Forum Krzyż

Traditio => Katolicki punkt widzenia => Wątek zaczęty przez: Adimad w Lutego 05, 2010, 18:10:25 pm

Tytuł: Samotność z wyboru?
Wiadomość wysłana przez: Adimad w Lutego 05, 2010, 18:10:25 pm
Cytuj
Jest taki posoborowy pomysl jak "powolanie do samotności",

A co to? Czy chodzi po prostu o życie w celibacie, ale nie w zakonie czy kapłaństwie tylko se samemu prywatnie et indywidualnie starokawalersko? Czy jak? (i czy takie coś to byłoby coś złego?)



Bokotemat wydzielono z wątku:
http://krzyz.katolicy.net/index.php/topic,3311.msg72552.html#msg72552

Inne wypowiedzi na temat, które wyciąć się nie dały:


Świeccy nie są "mniej doskonali", a jedynie poprzez małżeństwo mają inne sposoby walki z pokusami. Jest taki posoborowy pomysl jak "powolanie do samotności", jedna z większych bzdur, jakie świat zna. Otóż nie ma czegoś takiego. Jest powołanie albo do małżeństwa albo do celibatu. Oczywiscie celibat mozna realizowac w rozny sposob, to inna sprawa. Czlowiek zyjący w celibacie rzeczywiscie nie powinien miec stalego kontaktu z pokusami zwiazanymi z seksualnoscią. Celibat to miedzy innemi wygaszenie wlasnej seksualnosci.




1. Ależ po mojemu chrześcijanin ma trzy drogi życiowe do wyboru: małżeństwo, kapłaństwo i właśnie życie w samotności (tzn. nie chodzi mi tu broń Boże o singlowanie, bo uważam to za jakiś obrzydliwy wytwór "neokultury", albo wybieranie udanego życia zawodowego w zamian za zostanie starym kawalerem/panną); tylko czy jeśli chrześcijanin chce wybrać życie w samotności (a są odpowiednie warunki do zmiany stanu cywilnego), to jedyną jego właściwą drogą jest wybrać życie pustelnicze (lub przynajmniej pół-pustelnicze)? Jeśli chce zostać na zawsze kawalerem/panną, a normalnie, a nawet aktywnie współżyje społecznie, to już grzeszy, czy nie? Jak to właśnie jest?!

ad 1
Mozna być swieckim celibatarjuszem OD czy tp żyjącym w spoleczenstwie zgodnie z zasadami danego stowarzyszenia zycia konsekrowanego (jakkolwiek to sie nazywa). Bycie niestowarzyszonym samotnikiem nie jest grzechem, ale chyba nie jest optymalną drogą dla czlowieka.

Nie chcialbym tu krytykowac osób, które nie zalozyly rodzin, tylko raczej ten wybór zycia w samotnosci bez przyjmowania stanu konsekrowanego.




Cytuj
Nie chcialbym tu krytykowac osób, które nie zalozyly rodzin

Niektórzy ludzie są po prostu nie-atrakcyjni, nieśmiali etc. :-) (wbrew pozorom to może być problem hehe...)




  No właśnie-czyli wynika z tego,że istnieje jednak "powołanie do samotności".

To nie jest powolanie - to jest dopust Bozy. Osoby dotkniete chorobami uniemozliwiajacymi podjecie zycia malzenskiego badz konsekrowanego powinnismy otaczac modlitwa o uzdrowienie.

  -- Moderacja
Tytuł: Samotność z wyboru?
Wiadomość wysłana przez: Krusejder w Lutego 05, 2010, 18:27:01 pm
Cytuj
Jest taki posoborowy pomysl jak "powolanie do samotności",

A co to? Czy chodzi po prostu o życie w celibacie, ale nie w zakonie czy kapłaństwie tylko se samemu prywatnie et indywidualnie starokawalersko? Czy jak? (i czy takie coś to byłoby coś złego?)

tak, chodzi o singlowanie
Tytuł: Samotność z wyboru?
Wiadomość wysłana przez: Krusejder w Lutego 06, 2010, 23:14:20 pm
Cytuj
Nie chcialbym tu krytykowac osób, które nie zalozyly rodzin

Niektórzy ludzie są po prostu nie-atrakcyjni, nieśmiali etc. :-) (wbrew pozorom to może być problem hehe...)


niechaj i oni wiedzą, iże każda potwora znajdzie swego amatora
Tytuł: Samotność z wyboru?
Wiadomość wysłana przez: np w Lutego 06, 2010, 23:33:09 pm
Cytuj
Nie chcialbym tu krytykowac osób, które nie zalozyly rodzin

Niektórzy ludzie są po prostu nie-atrakcyjni, nieśmiali etc. :-) (wbrew pozorom to może być problem hehe...)


niechaj i oni wiedzą, iże każda potwora znajdzie swego amatora
. Ostatecznie te kwestie zależą od uporządkowania życia wewnętrznego i właściwe krytyczne ocenianie i rozeznawanie relacji- prawdziwe piękno zawsze można wydobyć, ale lepiej nie nadużywać go w sytuacjach zbyt przypadkowych, jak się jeszcze nie wie do końca czego chce,a potem żałować, że się życie zmarnowało:D
Tytuł: Samotność z wyboru?
Wiadomość wysłana przez: Joker w Lutego 06, 2010, 23:44:27 pm
A jak ktoś jest np impotentem czy ma schizofrenię,to raczej nie pójdzie do zakonu,a małżeństwa ważnego nie zawrze (nie wiem czy wtedy można wyjątkowo dyspensować). Więc zostaje mu samotność.
Tytuł: Samotność z wyboru?
Wiadomość wysłana przez: Murka w Lutego 06, 2010, 23:58:10 pm
A jak ktoś jest np impotentem czy ma schizofrenię

Ale to sie chyba nie kwalifikuje pod samotnosc z wyboru, nie?
Niezalezne od nas okolicznosci uniemozliwiajace wybranie stanu konsekrowanego badz malzenskiego, to dopust Bozy (a czasem laska ;)), ale dobrowolnie wybrane singielstwo zawsze jest oznaka wewnetrznego nieuporzadkowania. To miganie sie (albo lek) przed wypelnieniem powolania, wzieciem odpowiedzialnosc, a bardzo czesto efekt zepsucia przez wspolczesne niemal powszechne wypaczone pojmowanie roli czlowieka w planie zbawczym, sakramentu malzenstwa, definicji milosci, obowiazku etc.

Nb. mysle, ze zasadnicza przyczyna singielstwa jest rowniez utrata bardzo konkretnej motywacji, ale to juz zasluga socjalizmu i jego wszelkich dewiacji w postaci emerytur, opieki socjalnej itd.
Tytuł: Samotność z wyboru?
Wiadomość wysłana przez: Joker w Lutego 07, 2010, 00:03:33 am
Ale to sie chyba nie kwalifikuje pod samotnosc z wyboru, nie?Niezalezne od nas okolicznosci uniemozliwiajace wybranie stanu konsekrowanego badz malzenskiego, to dopust Bozy (a czasem laska ;))

  No właśnie-czyli wynika z tego,że istnieje jednak "powołanie do samotności".
Tytuł: Samotność z wyboru?
Wiadomość wysłana przez: Krusejder w Lutego 07, 2010, 00:08:09 am

No właśnie-czyli wynika z tego,że istnieje jednak "powołanie do samotności".

tak samo można móvić o povolaniu do raka czy innej choroby
Tytuł: Odp: Samotność z wyboru?
Wiadomość wysłana przez: pablo w Lutego 11, 2010, 23:08:11 pm
Problem polega na tym iż coraz częściej mówi się, że powołanie to sprawa uczuć. Moim zdaniem powołanie to miejsce realizacji własnej wolności. Tzn człowiek otrzymuje od Boga pewne predyspozycje które go jakoś ukierunkowują, ale w ramach wykorzystania tych ,,talentów" ma duży margines własnej wolności. Jest to kwestia odpowiedniego rozeznania. Pomagają w tym prawidłowe relacje społeczne.
Moim zdaniem nawet człowiek, który nie żyje w stanie duchownym nie jest samotny, bo żyje w społeczeństwie. Zresztą każdy mężczyzna jest powołany do ojcostwa, a każda kobieta do macierzyństwa, bo to jest wpisane w ludzką naturę. W zależności od stanu w jakim żyje dana osoba inny jest sposób realizacji tego powołania.
Tytuł: Odp: Samotność z wyboru?
Wiadomość wysłana przez: Murka w Lutego 11, 2010, 23:18:54 pm
Moim zdaniem powołanie to miejsce realizacji własnej wolności.

No nie wiem, ja inaczej rozumiem powolanie Boze. Tak, jak powolanie do sluzby wojskowej ;) Oczywista, ze Pan Bog WKU ani zadnych komisji nie stworzyl i uszanuje wybor innej drogi, dajac czlowiekowi niezbedne laski do jej wypelnienia, ale imho bardzo niedobrze jest dla czlowieka takie powolanie zlekcewazyc.
Tytuł: Odp: Samotność z wyboru?
Wiadomość wysłana przez: cabbage w Lutego 12, 2010, 15:48:19 pm
Uważają Państwo, że nie ma czegoś takiego? To czym jest jeśli ktoś jest samotny, choć bardzo chciałby założyć rodzinę? Przypadkiem? Chichotem losu? Przecież Bóg wie, co dla nas najlepsze...
Tytuł: Odp: Samotność z wyboru?
Wiadomość wysłana przez: Krusejder w Lutego 12, 2010, 15:59:10 pm
a czy człowiek ma wolną wolę ?
Tytuł: Odp: Samotność z wyboru?
Wiadomość wysłana przez: cabbage w Lutego 12, 2010, 16:19:11 pm
Ma.
Tytuł: Odp: Samotność z wyboru?
Wiadomość wysłana przez: pablo w Lutego 12, 2010, 20:39:20 pm
Wyjaśnię, że z tym miejscem to taka metafora. Są to porostu predyspozycje które wolą wole ograniczają i ukierunkowują. Oczywiście de facto, a nie de iure.
Raczej nie zgadzam się z twierdzeniem, iż powołanie to jakieś poczucie uczucie itp. Uczucia jak wiadomo są zmienne. Całkowite zawierzenie uczuciom powoduje błędne wybory stąd wiele rozwodów i porzuceń stanu kapłańskiego.
Co do tzw samotności to uważam, iż powołanie do macierzyństwa czy ojcostwa. Jest wiele osób także samotnych, dzieci i osób starszych. Pan Bóg pewnie chce by ktoś się o nich zatroszczył. Tutaj tzw samotność jest idealnym rozwiązaniem bo umożliwia znacznie szersze zaangażowanie się na rzecz innych ludzi niż w przypadku osób w stanie małżeńskim. Zresztą jakoś nie wiem dlaczego uważa się powszechnie, iż jeżeli ktoś nie posiada dziewczyny/chłopaka, żony/męża to zaraz musi być samotny co często rozumie się jako nieszczęśliwy. Celibat postrzega się w tym kontekście jako wielkie wyrzeczenie.
W dawnych czasach np średniowiecze człowiek nigdy nie był samotny. Zawsze był członkiem jakiejś wspólnoty: cechu, zakonu, bractwa religijnego, wiejskiej społeczności, czy wielkiej rodziny tzw rodu. 
Na studiach mam zajęcia ze statystyki i tam prowadzący przedstawił nam dane przedstawiające średnią długość życia poszczególnych grup mężczyzn w Polsce. Najwyższa jest ona wśród mężczyzn przynależnych do stanu duchownego, następne miejsce zajmują mężczyźni żyjący w małżeństwie. Na szarym końcu znajdują się mężczyźni żyjący samotnie.