Wreszcie!
Lektura obowiązkowa
Wreszcie!
Lektura obowiązkowa
Obowiązkowa - ale ostrożnie: może wpędzić w głęboką depresję. Po jej przeczytaniu polecam natychmiast De Imitatione Christi jako odtrutkę, inaczej będą koszmary nocne :-)
Podejrzewam, że książka będzie istotnie dość droga, ale też jest to dzieło wielkie - angielskie wydanie liczy sobie 800 stron i kosztuje prawie $50.Ja kupiłem swoją w Angelus Press, za $23.95 plus wysyłka, jeszcze mi dołożyli za darmo inną
Cena troche dziwi, bo to prawie 40 euro, a np. wydanie francuskie (660 stron, papierowa okladka) kosztuje 32 euro u wydawcy.
Tyle że przy takiej cenie, ta książka po polsku w ogóle się nie sprzeda. Nie wielu zapaleńców (ja mam zamiar być w tej grupie) zdobędą się na taki koszt. Szkoda, bo właśnie ta książka powinna trafić do jak najszerszego grona, a nie tylko do już przekonanych do sprawy.Cena troche dziwi, bo to prawie 40 euro, a np. wydanie francuskie (660 stron, papierowa okladka) kosztuje 32 euro u wydawcy.
Myślę, że francuskie wydanie ma szanse na dużo większą sprzedaż, co za tym idzie większy nakład i mniejsze koszty.
Kluczową sprawą jest relacja nakład/technika druku. Nie będę się wdawał w szczegóły, w każdym razie przypuszczam, że gdyby najwięksi potencjalni odbiorcy (np. Te Deum, sanctus.pl, Fronda) wspólnie zamówili np. 200 egz., to cena detaliczna mogłaby spaść do 70-80 zł. Ale to oznacza dla każdej z księgarń jednorazowy wydatek ładnych kilku tysięcy zł na jedną tylko pozycję.
Tyle że przy takiej cenie, ta książka po polsku w ogóle się nie sprzeda. Nie wielu zapaleńców (ja mam zamiar być w tej grupie) zdobędą się na taki koszt. Szkoda, bo właśnie ta książka powinna trafić do jak najszerszego grona, a nie tylko do już przekonanych do sprawy.
160 zł?! Nie będę przeklinać na forum... Mnie nie stać :'(
Windując cenę zrobili najlepszą rzecz, żeby książka się nie sprzedawała.
Jeśli ktoś kupi, proszę, żeby wrzucił ją w pdfa i kontaktował się ze mną na priva.
widać, że to polskie forum :(
nie dość, że ktoś wyda 160 zeta, to jeszcze ma poświęcić kilka dni pracy, by zrzucić książkę do PDFa i wysłać ją sfrustrowanym nienabywcom.
co ten komunizm zrobił z tym narodem ...
Przyznam, że zrozumiałbym jeszcze inne podejście, typu:Sęk w tym, że nie zgadzam się na taką cenę.
- mogę przeznaczyc na to 40 zł, szukam jeszcze 3ch innych osob by kupić na spółkę ...
Sęk w tym, że nie zgadzam się na taką cenę.Niech Pan/Pani sobie kupi oryginał w USA, przetłumaczy, wydrukuje na drukarce i oprawi - na pewno będzie taniej, a jaka satysfakcja z dobrze wykonanej roboty!
Kluczową sprawą jest relacja nakład/technika druku. Nie będę się wdawał w szczegóły, w każdym razie przypuszczam, że gdyby najwięksi potencjalni odbiorcy (np. Te Deum, sanctus.pl, Fronda) wspólnie zamówili np. 200 egz., to cena detaliczna mogłaby spaść do 70-80 zł. Ale to oznacza dla każdej z księgarń jednorazowy wydatek ładnych kilku tysięcy zł na jedną tylko pozycję.
Jeśli ktoś kupi, proszę, żeby wrzucił ją w pdfa i kontaktował się ze mną na priva.Ponad 100 stron jest na ich stronie: http://ksiegarnia.antyk.org.pl/img/230/img14.pdf (do tej pory nie przeczytałem do końca)
mi też jest przykro co ten komunizm zrobił z narodem :( Zamiast maksymalnie obniżać cenę (przy przyzwoitej jakości) zwiększa się koszty. Na Zachodzie jest odwrotnie: jak najniższa cena przy jak najlepszej jakości.Sęk w tym, żeby klienci już płakali ale jeszcze płacili ;-)
Sęk w tym, że nie zgadzam się na taką cenę.Sęk w tym, że nie jest Pan jedynym adresatem tej książki. Zawsze można iść wypożyczyć w bibliotece publicznej..
Sęk w tym, że nie zgadzam się na taką cenę.Sęk w tym, że nie jest Pan jedynym adresatem tej książki. Zawsze można iść wypożyczyć w bibliotece publicznej..
Pan żartuje? Gdzie są biblioteki publiczne z podobnemi pozycjami? W mojej okolicy nie ma.Wydawca ma obowiązek wysłać egzemplarz obowiązkowy do 15 bibliotek w Polsce, więc się chyba jakaś w pobliżu znajdzie. Ina rzecz, czy wydawca się z tego obowiązku wywiąże.
To może wystąpimy do Antyku z propozycją zakupu "hurtowego" - na tym forum zbierze się zapewne kilkadziesiąt chętnych...
Nie jestem przekonany. Ona jest jednak trudna, zarówno przez swoją wielkość jak i język. Żeby się przez nią przebić trzeba już coś wiedzieć. To może być książka do przekonania księdza czy zakonnika, ale raczej nie szerokiego grona wiernych.
Sugerujesz Panie, że skoro jestem szarawym katolikiem, bez wykształecenia teologicznego, nie powinienem się za nią zabierać?!
To jest nieglupi pomysl. Marza ksiegarska to jakies 55% ceny wiec przy dobrej organizacji dystrybucji mano a mano mozna zbic cene do 75-80 PLN przy zamowieniu hurtowym dla Forumowiczow.W takim razie - występuje z pytaniem do Antyku - jak wyglądały by ceny w przypadku większego zamówienia. Deklarację zakupu zbiorę, jeśli będą chcieli współpracować.
a może zapytamy się też naNa FFroncie za słabo znam użytkowników - nawet niektórych "krzyżowców" ;-) po nickach nie poznaje. Może ktoś bardziej doświadczony? (jak nie to i tam się zareklamuje z naszą akcją)konkurencyjnymzaprzyjaźnionym forum frondy ?
Z góry uprzedzam, ze poniżej 100 PLNów nie zejdziemy...
Z góry uprzedzam, ze poniżej 100 PLNów nie zejdziemy...
Co do ceny - pomyliłem się ;-)
Pozwolę sobie jedynie wyrazić wątpliwość co do wygody czytania i trwałości pozycji zawierającej prawie 1000 stron, wydanej w jednym tomie.Nie zgodzę się, że to kwestia trzeciorzędna, niestety książki Antyku swego czasu rozwalały się bardzo łatwo. Nie miałem w ręce żadnej nowej produkcji, więc się nie wypowiadam.
Przy miękkiej okładce i grubym papierze może być nieciekawie...
Tak, wiem, że to sprawy trzeciorzędne.
Jednak lubię książki porządnie wydane.
To Pismo Św. lepiej by się czytało gdyby tekst był umieszczony bliżej marginesów zewnętrznych... ale zaskoczył mnie Pan, myślałem, że prosty grzbiet plus dużo stron = niewygodne czytanie, a tu niespodzianka :D
Nie zgodzę się, że to kwestia trzeciorzędna, niestety książki Antyku swego czasu rozwalały się bardzo łatwo. Nie miałem w ręce żadnej nowej produkcji, więc się nie wypowiadam.
Niech Pan się zgłosi za jakiś czas do Antyku, że chciałby Pan nabyć książkę w twardej oprawie. Może się uda to załatwić, technicznie taka sprawa w druku cyfrowym nie przedstawia większych trudności. Jednak cena byłaby pewnie sporo wyższa, chyba żeby wydawcy chciało się zrobić taką wersję w jakimś nakładzie.
Antyk wie jak umilić życie odbiorcom.:)
Trzeciorzędną tę kwestię nazwałem nieco asekuracyjnie, coby nie napadnięto na mnie, jak śmiem przy takiej książce grymasić.He, he, niepotrzebne skrupuły, ile ja się tu naczytałem grymasów na unikatowe wydania...
Co do druku cyfrowego...Co Pan tu rozumie przez zwykłą wersję?
Chwilowo zastanawiam się czy roztropnie zrobię inwestując w zwykłą wersję.
Na dywagacje zostaliśmy poniekąd skazani, gdyż wydawca nie pochwalił się szczegółami.Niestety, trochę szczegółów już znamy, m.in. to, że wydawca nie jest w ogóle zainteresowany wykonaniem wersji w twardej oprawie. Właśnie się o tym z przykrością dowiedziałem.
Co Pan tu rozumie przez zwykłą wersję?
Niestety, trochę szczegółów już znamy, m.in. to, że wydawca nie jest w ogóle zainteresowany wykonaniem wersji w twardej oprawie. Właśnie się o tym z przykrością dowiedziałem.
Tę która jest dostępna.Problem w tym, że na razie żadna nie jest dostępna. To dopiero zapowiedź wydania.
ale najbardziej boję się w tej książce tłomaczenia. p. Dybowski nie jest tradycjonalistą i jeśli tacy mu nie pomogli, to obawiam się o rezultat tych prac
Jak dla mnie to Antyk jest odrobinę niepoważny. Kto wydaje taką cegłę w miekkiej oprawie? Przy produkcji ksiażki koszty twardej okładki i szycia nie są wiele większe niż miękkiej zaś różnica jakościowa jest zupełnie oczywista. Wiem to od wydawcy. To w drukarniach wciskają wszystkim że teraz są takie super kleje że och i ach a po roku książki nie ma. Po drugie ktoś już tu zaznaczył że to nie jest dobry pomysł by wydawać książkę o tak dużej ilosci stron w jednym woluminie.
Podbijam pytanie. Jak jest z tym tłumaczeniem? Wiecie może drodzy państwo?W wyniku dosyć dokładnej analizy trzech stron zamieszczonego na stronie wydawcy pliku pdf mogę stwierdzić, że jest to przekład dosyć wierny w stosunku do przekładu francuskiego, na którego podstawie powstał (a ten z kolei powstał na podstawie I wydania włoskiego). Zauważone niedokładności przeważnie nie wpływają znacząco na treść. Szkoda tylko, że nie dokonano po prostu przekładu z II wydania włoskiego.
[...]
Niestety, nawet w tym króciutkim analizowanym przeze mnie fragmencie nie udało się tłumaczowi uniknąć dosyć poważnego błędu - chodzi o p. 79, ostatni akapit, "unieważnienie" święceń. Więcej informacji na FF.
[...]
Rozumiem, że chodzi o powszechnie spotykaną nieścisłość - szczególnie gdy chodzi o małżeństwa - określenia "stwierdzenia nieważności", powszechnie acz całkowicie błędnie zastępowanego "unieważnieniem" ?
@andy
Proszę nie sugerować, że czepiam się szczegółów, to nie jest w tym kontekście uzasadniona sugestia. Nie ma żadnego powodu, żeby p. Dybowski nie mógł poprosić kilku osób o uznanej znajomości tematu i języka oryginału - jak np. wskazanego na forum frondy ks. Leszka Królikowskiego - o wnikliwe przejrzenie tekstu. Nie ma też istotnej przyczyny, by się nadmiernie spieszyć; jeśli książka będzie dostępna za powiedzmy trzy miesiące, to nikt bez niej nie umrze, a może być o wiele lepsza.
Namawiam zainteresowanych podniesieniem jakości przekładu do kontaktu z p. Dybowskim. Gdyby trzeba było dostarczyć dalszych dowodów na niedoskonałość tłumaczenia, to wygospodaruję trochę czasu i przeczytam kolejne 10 stron, na pewno coś się znajdzie - oby jak najmniej.
Każdy z jaką taką znajomością francuskiego może sobie sam sprawdzić, jak to wygląda, książka jest dostępna w books.google
sprowadzając rzecz do absurdu (czasem trzeba): zasadniczo podobne poglądy na kryzys Kościoła miał prof Amerio i znany blogger "Katolik". Czy mozna uznawać blog p. Katolika za upraszczający odpowiednik argumentacji prof. Amerio ?
Dlatego dobrze, że jest takie jakie jest niżby miało być żadne.To jest fałszywa alternatywa, bo można rzecz poprawić. Być może Pańskim znajomym wystarczy poziom precyzji z tłumaczenia Antyku, ale jakiś dociekliwy, a niechętny sprawie Tradycji czytelnik (w dodatku utytułowany) napisze miażdżącą recenzję - a wówczas trudno się będzie powoływać na to wydanie np. w "tradycyjnej apologetyce".
Ale czy on na tym etapie może cokolwiek zmienić?Sądzę, że może to zrobić w każdej chwili, o ile mi wiadomo książka nie jest wydrukowana. Przypuszczam, że wydawca na razie z uwagą obserwuje reakcje potencjalnych czytelników. Warto go wspomóc w podjęciu słusznej decyzji.
O! To cenna informacja! B. cenna! Co prawda nie cała, ale jednak.Niech Pan sobie porówna ostatni akapit 3 strony w pliku pdf (od słów „Po drugie na płaszczyźnie nadprzyrodzonej...”) z oryginałem na 161 stronie w books. Tłumacz kompletnie poległ na dosyć skomplikowanym, ale logicznym wywodzie. Opuścił kilka ważnych sformułowań, po prostu - tak sądzę - nie radząc sobie z trudnościami translatorskimi. To nie jest zachęcająca konstatacja.
Dlatego dobrze, że jest takie jakie jest niżby miało być żadne.To jest fałszywa alternatywa, bo można rzecz poprawić. Być może Pańskim znajomym wystarczy poziom precyzji z tłumaczenia Antyku, ale jakiś dociekliwy, a niechętny sprawie Tradycji czytelnik (w dodatku utytułowany) napisze miażdżącą recenzję - a wówczas trudno się będzie powoływać na to wydanie np. w "tradycyjnej apologetyce".
Ale czy on na tym etapie może cokolwiek zmienić?Sądzę, że może to zrobić w każdej chwili, o ile mi wiadomo książka nie jest wydrukowana. Przypuszczam, że wydawca na razie z uwagą obserwuje reakcje potencjalnych czytelników. Warto go wspomóc w podjęciu słusznej decyzji.
To zmienia postać rzeczy. Hm... może akcja "jeden mail dziennie"?Czyli co, mam szykować jeden przekładowy kwiatek dziennie?
Czyli co, mam szykować jeden przekładowy kwiatek dziennie?Jakby Panu starczyło sił i czasu to dlaczego nie? Myślę, że gra jest warta świeczki.
włączę się do projektu weryfikacji tłomaczenia w weekend, o ile w gógl buks znajdę angielską wersję książki.Kiedy właśnie nie ma to za bardzo sensu, bo ang. był tłumaczony z II wydania włoskiego i jest tak czy owak trochę różnic.
tak, proszę!
oprócz wspomnianej niemożności pojęcia, że wolność jest zdolnością do uczynienia naszego własnego wyboru decyzją absolutną, a dzięki temu nadającą życiu człowieka nieposzlakowaną spójność,Jest on co prawda w pewnym stopniu streszczeniem poprzedniego akapitu, lecz ukazuje inne jeszcze konsekwencje owej absolutnej decyzji ("nieposzlakowaną spójność"). To oznacza zubożenie tekstu.
jeśli sam akt poświęcenia nie jest de jure (z mocy prawa)jest zgodny z fr., natomiast w polskim przekładzie brak w ogóle wyrażenia "de jure", zostało prawdopodobnie zastąpione nawiasem "(w momencie składania przysięgi)". Nie widzę uzasadnienia dla tego zabiegu.
który mógłby zniknąć samorzutnie lub zostać skorygowany,brzmi w wersji Antyku:
które mogłoby mieć tylko chwilowy i incydentalny charakterW mojej opinii wynika to z nieumiejętności oddania znaczenia tekstu francuskiego:
qui pourrait se redresser ou être redressé
W mojej opinii wynika to z nieumiejętności oddania znaczenia tekstu francuskiego:Cytujqui pourrait se redresser ou être redressé
Dostałam kiedyś do korekty "tłumaczenie" książki religijnej autorstwa znanego kardynała,A czy mógłbym poznać autora i tytuł?
Może byłby Pan łaskaw przeczytać cały wątek lub przynajmniej te posty (http://krzyz.katolicy.net/index.php/topic,679.msg24142.html#msg24142), które objaśniają, jaką metodą powstał przekład Antyku.
Ja całkowicie nie rozumiem sensu takiej drogi tłumaczenia... Dostęp do poprawionego wydania w oryginale nie jest niczym trudnym ...25 euro plus koszta przesyłki to nie jest wielka inwestycja w poważne przedsięwzięcie
Prośba moja była związana z Rozdziałem XV: PYRRONIZM, który był w tym pdf-ie. Rozdział ten dotyczy rozumu i prawdy, czyli tego, co bardzo mnie interesuje. To co przeczytałem, wydało mi się bardzo nieprecyzyjne i zastanawiałem się czy to nie jest wina tłumacza. Wygląda, że i owszem.Niech Pan napisze dokładnie, które sformułowania wzbudzają Pańskie wątpliwości, wtedy spróbujemy wespół w zespół to sprawdzić.
Jeśli jednak przywrócimy rozumowi jego właściwie znaczenie, traktując go jako zdolność do zgłębiania istoty rzeczy (bytów) oraz przylgnięcia do nich swoją wolą, okaże się, że obecna cywilizacja niewiele ma wspólnego z racjonalnością.
Jeśli jednak rozumie się przez to [rozum] zdolność do uchwycenia istoty rzeczy i ich znaczenia, a także przylgnięcia do nich wolą, wówczas okaże się, że obecny świat skłania się bardziej do alogizmu niż do racjonalizmu.
Tymczasem zgodnie z doktryną katolicką umysłowe obcowanie implikuje istnienie czegoś, co pośród zmienności życia pozostaje trwałe, zawsze tożsame.
Tymczasem nauczanie katolickie głosi, że wspólnota (fr., ang. communion) zakłada (fr. implique, ang. involves, angażuje, wymaga, zakłada) istnienie czegoś, co pozostaje niezmienne pośród biegu życia. Mówi także, że życie pochodzi z myśli, a nie myśl z życia, podobnie jak w teologii Duch Święty pochodzi od Słowa, a nie odwrotnie.
Pyrronizm absolutnie odrzucający istnienie logiki (co zawiera wewnętrzną sprzeczność, bowiem niemożliwe jest, by myśl samą siebie zanegowała), deformuje, jak już podkreśliłem, ontologiczną strukturę Trójcy i odwraca kierunek jej wewnętrznego „procesu”. Jeżeli prawda jest niedostępna umysłowi, rozumowe pojmowanie przestaje być zasadą napędzającą dynamikę życia – a raczej to owa dynamika życia zaczyna poprzedzać i kształtować pojmowanie.
Pyrronizm, który zakłada pseudo-absolutny alogizm (pseudo, ponieważ myśl nie może przeczyć sama sobie), zniekształca ontologiczną strukturę Trójcy Świętej, odwracając, jak powiedzieliśmy, kierunek pochodzenia [Osób] wewnątrz Trójcy. Jeśli prawda jest nieosiągalna, wówczas dynamika życia nie pochodzi już od tego, co poznawalne, lecz jest względem niego czymś pierwotnym, a w rzeczy samej je tworzy.
Oceniam, ze rzeczywiście tłumaczenie siada w tych fragmentach. Mam jednak nadzieję, że te - jako - trudniejsze - nie są częste. Ale w tym trzecim fragmencie, to nie domyśliłbym się bez Pana tłumaczenia tak kapitalnej rzeczy. Czyli w tych bardzo abstrakycjyn rzeczach tłumaczenie będzie wątpliwe, a w tych prostszych brzydsze.Niestety po lekturze całej książki w języku angielskim muszę przyznać, że trudnych fragmentów jest stosunkowo wiele, gdyż praca jest pisana ścisłym językiem filozoficznym i zawiera szereg głębokich analiz, które dopiero po przeczytaniu i przemyśleniu wydają się proste i oczywiste - problem jedynie w tym, że to prof. Amerio na nie wpadł, a nie ja...
Dominisa, arcybiskupa Spalato (dzisiejszy Split) za Pawła VI,
Dominisa, arcybiskupa Spalato (dzisiejszy Split) za Pawła V,
Udało się panu osiągnąć jakieś porozumienie dotyczące ceny z wydawnictwem?Tak. Ale nie chcę nikomu za bardzo psuć interesu - więc szczegóły na priv.
Szanowni Panstwo
Obecnie, w kolejnosci zgloszen, wysylam Iota Unum w niebieskiej, miekkiej okladce.
30.06.09 (a wiec juz za pare dni) odbieram z drukarni i rozpocynam wysylke
"kolorowej" Iota Unum w okladce twardej, zawierajacej obrazki na I str. okladki,
i juz wreszcie bedziemy wysylac do Panstwa takze i te druga wersje ksiazki.
Za tak dlugie oczekiwanie serdecznie przepraszam i licze na Panstwa wielkoduszna
wyrozumialosc (ksiazka ma 908 stron i nie bylo to latwe zadanie na zadnym etapie
wydawniczym)
Już mam! ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D ;D jeszcze ciepła!
Teraz "Iota unum" można zamawiać w Instytucie Summorum Pontificum :D Właśnie zamówiłam ;D Tylko najgorsze, że będzie musiała poczekać do ferii, bo teraz sesja się zbliża... ;)
16 stycznia odbędzie się wykład Marcina Dybowskiego
"Iota Unum. Romano Amerio – prorok naszej ery. O zmianach w Kościele XX wieku"