Forum Krzyż
Disputatio => Sprawy ogólne => Wątek zaczęty przez: Anna M w Czerwca 20, 2011, 09:34:28 am
-
Na temat "Brawaria" - "brawaryzmu" było nie raz tu pisane na tym forum. Jak np. tu:
http://krzyz.nazwa.pl/forum/index.php/topic,4449.0.html
Tylko żeby jakiś brawaryzm nie wyskoczył w drugą stronę.
http://krzyz.nazwa.pl/forum/index.php/topic,1786.msg57436.html#msg57436
w dziale homor:
brawaryzm powraca !!
http://www.joemonster.org/art/12034/Nowa_azjatycka_moda_plazowa
Na pewno więcej by się jeszcze znalazło, ale nie chodzi o wyszukiwanie cytatów. Na różne wypowiedzi tego pana, które jednym przypadały do gustu, innym nie, polecam ciekawy tekst, w którym autor odpowiada na wiele pytań i wiele wyjaśnia.
Mirosław Salwowski: ODPOWIEDŹ NA RÓŻNE ZARZUTY, WĄTPLIWOŚCI I KONTROWERSJE
Czy jestem zwolennikiem jansenizmu, purytanizmu i kalwinizmu?
Co wydarzyło się na "Forum Krzyż"?
Czy uważam, że każdy taniec jest grzeszny?
Czy chcę by niewiasty chodziły w "burkach"?
Czy twierdzę, że należało wydawać Żydów w ręce SS-manów tylko po to by nie skłamać?
...Czy sądzę, że państwo powinno karać masturbację ?
(...) 2. Do dziś dnia sugeruje się, iż na tzw. Forum Krzyż obraziłem i oczerniłem kilka osób, po czym zostałem, w reakcji na owe rzekome zachowanie z mej strony, „sprawiedliwie zabanowany” przez administrację owego Forum.
Jaka jest prawda na ten temat? Otóż, to w stosunku do mnie, kilku aktywnych uczestników „Forum Krzyż” (dalej FK) zachowywało się w sposób urągający niemal wszystkim zasadom cywilizowanej dyskusji. W sposób otwarty nazywano tam mnie „zboczeńcem” (twierdząc jednocześnie przy tym, iż ze względu na owo „zboczenie” nie powinien być dopuszczany w żaden sposób do pracy z dziećmi – co można było zinterpretować jako przypisywanie mi wręcz żywienia skłonności pedofilskich). W pewnym momencie założono wątek, w którym zachęcano pozostałych użytkowników do głosowania w ankiecie poświęconej mej skromnej postaci. Owa ankieta zadawała pytania w rodzaju „Kim jest Brawario: a. Agentem; b. Wariatem; c. Koniem Trojańskim, próbującym od środka zniszczyć ruch Tradycji katolickiej”? W reakcji na tego rodzaju haniebne i wstrętne zachowania wystosowałem do ich autorów kilka zdań, w których napiętnowałem ich postępowanie i wyraziłem nadzieję, iż przyjdzie dzień, w którym będzie mi dane spotkać z nimi osobiście, by w sposób bardziej bezpośredni i konkretny porozmawiać na temat prezentowanej przez nich postawy. Chociaż ów napisany przeze mnie „internetowy post” nie zawierał żadnych wulgaryzmów, ani też gróźb typu: „Poczekajcie tylko, jak was spotkam osobiście, to obiję wam gęby” to oczywiście szybko pojawiły się na FK głosy właśnie w tym duchu go interpretujące. Najpewniej rozpowszechniane do dziś na FK legendy o mym rzekomym obrażaniu i oczernianiu jego uczestników nawiązują do opisanej powyżej sytuacji. Sam jednak nie mogę na tym forum zdementować owych nieprawdziwych interpretacji mego zachowania, gdyż jestem tam konsekwentnie banowany, przez co de facto odmawia mi się prawa do obrony. Warto jednak podkreślić, iż swego pierwszego „bana” na FK otrzymałem niezależnie od opisanej przeze mnie reakcji na ciągłe poniżanie i zniesławianie mej osoby. Otóż pierwszy „ban” na FK został mi przyznany jeszcze PRZED napisaniem przeze mnie owego postu, a jedną z części jego uzasadnienia było stwierdzenie: „Jest Pan nudny”.
Na te i inne kwestie odpowiedź pod tym linkiem:
http://salwowski.msza.net/pub/odpowiedz-na-rozne-zarzuty-watpliwosci-i-kontrowersje.html
-
Wcale nie jest zabanowany. To się nad sobą użala Pan Brawario, oj użala.
-
Wcale nie jest zabanowany. To się nad sobą użala Pan Brawario, oj użala.
Jak nie jest, jak jest. Został zabanowany jako Pinchas, a następnie jako Mirosław Salwowski za omijanie bana
-
Nie jest:
http://krzyz.nazwa.pl/forum/index.php?action=profile;u=1148
-
proponuję nadrobić to niedopatrzenie subito !
-
proponuję nadrobić to niedopatrzenie subito !
Jest podstawa: kolejne omijanie bana (trzecie wcielenie Bravario).
Jak nie jest, jak jest. Został zabanowany jako Pinchas, a następnie jako Mirosław Salwowski za omijanie bana.
-
Na razie nie ma potrzeby. Konto nieaktywne od 4 miesięcy.
-
Niech zostanie.
-
Na razie nie ma potrzeby. Konto nieaktywne od 4 miesięcy.
No ale może to mu potrzebne do pełni "palmy męczeństwa".
-
Może. Na razie nie będzie miał tej satysfakcji :P
-
Po co ten wątek został założony, kto zna p.Salwowskiego osobiście. Bardzo to niepoważne (delikatnie mówiąc).
-
... kto zna p.Salwowskiego osobiście ...
Sęk w tym, że znając tego pana jedynie medialnie ma się wrażenie, że to co pisuje jest "Bardzo to niepoważne (delikatnie mówiąc)". Ale zgadzam się z Panem, że dopiero osobiste poznanie pozwala poznać osobę.
-
Po co ten wątek został założony, kto zna p.Salwowskiego osobiście. Bardzo to niepoważne (delikatnie mówiąc).
Na ten przykład, żeby pan poczytał, ja osobiście pana Salwowskiego też nie znam. A co tu jest niepoważne? - (delikatnie mówiąc) jak pan napisał? Przeczytał pan artykuł?
-
żeby kobieta promowała onanizm intelektualny
fe Pani Mamo
-
Na ten przykład, żeby pan poczytał, ja osobiście pana Salwowskiego też nie znam. A co tu jest niepoważne? - (delikatnie mówiąc) jak pan napisał? Przeczytał pan artykuł?
Jakbym nie czytał, to bym siedział cicho, jasne p.Mamo!!. Gdy p.Salwowski chciał podjąć pewną decyzję w swoim życiu, konsultowano to ze mną, jasne p.Mamo!!! Niepoważne?, to głupota z pani strony, jasne p.Mamo. To dokonywanie linczu na człowieku, jasne p.Mamo!!! To może mówić mu osobiście, a nie drzeć się publicznie.
-
Chciałem się zapytać o poglądy pana Salwowskiego dot. kłamstwa. Pisze on, że absolutnie nie wolno kłamać, ale odpiera argument, że należałby SSmanowi powiedzieć gdzie sąsiad ukrywa Żydów. Twierdzi, że nie można skłamać, ale można zmienić temat, przemilczeć itp. Btw. ciekawym, który przesłuchiwany na Gestapo miał ochotę zmieniać temat w rozmowie z SSmanem.
Chodzi mi o to czy rzeczywiście skłamanie "Nie, nie wiem czy ktokolwiek we wsi ukrywa Żydów" wiedząc, że ktoś ukrywa jest grzechem? Przecież powiedzenie "Tak, owszem Kowalscy ukrywają cała rodzinę mleczarza Grunbauma, w piwnicy, tajne wejście jest zamaskowane pod starą jabłonią w sadzie" byłoby przyczynieniem się do morderstwa czyli w.g. mnie większym grzechem. Kiedyś ksiądz na religii nam mówił, że kłamstwo jest wtedy kiedy okłamujemy kogoś kto ma prawo znać prawdę.
Proszę o wyjaśnienie z punktu widzenia zdrowej, przedsoborowej, katolickiej nauki.
-
... kłamstwo jest wtedy kiedy okłamujemy kogoś kto ma prawo znać prawdę ...
To jest chyba najlepsze tłumaczenie tej wątpliwości. Ostrożność zalecana, gdy jest nie jest wiadome, czy dana osoba ma takie prawo.
-
Na ten przykład, żeby pan poczytał, ja osobiście pana Salwowskiego też nie znam. A co tu jest niepoważne? - (delikatnie mówiąc) jak pan napisał? Przeczytał pan artykuł?
Jakbym nie czytał, to bym siedział cicho, jasne p.Mamo!!. Gdy p.Salwowski chciał podjąć pewną decyzję w swoim życiu, konsultowano to ze mną, jasne p.Mamo!!! Niepoważne?, to głupota z pani strony, jasne p.Mamo. To dokonywanie linczu na człowieku, jasne p.Mamo!!! To może mówić mu osobiście, a nie drzeć się publicznie.
Póki co na razie to pan się tu drze publicznie. Takimi wypowiedziami to proszę się zwracać do swojej ślubnej!
żeby kobieta promowała onanizm intelektualny
fe Pani Mamo
Widać, że panu takie określenia sprawiają ogromną przyjemność, brawo triumfu umysłu, ale są ludzie którzy mogą nie wiedzieć o co panu chodzi.
-
Takimi wypowiedziami to proszę się zwracać do swojej ślubnej!
Chamstwo!
-
@ jędrek
Polecam słownik apologetyczny, hasło "Restrykcja myślna".
http://slownik.fidelitas.pl/
Odnosząc to do Pana przykładu: "Nie, nie wiem czy ktokolwiek we wsi ukrywa Żydów" - nie będzie kłamstwem, lecz restrykcją myślną.
-
Takimi wypowiedziami to proszę się zwracać do swojej ślubnej!
Chamstwo!
Prostactwo! i Buractwo!
-
Prosze się pohamować. Dwoje dorosłych ludzi...
-
W związku z powyższą pyskówką wnoszę o krótkiego bana dla Pani "Mama" - za promocję szkodnika "Brawario" oraz bardzo niegrzeczne odnoszenie się do zasłużonego forumowicza Pana Pinace oraz Jego Małżonki.
-
Chciałem się zapytać o poglądy pana Salwowskiego dot. kłamstwa. Pisze on, że absolutnie nie wolno kłamać, ale odpiera argument, że należałby SSmanowi powiedzieć gdzie sąsiad ukrywa Żydów. Twierdzi, że nie można skłamać, ale można zmienić temat, przemilczeć itp. Btw. ciekawym, który przesłuchiwany na Gestapo miał ochotę zmieniać temat w rozmowie z SSmanem.
Chodzi mi o to czy rzeczywiście skłamanie "Nie, nie wiem czy ktokolwiek we wsi ukrywa Żydów" wiedząc, że ktoś ukrywa jest grzechem? Przecież powiedzenie "Tak, owszem Kowalscy ukrywają cała rodzinę mleczarza Grunbauma, w piwnicy, tajne wejście jest zamaskowane pod starą jabłonią w sadzie" byłoby przyczynieniem się do morderstwa czyli w.g. mnie większym grzechem. Kiedyś ksiądz na religii nam mówił, że kłamstwo jest wtedy kiedy okłamujemy kogoś kto ma prawo znać prawdę.
Proszę o wyjaśnienie z punktu widzenia zdrowej, przedsoborowej, katolickiej nauki.
Przecież Brawiario wyraźnie pisze też o zastrzeżeniu domyślnym.
-
W związku z powyższą pyskówką wnoszę o krótkiego bana dla Pani "Mama" - za promocję szkodnika "Brawario" oraz bardzo niegrzeczne odnoszenie się do zasłużonego forumowicza Pana Pinace oraz Jego Małżonki.
A to, co "zasłużony forumowicz pan Pinace" napisał w odpowiedzi na moje pytanie uważa pan za grzeczną wypowiedź? i druga odpowiedź do kobiety "Chamstwo!" to jest grzeczna odpowiedź? Może pan wnosić i o długoterminowego bana! ani mnie to grzeje, ani ziębi!
Pod rozwagę dedykuję panu ten fragmencik z całości:
"(...)
Co ciekawe, człowiek, który najczęściej i najgłośniej, podnosi omawiany w tym punkcie zarzut, sam prowadzi bloga nie posiadającego asystenta kościelnego, zaś wszystkie jego artykuły, które dane mi było przeczytać, ukazywały się w pismach również pozbawionych tej formy kontroli ze strony władz Kościoła. Być może dzieje się tak dlatego, że poglądy tego człowieka na kwestię pojedynków (usprawiedliwia on ową praktykę), prawo i obowiązek władz cywilnych do karania i zakazywania pozamałżeńskich związków seksualnych (twierdzi on, że władze cywilne nie mają do tego prawa) czy choćby muzyczne gusta (jest fanem „Iron Maiden”) nie uzyskałyby imprimatur żadnego ceniącego sobie katolicką prawowierność księdza – obojętnie czy byłby to ksiądz „posoborowy”, „lefebrysta”, „indultowiec” czy „sedewakantysta”."
-
A ja bym sie cieszył, gdyby pan Mirosław tu znów zawitał. Byłoby ciekawie
-
W związku z powyższą pyskówką wnoszę o krótkiego bana dla Pani "Mama" - za promocję szkodnika "Brawario" oraz bardzo niegrzeczne odnoszenie się do zasłużonego forumowicza Pana Pinace oraz Jego Małżonki.
Trzeba brać całokształt pod uwagę, bo to "zasłużony forumowicz pan Pinace" po raz kolejny się uruchomił. Pani Mama nie ma na koncie takich epizodów.
-
Dziękuję za wyjaśnienie ws. restrykcji myślowej.
Pod rozwagę dedykuję panu ten fragmencik z całości:
"(...)
Co ciekawe, człowiek, który najczęściej i najgłośniej, podnosi omawiany w tym punkcie zarzut, sam prowadzi bloga nie posiadającego asystenta kościelnego, zaś wszystkie jego artykuły, które dane mi było przeczytać, ukazywały się w pismach również pozbawionych tej formy kontroli ze strony władz Kościoła. Być może dzieje się tak dlatego, że poglądy tego człowieka na kwestię pojedynków (usprawiedliwia on ową praktykę), prawo i obowiązek władz cywilnych do karania i zakazywania pozamałżeńskich związków seksualnych (twierdzi on, że władze cywilne nie mają do tego prawa) czy choćby muzyczne gusta (jest fanem „Iron Maiden”) nie uzyskałyby imprimatur żadnego ceniącego sobie katolicką prawowierność księdza – obojętnie czy byłby to ksiądz „posoborowy”, „lefebrysta”, „indultowiec” czy „sedewakantysta”."
A to się Panu Krusejderowi dostało... Ciekawe od kiedy imprimatur dostaje się za gusta muzyczne...
-
Pod rozwagę dedykuję panu ten fragmencik z całości:
"(...)
Co ciekawe, człowiek, który najczęściej i najgłośniej, podnosi omawiany w tym punkcie zarzut, sam prowadzi bloga nie posiadającego asystenta kościelnego, zaś wszystkie jego artykuły, które dane mi było przeczytać, ukazywały się w pismach również pozbawionych tej formy kontroli ze strony władz Kościoła. Być może dzieje się tak dlatego, że poglądy tego człowieka na kwestię pojedynków (usprawiedliwia on ową praktykę), prawo i obowiązek władz cywilnych do karania i zakazywania pozamałżeńskich związków seksualnych (twierdzi on, że władze cywilne nie mają do tego prawa) czy choćby muzyczne gusta (jest fanem „Iron Maiden”) nie uzyskałyby imprimatur żadnego ceniącego sobie katolicką prawowierność księdza – obojętnie czy byłby to ksiądz „posoborowy”, „lefebrysta”, „indultowiec” czy „sedewakantysta”."
Dziękuję za troskę, ale już ktoś mię rozśmieszył tym fragmentem. Powtórzę raz jeszcze - wielki żal palikota mi ściska, że grafomanja p. Salwowskiego obciąża konto serwisu tradycjonalistycznego "msza.net"
-
A ja go lubię czytać, i żaluję, ze nie ma wszystkich jego tekstów w jednym miejscu w sieci. Nawet mój awatar na FK jest w pewnym sensie na jego cześć.
-
A ja go poznałem osobiście i uważam że bardzo szkodzi Tradycji poprzez swój chory rygoryzm moralny.
-
A ja go poznałem osobiście i uważam że bardzo szkodzi Tradycji poprzez swój chory rygoryzm moralny.
No właśnie, jak w starym (nieco przystosowanym) kawale:
Przychodzi Bravario do Biskupa a Biskup to tańcujący Antoni Długosz ...
-
Ciekawe świadectwo nt Brawaryzmu - http://rebelya.pl/forum/watek/74555/
Chciałbym pokrótce przedstawić moje doświadczenia związane z tzw. brawaryzmem. Być może znajdą się tu osoby, których to zainteresuje.
Jeszcze do niedawna byłem dość letnim katolikiem, który w końcu postanowił na serio potraktować swoją wiarę. Zaczęły się więc poszukiwania, odkrywanie własnej duchowości, no i przede wszystkim pogłębiony kontakt z Bogiem, częsta modlitwa, sakramenty itd. Jakiś czas temu trafiłem na publiczną działalność Mirosława Salwowskiego, który bardzo zainteresował mnie swoim radykalizmem. Na początku jego publicystykę traktowałem jako coś egzotycznego, coś, co można poczytać dla przysłowiowej beki. Z czasem w jego tekstach zacząłem dostrzegać głębszy sens, poważne traktowanie ewangelicznego przesłania "niech wasza mowa będzie tak, tak, nie, nie" i tym podobne rzeczy. Ciągłe podpieranie się pismami Ojców i świętych Kościoła, dokumentami Magisterium sprawiało, że "duch brawaryzmu" przenikał mnie coraz bardziej. Chociaż tego nie chciałem, czułem jak pewnego rodzaju trucizna przenika moje serce. Zaczęły się ogromne wątpliwości, strach, brak zaufania co do własnego sumienia. I chociaż niejednokrotnie widziałem, jak użytkownicy Rebelyi polemizowali z Brawariem na tematy typu tańce damsko-męskie, nieskromne stroje i nierzadko wnioski z tych dyskusji wydawały się być miażdżące dla Brawaria, wciąż nie dawało mi to spokoju.
Czasami wręcz czułem jak brawaryzm gwałci mnie mentalnie. Od kilku lat regularnie uczęszczam na basen i trenuję amatorsko pływanie. Przez ten czas nie pamiętam, aby kiedykolwiek wizyta na pływalni doprowadziła mnie do grzechu przeciwko szeroko pojętej czystości. Pomimo to czuję ciągły niepokój i powątpiewam w głos własnego sumienia.
Podobnie ma się sprawa z moją narzeczoną. Jestem od kilu lat w związku i walka o czystość nie była łatwa, ale nigdy nie zakończyła się współżyciem. Wielokrotnie (jak to zresztą bywa w katolickich związkach) dyskutowaliśmy o granicach i kiedy wydawało mi się, że udało nam je się wreszcie wypracować, natrafiłem na felietony odnośnie zmysłowych pocałunków, gdzie autor, na poparcie swoich tez, przywoływał kościelny dekret z XVII w. Pocałunki, które miały być właśnie tą granicą, okazały się "śmiertelnie grzeszne". Chociaż natrafiałem na fantastyczne teksty dr Wałejko czy materiały ze strony o. Knotza, które pokazywały, jak można twórczo przeżyć narzeczeństwo, nie rezygnując z okazywania sobie bliskości w ten sposób, teoretycznie byłem na straconej pozycji. Bo pech chciał, że poznałem ten nieszczęsny dekret. Czytałem wiele świadectw par, które w czystości przeżyły swoje narzeczeństwo, ale nie rezygnowali z trzymania się za rękę, pocałunków (także tych bardziej namiętnych). U nas ze strachu (mojego strachu) przed grzechem ta sfera intymności praktycznie zanikła.
Pewnie, że powinien postępować w zgodzie z własnym sumieniem, ale skoro znam tradycyjną naukę Kościoła na temat pocałunków, tańców d-m, basenów dla obu płci, a nie przyjmuję tego, to moje sumienie jest źle uformowane. Przynajmniej takie wnioski wysnuwam z tekstów Salwowskiego. W głębi serca nienawidzę tego radykalizmu, czuję, że to zła droga, która sieje spustoszenie w moim życiu. Zaczynam nawet nienawidzić własnego siebie, boję się, że ta brawarystyczna trucizna przez moją głupotę przeniknie na moją przyszłą żonę czy dzieci. Nie sposób nie wspomnieć, jak wpłynęło to moją relację z Bogiem, który stał się groźnym sędzią, czekającym na moje potknięcia.
Wiem, że moje problemy to nie tylko brawaryzm, ale bardzo wrażliwe sumienie, od dziecka miałem olbrzymie kłopoty ze skrupułami związanymi ze spowiedzią. Brawaryzm tylko pogłębił ten stan. Nie założyłem tego tematu po to, by otrzymać od was dawkę współczucia. Moim celem nie było również wieszanie psów na Brawario. Próbuję się za niego regularnie modlić, wiem, że to przecież nie on jest sprawcą tego, co stało się w moim życiu. Chciałem jedynie przestrzec przed brawaryzem, skrajnym moralnym rygoryzmem, który odbiera radość z życia, powoduje stany nerwicowe. W moim subiektywnym odczuciu jest to niesamowicie silna trucizna, która wysysa z człowieka jego zdolność do rozróżniania zła i dobra, podejmowania decyzji w zgodzie z własnym sumieniem, zniekształca katolicką moralność i sprowadzą ją do absurdu. Z drugiej strony niektóre tezy brawarystyczne biorą się przecież z nauczania, może zwykłego, ale nauczania Kościoła Katolickiego, któremu winien jestem posłuszeństwo. Stąd właśnie moje wątpliwości.
Chciałbym również prosić o modlitwę w mojej intencji. Wiem, że zostanę odebrany jako kompletny mięczak, ale to co napisałem to tylko jedna z moich stron:) Na co dzień jestem odbierany raczej jako silny mężczyzna, o jasnych poglądach, nie wstydzący się ich, a to, co napisałem wyżej, to powiedzmy taki mój krzyż, który muszę nieść.
Ten tekst to w zasadzie mały fragment tego, co czuję. Sam nie wiem ile ten stan trwa, kilkanaście miesięcy, rok, może dwa. Stany depresyjne, paraliżujący lęk, coraz większe zobojętnienie na otaczający świat. Postanowiłem napisać na tym forum, ponieważ chciałem to z siebie wyrzucić, a wiem, że są tu naprawdę mądrzy ludzie. Może i dla mnie znajdą się jakieś rady.
-
"Gdy człowiek świecki czyni się nauczycielem moralności, często poczyna błądzić: świeccy mogą być tylko uczniami." - św. Josemaria Escriva
-
Mirek 9 lat temu chciał iść do seminarium - ale seminarium go nie chciało.
-
Powołanie nie jest kwestią własnego chcenia.
-
"Gdy człowiek świecki czyni się nauczycielem moralności, często poczyna błądzić: świeccy mogą być tylko uczniami." - św. Josemaria Escriva
No to dlaczego wprowadził do OD świeckich dyrektorów ????
-
Do którego sem. chciał iść pan Mirosław?
-
Do którego sem. chciał iść pan Mirosław?
do IBP
-
E, to może chciało, tylko kasa przyjść nie chciała ;) Nota bene tyle kleryków co roku z Polszy wychodzi, że jakby byli w jednym worku to warto po ludzku mówiąc było by nawet seminarium prywatne otworzyć ;)
-
E, to może chciało
nie chciało, przecież to nie są wariaci
-
ztcw nie tylko seminarium IBP odmówiło.
-
9 lat temu do sem. diecezji toruńskiej.
-
"Gdy człowiek świecki czyni się nauczycielem moralności, często poczyna błądzić: świeccy mogą być tylko uczniami." - św. Josemaria Escriva
No to dlaczego wprowadził do OD świeckich dyrektorów ????
Czy dyrektor=nauczyciel?
Korzystam z opusowej posługi i jestem "pouczana" tylko przez księży.
-
Od lutego br. funkcjonuje blog podpisany nazwiskiem p. Salwowskiego. Wyznam, że znawcą tej osoby nie jestem, od jego wpisów wolałem samodzielną analizę pism Kościoła. Dlatego proszę mi wybaczyć głupie może pytanie: czy ten blog to nie beka z Brawaria?
http://brawario.pl/2016/05/10/dlaczego-dobrze-jest-gdy-mezczyzni-nosza-brody/
-
@ Bartek
Ten sam tekst jest na frondzie, więc chyba to się dzieje naprawdę:
http://www.fronda.pl/a/salwowski-dlaczego-dobrze-jest-gdy-mezczyzni-nosza-brody%2C71457.html
-
Toż to cały Brawario!
Wcześniej na ten temat popełnił wpis:
Czy mężczyźni mogą nosić długie włosy?
Czekam na ostatnią część "trylogii higienicznej" pt. "Dlaczego nie trzeba za często myć przynajmniej większej części ciała?"
-
Autoironia czy on tak na serio?
-
Może po prostu odrobinę mu się pogorszyło ;)
-
On ewoluuje w coraz ciekawszym kierunku. Aż sobie go odblokowałam na fejsie i czytam dla zabawy :)
-
Pan Salwowski tym razem podąża za trendem, powieważ...
(https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/fd/f2/03/fdf2033453a15111b2f48ea99c2d0788.jpg)
-
.
-
Toż to cały Brawario!
Wcześniej na ten temat popełnił wpis:
Czy mężczyźni mogą nosić długie włosy?
Czekam na ostatnią część "trylogii higienicznej" pt. "Dlaczego nie trzeba za często myć przynajmniej większej części ciała?"
Ja tam wolę prof. dra Wernera.
https://www.youtube.com/watch?v=qDA6ZkeknG8
-
Myślę, że Brawario forsuje te rzeczy które dotyczą jego osoby.
Nosi brodę - to każdy facet powinien,
Nie słucha metalu, bo mu się nie podoba - więc metal to zło,
Żadna kobieta go nie chce, lub nie umie tańczyć, lub... - tańce damsko-męskie są złe.
etc. etc.
Każdą swoją ułomność, wadę (zaletę) sprzedaje ogółowi.
Ciekawe, co jeszcze wymyśli.
Ale to się leczy :P
-
Dodatkowo on przeprowadza takie rozumowanie:
Ponieważ "istnieją czasy i miejsca, gdy płynąca ze znajomości nauczania katolickiego, wierność pewnym Bożym zasadom, będzie wywoływać konsternację i niezrozumienie również ze strony zdecydowanej większości pobożnych katolików, a nawet duchownych", a jego poglądy wywołują taką konsternację, a on sam jest w nich osamotniony, ergo: jest to dowód na to, że są one prawidłowe. Nie waha się przy tym porównywać siebie do bł. Franciszka Jägerstättera. Nie bierze pod uwagę tego, że w konsternację mogą wprowadzać nie tylko poglądy prawowierne, ale również absurdalne wnioski wyciągnięte z prawdziwych przesłanek; że osamotnienie nie musi dowodzić trwania przy prawdzie za wszelką cenę, ale bardzo często po prostu ekscentryczności.
Tutaj jest błędne koło: trwanie przy własnych poglądach prowadzi do wyobcowania, osamotnienia, a to z kolei potwierdzać ma ich słuszność.
http://brawario.pl/2016/03/19/paradoks-blogoslawionego-franciszka-jagerstattera/
-
Tym niemniej jestem w stanie sobie wyobrazić Kościół, który z jednej strony utrzymuje tradycyjną liturgię czy np. potwierdza wprost obowiązywalność pewnych nienaruszalnych pojęć, ale jednocześnie ceduje więcej odpowiedzialności niż dotychczas na wiernych - nie w sensie "Wir sind Kirche" i nie w sensie autonomii sumienia rozumianej jako subiektywizacja dobra i zła, tylko ograniczonej autonomii rozumianej jako samodzielny wybór, który jednak nie musi być w każdym przypadku "sprawdzany" odpowiednią "fatwą". Warto unikać złych filmów i należy to podkreślać, ale to nie znaczy, że to "zło" zawsze da się wymierzyć w gwiazdkach i czaszkach z portalu Kultura Dobra, albo że tego typu oceny miałyby obowiązywać w sumieniu. I tak dalej, i tak dalej.
Bardzo to piękna wizja takiego "odpowiedzialnego Kościoła". Ma tylko jedną podstawową wadę: jest to wizja samobójcza.
Erich von Kuehnelt-Leddihn napisał kiedyś, że "nie można utrzymać żywotności religii, jeśli jest ona zakorzeniona w pojedynczym człowieku, a izolowana od systemu społecznego i kulturalnego". Wiara bez otoczki kulturowej może wegetować, ale nie kwitnąć. A aby stworzyć (czy tez odtworzyć) taką kulturową otoczkę, nawet tylko na jakimś lokalnym poziomie, pewna zdrowa doza "przedsobowogo rygoryzmu" zdaje się być wręcz niezbędna. Tak, na niektóre rzeczy powinna być jasna i wyraźna "fatwa" (skoro już z takim upodobaniem używa Pan tego słowa).
Nie widzę problemu w tym, aby np. ksiądz powiedział, że w dżinsach w niedzielę do kościoła nie wypada przychodzić, albo że w piątek nie jemy mięsa niezależnie od okoliczności, albo że katolik nie powinien chodzic do klubów nocnych ze stripteasem. Nakazy i zakazy religijne, zwłaszcza, jeśli są precyzyjne i bezkompromisowe, są swego rodzaju "pasem transmisyjnym", dzięki któremu następuje przekazywanie pierwiastków religijnych do sfery kultury, polityki, sztuki, edukacji itd.
-
Nie widzę problemu w tym, aby np. ksiądz powiedział, że w dżinsach w niedzielę do kościoła nie wypada przychodzić, albo że w piątek nie jemy mięsa niezależnie od okoliczności, albo że katolik nie powinien chodzic do klubów nocnych ze stripteasem. Nakazy i zakazy religijne, zwłaszcza, jeśli są precyzyjne i bezkompromisowe, są swego rodzaju "pasem transmisyjnym", dzięki któremu następuje przekazywanie pierwiastków religijnych do sfery kultury, polityki, sztuki, edukacji itd.
Toż chyba kol. Adimad ani nikt inny nie ma z tym problemów :) Chodzi o sytuacje mniej oczywiste, w rodzaju tych 1/30 objętości zakazanego woluminu bądź hipotetycznego zakazu słuchania rocka itp.
-
.
-
Niektórzy tęsknią za - nazwałbym to tak - cywilizacyjną surowością. I tutaj też należałoby odróżnić surowość od skrajnego rygoryzmu.
Coś takiego można wyczytać np. u prof. Correa de Oliveira.
Wydaje mi się, że polega to na "sięgnięciu" bardziej do średniowiecza niż do czasów potrydenckich.
Widać to w estetyce - często dla nas ideałem są czasy potrydenckie, a więc barok: koronki, złocenia, itd... Jeśli spojrzymy na klasztory benedyktyńskie (te tradycyjne) to zdaje się, że widać tam więcej surowości niż przepychu (ta surowość nie jest dziadostwem, czy odwrotnie: nowoczesne dziadostwo nie jest surowe).
I jakby to przełożyć z estetyki na praktykę życia, to zdaje się, że też tak jest: niektórzy chcą docierać gdzieś dalej (nie tylko chodzą na Mszę Trydencką, ale obchodzą np. Suche Dni), a niektórzy w tym dojściu dalej się pogubią i albo zajdą za daleko albo skręcą w niewłaściwą stronę (i też zajdą za daleko).
Swoją drogą ten artykuł o brodach jak dla mnie nie jest taki głupi - nie narzuca, że człowiek ma mieć brodę, a jednocześnie podważa taki "kult golenia się", który jest gdzieniegdzie zauważalny, a moim zdaniem niesłuszny (owszem "kult brody" też nie jest słuszny).
Oczywiście mogę się mylić :) .
-
A ja - jak zwykle - zgadzam się z p.Salwowskim.
Myślę, że Brawario forsuje te rzeczy które dotyczą jego osoby.
a Państwo to piszecie swoje uwagi kompletnie nie związane ze swoimi osobami?
Nosi brodę - to każdy facet powinien,
Nie, nie! pan Salwowski pisze wyłącznie o mężczyznach.
Nie słucha metalu, bo mu się nie podoba - więc metal to zło,
Piekno jest jednak kategorią obiektywną i muzyka heavy-metalowa do kategorii pieknych po prostu nie należy. Czy patrząc na bohomazy Picassa - warte podobno sporo pieniędzy - mam przeżywać ekstazę? I mówię to mimo tego, że uważam go za geniusza w swojej dziedzinie. Ale nie za bohomazy, tylko za tą niewielką ilość dzieł, które zdąrzył namalować zanim nie zdegenerował swojego talentu.
Żadna kobieta go nie chce,
to jest po prostu wulgarne. Skąd Pan to wie? Nawet gdyby było prawdziwe, to i tak wpis ten tutaj jest po prostu chamski.
lub nie umie tańczyć, lub... - tańce damsko-męskie są złe.
i następne zdanie, które nie powinno się było tu znaleźć.
etc. etc.
Każdą swoją ułomność, wadę (zaletę) sprzedaje ogółowi.
Ciekawe, co jeszcze wymyśli.
Ale to się leczy :P
A nie pomyśleli Państwo, że omijanie tych pozornie głupich rygorów doprowadziło praktycznie całe społeczeństwa do dzisiejszego stanu moralnego łącznie z zabijaniem dzieci poczętych? Na pewno pomyśleliście...
A cóż by złego się stało, gdyby przyjąć zasadę, że 1 przykazanie jest pierwsze?
Czy Pan przyzna się, że zawinił wobec p. Salwowskiego i go w tym wątku przeprosi?
-
@Franciszek
Jeżeli p. Salwowski pisałby to subiektywnie to i owszem, mój wpis byłby nie na miejscu, ale niestety tak nie jest. On pisze to obiektywnie, a z tym się nie zgadzam.
-
Tak jak napisałem wcześniej - jeśli ktoś ma wątpliwości, to niech się na pół roku czy choćby na kwartał przeniesie całościowo (na gruncie przepisów kościelnych, na gruncie mody, mentalności, języka, konwenansów itd.) na pozycje, które najwidoczniej miał zajmować prawdziwie pobożny, konserwatywny katolik według opisanych wcześniej norm, sugestii i zaleceń.
Oczywiście Pańska propozyja ma spowodować u czytelnika reakcję "nie, to niemożliwe, tak żyć nie można w dzisiejszych czasach!" Jednakże znam ludzi, kórzy mniej więcej tak właśnie żyją - czytają tylko książki z imprimatur, kobiety ubierają się nie pokazując kolan ani dekoltu, nie chodzą na śluby ani pogrzeby do innowierców i ateistów, nie należą do żadnych świeckich organizacji, itp. itd. I co? I nic, są całkiem zadowoleni z życia i jakoś nie słyszałem, aby mieli zamiar się przeprowadzić do katakumb.
Żeby było jasne: ja sam żadnym rygorystą moralnym nie jestem: czytałem gorsze rzeczy niż książki z indeksu, tańczę, i nie noszę brody :), ale doskonale rozumiem tęsknoty p. Salwowskiego. Aby odtworzyć kulturę chrześcijańską, trzeba będzie podnieść poprzeczkę w sprawach moralnych o wiele wyżej, niż ona jest obecnie. Sztywne i wyraźne nakazy i zakazy są najprostszą, a jednocześnie efektywną metodą pokazania, że jeszcze istniejemy.
Taki przykład: kiedyś w mojej okolicy było sporo katolików, głównie z pochodzenia Włochów i Irlandczyków. I był też zakaz jedzenia mięsa w piątek. W związku z tym okoliczne restauracje miały zwykle "special deal" na dania bezmięsne w piątki (czyli "promocję", jak to się to w Polsce mówi z nieznanej mi przyczyny) , Było to często mocno reklamowane w gazetach i na przydrożnych tablicach reklamowych, a katolicki zwyczaj był przez to obecny w szerszej świadomości. Niektóre włoskie restauracje dalej to mają, niejako z rozpędu, ale zjawisko powoli znika, bo bezmiesne piątki zniesiono tu już dawno temu. Czysta strata, bo oznacza to utratę "darmowej reklamy", jaką mieliśmy my katolicy.
Tak samo jest i z indeksem, z którego Pan tak się śmieje. Oczywiście, nie ma ani sensu ani możliwości wracać do indeksu w formie, w jakiej on istniał, ale sama idea mogłaby być całkiem pożyteczna. Weźmy np. filmy, które mają tak ogromny wpływ na świadomość społeczną. Byłoby bardzo pożyteczne, gdyby np. jakaś watykańska kongregacja do spraw kultury zaczęła wydawać czasopismo czy też portal z recencjami filmów, a może i innych produktów popkultury. I czemu nie, gwiazdki albo czaszki można by dawać - przecież krytycy filmowi tak właśnie robią. I nawet gdyby większość katolików ignorowała opinie takiego portalu, to zaręczam, że media by to zauważyły, i byłoby jasne, że dla katolików jest istotne, co się ogląda i czego sie słucha, i że moralny przekaz dzieła jest ważny. Jak o mnie chodzi, to niektóre recenzje z kulturadobra.pl mogliby tam opublikować bez zmian.
Gdyby istniała taka instytucja, to z biegiem czasu pojawiły by się filmy, może najpierw niszowe i niskobudżetowe, których abmicją byłoby uzyskać dobre oceny takiego "nowoczesnego indeksu" - a to by już był jakiś wymierny wpływ na popkulturę.
Tymczasem na razie poddaliśmy się w tych sprawach na całej linii.
-
.
-
Myślę, że Brawario forsuje te rzeczy które dotyczą jego osoby.
Nosi brodę - to każdy facet powinien,
Nie słucha metalu, bo mu się nie podoba - więc metal to zło,
Żadna kobieta go nie chce, lub nie umie tańczyć, lub... - tańce damsko-męskie są złe.
etc. etc.
Każdą swoją ułomność, wadę (zaletę) sprzedaje ogółowi.
Ciekawe, co jeszcze wymyśli.
Ale to się leczy :P
Panie Szkielecie. Nie jestem psychologiem ale chyba coś w tym jest.
-
Też mi się tak wydaje.
Poza tym to szkodnik jest, tak zazwyczaj się dzieje jak świeccy z poczuciem misji i przerostem ego biorą się za nauczanie maluczkich.
-
Wciąż znajdują się niestety jelenie wysyłające temu typowi jakiś piniądz, dzięki czemu, zamiast zarabiać na swoje utrzymanie, ma za dużo czasu na rozważanie o długości włosów czy posiadaniu brody.
p.s. charakterystyka Pana Szkieleta trafia w punkt. Pamiętam, jak Brawario chwalił polski hip - hop (z zastrzeżeniami, ale chwalił), bo lubił te dźwięki. A tam ciężko znaleźć jakieś dzieło nietraktujące dość rubasznie o seksie.
-
p.s. charakterystyka Pana Szkieleta trafia w punkt. Pamiętam, jak Brawario chwalił polski hip - hop (z zastrzeżeniami, ale chwalił), bo lubił te dźwięki. A tam ciężko znaleźć jakieś dzieło nietraktujące dość rubasznie o seksie.
W drugim wątku związanym z Brawariem pisałem o Oku na niebie Dicka i przyszło mi do głowy, że Pan Szkielet może mieć rację. Nie jest wykluczone, że (tak jak we wspomnianej powieści) Brawario projektuje idealny świat na swój obraz i podobieństwo, stosownie do własnych upodobań czy obsesji, podpierając się przy tym odpowiednio dobranymi cytatami.