża wzorcowa, badania książkowe, termin tuż tuż) dała mi otrzeźwienie, bo wisiałem nad przepaścią...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 25, 2009, 18:12:57 pm
u mnie odwrotnie
dopiero wtedy zrozumiałem (namiastkę) sens ratowania życia poprzez umieranie, poprzez krzyż
śmierć mojego syna wpisała się w cały bieg zdarzeń, który poprowadził do uratowania mojego małżeństwa, skierowania się do Kościoła i rozpoczęcia odbudowywania swojej wiary na DN (przepraszam, że tak nie protradi...)
naprawdę śmierć mojego syna (tak niespodziewana, żadnych objawów, ciąża wzorcowa, badania książkowe, termin tuż tuż) dała mi otrzeźwienie, bo wisiałem nad przepaścią...
[/quote]

Myślę, że zarówno  u Pana jak i u mnie można powiedzieć, że tragedia przyniosła jednak wraz z nieszczęściem również dobre owoce. przed śmiercią mojej córki robiłem rzeczy, które na pewno. nie powinienem był robić...
W pewnym sensie może była to ofiara za mnie...
Może takie dzieci ponoszą w sposób znany tylko Bogu - śmierć męczeńską?
A czy męczennicy nie idą do Nieba mimo braku chrztu?
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 25, 2009, 20:44:26 pm
Wydaje mi się,że nie można z absolutną pewnością powiedzieć,że Bóg żadnemu z dzieci nienarodzonych nie przyspieszył użycia rozumu i nie pozwolił wziąć chrztu pragnienia. (...)
Szczęście naturalne jest możliwe. Jest na ziemi wielu naturalnie szczęśliwych ludzi,nie będących chrześcijanami. Nie jest to szczęście doskonałe,ale mimo to jest to pewne szczęście. W przypadku dzieci zmarłych bez chrztu takie szczęście jest tym bardziej możliwe,gdyż zbawienie nie jest możliwe siłami natury,a jak pisze św Tomasz człowiek nie może odczuwać złości z powodu braku czegoś,co przekracza jego siły.
Nie wybrażam sobie "szczęścia naturalnego" w Limbusie w sytuacji gdy Bóg nie daje tam rozumu. Byłoby to naprawdę przedziwne miejsce: w górze raj zbawionych, w dole wrzaski potępionych, a gdzieś pomiędzy całe rzesze wiecznie śmiejących się  nie wiadomo z czego bezrozumnych istotek...

Z drugiej strony jeśli Bóg dałby po śmierci rozum takim dzieciom, to chyba po to  w taki razie żeby świetnie sobie żyły "naturalnie" (ciekawa praca, dobry samochód (?)...), ale znaczyłoby to, że nie dał rozumu wtedy kiedy naprawdę był potrzebny, a dał jak juz było "po ptokach"...
Więc dla mnie dobrze uzasadnione jest stwierdzenie, że Bóg chwilę przed śmiercią daje rozum umożliwiający decyzję...

Nie ma co się bać takich dywagacji, tak jak chyba nie obawiano się ich w czasach św. Tomasza...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Joker w Maja 25, 2009, 21:43:04 pm
Szanowny Panie,proszę się tak nie przejmować i nie podchodzić do tej dyskusji tak osobiście,bo my (no przynajmniej ja) żadnymi wyroczniami nie jesteśmy. Nawet zwolennicy limbusa nie mówią z całkowitą pewnością,że każde dziecko zmarłe przed chrztem będzie potępione. Wszak Bóg nie jest związany sakramentami,a Kościół wielu nieomylnie kanonizował,a nikogo (nawet Judasza) nie potępił. Może lepiej niż dyskusje teologiczne o limbusie pomogła by Panu rozmowa na temat Pana tragedji z mądrym księdzem,albo modlitwa przed Najświętszym Sakramentem?
 w modlitwie
Marcin
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 25, 2009, 21:52:01 pm
Szanowny Panie,proszę się tak nie przejmować i nie podchodzić do tej dyskusji tak osobiście,bo my (no przynajmniej ja) żadnymi wyroczniami nie jesteśmy. Nawet zwolennicy limbusa nie mówią z całkowitą pewnością,że każde dziecko zmarłe przed chrztem będzie potępione. Wszak Bóg nie jest związany sakramentami,a Kościół wielu nieomylnie kanonizował,a nikogo (nawet Judasza) nie potępił. Może lepiej niż dyskusje teologiczne o limbusie pomogła by Panu rozmowa na temat Pana tragedji z mądrym księdzem,albo modlitwa przed Najświętszym Sakramentem?
 w modlitwie
Marcin
Absolutnie nie mam pretensji, ze ktoś jest zwolennikiem Limbusa. Szanuję Tradycję Kościoła i jestem jak najdalszy od jej negowania. Trochę usiłuję może wymyśleć pogodzenie opinii autorytetów i własnych pragnienń...
 Dziękuję Panu i wszytkim, którzy tu napisali...
Marek
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Jarod w Maja 26, 2009, 07:37:43 am
Ja w ogóle nie odważyłem się spojrzeć na rodzone przez żonę dziecko. Po prostu bałem się pamięci tego obrazu. Dziś żałuję... :(

Niech ta osobista dyskusja bedzie nauką dla innych. Nie bojcie sie spojrzec na swoje dziecko. Moja pierworodna corka urodzila sie przedwczesnie, bez szans na zycie, w 22 tygodniu ciazy. Zalujemy z zona, ze tak krotko moglismy z nia byc, przytulic ja i pozegnac sie z nia. Prosilismy polozna o chrzest. Powiedziala, ze ja ochrzcila. Niestety nie bylem przy tym.  Dzisiaj zaluje, ze sam tego nie zrobilem - no ale wtedy nie mialem tej calej wiedzy i wiary, ktora mam dzisiaj. Lekarze wpisali, ze zyla 5 minut - moze wlasnie tyle, aby dostapic tej laski.
Tytuł: Dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Maja 27, 2009, 13:08:46 pm
Witam

Ja twierdzę że każde dziecko które umarło bez chrztu św. w grzechu tylko pierworodnym nie może być zbawione jeśli może każde lub niektóre to NIE MA LIMBUSA TYM samym kościół się pomylił twierdząc ( proszę o dopowiedz na pytania które postawiłem w poście tym długim (http://krzyz.katolicy.net/index.php/topic,778.30.html) Czekam...?

Dusze zaś tych, którzy umierają bądź w uczynkowym grzechu śmiertelnym lub w samym grzechu pierworodnym, natychmiast zstępują do piekła, gdzie jednak nierównym podlegają karom.

Sobór Florencki, Dekret dla Greków, 1439

"Dekret ma wartość definicji ex cathaedra"

Dalej:


marekkoc: Z drugiej strony można podejrzewać, że Adam, Ewa,..., Hiob, ba    może nawet św. Józef (choć w jego przypadku można oczekiwać, że Pan Jezus mógł Go osobiście ochrzcić...) umarli bez tradycyjnej formuły chrztu. Zaraz by ktoś odpowiedział - no tak, ale oni przecież....

marekkoc: A czy męczennicy nie idą do Nieba mimo braku chrztu?

marekkoc: Nie wybrażam sobie "szczęścia naturalnego" w Limbusie w sytuacji gdy Bóg nie daje tam rozumu. Byłoby to naprawdę przedziwne miejsce: w górze raj zbawionych, w dole wrzaski potępionych, a gdzieś pomiędzy całe rzesze wiecznie śmiejących się  nie wiadomo z czego bezrozumnych istotek...

marekkoc: Więc dla mnie dobrze uzasadnione jest stwierdzenie, że Bóg chwilę przed śmiercią daje rozum umożliwiający decyzję... PROSZĘ ODPOWIEDZIEĆ NA PYTANIA MOJE W MOIM DŁUGIM POŚCIE NA 3 STRONIE !!! i PONIŻEJ TE PYTANIA ?

Joker: Szanowny Panie,proszę się tak nie przejmować i nie podchodzić do tej dyskusji tak osobiście,bo my (no przynajmniej ja) żadnymi wyroczniami nie jesteśmy. Nawet zwolennicy limbusa nie mówią z całkowitą pewnością,że każde dziecko zmarłe przed chrztem będzie potępione. (Jeśli nie każde to czemu daje Pan Bóg tylko nie którym dzieciom szansę na zbawienie innym jej nie daje, jedne mają możliwość się zbawić inne są przeznaczone do LIMBUSA?(czym się różnią te dzieci jedno od drugiego) a jak daje wszystkim (a one to przyjmują) to NIE MA LIMBUSA (poniżej wyjaśnienie z wolą wolą) A sobór Florencki się myli do tych co tylko konają w grzechu pierworodnym !!!!!!!)(; a jak daje to czy wszystkim daje używanie rozumu czy tylko niektórym? (co to znaczy używanie rozumu Pan Bóg musiał by im dać poznać całą naukę katolicką i przewrotność grzechu i zła ? ) Dalej: to czy mogą odrzucić łaskę pragnienia chrztu mają przecież wolną wolę, to jak jedne przyjmują a inne nie to gdzie trafiają te które odrzuciły tą łaskę do LIMBUSA czy piekła właściwego bo miła już możliwość wyboru, a jeśli wszystkie przyjmują obydwie łaski TO NIE MA LIMBUSA
Dalej: używanie rozumu samo przez się jest wtłoczone w dziecko bo nie może ono przyjąć czegoś o czym nie wiedziało to czy drugą łaskę może przyjąć czy nie musi ma przecież wolną wolę, to jeśli jedno nie przyjmuje to trafia od razu do piekła właściwego a inne przyjmuje to się zbawia  to nadal NIE MA LIMBUSA bo jedno się by zbawiło bo wybrało łaskę pragnienia chrztu a inne pogardziło tą łaską i kona już nie tylko z w grzechu pierworodnym ale w grzechu pychy bo nie chciało przyjąć łaski bo ma wolą wolę i trafia do piekła właściwego gdzie cierpi w odróżnieniu od LIMBUSA!!! To nadal nie było by LIMBUSA bo jedno się zbawia drugie się potępia i trafia do piekła właściwego a jeśli wszystkie przyjmują łaskę pragnienia chrztu to nie ma dalej LIMBUSA!

Czyli podsumowując :

Jeśli wszystkie dzieci przyjmują ową łaskę chrztu to nie ma LIMBUSA w tym przypadku sobór Florencki by się mylił bo ci co konają TYLKO w grzechu pierworodnym byli by zbawieni

Jeśli tylko niektóre przyjmują a niektóre nie to jedne się zbawiają a inne się potępiają i trafiają do piekła właściwego to dalej nie ma LIMBUSA w tym przypadku także by się sobór Florencki mylił bo te dzieci które nie przyjęły tej łaski cierpiały by w piekle właściwym i kary miały by takie same równe potęponym, a nie jak naucza sobór(podkreślenie) :

 Dusze zaś tych, którzy umierają bądź w uczynkowym grzechu śmiertelnym lub w samym grzechu pierworodnym, natychmiast zstępują do piekła, gdzie jednak nierównym podlegają karom.

Sobór Florencki, Dekret dla Greków, 1439




 Wszak Bóg nie jest związany sakramentami,a Kościół wielu nieomylnie kanonizował,a nikogo (nawet Judasza) nie potępił. Może lepiej niż dyskusje teologiczne o limbusie pomogła by Panu rozmowa na temat Pana tragedji z mądrym księdzem,albo modlitwa przed Najświętszym Sakramentem?
 w modlitwie
Marcin






A tu się pan troszkę zamotał DLA nich wystarczył chrzest pragnienia, co do Hioba Św. Józefa, Adama i Ewy byli oni w Limbusie Ojców co świetnie przedstawia b.ł Anna Katarzyna Emmerich
Męczennicy mieli chrzest krwi co uzupełnia chrzest z wody !!!! Co do Judasza to na BANK jest w piekle razem ze złym łotrem ! Opisuje to bł . Anna Katarzyna Emmerich tu jest to opisane: http://apokalipsa2007.republika.pl/66.htm------------------------->tu o św. Józefie Adamie Ewie i innych
http://pasja.wg.emmerich.fm.interia.pl/zycie_jezusa126.htm ---------> tu o św. Józefie Adamie Ewie i innych


Tu mają państwo całe Objawienie: http://pasja.wg.emmerich.fm.interia.pl/zycie_jezusa.htm


Co do naturalnej szczęśliwości:

Dusze [takich] dzieci mają naturalne poznanie przysługujące duszy odłączonej zgodnie z jej naturą. Nie mają jednak poznania nadprzyrodzonego.(...). nie wiedzą o tym, że zostały pozbawione doskonałego dobra i dlatego nie boleją z tego powodu. A to co posiadają z natury, posiadają bez domieszki cierpienia.

Św. Tomasz z Akwinu (De malo zag. 5, a.)

(Grzech pierworodny) - ta dziedziczna wada, mająca charakter winy, nie istnieje w nas na skutek odebrania nam lub zniszczenia w nas jakiegoś dobra nieodłącznego od natury ludzkiej (...) ale na skutek odebrania nam lub zniszczenia w nas czegoś, co zostało nadane naturze. Jeśli ta wina ciąży na danym człowieku, to tylko dlatego, że ma taką naturę, która została pozbawiona tego dobra, które miało w nim być i mogło się w nim utrzymać. Dlatego żadna inna kara nie należy sie za winę pierworodną, jak tylko pozbawienie tego celu, do którego zmierzało odebrane dobro, a do którego to celu sama natura ludzka sama przez się ie zdoła dotrzeć. Dobrem tym jest "widzenie" Boga. Toteż właściwą i jedyną karą za grzech pierworodny jest po śmierci brak tego "widzenia" (...) Człowiek o trzeźwym rozumie nie cierpi z tego powodu, że nie ma tego, co przekracza jego siły. (...) Otóż dzieci nie były w takim stanie, żeby mogły posiąść życie wieczne w Niebie, bo ani ono nie należało się im z natury ani one nie mogły mieć właściwych do tego uczynków (...) Ale cieszyć się będą, że wielce będą korzystać z doskonałości naturalnych dzięki dobroci Boga (...).

św. Tomasz z Akwinu (ST Supp., q. 101, a.1-2)

Co dotychczas powiedzieliśmy, dotyczy troski i opieki nad życiem naturalnym, ale w większym o wiele stopniu odnosi się do życia nadprzyrodzonego, które otrzymuje nowo narodzony przez chrzest. W obecnej ekonomii Bożej nie ma innego środka, aby udzielić wspomnianego życia dziecku nie posiadającemu jeszcze użycia rozumu (Nella presente economia non vi e altro mezzo per comunicare questa vita al bambino che non ha ancora uso della ragione). Jednakże, tym niemniej stan łaski w chwili śmierci jest absolutnie konieczny do zbawienia. Bez niego, niemożliwym jest osiągniecie nadprzyrodzonego szczęścia, wizji uszczęśliwiającej Boga. Dla człowieka dorosłego do otrzymania łaski uświęcającej wystarczający jest akt miłości i uzupełnia on brak chrztu; ta droga nie jest możliwa dla dziecka nienarodzonego lub dla nowo narodzonego.

Pius XII. Przemowa na kongresie Stowarzyszenia Włoskich Katolickich Położnych, 29 października 1954 roku (AAS, 46 (1954) 841).

Dodatek: chrzest w nagłej potrzebie.

Według nauki Kościoła, opartej na objawieniu Syna Bożego, mogą tylko dzieci ochrzczone dojść do wiekuistej szczęśliwości, płynącej z oglądania Boga twarzą w twarz. Dzieci zmarłe bez chrztu św. dostają się na miejsce szczęśliwości naturalnej, lecz do nieba, którego my się spodziewamy, wejść nie mogą. Dlatego największą troską rodziców winno być udzielenie w potrzebie dziecięciu zaraz po przyjściu na świat chrztu św., by nie było pozbawione radości niebieskiej na zawsze. Jedna i ta sama osoba winna polać wodą głowę dziecięcia, a w czasie, gdy woda spływa po głowie (i to po skórze, a nie tylko po włosach), wymówić słowa: "Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Św." Ponieważ według ogólnego przekonania od pierwszej chwili poczęcia ożywia dziecię nie co innego, tylko dusza nieśmiertelna, należy dziecku udzielić chrztu także wówczas, gdy ono wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności zawczasu musi opuścić łono macierzyńskie, chociażby to nastąpiło już w pierwszych miesiącach. By woda dotknęła dziecięcia, należałoby rozchylić otaczającą je osłonę. Według wskazówek lekarskich najlepiej uskutecznić to w naczyniu z letnią wodą. Przez delikatne poruszanie w wodzie trzeba się starać, by woda obmyła dziecię, a przy tym wymawiać słowa: "Jeśli żyjesz, chrzczę cię w imię..." Wskazany jest największy pośpiech, bo istotka tak delikatna może zaledwie kilka chwil sama utrzymać się przy życiu. Należy tedy wszystko inne pominąć, co by mogło udzielenie chrztu opóźnić.

Na usługach Stwórcy. Wiązanka myśli dla katolickich nowożeńców i małżonków.
O. Hardy Schilgen T.J.
Można drukować
Kraków, dn. 1.II.1930
Ks. Stanisław Cisek T. J. - Prowincjał Małopolski

Pozwalamy drukować
Z Książęco-Metropolitalnej Kurji. Kraków, dn. 7.II.1930
+ Stanisław Bp. - Wik. gen.
Ks. A. Obrubański - kanclerz.


Wielce zwodzi i  jest oszukany, kto głosi, iż dzieci nieochrzczone nie będą potępione.

Św. Augustyn (de pecc. Mer. 1. 1. c. 16.)

Jeżeli pragniesz być katolikiem, nie sądź, ani nie mów, ani nie nauczaj, że niemowlęta, które umierają przed otrzymaniem chrztu mogą zyskać odpuszczenie grzechu pierworodnego.

Św. Augustyn (III de Anima)

Kto by twierdził, że nawet niemowlęta doznają odrodzenia w Chrystusie gdy odchodzą z tego świata przed przyjęciem Jego Sakramentu [Chrztu], ten by nie tylko sprzeciwiał się nauce Apostolskiej ale również potępiał cały Kościół, który przynagla do śpiesznego chrzczenia niemowląt, ponieważ bez wahania wierzy, że w przeciwnym wypadku nie mogą dostąpić odrodzenia w Chrystusie.

Św. Augustyn, List do św. Hieronima (nr 27)
http://swiety.krzyz.org/limbus.htm


Fałszywa jest i zuchwała i szkołom katolickim ubliżająca nauka, która wyśmiewa się, jak gdyby to była bajka pelagiańska, z owego miejsca otchłani (wierni zwykle nazywają je otchłanią dzieci), w którym ci, co zmarli tylko z grzechem pierworodnym, cierpią mękę pozbawienia oglądania Boga, bez męki ognia; jak gdyby przez to samo, że ci, co wierzą, że tam nie ma kary ognia, wprowadzali owo miejsce i ów stan pośredni bez winy i kary między królestwem Bożym a potępieniem wiekuistym, o którym bredzą pelagianie”.

Pius VI, Konstytucja Auctorem fidei, 28.08.1794, 26-te zdanie potępione, Przeciwko błędom synodu w Pistoi.


I wyznaję to co święty Tomasz i św. Augustyn z całą powagą i bezwzględnie !!! Możecie się państwo ze mną nie zgadzać ale zdania nie zmienię !
Tytuł: Odp: !!
Wiadomość wysłana przez: jp7 w Maja 27, 2009, 14:23:48 pm
Panie LUK -
1) objawienie bł. Katarzyny Anny Emmerich nie ma żadnej wartości Doktrynalnej. (tzn - wiadomo jedynie, ze nie jest sprzeczne z doktryną)
2) Istnienie limbusa nie jest faktem dogmatycznym, a tylko hipotezą teologiczną.
3) Co do pytania - prosze zadać je explicite, bo zupełnie nie wiem o które chodzi.
4) Dekret dla Greków jest dokumentem nieomylnym. Jednak - nie rozstrzyga on możliwości jakie pojawiły się tutaj.
5) <<Toż samo na swój sposób trzeba odnieść do Kościoła o ile mianowicie jest on powszechnym środkiem zbawienia. Ponieważ nie zawsze wymaga się do osiągnięcia wiecznego zbawienia, by ktoś w rzeczywistości został włączony do Kościoła jako członek, przynajmniej jest wymagane, by do niego należał przez życzenie lub pragnienie. To zaś pragnienie nie zawsze musi być wyraźne, jak to jest u katechumenów, lecz wtedy również ma miejsce, kiedy człowiek znajduje się w niewiedzy niemożliwej do usunięcia. Bóg także przyjmuje ukryte pragnienia (votum implicitum), nazwane w ten sposób, ponieważ jest ono zawarte w dobrym usposobieniu duszy, dzięki któremu człowiek chce uzgodnić swoją wolę z wolą Bożą. (...)
Przy końcu zaś tejże encykliki, zapraszając najserdeczniej do jedności ludzi nie należących do organizmu katolickiego Kościoła, wspomina o tych, “którymi kieruje nieuświadomione pragnienie i tęsknota ku Mistycznemu Ciału Odkupiciela”. Nie wyłączając ich wcale od zbawienia wiecznego, z drugiej, jednak strony twierdzi, że przebywają w takim stanie, “w jakim nie mogą być bezpieczni o swoje wieczne zbawienie... ponieważ brak im tylu i tak wielkich niebiańskich pomocy, z których można korzystać tylko w Kościele katolickim”>>

List św Oficjum, 8 sierpień 1949r do abp. Cushinga.(Podkreslenia - z "Mystici Corporis Christi Piusa XII, część cytat z Piusa IX, "Jam vos omnes", 1866)

Przypominam zatem cytowaną "Mystici Corporis Christi":
<<W tym celu upraszaliśmy Sobie modły całego Kościoła i zapraszamy wszystkich i każdego z osobna sercem, pełnym miłości, aby idąc dobrowolnie i ochotnie za natchnieniem wewnętrznym łaski Bożej, starali się wydobyć z tego stanu, w którym o wieczne zbawienie własnej duszy spokojni być nie mogą (Pius IX, Jam vos omnes, 1866).
Chociaż bowiem nieświadomym jakimś pragnieniem i życzeniem kierowaliby się ku Mistycznym Ciału Zbawiciela, tracą tyle i tak wielkich łask niebieskich i pomocy, które uzyskać można tylko w Kościele Katolickim.>>
6) Kto, jak kto, ale dzieci nienarodzone spełniają definicje "niewiedzy niemożliwej do usunięcia"

[/quote]I wyznaję to co święty Tomasz i św. Augustyn z całą powagą i bezwzględnie !!! Możecie się państwo ze mną nie zgadzać ale zdania nie zmienię ![/quote]
I słusznie. Tyle, że nie należy robić z tego dogmatu. Kościół się na ten temat ostatecznie nie wypowiadał, i najprawdopodobniej nie wypowie. Hipoteza Limbusa jest spójna i logiczna, ale nie  jest jedyna.
Tytuł: Odp: !!
Wiadomość wysłana przez: LUK w Maja 28, 2009, 15:06:10 pm
Panie LUK -
1) objawienie bł. Katarzyny Anny Emmerich nie ma żadnej wartości Doktrynalnej. (tzn - wiadomo jedynie, ze nie jest sprzeczne z doktryną)
2) Istnienie limbusa nie jest faktem dogmatycznym, a tylko hipotezą teologiczną.
3) Co do pytania - prosze zadać je explicite, bo zupełnie nie wiem o które chodzi.
4) Dekret dla Greków jest dokumentem nieomylnym. Jednak - nie rozstrzyga on możliwości jakie pojawiły się tutaj.
5) <<Toż samo na swój sposób trzeba odnieść do Kościoła o ile mianowicie jest on powszechnym środkiem zbawienia. Ponieważ nie zawsze wymaga się do osiągnięcia wiecznego zbawienia, by ktoś w rzeczywistości został włączony do Kościoła jako członek, przynajmniej jest wymagane, by do niego należał przez życzenie lub pragnienie. To zaś pragnienie nie zawsze musi być wyraźne, jak to jest u katechumenów, lecz wtedy również ma miejsce, kiedy człowiek znajduje się w niewiedzy niemożliwej do usunięcia. Bóg także przyjmuje ukryte pragnienia (votum implicitum), nazwane w ten sposób, ponieważ jest ono zawarte w dobrym usposobieniu duszy, dzięki któremu człowiek chce uzgodnić swoją wolę z wolą Bożą. (...)
Przy końcu zaś tejże encykliki, zapraszając najserdeczniej do jedności ludzi nie należących do organizmu katolickiego Kościoła, wspomina o tych, “którymi kieruje nieuświadomione pragnienie i tęsknota ku Mistycznemu Ciału Odkupiciela”. Nie wyłączając ich wcale od zbawienia wiecznego, z drugiej, jednak strony twierdzi, że przebywają w takim stanie, “w jakim nie mogą być bezpieczni o swoje wieczne zbawienie... ponieważ brak im tylu i tak wielkich niebiańskich pomocy, z których można korzystać tylko w Kościele katolickim”>>

List św Oficjum, 8 sierpień 1949r do abp. Cushinga.(Podkreslenia - z "Mystici Corporis Christi Piusa XII, część cytat z Piusa IX, "Jam vos omnes", 1866)

Przypominam zatem cytowaną "Mystici Corporis Christi":
<<W tym celu upraszaliśmy Sobie modły całego Kościoła i zapraszamy wszystkich i każdego z osobna sercem, pełnym miłości, aby idąc dobrowolnie i ochotnie za natchnieniem wewnętrznym łaski Bożej, starali się wydobyć z tego stanu, w którym o wieczne zbawienie własnej duszy spokojni być nie mogą (Pius IX, Jam vos omnes, 1866).
Chociaż bowiem nieświadomym jakimś pragnieniem i życzeniem kierowaliby się ku Mistycznym Ciału Zbawiciela, tracą tyle i tak wielkich łask niebieskich i pomocy, które uzyskać można tylko w Kościele Katolickim.>>
6) Kto, jak kto, ale dzieci nienarodzone spełniają definicje "niewiedzy niemożliwej do usunięcia"

I wyznaję to co święty Tomasz i św. Augustyn z całą powagą i bezwzględnie !!! Możecie się państwo ze mną nie zgadzać ale zdania nie zmienię ![/quote]
I słusznie. Tyle, że nie należy robić z tego dogmatu. Kościół się na ten temat ostatecznie nie wypowiadał, i najprawdopodobniej nie wypowie. Hipoteza Limbusa jest spójna i logiczna, ale nie  jest jedyna.
[/quote]

Witam

Pytania postawiłem patrz powyżej

To co pan tu opisał dotyczy osób dorosłych a nie dzieci które nie mają używania rozumu..... o to też się pytałem powyżej


PIUS XII twierdził też :

Co dotychczas powiedzieliśmy, dotyczy troski i opieki nad życiem naturalnym, ale w większym o wiele stopniu odnosi się do życia nadprzyrodzonego, które otrzymuje nowo narodzony przez chrzest. W obecnej ekonomii Bożej nie ma innego środka, aby udzielić wspomnianego życia dziecku nie posiadającemu jeszcze użycia rozumu (Nella presente economia non vi e altro mezzo per comunicare questa vita al bambino che non ha ancora uso della ragione). Jednakże, tym niemniej stan łaski w chwili śmierci jest absolutnie konieczny do zbawienia. Bez niego, niemożliwym jest osiągniecie nadprzyrodzonego szczęścia, wizji uszczęśliwiającej Boga. Dla człowieka dorosłego do otrzymania łaski uświęcającej wystarczający jest akt miłości i uzupełnia on brak chrztu; ta droga nie jest możliwa dla dziecka nienarodzonego lub dla nowo narodzonego.

Pius XII. Przemowa na kongresie Stowarzyszenia Włoskich Katolickich Położnych, 29 października 1954 roku (AAS, 46 (1954) 841).


PROSZĘ CYTOWAĆ CAŁOŚCI A NIE Z KONTEKSTU WYRYWAĆ:
 Ponieważ nie zawsze wymaga się do osiągnięcia wiecznego zbawienia, by ktoś w rzeczywistości został włączony do Kościoła jako członek, przynajmniej jest wymagane, by do niego należał przez życzenie lub pragnienie.
 To zaś pragnienie nie zawsze musi być wyraźne, jak to jest u katechumenów, lecz wtedy również ma miejsce, kiedy człowiek znajduje się w niewiedzy niemożliwej do usunięcia[/b].
 Bóg także przyjmuje ukryte pragnienia (votum implicitum), nazwane w ten sposób, ponieważ jest ono zawarte w dobrym usposobieniu duszy, dzięki któremu człowiek chce uzgodnić swoją wolę z wolą Bożą. (...)

“którymi kieruje nieuświadomione

Tu jest to wyraźnie że chodzi o człowieka który ma używanie rozumu i nie ma wiedzy o Kościele(czyli ma to pragnie (kierowanie) niewyraźnie to jak dziecko nie mające używania rozumu może mieć jakieś pragnienie a jeśli Pan Bóg wtłoczył w dziecko używanie rozumu to zachodzą inne kwestie opisane poniżej???) a nie o dziecko które nie może uzgodnić woli swojej z wolą Bożą bo nie ma używania rozumu i nie może pragnąć i stawiam dalej te same pytania :

Joker: Szanowny Panie,proszę się tak nie przejmować i nie podchodzić do tej dyskusji tak osobiście,bo my (no przynajmniej ja) żadnymi wyroczniami nie jesteśmy. Nawet zwolennicy limbusa nie mówią z całkowitą pewnością,że każde dziecko zmarłe przed chrztem będzie potępione.  (Jeśli nie każde to czemu daje Pan Bóg tylko nie którym dzieciom szansę na zbawienie innym jej nie daje? Jedne mają możliwość się zbawić inne są przeznaczone do LIMBUSA?(czym się różnią te dzieci jedno od drugiego?) a jak daje wszystkim (a one to przyjmują) to NIE MA LIMBUSA (poniżej wyjaśnienie z wolą wolą) A sobór Florencki się myli do tych co tylko konają w grzechu pierworodnym !!!!!!!)(; a jak daje to czy wszystkim daje używanie rozumu czy tylko niektórym? (co to znaczy używanie rozumu Pan Bóg musiał by im dać poznać całą naukę katolicką i przewrotność grzechu i zła ? ) Dalej: to czy mogą odrzucić łaskę pragnienia chrztu mają przecież wolną wolę, to jak jedne przyjmują a inne nie to gdzie trafiają te które odrzuciły tą łaskę do LIMBUSA czy piekła właściwego bo miła już możliwość wyboru, a jeśli wszystkie przyjmują obydwie łaski TO NIE MA LIMBUSA
Dalej: używanie rozumu samo przez się jest wtłoczone w dziecko bo nie może ono przyjąć czegoś o czym nie wiedziało to czy drugą łaskę może przyjąć czy nie musi ma przecież wolną wolę, to jeśli jedno nie przyjmuje to trafia od razu do piekła właściwego a inne przyjmuje to się zbawia to nadal NIE MA LIMBUSA bo jedno się by zbawiło bo wybrało łaskę pragnienia chrztu a inne pogardziło tą łaską i kona już nie tylko z w grzechu pierworodnym ale w grzechu pychy bo nie chciało przyjąć łaski bo ma wolą wolę i trafia do piekła właściwego gdzie cierpi w odróżnieniu od LIMBUSA!!! To nadal nie było by LIMBUSA bo jedno się zbawia drugie się potępia i trafia do piekła właściwego a jeśli wszystkie przyjmują łaskę pragnienia chrztu to nie ma dalej LIMBUSA!

Czyli podsumowując :

Jeśli wszystkie dzieci przyjmują ową łaskę chrztu to nie ma LIMBUSA w tym przypadku sobór Florencki by się mylił bo ci co konają TYLKO w grzechu pierworodnym byli by zbawieni

Jeśli tylko niektóre przyjmują a niektóre nie to jedne się zbawiają a inne się potępiają i trafiają do piekła właściwego to dalej nie ma LIMBUSA w tym przypadku także by się sobór Florencki mylił bo te dzieci które nie przyjęły tej łaski cierpiały by w piekle właściwym i kary miały by takie same równe potęponym, a nie jak naucza sobór(podkreślenie) :

 Dusze zaś tych, którzy umierają bądź w uczynkowym grzechu śmiertelnym lub w samym grzechu pierworodnym, natychmiast zstępują do piekła, gdzie jednak nierównym podlegają karom.

Sobór Florencki, Dekret dla Greków, 1439
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 29, 2009, 11:40:21 am
Co do wypowiedzi Pana LUK-a, to niestety, wobec rozmiaru postu i jego zawiłej struktury, nie podejmuję się polemiki. Mógłbym spróbować odpowiedzieć na pytanie wyrażone powiedzmy - w trzech zdaniach...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Krusejder w Maja 29, 2009, 13:45:59 pm
List św Oficjum, 8 sierpień 1949r do abp. Cushinga.(Podkreslenia - z "Mystici Corporis Christi Piusa XII, część cytat z Piusa IX, "Jam vos omnes", 1866)

list św. Officjum nie dotyczy sprawy limbusa, zatem powoływanie się nań jest takie hmmm posoborowe ....

Cytuj
I wyznaję to co święty Tomasz i św. Augustyn z całą powagą i bezwzględnie !!! Możecie się państwo ze mną nie zgadzać ale zdania nie zmienię !

czyżby św. Tomasz i św. Augustyn byli w sprawie limbusa jednomyślni ? O ile mi wiadomo pierwszy z wymienionych byl zwolennikiem tej hipotezy, a św. Augustyn - jej nie uwzględniał ...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 29, 2009, 17:21:16 pm
„Nie mogę już więcej pisać. Wi­działem rzeczy, przy których wszystkie moje pisma są jak słoma".

To powiedział św. Tomasz z Akwinu - przytaczam to pod rozwagę Jego hmm... zwolennikom, wyznawcom?
Św. Tomasz jest jednym z największym doktorów Kościoła, ale nie obowiązuje pod grzechem wiara w każde Jego zdanie!
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Maja 29, 2009, 20:57:39 pm
List św Oficjum, 8 sierpień 1949r do abp. Cushinga.(Podkreslenia - z "Mystici Corporis Christi Piusa XII, część cytat z Piusa IX, "Jam vos omnes", 1866)

list św. Officjum nie dotyczy sprawy limbusa, zatem powoływanie się nań jest takie hmmm posoborowe ....

Cytuj
I wyznaję to co święty Tomasz i św. Augustyn z całą powagą i bezwzględnie !!! Możecie się państwo ze mną nie zgadzać ale zdania nie zmienię !

czyżby św. Tomasz i św. Augustyn byli w sprawie limbusa jednomyślni ? O ile mi wiadomo pierwszy z wymienionych byl zwolennikiem tej hipotezy, a św. Augustyn - jej nie uwzględniał ...

Witam

Chodzi mi o to że św. Tomasz i św. Augustyn myślą podobnie może nie jednomyślnie, ale podobnie bo św. Augustyn twierdzi że takie dzieci nie mogą być w niebie(podobnie św. Tomasz+ uwzględnienie Limbusa) i nie pisze nic o Limbusie(św. Augustyn),;natomiast św. Tomasz jest za Limbusem

To tyle

Dziękuję za wyjaśnienie to na bank popieram całym sercem św. Tomasz i św. Augustyna choć ciut różnią się od siebie


marekkoc :„Nie mogę już więcej pisać. Wi­działem rzeczy, przy których wszystkie moje pisma są jak słoma".

To powiedział św. Tomasz z Akwinu - przytaczam to pod rozwagę Jego hmm... zwolennikom, wyznawcom?
Św. Tomasz jest jednym z największym doktorów Kościoła, ale nie obowiązuje pod grzechem wiara w każde Jego zdanie!

A tu coś co mówi papież Leon XIII i nie tylko o św. Tomaszu:

ENCYKLIKA
AETERNI PATRIS

NAJŚWIĘTSZEGO PANA NASZEGO

Z BOŻEJ OPATRZNOŚCI PAPIEŻA
LEONA XIII

''Lecz jeszcze ważniejsze jest to, że nasi Poprzednicy, Rzymscy Papieże mieli w wielkim poszanowaniu mądrość Tomasza z Akwinu i wystawili jej wiele znakomitych świadectw. Klemens VI (Bulla In Ordine), Mikołaj V (Breve ad FF. Ord. Praed. 1451), Benedykt XII (Bulla Praetiosus) i inni składali świadectwa, że cały Kościół lśni blaskiem jego przedziwnej i godnej uwielbienia nauki. Św. Pius V (Bulla Verbo Mirabilis) powiada nawet, że przerażone i pokonane jego nauką wszelkie herezje zmieszane i zwyciężone ulegają unicestwieniu, a cała ziemia codziennie uwalnia się od zaraźliwych błędów. Inni z Klemensem XII (Bulla Verbo Dei) głoszą, że z jego pism spływają na Kościół nadzwyczaj obfite dary i z tej racji powinien być on uczczony tą samą godnością, jaką obdarza się największych doktorów Kościoła, takich jak Grzegorz, Ambroży, Augustyn czy Hieronim. Inni wreszcie nie wahają się podawać św. Tomasza Akademiom i najlepszym Liceom za wzór nauczyciela, za którym mogliby bez obawy podążać. Wydaje się, że w odniesieniu do tego najgodniejsze zapamiętania są słowa bł. Urbana V, skierowane do Akademii w Tuluzie:  "Chcemy i w nieprzerwanym biegu teraźniejszości zobowiązujemy was do tego, abyście podążali za nauką bł. Tomasza, jako wiarygodną i katolicką, i z całkowitym poświęceniem i ze wszystkich sił starali się ją rozprzestrzeniać" (Konst. 5a z dn. 3. sierpnia 1368 do Kanc. Uniw. w Tuluzie). Za przykładem Urbana poszedł Innocenty XII (List w formie Breve z dn. 6. lut. 1694) na uniwersytecie w Louvain, a także Benedykt XIV (Litt. in Form. Brevis z dn. 21 sierpnia 1752) w Kolegium Dionizego w Gratenezjum. Do tych sądów o św. Tomaszu, wydanych przez Najwyższych Kapłanów Kościoła, Innocenty VI dodał następujące świadectwo:  "Jego (Tomasza) nauka w porównaniu z pozostałymi, z wyłączeniem pism kanonicznych, cechuje się właściwym doborem słów, dobrze dobranym sposobem wykładu i prawdą zdań do tego stopnia, że kto się jej trzymał, ten nigdy nie był posądzony o to, iż zboczył z drogi prawdy; kto natomiast ją zwalczał, zawsze był o to podejrzany" (Wykład o św. Tomaszu)''.


Ta druga summa nie została dokończona przez św. Tomasza. Powodem tego miało być widzenie, którego doznał na kilka miesięcy przed śmiercią, w trakcie odprawiania mszy świętej. To, co ujrzał było tak wielkie, że wszystkie jego prace teologiczne wydały mu się przy tym nic nie warte, i dlatego je przerwał. Niezależnie od tej opinii św.Tomasza, jego "Summa teologiczna" uznawana jest za dzieło wielkiej wartości. PATRZ POWYŻEJ
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Maja 30, 2009, 19:54:04 pm
Ta jednogłośna niemal zgodność w uwielbieniu dla św. Tomasza nadaje mu nadzwyczajną, powagę. (...)
Rozumie się, że z tego nie wynika bynajmniej, aby każde zdanie św. Tomasza obowiązywało wiernych na sumieniu,
http://www.piusx.org.pl/tomizm/poglady
Wynika stąd, jak sadzę, że przynajmniej z pewnym tezami św. Tomasza można polemizować bez podpadnięcia pod grzech.
A w ogóle czy jeśli Pan Jezus powiedział do św. Piotra "odejdź szatanie", to przecież nie oznacza, że św. Piotr jest szatanem.
A co na to Pan LUK? Istnieje coś takiego jak KONTEKST, sytuacja, której dotyczą określone słowa. Jak Pan chce traktować pewne stwierdzenia literalnie w sposób wyizolowany, to popadnie Pan pod ciężką , ciężką powtarzam herezję!
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Maja 31, 2009, 14:23:03 pm
Ta jednogłośna niemal zgodność w uwielbieniu dla św. Tomasza nadaje mu nadzwyczajną, powagę. (...)
Rozumie się, że z tego nie wynika bynajmniej, aby każde zdanie św. Tomasza obowiązywało wiernych na sumieniu,
http://www.piusx.org.pl/tomizm/poglady
Wynika stąd, jak sadzę, że przynajmniej z pewnym tezami św. Tomasza można polemizować bez podpadnięcia pod grzech.
A w ogóle czy jeśli Pan Jezus powiedział do św. Piotra "odejdź szatanie", to przecież nie oznacza, że św. Piotr jest szatanem.
A co na to Pan LUK? Istnieje coś takiego jak KONTEKST, sytuacja, której dotyczą określone słowa. Jak Pan chce traktować pewne stwierdzenia literalnie w sposób wyizolowany, to popadnie Pan pod ciężką , ciężką powtarzam herezję!

Witam

Może pan polemizować ze św .Tomaszem ja się trzymam jego tez i kropka oczywiście że nie musi pan się z tym zgadzać i nie ma pan grzechu, co do szatana o którym pan pisze to nie ma nic wspólnego z Limbusem i wiem o jaki kontekst chodzi, tylko że to porównanie nie ma tu żadnego sensu w kontekście omawianego Limbusa

Witam

Proszę przeczytać to co pan zamieścił w linku raz jeszcze :
http://www.piusx.org.pl/tomizm/poglady

Toteż niebawem zaczęto Sumę teologiczną uważać za najpoważniejszy wykład nauki Kościoła. Mnóstwo też papieży w szczególniejszy sposób polecało naukę Anioła Szkoły, jak papieże: Klemens VI, Innocenty VI, Urban V, Mikołaj V, św. Pius V, Innocenty XII, Benedykt XIII, Klemens XII, Benedykt XIV, Pius IX, Leon XII. Sobory ekumeniczne: Lioński, Vienneński, Florencki, Watykański, czerpały z dzieł jego swe orzeczenia; toż samo czynili Ojcowie Soboru Trydenckiego; co więcej nawet, na czcigodnych swych posiedzeniach soborowych obok Biblii i zbioru kanonów kościelnych umieścili na stole Sumę teologiczną św. Tomasza. Stare wszechnice świata katolickiego ogłosiły Anielskiego Doktora najpewniejszym przewodnikiem nauczania. Statuty większej części zakonów religijnych, jak dominikanów, benedyktynów, karmelitów, augustianów, jezuitów, nakazują członkom swoim badać pisma św. Tomasza i przejmować się jego zasadami.

Ta jednogłośna niemal zgodność w uwielbieniu dla św. Tomasza nadaje mu nadzwyczajną, powagę. Nauka kościelna jest nieomylną nie tylko, kiedy ją orzeka uroczystym sądem Najwyższy Pasterz lub sobór ekumeniczny, ale także kiedy ją nam podaje powszechna zgodność tych, którzy służą Kościołowi za narzędzia i organa w dziele nauczania jego dzieci; jakoż przytoczone wyżej świadectwa dowodzą, że nauka św. Tomasza z Akwinu nie różni się od nauki Kościoła.

Rozumie się, że z tego nie wynika bynajmniej, aby każde zdanie św. Tomasza obowiązywało wiernych na sumieniu, ale ponieważ wszystkie punkty jego nauki ściśle są ze sobą złączone i dziwnie piękną przedstawiają jedność, niebezpieczne byłoby przeto przedsięwzięciem odrzucać całość jego nauczania lub poszczególne nawet zasady, bardzo z bliska dotyczące orzeczeń dogmatycznych, i dlatego też wszystkie zdania św. Tomasza przyjmować należy z największym poszanowaniem. A zatem Kościół zachowaniem się swoim i wielkimi pochwałami dla św. Tomasza nadał ogromną powagę nie tylko zasadom jego teologicznym, ale także zasadom filozoficznym w całości swej uważanym, oraz ogółem wszystkim zasadom św. Doktora, dotyczącym prawd objawionych.


Za: x. Władysław Szcześniak, Mag. Teol, Słownik apologetyczny wiary katolickiej podług D-ra Jana Jaugey’a, Warszawa 1896, t. III, s. 652–657.

A co pan powie że się św. Augustyn bronił swego zdania tu np:

Kto by twierdził, że nawet niemowlęta doznają odrodzenia w Chrystusie gdy odchodzą z tego świata przed przyjęciem Jego Sakramentu [Chrztu], ten by nie tylko sprzeciwiał się nauce Apostolskiej ale również potępiał cały Kościół, który przynagla do śpiesznego chrzczenia niemowląt, ponieważ bez wahania wierzy, że w przeciwnym wypadku nie mogą dostąpić odrodzenia w Chrystusie.

Św. Augustyn, List do św. Hieronima (nr 27)

Czyli jak twierdząc jak on i św. Tomasz popadam w herezje bo zdania nie zmienię a Kościół jeśli zawyrokuje coś o Limbusie jeśli będzie to ex catedra to to przyjmę a jak pan myśli Kościół sprzeciwi się temu co nauczał od tak wielu wieków o Limbusie?;  I zmieni zdanie i powie że wszystkie dzieci konające bez chrztu będą zbawione czy tylko niektóre a jeśli niektóre to dlaczego, jedne się zbawią a inne potępią bo mają wybór wolnej woli a jeśli wybrały to trafią do piekła właściwego czy Limbusa? Opisałem to zagadnie powyżej i poniżej i zagłębiłem się w temat bardziej jeszcze.

A jeszcze zdanie :Dusze zaś tych, którzy umierają bądź w uczynkowym grzechu śmiertelnym lub w samym grzechu pierworodnym, natychmiast zstępują do piekła, gdzie jednak nierównym podlegają karom.

Sobór Florencki, Dekret dla Greków, 1439

"Dekret ma wartość definicji ex cathaedra"

Bo jak dzieci konające w grzechu pierworodnym się nie potępią a się wszystkie zbawią(bo przyjmują łaskę pragnienia Chrztu w takiej sytuacji niema Limbusa) lub niektóre się zbawią a inne potępią bo nie będą chciały przyjąć łaski pragnienia chrztu(to konają już nie tylko w grzechu pierworodnym ale ciężkim uczynkowym grzechu pychy bo popełniają go przez odrzucenie łaski Bożej czyli mają już 2 GRZECHY CIĘŻKIE a sobór Florencki rozróżnia tych co konają bądź w uczynkom grzechu śmiertelnym i tych którzy konają tylko w pierworodnym konających dzieci)  to czy trafią do Limbusa czy do piekła właściwego. Bo jeśli do piekła właściwego to będą podlegać karą takim samym jak potępieńcy czyli karze ognia i nie oglądania Pana Boga(bo mają już nie tylko sam grzech pierworodny za który mówi Innocenty III jest tylko kara pozbawienie oglądania Pana Boga, lecz i uczynkowy za który jest kara ognia;  a sobór Florencki się myli, że będą potępione i nierównym karą podlegać będą...
I mylić się w tym będzie że ci tylko jak te dzieci konające TYLKO w grzechu pierworodnym się zbawią (wszystkie bądź niektóre) a nie jak głosi sobór Florencki będą w piekle natychmiast

Mówimy, że należy rozróżniać dwojaki grzech, tj. pierworodny i uczynkowy: pierworodny, który się zaciąga bez zgody, i uczynkowy, który się popełnia za zgodą. Pierworodny, który się zaciąga bez zgody, bez zgody gładzi się mocą sakramentu; uczynkowy zaś popełnia się za zgodą, nie bywa zgładzony bez zgody... Karą grzechu pierworodnego jest pozbawienie oglądania Boga, karą zaś grzechu uczynkowego jest męka wiecznego ognia.

Św. Innocenty III. List Maiores Ecclesiae causas do Ymberta, arcybiskupa w Arles, 1201


Na koniec jeśli Kościół orzekł by że nie ma Limbusa lub te dzieci będą wszystkie zbawione (to nie ma Limbusa) lub tylko niektóre zbawione a niektóre potępione(bo odrzuciły łaskę chrztu pragnienia) i trafią do piekła właściwego gdzie za wyżej opisane 2 GRZECHY CIĘŻKIE pierworodny i uczynkowy(odrzucenie łaski chrztu pragnienia) będą cierpieć karę piekła właściwego oraz będą cierpieć w ogniu i będą pozbawione oglądania Pana Boga to i Pius VI się mylił :

Fałszywa jest i zuchwała i szkołom katolickim ubliżająca nauka, która wyśmiewa się, jak gdyby to była bajka pelagiańska, z owego miejsca otchłani (wierni zwykle nazywają je otchłanią dzieci), w którym ci, co zmarli tylko z grzechem pierworodnym, cierpią mękę pozbawienia oglądania Boga, bez męki ognia[/color]; jak gdyby przez to samo, że ci, co wierzą, że tam nie ma kary ognia, wprowadzali owo miejsce i ów stan pośredni bez winy i kary między królestwem Bożym a potępieniem wiekuistym, o którym bredzą pelagianie”.

Pius VI, Konstytucja Auctorem fidei, 28.08.1794, 26-te zdanie potępione, Przeciwko błędom synodu w Pistoi.

W obu przypadkach czy się te wszystkie dzieci zbawią czy niektóre tylko a niektóre się potępią i trafią do piekła właściwego bo w piekle właściwym cierpią jak potępięńcy za wyżej opisame 2 GRZECHY karę ognia i wiecznego nie oglądania Pana Boga to nie ma Limbusa !!!

Pozdrawiam LUK
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Czerwca 01, 2009, 20:11:06 pm
Może pan polemizować ze św .Tomaszem ja się trzymam jego tez i kropka oczywiście że nie musi pan się z tym zgadzać i nie ma pan grzechu, co do szatana o którym pan pisze to nie ma nic wspólnego z Limbusem i wiem o jaki kontekst chodzi, tylko że to porównanie nie ma tu żadnego sensu w kontekście omawianego Limbusa

Witam,
 co do przykładu z szatanem, to chodziło mi o pokazanie, że trzymanie się ściśle i bez kontekstu pewnych stwierdzeń może prowadzić do bzdury...
A w ogóle to prosiłbym o krótkie i jednoznaczne odpowiedzi na 2 pytania - formułuję je tak, że bez problemów można odpowiedzieć na nie "tak" lub "nie"
1. czy zna pan tekst dogmatyczny w któym pada słowo "LImbus"?
2. czy zna pan teks dogmatyczny który orzeka, że dzieci zmarłe przed narodzeniem nie otrzymują od Boga rozumu?

p.s słowo "dogmatyczny" oznacza, że nie odowołujemy się np. do bł. Anny Katarzyny Emmerich...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Krusejder w Czerwca 01, 2009, 20:28:59 pm
1. czy zna pan tekst dogmatyczny w któym pada słowo "LImbus"?
2. czy zna pan teks dogmatyczny który orzeka, że dzieci zmarłe przed narodzeniem nie otrzymują od Boga rozumu?


ad 1
czy brak słowa "limbus" w Dekrecie dla Greków w jakikolwiek sposób osłabia wymowę tej konstytucji soborowej ?

ad 2
czy do rzeczy tak oczywistych potrzebujemy tekstów dogmatycznych ? Przecież kazdy kto widział ludzkie dziecko, wie, że nie od razu posiada i moze uzywać rozum jak dorosły.

Nb. w poszukiwaniu rozumu u dzieci nie przeginajmy, bo jak pogalopujemy za daleko, to się skonczy wszelka władza rodzicielska, której głównem uzasadnieniem jest nie co innego jak mały rozum u dzieci
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Czerwca 01, 2009, 21:01:03 pm
1. czy zna pan tekst dogmatyczny w któym pada słowo "LImbus"?
2. czy zna pan teks dogmatyczny który orzeka, że dzieci zmarłe przed narodzeniem nie otrzymują od Boga rozumu?


ad 1
czy brak słowa "limbus" w Dekrecie dla Greków w jakikolwiek sposób osłabia wymowę tej konstytucji soborowej ?

ad 2
czy do rzeczy tak oczywistych potrzebujemy tekstów dogmatycznych ? Przecież kazdy kto widział ludzkie dziecko, wie, że nie od razu posiada i moze uzywać rozum jak dorosły.

Nb. w poszukiwaniu rozumu u dzieci nie przeginajmy, bo jak pogalopujemy za daleko, to się skonczy wszelka władza rodzicielska, której głównem uzasadnieniem jest nie co innego jak mały rozum u dzieci
chodzi o sytuację absolutnie nadzwyczajne. Rozumiem, że "Otchłań Ojców" z której Pan Jezus wyprowadza nieochrzczonych patriarchów jest w porządku, ale dar rozumu w chwili śmierci już nie.
Widzi Pan, Bóg obdarzył mnie bardzo trudnym doświadczeniem - z sali porodowej przyniesiono mi zmarłą córeczkę. W dużym stopniu zmieniło to mój sposób myślenia i to wbrew może pozorom wcale nie oznacza odwrotu od tradycji  - wręcz przeciwnie. Ale pomimo tomów opisów i myśli najwybitniejszych z myślicieli, proszę Boga o możliwość spojrzenia kiedyś Jej w oczy i zobaczenia jak się do mnie uśmiecha, choćby nawet z Limbusa...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Tato w Czerwca 01, 2009, 21:17:46 pm
Pamiętajmy o tym, że Najwyższym Jedynym i Sprawiedliwym Sędzią  jest Chrystus. Nie ma ani jednego dokumentu katolickiego, który by tą Jego Władzę mógł czy próbował ograniczyć bądź przesądzić. Bóg jest Sędzią Sprawiedliwym i Miłosierdzie jego trwa na wieki. Ta zaś Sprawiedliwość oznacza, że nikt nie zostanie niesprawiedliwie potępiony. Nigdy żaden Papież ani Kośiół nie kwestionował tej całkowitej Bożej suwerenności. Nie starajmy się więc udawać, że wiemy o sprawach więcej niż zostało nam to objawione.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Krusejder w Czerwca 01, 2009, 21:22:45 pm
Szanowny Panie Marku,

w tej delikatnej sprawie chodzi o rozróżnienie pomiędzy indywidualnym przypadkiem duszy Pańskiej córki, za którą może i powienien Pan się modlić a zasadą ogólną: jest limbus, jest soborowy dekret dla Greków

Zwracam Panu raz jeszcze uwagę, że żaden zapis dogmatyczny nie wyklucza, że którakolwiek dusza zmarła bez chrztu zostanie zbawiona. Ale nie wiemy ani:
- którym duszom dał P. Bóg uwzględnia chrzest pragnienia (chrzest krwi),
- co Bóg postawi względem ogółu dusz limbusowych.

Pan Bóg nie jest ograniczony czasem. Może dając Panu ten hiobowy krzyż dał równoczesnie Córce łaskę zbawienia, bo wiedział, że ta tragedja odmieni Pańskie życie religijne na plus.

pozdrawiam przyjaźnie
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Czerwca 01, 2009, 21:28:30 pm

Zwracam Panu raz jeszcze uwagę, że żaden zapis dogmatyczny nie wyklucza, że którakolwiek dusza zmarła bez chrztu zostanie zbawiona. Ale nie wiemy ani:
- którym duszom dał P. Bóg uwzględnia chrzest pragnienia (chrzest krwi),
- co Bóg postawi względem ogółu dusz limbusowych.

Pan Bóg nie jest ograniczony czasem. Może dając Panu ten hiobowy krzyż dał równoczesnie Córce łaskę zbawienia, bo wiedział, że ta tragedja odmieni Pańskie życie religijne na plus.

pozdrawiam przyjaźnie
serdecznie dziękuję za ten post. Nie jestem pewnie obiektywny (jeżeli w ogóle to słowo coś tu znaczy...), ale bardzo podoba mi się Pana sposób ujęcia sprawy.
 Nie mogę się pogodzić, że jak się wydaje są tacy, co wiedzą, co Bóg z takimi dziećmi zrobi. Najwyraźniej znają myśli Boga...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Krusejder w Czerwca 01, 2009, 21:58:17 pm
serdecznie dziękuję za ten post. Nie jestem pewnie obiektywny (jeżeli w ogóle to słowo coś tu znaczy...), ale bardzo podoba mi się Pana sposób ujęcia sprawy.
 Nie mogę się pogodzić, że jak się wydaje są tacy, co wiedzą, co Bóg z takimi dziećmi zrobi. Najwyraźniej znają myśli Boga...

w sprawie własnego dziecka nie może Pan być obiektywnym. Mnie tak P. Bóg nie doświadczył, ale na ile mógłbym wczuć się w sytuację takich rodziców, to:
- uznanie, że dziecko takie jest zbawione byłoby aktem pychy względem Boga, który jako jedyny może sam lub poprzez Kościół orzekać o czyjemś zbawieniu,
- uznanie, że dziecko takie nie będzie zbawione byłoby jednak brakiem milości względem tego dziecka, a pośrednio także i Boga.

W pewnym sensie - piszę tu swoje prywatne odczucia, co raz jeszcze podkreślę - o ile rodzice zmarłych dzieci ochrzczonych mają pewność zbawienia, to rodzice zmarłych dzieci nieochrzczonych winni przez całe swe życie pukać do bram niebiańskich w intencji zbawienia tychże dusz. Nie mogą wychowywać tych dzieci, ale mają inne zadanie względem nich...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Kristoforos w Czerwca 02, 2009, 02:12:02 am
W pewnym sensie może była to ofiara za mnie...

Trzy śmierci - rozprawa absolutnie nieteologiczna

Przez całą moją młodość i "wczesną dorosłość" męczyło mnie pytanie: o co chodzi z tą Ofiarą Chrystusa? Jaki sens ma to, że umarł za moje grzechy? On, 2000 lat temu, za moje grzechy... Jak On przez swoją śmierć zbawia innych? Po jakiego grzyba miałoby to być dla mnie ważne? Wcale się z tą świadomością nie czuję lepiej, nic mi to nie rozwiązuje, itd, itd... Nie szukałem odpowiedzi w dokumentach Kościoła, w kazaniach, Słowie Bożym. Po co? Sam próbowałem odgadnąć. A ponieważ nie widziałem odpowiedzi, oddalałem się od Wiary. Nie zauważając nawet, że mi to przeszkadza. W Kościele byłem wtedy tylko nogami.

I przyszły do mnie trzy wydarzenia, w niedługim od siebie czasie. Najpierw kazanie Proboszcza mojej Parafii. Żona była w zaawansowanej ciąży, ja poszedłem sam na Mszę Św., jakąś wieczorną. Rzadko mi się zdarzało skupiać na słowach homilii, ale wtedy opowieść Proboszcza przykuła moją uwagę. Mówił o jakimś parafianinie, który właśnie zmarł na raka. Nie wiem kim on był, ale to w jaki sposób przyjmował swoje umieranie, spowodowało efekt niezwykły - wszyscy którzy byli tego świadkami, niemal dotykali Chrystusa. Umierał godnie, ze spokojem ducha, to on innych pocieszał, a nie odwrotnie, chwalił Boga. Słuchając tej homilii byłem przekonany, że wiele osób nawrócił swoim świadectwem. I stojąc tak gdzieś w przedsionku Kościoła nagle mnie olśniło - oto jak śmierć daje życie. Oto w jaki sposób Chrystus przez swoją śmierć przywraca mi życie. Oto co znaczy przyjmij krzyż i pójdź za Nim. Nie w sztucznym cierpiętnictwie leży sposób - to odpycha. Lecz w prawdziwym, pokornym przyjęciu krzyża, który staje się chwalebny nie tylko dla cierpiącego, ale i dla tych wokół, przede wszystkim dla tych wokół.

Niedługo potem zmarł mój syn, który nie zdążył przyjść na świat. Nie wiem, jak bym to przyjął, gdyby nie tamto kazanie Proboszcza. Wtedy moje życie naprawdę było ruiną. Moje małżeństwo było ruiną. Bez tego "przygotowania", które Bóg mi zesłał, pogubiłbym się kompletnie. Moja żona na jakiś czas obraziła się na Pana Boga. "Tyle dziewczyn nie chce mieć dzieci, mają je z wpadek, ciąże przechodzą bez problemu, rodzą, a potem takie niechciane muszą na siłę wychowywać. Dlaczego ja? Która chce mieć dzieci, chce je wychowywać, chce im poświęcać swój czas, życie? Za jakie grzechy taka kara?". A ja sobie myślę - Bóg za życia nie karze. Bóg karze lub wynagradza, gdy nas rozlicza po śmierci. Za życia - daje nam żyć. Z naszym rozumem i naszą wolną wolą. Ale daje nam znaki, podpowiedzi, zdarzenia, próbuje nas zachęcić, nakierować na to, by odnaleźć drogę do Niego. A my możemy albo to przyjąć, albo się odwrócić. Śmierć syna to ból. Ale jednocześnie otrzeźwienie. Jak wielkiego, wstrząsającego znaku musiał Bóg dokonać, bym potrafił się przynajmniej trochę otrząsnąć i wyrwać z mojego odrętwienia, mojej beznadziei. Ale Zły nie byłby sobą, gdyby nie doskoczył z pokusą: "zobacz jaki jest ten Twój Bóg - żeby ciebie przyciągnąć do siebie, zabija niewinne dziecko". Otóż ma prawo! I chwała Mu za to! Każde życie jest od Niego i do Niego wraca. Każda dusza ma swoją historię. W planie Bożym - historię zbawienia. Zabranie życia jednej osoby, może uratować drugą. Ale i ta pierwsza uczestniczy w historii zbawienia - i właśnie śmierć w tym, a nie innym momencie, może była łaską Boga, ratującą tę duszę? Nikt nie wie.

Ja wierzę, że Bóg zabrał mojego syna do Siebie. Nawet jeśli to się kłóci z jakimiś rozważaniami teologicznymi, nawet jeśli to się ociera o moją pychę i postawę jakiegoś stawiania żądań Bogu. Nie umiem w swej ojcowskiej miłości ograniczyć tej wiary. Bóg zażądał świadectwa Wiary od Abrahama poprzez ofiarę swojego syna. Ale samej ofiary nie zażądał, dał w zamian Baranka Bożego, Syna Swojego. To jest Ofiara wystarczająca i ostateczna. Nie wierzę, by Bóg w swej Ojcowskiej miłości, powołał mojego syna do życia wiecznego bez Boga tylko z powodu grzechu Adama. Nie wierzę, by Bóg takiej ofiary zażądał...

Trzecia śmierć, to śmierć Jana Pawła II.

Niedługo po niej znalazłem się kompletnie przypadkowo na katechezach neokatechumenalnych, nie wiedząc do tej pory o istnieniu w ogóle takiego tworu. W ten sposób do Kościoła zacząłem chodzić nie tylko nogami.

Tak do mnie mówi Bóg. Nie poprzez słowa Ojców Kościoła, listy Papieży, nie poprzez Magisterium, nie poprzez Katechizm, czy Ogólne Wprowadzenie do Mszału. Nigdy nie wiedziałem o istnieniu takich dokumentów, bądź o jakiejkolwiek potrzebie ich odgrzebywania, jeśli już o ich istnieniu wiedziałem. Bóg do mnie przemawiał i przemawia w wydarzeniach w moim życiu. Oby mnie obdarzał też łaską rozeznania w tych wydarzeniach.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: jp7 w Czerwca 02, 2009, 13:07:59 pm
A ja uparcie wrócę do dyskusji z p. LUCiem.
Cytuj
"288. Czy Bóg wszystkim udziela łask, potrzebnych do życia wiecznego?

Bóg, który chce, żeby się wszyscy ludzie zbawili, wszystkim tez udziela łask potrzebnych do żywota wiecznego; żeby doń doszli, jeżeli są dorośli, muszą sami z Bogiem współdziałać przy Jego pomocy, dającej im natchnienie do dobrych uczynków, wspierającej ich przed ich wykonywaniem, współdziałającej z nimi przy wykonaniu i towarzyszącej gdy pełnią dobre uczynki."
(katechizm św. Piusa X)

Pan Bóg udziela wszystkim łask niezbędnych do zbawienia lecz nie każdy te łaski przyjmuje. Dzieci nienarodzone nie mają możliwości skorzystania z łaski chrztu, więc musi istnieć inna droga dla łaski.

A wracając do dyskusji - niektórzy teologowie (np. Fulgencjusz, Petrarius i św. Grzegorz Wielki) twierdzili, że dzieci nieochrzczone cierpią też męki zmysłowe(!). Inni z kolei (św. Bonawentura, Durand, Gerson) , że pragnienie rodziców jest wystarczające, aby łaska chrztu pragnienia spłynęła na dziecko. To, ze rozwiązanie limbusa jest najbardziej spójne i eleganckie nie przesądza jeszcze sprawy. Większość dokumentów dotyczy dzieci narodzonych, ale nie ochrzczonych (np. Innocenty I pisze w  'Inter ceteras Ecclesiae Romanae'  o konieczności ponownego narodzenia ds 219 itd)

Do czego zmierzam: Kościół nie zna innej drogi do zbawienia dla dzieci - niż chrzest. Ale z ekonomii sakramentalnej wynika, ze mogą być inne drogi, tak, że istnieje naddzieja zbawienia.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Czerwca 02, 2009, 13:11:35 pm
A wracając do dyskusji - niektórzy teologowie (np. Fulgencjusz, Petrarius i św. Grzegorz Wielki) twierdzili, że dzieci nieochrzczone cierpią też męki zmysłowe(!)
swoisty "megahit"!
Chyba, że chodzi, że przed śmiercią...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Czerwca 02, 2009, 13:12:40 pm
Ale z ekonomii sakramentalnej wynika, ze mogą być inne drogi, tak, że istnieje naddzieja zbawienia.

Bogu niech będą dzięki!
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: jp7 w Czerwca 02, 2009, 13:49:14 pm
swoisty "megahit"!
Chyba, że chodzi, że przed śmiercią...
Cytowałem za Brawari(at)em, ale mam nadzieję, że z "Podstaw dogmatyki" dobrze zacytował...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Czerwca 02, 2009, 14:20:26 pm


 Inni z kolei (św. Bonawentura, Durand, Gerson)

Św. Bonawenturę znam troszkę, ale tego nie wiedziałem! A mógłby Pan podać jakiś bardziej szczegółowy namiar. I ewentualnie na dwóch pozostałych?
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: jp7 w Czerwca 02, 2009, 14:55:30 pm
Niestety - tylko:
Cytuj
Por: Ks. Dr. M. Sieniatycki, „Zarys dogmatyki katolickiej”, t. III, Kraków 1930, s. 99.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Czerwca 02, 2009, 15:42:19 pm
Niestety - tylko:
Cytuj
Por: Ks. Dr. M. Sieniatycki, „Zarys dogmatyki katolickiej”, t. III, Kraków 1930, s. 99.
Dziękuję serdecznie. A wikipedii znalazłem, że Jan Gerson został przez Kościół błogosławiony!!!
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: jp7 w Czerwca 02, 2009, 16:38:34 pm
Dziękuję serdecznie. A wikipedii znalazłem, że Jan Gerson został przez Kościół błogosławiony!!!
Jednak poza wikipedią (polską i niemiecką) dowodów na to brak :/
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: marekkoc w Czerwca 02, 2009, 17:56:11 pm
Dziękuję serdecznie. A wikipedii znalazłem, że Jan Gerson został przez Kościół błogosławiony!!!
Jednak poza wikipedią (polską i niemiecką) dowodów na to brak :/
oooo! :(
ale tamte wpisy nie wzięły się mam nadzieję z niczego. Chyba gdzieś jest oficjalna lista błogosławionych?
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Czerwca 03, 2009, 18:01:26 pm
A ja uparcie wrócę do dyskusji z p. LUCiem.
Cytuj
"288. Czy Bóg wszystkim udziela łask, potrzebnych do życia wiecznego?

Bóg, który chce, żeby się wszyscy ludzie zbawili, wszystkim tez udziela łask potrzebnych do żywota wiecznego; żeby doń doszli, jeżeli są dorośli, muszą sami z Bogiem współdziałać przy Jego pomocy, dającej im natchnienie do dobrych uczynków, wspierającej ich przed ich wykonywaniem, współdziałającej z nimi przy wykonaniu i towarzyszącej gdy pełnią dobre uczynki."
(katechizm św. Piusa X)

Pan Bóg udziela wszystkim łask niezbędnych do zbawienia lecz nie każdy te łaski przyjmuje. Dzieci nienarodzone nie mają możliwości skorzystania z łaski chrztu, więc musi istnieć inna droga dla łaski.

A wracając do dyskusji - niektórzy teologowie (np. Fulgencjusz, Petrarius i św. Grzegorz Wielki) twierdzili, że dzieci nieochrzczone cierpią też męki zmysłowe(!). Inni z kolei (św. Bonawentura, Durand, Gerson) , że pragnienie rodziców jest wystarczające, aby łaska chrztu pragnienia spłynęła na dziecko. To, ze rozwiązanie limbusa jest najbardziej spójne i eleganckie nie przesądza jeszcze sprawy. Większość dokumentów dotyczy dzieci narodzonych, ale nie ochrzczonych (np. Innocenty I pisze w  'Inter ceteras Ecclesiae Romanae'  o konieczności ponownego narodzenia ds 219 itd)

Do czego zmierzam: Kościół nie zna innej drogi do zbawienia dla dzieci - niż chrzest. Ale z ekonomii sakramentalnej wynika, ze mogą być inne drogi, tak, że istnieje naddzieja zbawienia.


Witam

PROSZĘ ZAUWAŻYĆ W TEKŚCIE PONIŻEJ CO JESZCZE TWIERDZI ŚW. TOMASZ o LOSIE TYCH DZIECI A Z NIM INNI ''

Św. Tomasz (In II dist. 33 q. 2. a. 2, ad. 5) zdaje się nawet skłaniać do tego zdania, że dusze dzieci zmarłych bez Chrztu św., posiądą pewną szczęśliwość naturalną, czyli przyrodzonymi władzami duszy połączą się z Bogiem. Zdanie to niemal ogólnie przyjmują teologowie katoliccy: Suarez, De Vitiis et peccatis, disp. IX, s. 2, n. 18; Lessius, De perfectionibus moribusque divinis, XIII, 22...; Mazzella, De Deo Creante, n. 1050... i inni bardzo liczni''.

Św. Robert twierdził też że te dzieci będą cierpieć:

LIMBUS

Otchłań dzieci jest to miejsce, w którym przebywają dzieci, zmarłe w grze­chu pierworodnym, czyli bez Chrztu św. (zob. art. Grzech). Dogmatem wiary jest ta prawda, że osoby zmarłe w grze­chu pierworodnym, nie posiadają widze­nia błogosławionych. Określenie dał So­bór Florencki: Decretum pro Graecis (por. Denzinger-Bannwart, Enchiridion Symbolorum..., Friburgi Brisg. 1908, ed. X, n. 693). Opiera się ono na sło­wach Pana Jezusa (Joan. III, 5). Św. To­masz słusznie wnioskuje, że bez łaski Bożej nikt nie posiądzie widzenia niebieskiego. (De Malo, q. V, a. 1). Po­dług nauki Kościoła w otchłani dusze te po­niosą karę potępienia (poena damni), lecz wolne będą od kary ognia (poena ignis). Wynika to z potępienia przeciwnej opinii Synodu w Pistoi przez Piusa VI Const. Auctorem fidei d. 28 aug. 1794 prop. 26 (por. Denzinger-Bannwart, op. cit., n. 1526). Jednozgodnie nauczają Ojcowie Kościoła i teologowie, że dzieci takie w otchłani nie poniosą mąk żadnych, aczkolwiek Bellarmin (De gratia primi hominis, l. VI, c. 6-7) mniemał, że smucić się będą dusze dzieci z utraconego widzenia błogosławionych. Św. Tomasz (In II dist. 33 q. 2. a. 2, ad. 5) zdaje się nawet skłaniać do tego zdania, że dusze dzieci zmarłych bez Chrztu św., posiądą pewną szczęśliwość naturalną, czyli przyrodzonymi władzami duszy połączą się z Bogiem. Zdanie to niemal ogólnie przyjmują teologowie katoliccy: Suarez, De Vitiis et peccatis, disp. IX, s. 2, n. 18; Lessius, De perfectionibus moribusque divinis, XIII, 22...; Mazzella, De Deo Creante, n. 1050... i inni bardzo liczni.

 
(Por. Mamachi, De animabus justorum in sinu Abrahae ante Christi mortem expertibus beatae visionis Dei L. II, Romae 1766; Bolgeni, Stato dei Bambini morti senza Battesimo, Roma 1787; Dr. J. Katschthaler, Theologia Dogmatica Specialis, Ratisbonae 1888, p. 51..., 63...; Wetzer u. Welte, Kirchenlexikon..., t. VII, k. 2059-2062; J. Didiot, Ungetauft verstorbene Kinder, tł. niem. Wempachar, 1898; Tanquerey, Synopsis theologiae dogmaticae specialis, t. I, Tornaci... 1905, p. 395-399; Buchberger, Kirchliches Handlexikon, t. II, München 1910, k. 663-664; X. J. Tylka, Dogmatyka katolicka, cz. szczegółowa, Tarnów 1900, str. 558-560).
http://www.ultramontes.pl/limbus.htm


A zapomniał pan że w Katechizmie św. Piusa X jest też napisane:

"11. Kiedy należy ochrzcić nowonarodzone dzieci ?

Nowonarodzone dzieci należy ochrzcić jak najszybciej po narodzeniu

12. Dlaczego potrzebny jest taki pośpiech przy chrzcie dzieci ?

Pośpiech ten jest potrzebny, gdyż w ich wieku są one narażone na liczne zagrożenia życia, A BEZ CHRZTU NIE MOGĄ BYĆ ZBAWIONE.

12. Czy rodzice grzeszą, gdy wskutek ich zaniedbania dzieci umierają BEZ CHRZTU, albo opóźniają chrzest?

Tak, ciężko grzeszą rodzice, których dzieci umierają bez chrztu, BO ODBIERAJĄ IM ZBAWIENIE, a podobnie ciężko grzeszą gdy opóźniają Chrzest,
gdyż wystawiają dzieci na ryzyko śmierci

 
Tu ma pan inny katechizm:

359. Co się stanie z duszami zmarłych bez Chrztu z samym tylko grzechem pierworodnym?
Dusze tych, którzy umierają bez Chrztu z samym tylko grzechem pierworodnym, są pozbawione szczęścia oglądania Boga twarzą w twarz, nie podlegają jednak innym karom, które są nałożone za grzechy osobiste.

Katechizm kard. Gasparriego


A tu cytat z innej książki:

Poza Kościołem nie ma zbawienia.
ks. Stanisław Wesołowski

Dzieci nieochrzczone.

Jakiż los zgotowany jest licznym rzeszom niemowląt schodzących ze świata bez chrztu, które nie zdołały za życia wzbudzić aktu miłości zmazującego jako chrzest pragnienia plamę grzechu pierworodnego? Czy nauka Kościoła, z dogmatyczną pewnością orzekająca przyjście człowieka na świat w stanie grzechu pierworodnego, wyciąga stąd surowy wniosek, skazujący dzieci nieochrzczone na męki piekła?
Według teologów męki piekła przeznaczone są tylko dla tych, którzy obrazili Pana Boga ciężkimi grzechami osobistymi czyli uczynkowymi i za grzechy te nie żałowali. Dzieci zmarłe bez chrztu przed przyjściem do wieku stosowania rozumu nie buntowały się przeciw Bogu, żadnej nie popełniły osobistej nieprawości, nie zasłużyły więc na dręczące kary piekła. Zeszły jednak ze świata z ciężką, wprawdzie tylko dziedziczną, zmazą grzechu pierworodnego, tj. bez łaski uświęcającej, która jest jedynym zadatkiem nadprzyrodzonego życia i błogosławionego oglądania Boga na wieki w niebie. Zatem dusza dziecka nieochrzczonego pozbawiona jest prawa do istotnego szczęścia nieba. Chociaż więc szczęścia w Bogu nie zdobywa, to strata ta z istoty swej mniej mu bolesna, bo nie poznało i nie zaznało nigdy dobra utraconego. Przeciwnie, dzieci te doznają w pewnej mierze szczęścia przyrodzonego, wynikającego stąd, że poznają Boga z rzeczy stworzonych, kochają go stosownie do zdolności swej natury, nie podlegają smutkowi, boleściom i chorobom, nie uczuwają łaknienia lub pragnienia fizycznego, nie są dręczone wybuchami namiętności.
Taka jest nauka św. Tomasza oparta na wnioskach rozumu i wiary. Tą samą miarą, co i dzieci nieochrzczone sądzeni będą wszyscy pozbawieni rozumu np. idioci, kretyni, niezdolni są do wzbudzenia aktów wiary, nadziei i miłości.

Poznań 1911
Nakładem i czcionkami Drukarni i Księgarni Św. Wojciecha.
Za zezwoleniem Władzy Duchownej.


Co dotychczas powiedzieliśmy, dotyczy troski i opieki nad życiem naturalnym, ale w większym o wiele stopniu odnosi się do życia nadprzyrodzonego, które otrzymuje nowo narodzony przez chrzest. W obecnej ekonomii Bożej nie ma innego środka, aby udzielić wspomnianego życia dziecku nie posiadającemu jeszcze użycia rozumu (Nella presente economia non vi e altro mezzo per comunicare questa vita al bambino che non ha ancora uso della ragione). Jednakże, tym niemniej stan łaski w chwili śmierci jest absolutnie konieczny do zbawienia. Bez niego, niemożliwym jest osiągniecie nadprzyrodzonego szczęścia, wizji uszczęśliwiającej Boga. Dla człowieka dorosłego do otrzymania łaski uświęcającej wystarczający jest akt miłości i uzupełnia on brak chrztu; ta droga nie jest możliwa dla dziecka nienarodzonego lub dla nowo narodzonego.

Pius XII. Przemowa na kongresie Stowarzyszenia Włoskich Katolickich Położnych, 29 października 1954 roku (AAS, 46 (1954) 841).


Dodatek: chrzest w nagłej potrzebie.

Według nauki Kościoła, opartej na objawieniu Syna Bożego, mogą tylko dzieci ochrzczone dojść do wiekuistej szczęśliwości, płynącej z oglądania Boga twarzą w twarz. Dzieci zmarłe bez chrztu św. dostają się na miejsce szczęśliwości naturalnej, lecz do nieba, którego my się spodziewamy, wejść nie mogą. Dlatego największą troską rodziców winno być udzielenie w potrzebie dziecięciu zaraz po przyjściu na świat chrztu św., by nie było pozbawione radości niebieskiej na zawsze. Jedna i ta sama osoba winna polać wodą głowę dziecięcia, a w czasie, gdy woda spływa po głowie (i to po skórze, a nie tylko po włosach), wymówić słowa: "Ja ciebie chrzczę w imię Ojca i Syna i Ducha Św." Ponieważ według ogólnego przekonania od pierwszej chwili poczęcia ożywia dziecię nie co innego, tylko dusza nieśmiertelna, należy dziecku udzielić chrztu także wówczas, gdy ono wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności zawczasu musi opuścić łono macierzyńskie, chociażby to nastąpiło już w pierwszych miesiącach. By woda dotknęła dziecięcia, należałoby rozchylić otaczającą je osłonę. Według wskazówek lekarskich najlepiej uskutecznić to w naczyniu z letnią wodą. Przez delikatne poruszanie w wodzie trzeba się starać, by woda obmyła dziecię, a przy tym wymawiać słowa: "Jeśli żyjesz, chrzczę cię w imię..." Wskazany jest największy pośpiech, bo istotka tak delikatna może zaledwie kilka chwil sama utrzymać się przy życiu. Należy tedy wszystko inne pominąć, co by mogło udzielenie chrztu opóźnić.

Na usługach Stwórcy. Wiązanka myśli dla katolickich nowożeńców i małżonków.
O. Hardy Schilgen T.J.
Można drukować
Kraków, dn. 1.II.1930
Ks. Stanisław Cisek T. J. - Prowincjał Małopolski

Pozwalamy drukować
Z Książęco-Metropolitalnej Kurji. Kraków, dn. 7.II.1930
+ Stanisław Bp. - Wik. gen.
Ks. A. Obrubański - kanclerz.


O konieczności Chrztu świętego

d) Wreszcie przemawiają za koniecznością chrztu dzieci stałe podanie i praktyka Kościoła św., jako też uroczyste wyroki soborów powszechnych. Por. św. Augustyna Epist. 166: «Kto twierdzi, że i niemowlęta otrzymują w Chrystusie zbawienie, które bez przyjęcia Jego sakramentu z tego świata schodzą, ten sprzeciwia się w rzeczywistości nie tylko nauce apostolskiej, ale i Kościół cały potępia, bo dlatego się właśnie przyśpiesza chrzest dzieci, ponieważ wierzymy niewątpliwie, że żadnym innym sposobem nie mogą osiągnąć zbawienia». Błąd pelagian i nowochrzczeńców potępił uroczyście Sobór Trydencki; por. sess. V, De pecc. orig. can. 4 i sess. VII, De baptis. can. 13. W ostatnim miejscu orzeka Sobór, że jakkolwiek ochrzczone dzieci nie mają aktualnej wiary, należy je przecież liczyć do wiernych. Chociaż bowiem nie mają aktualnej wiary, posiadają wlaną stałą wiarę (fides infusa, fides habitualis). Wiara nie powiada nam, jakim jest los dzieci umierających bez chrztu; tylko Sobór Powszechny Florencki powiada wyraźnie, że nawet ci, którzy tylko w grzechu pierworodnym zejdą ze świata, nie wnijdą do Królestwa Niebieskiego. Stąd wynika, że rodzice mają święty obowiązek, aby chrzest swych dzieci przyśpieszali.

http://www.ultramontes.pl/Chrzest.htm


O PORZĄDKU NADPRZYRODZONYM

O. MARIAN MORAWSKI SI

Co do stosunku ilościowego pomiędzy wybranymi a odrzuconymi także nic pewnego powiedzieć nie można. Św. Tomasz, opierając się na słowach Zbawiciela, wypowiedzianych na końcu przypowieści o godach weselnych: "wielu jest wezwanych, lecz mało wybranych" (Mt. 22, 14), przypuszcza, że więcej bę­dzie ludzi odrzuconych, niż zbawionych (1, kw. 23, art. 7). Chociaż to zdanie nie jest na ogół przyjęte, nie wyda się może przesadnym, jeżeli się je odniesie do całego rodzaju ludzkiego, który na początku był we­zwany przez Boga na gody niebieskie, przez wiarę w zapowiedzianego Odkupiciela świata, a który, jak wiemy z Pisma, wezwania nie posłuchał. Pomyślmy dalej, ile dzieci w Nowym Zakonie umiera bez chrztu odradzającego na żywot wieczny. Chociaż, jak już powiedzieliśmy, losu ich w życiu przyszłym nie można nazwać nieszczęśliwym, przecież nie zażywają szczę­ścia nadprzyrodzonego i w tym znaczeniu są w liczbie odrzuconych. – Co się tyczy chrześcijan, teolo­gowie przeważnie mniemają, że większość z pośród nich się zbawia. Zdaje się to dosyć prawdopodobnym, choćby ze względu na wielką ilość dzieci, umierają­cych po przyjęciu chrztu św. a przed dojściem do uży­wania rozumu. Są i tacy, którzy twierdzą, że większość dorosłych katolików osiągnie zbawienie wieczne. Powołują się w tej mierze chętnie na św. Pawła, który w I liście do Tymoteusza (4, 10) pisze: "nadzieję po­kładamy w Bogu żywym, który jest Zbawicielem wszystkich ludzi, a najwięcej wiernych". Zbawcza wola Boża, która, jak wiemy, w różnym stopniu ludzi dosięga, z pewnością najskuteczniej działa w Kościele prawdziwym, gdzie się nieomylnie przechowuje i głosi cała nauka Chrystusa, gdzie się sprawują wszystkie środki zbawcze, przez Chrystusa ustanowione, gdzie wszyscy węzłem społecznej miłości i nadprzyrodzonej wymiany dóbr duchownych związani, ulegają wi­dzialnemu Namiestnikowi najwyższego Pasterza dusz ludzkich.

http://www.ultramontes.pl/dogma_gratiae_16.htm

Niemowlęta nie są w stanie zastąpić braku chrztu przez wzbudzenie w sobie aktów wiary, nadziei, miłości, ani też nie mogą w sobie wzbudzić pragnienia przyjęcia tego sakramentu. Wierzymy więc, że jeżeli go w rzeczy samej nie przyjęły, nie stają się w żadnym względzie uczestnikami łaski odkupienia, a przeto w Adamie umierając, z Chrystusem Jezusem żadnej nie mają części.

Biskup Jakub Benignus Bossuet († 1704), Wykład nauki katolickiego Kościoła względem tych wiary artykułów, o które dysydenci, osobliwie kalwini się spierają, Lwów 1827, s. 65.

To co tu napisałem powyżej tego się będę trzymał póki kościół nie wyda ostatecznego orzeczenia w sprawie Limbusa pisałem już o tym w poprzednim poście

Możecie się państwo z tym nie zgadzać.
I do nie kogo nie ma żadnych urazów czy coś takiego

A czekam na odpowiedz na moje pytania ?

Czy jest Limbus czy go nie ma bo jeśli wszystkie dzieci uzyskują łaskę pragnienia chrztu i łaskę używania rozumu i przyjmują ją TO NIE MA LIMBUSA( a może tylko niektóre to te co nie otrzymują są przeznaczone do Limbusa?)
Dalej:To jedne mogą tą łaskę pragnienia chrztu przyjąć a inne odrzucić bo mają wolną wolę to jedna się zbawią a inne się potępią i trafią do piekła właściwego gdzie równym karą podlegać będą jak potępieńcy (bo konają już nie tylko w grzechu pierworodnym ale i uczynkowym bo pogardziły łaską Pana Boga czyli mają już 2 grzechy ciężkie) wtedy i sobór Florencki się myli że nie różnym karą podlegać będą i Innocenty twierdzi że za". Karą grzechu pierworodnego jest pozbawienie oglądania Boga, karą zaś grzechu uczynkowego jest męka wiecznego ognia''

Św. Innocenty III. List Maiores Ecclesiae causas do Ymberta, arcybiskupa w Arles, 1201

I jeszcze :będą cierpieć karę piekła właściwego oraz będą cierpieć w ogniu i będą pozbawione oglądania Pana Boga to i Pius VI się mylił :

Fałszywa jest i zuchwała i szkołom katolickim ubliżająca nauka, która wyśmiewa się, jak gdyby to była bajka pelagiańska, z owego miejsca otchłani (wierni zwykle nazywają je otchłanią dzieci), w którym ci, co zmarli tylko z grzechem pierworodnym, cierpią mękę pozbawienia oglądania Boga, bez męki ognia; jak gdyby przez to samo, że ci, co wierzą, że tam nie ma kary ognia, wprowadzali owo miejsce i ów stan pośredni bez winy i kary między królestwem Bożym a potępieniem wiekuistym, o którym bredzą pelagianie”.

Pius VI, Konstytucja Auctorem fidei, 28.08.1794, 26-te zdanie potępione, Przeciwko błędom synodu w Pistoi.

Dusze zaś tych, którzy umierają bądź w uczynkowym grzechu śmiertelnym lub w samym grzechu pierworodnym, natychmiast zstępują do piekła, gdzie jednak nierównym podlegają karom.

Sobór Florencki, Dekret dla Greków, 1439

Pozdrawiam LUK
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: jp7 w Czerwca 03, 2009, 18:53:07 pm
PROSZĘ ZAUWAŻYĆ W TEKŚCIE PONIŻEJ CO JESZCZE TWIERDZI ŚW. TOMASZ o LOSIE TYCH DZIECI A Z NIM INNI '
Owszem. Choć to jednak jedynie "opinia teologiczna".
 
A zapomniał pan że w Katechizmie św. Piusa X jest też napisane:
11. Kiedy należy ochrzcić nowonarodzone dzieci ?
Nowonarodzone dzieci należy ochrzcić jak najszybciej po narodzeniu
Dzieci narodzne mają możliwość "udziału w łasce" poprzez łaskę chrztu świętego. Dzieci nienarodzonych ochrzcić się po prostu nie da! Więc - musi istnieć inna droga dla łaski(!!!)


Tu ma pan inny katechizm:
359. Co się stanie z duszami zmarłych bez Chrztu z samym tylko grzechem pierworodnym?
Dusze tych, którzy umierają bez Chrztu z samym tylko grzechem pierworodnym, są pozbawione szczęścia oglądania Boga twarzą w twarz, nie podlegają jednak innym karom, które są nałożone za grzechy osobiste.
"bez chrztu" to też "bez chrztu pragnienia" czy "bez chrztu krwi", czy też innego, jeśli taki istnieje.

A tu cytat z innej książki:
Dzieci nieochrzczone.
Jakiż los zgotowany jest licznym rzeszom niemowląt schodzących ze świata bez chrztu, które [color]nie zdołały za życia wzbudzić aktu miłości zmazującego jako chrzest pragnienia plamę grzechu pierworodnego[/color]? Czy nauka Kościoła, z dogmatyczną pewnością orzekająca przyjście człowieka na świat w stanie grzechu pierworodnego, wyciąga stąd surowy wniosek, skazujący dzieci nieochrzczone na męki piekła?
Niemowlęctwo to okres życia dziecka od narodzenia do ukończenia pierwszego roku życia. W dodatku autor nie wyklucza możliwości wzbudzenia już u niemowlęcia aktu miłości.

Co dotychczas powiedzieliśmy, dotyczy troski i opieki nad życiem naturalnym, ale w większym o wiele stopniu odnosi się do życia nadprzyrodzonego, które otrzymuje nowo narodzony przez chrzest. W obecnej ekonomii Bożej nie ma innego środka, aby udzielić wspomnianego życia dziecku nie posiadającemu jeszcze użycia rozumu (Nella presente economia non vi e altro mezzo per comunicare questa vita al bambino che non ha ancora uso della ragione). Jednakże, tym niemniej stan łaski w chwili śmierci jest absolutnie konieczny do zbawienia. Bez niego, niemożliwym jest osiągniecie nadprzyrodzonego szczęścia, wizji uszczęśliwiającej Boga. Dla człowieka dorosłego do otrzymania łaski uświęcającej wystarczający jest akt miłości i uzupełnia on brak chrztu; ta droga nie jest możliwa dla dziecka nienarodzonego lub dla nowo narodzonego.
Mimo wszystko - papież nie przesądza tutaj że nie istnieją inne drogi.

Według nauki Kościoła, opartej na objawieniu Syna Bożego, mogą tylko dzieci ochrzczone dojść do wiekuistej szczęśliwości, płynącej z oglądania Boga twarzą w twarz. Dzieci zmarłe bez chrztu św. dostają się na miejsce szczęśliwości naturalnej, lecz do nieba, którego my się spodziewamy, wejść nie mogą. Dlatego największą troską rodziców winno być udzielenie w potrzebie dziecięciu zaraz po przyjściu na świat chrztu św., by nie było pozbawione radości niebieskiej na zawsze.
(...)
Ponieważ według ogólnego przekonania od pierwszej chwili poczęcia ożywia dziecię nie co innego, tylko dusza nieśmiertelna, należy dziecku udzielić chrztu także wówczas, gdy ono wskutek nieszczęśliwego zbiegu okoliczności zawczasu musi opuścić łono macierzyńskie, chociażby to nastąpiło już w pierwszych miesiącach
Znowu - po narodzeniu...

d) Wreszcie przemawiają za koniecznością chrztu dzieci stałe podanie i praktyka Kościoła św., jako też uroczyste wyroki soborów powszechnych. Por. św. Augustyna Epist. 166: «Kto twierdzi, że i niemowlęta[/color=red] otrzymują w Chrystusie zbawienie,(...)
Niemowlęta to dzieci narodzone...

Niemowlęta nie są w stanie zastąpić braku chrztu przez wzbudzenie w sobie aktów wiary, nadziei, miłości, ani też nie mogą w sobie wzbudzić pragnienia przyjęcia tego sakramentu. Wierzymy więc, że jeżeli go w rzeczy samej nie przyjęły, nie stają się w żadnym względzie uczestnikami łaski odkupienia, a przeto w Adamie umierając, z Chrystusem Jezusem żadnej nie mają części.
Tu też niemowlęta...

To co tu napisałem powyżej tego się będę trzymał póki kościół nie wyda ostatecznego orzeczenia w sprawie Limbusa pisałem już o tym w poprzednim poście
Możecie się państwo z tym nie zgadzać.
I do nie kogo nie ma żadnych urazów czy coś takiego
Teoria Limbusa jest doktryna bardzo spójną i logiczną. Ma tylko jeden punkt do którego można się czepiać - Pan Bóg udziela każdemu człowiekowi wystarczających łask do zbawienia. Skoro tak, to musi istnieć choćby potencjalna możliwość zbawienia dla każdego dziecka które umiera w łonie matki. Kościół tego raczej bardziej niż rozstrzygnął - nie rozstrzygnie - na tym fundamencie co został nam dany dużo więcej powiedzieć się nie da.

Czy jest Limbus czy go nie ma bo jeśli wszystkie dzieci uzyskują łaskę pragnienia chrztu i łaskę używania rozumu i przyjmują ją TO NIE MA LIMBUSA( a może tylko niektóre to te co nie otrzymują są przeznaczone do Limbusa?)(...)
Dalej:To jedne mogą tą łaskę pragnienia chrztu przyjąć a inne odrzucić bo mają wolną wolę to jedna się zbawią a inne się potępią i trafią do piekła właściwego gdzie równym karą podlegać będą jak potępieńcy (bo konają już nie tylko w grzechu pierworodnym ale i uczynkowym bo pogardziły łaską Pana Boga czyli mają już 2 grzechy ciężkie
IMHO limbus jest. Łaska nie jest tożsama z łaską sakramentalną, a tylko ta działa "ex opere operato". Tu potrzebne jest zapewne jakaś forma współdziałania z łaską - jaka nie mam pojęcia, ale pozwalająca dokonać wyboru. Konsekwencją jest nadal - limbus albo niebo... To nie tak, ze dzieci te "z automatu" idą do nieba. Z drugiej strony - nie jestem pewny, czy każde odrzucenie łaski jest grzechem ciężkim.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Czerwca 03, 2009, 19:13:55 pm
Cytat: LUK  Dzisiaj o 18:01:26
Czy jest Limbus czy go nie ma bo jeśli wszystkie dzieci uzyskują łaskę pragnienia chrztu i łaskę używania rozumu i przyjmują ją TO NIE MA LIMBUSA( a może tylko niektóre to te co nie otrzymują są przeznaczone do Limbusa?)(...)
Dalej:To jedne mogą tą łaskę pragnienia chrztu przyjąć a inne odrzucić bo mają wolną wolę to jedna się zbawią a inne się potępią i trafią do piekła właściwego gdzie równym karą podlegać będą jak potępieńcy (bo konają już nie tylko w grzechu pierworodnym ale i uczynkowym bo pogardziły łaską Pana Boga czyli mają już 2 grzechy ciężkie

IMHO limbus jest. Łaska nie jest tożsama z łaską sakramentalną, a tylko ta działa "ex opere operato". Tu potrzebne jest zapewne jakaś forma współdziałania z łaską - jaka nie mam pojęcia, ale pozwalająca dokonać wyboru. Konsekwencją jest nadal - limbus albo niebo... To nie tak, ze dzieci te "z automatu" idą do nieba. Z drugiej strony - nie jestem pewny, czy każde odrzucenie łaski jest grzechem ciężkim.


Witam

Jest Limbus OK

Jeśli dokonuje wyboru to ma wolną wolę mniejsza o to jak to się dzieje

Konsekwencją jest nadal - limbus albo niebo... Na pewno nie wydaje mi się ! Jeśli idą do nieba to idą ale jeśli odrzucają łaskę Boga tym samym gardzą dobrocią Pana Boga to jaki grzech popełniają ? Z drugiej strony - nie jestem pewny, czy każde odrzucenie łaski jest grzechem ciężkim. Dla mnie ciężki grzech, bo jeśli przyjmiemy że lekki to kiedy zachodzi w odrzuceniu łaski tak ważnej która decyduje o wiecznym oglądaniu Pana Boga lub nie oglądaniu; -  grzech ciężki śmiertelny ?????????????

Ponadto pisze pan: ''drugiej strony - nie jestem pewny, czy każde odrzucenie łaski jest grzechem ciężkim''?. A może tylko niektóre odrzucenie jest grzechem ciężkim, coś panu się pomylił jak może nie każde odrzucenie być grzechem śmiertelnym a inne lekkim (to albo każde jest ciężkim grzechem albo wszystkie lekkimi) czym różnią się od siebie te dzieci nieważne czy narodzone np.mają 3 dni; czy w łanie matki ?

 czyli cierpią jak potępięńcy karę ognia piekielnego i karę nieoglądania Pana Boga(jak to opisałem w poprzednim poście) więc trafiają do piekła właściwego a nie do Limbusa

W jednym przypadku gdy przyjmują łaskę zbawiają się w drugim idą do piekła TO NIE MA LIMBUSA !!! A pan mówi że jest ???

Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: jp7 w Czerwca 03, 2009, 19:37:24 pm
W jednym przypadku gdy przyjmują łaskę zbawiają się w drugim idą do piekła TO NIE MA LIMBUSA !!! A pan mówi że jest ???
Ok. W takim razie - limbus jest dla dzieci, które mogły zostać ochrzczone - a nie zostały, dla ludzi bez używania rozumu i dla (ewentualnych) dorosłych, którzy nie popełnili by żadnego grzechu śmiertelnego mimo braku chrztu. Dzieci, które nie mogły zostać ochrzczone - mają wybór. Może być?

+++
Dodane choć nie przekonał mnie Pan co do grzechu odrzucenia łaski...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Czerwca 03, 2009, 19:40:02 pm
W jednym przypadku gdy przyjmują łaskę zbawiają się w drugim idą do piekła TO NIE MA LIMBUSA !!! A pan mówi że jest ???
Ok. W takim razie - limbus jest dla dzieci, które mogły zostać ochrzczone - a nie zostały, dla ludzi bez używania rozumu i dla (ewentualnych) dorosłych, którzy nie popełnili by żadnego grzechu śmiertelnego mimo braku chrztu. Dzieci, które nie mogły zostać ochrzczone - mają wybór. Może być?



Witam

Mają wybór a jak odrzucą łaskę pragnienia chrztu patrz poprzedni post...

Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: jp7 w Czerwca 03, 2009, 19:41:34 pm
Limbus dla dzieci i niemowląt narodzonych. Dzieci nienarodzone muszą mieć jakąś możliwość zbawienia.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Czerwca 03, 2009, 19:43:33 pm
Limbus dla dzieci i niemowląt narodzonych. Dzieci nienarodzone muszą mieć jakąś możliwość zbawienia.


PROSZĘ PRZECZYTAĆ :

Tak mają możliwość wyboru albo się zbawią albo się potępią w piekle właściwym, bo odrzuca łaskę chrztu pragnienia.... W takim przypadku nie ma Limbusa

Witam

Jest Limbus OK

Jeśli dokonuje wyboru to ma wolną wolę mniejsza o to jak to się dzieje

Konsekwencją jest nadal - limbus albo niebo... Na pewno nie wydaje mi się ! Jeśli idą do nieba to idą ale jeśli odrzucają łaskę Boga tym samym gardzą dobrocią Pana Boga to jaki grzech popełniają ? Z drugiej strony - nie jestem pewny, czy każde odrzucenie łaski jest grzechem ciężkim. Dla mnie ciężki grzech, bo jeśli przyjmiemy że lekki to kiedy zachodzi w odrzuceniu łaski tak ważnej która decyduje o wiecznym oglądaniu Pana Boga lub nie oglądaniu; -  grzech ciężki śmiertelny Co?Co?Co?Co??

Ponadto pisze pan: ''drugiej strony - nie jestem pewny, czy każde odrzucenie łaski jest grzechem ciężkim''?. A może tylko niektóre odrzucenie jest grzechem ciężkim, coś panu się pomyliło jak może nie każde odrzucenie być grzechem śmiertelnym a inne lekkim (to albo każde jest ciężkim grzechem albo wszystkie lekkimi) czym różnią się od siebie te dzieci nieważne czy narodzone np.mają 3 dni; czy w łanie matki ?

 czyli cierpią jak potępięńcy karę ognia piekielnego i karę nieoglądania Pana Boga(jak to opisałem w poprzednim poście) więc trafiają do piekła właściwego a nie do Limbusa


W jednym przypadku gdy przyjmują łaskę zbawiają się w drugim idą do piekła TO NIE MA LIMBUSA !!! A pan mówi że jest Co?

Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Czerwca 03, 2009, 19:51:25 pm
Limbus dla dzieci i niemowląt narodzonych. Dzieci nienarodzone muszą mieć jakąś możliwość zbawienia.

Witam

I wracamy do początku

Jeśli dzieci w łonach matem mają możliwość zbawienia kiedy umierają (to mają możliwość WYBORU zbawienia albo potępienia bo konają w 2 grzechach nie tylko w pierworodnym odrzucą łaskę Pana Boga lub ją przyjmą)  to czemu nie może Pan Bóg udzielić tych samych łaski dzieciom co dopiero narodzonym które mają np 1 dzień i umierają bez chrztu, też powinny mieć wybór jak powyżej, tylko że w obu przypadkach nie ma Limbusa bo jedne się zbawiają inne podlegają tym samy karą co potępieńcy i ciepią w dwojaki sposób w ogniu piekielnym i nie oglądają Pana Boga
No to nadal nie ma Limbusa a może go nie ma faktycznie to by było rozwiązanie, bo i niemowlęta które mają 1 dzień (i konają bez chrztu) lub dzieci w łanach matek konające miały by możliwość wyboru trafiały by lub do nieba lub do piekła właściwego(bo odrzuciły łaskę) i tam cierpiały by jak potępieńcy oraz karę ognia piekielnego i karę nie oglądani Pana Boga ale wtedy nie ma Limbusa

tylko że Pius VI by się mylił i sobór Florencki że nie równym karą podlegają


Dusze zaś tych, którzy umierają bądź w uczynkowym grzechu śmiertelnym lub w samym grzechu pierworodnym, natychmiast zstępują do piekła, gdzie jednak nierównym podlegają karom.

Sobór Florencki, Dekret dla Greków, 1439

Mówimy, że należy rozróżniać dwojaki grzech, tj. pierworodny i uczynkowy: pierworodny, który się zaciąga bez zgody, i uczynkowy, który się popełnia za zgodą. Pierworodny, który się zaciąga bez zgody, bez zgody gładzi się mocą sakramentu; uczynkowy zaś popełnia się za zgodą, nie bywa zgładzony bez zgody... Karą grzechu pierworodnego jest pozbawienie oglądania Boga, karą zaś grzechu uczynkowego jest męka wiecznego ognia.

Św. Innocenty III. List Maiores Ecclesiae causas do Ymberta, arcybiskupa w Arles, 1201

Fałszywa jest i zuchwała i szkołom katolickim ubliżająca nauka, która wyśmiewa się, jak gdyby to była bajka pelagiańska, z owego miejsca otchłani (wierni zwykle nazywają je otchłanią dzieci), w którym ci, co zmarli tylko z grzechem pierworodnym, cierpią mękę pozbawienia oglądania Boga, bez męki ognia[/color]; jak gdyby przez to samo, że ci, co wierzą, że tam nie ma kary ognia, wprowadzali owo miejsce i ów stan pośredni bez winy i kary między królestwem Bożym a potępieniem wiekuistym, o którym bredzą pelagianie”.

Pius VI, Konstytucja Auctorem fidei, 28.08.1794, 26-te zdanie potępione, Przeciwko błędom synodu w Pistoi.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Czerwca 03, 2009, 20:06:26 pm
Limbus dla dzieci i niemowląt narodzonych. Dzieci nienarodzone muszą mieć jakąś możliwość zbawienia.
jp7:Ok. W takim razie - limbus jest dla dzieci, które mogły zostać ochrzczone - a nie zostały, dla ludzi bez używania rozumu i dla (ewentualnych) dorosłych, którzy nie popełnili by żadnego grzechu śmiertelnego mimo braku chrztu. Dzieci, które nie mogły zostać ochrzczone - mają wybór. Może być?


A i jeszcze pierwsze zdanie czyli są z góry przeznaczone do Limbusa nie miały wyboru a te drugie mają dlaczego??? A ta drugie mają możliwość wyboru, czemu Pan Bóg nie miał by dać tych samych łask tym dzieciom które konają w łonach matem i te które np żyją 1 dzień i konają bez chrztu czym się różnią ?

 ;)
 
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: jp7 w Czerwca 03, 2009, 20:49:46 pm
1) Nie ma predestynacji. Nie ma "z góry przeznaczenia do limbusa".
2) Istnienie drogi zbawienia dla nienarodzonych MUSI istnieć, inaczej - dzieci nienarodzone były by zupełnie pozbawione zupełnie możliwości zbawienia. Dzieci narodzone mają co najmniej możliwość chrztu. Czy jest to wybór, czy coś zupełnie innego - pojęcia nie mam. 
3) Nie równym karą podlegają ludzie choćby ze względu na nie równą winę (i nie równe środki, jakie dla zbawienia ludzie mieli do dyspozycji. Oczywistym jest - że różną winę ma teolog, a różną głupek wioskowy)
4) "Karą grzechu pierworodnego" może oznaczać  choćby "karą za uporczywe trwanie w grzechu pierworodnym"...

Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Krusejder w Czerwca 03, 2009, 20:59:05 pm
Limbus dla dzieci i niemowląt narodzonych. Dzieci nienarodzone muszą mieć jakąś możliwość zbawienia.

na jakiej podstawie Pan to stwierdził ? czy jest jakaś konwencja uznająca zbawienie za prawo człowieka ?
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: jp7 w Czerwca 03, 2009, 21:30:57 pm
na jakiej podstawie Pan to stwierdził ? czy jest jakaś konwencja uznająca zbawienie za prawo człowieka ?
Cytowane twierdzenie z katechizmu - "wszystkim tez [Pan Bóg]udziela łask potrzebnych do żywota wiecznego;" - dla dzieci narodzonych jest to co najmniej łaska płynąca ze chrztu. A dla nienarodzonych?
BTW - zbawienie jest JEDYNYM prawem człowieka. ;)
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Krusejder w Czerwca 03, 2009, 22:10:18 pm
na jakiej podstawie Pan to stwierdził ? czy jest jakaś konwencja uznająca zbawienie za prawo człowieka ?
Cytowane twierdzenie z katechizmu - "wszystkim tez [Pan Bóg]udziela łask potrzebnych do żywota wiecznego;" - dla dzieci narodzonych jest to co najmniej łaska płynąca ze chrztu. A dla nienarodzonych?
BTW - zbawienie jest JEDYNYM prawem człowieka. ;)

Szanowny Panie JP7,
artykół 288 znajduje się w zakładce "O łasce"; łaski dawane są wszystkim ludziom, jednakowoż łaski rozumowe tym, którzy już posiadają zdolność uzywania rozumu. To jest mam nadzieję, jasne i oczywiste.

Natomiast co do Pańskich pozostałych wypowiedzi, to zachęcam lekturę znakomitego tekstu x. Stehlina o katolickiej i posoborowej eschatologji http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/433
Proponuję poczytać podrozdziały o optymiźmie zbawienia, śmierci, niebie, bowiem z Pańskich wypowiedzi co i rusz wyskakuje Rahner oraz von Balthasar ...

jak mówił nasz zacny kolega znany na FF jako Ultraślimak: "to nie jest katolickie" ...
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: jp7 w Czerwca 04, 2009, 13:51:20 pm
Proponuję poczytać podrozdziały o optymiźmie zbawienia, śmierci, niebie, bowiem z Pańskich wypowiedzi co i rusz wyskakuje Rahner oraz von Balthasar ...
Baltasara von Rahnera nie czytałem ;)

Panie Krusejder - czym innym jest nadzieja zbawienia[/b] czym innym optymizm zbawienia. Właśnie ze względu na nadzieję zbawienia Kościół o nikim nie twierdzi, że z całą pewnością jest w piekle. Twierdzi tylko warunkowo - jeśli umarł bez łaski uświęcającej. Ergo tak jak możemy mieć nadzieję zbawienia nawet w stosunku do zbrodniarzy, samobójców, heretyków, schizmatyków, apostatów czy też siebie ;)- tak możemy i do dzieci zmarłych bez chrztu z wody. Wszak "bez chrztu z wody" nie oznacza "bez chrztu w ogóle" ani "bez łaski uświęcającej".

Czym innym jest istnienie drogi do zbawienia - czym innym przesądzanie o tym, czy ktoś z tej drogi skorzysta. Nawet mason, który na dodatek popełnił samobójstwo - nie został potępiony  (podaję za św. Ojcem Pio). Ale na podstawie istnienia takiej szansy - tylko głupi twierdzi, że wszyscy masoni, albo wszyscy samobójcy potępieni nie będą. Potencjalna droga zbawienia musi istnieć, nawet, jeżeli nikt nigdy z niej nie skorzysta. Jest reguła - i są wyjątki.


Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Czerwca 06, 2009, 12:58:55 pm
1) Nie ma predestynacji. Nie ma "z góry przeznaczenia do limbusa".
2) Istnienie drogi zbawienia dla nienarodzonych MUSI istnieć, inaczej - dzieci nienarodzone były by zupełnie pozbawione zupełnie możliwości zbawienia. Dzieci narodzone mają co najmniej możliwość chrztu. Czy jest to wybór, czy coś zupełnie innego - pojęcia nie mam. 
3) Nie równym karą podlegają ludzie choćby ze względu na nie równą winę (i nie równe środki, jakie dla zbawienia ludzie mieli do dyspozycji. Oczywistym jest - że różną winę ma teolog, a różną głupek wioskowy)
4) "Karą grzechu pierworodnego" może oznaczać  choćby "karą za uporczywe trwanie w grzechu pierworodnym"...

+++
 JP 7:  Dodane choć nie przekonał mnie Pan co do grzechu odrzucenia łaski...



Wracam do kwestii :



To inaczej :

Witam

Jest Limbus OK

Jeśli dokonuje wyboru to ma wolną wolę mniejsza o to jak to się dzieje

Konsekwencją jest nadal - limbus albo niebo... Na pewno nie wydaje mi się ! Jeśli idą do nieba to idą ale jeśli odrzucają łaskę Boga tym samym gardzą dobrocią Pana Boga to jaki grzech popełniają ? Z drugiej strony - nie jestem pewny, czy każde odrzucenie łaski jest grzechem ciężkim. Dla mnie ciężki grzech, bo jeśli przyjmiemy że lekki to kiedy zachodzi w odrzuceniu łaski tak ważnej która decyduje o wiecznym oglądaniu Pana Boga lub nie oglądaniu; -  grzech ciężki śmiertelny ?????

Ponadto pisze pan: ''drugiej strony - nie jestem pewny, czy każde odrzucenie łaski jest grzechem ciężkim''?. A może tylko niektóre odrzucenie jest grzechem ciężkim, coś panu się pomyliło jak może nie każde odrzucenie być grzechem śmiertelnym a inne lekkim (to albo każde jest ciężkim grzechem albo wszystkie lekkimi) czym różnią się od siebie te dzieci nieważne czy narodzone np.mają 3 dni; czy w łanie matki ?

Nawet jak takie odrzucenie łaski było by grzechem lekkim (dziwne że odrzucenie jeno było by grzechem lekkim a w innym wypadku był by to grzech ciężki) to te dzieci mają wtedy wybór albo piekło właściwe (całkowite odrzucenie łaski grzech śmiertelny ) lub czyściec(grzech lekki)  a potem niebo wiec wg. takiego myślenia DALEJ NIE MA LIMBUSA  !

 czyli cierpią jak potępieńcy karę ognia piekielnego i karę nieoglądania Pana Boga(jak to opisałem w poprzednim poście) więc trafiają do piekła właściwego a nie do Limbusa

W jednym przypadku gdy przyjmują łaskę zbawiają się w drugim idą do piekła TO NIE MA LIMBUSA !!! A pan mówi że jest Co?


Dalej :

Pan Bóg ma wolę zbawczą dla każdego człowieka (tu:ma pan o  tym: http://www.ultramontes.pl/dogma_gratiae_15.htm) dalej jeśli dziecko narodzone i mające 1godzinę(i nie miało możliwości chrztu lub miało ale nie zostało ochrzczone) czy dziecko nienarodzone w łonie matki umiera to:

W obu przypadkach Pan Bóg daje takiemu dzieciom używanie rozumu i wybór (ma przecież takie dziecko w tym przypadku wolna wolę) to jeśli nienarodzonemu dziecku Pan Bóg daje używanie rozumu(i łaskę pragnienia chrztu) to i temu drugiemu również (ponieważ miało szansę lub jej niem miało na chrzest ale skonało bardzo szybko po urodzeniu) bo przecież to dziecko które się narodziło miało by mniejsze szanse na zbawienie a nienarodzone miło by już w łonie matki używanie rozumu i wybór NIEBO LUB piekło właściwe(czyli większe szanse), to czemu to które skonało od razu po urodzeniu nie ma mieć tej samej łaski?

A czemu piszę że Piekło właściwe bo jeśli Pan Bóg daje używanie rozumu to tym samym dziecko w łonie matki ma również wolną wolę i wybór, a może sprzeciwić się i postąpić wbrew ZBAWCZEJ WOLI BOŻEJ i buntuje i idzie za swoją wolą(o buncie parzy poniżej "Dzieci nieochrzczone")buntuje się przeciwko tej woli i odrzuca łaskę(i popełnia grzech śmiertelny) lub ją przyjmuje to tym samym albo się zbawia albo się potępia w piekle właściwym potępia się bo kona już w 2 GRZECHACH PIERWORODNYM i UCZYNKOWYM buncie przeciwko woli Bożej
Więc nie ma Limbusa.

Papież Innocenty III pisze o tym jaka kara jest za grzech pierworodny a jak za uczynkowy , biorąc je razem dana dusza cierpi obie kary nie ogląda Pana Boga i podlega karze ognia piekielnego

A do odchłani są trafiają dusze co mają tylko grzech pierworodny

wtedy i sobór Florencki się myli że nie różnym karą podlegać będą i

Innocenty twierdzi że za". Karą grzechu pierworodnego jest pozbawienie oglądania Boga, karą zaś grzechu uczynkowego jest męka wiecznego ognia''

Św. Innocenty III. List Maiores Ecclesiae causas do Ymberta, arcybiskupa w Arles, 1201

I jeszcze :będą cierpieć karę piekła właściwego oraz będą cierpieć w ogniu i będą pozbawione oglądania Pana Boga to i Pius VI się mylił :

Fałszywa jest i zuchwała i szkołom katolickim ubliżająca nauka, która wyśmiewa się, jak gdyby to była bajka pelagiańska, z owego miejsca otchłani (wierni zwykle nazywają je otchłanią dzieci), w którym ci, co zmarli tylko z grzechem pierworodnym, cierpią mękę pozbawienia oglądania Boga, bez męki ognia; jak gdyby przez to samo, że ci, co wierzą, że tam nie ma kary ognia, wprowadzali owo miejsce i ów stan pośredni bez winy i kary między królestwem Bożym a potępieniem wiekuistym, o którym bredzą pelagianie”.

Pius VI, Konstytucja Auctorem fidei, 28.08.1794, 26-te zdanie potępione, Przeciwko błędom synodu w Pistoi.

Dusze zaś tych, którzy umierają bądź w uczynkowym grzechu śmiertelnym lub w samym grzechu pierworodnym, natychmiast zstępują do piekła, gdzie jednak nierównym podlegają karom.

Sobór Florencki, Dekret dla Greków, 1439

1) Nie ma predestynacji. Nie ma "z góry przeznaczenia do limbusa".
2) Istnienie drogi zbawienia dla nienarodzonych MUSI istnieć, inaczej - dzieci nienarodzone były by zupełnie pozbawione zupełnie możliwości zbawienia. Dzieci narodzone mają co najmniej możliwość chrztu. Czy jest to wybór, czy coś zupełnie innego - pojęcia nie mam.
3) Nie równym karą podlegają ludzie choćby ze względu na nie równą winę (i nie równe środki, jakie dla zbawienia ludzie mieli do dyspozycji. Oczywistym jest - że różną winę ma teolog, a różną głupek wioskowy)
4) "Karą grzechu pierworodnego" może oznaczać  choćby "karą za uporczywe trwanie w grzechu pierworodnym"...

Dzieci nieochrzczone.

Jakiż los zgotowany jest licznym rzeszom niemowląt schodzących ze świata bez chrztu, które nie zdołały za życia wzbudzić aktu miłości zmazującego jako chrzest pragnienia plamę grzechu pierworodnego? Czy nauka Kościoła, z dogmatyczną pewnością orzekająca przyjście człowieka na świat w stanie grzechu pierworodnego, wyciąga stąd surowy wniosek, skazujący dzieci nieochrzczone na męki piekła?
Według teologów męki piekła przeznaczone są tylko dla tych, którzy obrazili Pana Boga ciężkimi grzechami osobistymi czyli uczynkowymi i za grzechy te nie żałowali. Dzieci zmarłe bez chrztu przed przyjściem do wieku stosowania rozumu nie buntowały się przeciw Bogu, żadnej nie popełniły osobistej nieprawości, nie zasłużyły więc na dręczące kary piekła. Zeszły jednak ze świata z ciężką, wprawdzie tylko dziedziczną, zmazą grzechu pierworodnego, tj. bez łaski uświęcającej, która jest jedynym zadatkiem nadprzyrodzonego życia i błogosławionego oglądania Boga na wieki w niebie. Zatem dusza dziecka nieochrzczonego pozbawiona jest prawa do istotnego szczęścia nieba. Chociaż więc szczęścia w Bogu nie zdobywa, to strata ta z istoty swej mniej mu bolesna, bo nie poznało i nie zaznało nigdy dobra utraconego. Przeciwnie, dzieci te doznają w pewnej mierze szczęścia przyrodzonego, wynikającego stąd, że poznają Boga z rzeczy stworzonych, kochają go stosownie do zdolności swej natury, nie podlegają smutkowi, boleściom i chorobom, nie uczuwają łaknienia lub pragnienia fizycznego, nie są dręczone wybuchami namiętności.
Taka jest nauka św. Tomasza oparta na wnioskach rozumu i wiary. Tą samą miarą, co i dzieci nieochrzczone sądzeni będą wszyscy pozbawieni rozumu np. idioci, kretyni, niezdolni są do wzbudzenia aktów wiary, nadziei i miłości.

Poznań 1911
Nakładem i czcionkami Drukarni i Księgarni Św. Wojciecha.
Za zezwoleniem Władzy Duchownej.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: jp7 w Czerwca 06, 2009, 17:16:01 pm
Panie LUK - zatem Pan twierdzi, że mają zamkniętą drogę do zbawienia?
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Czerwca 06, 2009, 20:01:56 pm
Panie LUK - zatem Pan twierdzi, że mają zamkniętą drogę do zbawienia?

Twierdzę to co Pius XII "Co dotychczas powiedzieliśmy, dotyczy troski i opieki nad życiem naturalnym, ale w większym o wiele stopniu odnosi się do życia nadprzyrodzonego, które otrzymuje nowo narodzony przez chrzest. W obecnej ekonomii Bożej nie ma innego środka, aby udzielić wspomnianego życia dziecku nie posiadającemu jeszcze użycia rozumu (Nella presente economia non vi e altro mezzo per comunicare questa vita al bambino che non ha ancora uso della ragione). Jednakże, tym niemniej stan łaski w chwili śmierci jest absolutnie konieczny do zbawienia. Bez niego, niemożliwym jest osiągniecie nadprzyrodzonego szczęścia, wizji uszczęśliwiającej Boga. Dla człowieka dorosłego do otrzymania łaski uświęcającej wystarczający jest akt miłości i uzupełnia on brak chrztu; ta droga nie jest możliwa dla dziecka nienarodzonego lub dla nowo narodzonego.

Pius XII. Przemowa na kongresie Stowarzyszenia Włoskich Katolickich Położnych, 29 października 1954 roku (AAS, 46 (1954) 841).

Jeśli limbus jest....to kto jest w nim ? Jeśli umarłe dzieci narodzone konają w grzechu pierworodnym lub dzieci w łonach matek to jak powyżej maja wybór...

ja tylko udowadniam że taki tok myślenia że jedne dzieci (te w łonach matek) mają większe szanse na zbawienie a te narodzone mniejsze bo mogły mieć chrzest i go nie miały lub nie  mogły go mieć to nie miały; czyli nie miały używania rozumu czyli takiej samej pomocy Pana Boga i kolejnej łaski a dlaczego czym się od siebie różnią tym że jedne się narodziły drugie nie???( a jeśli mają to otrzymują taki sam wybór) jak te dzieci nienarodzone (które miały używanie rozumu i wybór albo przyjąć łaskę lub jej nie przyjąć bo mają wolną wolę i mogą nie chcieć zbawienia wtedy się potępiają w piekle właściwym bo buntują się przeciwko woli zbawczej Pana Boga i odrzucają jego łaskę popełniając tym samym grzech śmiertelny uczynkowy 

Czyli w obu przypadkach LIMBUS by nie istniał.

Bóg wszystko osądzi ja się trzymam tego co zawsze Kościół św. w tym względzie nauczał : http://krzyz.nazwa.pl/forum/index.php/topic,778.msg72074.html#msg72074
http://swiety.krzyz.org/limbus.htm
http://www.ultramontes.pl/Dogmatyka_katolicka_Czesc_szczegolowa_X_J_Tylka_Tarnow_1900.djvu
strony : 558 do 559

Dziękuję za miłą wymianę zdań naprawdę miło mi było dyskutować z panem i innymi uczestnikami tej dyskusji POZDRAWIAM

 :)
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Ks. Grzegorz w Czerwca 06, 2009, 22:18:20 pm
A ja ufam i czekam na Sąd Ostateczny. Nikt tam nie będzie osądzony niesprawiedliwie.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Andris krokodyl różańcowy w Czerwca 16, 2009, 14:19:24 pm
Z drżeniem serca, nadzieją i radością oczekujemy Sądu Ostatecznego!
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Lutego 01, 2010, 13:28:03 pm
Christus Rex

Tu jest sporo informacji co do takich dzieci bez tu umierających :

http://www.ultramontes.pl/Dogmatyka_katolicka_Czesc_szczegolowa_X_J_Tylka_Tarnow_1900.djvu
strony : 558 do 559
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: ryszard1966 w Lutego 01, 2010, 13:37:13 pm
na starych cmentarzach są groby takich dzieci, na ogół pod parkanem cmentarza. Teraz to chyba się zmieniło podejście KK do takich pogrzebów, bo juz takich małych grobów się nie muruje. Nie wchodzę w obecnym moim poście w tematy dogmatyczne limbusa.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: mac w Lutego 01, 2010, 20:22:12 pm
Christus Rex

Tu jest sporo informacji co do takich dzieci bez tu umierających :

http://www.ultramontes.pl/Dogmatyka_katolicka_Czesc_szczegolowa_X_J_Tylka_Tarnow_1900.djvu
strony : 558 do 559

Jakim programem to otworzyć? ???
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Nathanael w Lutego 01, 2010, 20:25:44 pm
Tam na stronie, w którymś miejscu jest napisane.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: manna w Lutego 01, 2010, 20:41:58 pm
Jakim programem to otworzyć? ???

http://www.djvu.com.pl/download.php
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Lutego 02, 2010, 12:32:50 pm
Christus Rex

Tu jest sporo informacji co do takich dzieci bez tu umierających :

http://www.ultramontes.pl/Dogmatyka_katolicka_Czesc_szczegolowa_X_J_Tylka_Tarnow_1900.djvu
strony : 558 do 559

Jakim programem to otworzyć? ???

Christus Rex na instalkach.pl :

http://www.instalki.pl/programy/download/przegladarki_grafiki/DjVu_Browser_Plugin.php

Polska wersja ja z niej korzystam i jest dobra
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Michał Barcikowski w Lutego 02, 2010, 12:48:18 pm
A ja ufam i czekam na Sąd Ostateczny. Nikt tam nie będzie osądzony niesprawiedliwie.

Przypominam o sądzie szczegółowym.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: LUK w Lutego 02, 2010, 13:13:28 pm
A ja ufam i czekam na Sąd Ostateczny. Nikt tam nie będzie osądzony niesprawiedliwie.

Przypominam o sądzie szczegółowym.

Christus Rex

Tak ale w podanym linku na stronach: 558 do 559 jest wyrażona nauka Katolicka
Tak wiem, że sąd szczegółowy będzie i jestem z tego zadowolony 

Kościół trzymał się zdania że takie dzieci umarłe po narodzeniu lub w łonach matek będą naturalnie szczęśliwe ale nie będą w niebie np :

Św. Tomasz (In II dist. 33 q. 2. a. 2, ad. 5) zdaje się nawet skłaniać do tego zdania, że dusze dzieci zmarłych bez Chrztu św., posiądą pewną szczęśliwość naturalną, czyli przyrodzonymi władzami duszy połączą się z Bogiem. Zdanie to niemal ogólnie przyjmują teologowie katoliccy: Suarez, De Vitiis et peccatis, disp. IX, s. 2, n. 18; Lessius, De perfectionibus moribusque divinis, XIII, 22...; Mazzella, De Deo Creante, n. 1050... i inni bardzo liczni''.

Natomiast nie ma dogmatu wiary o tym, Pan Bóg osądzi ja się trzymam powyższego zdania św. Toamasz
Pocieszające zdania :


DOGMAT ŁASKI

19 WYKŁADÓW

O PORZĄDKU NADPRZYRODZONYM

O. MARIAN MORAWSKI SI
 
WYKŁAD XV.
JAK ZBAWCZA WOLA BOŻA DOSIĘGA DZIECI
BEZ CHRZTU UMIERAJĄCYCH

W rozpoczętej rzeczy o zbawczej woli Bożej i związanym z nią rozdawnictwie łask, został mi jeszcze jeden punkt do omówienia, mianowicie czy i jak ta wola zbawcza rozciąga się i na dzieci, które giną przed przyjściem na świat, nie mając możności przy­jęcia chrztu świętego, tego niezbędnego środka zbawienia. Łatwa odpowiedź, która się nasuwa, że te dzieci nie są bezwinne, ponieważ mają grzech pierworodny, nie jest wystarczająca, widzieliśmy bowiem, że powszechna zbawcza wola Boża trwa nawet po grzechu Adamo­wym, że Odkupienie Chrystusowe rozciąga się na cały rodzaj ludzki. Grzech pierworodny nie może zatem być brany w rachubę, jako powód uchylający zbawczą wolę Bożą odnośnie do dzieci przedwcześnie ginących. Nie wystarczy też powiedzieć, że te dzieci, jakkolwiek bez chrztu umierają, zażywają jednak po śmierci pewnego szczęścia naturalnego, bo to tłumaczy wpraw­dzie, dlaczego nie ma w tym żadnej niesprawiedliwości, że te dzieci nie posiadły środka dostąpienia szczęścia nadprzyrodzonego, ale nie tłumaczy tego, o co wła­ściwie tu chodzi, mianowicie, że Pan Bóg także te du­sze chce zbawić, czyli doprowadzić je do szczęścia nadprzyrodzonego.

O konieczności Chrztu świętego

d) Wreszcie przemawiają za koniecznością chrztu dzieci stałe podanie i praktyka Kościoła św., jako też uroczyste wyroki soborów powszechnych. Por. św. Augustyna Epist. 166: «Kto twierdzi, że i niemowlęta otrzymują w Chrystusie zbawienie, które bez przyjęcia Jego sakramentu z tego świata schodzą, ten sprzeciwia się w rzeczywistości nie tylko nauce apostolskiej, ale i Kościół cały potępia, bo dlatego się właśnie przyśpiesza chrzest dzieci, ponieważ wierzymy niewątpliwie, że żadnym innym sposobem nie mogą osiągnąć zbawienia». Błąd pelagian i nowochrzczeńców potępił uroczyście Sobór Trydencki; por. sess. V, De pecc. orig. can. 4 i sess. VII, De baptis. can. 13. W ostatnim miejscu orzeka Sobór, że jakkolwiek ochrzczone dzieci nie mają aktualnej wiary, należy je przecież liczyć do wiernych. Chociaż bowiem nie mają aktualnej wiary, posiadają wlaną stałą wiarę (fides infusa, fides habitualis). Wiara nie powiada nam, jakim jest los dzieci umierających bez chrztu; tylko Sobór Powszechny Florencki powiada wyraźnie, że nawet ci, którzy tylko w grzechu pierworodnym zejdą ze świata, nie wnijdą do Królestwa Niebieskiego. Stąd wynika, że rodzice mają święty obowiązek, aby chrzest swych dzieci przyśpieszali.

http://www.ultramontes.pl/Chrzest.htm
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: x. Tomko z Toruńca w Lutego 02, 2010, 19:05:04 pm
Tak czytam posty z tego tematu i przychodzą mi na myśl wiersze Herberta i Leśmiana (zaznaczyłem fragmenty moim zdaniem pasujące do wątku):

 
Bolesław Leśmian
 Urszula Kochanowska


 Gdy po śmierci w niebiosów przybyłam pustkowie,
Bóg długo patrzał na mnie i głaskał po głowie.
— „Zbliż się do mnie, Urszulo! Poglądasz jak żywa…
Zrobię dla cię, co zechcesz, byś była szczęśliwa”.
— „Zrób tak, Boże — szepnęłam — by w nieb Twoich krasie
Wszystko było tak samo, jak tam — w Czarnolasie!” —
I umilkłam zlękniona i oczy unoszę,
By zbadać, czy się gniewa, że Go o to proszę?
Uśmiechnął się i skinął — i wnet z Bożej łaski
Powstał dom kubek w kubek, jak nasz — Czarnolaski.
I sprzęty i donice rozkwitłego ziela
Tak podobne, aż oczom straszno od wesela!
I rzekł: „Oto są — sprzęty, a oto — donice.
Tylko patrzeć, jak przyjdą stęsknieni rodzice!
I ja, gdy gwiazdy do snu poukładam w niebie,
Nieraz do drzwi zapukam, by odwiedzić ciebie!”
I odszedł, a ja zaraz krzątam się, jak mogę, —
Więc nakrywam do stołu, omiatam podłogę —
I w suknię najróżowszą ciało przyoblekam
 I sen wieczny odpędzam — i czuwam — i czekam…
Już świt pierwszą roznietą złoci się po ścianie,

Gdy właśnie słychać kroki i do drzwi pukanie…

Więc zrywam się i biegnę! Wiatr po niebie dzwoni!

Serce w piersi zamiera… Nie!… To — Bóg, nie oni!…



Herbert Zbigniew

U wrót doliny

Po deszczu gwiazd
na łące popiołów
zebrali się wszyscy pod strażą aniołów

z ocalałego wzgórza
można objąć okiem
całe beczące stado dwunogów

naprawdę jest ich niewielu
doliczając nawet tych którzy przyjdą
z kronik bajek i żywotów świętych

ale dość tych rozważań
przenieśmy się wzrokiem
do gardła doliny
z którego dobywa się krzyk

po świście eksplozji
po świście ciszy
ten głos bije jak źródło żywej wody

jest to jak nam wyjaśniają
krzyk matek od których odłączają dzieci
gdyż jak się okazuje
będziemy zbawieni pojedynczo


aniołowie stróże są bezwzględni
i trzeba przyznać mają ciężką robotę

ona prosi
- schowaj mnie w oku
w dłoni w ramionach
zawsze byliśmy razem
nie możesz mnie teraz opuścić
kiedy umarłam i potrzebuję czułości

starszy anioł
z uśmiechem tłumaczy nieporozumienie

staruszka niesie
zwłoki kanarka
(wszystkie zwierzęta umarły trochę wcześniej)
był taki miły - mówi z płaczem
wszystko rozumiał
kiedy powiedziałam -
głos jej ginie wśród ogólnego wrzasku

nawet drwal
którego trudno posądzić o takie rzeczy
stare zgarbione chłopisko
przyciska siekierę do piersi
- całe życie była moja
teraz też będzie moja
żywiła mnie tam
wyżywi tu
nikt nie ma prawa
- powiada -
nie oddam

ci którzy jak się zdaje
bez bólu poddali się rozkazom
idą spuściwszy głowy na znak pojednania
ale w zaciśniętych pięściach chowają
strzępy listów wstążki włosy ucięte
i fotografie
które jak sądzą naiwnie
nie zostaną im odebrane

tak to oni wyglądają
na moment
przed ostatecznym podziałem
na zgrzytających zębami
i śpiewających psalmy


(Czytam te wiersze, no tak - Herbert ma rację - jest jak jest: żona po lewej, mąż po prawej stronie, św. Perpetua - męczennica, w chwale nieba, jej ojciec  - poganin, no... (vide wspaniały opis bólu córki chrześcijanki na widok (niesłusznych przecież) boleści ojca poganina w opisie procesu św. Perpetuły i Felicyty).

Na koniec moja myśl oparta o wstęp do "Boskiej komedii" Dantego, wyd. Christianitas - człowiek w piekle musi być nieszczęśliwy, a człowiek oglądający Boga w niebie musi być szczęśliwy. W całej pełni - bo inaczej nie byłoby szczęścia doskonałego ani nieszczęścia. Gdy ktoś jest w niebie, na przykład mąż czy dziecko, to widząc Boga doznaje takiego szczęścia, że nie zauważa zupełnie tego, że jego żona czy rodzice są w piekle (to odnośnie jednego postu, czy możemy być szczęśliwi w niebie bez naszego dziecka, dedykując autorowi fragment z Herberta i końcowy Leśmiana - a p. LUK będzie uprzejmy przytoczyć fragment z Summy o tym, czy nasz anioł stróż jest smutny, gdy człowiek mu powierzony zostaje potępiony).

Któryś z filozofów - nie pamiętam, czy Kant, czy jakiś inny - powiedział, że filozof może snuć rozważania o wyprowadzeniu dobra ze zła w ciszy swego gabinetu, ale co ma on powiedzieć matce, której przed chwilą zmarło dziecko...

Ale z drugiej strony - ból zaślepia, a nie otwiera na prawdę. Tak czy nie?

Swoją drogą, mam wrażenie, że dawniej ludzie byli jakby, czy ja wiem, twardsi? A może nie? Kochanowski? W końcu Dante też płakał nad potępionymi w piekle (choć tych w niższym potrafił bez mrugnięcia okiem nie żałować)...

Czy naprawdę będziemy mniej szczęśliwi w niebie bez naszych dzieci, żon, mężów, rodziców etc.?

Być potępionym - ciężka rzecz. Być zbawionym - ???
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: manna w Lutego 02, 2010, 22:23:44 pm
interpretowanie tego wiersza Herberta bez kontekstu jakim są przeżycia wojenne jest trochę chybione.

jak możemy być mniej szczęśliwi oglądając Boga twarzą w twarz? my tu jesteśmy tylko podróżnymi, in hac lacrimarum valle.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Bartek w Lutego 09, 2010, 10:14:55 am
Proszę posłuchać, jak pełne nadziei są modlitwy obrzędu „Benedictio mulieris post partum infante mortuo”, który dekretem Świętej Kongregacji Obrzędów z 1896 r. może być stosowany również wobec matki, której dziecko zmarło bez chrztu:

Módlmy się.
Wszechmogący, wieczny Boże, któryś raczył powołać dziecko tej niewiasty do królestwa niebieskiego: racz i służebnicy Swojej, Panie, okazać miłosierdzie i spraw, aby przez zasługi najświętszej Męki Twojej, za przyczyną Najświętszej Maryi, zawsze Dziewicy, oraz wszystkich Świętych Twoich pocieszona, zwyciężyła ból i mężnie podjęła swoje obowiązki, a kiedyś w tymże królestwie Twoim z dzieckiem swoim radowała się bez końca. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: conservative revolutionary w Października 15, 2016, 02:26:15 am
Proszę posłuchać, jak pełne nadziei są modlitwy obrzędu „Benedictio mulieris post partum infante mortuo”, który dekretem Świętej Kongregacji Obrzędów z 1896 r. może być stosowany również wobec matki, której dziecko zmarło bez chrztu

Wręcz odwrotnie niż Pan pisze - zgodnie z tym dekretem NIE WOLNO stosować tego błogosławieństwa gdy dziecko zmarło bez chrztu

http://mszatrydencka.waw.pl/images/stories/pdf/Rituale/06.%20benedictio%20mulieris%20post%20partum%20infante%20mortuo.pdf
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Bartek w Października 15, 2016, 14:23:46 pm
Tam chodzi o to, że nie należy odmawiać prośbie takiej matki. Proszę przeczytać tekst łaciński rubryki.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: conservative revolutionary w Października 15, 2016, 19:20:07 pm
Faktycznie sugerowałem się polskim tłumaczeniem. Łaciny nie znam, a zinterpretowałem "odmawiać" jako zmówienie modlitwy :) Jeśli jest tak jak Pan mówi to mea culpa.

Inna rzecz, że optymizm tej modlitwy pasuje do śmierci dziecka ochrzczonego, bo modlitwa wprost mówi że to dziecko jest w Niebie, co do czego jesteśmy pewni. Przy nieochrzczonym dziecku nie za bardzo by pasowała.
Tytuł: Odp: dziecko martwo urodzone
Wiadomość wysłana przez: Andrzej75 w Października 15, 2016, 23:41:45 pm
Polskie tłumaczenie byłoby niejednoznaczne gdyby nie było w nim dopełnienia dalszego (samo zdanie "nie należy odmawiać błogosławieństwa" można odczytać jako 'nie należy go wypowiadać' albo całkiem odwrotnie 'należy spełnić prośbę o udzielenie go'). Ponieważ jest tu jednak mowa o nieodmawianiu czegoś (błogosławieństwa) komuś (położnicy) kontekst jest jasny.

Ale rzeczywiście jest pewien problem: "Collectio rituum" ma 2 różne błogosławieństwa matki po porodzie, w zależności od tego, czy dziecko żyje, czy też zmarło. W tym 2. przypadku powołuje się na dekret ŚKO nr 3904. W dekrecie tym jest rzeczywiście mowa, że nie należy się wstrzymywać z udzielaniem błogosławieństwa matce, której dziecko zmarło bez chrztu. Tyle że wspomniany dekret ŚKO odnosi się do tekstu z Rytuału Rzymskiego, gdzie jest tylko jedno błogosławieństwo wywodowe (niezależnie od tego, czy dziecko żyje, czy też zmarło) i w którym nie ma słów "Wszechmogący, wieczny Boże, któryś raczył powołać dziecko tej niewiasty do królestwa niebieskiego".
[Pytanie zadane Kongregacji brzmiało: "Utrum [...] liceat benedictionem mulieris post partum, iuxta Rituale Romanum, impertiri puerperae , cuius proles mortua fuerit sine Baptismo; an vero abstinendum sit ab ea benedictione?" (Czy [...], wolno udzielać położnicy, której dziecko zmarło bez chrztu, błogosławieństwa przeznaczonego dla niewiast po porodzie – zgodnie z Rytuałem Rzymskim – czy też może nie należy go udzielać?)].
Tak więc rodzi się wątpliwość: czy odpowiedź Kongregacji Obrzędów, dotycząca konkretnego tekstu z typicznego Rytuału Rzymskiego, może być zastosowana do całkiem innego tekstu w polskiej wersji tegoż Rytuału?... Wygląda to trochę tak, jakby układający "Collectio rituum" nie zastanowili się nad tym, że dekret kongregacji niezbyt nadaje się do tekstu liturgicznego, gdzie mowa o dziecku zbawionym. W takiej sytuacji wypadałoby dać tutaj inną orację.