Forum Krzyż
Disputatio => Poczekalnia => Wątek zaczęty przez: Nullatenus w Października 09, 2010, 09:27:43 am
-
W świetle ekumenii ten krótki zwrot - una cum może oznaczać bardzo wiele. Zadaję sobie
pytanie czy idea "una cum" jest tak samo rozumiana w różnych wyznaniach. Dla prawosławnych
zewnętrzna, jedność przejawia się w zgodnym wyznawaniu wiary, w jedności nauczania, kultu,
sakramentów, sukcesji apostolskiej i hierarchicznej biskupów oraz w jedności ustroju
kościelnego, wyrażającej się w uznawaniu tych samych kanonów kościelnych. Kościół ten jest
niewidzialny i dlatego istnienie Kościołów lokalnych nie sprzeciwia się zasadzie jego
jedności, gdyż łączy je wspólna wiara, kult i jednakowy ustrój hierarchiczny. Według
doktryny prawosławnej, jest on święty i czysty, bez skazy. Źródłem zaś i podstawą świętości
Kościoła jest Duch Święty obdarzający go stale swoimi łaskami. Ta świętość sprawia, że cały
Kościół (a nie tylko hierarchia) jest nieomylny w swoim nauczaniu wiary i moralności. Toteż
główną jego troską powinna być gorliwość w zachowaniu czystości wiary.
W moim przekonaniu takie rozumienie "una cum" jest najbliższe ortodoksji. Nota bene takie
rozumienie w swoim mniemaniu ujawnia bp. Dolan. Zresztą tak czytamy w Mszale "una cum ..et
omnibus ortodoxis, atque catholicae et apostolicae fidei cultoribus". Przeciwnie "una cum" w
rozumieniu monyniańsko-wojtyliańskim ma formę nadzwyczajnego rytu mszy. Często np.
lubliniści posługują się taką formułą włączając do modlitwy podczas liturgii imiona
innowierców, np. prawosławnych, kozłowitów, protestantów etc. Owoce dialogu ekumenicznego są
zbyt wyraźne, aby pozostawić miejsce na jakiekolwiek wątpliwości, dokąd zmierzają
modernistyczni teologowie. Obawiam się że pewnego dnia może skończyc się to na jedności z
biskupkami lezbijkami. Wg. trzeciej i dwuznacznej teorii FSSPX uznając jurysdykcję
ordynariuszy miejsc i będąc z nimi "una cum" wyraża aprobatę dla głoszonej przez nich nauki.
W ten sposób ujawnia się szacunek dla herezji. Skąd to ekumeniczne „nawrócenie”?
-
kozłowici, hym.
A cóż to takiego?
-
kozłowici, hym.
A cóż to takiego?
Potoczna nazwa mariawitów, których "duchową opiekunką" jest "Mateczka" Feliksa Kozłowska (stąd ta nazwa)
-
kolejna nazwa mariawitów to mankietnicy
***
ale kim sa lubliniści to nie mam pojęcia...
-
kolejna nazwa mariawitów to mankietnicy
***
ale kim sa lubliniści to nie mam pojęcia...
KUL-owcy
-
"Una cum" oznacza jedność z prawowitym następcą św. Piotra i pozostającym z nim w jedności biskupem ordynariuszem oraz ze wszystkimi "prawowiernymi wyznawcami apostolskiej wiary". Pytanie zatem, czy w obecnej dobie, mając na uwadze zasygnalizowane przez autora wątku problemy teologiczne z ekumenizmem, jest z kim być "una cum". Osobiście przychylam się do opcji "Chłopców spod parasola", takich jak np. JE Ks. Bp Donald Sanborrn czy Daniel Dolan.
A propos, widział to już ktoś?
http://sedevacante-tv.blogspot.com
-
kolejna nazwa mariawitów to mankietnicy
***
ale kim sa lubliniści to nie mam pojęcia...
KUL-owcy
Na Mszy inaugurującej rok na szczęście nikt nie unacumił się z innowiercami :)
-
kolejna nazwa mariawitów to mankietnicy
***
ale kim sa lubliniści to nie mam pojęcia...
KUL-owcy
Na Mszy inaugurującej rok na szczęście nikt nie unacumił się z innowiercami :)
Ale z modernistami pewnie i owszem... A w związku z tym należałoby się zastanowić, czy oni są jeszcze katolikami, a nie innowiercami właśnie. W końcu skoro np. publicznie hołdują i wspierają fałszywy ekumenizm, to raczej z prawowiernością nie mają w tym punkcie wiele wspólnego...
-
Nie wiem nawet, albowiem w kościele było ludu pełno do niemożliwości i trudno było się skupić. No i te nerwy... Ja jestem na pierwszym (i pewnie dla mnie ostatnim) roku, więc lekko zdenerwowany miałem wtedy prawo być, bo nie wiedziałem praktycznie nic :)
-
Jakby Pan Jezus tu zajrzał i zobaczył to dzielenie włosa, myślę, ze by się dość wkurzył.
Bo najgorszą rzeczą jest brak miłości.
Miłość jest Prawdą, Prawda Miłością.
Nic więcej nie jest ważne.
-
Dobre,kochajmy sie bracia.Niech jeden bruzdzi drugiemy,ale kochajmy sie. Niech zniszczy katolicyzm,ale kochajmy sie.Milosc-tak,ale slepa nie...
-
Zapewne Pan Jezus na wiele rzeczy by się wkurzył. Ale proszę Pani nie da się wytłumaczyć wszystkiego miłością lub jej brakiem. Czasami źle pojęta miłość zasłania prawdę.
-
Jakby Pan Jezus tu zajrzał i zobaczył to dzielenie włosa, myślę, ze by się dość wkurzył.
Skąd takie przypuszczenie?
Bo najgorszą rzeczą jest brak miłości.
Miłość jest Prawdą, Prawda Miłością.
Nic więcej nie jest ważne.
BZDURA
-
Jakby Pan Jezus tu zajrzał i zobaczył to dzielenie włosa, myślę, ze by się dość wkurzył.
Bo najgorszą rzeczą jest brak miłości.
Miłość jest Prawdą, Prawda Miłością.
Nic więcej nie jest ważne.
Ale prawda jest prawdą, a miłość miłością. Czy krzsło jest stołem?
Aż się paradoksalnie chce cytować Wojtyłę: "Nie ma miłości bez prawdy"
-
Jakby Pan Jezus tu zajrzał i zobaczył to dzielenie włosa, myślę, ze by się dość wkurzył.
Bo najgorszą rzeczą jest brak miłości.
Miłość jest Prawdą, Prawda Miłością.
Nic więcej nie jest ważne.
A to Pan Jezus nie wie, co się tu dzieje?
Miłośc to nie słodkie ciamciaramcia i głaskanie się wzajemnie po głowie. Miłośc polega na tym, ze dla chcemy dla innych jak najlepiej czyli pragniemy ich zbawienia, a nie zatracenia.
-
Jakby Pan Jezus tu zajrzał i zobaczył to dzielenie włosa, myślę, ze by się dość wkurzył.
Bo najgorszą rzeczą jest brak miłości.
Miłość jest Prawdą, Prawda Miłością.
Nic więcej nie jest ważne.
A to Pan Jezus nie wie, co się tu dzieje?
Miłośc to nie słodkie ciamciaramcia i głaskanie się wzajemnie po głowie. Miłośc polega na tym, ze dla chcemy dla innych jak najlepiej czyli pragniemy ich zbawienia, a nie zatracenia.
Wie.
Sęk w tym, że Hitler też chciał dobra dla innych i Stalin. Tyle, że oni nie wiedzieli co jest Dobrem, tylko im się tak zdawało.
Pan Jezus nauczał tych, co chcieli, nie na siłę. Tylko faryzeuszów pogonił, bo głosili Prawo bez miłości, więc nim kręcili jak chcieli.
Przywiązani byli do obrządku, a nie widzieli Prawdy, która jest żywym Miłosierdziem. Całkiem jak tradsi.
Kościół nie może iść z duchem czasów - z tego prostego powodu, że duch czasów donikąd nie idzie. Kościół może co najwyżej ugrzęznąć w bagnie razem z duchem czasów, by razem z nim cuchnąć i gnić. (...) Zaś Kościół ma dziś to samo zadanie, co wtedy - ocalić jak najwięcej światła i wolności, stawiać opór swiatu, który ściąga go nisko ku swemu poziomowi, i czekać na lepsze czasy. (...) Nie chcemy Kościoła, który jak to piszą gazety, zmienia się wraz ze światem. Chcemy Kościoła, który zmieni świat.- Gilbert Keith Chesterton
Chesterton nie miał na myśli obrządku, ale Prawdę i Miłość, bo one są niezmienne, uniwersalne i wieczne. A Prawda to porządek ważności.
Prawda->Miłosierdzie->Wolność-> Prawo->Forma.
Forma jest na końcu, nie na początku, do jasnej Anielki.
-
A to Pan Jezus nie wie, co się tu dzieje?
Miłośc to nie słodkie ciamciaramcia i głaskanie się wzajemnie po głowie. Miłośc polega na tym, ze dla chcemy dla innych jak najlepiej czyli pragniemy ich zbawienia, a nie zatracenia.
Wie.
Sęk w tym, że Hitler też chciał dobra dla innych i Stalin. Tyle, że oni nie wiedzieli co jest Dobrem, tylko im się tak zdawało.
Może na pewnym etapie. W czasach swoich największych zbrodni - byli obłąkani.
Pan Jezus nauczał tych, co chcieli, nie na siłę. Tylko faryzeuszów pogonił, bo głosili Prawo bez miłości, więc nim kręcili jak chcieli.
Panem Jezusem kręcili??? Droga Pani - aby się na takie tematy wypowiadać powinna Pani znać historię Izraela z tamtych lat i wiedzieć czym było stronnictwo faryzeuszów, skąd się wzięło i co robiło. Bo powiela pani dość bzdurny stereotyp...
Przywiązani byli do obrządku, a nie widzieli Prawdy, która jest żywym Miłosierdziem. Całkiem jak tradsi.
Prawda ma tpo do siebie, że rzadko znamy prawdę zupełną. Zwykle odkrywamy jakąś jej cząstke. Zwie się to "prawdą cząstkową". Prawda cząstkowa ma jednak tą paskudną cechę, że mówiona (świadomie) w obliczu prawdy pełnej (albo pełniejszej prawdy cząstkowej) jest kłamstwem przemilczenia. Pani tu popełniła takie kłamstwo (albo taki błąd)- bo Pan Jezus nie jest WYŁĄCZNIE prawdą ani (nie jest wogóle) miłosierdziem. Jest MIĘDZY INNYMI Miłością (jednak miłość nie sprowadza sie do miłosierdzia, miłosierdzie to tylko jedna z cech miłości. (zatem jest miłosierny, a nie jest miłosierdziem) Jest też Sędzią Sprawiedliwym - ale tę prawdę wielu chciało by zapomnieć... Prawda NIE JEST miłosierdziem ("Ci żydzi ukrywają się u Kowalskiego na strychu"- zdanie prawddziwe, ale czy tożsame z miłosierdziem???)
Chesterton nie miał na myśli obrządku, ale Prawdę i Miłość, bo one są niezmienne, uniwersalne i wieczne. A Prawda to porządek ważności.
Czytała Pani cokolwiek Chestertona, że tak łatwo dostrzega Pani co miał na myśli???
Prawda->Miłosierdzie->Wolność-> Prawo->Forma.
Forma jest na końcu, nie na początku, do jasnej Anielki.
Przede wszystkim dyskutuje pani z własną tezą jakoby forma była na pierwszym miejscu. Forma musi być "jedynie" spójna z wartościami wyższego rzędu. A nie jest! Wszelki zaś brak spójności podkopuje wiarę (hmmm, w Pani hierarchi ważności wiary nie widze, widać zupełnie nie ważna...).
-
//Panem Jezusem kręcili??? Droga Pani - aby się na takie tematy wypowiadać powinna Pani znać historię Izraela z tamtych lat i wiedzieć czym było stronnictwo faryzeuszów, skąd się wzięło i co robiło. Bo powiela pani dość bzdurny stereotyp...//
Prawem kręcili.
Mam amerykański komentarz do Biblii , Pallotinum też, ( jest gorsze).
Czytałam objawienie Emmerich, w skróconej formie, tam wiele w temacie.
Zresztą wystarczy znać fakt, że "zasłona przybytku się rozdarła" by rozumieć.
-
Co któreś słowo to "miłość, miłość i miłość itd". Kiedyś jeden z mądrych ludzi powiedział "gdy na murach kościoła będzie wypisane słowo miłość, to będzie koniec kościoła".
-
Hitler i Stalin wierzyli w fałszywe ideologie, a my wyznajemy prawdziwą religię więc porównanie jest mocno nietrafione, chyba że ktoś na tym samym poziomie stawia faszyzm komunizm i katolicyzm.
-
Mam amerykański komentarz do Biblii , Pallotinum też, ( jest gorsze).
Czytałam objawienie Emmerich, w skróconej formie, tam wiele w temacie.
NIestety nie czytałem "amerykańskiego komentarza do Biblii" więc nie wiem co tam napisano (katolicki chociaż ten komentarz???), zs co do objawienia jakiejś Emmerich (śmieszne, nazywa się tak samo jak błogosławiona Anna Katarzyna Emmerich) - to na pewno nie o ten okres mi chodzi a o okres jakieś 100 lat wcześniejszy.
Zresztą wystarczy znać fakt, że "zasłona przybytku się rozdarła" by rozumieć.
A co ma piernik do armaty???
-
Osobiście przychylam się do opcji "Chłopców spod parasola", takich jak np. JE Ks. Bp Donald Sanborrn czy Daniel Dolan.
Ciekawe, ze wsrod tradycjonalistow, taki demokratyzm. Ten przychyla sie tej opcji, ten popiera tamta, ten odrzuca papieza i stawia sie do niego w opozycji, a inny znowuz optuje za opcja umiarkowanie konserwatywna, kolejny to wielki zwolennik Benedykta XVI, oczekujacy reformy reformy, inny znowu watpi i caly sercem popiera linie FSSPX, a jeszcze kolejny czeka az sie wszystko zawali i dopiero wtedy bedzie szczesliwy. Prawdziwy sejmik, nie zebym nie bral w tym udzialu, ale gdzie mi do hardcorowych tradsow demokratow ;D
Aż się paradoksalnie chce cytować Wojtyłę: "Nie ma miłości bez prawdy"
A kto ten Wojtyła?
-
Osobiście przychylam się do opcji "Chłopców spod parasola", takich jak np. JE Ks. Bp Donald Sanborrn czy Daniel Dolan.
Ciekawe, ze wsrod tradycjonalistow, taki demokratyzm. Ten przychyla sie tej opcji, ten popiera tamta, ten odrzuca papieza i stawia sie do niego w opozycji, a inny znowuz optuje za opcja umiarkowanie konserwatywna, kolejny to wielki zwolennik Benedykta XVI, oczekujacy reformy reformy, inny znowu watpi i caly sercem popiera linie FSSPX, a jeszcze kolejny czeka az sie wszystko zawali i dopiero wtedy bedzie szczesliwy. Prawdziwy sejmik, nie zebym nie bral w tym udzialu, ale gdzie mi do hardcorowych tradsow demokratow ;D
Aż się paradoksalnie chce cytować Wojtyłę: "Nie ma miłości bez prawdy"
A kto ten Wojtyła?
Tak to śmisznie wygląda. No ale kryzys katolicyzmu wynika stąd, że panuje zamieszanie w zasadniczych kwestiach, zatem katolicy tacy jak Pan i ja oraz inni próbują się w tym odnaleźć, w zgodzie z nauką Kościoła i własnym sumieniem. Myślę, że nie ma się z czego śmiać...