Forum Krzyż
Novus Ordo => Kościół posoborowy => Wątek zaczęty przez: animus60 w Maja 28, 2010, 16:32:03 pm
-
Znalazłem taką stronę:
http://www.niesakramentalni.ecclesia.org.pl/
i trochę jestem zdziwiony, jak moga byc "małżeństwa niesakramentalne"skoro małżeństwo jest sakramentem?
Podzieliłem się swymi watpliowsciami na forum oazowym i ... podjęto ze mną polemikę a na końcu zablokowano moje wypowiedzi. Co Państwo sadzą na ten temat?
-
Bardzo ciekawe i pouczajace sa tam swiedectwa.
-
Znalazłem taką stronę:
http://www.niesakramentalni.ecclesia.org.pl/
i trochę jestem zdziwiony, jak moga byc "małżeństwa niesakramentalne"skoro małżeństwo jest sakramentem?
Podzieliłem się swymi watpliowsciami na forum oazowym i ... podjęto ze mną polemikę a na końcu zablokowano moje wypowiedzi. Co Państwo sadzą na ten temat?
Ze strony wynika, ze duszpasterstwo polega na przekonwertowaniu tych "malzenstw" na "malzenstwa" tzw. biale. Swiadectwa sa ciekawe.
-
To taki termin zgodny z trendem nazywania rzeczy nie po imieniu i nie wprost. "Małżeństwo niesakramentalne" lepiej brzmi niż konkubinat albo "na kocią łapę" :-)
Ale problem jest, ilość ludzi żyjących w takich związkach rośnie, i chyba dobrze, że Kościół w jakis sposób próbuje do nich dotrzeć. Powinni jednak użyć innego słowa, np. "związki niesakramentalne".
-
Powinni jednak użyć innego słowa, np. "związki niesakramentalne".
też mi się tak zdaje. nazywanie rzeczy po imieniu wychodzi zazwyczaj na zdrowie.
-
Cieszę się ,że nie tylko ja tak myslę. :)
-
Powinni jednak użyć innego słowa, np. "związki niesakramentalne".
To najbardziej trafne określenie, natomiast używanie słowa małżeństwo jest nie uprawnione.
-
Powinni jednak użyć innego słowa, np. "związki niesakramentalne".
też mi się tak zdaje. nazywanie rzeczy po imieniu wychodzi zazwyczaj na zdrowie.
Jest jeszcze np. frajerstwo
-
Z punktu widzenia prawa cywilnego / świeckiego / państwowego
SĄ małżeństwem i pewnie się tak czują. Małżeństwo jest sakramentem tylko dla katolików
(znaczy się -my wiemy że takim jest.)
Jednak wyrażenie "małżeństwo niesakramentalne" powinno zniknąć z języka w Kościele.
-
Pojęcie niepoprawne.
Prawidłowo nazywa się to: Duszpasterstwo związków niesakramentalnych.
-
Cywilne małżeństwa niesakramentalne.
-
W kwestii terminologii:
Ważne małżeństwo dwojga ochrzczonych (także niekatolików) zawsze jest sakramentalne.
Ważne małżeństwo dwojga pogan nie jest sakramentalne.
-
A małżeństwo poganina i katoliczki jest..?
-
A małżeństwo poganina i katoliczki jest..?
duchowym samobójstwem katoliczki. powinno się wymagać w takich wypadkach pozwolenia od samego papieża i testów psychologicznych obu stron.
Ważne małżeństwo dwojga pogan nie jest sakramentalne.
nie jest, ale to jednak co innego niż związki niesakramentalne wynikające stąd, że się wcześniej brało ślub kościelny.
Powinni jednak użyć innego słowa, np. "związki niesakramentalne".
też mi się tak zdaje. nazywanie rzeczy po imieniu wychodzi zazwyczaj na zdrowie.
Jest jeszcze np. frajerstwo
to taka luźna refleksja czy tyczy się czegoś konkretnego w tym wątku?
-
W kwestii terminologii:
Ważne małżeństwo dwojga ochrzczonych (także niekatolików) zawsze jest sakramentalne.
nie rozumiem,
Czy slub cywilny dwojga ochrzonych jest sakramentalny?
-
toć ustaliliśmy już, że terminu małżeństwo nie używamy dla określenie związków cywilnych tudzież inaczej ujmując: sformalizowanych konkubinatów.
-
toć ustaliliśmy już, że terminu małżeństwo nie używamy dla określenie związków cywilnych tudzież inaczej ujmując: sformalizowanych konkubinatów.
Tyle ze w przypadku niekatolików związek cywilny jest, a przynajmniej może być ważnym, a niekiedy nawet sakramentalnym małżeństwem.
Zresztą w wyjątkowych przypadkach nawet dla katolików małżeństwo cywilne może być ważnym małżeństwem sakramentalnym
-
Dwóch pogan małżeństwo jest małżeństwem naturalnym o ile pamiętam.
Dla katolików może być sakramentalnym, bo co składa się na sakrament i kto go udziela? Małżonkowie wypowiadając słowa przysięgi (a ta w ślubie cywilnym też jest) a szczególnie sakramentem jest dopełnienie małżeństwa poprzez stosunek.
-
Generalnie problem jest bardzo poważny i ma ogromny zasięg ( wśród samych katolików nominalnych nie licząc osób nieochrzczonych ). Oczywiście że nazwa tego typu duszpasterstwa jest eufemistyczna, ale jaka być może w tak delikatnej i bolesnej materii czy gdybyśmy nazwali je "duszpasterstwem cudzołożników, nierządnic i nałożnic" przyniosło by to jakieś lepsze skutki ???
-
... czy gdybyśmy nazwali je "duszpasterstwem cudzołożników, nierządnic i nałożnic" przyniosło by to jakieś lepsze skutki ???
Wtedy trzeba by użyć skrótu, np. "Duszpasterstwo CNN" :)
-
a czy jest w porządku, że kto ma układy, znajomości i kupę pieniędzy to przeprowadzi sobie unieważnienie małżeństwa w sądzie biskupim? I duchowni przymykają na to oko. Potępia się tylko tych którzy nie mają pięniędzy i sił by przepchnąć takie unieważnienie.
-
a czy jest w porządku, że kto ma układy, znajomości i kupę pieniędzy to przeprowadzi sobie unieważnienie małżeństwa w sądzie biskupim?
Niedawno w Belleville w stanie Illinois (USA) wyświęcono na katolickiego księdza kogoś, kto mając pięcioro dzieci uzyskał unieważnienie małżeństwa:
http://www.bnd.com/2010/05/25/1269055/new-priests-marriage-had-been.html
Dodam, że bp. Braxton, który go wyswięcił, uważany jest za konserwatywnego.
-
Pewnie, o tym się nie mówi dużo, ale grupy cwaniaków z kasą unieważniają swoje małżeństwa i potem uchodzą za poczciwych katolików. To jest nie w porządku w stosunku do innych, którzy z różnych przyczyn się rozwiedli. To są ,,katolickie rozwody dla bogatych"
-
a czy jest w porządku, że kto ma układy, znajomości i kupę pieniędzy to przeprowadzi sobie unieważnienie małżeństwa w sądzie biskupim? I duchowni przymykają na to oko. Potępia się tylko tych którzy nie mają pięniędzy i sił by przepchnąć takie unieważnienie.
Pieniędzmi i krętactwem się Pana Boga nie oszuka...takich "lewych" unieważnień mogą sobie produkować na kopy, niczego to nie zmienia w oczach Bożych, a to On jest Najważniejszy przecież w Sakramentach. Fikcję i teatr można sobie płodzić do woli, to nic nie da prócz zguby.
-
Pieniędzmi i krętactwem się Pana Boga nie oszuka...
Święta prawda, panie Tato, ale chodzi o to, że takie rzeczy nie powinny mieć miejsca, bo gorszą maluczkich. Taki np. Edward Kennedy załatwił unieważnienie po dwudziestu paru latach małżeństwa i mając kilkoro dzieci. Ponoć interwencja w Watykanie pomogła, bo rodzina Kennedych to bardzo wpływowy klan katolicki w USA. Szeregowy wierny widzi to i myśli sobie: nawet w Watykanie jest korupcja...
Zwłaszcza w przypadku ludzi "ze świecznika" (wpływowych, bogatych, znanych) decyzje o unieważnianiu małżeństw powinny być podejmowane bardzo, ale to bardzo ostrożnie.
-
A małżeństwo poganina i katoliczki jest..?
duchowym samobójstwem katoliczki. powinno się wymagać w takich wypadkach pozwolenia od samego papieża i testów psychologicznych obu stron.
To nie to samo ale znany jest mi przypadek "kościelnego" małżeństwa zawartego między katoliczką a muzułmaninem. Ksiądz katolicki pobłogosławił ten związek, dzieci były ochrzczone, teraz pewno są i wnuki. Jest to jedyny znany mi wypadek wyjątku w regule, że nic dobrego z tego nie wychodzi.
-
Dla katolików może być sakramentalnym, bo co składa się na sakrament i kto go udziela? Małżonkowie wypowiadając słowa przysięgi (a ta w ślubie cywilnym też jest) a szczególnie sakramentem jest dopełnienie małżeństwa poprzez stosunek.
Znacie zwiazek cywilny gdzie stosunek byl dopiero po przysiedze ? po przesiedze: "i przysiegam, ze zrobie wszytsko, aby nasze malzenstwo bylo zgodne szczesliwe i trwale" . Wzruszajca ta przysiega.... :)
-
A małżeństwo poganina i katoliczki jest..?
Małżeństwo poganina i katoliczki z zasady jest niemożliwe, potrzebna jest dyspensa ordynariusza, której chyba zbyt łatwo się udziela. W ogóle jest to czysto posoborowy, nielogiczny twór: zdaniem współczesnej tzw. sakramentologii jedna osoba zawiera sakrament, a druga nie...
-
A małżeństwo poganina i katoliczki jest..?
Małżeństwo poganina i katoliczki z zasady jest niemożliwe, potrzebna jest dyspensa ordynariusza, której chyba zbyt łatwo się udziela. W ogóle jest to czysto posoborowy, nielogiczny twór: zdaniem współczesnej tzw. sakramentologii jedna osoba zawiera sakrament, a druga nie...
A wszystko po to "aby wszyscy byli jedno" ... ;D
-
a szczególnie sakramentem jest dopełnienie małżeństwa poprzez stosunek.
Dopełnienie małżeństwa w żaden sposób nie decyduje o jego ważności.
-
Tyle ze w przypadku niekatolików związek cywilny jest, a przynajmniej może być ważnym, a niekiedy nawet sakramentalnym małżeństwem.
Wedle nauki Kościoła między ochrzczonymi możliwe jest tylko małżeństwo sakramentalne.
Kan. 1055. § 2. Z tej racji między ochrzczonymi nie może istnieć ważna umowa małżeńska, która tym samym nie byłaby sakramentem.
Teoretycznie sam akt cywilny mógłby się stać u ochrzczonych niekatolików formą sakramentalną, ale co do szczegółów się nie wypowiadam.
-
a szczególnie sakramentem jest dopełnienie małżeństwa poprzez stosunek.
Dopełnienie małżeństwa w żaden sposób nie decyduje o jego ważności.
"Sakrament poprzez stosunek" to taka "nowa sakramentologia" jest dzisiaj...to coś o tym zdaje się P.T. Ojciec Lubieżnik Knotz pisał o ile mnie pamięć nie myli... :)
-
a czy jest w porządku, że kto ma układy, znajomości i kupę pieniędzy to przeprowadzi sobie unieważnienie małżeństwa w sądzie biskupim? I duchowni przymykają na to oko. Potępia się tylko tych którzy nie mają pięniędzy i sił by przepchnąć takie unieważnienie.
Nie trzeba ani znajomości, ani kupy pieniędzy. Dyskutowaliśmy już o tym w przeszłości. W samej archidiecezji warszawskiej w tym roku pewnie będzie z 3 tys. stwierdzeń nieważności na podstawie jednego jedynego paragrafu KPK, a jest to nasz ulubiony kan. 1095 par. 3.
Kan. 1095 - Niezdolni do zawarcia małżeństwa są ci, którzy: 3° z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni podjąć istotnych obowiązków małżeńskich.
Pieniądze ułatwiają sprawę, bo można wynająć adwokata kościelnego. Nie wiem, czy przypadkiem kancelaria p. Romana Giertycha nie praktykuje w tej dziedzinie... Tak, praktykuje (http://giertych-kancelaria.pl/). Czy Barbara Giertych to jego żona? -- Owszem, mówi Wikipedia. Ale nie wiem dokładnie, czym się zajmują, może tylko bronią strony pokrzywdzonej niesprawiedliwym stwierdzeniem nieważności? Albo załatwiają zdejmowanie ekskomunik z nawróconych lefebrystów?
-
a czy jest w porządku, że kto ma układy, znajomości i kupę pieniędzy to przeprowadzi sobie unieważnienie małżeństwa w sądzie biskupim? I duchowni przymykają na to oko. Potępia się tylko tych którzy nie mają pięniędzy i sił by przepchnąć takie unieważnienie.
Nie trzeba ani znajomości, ani kupy pieniędzy. Dyskutowaliśmy już o tym w przeszłości. W samej archidiecezji warszawskiej w tym roku pewnie będzie z 3 tys. stwierdzeń nieważności na podstawie jednego jedynego paragrafu KPK, a jest to nasz ulubiony kan. 1095 par. 3.
Kan. 1095 - Niezdolni do zawarcia małżeństwa są ci, którzy: 3° z przyczyn natury psychicznej nie są zdolni podjąć istotnych obowiązków małżeńskich.
Pieniądze ułatwiają sprawę, bo można wynająć adwokata kościelnego. Nie wiem, czy przypadkiem kancelaria p. Romana Giertycha nie praktykuje w tej dziedzinie... Tak, praktykuje (http://giertych-kancelaria.pl/). Czy Barbara Giertych to jego żona? -- Owszem, mówi Wikipedia. Ale nie wiem dokładnie, czym się zajmują, może tylko bronią strony pokrzywdzonej niesprawiedliwym stwierdzeniem nieważności? Albo załatwiają zdejmowanie ekskomunik z nawróconych lefebrystów?
Barbara Giertych jest faktycznie prawnikiem kościelnym, nie wiem czy "załatwia" stwierdzenia nieważności, ale należy przypuszczać, że się raczej tym zajmuje, bo przecież co to za buisiness na inszych "tematach" być może? Raczej niewielki. Natomiast wiem, że stwierdzenia nieważności zazwyczaj następują z powodów:
niedojrzałości psychicznej, niewłaściwego rozumienia istoty sakramentów, a także "silnego przymusu wewnętrznego" który należy odróżniać od silnego przymusu zewnętrznego...
-
A małżeństwo poganina i katoliczki jest..?
duchowym samobójstwem katoliczki.
Dobrze, że św. Klotylda o tym nie wiedziała.
-
większość kobiet nie jest świętymi Klotyldami.
-
Teoretycznie sam akt cywilny mógłby się stać u ochrzczonych niekatolików formą sakramentalną, ale co do szczegółów się nie wypowiadam.
Przed konkordatem wszyscy zawierali najpierw cywilny a pozniej koscielny. Gdyby cywilny byl sakramentem to nie mialoby to sensu. Kosciol sugerowalby wowczas odwrotna kolejnosc. Zreszta przy cywilnym istnialaby chyba wada intencji. Czy nie trzeba przypadkiem chciec zawrzec Sakramentu, aby sakrament malzensta byl wazny?
-
większość kobiet nie jest świętymi Klotyldami.
Ale każda może aspirować :-)
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa to właśnie kobiety bardzo często nawracały swoich mężów. A i teraz to się zdarza.
Ale w sumie ma Pani rację, zwłaszcza jeżeli chodzi o wychowanie dzieci. Niedawno czytałem o badaniach w których usiłowano znaleźć odpowiedź na pytanie dlaczego niektórym rodzicom udaje się przekazać wiarę swym dzieciom, a innym nie. Okazuje się, że jest jeden czynnik, który (statystycznie) ma najsilniejszy wpływ: jest nim religijność ojca.
-
Niedawno czytałem o badaniach w których usiłowano znaleźć odpowiedź na pytanie dlaczego niektórym rodzicom udaje się przekazać wiarę swym dzieciom, a innym nie. Okazuje się, że jest jeden czynnik, który (statystycznie) ma najsilniejszy wpływ: jest nim religijność ojca.
Bokotematycznie:
pamięta Pan może źródło tych badań? Chętnie bym przeczytał.
-
się byłam nasłuchałam trochę za czasów holenderskich o tym jak to wyglądały małżeństwa Polek-katoliczek z Holendrami-w-najlepszym-wypadku-protestantami i konstatacja była dość smutna. a się nasłuchałam od księdza, który w Holandii spędził prawie 30 lat.
wydaje mi się też, że i mentalność kobiet się zmieniła. kobiety są - paradoksalnie jeśli pomyślimy o emancypacjach i feminizmach - słabsze. takie mam obserwacje z życia i literatury wszelkiej.
-
Przed konkordatem wszyscy zawierali najpierw cywilny a pozniej koscielny. Gdyby cywilny byl sakramentem to nie mialoby to sensu. Kosciol sugerowalby wowczas odwrotna kolejnosc. Zreszta przy cywilnym istnialaby chyba wada intencji. Czy nie trzeba przypadkiem chciec zawrzec Sakramentu, aby sakrament malzensta byl wazny?
Katolik ma obowiązek zawierać małżeństwo przed urzędowym świadkiem kościelnym, czyli katolickim kapłanem z jurysdykcją. Jeśli nie ma poważnych przeszkód (np. niemożność kontaktu z kapłanem przez dłuższy czas), to małżeństwo zawarte niezgodnie z tym warunkiem jest nieważne.
Sprawę ew. ważności małżeństwa cywilnego jako sakramentalnego można więc sensownie rozważać tylko w odniesieniu do niekatolików.
Jak pisałem, nie ma teoretycznych przeszkód, by małżeństwo cywilne zawierane przez niekatolików mogło być ważnym małżeństwem sakramentalnym. Decyduje o tym jednak oczywiście forma, materia i intencja, a sprawa w przypadku wątpliwości i poddania pod jurysdykcję kościelną byłaby przedmiotem uważnej analizy, po to aby stwierdzić, czy małżeństwo było ważnie zawarte.
-
A małżeństwo poganina i katoliczki jest..?
duchowym samobójstwem katoliczki. powinno się wymagać w takich wypadkach pozwolenia od samego papieża i testów psychologicznych obu stron.
Hę? Nieładnie. :/
A poza tym - tego sakramentu udzielają sobie nawzajem narzeczeni, nie ksiądz im. Więc co najwyżej miast pozwolenia może być uznanie nieważności zawarcia sakramentu.
-
A małżeństwo poganina i katoliczki jest..?
Małżeństwo poganina i katoliczki z zasady jest niemożliwe, potrzebna jest dyspensa ordynariusza, której chyba zbyt łatwo się udziela. W ogóle jest to czysto posoborowy, nielogiczny twór: zdaniem współczesnej tzw. sakramentologii jedna osoba zawiera sakrament, a druga nie...
To przypadek w mojej rodzieni.
Dyspensa została udzielona przez orynariusza (Szczecin)
ale ordynariusz edynburga także musiał go udzielić, ze względu na pewien punkt:
on, niechrześcijanin, zgadza się, że
1. ich związek spłodzi dzieci;
2. oraz ich dzieci będą wychowane w wierze katolickiej.
//
Zabawne w sprawie był fakt wypisania tego dokumentu w ... łacinie (6 stronic).
(wysłany z edynburga do szczecina) Kiedy zanieśliśmy go proboszczowi, który miał odprawić mszę ślubną,
trzeba było tłumaczyć drobne literki pod tekstem łacińskim, napisane po angielsku.
Uwierzył nam na słowo, co mu tam przetłumaczyliśmy.... ;)
//
I fakt. Nielogiczne to: dla niej ślub jest ważny (sakrament) dla niego - nie.
-
a szczególnie sakramentem jest dopełnienie małżeństwa poprzez stosunek.
Dopełnienie małżeństwa w żaden sposób nie decyduje o jego ważności.
"Sakrament poprzez stosunek" to taka "nowa sakramentologia" jest dzisiaj...to coś o tym zdaje się P.T. Ojciec Lubieżnik Knotz pisał o ile mnie pamięć nie myli... :)
Aż podskoczyłem z wrażenia:
"sakramentem jest ... stosunek"
-
Tak, praktykuje (http://giertych-kancelaria.pl/). ... Ale nie wiem dokładnie, czym się zajmują, może tylko bronią strony pokrzywdzonej niesprawiedliwym stwierdzeniem nieważności? Albo załatwiają zdejmowanie ekskomunik z nawróconych lefebrystów?
Ale się uśmiechnąłem wszedszły na stronę adwokatkoscielny.com
"W sprawach NAGŁYCH prosimy dzwonić ..."
-
A małżeństwo poganina i katoliczki jest..?
duchowym samobójstwem katoliczki. powinno się wymagać w takich wypadkach pozwolenia od samego papieża i testów psychologicznych obu stron.
Hę? Nieładnie. :/
A poza tym - tego sakramentu udzielają sobie nawzajem narzeczeni, nie ksiądz im. Więc co najwyżej miast pozwolenia może być uznanie nieważności zawarcia sakramentu.
owszem, nieładnie. w mojej małej mózgowniczce nie mieści się, że można chcieć się wpakować w taką kabałę. miłość, wbrew obiegowej opinii, nie jest ślepa.
secundo: kto jest szafarzem sakramentu to akuratnie w tej kwestii mało ważne, ważniejsze to, że duchowieństwu jest powierzona opieka nad wiernymi i to oni powinni interweniować, gdy ciż wierni chcą sobie zrobić krzywdę.
tertio w kwestii formalnej: owszem miast pozwolenia uznanie nieważności.
-
chcieć się wpakować w taką kabałę.
Pani manna, ale kabały w to już proszę nie mieszać!
-
jeśli się nie mylę, słownik frazeologiczny by mi pozwolił, ale mogą być zawsze tarapaty.
-
A małżeństwo poganina i katoliczki jest..?
duchowym samobójstwem katoliczki. powinno się wymagać w takich wypadkach pozwolenia od samego papieża i testów psychologicznych obu stron.
Nie tak ostro! Różnie się ludziom w życiu układa
-
Daleki jestem od potepiania ludzi żyjących w takich związkach, czy żeniących się z niekatolikami. Chodzi mi o to że zwrot "małżenstwa niesakramentalne nie powinien funkcjonować w Kościele, ale ludzie żyjący w takich związkach powinni być objęci opieką Kościoła.
-
Niedawno czytałem o badaniach w których usiłowano znaleźć odpowiedź na pytanie dlaczego niektórym rodzicom udaje się przekazać wiarę swym dzieciom, a innym nie. Okazuje się, że jest jeden czynnik, który (statystycznie) ma najsilniejszy wpływ: jest nim religijność ojca.
Bokotematycznie:
pamięta Pan może źródło tych badań? Chętnie bym przeczytał.
Praca ma tytuł "The demographic characteristics of the linguistic and religious groups in Switzerland" by Werner Haug and Phillipe Warner. Omówienie jej najważniejszych ustaleń jest tu:
http://www.fisheaters.com/menandchurch.html
W skrócie:
* jeżeli i ojciec i matka chodzą regularnie do kościoła, to 33% chodzi regularnie, 41% czasami, a 26% wcale.
* jeżeli matka chodzi regularnie a ojciec z rzadka, 3% dzieci chodzi regularnie, 59% nieregularnie,a 38% wcale.
* jeżeli ojciec jest niepraktykujacy, a matka uczęszcza regularnie, tylko 2% dzieci chodzi regularnie, 37% czasami, a 61 % wcale
Ale najciekawsze jest to:
* jeżeli matka jest niepraktykująca, a ojciec chodzi regularnie, 44% dzieci uczęszcza regularnie do kościoła.
-
A małżeństwo poganina i katoliczki jest..?
duchowym samobójstwem katoliczki. powinno się wymagać w takich wypadkach pozwolenia od samego papieża i testów psychologicznych obu stron.
Nie tak ostro! Różnie się ludziom w życiu układa
tylko po co sobie tak komplikować życie?
-
Radzę Państwu - nie oceniajcie zbyt łatwo. Gdyby nie związek niesakramentalny, nie byłoby mnie na świecie.... A to rodzice wychowali mnie w wierze katolickiej i sami są bardzo tradycyjni, a że w życiu rożnie się im ułożyło.... Dzięki takiemu duszpasterstwu teraz podjęli pewne ważne i odważne decyzje i przystępują do sakramentów św.
-
wydaje mi się, że za dużo tematów w jednym wątku nam się nazbierało i łatwo o nieporozumienia.
-
@Regiomontanus
Dziękuję. Bardzo ciekawe!
Biorąc pod uwagę, że na naszym forum stosunek mężczyzn do kobiet wynosi 6.1:1, brzmi to bardzo optymistycznie! ;)
-
6.1? Tzn. że mamy jakieś ułamki mężczyzny? ;)
-
A małżeństwo poganina i katoliczki jest..?
duchowym samobójstwem katoliczki. powinno się wymagać w takich wypadkach pozwolenia od samego papieża i testów psychologicznych obu stron.
Nie tak ostro! Różnie się ludziom w życiu układa
tylko po co sobie tak komplikować życie?
zdechłe ryby płyną z prądem
Małżeństwo to nie zimny, wyrachowany wybór
-
jasne. grande amore i zero rozsądku.
-
Nie widzi pani, że istnieje coś pośrodku dwóch skrajności?
-
virtus, jak mawiali starożytni.
co nie zmienia faktu, że zdechłe ryby z powiedzenia niewielkie mają odniesienie do sytuacji omawianej.
-
Popatrzcie na to:
http://urszula-152.blog.onet.pl/W-GRZECHU-CZY-NIE,2,ID408147882,n (http://urszula-152.blog.onet.pl/W-GRZECHU-CZY-NIE,2,ID408147882,n)
Przepuść Panie... :'(
-
Popatrzcie na to:
http://urszula-152.blog.onet.pl/W-GRZECHU-CZY-NIE,2,ID408147882,n (http://urszula-152.blog.onet.pl/W-GRZECHU-CZY-NIE,2,ID408147882,n)
Przepuść Panie... :'(
mogę w to nie uwierzyć?
-
"błogoslawieni, co nie widzieli a uwierzyli"
-
"błogoslawieni, co nie widzieli a uwierzyli"
Tu raczej: "Naiwni, którzy uwierzyli Onetowi"
Ciekawa stopka...
-
Myśli Pan, że to niemożliwe?
Sama niegdyś usłyszałam od spowiednika, że grzechu nie ma.
-
"błogoslawieni, co nie widzieli a uwierzyli"
Tu raczej: "Naiwni, którzy uwierzyli Onetowi"
Ciekawa stopka...
Wcale bym sie nie zdziwił, gdyby to była prawda.Słyszałem takie rzeczy, że nic już mnie nie zdziwi.
-
A ja mimo wszystko mam nadzieję że to ściema.
-
Oby pan miał rację panie Marcus.Oby.
-
Popatrzcie na to:
http://urszula-152.blog.onet.pl/W-GRZECHU-CZY-NIE,2,ID408147882,n (http://urszula-152.blog.onet.pl/W-GRZECHU-CZY-NIE,2,ID408147882,n)
Przepuść Panie... :'(
Najważniejsze, że misjonarz nie politykował. Z kolei "wtrącanie się" w kodeksy prawa świeckiego państwa to z daleka pachnie działalnością polityczną. Reasumując, skoro "nie politykował", nie mógł się zachować inaczej, c.b.d.d. ;).
-
Odświeżę wątek. Przeczytałem artykuł z Miłujcie Się z 2005 r. o świadectwie kobiety-wdowy, która żyje w niesakramentalnym, cywilnym "małżeństwie" z rozwiedzionym mężczyzną, mającym sakramentalną żonę. Warunkiem przystępowania do Komunii Świętej jest życie w czystości/wstrzemięźliwości w takim związku. Cały artykuł można przeczytać również tutaj: http://adonai.pl/malzenstwo/?id=51
"Wspólnota" prowadzona przez ojców karmelitów - ja myślałem zawsze, że karmelici to taka radykalna elita. Jak to wszystko pojąć? Czy w ten sposób nie odbierana jest możliwość żonie tego mężczyzny na ratunek małżeństwa, gdyby po latach Bóg dał jej nawrócenie? Myślałem, że o małżeństwo walczy się aż do śmierci...
Wygląda na to, że jak postanowię nie współżyć z kobietą, to mogę mieszkać i tworzyć związek z kim chcę i to z wieloma kobietami, jeżeli państwo Polskie kiedyś pozwoli na takie związki? W końcu jak nie ma współżycia, to droga do Komunii Świętej w Kościele wygląda na otwartą?
Aktualizacja:
Możliwe, że nie zrozumiałem dobrze tego świadectwa, ani celu wspólnoty ojców karmelitów. Dlatego powyższe wycofuję.
-
Kiedyś podawałam tu (http://krzyz.nazwa.pl/forum/index.php/topic,7806.msg170752/topicseen.html#msg170752) do wysłuchania fragment ciekawej wypowiedzi:
Proszę posłuchać fragment z rozmów niedokończonych, chociaż tylko to, co mówi ks. Marek Dziewiecki. jest to z audycji:
Przysięga małżeńska i jej konsekwencje
http://www.gloria.tv/?media=481758
Wstęp jest przydługi bo inni mówią nie w tym temacie (witają się i pozdrawiają) , ale zacząć słuchać i wysłuchać od 6'40'' tak do 34' to co mówi ks. Dziewiecki
-
Jeśli jest wiara w waszym sercu i o nią się troszczycie, to jesteście w Kościele nadal - mówił do osób żyjących w związkach niesakramentalnych bp Andrzej Czaja podczas dzisiejszego spotkania w katedrze opolskiej. "Kościół ma dyscyplinę sakramentów i nie dopuszcza was, ale nie może Jezusowi zabronić przychodzić do was Swoimi drogami, a On zawsze takie znajdzie" - przekonywał ordynariusz opolski.
bp Andrzej Czaja
https://deon.pl/kosciol/bp-andrzej-czaja-do-par-niesakramentalnych,287706
(http://images62.fotosik.pl/879/3cacddb04e4e4e81.jpg)
http://www.fotosik.pl/showFullSize.php?id=3cacddb04e4e4e81
-
moim zdaniem o Andrzeju Czai należy mówić odtąd były biskup katolicki. Heretyk Czaja odłączył się ipso facto od Kościoła katolickiego. Należy się modlić za jego nawrócenie i za to, by jego słowa spowodowały jak najmniej szkód.
-
@ Krusejder
Chyba za ostro Pan pisze i w uniesieniu.
Myslę, że środowiska tradycji, zaniepokojone, powinny zapytać swoich duszpasterzy i biskupów miejsca co myśleć o takich tekstach i jak je sklasyfikować. Pytanie rzecz jasna należy przedstawić koniecznie na piśmie ZPO (za potwierdzeniem odbioru) bo czasami listy potrafią się zawieruszyć... zwłaszcza w biskupich pałacach.
Pisanie tak ostro w necie i milczenie w realu nie jest postawą "tak tak, nie nie". Bp. Czaja ( lub ob. Andrzej C. ex biskup) jest dobrodziejem jakiegoś dusztradłacia i po rękach będzie całowany niezależnie od tego co jeszcze powie.
-
Akurat "Ekipa z Opola" prezentuje się podobnie jak Andrzej Czaja. Byli tradycjonaliści i były biskup katolicki.
-
"Ekipa z Opola" w aktualnym składzie nie jest byłymi tradycjonalistami. Nigdy nimi nie byli.
-
Wypowiedź x. biskupa Czai została przekręcona i tak zmanipulowana, żeby wyszło na aprobatę i błogosławieństwo dla cudzołóstwa.
-
Wypowiedź x. biskupa Czai została przekręcona i tak zmanipulowana, żeby wyszło na aprobatę i błogosławieństwo dla cudzołóstwa.
Proszę Bp. Czaji nie redukować do poziomu abp. Michalika i jego wypowiedzi o dzieciach sprowadzających księży na drogę pedofilii.
Bp. Czaja, jest najbardziej Franciszkowym z biskupów w Polsce. Poza tym może antycypuje już październikowy synod i śpiewa z odpowiedniego klucza.
Jeżeli sam nie prostuje swoich słów, to oznacza, że nie ma nic do dodania. Nie potrzebuje adwokatów ani adwokatek parafialnych.
Na końcu załączyłem link do wywiadu.
Potwierdza się paradoks postępowca: jego słowa powinny być kijem na wrogów Starej Liturgii. Bo największym wrogiem Tradycji jest: ignorancja, arogancja, strach przed debatą konserwy janopawłowej.
fragmenty:
Na pytanie o cichą apostazję:
Bp Czaja
Może do tego dochodzić. Przykładowo, jeśli chodzi o ludzi światłych i wykształconych, bardziej zorientowanych w prawdach i wartościach wiary, bardzo raniące mogą być dla nich sytuacje, w których ksiądz uprawia na ambonie swoistą ideologię ignorancji. To może dziwnie brzmi. Chodzi mi o pełne demagogii gadanie księdza, w sytuacji gdy nie zna bądź nie jest pewien nauczania Magisterium Kościoła; podnosi ton i wypowiada się w taki sposób, jakby to, co mówi, stanowiło co najmniej dogmat wiary i domagało się bezwzględnego respektowania pod karą ekskomuniki. skąd my to znamy :-)Tego typu krzewienia zawinionej ignorancji nie można tolerować. Zdarza się, że ludzie reagują na tego typu oburzające zachowania księdza odwracaniem się od Kościoła.
Bp Czaja
Na pewno są sytuacje, przez które swoją posługą możemy odpychać ludzi. Gdy jako wykładowca KUL prowadziłem ćwiczenia z eklezjologii, na koniec zajęć proponowałem co roku swoisty osąd nad księdzem w Polsce. Był adwokat, prokurator, sędzia, ławnicy i widownia. A ja siedziałem na środku, zastrzegając, że na samym końcu chcę mieć jeszcze słowo obrony. Było takich spotkań kilka i zawsze wychodziło z nich jednoznacznie, że tym, co najbardziej odpycha od księży i od Kościoła, są chamstwo i chciwość.
Ludzie potrafią wybaczyć księdzu, że jest niedouczony, że kompromituje Kościół, że jest bierny, że miał romans z kobietą, że popadł w alkoholizm. Ale chamstwa i chciwości ludzie nie wybaczają. Te zachowania księdza są najbardziej odpychające. Niektórych odpychają od Kościoła również inne zjawiska w życiu księdza: brak głębi, słabość wiary, łatwe tłumaczenie swoich słabości, zaniedbań i grzechów. Inna rzecz, że jeśli się chce, to znajdzie się dziurę nawet w całym… Kościół dla grzeszników
Bp Czaja
Najbardziej ogólnie można powiedzieć, że granicą między Kościołem a nie-Kościołem jest wiara w Jezusa Chrystusa. Ostatni sobór mówi, że Kościół to „zgromadzenie tych, co z wiarą spoglądają na Jezusa” (KK 9). Ta granica oczywiście nie pokrywa się z granicami zbawienia, co jest już innym problemem teologicznym. Na pytanie, co znaczy być w Kościele, odpowiadam: być Chrystusowym, mieć Jego Ducha. Jest to pięknie powiedziane w soborowej konstytucji dogmatycznej o Kościele: „Wszyscy bowiem, którzy są Chrystusowi, mając Ducha Jego, zrastają się w jeden Kościół i zespalają się wzajemnie ze sobą w Chrystusie” (KK 49). Ciekawie pisał też o tym kard. Joseph Ratzinger: „Kościół najbardziej jest nie tam, gdzie się organizuje, reformuje, rządzi, tylko w tych, którzy po prostu wierzą i w Nim przyjmują dar wiary, który staje się dla nich życiem”. Początkiem naszego bycia w Kościele jest Boży dar; otrzymane na chrzcie życie Boże.
http://debaty.tezeusz.pl/blog/201815.html
http://www.tomaszponiklo.pl/nowa-ksiazka-szczerze-o-kosciele-wywiad-rzeka-z-bp-andrzejem-czaja/
-
Sprostowanie będzie. Niby "cytaty" z homilii zostały opublikowane wczoraj, proszę dać x. biskupowi kilka dni.
Czasem lepiej wstrzymać się od rzucania pochopnych oskarżeń, zwłaszcza jak nie znamy całości wypowiedzi, tylko kilka zmanipulowanych cytatów z mediów.
-
Gwarantuję, że zebranym w kościele też w pamięć zapadły fragmenty im najprzyjaźniejsze. Chociażby to, że ich zbawienie nie jest zagrożone.
-
Akurat "Ekipa z Opola" prezentuje się podobnie jak Andrzej Czaja. Byli tradycjonaliści i były biskup katolicki.
Dodaj bardziej "ekipa trzymająca stery i zarząd OŚT?Ł". Na szczęście są również młodzi jak i starsi, którzy obecnie są tradycjonalistami i działają w kierunku poznania przez innych na czym polega Tradycja.
-
msza.net
Katolicka (?) Agencja Informacyjna dopuściła się manipulacji słowami biskupa opolskiego Andrzeja Czai. Tekst wypowiedzi do par żyjących w konkubinacie spreparowano w taki sposób, aby zasugerować, że życie pary katolików bez ślubu nie jest niczym złym, a przyjmowanie Sakramentów św. nie jest do niczego potrzebne. Niestety wiele portali bezmyślnie przekazało tę fałszywkę dalej.
Proszę porównać oryginał i omówienie:
http://www.diecezja.opole.pl/wiadomosci/kronika/2576-nabozenstwo-dla-osob-zyjacych-w-zwiazkach-niesakramentalnych
http://ekai.pl/diecezje/opolska/x77324/bp-czaja-do-par-niesakramentalnych-jezus-zawsze-was-odnajdzie/
https://www.facebook.com/photo.php?fbid=732088630169960&set=a.197517586960403.52207.190133624365466&type=1&stream_ref=10
-
Tym niemniej pozostają niejasności, dwuznaczności - albo i sprzeczności, np.
Wasze zbawienie nie jest więc zagrożone, jeśli jest wiara w waszym sercu i o nią się troszczycie. Jesteście nadal w Kościele, w tym Bożym domu dla nas na ziemi, zbudowanym z myślą o naszym zbawieniu.
BTW - czy ktokolwiek mógłby powiedzieć o sobie, że jego zbawienie NIE JEST zagrożone???
Natomiast to już jest chyba bardziej rozsądne, ale sprzeczne z wcześniejszym:
Wasza sytuacja nie wyklucza więc możliwości zbawienia, nie trzeba więc o zbawienie drżeć w znaczeniu powątpiewania, czy aby jest możliwe. Trzeba o nie zabiegać z drżeniem, czyli robić wszystko, by możliwości zbawienia nie zlekceważyć i nie zmarnować.
Czyli: nie jest - czy tylko "nie wyklucza możliwości"?
To z kolei mętne:
Nie ulega wątpliwości, że trudniej o nie, gdy droga przyjmowania świętych sakramentów nie jest drożna.
Przecież można tę drogę udrożnić...
A tutaj:
Nie znaczy to, że nie ma możliwości zbawienia w tej waszej konkretnej sytuacji, która jest nie do naprawienia.
Co to znaczy "nie do naprawienia"? W jakim sensie?
-
"Wspólnota" prowadzona przez ojców karmelitów - ja myślałem zawsze, że karmelici to taka radykalna elita.
Zapyta Pan o tę "elitarność" księdza Konstantyna FSSPX, był karmelitą, zanim odszedł do IDP.
-
Tym niemniej pozostają niejasności, dwuznaczności - albo i sprzeczności
Mnie również nikt nie przekona, że wszystko jest tu jak najbardziej OK.
"Wasze zbawienie nie jest więc zagrożone, jeśli jest wiara w waszym sercu i o nią się troszczycie" (1).
Powoli... Dlaczego "małżonkowie" Ci nie mogą przystępować do sakramentów? Bo trwają uporczywie w grzechu śmiertelnym.(2)
Więc teraz - albo zdanie (1) jest prawdziwe, albo zdanie (2) jest prawdziwe, gdyż temu, że trwanie w grzechu śmiertelnym stanowi poważne zagrożenie dla naszego zbawienia, nikt nie zaprzeczy. Prawdziwość zdania (2) jest oczywista, a więc wniosek jest jeden. Bp Czaja - delikatnie rzecz ujmując - wprowadza wiernych w błąd.
"W zakończeniu listu ze szczególną troską zwróciłem się do Was, których przygniata ciężar życia w związku niesakramentalnym bez możliwości uzdrowienia sytuacji."
Czyli bardzo cierpię z tego powodu że nieustannie ciężko obrażam Pana Boga, ale sorry - inaczej nie mogę, taki już mój życiowy krzyż (sic!). A w drugiej części zdania znowu kłania się elementarna logika. Skoro owa "sytuacja" znaczy tyle, co trwanie w grzesznym związku (który to uniemożliwia nam przystąpienie do sakramentów), to brak możliwości jej uzdrowienia oznaczałby, że są takie grzechy, które musimy popełniać. Że są sytuacje w których nie ma innego wyjścia, jak nieustannie ciężko obrażać Pana Boga. Hmm... czyli wyszła nam kompletna bzdura. Wniosek znów jest prosty - bp Czaja zamiast wskazywać tym ludziom na możliwości wyrwania się z grzechu, utwierdza ich w błędnym przekonaniu, że tak już musi być - i koniec. Że nie ma możliwości przystąpienia do sakramentu pokuty i życia w łasce uświęcającej. Tym samym relatywizuje takie pojęcia jak grzech (powszedni/śmiertelny), łaska uświęcająca, zbawienie, potępienie.
No i last but not least, kwestia sakramentów dla rozwodników to nie wcale - jak to ujął bp Czaja - kwestia "dyscypliny udzielania sakramentów". To kwestia takich pojęć jak grzech śmiertelny, jak łaska uświęcająca, jak żal za grzechy, szczere postanowienie poprawy, wreszcie - w przypadku Eucharystii - jak świętokradztwo. A tekst Biskupa co najwyżej mówi o tym, że bez sakramentów pokuty i Eucharystii człowiekowi trudniej jest się zbawić - ale nie jest to niemożliwe i dlatego podaje różne środki zaradcze. Nie ma tutaj w ogóle dotkniętego sedna problemu! Ci biedni ludzie są utwierdzani w przekonaniu, że taki stan rzeczy jest OK, że wszystko jest w porządku (nie ma żadnego grzechu - no przecież Boga "kochają" i "wierzą"), a to, że nie mogą przystępować do sakramentów to tylko kwestia dyscypliny (która zapewne kiedyś się zmieni).
Tekst wypowiedzi do par żyjących w konkubinacie spreparowano w taki sposób, aby zasugerować, że życie pary katolików bez ślubu nie jest niczym złym, a przyjmowanie Sakramentów św. nie jest do niczego potrzebne.
Problem w tym, że bp Czaja nie wprost i nie z taką mocą (ale jednak), właśnie tak sugeruje. Odnośnie sakramentów - może nie tyle niepotrzebne, co bez tego jakoś "się obejdzie".
-
cytaty nie przekłamały wypowiedzi Czai. Szkoda, że on tego nie czai :/
-
Tym niemniej pozostają niejasności, dwuznaczności - albo i sprzeczności,
Uff, czyli bp. Czaja jest jednak w pełnej łączności z papieżem.
Mogę spokojnie iść spać.
-
Jeśli jest wiara w waszym sercu i o nią się troszczycie, to jesteście w Kościele nadal – mówił do (****) bp Andrzej Czaja 13 kwietnia podczas spotkania w katedrze opolskiej.
„Kościół ma dyscyplinę sakramentów i nie dopuszcza was, ale nie może Jezusowi zabronić przychodzić do was Swoimi drogami, a On zawsze takie znajdzie” – przekonywał biskup opolski.
(****) - tu wstaw jeden z poniższych:
przykładnych liberałów
złodziei samochodowych
osób żyjących w związkach niesakramentalnych
osób korzystających usług wróżek i czarowników
notorycznych oszustów
par homoseksualnych
posiadaczy niebieskiej karty