Forum Krzyż
Novus Ordo => Kościół posoborowy => Wątek zaczęty przez: inkwizytor w Kwietnia 09, 2009, 21:48:16 pm
-
Właśnie wróciłem z liturgii wielkoczwartkowej w kościele ojców dominikanów w Gdańsku. Oto krótka relacja z tego wydarzenia.
Schola akademicka zaczyna śpiewać pieśń na wejście. Nawą główną rusza uroczysta procesja. Idą wszyscy ojcowie poprzedzani rzeszą ministrantów.
Dochodzą do ołtarza. Po zakończeniu pieśni przeor podchodzi do ambonki a tu co? tragedia! nagłośnienie wysiadło. Przeor namawia się z pozostałymi ojcami i asystą. Schola ratuje sytuacje i zaczyna śpiewać od początku. Nagle szybka reakcja, jeden z ojców wraz z ministrantem wychodzą z prezbiterium i maszerują gdzieś nawą główną. po jakiś 5 minutach wracają dźwigając dwa pielgrzymkowe megafony które ustawiają na bocznych ołtarzach. następnie wręczają przeorowi bezprzewodowy mikrofon. Przeor po krótkiej konferansjerce zaczyna Msze, a wierni próbują coś zrozumieć z jego słów płynących z trzeszczących megafonów. Dodam tylko że dzięki doskonałej akustyce gotyckiej świątyni śpiew scholi był doskonale słyszalny w całym kościele. Całe szczęście w połowie kazania stał się cud, ktoś zdołał naprawić nagłośnienie...
-
Wypada bym nieskromnie powtórzył swój wierszyk;
Ja jestem mikrofonik
W sam raz na kazdy nomik
Czy w katedrze, czy w kaplicy,
Nawet kiedy nie ma świcy,
Na mnie zawsze można liczyć.
Moze nie być organisty,
Kościelnego i asysty,
Może nie być i ornata,
Jam wazniejszy od prałata.
Mnie co chwilę się poprawia,
I przesuwa, i ustawia,
Sprawdza puka i dotyka,
Dobrze strzeże i zamyka.
Jam instrument pierwszej wagi,
Dodaję liturgii powagi.
Jam proboszcza uwielbienie,
Nagłosnienie! Nagłośnienie!
I tak w konwencji prostego rymowania, dodam;
Zadaję sobie czesto retoryczne pytanie:
Jak bez mikrofonu radzili sobie pierwsi chrześcijanie?
Innych pytań mam bez liku -
Dlaczego nie było mikrofonu w Wieczerniku?
I dlaczego bez mikrofonu - o pożal się Boże,
Nom rozpocząć się nie może?
No dlaczego? :)
-
;D
-
@ p. Fidelis
Znakomite i bolesnie prawdziwe! ;D
-
A tak wyglądała liturgia Wielkiego Piątku w jednej z podpoznańskich wsi. Proboszcz nie czytał Ewangelii, nawet w roli Jezusa. Całość Ewangelii czytało trzech ministrantów. A mikrofony były tylko dwa. Jeden przy pulpicie. Drugi przy ołtarzu. Dwóch ministrantów zatem stało oczywiście przy ołtarzu i jak dwa misie podskakiwało co chwila do mikrofonu aby odczytać swoje role (Jezus + inni uczestnicy wydarzeń; narrator stał przy pulpicie). Wyglądało to arcyzabawnie, tym bardziej, że nie rozpoznawali do końca swych ról, więc były drobne przepychanki. PRZY OŁTARZU!!! Potem było już lepiej. Najpierw adoracja Krzyża. Do adoracji - zgodnie z pouczeniami w "komentarzach" odczytywanych przez jednego z ministrantów miała przystąpić tylko służba liturgiczna i "przedstawiciele parafian". Pozostali mieli adorować po zakończeniu liturgii (w kościele było jakieś 70 osób). Oczywiście ruszyli wszyscy. Proboszcz pozostał w stanie nieukontentowania. Co ciekawe wszyscy klękali aby ucałować Krzyż. Zaraz potem Komunia. Proboszcz najpierw wyjmuje kielich z tabernakulum. Ministranci widząc to klękają. Proboszcz każe im wstać. Następnie odmawia Ojcze nasz. Wszyscy stoją. Pan Jezus jest ciągle na ołtarzu. Klękają dopiero na Panie, nie jestem godzien. Potem Komunia. Rozdawana oczywiście na stojąco. Z komentarza - "przyjmiemy teraz ciało prawdziwego Jezusa, bo wcześniej adorowaliśmy tylko Krzyż, na którym zawisło". Tego, że przed Krzyżem klęczymy a przed żywym Jezusem stoimy, nikt nie zauważa.
-
Wypada bym nieskromnie powtórzył swój wierszyk;
Ja jestem mikrofonik
W sam raz na kazdy nomik
Czy w katedrze, czy w kaplicy,
Nawet kiedy nie ma świcy,
Na mnie zawsze można liczyć.
Moze nie być organisty,
Kościelnego i asysty,
Może nie być i ornata,
Jam wazniejszy od prałata.
Mnie co chwilę się poprawia,
I przesuwa, i ustawia,
Sprawdza puka i dotyka,
Dobrze strzeże i zamyka.
Jam instrument pierwszej wagi,
Dodaję liturgii powagi.
Jam proboszcza uwielbienie,
Nagłosnienie! Nagłośnienie!
I tak w konwencji prostego rymowania, dodam;
Zadaję sobie czesto retoryczne pytanie:
Jak bez mikrofonu radzili sobie pierwsi chrześcijanie?
Innych pytań mam bez liku -
Dlaczego nie było mikrofonu w Wieczerniku?
I dlaczego bez mikrofonu - o pożal się Boże,
Nom rozpocząć się nie może?
No dlaczego? :)
Pan to powie Piusowi XII
(http://3.bp.blogspot.com/_PPQ2jfzvJq0/RrV1uOnzxYI/AAAAAAAAABE/y7oXCXEw7r4/s320/Pius%20XII%20Mass.jpg)
-
A tak wyglądała liturgia Wielkiego Piątku w jednej z podpoznańskich wsi. Proboszcz nie czytał Ewangelii, nawet w roli Jezusa. Całość Ewangelii czytało trzech ministrantów.
Mam pytanie do znawców przepisów liturgicznych, czy takie czytanie Męki Pańskiej przez świeckich w Wielki Piątek jest w ogóle dozwolone? A w Niedzielę Palmową? W mojej poprzedniej parafii, w której mieszkałem do 2001, zawsze Mękę Pańską czytali lub śpiewali kapłani. W obecnej mojej parafii w Niedzielę Palmową kapłan czyta tylko słowa Pana Jezusa, pozostałe partie czytają świeccy lektorzy. Ale dotychczas przynajmniej w Wielki Piątek zawsze czytali kapłani. W tym roku w Wielki Piątek mogę powiedzieć że przeżyłem szok. Pomimo obecności na liturgii 5 kapłanów, Mękę śpiewał tylko jeden z nich oraz organista i lektor.
-
Kto może czytać opis Męki Pańskiej? - w Mszale tym stworzonym od nowa czyli po reformie napisane jest: Opis Męki Pańskiej czyta się bez świec, nie używa się także kadzidła. Czytający, którym jest diakon lub kapłan, nie pozdrawia ludu i nie czyni znaku krzyża na księdze. Mękę Pańską mogą czytać także lektorzy, jednak słowa Chrystusa wykonuje, jeśli to możliwe, kapłan.
Choć to jeszcze Wielka Sobota i przeżywamy tajemnicę zstąpienia Chrystusa do piekieł, by wyciągnąć z Otchłani Adama i jego dzieci, to przecież żyjemy w perspektywie ZMARTWYCHWSTANIA, dlatego juz dziś pozdrawiam świątecznie. Niech Zmartwychwstały obdarzy nas wszystkich swoją mocą i rozświetli mroki naszych serc.
-
Alem błędów narobił. Przepraszam za te literówki
-
A tak wyglądała liturgia Wielkiego Piątku w jednej z podpoznańskich wsi. Proboszcz nie czytał Ewangelii, nawet w roli Jezusa. Całość Ewangelii czytało trzech ministrantów. A mikrofony były tylko dwa. Jeden przy pulpicie. Drugi przy ołtarzu. Dwóch ministrantów zatem stało oczywiście przy ołtarzu i jak dwa misie podskakiwało co chwila do mikrofonu aby odczytać swoje role (Jezus + inni uczestnicy wydarzeń; narrator stał przy pulpicie). Wyglądało to arcyzabawnie, tym bardziej, że nie rozpoznawali do końca swych ról, więc były drobne przepychanki. PRZY OŁTARZU!!! Potem było już lepiej. Najpierw adoracja Krzyża. Do adoracji - zgodnie z pouczeniami w "komentarzach" odczytywanych przez jednego z ministrantów miała przystąpić tylko służba liturgiczna i "przedstawiciele parafian". Pozostali mieli adorować po zakończeniu liturgii (w kościele było jakieś 70 osób). Oczywiście ruszyli wszyscy. Proboszcz pozostał w stanie nieukontentowania. Co ciekawe wszyscy klękali aby ucałować Krzyż. Zaraz potem Komunia. Proboszcz najpierw wyjmuje kielich z tabernakulum. Ministranci widząc to klękają. Proboszcz każe im wstać. Następnie odmawia Ojcze nasz. Wszyscy stoją. Pan Jezus jest ciągle na ołtarzu. Klękają dopiero na Panie, nie jestem godzien. Potem Komunia. Rozdawana oczywiście na stojąco. Z komentarza - "przyjmiemy teraz ciało prawdziwego Jezusa, bo wcześniej adorowaliśmy tylko Krzyż, na którym zawisło". Tego, że przed Krzyżem klęczymy a przed żywym Jezusem stoimy, nikt nie zauważa.
Poczyta pan rubryki, jest ze na przyniesienie puszek z Cialem Chrystusa wierni stoja w milczeniu. To jest wymog rubryk. Co do gluot przy adoracji i czytaniu (slowa samego Chrystusa powinien czytac ksiadz!) to rozumiem poirytowanie.
-
Poczyta pan rubryki, jest ze na przyniesienie puszek z Cialem Chrystusa wierni stoja w milczeniu. To jest wymog rubryk. Co do gluot przy adoracji i czytaniu (slowa samego Chrystusa powinien czytac ksiadz!) to rozumiem poirytowanie.
[/quote]
A tak z ciekawości: w którym momencie ksiądz wyjmuje puszki z tabernakulum?
-
Tu akurat comparatio non est ratio. Co wolno (było) "wojewodzie" przy takiej Missa Solemnis w Bazylice św. Piotra, to nie tobie... malutki księże wikary w malutkim kościółku (z obowiązkowym nagłośnieniem).
Zresztą jaką rolę pełnił mikrofon wówczas?
-
Ministranci widząc to klękają.
Brawa dla ministrantów!
-
Poczyta pan rubryki, jest ze na przyniesienie puszek z Cialem Chrystusa wierni stoja w milczeniu. To jest wymog rubryk. Co do gluot przy adoracji i czytaniu (slowa samego Chrystusa powinien czytac ksiadz!) to rozumiem poirytowanie.
A tak z ciekawości: w którym momencie ksiądz wyjmuje puszki z tabernakulum?
[/quote]
Po tym jak ministranci przygotuja oltarz, po adoracji krzyza.
-
Wczoraj w czasie Wigilii Paschalnej w mojej parafii okazało się, że mikrofon ustawiony przy chrzcielnicy nie działa. Proboszcz śpiewał wszystkie modlitwy na tyle mocnym głosem, że był bez problemu słyszalny w całym kościele. Gotyckie mury dobrze niosą dźwięk. Ks. Edward święcenia kapłańskie przyjął w 1965 roku, więc w seminarium był jeszcze uczony radzenia sobie bez mikrofonu, więc taka awaria mu nie straszna ;).
-
Wczoraj podczas wigilii paschalnej w mojej parafii liturgię koncelrbrowali wszyscy księża z tejże parafii. Jest ich pięciu (proboszcz, dwóch wikarych i dwóch rezydentów). Oczywiście podczas modlitwy eucharystycznej ministrant biegał z mikrofonem od jednego do drugiego...
-
Wczoraj podczas wigilii paschalnej w mojej parafii liturgię koncelrbrowali wszyscy księża z tejże parafii. Jest ich pięciu (proboszcz, dwóch wikarych i dwóch rezydentów). Oczywiście podczas modlitwy eucharystycznej ministrant biegał z mikrofonem od jednego do drugiego...
U nas "kulturka". Kapłani czekali zanim ministrant spokojnym krokiem podchodził z mikrofonem bezprzewodowym. :D
-
tzw. koncelebra na 10 rączek :)
-
No patrzcie Państwo....z tymi mikrofonami faktycznie "coś się porobiło". W moim ukochanym kościele przy ul. Żytniej już od Wielkiego Czwartku szwankowały. I tak było przez całe Triduum...
-
No patrzcie Państwo....z tymi mikrofonami faktycznie "coś się porobiło". W moim ukochanym kościele przy ul. Żytniej już od Wielkiego Czwartku szwankowały. I tak było przez całe Triduum...
Czyżby jakiś znak z góry? ;)
-
Kościół posoborowy określam jako kościół czcicieli mikrofonu.
Osoba niezorientowana mogłaby pomyśleć,że najważniejszym obiektem kultu jest ustawiony na stole przenajświętszy mikrofon.
Odbiera ów przedmiot kultu liczne pokłony przeważnie połączone z wypinaniem się na tabernakulum...
-
Kościół posoborowy określam jako kościół czcicieli mikrofonu.
Osoba niezorientowana mogłaby pomyśleć,że najważniejszym obiektem kultu jest ustawiony na stole przenajświętszy mikrofon.
Odbiera ów przedmiot kultu liczne pokłony przeważnie połączone z wypinaniem się na tabernakulum...
To, że mikrofon stoi prawie na środku ołtarza, na jego podstawie nawet rozkłada się korporał, zajmuje mnóstwo miejsca - nic w tym złego nie ma. Niewielkich rozmiarów krzyż usytuowany jest na stole eucharystycznym z prawej strony (w rzędzie z dwoma świecami) - również nie ma nic złego. Usunąć mikrofon - tragedia, przestawić krzyż na środek - kataklizm.
-
W dużym kościele nie da się mówić bez mikrofonu. Kościół, do którego chodzę, jest co prawda niewielki, a jak wystąpiły problemy z nagłośnieniem, to w dalszych rzędach niestety głos kapłana słabo docierał.
-
W dużym kościele nie da się mówić bez mikrofonu. Kościół, do którego chodzę, jest co prawda niewielki, a jak wystąpiły problemy z nagłośnieniem, to w dalszych rzędach niestety głos kapłana słabo docierał.
Nie wiem jak innym, ale mnie nie chodzi o to, by z mikrofonu zrezygnować, czy wyeliminować nagłośnienie. Ale czemu do jasnej anielki mikrofon ma być ważniejszy niż krucyfiks? Czemu kapłan na podstawce mikrofonu rozkłada korporał? Gdyby stał o te kilka mm dalej równie dobrze byłoby go słychać!
-
Dzisiaj byłem na Nomie w kościele oo. franciszkanów w Łagiewnikach k/Łodzi. Msza o godz. 12.30. Też się "popsuł". I....... główny celebrans czekał cierpliwie by naprawiono/podłączono. Trwało to jakiś czas. Potem mógł już bez przeszkód rozpocząć zagajenie. Jest w tym jednak coś. :D
A taką piękną ambonę tam mają.
-
Usunąć mikrofon - tragedia, przestawić krzyż na środek - kataklizm.
Ale gdyby tak - celując ofertę rynkową - produkować mikrofony ołtarzowe (tzn. stołowe) w kształcie krzyża?
Dobry, kierunkowy mikrofon + spektakularny, stary design + komplet świeczników ołtarzowych (jako system wzmacniaczy dźwięku).
Pożytek byłby taki, że krzyże stanęły by centralnie na ołtarzach (stołach).
PS. u mnie w parafii podczas procesji rezurekcyjnej mikuś padł - R.I.P. :)
-
W dużym kościele nie da się mówić bez mikrofonu. Kościół, do którego chodzę, jest co prawda niewielki, a jak wystąpiły problemy z nagłośnieniem, to w dalszych rzędach niestety głos kapłana słabo docierał.
Kiedyś tak budowano kościoły, że się dało :) Po pierwsze ściany były tak zbudowana (dzieki różnym zagięciom, że głos (a nawet szept bez problemów docierał na koniec nawet dużego koscioła, po drugie w ścianch były wbudowane membrany, wzmacniajace siłe głosu, po trzecie księża byli uczeni dobrej wymowy - aby ich głos był dobrze słyszalny gdy treba i nie słyszalny gdy nie trzeba.
-
Kiedyś tak budowano kościoły, że się dało :) Po pierwsze ściany były tak zbudowana (dzieki różnym zagięciom, że głos (a nawet szept bez problemów docierał na koniec nawet dużego koscioła, po drugie w ścianch były wbudowane membrany, wzmacniajace siłe głosu, po trzecie księża byli uczeni dobrej wymowy - aby ich głos był dobrze słyszalny gdy treba i nie słyszalny gdy nie trzeba.
Absolutna racja. Ostatnio na parafii gości bardzo sędziwy kapłan. Jak śpiewa bez mikrofonu to go słychać chyba na ulicy. :) To proszę sobie wyobrazić co się dzieje jak mówi do mikrofonu, a w kościele jest niewiele osób.
-
Mikrofon w ksztalcie krzyza to dobry pomysl :P.
A powaznie - technika idzie do przodu, wiec mozna zamiast olbrzymiego mikrofonu kupic mniejszy, postawic na oltarzu i prawie w ogole go nie bedzie widac. Na szczescie w wiekszosci kosciolow jest juz nowoczesniejszy sprzet, a nie te monstra na pol oltarza. Tez mnie irytuje swoisty kult mikrofonu w kosciolach, darcie sie do nich, spiewanie do mikrofonu, ktory znieksztalca naturalny ludzki glos (ale nie jest najwazneisjze, zeby bylo ladniej, chodzi o to, zeby kazdy wiedzial, kto tu jest panem :). Przypomina sie mi moj proboszcz w rodzinnej parafii, ktory w czasie Gorzkich Zali czy nabozenstw majowych drze sie do mikrofonu, mimo iz spiewaja wszyscy ludzie. Nie musze dodawac, ze jest to watpliwe przezycie duchowe. O organistach wyposazonych w mikrofony i uniemozliwiajacych swobodny i dajacy radosc spiew ludzi nie wspomne..).
-
Kiedyś tak budowano kościoły, że się dało :) Po pierwsze ściany były tak zbudowana (dzieki różnym zagięciom, że głos (a nawet szept bez problemów docierał na koniec nawet dużego koscioła, po drugie w ścianch były wbudowane membrany, wzmacniajace siłe głosu, po trzecie księża byli uczeni dobrej wymowy - aby ich głos był dobrze słyszalny gdy treba i nie słyszalny gdy nie trzeba.
Absolutna racja. Ostatnio na parafii gości bardzo sędziwy kapłan. Jak śpiewa bez mikrofonu to go słychać chyba na ulicy. :) To proszę sobie wyobrazić co się dzieje jak mówi do mikrofonu, a w kościele jest niewiele osób.
Prawda, moj leciwy juz proboszcz z Polski, jak zaintonuje prefacje albo jak spiewa litanie na Wigilii Paschalnej to az sciany sie trzesa. Cos w tym wiec musi byc :)
-
Można by dać księżom takie mikrofony co sie ma na głowie założone do twarzy jak na koncertach. I wtedy już zawsze będą w zasięgu :)
-
Dzisiaj tak sobie pomyślałem, skoro ministranci pełniący różne funkcję przy ołtarzu mają określone nazwy (krucyfer, turyfer, akolita...) może by stworzyć jakąś nazwę dla ministranta trzymającego mikrofon. ;D
-
Mikrofonerariusz albo Mikrofonariusz
-
A może Mikrofonifer?
-
Jeśli w NOMie jest dialog z wiernymi, koncelebra, język narodowy aby wierni rozumieli słowa wypowiadane przez kapłanów to logiczne jest, że potrzebny jest mikrofon. I jeśli kapłani od wielu lat nie są uczeni emisji głosu z tej właśnie przyczyny, że są mikrofony i nie ma potrzeby wydzierać się, to logiczne jest, że brak mikrofonu jest dla współczesnych kapłanów problemem.
Inna sprawa, że nagłośnienie w wielu kościołach jest archaicznie, że rzadkością są nowoczesne mikrofony wielkości pluskwy przypinanej do ornatu lub położone na ołtarzu. No ale to już jest problem mentalności kapłańskiej. Co dwa lata nowy samochód, komputer, dvd i telewizorek lcd "hade redi", a na nowoczesne nagłośnienie jak pieniędzy nie było, tak nie ma.
Nie nabijałbym się natomiast z "mikrofonerariuszy". Taki wynalazek porządkuje nieco NOM. Kapłani w czasie koncelebry nie przepychają się do mszału i mikrofonu, Kanon odmawiany z czterema kapłanami i asystą diakonów wyglądałby bez ruchomego mikrofonu naprawdę fatalnie.
-
Obawiam się,ze mikrofon ujawnia pewną immanentną cechę posoborowego kościoła:kusi on niewyżytych estradowców,konferansjerów,discjockeyówdo odczucia czegoś w rodzaju powołania.Po odwróceniu księdza tyłem do ołtarza i ustawieniu mikrofonu na stole taki zawodnik o dużych potrzebach występowania przed publicznością czuje się na NOMie jak ryba w wodzie.No i publiczność jak dotąd zapewniona.Pokusa może okazać się zbyt silna.
Kiedyś aby przebić się do telewizji,Opola,czy Sopotu można było sprytnie zaśpiewać najpierw po sowiecku w Zielonej Górzelub Kołobrzegu.
Tutaj obawiam się,że dochodzi do podobnych przypadków mniej lub bardziej uświadomionej instrumentalizacji spraw świętych.
-
Inna sprawa, że nagłośnienie w wielu kościołach jest archaicznie, że rzadkością są nowoczesne mikrofony wielkości pluskwy przypinanej do ornatu lub położone na ołtarzu. No ale to już jest problem mentalności kapłańskiej. Co dwa lata nowy samochód, komputer, dvd i telewizorek lcd "hade redi", a na nowoczesne nagłośnienie jak pieniędzy nie było, tak nie ma.
Tez mnie to dziwi, zwazajac na stan finansowy KK w Polsce. W Anglii na to maja, nawet w bidnym kosciele w Chinach sie szarpneli na dwa takie przypinane mikrofony i jeden stojacy na oltarzu. I zauwazylem, ze z tej praktyki korzysta tu wiele kosciolow. Problem mikrofonu jest w ten sposob rozwiazany.
-
Inna sprawa, że nagłośnienie w wielu kościołach jest archaicznie, że rzadkością są nowoczesne mikrofony wielkości pluskwy przypinanej do ornatu lub położone na ołtarzu. No ale to już jest problem mentalności kapłańskiej. Co dwa lata nowy samochód, komputer, dvd i telewizorek lcd "hade redi", a na nowoczesne nagłośnienie jak pieniędzy nie było, tak nie ma.
Tez mnie to dziwi, zwazajac na stan finansowy KK w Polsce. W Anglii na to maja, nawet w bidnym kosciele w Chinach sie szarpneli na dwa takie przypinane mikrofony i jeden stojacy na oltarzu. I zauwazylem, ze z tej praktyki korzysta tu wiele kosciolow. Problem mikrofonu jest w ten sposob rozwiazany.
Podpisuje sie obiema recami :P.
Moje obserwacje sa takie same. Z jednej strony naprawde wielkie finansowe mozliwosci, a z drugiej wydawanie pieniedzy (czy raczej wyrzucanie) na nowe dziwactwa, na kiczowate obrazy, figury, niepotrzebne inwestycje zamaist na rzeczy, ktore moglyby pomoc w piekniejszym sprawowaniu liturgii. Ponarzekalem sobie...
-
Jeśli w NOMie jest dialog z wiernymi, koncelebra, język narodowy aby wierni rozumieli słowa wypowiadane przez kapłanów to logiczne jest, że potrzebny jest mikrofon.
Nie. Logiczny jest inny wniosek: NOM powinien być zniesiony. Można nawet zacząć od rezygnacji z mikrofonów. Niestety - wielką zaletą może być fakt, że słabo słychać co ksiądz mówi.
-
Można by dać księżom takie mikrofony co sie ma na głowie założone do twarzy jak na koncertach. I wtedy już zawsze będą w zasięgu :)
http://en.gloria.tv/?media=1304
:-)
-
Czy z "przewodowym" mikrofonem można zrobić to samo?
-
http://en.gloria.tv/?media=1304
:-)
Kapłan miał dość tego "paskudnego sprzętu" :)
-
Faktycznie mikrofon we współczesnej liturgii to najświętsza świętość. Aż dziw bierze że ks. profesor Nadolski nie popełnił jakiegoś zacnego dzieła o jego roli w liturgii. Może w jakimś podręczniku liturgiki fundamentalnej znajdzie się kilka stronniczek dotyczących t
ego jakże istotnego paramentu.
Jeśli idzie o to czy kapłani wydają pieniądze na to by kościoły wyglądały pięknie to niestety w większości przypadków odpowiedź brzmi "nie". Wystarczy odwiedzić stronę z paramentami by zauważyć że można dostać ładne paramenta. Tylko te ładne już trochę kosztują. Te najtańsze są najczęściej bylejakie. Dlatego w naszych kościołach tak dużo badziewnego wystroju. Proboszczowie kupują najtaniej jak tylko mogą ale komputer, samochód czy dvd musi być najlepszej klasy. Tak samo jest z mikrofonem...
Niestety mikrofon to kolejny dowód na to że posoborowa celebra bliższa jest show-biznesowi niż doświadczeniu religijnemu. Prowadzący liturgiczne spotkanie jest jak konferansjer zabawiający publikę. To perspektywa z której wielu nie zrezygnuje bo swoiste parcie na szkło jest silniejsze. Skoro brak już autorytetu wynikającego z pobożnego życia czy z posiadanej wiedzy to jedyne co może dać kapłanowi jakieś zainteresowanie ze strony wiernych to pajacowanie i prowokacja.
Nie wiem jak reszta forowiczów ale jak mi się zdarzy być na novusie to mam wrażenie jakiejś nieautentyczności tej liturgii. Wszystko jest w niej jakieś takie bylejakie, nieautentyczne, kiczowate i bez większego sensu. Brakuje w niej wszystkiego, sacrum, piękna, ciszy, delikatności, szlachetności. Mam wrażenie że ta liturgia jest jak jarmark. Kiczowate ornaty, marna gitarowa muzyka, plastikowe kielichy, brak rozgraniczenia między tym co jest celebrą a co nią nie jest (bo żart na mszy należy do celebry czy też nie? czytanie jest częścią kazania czy odwrotnie...?)
Niestety ciężej jest mi wierzyć w rzeczywistą obecność Chrystusa w eucharystii gdy jestem na novusie.
Boska liturgia nie może być produktem charakteryzującym się bylejakością, nie może być czymś powstałym w ciągu kilku lat.
Trochę obok tematu mikrofonu...
-
Trochę na marginesie...
Na kursie lektorskim w Warszawie X. Prałat Wiesław Kądziela kazał kandydatom na lektorów czytać bez mikrofonu z prezbiterium, a sam stawał przy wejściu i słuchał. Jeżeli lektor mówił za cicho, mówił swoim tubalnym głosem: "Słucham? Nic nie słyszę" i demonstrował osobiście, jak to powinno wyglądać. Na uwagę jednego z kandydatów na lektorów, że przecież są mikrofony, odpowiedział krótko: "A jak nie będzie prądu?".
-
Nie wiem jak reszta forowiczów ale jak mi się zdarzy być na novusie to mam wrażenie jakiejś nieautentyczności tej liturgii. Wszystko jest w niej jakieś takie bylejakie, nieautentyczne, kiczowate i bez większego sensu. Brakuje w niej wszystkiego, sacrum, piękna, ciszy, delikatności, szlachetności. Mam wrażenie że ta liturgia jest jak jarmark. Kiczowate ornaty, marna gitarowa muzyka, plastikowe kielichy, brak rozgraniczenia między tym co jest celebrą a co nią nie jest (bo żart na mszy należy do celebry czy też nie? czytanie jest częścią kazania czy odwrotnie...?)
Niestety ciężej jest mi wierzyć w rzeczywistą obecność Chrystusa w eucharystii gdy jestem na novusie.
Boska liturgia nie może być produktem charakteryzującym się bylejakością, nie może być czymś powstałym w ciągu kilku lat.
A najbardziej takie rzeczy rażą gdy się troche chociaz obcuje z Liturgia klasyczną.
A mikrofon to rzecz ściśle niezbędna. Organista bez niego nie zaśpiewa :D
-
Można by dać księżom takie mikrofony co sie ma na głowie założone do twarzy jak na koncertach. I wtedy już zawsze będą w zasięgu :)
http://en.gloria.tv/?media=1304
:-)
Ale as,nie moge ;D ;D
-
Można by dać księżom takie mikrofony co sie ma na głowie założone do twarzy jak na koncertach. I wtedy już zawsze będą w zasięgu :)
http://en.gloria.tv/?media=1304
:-)
To po prostu bardzo tradycjonalistyczny biskup. Nie przyszło mu do głowy, że może dostać do ręki coś innego niż kropidło... :)
-
Mam doświadczenie celebrowania Mszy św. w tzw. kaplicach filialnych, czyli niewielkich kościółkach. W niektórych nie było mikrofonu w ogóle. W innych zajmował połowę malutkiego ołtarza-stołu. Wtedy z niego rezygnowałem, jak tylko się dało, z jak najlepszym skutkiem. Nawet w większych świątyniach, gdy np. zabrakło prądu, albo się zepsuł mikrofon, celebrowanie bez sztucznego nagłośnienia dawało wspaniały efekt: mogłem wtedy mówić/ śpiewać dobrze postawionym głosem, który moim zdaniem dodaje liturgii powagi. Jest to większy wysiłek, ale wtedy przynajmniej waży się każde słowo i unika zbędnych konferansjerek... A jak irytują mnie kapłani, którzy mając świadomość "elektrycznego wzmocnienia" manieryzują swój głos na czas liturgii do słodkonamiętnego, aksamitnego tembru... Wrrr... Zabrać im mikrofon!!!
-
Żeby wszyscy księza mieli takie podejście do sprawy...
-
Z tymi mikrofonami podczas Triduum to rzeczywiście jakaś zorganizowana akcja była. W mojej parafii też się nagłośnienie posypało. :D
-
Byłem kilkukrotnie świadkiem, jak kościelny zapomniał włączyć nagłosnienia a Msza (NOM) sie zaczęła. Co ciekawe - ludzie spiewali beze mnie wyjącego do mikrofonu - po przygrywce - widzeli na ekrniae tekst piesni a organy prowadziły melodię, takze żadne kantorowanie nie było potrzebne. Ksiądz zas rozpoczął msze "W imię Ojca..." później "Pan z wami" i poszedł do zakrystii włączyc nagłosnienie....
-
Byłem kilkukrotnie świadkiem, jak kościelny zapomniał włączyć nagłosnienia a Msza (NOM) sie zaczęła. Co ciekawe - ludzie spiewali beze mnie wyjącego do mikrofonu - po przygrywce - widzeli na ekrniae tekst piesni a organy prowadziły melodię, takze żadne kantorowanie nie było potrzebne. Ksiądz zas rozpoczął msze "W imię Ojca..." później "Pan z wami" i poszedł do zakrystii włączyc nagłosnienie....
To Pan "wyje" do mikrofonu na mszy? Miejmy nadzieje, ze niezbyt glosno ;)
-
Mnie najbardziej bawi i drażni zarazem pozycja przeważnie mężczyzn podczas Podniesienia. Tak jakby startowali do sprintu na 100 m.
-
Z dzieciństwa pamiętam, że jeżeli było na dworzu mokro, panowie w kościele zazwyczaj przed podniesieniem wyciągali z kieszeni chusteczki i na nich klękali. Dawno czegos takiego nie widziałem. "Kucania do sprintu" jakoś sobie z dzieciństwa nie przypominam. [Oczywiście czasów tridentiny nie pamiętam. To NOMy były... :) ]
-
Ja zauważyłem że jak ktoś klęczy na oba kolana to jest albo kobieta albo osoba o której wiem że jest członkiem jakiegoś ruchu "odnowy".
To co wczoraj widziałem i nie tylko wczoraj to nie jest przyklękniecie ale jakiś dziwny przysiad z tułowiem opuszczonym do podłogi, lewa ręka opiera się na czoło a łokciem o kolano lewej nogi. Oczywiście kolana są w powietrzu.
Może księża powinni zacząć zwracać uwagę na właściwą postawę ciała podczas Podniesienia.
-
Ja zauważyłem że jak ktoś klęczy na oba kolana to jest albo kobieta albo osoba o której wiem że jest członkiem jakiegoś ruchu "odnowy".
To co wczoraj widziałem i nie tylko wczoraj to nie jest przyklękniecie ale jakiś dziwny przysiad z tułowiem opuszczonym do podłogi, lewa ręka opiera się na czoło a łokciem o kolano lewej nogi. Oczywiście kolana są w powietrzu.
Może księża powinni zacząć zwracać uwagę na właściwą postawę ciała podczas Podniesienia.
Bardzo typowa postawa w calej Polsce. Klecznie na obu kolanach zdecydowanie niemodne. Z tych co klecza na oba to ja znam takich, ktorzy sa po prostu pobozni i nauczeni jak trzeba kleczec, wiec nie zawsze jest tak jak pan mowi.
Pozdrawiam
-
Rzeczywiście. Zapomniałem jeszcze o osobach pobożnych i świadomych swojej wiary. Takich u nas trochę jeszcze jest.
-
I tak najlepszy jest przyklęk przed tabernakulum tzw. Przykuc z młynkiem..zreszta jak ksieża niechlujnie pewne gesty wykonują to co sie dziwić ludziom...
-
I tak najlepszy jest przyklęk przed tabernakulum tzw. Przykuc z młynkiem..
Ta nazwe to pan wymyslil, czy ona istnieje jakos oficjalnie ?? ;)
-
Ona krąży we Wrocławiu, chyba o Cesara usłyszalem ją pierwszy raz.
A pytanie: Czy ma ksiądz swoje berło? słyszał Pan?:)
-
Ona krąży we Wrocławiu, chyba o Cesara usłyszalem ją pierwszy raz.
A pytanie: Czy ma ksiądz swoje berło? słyszał Pan?:)
Nie... a co to ma byc kropidlo??
-
tak:)
-
Ona krąży we Wrocławiu, chyba o Cesara usłyszalem ją pierwszy raz.
Dokładnie :)
A tak a propos takiego klękania na chusteczce - na początku dobrej komedii "Zróbmy sobie wnuka" jest podobne klęknięcie, ale modlitwa przynajmniej po łacinie (Pater noster) :)
-
tzw. Przykuc z młynkiem..
Przykuc liturgiczny ;)
Jest też teoria że Jezus umarł na krzaku patrząc jak się ludzie żegnają, albo że co najmniej dużo much w kościele.
-
Czy zwrócili Państwo uwagę, jak szlachetnie wczoraj brzmiał głos O. Krzysztofa, gdy czytał po polsku Ewangelię (oczywiście nie na NOM)?
-
Kolejny kamyczek do ogródka z napisem "absurdy nowego rytu" (autentyk):
Poszli, znaleźli Dzieciątko w żłobie,
Z wszystkimi znaki danymi sobie.
Jako Bogu cześć Mu dali
A witając zawołali
Z wielkiej radości:
- Módlcie się, aby moją i waszą Ofiarę przyjął Bóg, Ojciec wszechmogący.
-
http://www.youtube.com/watch?v=vT9TprT_pHQ#t=359
Na początku i na końcu filmiku ujęcia ze Mszy polowej. Wysoko w górach, więc absolutne minimum i konieczność celebracji na torbie. ALE MIKROFON JEEEEEEst ;D ;D ;D