Forum Krzyż
Novus Ordo => Kościół posoborowy => Wątek zaczęty przez: Tato w Listopada 10, 2010, 22:18:14 pm
-
Radio Watykańskie zaś podaje i to za czym to ...cytując ( aż strach pomyśleć ):
Włochy: seminarium na pół gwizdka
Kościół we Włoszech szuka nowych powołań. Niektóre diecezje skłania to do dość karkołomnych pomysłów. Diecezja Vigevano wprowadziła na przykład „seminarium w niepełnym wymiarze godzinowym”. Polega to na tym, że nieliczna garstka kleryków gromadzi się w seminarium tylko na trzy dni w tygodniu. „Przyjeżdżają w środę i pozostają do piątku – tłumaczy rektor wspólnoty. – Studiują, modlą się i bawią, jak we wszystkich seminariach. Chcemy, by klerycy doświadczyli życia we wspólnocie tylko przez tych kilka dni, a potem wrócili do domu. Nie chcemy seminariów takich jak dawniej. Instytucja zamknięta jest niebezpieczna” – uważa ks. Luca Pedroli.
Inna inicjatywa pojawiła się w diecezji Como, również na północy Włoch. W każdym dekanacie ma powstać tzw. „dom powołań”, gdzie mogliby zamieszkać na pewien czas młodzi ludzie zastanawiający się nad swoim powołaniem, kontynuując zarazem dotychczasowe życie. Również w Bresci i rodzimej diecezji Pawła VI, mają powstać podobne domy powołaniowe, osobne dla mężczyzn i dla kobiet.
Choć kapłanów we Włoszech jest coraz mniej, powołań mimo wszystko powoli przybywa. Dziś jest 3 tys. seminarzystów, czyli trzy razy mniej niż w czasie Soboru, ale nieco więcej niż w krytycznym roku 1977, kiedy w seminariach pozostało zaledwie 2 700 kleryków. Socjolodzy podkreślają, że kryzysu powołań nie można oddzielać od kryzysu demograficznego. W 1963 r., kiedy seminaria duchowne były jeszcze pełne, we Włoszech urodziło się 1.400.000 dzieci, a w ubiegłym roku jedynie 450 tys., nie wyłączając emigrantów. Problemy z powołaniami ma w związku z tym nie tylko Kościół, ale również inne instytucje, jak np. wojsko.
http://www.radiovaticana.org/pol/Articolo.asp?c=438160
-
Nie chcemy seminariów takich jak dawniej. Instytucja zamknięta jest niebezpieczna” – uważa ks. Luca Pedroli.[/b]
Można spytać: dla kogo niebezpieczna?
-
Nie chcemy seminariów takich jak dawniej. Instytucja zamknięta jest niebezpieczna” – uważa ks. Luca Pedroli.[/b]
Można spytać: dla kogo niebezpieczna?
Pewnie dla owego Xiędza..."nomen omen"... ;)
-
A tak na poważnie: kształt seminarium jest pochodną możliwości i tego jak chce się uformować kapłana. Jeśli posoborowe kapłaństwo, dość często, jest z założenia kapłaństwem "na pół gwizdka", to seminarium na "pół gwizdka" jest właściwym sposobem formacji, który wykluczy późniejsze frustracje, nieporozumienia itd.
-
Szczerze mowiac podoba mi sie idea seminarium otwartego, cos jak studia swieckie, z powiedzmy parotygodniowymi zjazdami na jakies rekolekcje.
-
Szczerze mowiac podoba mi sie idea seminarium otwartego, cos jak studia swieckie, z powiedzmy parotygodniowymi zjazdami na jakies rekolekcje.
W usa byly semianaria bodajze jezuitow calkowicie otwarte. Tzn. klerycy mieszkali na miescie jak inni studenci. A Pan ma jakies argumenty czy tylko Pan prowokuje dyskusje wyrazajac swoje antytradycyjne stanowisko?
-
Argumentem jest dla mnie lepsze zapoznanie się z realiami współczesności przez takiego studenta. Sam by sobie musiał dac rade, może dorabiac w swieckiej pracy np. w Macu, znalezc sobie mieszkanie, obracac sie w swieckim towarzystwie itd.itp.
Obecnego systemu nie krytykuje, ale dałbym klerykom taką mozliwośc. Za czesto jest obecnie tak, że taki kleryk idzie z domu od mamusi, w totalnie uporzadkowane zycie seminaryjne, gdzie ma rowniez wszystko podstawione pod nos, a nastepnie trafia na parafie gdzie rowniez mieszkanko, gosposia. Niestety mam przez to wrazenie, ze niektorzy ksieza sa zupelnie oderwani od rzeczywistosci,a niektorzy zupelnie niedojrzali.
-
Gdy zamykam oczy i myślę nad kondycją zakonów (kapłaństwa) w Kościele. Pojawia się w moim umyśle obrazek. W centrum na klęczniku mnich, ze złożonymi dłońmi, spoconą twarzą, drżący. Dookoła niego tańczą półnagie dziewczyny, przeróżne plakaty zachwalają dobra tego świata, ktoś z magnetofonem na ramieniu, z którego wydobywają się dźwięki, stoi nad jego głową. Mnich skarży się, mówiąc: „w tych warunkach nie mogę się modlić”. Na to odpowiada mu osoba wyglądająca na wyluzowanego dostojnika kościelnego: „mój drogi, przecież masz wszystko co Ci potrzebne do modlitwy”.
Zapewne te obrazki pojawiają się w moim umyśle przez przeglądanie. http://catholiccartoonblog.blogspot.com
-
Obłędny pomysł, który skończy się zapewne produkcją "pół księży"
-
Nawet jeśli księża "na pół gwizdka", szacunek dla stanu duchownego wymaga nie nazywania ich "pół księżmi".
-
Nawet jeśli księża "na pół gwizdka", szacunek dla stanu duchownego wymaga nie nazywania ich "pół księżmi".
pewnie bo albo są księżmi albo nimi po prostu "nie są" ... :)
-
Nawet jeśli księża "na pół gwizdka", szacunek dla stanu duchownego wymaga nie nazywania ich "pół księżmi".
moze i skonczy sie ostracyzmem, ale moim zdaniem duchownym nalezy sie taki sam szacunek jak kazdemu czlowiekowi. ani nic wiecej, ani mniej.
-
Nawet jeśli księża "na pół gwizdka", szacunek dla stanu duchownego wymaga nie nazywania ich "pół księżmi".
moze i skonczy sie ostracyzmem, ale moim zdaniem duchownym nalezy sie taki sam szacunek jak kazdemu czlowiekowi. ani nic wiecej, ani mniej.
Toż to socjalizm, wszystkim tyle samo ;D
-
Nawet jeśli księża "na pół gwizdka", szacunek dla stanu duchownego wymaga nie nazywania ich "pół księżmi".
Ale o co Pani kaman? Raz, że pisze w cudzysłowu, a dwa, że księża których godność tak Pani raczy bronić jeszcze nie istnieją.
-
Argumentem jest dla mnie lepsze zapoznanie się z realiami współczesności przez takiego studenta. Sam by sobie musiał dac rade, może dorabiac w swieckiej pracy np. w Macu, znalezc sobie mieszkanie, obracac sie w swieckim towarzystwie itd.itp.
O tak tak. Zwłaszcza jeśli chodzi o studenckie realia. Ale to też by oznaczało zmianę dla całego Kościoła, bo przy dużej ilości partnerek seksualnych istnieje równie duże prawdopodobieństwo zostania ojcem, więc trzeba by zaakceptować antykoncepcję, albo znieść celibat. No ale przynajmniej możnaby poużywać sobie przed święceniami, w końcu kontrola ze strony przełożonych byłaby mniejsza.
Za czesto jest obecnie tak, że taki kleryk idzie z domu od mamusi, w totalnie uporzadkowane zycie seminaryjne, gdzie ma rowniez wszystko podstawione pod nos, a nastepnie trafia na parafie gdzie rowniez mieszkanko, gosposia. Niestety mam przez to wrazenie, ze niektorzy ksieza sa zupelnie oderwani od rzeczywistosci,a niektorzy zupelnie niedojrzali.
1. Możnaby wypracować inną metodę niż Pan zaproponował.
2. Taki "otwarty system" niekoniecznie wyeliminowałby takowych księży. Takie persony by po prostu studiów nie przetrwały i wyleciały.
-
O to mi chodzi, że są duchownymi, mają święcenia kapłańskie. Któryś ze świętych powiedział, że gdyby duchowny grzeszył, trzeba go osłonić, by nikt tego nie widział. Z szacunku. To jest KAPŁAN. Co nie zmienia potrzeby potępienia jego grzechu.
-
Za czesto jest obecnie tak, że taki kleryk idzie z domu od mamusi, w totalnie uporzadkowane zycie seminaryjne, gdzie ma rowniez wszystko podstawione pod nos, a nastepnie trafia na parafie gdzie rowniez mieszkanko, gosposia.
Np. taki, któremu mamusia w domu zawsze obierała pomarańcze i jabłuszka? Nie wierzę ;D
-
Za czesto jest obecnie tak, że taki kleryk idzie z domu od mamusi, w totalnie uporzadkowane zycie seminaryjne, gdzie ma rowniez wszystko podstawione pod nos, a nastepnie trafia na parafie gdzie rowniez mieszkanko, gosposia.
Np. taki, któremu mamusia w domu zawsze obierała pomarańcze i jabłuszka? Nie wierzę ;D
A jednak. Są i tacy.
-
O to mi chodzi, że są duchownymi, mają święcenia kapłańskie. Któryś ze świętych powiedział, że gdyby duchowny grzeszył, trzeba go osłonić, by nikt tego nie widział. Z szacunku. To jest KAPŁAN. Co nie zmienia potrzeby potępienia jego grzechu.
No ale jak to się ma do mojego wpisu? Przecież ja skwitowałem tylko formację duchownych w takim seminarium :/. Proszę się więc tak nie napuszać.
-
O tak tak. Zwłaszcza jeśli chodzi o studenckie realia. Ale to też by oznaczało zmianę dla całego Kościoła, bo przy dużej ilości partnerek seksualnych istnieje równie duże prawdopodobieństwo zostania ojcem, więc trzeba by zaakceptować antykoncepcję, albo znieść celibat.
Co do ilosci partnerek to nie bardzo rozumiem, to po swieceniach jest ich mniej? I co to za dziwne rozumowanie z tym celibatem i antykoncepcja? To po seminarium nie bedzie partnerek, wyswieceni ksieza po zamknietych seminariach nie maja zdaniem kolegi partnerek, nie chodza do burdeli i nie uzywaja antykoncepcji?
No ale przynajmniej możnaby poużywać sobie przed święceniami, w końcu kontrola ze strony przełożonych byłaby mniejsza.
Tak sobie moga pouzywac po swieceniach, spuszczeni z krociutkiej smyczy, na wzor dzieci nadopiekunczych rodzicow na studiach.
1. Możnaby wypracować inną metodę niż Pan zaproponował.
Jestem otwarty, ale to tylko teoretyzowanie. Poza tym nie jestem przeciwny zamknietym seminariom, ale element survivalu w real world tez bym wprowadzil
2. Taki "otwarty system" niekoniecznie wyeliminowałby takowych księży. Takie persony by po prostu studiów nie przetrwały i wyleciały.
I o to chodzi.
Np. taki, któremu mamusia w domu zawsze obierała pomarańcze i jabłuszka? Nie wierzę
Nom, slyszalem juz o takich ;D
-
Ja byłem takim "lalusiem" , któremu mamusia obierała pomarańczka etc... i wcale a wcale nie mogę potwierdzić że pobyt w seminarium "był miejscem gdzei mi podano pod nos wszystko." Wręcz przeciwnie, nauczyłem się samodzielności, bardzo ciężkiej pracy, dyscypliny i wielu innych rzeczy. Nikt mi niczego nie przynosił, ani po mnie nie sprzątał, przeciwnie to my musieliśmy sprzątać, pomagać w kuchni, nosić w refektarzu, nakarmić śwnie, pracować w polu, zbudować sobie seminarium.
Wielu "lalusiów" takich jak ja tego nie wytrzymywało i wracało z płaczem do mamusi czasami już po dwóch mieiącach , pół roku albo roku...
Za to, a szczególnie za formację dyscyplinarną i intelektualną ( bo duchową z czasem mogę oceniać inaczej - to jednak było posoborowie w stanie "średniego zaawansowania") będę tej Szkole wdzięczny do końca życia. W trzy lata z pierwotnego "lalusia" zrobili ze mnie tam faceta. Przeżyłem tam najlepsze lata mojego życia i otrzymałem uważam najlepsze z możliwych dla mnie lekcjii.
Dlatego pisanie o "zamkniętych seminariach" jako zagrożeniach uważam za totalną bzdurę, pomylenie pojęć , bądć oderwanie od rzeczywistości.
Seminarium jest po to, bo szlifować dusze, by wykuwać Boże Rycerstwo, nie po to zaś by koleś pomieszkiwał "między pannami" żył sobie jak w świecie każdy student a szkołę takiego "seminarium" traktował jak fakultet z ekonomii... to proste !
Seminarium ma wykuwać świętych kapłanów, takie zaś bez formacji stałej wykuć możę co najwyżej zawodowych "kapłanów świeckich".
-
Ja byłem takim "lalusiem" ,
No prosze, a w niektorych watkach tak to pan niektorym "po mordzie dawał", wezme na to poprawke nastepnym razem.
Poza tym, wzruszyła mnie pańska opowieśc, ale teoria widac przeczy praktyce, skoro po latach takiego szkolenia wychodza z seminarium przeróżne, jak to sie mówi, pacmeje. I tez czyscili kible i sprzatali korytarze i ewentualnie jako smutny obowiazek okresu kleryckiego, bo ktos im kazal. Potem wychodza i dalej sa jak dzieci we mgle. Moze nie wszyscy, ale za wielu takich widuje niestety.
Seminarium jest po to, bo szlifować dusze, by wykuwać Boże Rycerstwo,
Może i tak, choc czasem brzmi to dla mnie jak takie religianckie bla bla bla.
Seminarium ma wykuwać świętych kapłanów, takie zaś bez formacji stałej wykuć możę co najwyżej zawodowych "kapłanów świeckich".
Niekoniecznie.
-
Ja "po mordzie" ??? Niby kiedy ? Gdzie ? :)
Widzi Pan, niestety kapłaństwo ściśle wiąże się z formacją. Myślę zatem, że im tej formacji mniej tym gorzej. Stąd sądzę, że seminarium tzw. "zjazdowe" wypadnie jeszcze gorzej niż seminaria "zamknięte" nawet te novusowe. Ono nie kształci bowiem świeckich "dla świata" ani "do życia" ( w tym doczesnym sensie ) , nie do tego jest powołane. Pewnie że mogę się myslić, acz myślę że wieki mądrości Kośicioła, które sprawiły że doszedł On do właśnie ścisłęj i konketnej formacji seminaryjnej czegoś uczą, nie sądzę by odchodzenie od zasad jescze dalsze niż to obecne, wciąż kolejne itd. mogo mieć jakiekolwiek pozytywne skutki.
-
Ja "po mordzie" ??? Niby kiedy ? Gdzie ? :)
Gdzies tam pan kogoś obdzielał, ale nie pamiętam już gdzie.
Widzi Pan, niestety kapłaństwo ściśle wiąże się z formacją. Myślę zatem, że im tej formacji mniej tym gorzej. Stąd sądzę, że seminarium tzw. "zjazdowe" wypadnie jeszcze gorzej niż seminaria "zamknięte" nawet te novusowe. Ono nie kształci bowiem świeckich "dla świata" ani "do życia" ( w tym doczesnym sensie ) , nie do tego jest powołane.
Kształci duchownych, ktorzy maja sluzyc swieckim. Maja ich rozumiec by ich nauczac.
Pewnie że mogę się myslić, acz myślę że wieki mądrości Kośicioła, które sprawiły że doszedł On do właśnie ścisłęj i konketnej formacji seminaryjnej czegoś uczą, nie sądzę by odchodzenie od zasad jescze dalsze niż to obecne, wciąż kolejne itd. mogo mieć jakiekolwiek pozytywne skutki.
Nie wiem dlaczego madrosc Kosciola zawsze przedstawia się na zasadzie jakiejs liniowej ewolucji. Obecna forma seminarium nie jest jedyna jaka obowiązywała w historii i zawsze dobierano taką, która dla danych czasów była najlepsza. W kwestiach praktycznych, nie ma rozwiązań ponadczasowych. Może w naszych czasach lekka zmiana systemu formacji miałaby sens. Nie chodzi o eliminacje czasowej klauzury, a o coś w rodzaju miszmaszu. Przy tym tak tylko sobie teoretycznie rozwazam, w kontekscie podanej informacji i automatycznej krytyki pomyslu.
-
Może to chodziło o jakieś tam "w mordę jeża" ??? ;D Ja nic takiego szczerze nie pamiętam...to raczej był taki strasznie strachliwy "Pan Mateusz" kiedy co to się bał jakiś "czarnych worków" orgranizacji "Sophia" ... może on coś takiego o mnie pisał... ale ja nie jestem żaden "Sophia" jak już to jedynie "Haghia Sophia"... ;)
Zaś co do seminarium, rzecz jasna może się Pan zastanawiać, mało tego może Kościiół się na taki "eksperyment" pokusi, ja jednak myślę, żę to nie ma żadnego sensu, a to temu, że przed soborem mieliśmy bardzo wielu bardzo dobrze uformowanych kapłanów, wystarczy zoczyć jakie owoce dają tradycyjne seminaria obecnie, zatem nie potrzeba tu eskperymentów tylko powrotu do "starej dobrej szkoły" , era "eksperymentów" zapoczątkowana na SVII jak dotąd wychodzi Kociołowi czkawką o ile nie drgawką czy konwulsją...
Szczerze nie wierzę w te "eksperymenty" ... :)
-
Zwróćcie panstwo uwagę, ze teraz żaden ksiądz nie posługuje. Wszyscy księża pracuja. Tak sie wyraził o sobie nawet ksiądz odprawiający tridentinę: Pracuję w parafi....
To też efekt "nowej formacji.
A niedługo będzie się mówiło, ze biskup prezesuje ;D ;
-
A jak jest w zakonach żeńskich? nie uogólniam, ale te co ja znam to już nie ma i nie mówi się Siostra czy Matka Przelożona, tylko Siostra Dyrektorka czy Dyrektor.
-
Ten eksperyment akurat był już "próbowany" w paru seminariach na zachodzie z tego co słyszałem - zwłascza w USA, niestety nie przynosił nizego prócz "ogólnego rozliźnienia" obyczajów, jeśłi przyjmą go Włochy, potem inne kraje ( sądzę że Fracncja już zapewne to testowała przynajmniej ) to będzie tylko jeszcze gorzej a nie lepiej. To trochę mi przypomina "księży robotników"...
-
Księża robotnicy w Polsce nie przejdą. Co jak co ale większość kleryków i księży w tym kraju akurat nie jest hobbystami pracy fizycznaj a za to lubi bywać na salonach. :)
-
Uważam, iż istnieje problem odpowiedniej selekcji kandydatów. Nawet najlepszy system będzie źle funkcjonował gdy zawiodą ludzie.
-
Księża robotnicy w Polsce nie przejdą. Co jak co ale większość kleryków i księży w tym kraju akurat nie jest hobbystami pracy fizycznaj a za to lubi bywać na salonach. :)
Jednak księża katecheci się pojawili.
Katecheza ma więcej wspólnego z surwiwalem niż duszpasterstwem.
-
Dlatego katechetami są często świeccy?
-
Dlatego katechetami są często świeccy?
W końcu kapłanom przelewać cudzej krwi się nie godzi
-
Moja siostra uczy matematyki w gimnazjum i nie ma tam żadnego księdza tylko katechetki świeckie. Jak te katechetki mówią księża starają się unikać zawodówek i gimnazjów bo tam rzeczywiście nie jest łatwo.
A katechetki i katecheci mają drogę przez mekę. To fakt. Szczególnie że przez resztę nauczycieli nie są traktowani jak pełnoprawni nauczyciele tylko jak desant biskupa.