Forum Krzyż
Disputatio => Poczekalnia => Wątek zaczęty przez: powszedni w Stycznia 21, 2010, 08:29:29 am
-
i
Salve ! Czy ktoś z Was,Drodzy Państwo wyobraża sobie,że np.;
1.Muzułmanin orzeka,że jada wieprzowinę. jako strawę i zakąskę...
2.Judaista też "
-
Wbrew pozorom jest ich calkiem sporo. Znam np. calkiem sporo wyznawcow proroka, ktorzy pija alkohol. Z chcecia dadza kase na meczet albo zainstaluja w domu Al-Dzazira, ale tanie piwo to zelazny punkt zakupow. Judaizm i islam maja taka mase drobiazgowych przepisow rytualnych, ze po prostu nie da sie ich wszystkich spelniac i zyc normalnie. Cos jak gdyby katolicyzm wyrodzil sie w brawaryzm.
-
Wbrew pozorom jest ich calkiem sporo. Znam np. calkiem sporo wyznawcow proroka, ktorzy pija alkohol.
Mój brat znał takiego, który chlał wódę. Twierdził że Koran zabrania tylko picia wina ;)
-
Wbrew pozorom jest ich calkiem sporo. Znam np. calkiem sporo wyznawcow proroka, ktorzy pija alkohol.
Mój brat znał takiego, który chlał wódę. Twierdził że Koran zabrania tylko picia wina ;)
W Szkocji moja siostra pracuje w firmie gdzie jest kilkunastu mauzułmanów
(Z chęcią by ich wogóle nie przyjmowali, ale "poprawność polityczna" nie pozwala).
W RAMADAN, kiedy poszczą.... no właśnie.
Wygląda to tak: od rana do wieczora - post ścisły, full nie-wypas.
Ale za to noooocka, ale za to noooocka, jest dla brzucha, aż do ucha, już nie mogę, zaraz rzygnę.
I ranek w pracy wygląda tak, że nic nie robią, bo odchorowyją obżarstwo.
-
Poznalem w Chinach wielu muzulmanow i wszyscy loili rowno,i piwo, i wodke. Jeden tlumaczyl mi, ze jest wierzacy ale niepraktykujacy :)
Ale wieprzowiny nie jedli, a w muzulamnskich knajpach i restauracjach miesa wieprzowego nigdy nie bylo.
-
Atawizm kulturowy. We Francji po 200 latach od rewolucji i pol wieku po Maju'68, gdzie juz trzecie pokolenie wychowuje sie bez absolutnie zadnego odnosnika do chrzescijanstwa w stolowkach w piatek jest ryba zamiast miesa.
-
Bardzo mozliwe.
-
Ja słyszałem o jednym który się chował do szafy jak pił, żeby Allach nie widział. Tak samo słyszałem o tym że dolewają mleka do alkoholu, żeby zmylić Oko Allacha.
-
Ja słyszałam od kolegi o muzułmanie, z którym mieszkał, że jadł wieprzowinę i pił alkohol ;) Od innej osoby słyszałam, że np. w Arabii, czy w Kuwejcie nie piją, ale jak wyjadą do kraju niemuzułmańskiego, to już tak, bo "Allah nie widzi" ;) Sama nie znam żadnego muzułmanina.
-
W czasach studenckich na moim piętrze w akademiku mieszkał też muzułmanin. Ramadan wyglądał tak, jak opisuje pan romeck - w ciągu dnia cisza i spokój, zero wizyt w kuchni. Wieczorem schodzili się koledzy i zaczynało się obżarstwo. Pijaństwo również.
-
A wiedza Panstwo jak wygladaja zydowskie przyjecia? Przyjezdza grupa Zydow, zalozmy jakas setka, by zwiedzac teren dawnego getta itp. miejsca, no i rezerwuja miejsce na kolacje. 95% wcina wieprzowine. 5% zastrzega sobie dania bardziej koszerne, ale przy takiej duzej grupie zawsze jest balagan i okazuje sie, ze nie ma nic koszernego. No to jazda, jedza wieprzowe i nie marudza. Zawsze jest tez paru, co rezerwuja sobie plastikowe talerze i sztucce (to tez jakies historie zw. z koszernoscia - naczyn koszernych nie mozna mieszac z niekoszernymi czy jakos tak). Jesli na miejscu okazuje sie, ze plastikowych naczyn i sztuccow brak - jedza z normalnych talerzy. Raz oczy wyszly mi z orbit: facet uparl sie na te plastikowe talerze, wiec dostal je, ale jadl z nich schabowego :D Najlepsze co widzialam, to szabasowy wieczor, na stolach pelno chalek, swiec, ziol, a po jakichs tam rytualach pojechaly poledwiczki wieprzowe :D
Nb w Polsce niewielu - mam wrazenie - katolikow respektuje piatkowa wstrzemiezliwosc od miesa. Niewielu w ogole wie, ze cos takiego istnieje :( Za to podobala mi sie jedna sprawa. W latach '90 goscilam w W-wie kilku Francuzow i pewnego wieczora wyszlismy sie zabawic. Objechalismy cala Warszawe - wszystkie miejsca typu kluby, dyskoteki byly glucho zamkniete. W koncu jeden z Francuzow mowi, ze moze to Sroda Popielcowa. Sprawdzilismy - faktycznie byl to Popielec. Bylam wtedy kompletnym bezwyznaniowcem, ale poczulam sie niesamowicie dumna z Polakow, ze maja tak powazny stosunek do swojego wyznania. Dzis jest mi glupio, kiedy o tym mysle, bo Francuz-ateista wiedzial o Popielcu, a mnie Polce, niby bezwyznaniowej, ale kulturowo katoliczce, nawet nie przyszlo to do glowy.
-
Takie ironiczne sytuacje to co roku mam w święto Najświetszego Serca Pana Jezusa - w pracy pytają mi się dlaczego jem mięso w Piątek :-) No i jak mam się zachować, pościć w ten dzień to grzech, a jeść mięso to gorszyć innych ;D
-
Na marszach zyjacych i wycieczkach pamieci niezle zarabiaja oswiecimskie knajpy, hotele i agencje towarzyskie.
-
Nb w Polsce niewielu - mam wrazenie - katolikow respektuje piatkowa wstrzemiezliwosc od miesa. Niewielu w ogole wie, ze cos takiego istnieje :(
Obserwacja w barach uczelnianych (i nie tylko) wskazuje, że ma pani całkowitą rację... Muszę sprawdzić, czy na Wydziale Teologicznym mają bar i tam poobserwować.
Natomiast tutaj plus dla McD - jedno nieraz z nielicznych miejsc na mieście, gdzie w piątek mają rybę. Dla mnie wielki plus, gdy jeżdżę na zajęcia do Grudziądza...
-
W czasach studenckich na moim piętrze w akademiku mieszkał też muzułmanin. Ramadan wyglądał tak, jak opisuje pan romeck - w ciągu dnia cisza i spokój, zero wizyt w kuchni. Wieczorem schodzili się koledzy i zaczynało się obżarstwo. Pijaństwo również.
Na tym polega Ramadan. Post ścisły od świtu do zachodu, w nocy uczty i spotkania ze znajomymi. Aczkolwiek oficjalnie pijaństwo nie jest przewidywane, ale i tak bywa... Nb. mam trochę poezji islamskiej z około XI wieku... pięknie wychwalają zalety wina :)
-
Natomiast tutaj plus dla McD - jedno nieraz z nielicznych miejsc na mieście, gdzie w piątek mają rybę. Dla mnie wielki plus, gdy jeżdżę na zajęcia do Grudziądza...
Czy to ryba to śmiem wątpić ;)
-
Ponoć psy dla arabów to zwierzęta nieczyste... ale saluki to nie pies, to saluki.
-
Ciekawe walki to ja mam na facebooku. Jak próbuję komuś powiedzieć, że chrześcijanie mają rację, a inne religie są w błędzie, to normalnie gromy na mnie lecą. jak ja tak mogę- wszyscy wierzą w tego samego boga, ba, tolerancja jest potrzebna...MASAKRA.
-
Gdzie sa te walki? To przyjde pomoc?
Ja akurat trafilem w realu pare razy na tzw. ewangelicznych chrzescijan, wolnych chrzescijan, co akurat wszystkich neochrzczonych posylali hurtem do piekla. Na szczescie my katolicy podpadalismy pod chrzescijanstwo wg nich :D
-
Na moim profilu na fb ;) Pan napisze na pw ;)
-
Nb w Polsce niewielu - mam wrazenie - katolikow respektuje piatkowa wstrzemiezliwosc od miesa. Niewielu w ogole wie, ze cos takiego istnieje :(
Obserwacja w barach uczelnianych (i nie tylko) wskazuje, że ma pani całkowitą rację... Muszę sprawdzić, czy na Wydziale Teologicznym mają bar i tam poobserwować.
Bo to jest (niepisany) prikaz 'z góry'.
Pięć lat mieszkałem w internacie i zawsze w piątek było mięso!
(Ale to komuna jeszcze była, teraz to pewnie , jak pisał pan Fons, często 'atawizm' kulturowy)
-
Za komuny na stolowkach byl tzw. dzien bezmiesny, ktory zazwyczaj wypadal w srode. Na wielu uczelniach organizacjom katolickim udalo sie go przesunac na piatek np. PZA (mniej znany niz NZS) mial na tym polu pewne zaslugi.
-
Gdzie sa te walki? To przyjde pomoc?
Ja akurat trafilem w realu pare razy na tzw. ewangelicznych chrzescijan, wolnych chrzescijan, co akurat wszystkich neochrzczonych posylali hurtem do piekla. Na szczescie my katolicy podpadalismy pod chrzescijanstwo wg nich :D
O, proszę, proszę...
Spotkałem się z grupami, które były wyraźnie i jednostronnie indoktrynowane przeciw katolikom. I niestety, takim "niedzielnym" mogli solidnie w głowie namącić... Ja się śmiałem słysząc ich brednie, ale taki przeciętny katolik... gotów w to uwierzyć.
-
W barach uczelnianych obecnie nie ma prikazu, bo wybór dań z wolnej stopy, dawnych stołówek już u nas nie ma (dokładnie w budynku po jednej z nich mamy Wydział Teologiczny). A od roku 1996 (wcześniej nie wiem) ryba w piątek na stołówce była co tydzień (i w niewielkiej ilości mięso dla bezrybnych). A wegetarianie co piątek dostawali naleśniki (normalni nie mieli nigdy naleśników).
A co do ryby w McD, to im akurat wierzę, że zawiera rybę. Ta firma nie może sobie pozwolić na międzynarodowy skandal związany z oszustwem. Inna sprawa, ze kiedyś w piątek zamiast serków z żurawiną dostałem... kurczaka z żurawiną. Ale wymienili i dali ciastko w przeprosiny.
-
Nb w Polsce niewielu - mam wrazenie - katolikow respektuje piatkowa wstrzemiezliwosc od miesa. Niewielu w ogole wie, ze cos takiego istnieje :(
Obserwacja w barach uczelnianych (i nie tylko) wskazuje, że ma pani całkowitą rację... Muszę sprawdzić, czy na Wydziale Teologicznym mają bar i tam poobserwować.
Bo to jest (niepisany) prikaz 'z góry'.
Pięć lat mieszkałem w internacie i zawsze w piątek było mięso!
(Ale to komuna jeszcze była, teraz to pewnie , jak pisał pan Fons, często 'atawizm' kulturowy)
Na szczęście Prymas Wyszyński dla dobra dusz a też i ciał wiernych, a przy okazji na złość komunie dał dyspensę od niejedzenia pokarmów mięsnych w miejscach zbiorowego żywienia:)
-
(Ale to komuna jeszcze była, teraz to pewnie , jak pisał pan Fons, często 'atawizm' kulturowy)
Ciekawe to, o czym pisze Pan Fons. W życiu bym się nie spodziewał takiego 'atawizmu kulturowego' w tej 'laickiej republice'. A to dlatego, że nie dostrzegam takiego w najbliższym otoczeniu. Wręcz przeciwnie. Wokół mnie sami piątkowi mięsożercy, także wśród osób deklarujących się jako katolicy. Co więcej, słysząc że nie jem mięsa w piątek, patrzą na mnie jeżeli nie jak na ufoludka, to co najmniej jak na taliba.
Kiedyś już pisałem (na starym forum) jaka sytuacja mi się jakiś czas temu zdarzyła w pewnym barze. Był piątek, zapytałem obsługującej pani czy ma jakieś danie bez mięsa.
- "Aha, wegetarańskie?" - spytała miła pani.
- "Nie, postne" - z odpowiedziałem z odpowiednią intonacją...
Danie rybne - 15 złotych.
Napój do popicia - 5 złotych.
Zobaczyć minę tej pani - bezcenne... ;)
-
Ależ drodzy Państwo, czytając ten wątek nie mogę nie zauważyć, że problem "katolik-aleków' nie ogranicza się wyłącznie do jadła i zachowania postu w piątki. Obyśmy tylko tak w tym barowo-stołówkowo-restauracyjnym świecie grzeszyli. W tym całym zabieganiu człowiek nawet nie zauważy, że to dziś piątek. (A właśnie piątek!).
Przyznaję się i w piersi się biję; mielone zrobiła zona na obiad. Nawet nie zauważyłem. Teraz dopiero... pisząc...trudno... mea culpa... zabiegany jestem ostatnio i sporo rodzinnych spraw na głowie.
Są jednak inne "katolik-aleizmy" o wyższej randze grzechu. O niektórych była już na tym forum mowa. Chodzi mi o permisywnośc moralną w kwestii np zachowania czystości cielesnej przed ślubem.
"Panie, ja w Boga i w przykazania wierze ALE!!!.... trudno jak trzy lata ze sobą młodzi chodzą, panie i mają się ku sobie, panie, i małzeństwo planują, żeby się panie za rączki trzymali i tego no... Krew nie woda, panie... i ksiądz rozgrzeszenie, panie da..."
I co my na taki "aleizm"? To jest "aleizm" a nie kiełbasa w piątek.
-
I co my na taki "aleizm"? To jest "aleizm" a nie kiełbasa w piątek.
O, katalog jest znacznie szerszy.
Na drugim miejscu za przykładem Pana Fidelisa postawiłbym podejście do in vitro, a na kolejnym - do antykoncepcji.
-
Prosze o nieschodzenie z tematu piątek-schabowy na czystość-przedślubie.
Panie Fidelisie, my tu tak jadłowo-barowo a pan zaraz o seksie!
;)
-
Wszystkie ciekawe "do pogadania o" - że użyję składni angielskiej. :) Ale może po kolei. Będę naciskał.
"No, panie, jak na zapowiedzi już dane, wesele przygotowane, to... która wytrzyma, panie.? Wielki raban ze sie przespali."
-
Prosze o nieschodzenie z tematu piątek-schabowy na czystość-przedślubie.
Panie Fidelisie, my tu tak jadłowo-barowo a pan zaraz o seksie!
;)
Ja nie o seksie. Ja o aleizmie! :)
-
Kiedyś rozmawiałem z kolegami na temat piątkowej wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych i powiedzieli mi, iż nie bardzo rozumieją dlaczego to funkcjonuje.
Co do obowiązku zachowania czystości jest podobnie. Powszechnie panuje mit iż ludzie którzy powstrzymują się od współżycia muszą radzić sobie w inny sposób. Jest to typowe dla dla współczesnego człowieka rozumowanie: Skoro nie mogę/możemy się powstrzymać, to pewnie wszyscy tak robią i jest to dla człowieka czymś naturalnym. Ktoś mi udowadniał, iż jest to taka sama ludzka potrzeba jak spanie czy jedzenie.
-
No to ten ktoś mylił się niezmiernie, gdyż tę potrzebę można zaspokoić po ślubie, plus szereg innych argumentów na bzdurność takiego twierdzenia.
Tu chodzi o coś innego. To trochę tak jak z zakazem wyprzedzania na linii ciągłej. Niby nie wolno, ALE jeśli przed nami jedzie traktor...
-
Pojadę dalej z moim panem alekiem-relatywistą i jego moralnością ludową. Czy ludową?
"Panie, a ten nasz sąsiad, ten taksówkarz z bloku na przeciwko. Chłop, panie 45 lat, zdrowy, krzepki i przystojny. Kobita mu od trzech lat choruje, od szpitala, do szpitala, panie. Ledwo chodzi. To co? To on sobie na boku po cichu nie tego? Wiem bo wiem. Chodzi tylko o to żeby zgorszenia nie było. Co oczy nie widzą i tego, no..."
-
To trochę tak jak z zakazem wyprzedzania na linii ciągłej. Niby nie wolno, ALE jeśli przed nami jedzie traktor...
A wózek widłowy w środku lasu? Bo i taki było mi dane spotkać...
-
Pojadę dalej z moim panem alekiem-relatywistą i jego moralnością ludową. Czy ludową?
"Panie, a ten nasz sąsiad, ten taksówkarz z bloku na przeciwko. Chłop, panie 45 lat, zdrowy, krzepki i przystojny. Kobita mu od trzech lat choruje, od szpitala, do szpitala, panie. Ledwo chodzi. To co? To on sobie na boku po cichu nie tego? Wiem bo wiem. Chodzi tylko o to żeby zgorszenia nie było. Co oczy nie widzą i tego, no..."
Chociaz irytuje mnie pan czasem to dzis przyznam te pana kursywy mnie rozbawiily na maksa. No tak niestety jest. Choc ja na przyklad jestem w stanie zrozumiec licealistow, tych mlodych, ze presja srodowiska, ze nie chca byc do tylu. Byc dzis wiernym wierze tak do konca to na prawde sztuka. Pan tego nie doswiadczyl, pan zyl zdaje sie w czasach kiedy to bylo bardziej oczywiste. Inaczej mysle to wtedy wygladalo.
Pozdrawiam
-
Gdzie sa te walki? To przyjde pomoc?
Ja akurat trafilem w realu pare razy na tzw. ewangelicznych chrzescijan, wolnych chrzescijan, co akurat wszystkich neochrzczonych posylali hurtem do piekla. Na szczescie my katolicy podpadalismy pod chrzescijanstwo wg nich :D
O, proszę, proszę...
Spotkałem się z grupami, które były wyraźnie i jednostronnie indoktrynowane przeciw katolikom. I niestety, takim "niedzielnym" mogli solidnie w głowie namącić... Ja się śmiałem słysząc ich brednie, ale taki przeciętny katolik... gotów w to uwierzyć.
Prosze sie zbytnio nie sugerowac tym co napisalem. To ze podpadalismy pod chrzescijan nie oznaczalo, ze bycie katolikiem jest tak calkiem ok. Duzo lepiej byloby byc chrzescijaninem w ich stylu, "ewangelicznym chrzescijaninem" itp. Ubostwo ich teologii pozwalalo jednak katolikom podpadac pod status chrzescijanina,byli za nich uwazani. Ale lowienie katolikow i przeciaganie ich na strone owych "ewangleicznych chrzescijan" bylo calkiem powszechne. To byla w zasadzie jedyna moja motywacja do chodzenia na spotkania owych chrzescijan, chodzilo mi po prostu zeby katolicy ktorzy nieopatrznie tam chodzili , widzieli ze sa argumenty przeciwko nauce owych chrzescijan i ze Kosciol ma jednak racje. Pomimo tej rzekomej akceptacji dla chrzescijanstwa katolikow, mialem wrazenie, ze mial tam miejsce swego rodzaju fishing katolikow do owej "ewangelicznej wspolnoty". Na szczescie po jakims czasie, gdy niegrzecznie wyproszono mnie z owych spotkan (zbyt bardzo podkreslalem katolicka nauke w Pismie Swietym) zrezygnowalo z uczeszcznia na owe spotkania rowniez wielu katolikow.
Pozdrawiam
-
To trochę tak jak z zakazem wyprzedzania na linii ciągłej. Niby nie wolno, ALE jeśli przed nami jedzie traktor...
A wózek widłowy w środku lasu? Bo i taki było mi dane spotkać...
Ciągła linia w srodku lasu??
-
Bokotematycznie:
szukając znaczenia słowa (nowego dla mnie) 'alezim' (jak pan Fidelizm coś powie to od razu tak "uczenie" ;) )
wygóglała mi się książka
o masonach (http://www.archive.org/stream/omasoniiwpolsce02zagoog#page/n505/mode/1up) z 1903 roku!
Na końcu nazwiska (kilkaset) członków zakonu!
-
Bokotematycznie:
szukając znaczenia słowa (nowego dla mnie) 'alezim' (jak pan Fidelizm coś powie to od razu tak "uczenie" ;) )
Alezim? Pan Fidelizm? To jakieś romeckizmy. ;D
Przyznaję, że lubię bawić się językiem (w sensie lingwistycznym, ma sie rozumieć) i tworzyć neologizmy. Dlatego przenosząc nasze "wierzę, ale" na łacinę "credo sed", otrzymalibyśmy; credosedyzm. W to ostatnie wgó(u)glać się nie warto. :)
-
Choc ja na przyklad jestem w stanie zrozumiec licealistow, tych mlodych, ze presja srodowiska, ze nie chca byc do tylu. Byc dzis wiernym wierze tak do konca to na prawde sztuka.
Trochę to fakt. Rozmawialiśmy w studenckim gronie o wstrzemięźliwości od mięsa. Wyszły nam różne kwiatki: a to łazanki z kapustą, które nagle na wydaniu okazują się polane skwarkami (o skwarkach w menu nic nie było): zjeść czy nie? W piątek? A w Popielec?
A co, gdy student wraca na weekend, a tu zostało mu tylko dane mięsne? Zostawi, to się zepsuje... Zjeść? A może grzech jest w tym, ze w czwartek to pozostawiłem? W tygodniu zapomniałem o piątku?
Ale: też ci młodzi potrzebują świadectwa. Rozmawiałem z moimi harcerzami. Jedni bardziej wierzący, inni formalnie katolicy. O tym, że w piątek właśnie mam największą ochotę na kebaba. I że właśnie dlatego go nie kupię, bo to piątek.
Młodzi potrzebują świadectwa. Więc i znak krzyża przed posiłkiem. Więc i krzyż w namiocie na obozie letnim, i poranna i wieczorna modlitwa. Aby widzieli, że tak można... w dzisiejszym świecie,
-
Ja jak jadłam na stołówce na uczelni, to się zawsze żegnałam przed posiłkiem. Wstydziłam się przy tym mocno, nie powiem. :-[ Ludzie się trochę patrzyli, ale nikt nic nie powiedział. Nie ma co się przejmować. A zawsze jest świadectwo. ;)
-
A co, gdy student wraca na weekend, a tu zostało mu tylko dane mięsne? Zostawi, to się zepsuje... Zjeść? A może grzech jest w tym, ze w czwartek to pozostawiłem? W tygodniu zapomniałem o piątku?
tak mi zawsze wychodziło jak otwierałam w piątek lodówkę i zauważałam resztkę potrawki z kurczaka leżącej tam już od środy. cza se było lepiej zaplanować zakupy i gotowanie.
w piątek właśnie mam największą ochotę na kebaba. I że właśnie dlatego go nie kupię, bo to piątek.
o, to widzę nierzadkie ;) choć akurat nie koniecznie z kebabem w roli głównej.
-
w piątek właśnie mam największą ochotę na kebaba. I że właśnie dlatego go nie kupię, bo to piątek.
o, to widzę nierzadkie ;) choć akurat nie koniecznie z kebabem w roli głównej.
No, tu uważam, że Pan sprawdza naszą wiarę. Bo co to byłoby za wyrzeczenie mięsa, gdyby go w piątek nie było?
-
nie to, że nie było, ale że akurat w piątek jak w żaden inny dzień tygodnia bułeczkę z szyneczką zjadłoby się ;)
-
Rozmawialiśmy w studenckim gronie o wstrzemięźliwości od mięsa.
Wyszły nam różne kwiatki: a to łazanki z kapustą, które nagle na wydaniu okazują się polane skwarkami (o skwarkach w menu nic nie było): zjeść czy nie? W piątek? A w Popielec?
Skwarki i smalec ze skwarkami są... POSTNE!!!!
Smalec jada się w post (ścisły) ale już zupy/wywaru na kości - nie!
-
Ja tam lubię ryby więc nie ma problemu, choć pewnie z tego powodu trzeba by było podjąć inne umartwienia np nie jeść w piątek nic z czym miałbym już duży problem.
-
lubię ryby cały tydzień oprócz piątku ;)
-
Ja jak jadłam na stołówce na uczelni, to się zawsze żegnałam przed posiłkiem. Wstydziłam się przy tym mocno, nie powiem. :-[ Ludzie się trochę patrzyli, ale nikt nic nie powiedział. Nie ma co się przejmować. A zawsze jest świadectwo. ;)
Ja czasami bywam w sanatoriach. I też żgnam się przed posiłkiem. ???
To dobry sposób na zachowanie kultury przy stole: rozmowy spokojne bez "gwarowych" wyrazów i nie trzeba się tłumaczyć dlaczego nie idzie się na wieczorek. 8)
Polecam też słuchanie Radia Maryja w pokoju (oczywiście nie za głośno). Co wrażliwsi szukają normalniejszego współmieszkańca i wyprowadzają się. I bez dodatkowej dopłaty można zyskać apartament tylko dla siebie. ;D
-
Ja mieszkam z rodzicami ;D Nie w akademiku ;)
Jeszcze co do mięsa i ryb- według mnie ryba to jest mięso... ale to już tak poza wszystkim ;) I gdzieś czytałam, że uchodzi tylko w Polsce za postną i że dawniej też w Polsce dziczyzna(!) uchodziła za postną ;D
-
Ogony bobrów też uchodziły za postne jak pisał Henryk Rzewuski w "Listopadzie" :P
-
... według mnie ryba to jest mięso...
Wg nauki (biologii) też.
Pani myli pojęcia.
Tu nie chodzi o fizyko-chemię produktu ale co jest wyrzeczeniem (post) a co nie.
Podział żywności na postne i nie postne jest archaiczny, bardzo stary stąd we współczesnym "oświeconym" przez naukę świecie lekko budzący zdziwienie.
-
Co do tego 'mitu niepełnego katolika' to niestety Asyże i cała reszta robią swoje. Jakiś czas temu spotkałem znajomego ze szkoły podstawowej. Ów powiedział mi, że dowiedział się w szkole średniej na lekcji religii od katechetki, że 'w każdej wierze jest ziarnko prawdy'.
Niestety - moim zdaniem, to właśnie od reformy nauczania katechezy należałoby zacząć.
-
Dziś byłem na NOM i ksiądz modlił się o łaskę chrztu świętego dla mahometan, co mnie trochę zdziwiło
-
Dziś byłem na NOM i ksiądz modlił się o łaskę chrztu świętego dla mahometan, co mnie trochę zdziwiło
Taki "dzien islamu" bym rozumial.