Forum Krzyż
Traditio => Katolicki punkt widzenia => Wątek zaczęty przez: Mirosław Salwowski w Stycznia 18, 2010, 22:30:54 pm
-
Swego czasu byłem stałym czytelnikiem "Zawsze Wierni" – pisma wydawanego przez Bractwo św. Piusa X w Polsce. W domu posiadam pięćdziesiąt trzy numery owego magazynu z lat 1996 – 2009. Niedawno postanowiłem przejrzeć swe prywatne archiwum "Zawsze Wierni" pod kątem promowanych tam zasad moralności chrześcijańskiej. Interesowała mnie zwłaszcza odpowiedź na pytanie, jak redaktorzy tego pisma odnoszą się do różnych kwestii obyczajowych, które także w środowiskach tradycjonalistycznych i konserwatywnych wzbudzają niemało kontrowersji?
A więc, jaki winien być stosunek rzymskich katolików do etyki sytuacyjnej (czyli np. poglądu, wedle, którego można czynić mniejsze zło, po to, by osiągnąć większe dobro lub ustrzec się większego zła)? Czy zasady skromności w ubiorze i zachowaniu są niemal całkowicie zdeterminowane przez panującą w danym miejscu kulturę lub klimat i w związku z tym nie należy próbować ustalać zasad, które sztywno miałyby obowiązywać (np. poza bardzo ogólnymi wskazówkami, nie mówić, jaką długość winny być kobiece sukienki, etc.)? Czy mieszane płciowo plaże są dziś czymś całkowicie normalnym dla katolików? Czy katolicy mogą słuchać rocka, heavy-metalu i kapel w rodzaju AC/DC? Czy damsko-męskie tańce są rozrywką, której niebezpieczeństwo, w najgorszym wypadku jest nikłe, a więc są one czymś zupełnie normalnym? Jak zatem redakcja "Zawsze Wierni" odpowiada na wyżej postawione pytania? Poniżej przedstawiam odpowiedź w postaci wypisu różnych fragmentów z tekstów publikowanych na łamach tego pisma.
"(…) człowiek powinien raczej wybierać śmierć niż obrazę Boga poprzez choćby jeden popełniony świadomie grzech. (…) Można tolerować mniejsze zło, ale nigdy nie można go pozytywnie czynić. Oto nauka Kościoła! (…) Nie można dokonać choćby i najmniejszego grzechu w celu zbawienia nawet całego świata" – Biskup Bernard Tissier de Mallerais, "Komunikat Bractwa św. Piusa X", ZW, nr. 11/ 1996, s. 5.
"Ojciec Pio, siedząc w otwartym konfesjonale, przez okrągły rok dbał o to, aby kobiety i dziewczęta, które się u niego spowiadały, nie przystępowały do spowiedzi w zbyt krótkich spódnicach. Czasem nawet przyprawiał o łzy taką, która po paru godzinach oczekiwania w kolejce została odesłana z powodu nieprzyzwoitego ubioru (…) <Kobiety, których ubiór cechuje próżność, nigdy nie przyobleką życia Jezusa Chrystusa. Co więcej, tracą one piękno swej duszy, gdy to bożyszcze wkroczy do ich serca>" – O. Jean OFMCap, "Ojciec Pio przeciwnikiem reformy liturgii", ZW, nr. 28/ 1999, s. 70.
"Dzisiaj bożkami nie są już Zeus czy Wenus. Prawdziwymi bogami dzisiejszych czasów stała się telewizja, piosenkarze, gwiazdy sportu, muzyka rockowa, film … Musimy być wobec nich tak stanowczy, jak pierwsi chrześcijanie wobec fałszywych bożków. <Nie może być zgody pomiędzy światłem a ciemnością>. Żadnej zgody. (…) pozbądźcie się telewizora. Wyrzućcie go na śmietnik. Tam jest jego miejsce. (…) – SS. Dominikanki, "Telewizja – wróg publiczny nr I", ZW, nr 37/ 2001, dodatek "Rodzina Katolicka", nr 6, s. XVII – XVIII.
"12 stycznia 1930 roku, papież Pius XI nakazał opublikowanie instrukcji na temat skromności strojów. W instrukcji tej przypomniał zalecenia zawarte w liście Kongregacji ds. Duchowieństwa z 1928 roku: <Przypominamy, że strój nie może być nazwany przyzwoitym, jeśli posiada dekolt większy niż na szerokość dwóch palców mierząc od szyi, jeśli nie zakrywa ramion co najmniej do łokci i nie sięga przynajmniej trochę poniżej kolan. Ponadto, niedopuszczalna jest odzież z materiałów przeźroczystych oraz rajstopy w kolorze cielistym, sugerującym, że nogi są nagie> (…) Wielu katolików wydaje się w ogóle nie zainteresowanych, a nawet wrogo ustosunkowanych do standardów skromności. Czy możemy pozwolić, by nasze przywiązanie do Tradycji przykrywało zakorzenione złe nawyki?" – "Maryjny wzorzec skromności", cz. I, ZW, nr 41/ 2001, dodatek "Rodzina Katolicka", nr 10, s. VIII – IX, XII.
"Pod tym względem nie możemy dość silnie wyrazić Naszego ubolewania nad zaślepieniem tak wielu niewiast różnego wieku i stanu, które, odurzone chęcią podobania się, nie zdają sobie zupełnie sprawy, że ich bezwstydne ubiory nie tylko budzą wstręt u każdego szlachetniejszego człowieka, ale ponadto obrażają Boga. Nie dość bowiem, że w takich strojach, przed którymi wiele z nich dawniej ze wstrętem by się odwracało, jako zbyt przeciwnych skromności chrześcijańskiej, pokazują się publicznie, lecz nie boją się tak ubrane wstępować w progi świątyń i brać udziału w nabożeństwach, a nawet przystępować do Uczty Eucharystycznej i w ten sposób rozsiewać ohydne podniety zmysłowe tam, gdzie przyjmuje się Boskiego Twórcę czystości. Pomijamy tutaj tańce, jedne gorsze od drugich, które niedawno przedostały się od ludów barbarzyńskich do zwyczajów narodów kulturalnych, a będące najskuteczniejszym środkiem do pozbycia się wszelkiej wstydliwości" – Benedykt XV, "Obowiązek tercjarzy dzisiejszej doby zapobiegania złu:, ZW, nr 41, 2001, dodatek "Rodzina Katolicka", nr 10, s. XXII.
" - Skromność musi być zachowywana bez kompromisu. – Należy unikać używania tkanin o kolorach cielistych. – Naprawdę skromny ubiór ma rękawy sięgające przynajmniej do łokci i zakrywające ciało poniżej kolan. Niekiedy tolerowane mogą być rękawy sięgające połowy ramienia. – Prawdziwie skromny ubiór zakrywa w całości górną część ciała: ramiona, biust i plecy, poza wcięciem koło szyi nie przekraczającym dwóch cali (szerokość dwóch palców) poniżej dekoltu z przodu i takiego samego z tyłu. Prawdziwa skromność wymaga zakrycia ciała, nawet po zdjęciu żakietu, peleryny czy szala. (…) Trzeba też zwrócić uwagę na ubiory, które zakrywają ciało w stopniu wystarczającym, niemniej pozostają nieskromne ze względu na krój, który czyni je bardzo sugestywnymi. Obcisłe, przylegające do ciała stroje są absolutnie nie do przyjęcia. Równie niedopuszczalne są bluzki zbyt luźne przy dekolcie i odsłaniające ciało. Szanujące się kobiety unikają elastycznych T-shirtów i obcisłych sukienek, które wymagają wysokich rozcięć. T-shirty, nawet te o kolorach ciemnych, projektowane są na ciało męskie, uwypuklają więc nadmiernie kształty kobiety. Rozcinane spódnice, tak bardzo dziś modne, często sięgające poniżej kolan, a nawet do kostek, nie zakrywają dostatecznie ciała podczas chodzenia lub siedzenia. Sugestywne rozcięcia często sięgają powyżej kolan i czynią taki strój podwójnie nieprzyzwoitym. Kobieta skromna ubiera się zawsze w suknie stosownie zakrywające ciało i nie przyciągające zbytniej uwagi. (…) Teologia moralna uczy, że klatka piersiowa, plecy, ramiona i nogi są <mniej przyzwoitymi> częściami ciała, tzn. spojrzenie na te części ciała łatwiej pobudza zmysłowość niż na inne, np. twarz, stopy czy ręce. Tak więc mężczyźni nie mogą chodzić z odsłoniętym torsem, ramionami czy plecami odsłoniętymi. Zasada ta wyklucza noszenie przez nich koszulek bez rękawów i posiadających wycięcia obnażające brzuch czy klatkę piersiową. Stroje takie jak koszulki siatkowe, przez które widać ciało, naruszają zasady, o których pisaliśmy odnośnie tkanin przeźroczystych. (…) Wielu mężczyzn nosi w lecie szorty zamiast długich spodni, usprawiedliwiając to upałami. Katolicy powinni jednak pamiętać, że moralność nie zmienia się wraz z pogodą. Będziemy się jeszcze zastanawiać, kiedy noszenie szortów jest dopuszczalne, ale w zwykłych okolicznościach, w życiu społecznym, kiedy kontakty z kobietami są częste, stanowczo zaleca się noszenie zawsze długich spodni. Wyjątek czyni się jedynie dla małych chłopców do okresu dojrzewania. Jednak rodzice muszą dbać, żeby dzieci nie przyzwyczaiły się do traktowania wyjątku jako reguły." – "Maryjny wzorzec skromności, cz. II, ZW, nr 42/ 2001, dodatek "Rodzina Katolicka", nr 11, s. X, XI, XIII.
"Jeśli zależy wam na waszych rodzinach i waszych dzieciach, jeśli tego do tej pory nie zrobiliście – wyeliminujcie z waszego życia telewizję" – Ks. Peter Scott, "Jeśli zależy wam na waszych dzieciach…", ZW, nr 42/2001, dodatek "Rodzina Katolicka", nr 11, s. XX.
"Zgodnie ze słowami papieża, dziewczęta nie powinny uczestniczyć w pokazach sportowych. (…) Zawsze, gdy Kościół katolicki wypowiadał się na temat pływania czy kąpieli, jak zwykło się to nazywać, potępiał on niezmiennie wspólne kąpiele kobiet i mężczyzn. Oparte jest to na teologii moralnej, która uczy, że spoglądanie na nieskromne części ciała płci przeciwnej jest grzechem ciężkim, chyba, że wydarzy się niespodziewanie, jest przelotne lub trwa tylko chwilę. Wszystkie bez wyjątku stroje kąpielowe noszone dziś przez kobiety i mężczyzn są nieprzyzwoite. Nie tylko nie okrywają już one dostatecznie ciał pływaków, ale wręcz eksponują je bezwstydnie na każdej plaży i w basenie publicznym. Jest to już raczej publiczne eksponowanie nagości, która jedynie udaje skromność. Każdy katolik, który chce uniknąć upału, udając się na publiczną plażę, powinien oddalić się od tych, którzy praktykują ów pogański kult słońca. Nie może zaakceptować wszechobecnej mody na obnażanie się. Pływające grupy nie mogą nigdy składać się z osób obu płci. Jeśli tak jest, to stanowi to gwarantowane zagrożenie dla czystości. W każdym przypadku mężczyźni powinni nosić spodenki sięgające do połowy uda i T-shirt jakiegoś rodzaju. Panie powinny nosić kuloty i bluzkę z materiału, który nie staje się przeźroczysty po zamoknięciu. Reguły te stosują się oczywiście również do sportów wodnych. " – "Maryjny wzorzec skromności", cz. III, ZW, nr 43/ 2001, dodatek "Rodzina Katolicka" nr 12, s. XI – XII.
"Katoliccy rodzice pilnować muszą, by do ich domu nie miały przystępu mody czy zwyczaje obrażające moralność katolicką. (…) Telewizja niszczy życie rodzinne, wprowadza do świątyni katolickiego domu nieczystość, kult pieniądza i bezsensowną przemoc." – "Pięć rad dla katolickich rodzin", ZW, nr 45/ 2002, dodatek "Rodzina Katolicka", nr 13, s. XIII.
"(…) nie waham się twierdzić, że dziś telewizja stała się jednym z największych niebezpieczeństw tak dla jednostek, jak i dla całego społeczeństwa, szczególnie zaś dla rodzin. Nie tylko liczne współczesne programy telewizyjne depczą określone przez Piusa XII zasady, ale wręcz sama telewizja jest per se środkiem rozpowszechniania zła i bliską okazją do grzechu. Katechizm katolicki poucza, że człowiek musi unikać bliskich okazji do grzechu, bo <kto miłuje niebezpieczeństwo, w nim zginie>" – Ks. Karol Stehlin, "Telewizja – niebezpieczeństwo dla rodzin", cz. I, ZW, nr 45/ 2002, dodatek "Rodzina Katolicka", nr 13, s. XV.
"Telewizja jako taka musi zostać wyeliminowana całkowicie." – "Problemy katolickich rodzin we współczesnym świecie. Wywiad z księdzem Jakubem Doranem FSSPX", ZW, nr 46/ 2002, dodatek "Rodzina Katolicka", nr 14, s. VI.
"przez telewizję wielu ludzi odeszło od Boga, porzuciwszy życie zgodne z chrześcijańskimi cnotami. (…) Poprzez telewizję fala pornografii przekroczyła progi domów i rodzin. Stacje telewizyjne prawie bez przerwy prezentują filmy gloryfikujące przestępstwa, brutalność, perwersję i nieczystość. Wystarczy jeden program, podczas jednego wieczora, aby można było zobaczyć (a często także popełnić!) ciężkie grzechy przeciw wszystkim dziesięciu przykazaniom Bożym. (…) Popatrzmy na Hollywood: reżyserzy, scenarzyści, aktorzy i aktorki kręcąc filmy i programy telewizyjne starają się sprowadzić odbiorcę na swój własny poziom moralności (a raczej niemoralności), by usprawiedliwić w ten sposób swoje bezbożne życie. Słusznie nazywa się ich misjonarzami zła!" – Ks. Karol Stehlin, "Telewizja – niebezpieczeństwo dla rodzin", cz. II, ZW, nr 46/ 2002, dodatek "Rodzina Katolicka", nr 14, s. XIII, XIV.
"Telewizja jest grabarzem rodzin; pochwala cudzołóstwo i przedstawia kobietę jedynie jako obiekt namiętności." – Ks. Franciszek Schmidberger, "Dziewięć argumentów przeciwko telewizji", ZW, nr 47/ 2002, dodatek "Rodzina Katolicka", nr 15, s. XVI.
"(…) <naturalizm tego świata będzie dusił w nich ducha nadprzyrodzoności tak długo, dopóki nie wyrzucą one (mowa o rodzinach i domach tradycyjnych katolików – przyp. moje MS) swych telewizorów, nie wyrzekną się muzyki rockowej, gier video, nieskromnych strojów, żeby wspomnieć jedynie najpopularniejsze światowe rozrywki>. Słowa twarde, ale jakże prawdziwe! Stanowczo zbyt często usiłujemy wchodzić w kompromisy z duchem tego świata, pozostawiając sobie na otarcie łez którąś z jego przyjemności, pomimo świadomości, że nie jest to miłe Bogu. Ile to razy usprawiedliwiamy nasze małe niewierności i powolny zanik katolickiej atmosfery naszych domów rozmaitymi spektakularnymi akcjami w obronie Wiary i Tradycji!" – Ks. Karl Stehlin, "Editioral", ZW, nr 47/ 2002, s. 3.
"Muzyka rockowa należy definitywnie do obozu szatana. Bądźmy konsekwentni. Pamiętam, jak zatrzymałem się kiedyś i tradycyjnej katolickiej rodziny. Dzieliłem wówczas sypialnię z ich 15 -letnim synem. Na ścianie, ku mojej radości, wisiał piękny obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa. Zerknąłem jednak później na kasety magnetofonowe leżące na biurku i byłem zszokowany, widząc kasety AC/DC, jedną z nich ze słynną piosenką <Hell ain't a bad place to be> (Piekło nie jest takim złym miejscem). To doskonały przykład tego, co nie powinno się zdarzyć w katolickim domu." – "Katolicki dom", cz. II, ZW, nr 50/ 2003, dodatek "Rodzina Katolicka", s. XII.
"(…) dzisiejsza moda kobieca nakazuje nosić duże dekolty, obcisłe spodnie, obcisłe, krótkie spódnice, Niedawno jeszcze ten sposób ubioru charakterystyczny był dla kobiet o złej reputacji, wabiących swych klientów do grzechu. Jak to możliwe, że moda ta przyjęła się obecnie w katolickich rodzinach? Czy nie bulwersuje nas fakt, że osoby tak ubrane, ku smutkowi Nieba, uciesze szatanów oraz zgorszeniu niewinnych dusz, mają czelność przychodzić do kościoła, a nawet podchodzić do balasek? Co najbardziej szokujące: znaczna część ludzi (wśród nich niestety niektórzy z naszych wiernych) uważa to za coś absolutnie normalnego i dopuszczalnego (…) Tak wielu katolików myśli niestety, że owa kwestia mody jest nieistotna i być może moglibyśmy się z nimi zgodzić, gdyby tylko Matka Boża, św. Paweł, święci papieże i tak wielu innych świętych nie przywiązywało do tej kwestii tak wielkiego znaczenia, co wskazuje, że nie jest ona błahostką. (…) muzyka rockowa jest zła, ponieważ i ona sama, i związane z nią tańce są bezpośrednim i dobrowolnym pobudzaniem namiętności i okazją do wszelkiego rodzaju nieczystości." – Ks. Jakub Emily FSSPX, "Najświętsza Maryja Panna i skromność", ZW, nr 56/ 2004, dodatek "Rodzina Katolicka", nr 24, s. V, VI, VII.
"Święty Ojciec Pio nie tolerował nieskromnych strojów: sukni z głębokim dekoltem, krótkich, obcisłych spódnic." – "Ojciec Pio – surowy strażnik skromności", ZW, nr 56/ 2004, dodatek "Rodzina Katolicka", nr 24, s. VIII.
"Ponieważ skromność jest cnotą, wykracza poza czas i miejsce, Kościół podał szczegółowe reguły, by pomóc wiernym praktykować ją we wszelkich okolicznościach. Bądźmy wdzięczni Jego Ekscelencji ks. Biskupowi Bernardowi Fellayowi za przypomnienie nam tych zasad, o których niekiedy zapomina się latem: <W żadnym przypadku nie wolno ubierać się nieskromnie. Sukienka, która nie zakrywa kolan kobiety, kiedy ona siedzi, absolutnie nie może być uważana za przyzwoitą. Również spódnica rozcięta czy przeźroczysta, odsłaniająca nogi powyżej kolan, nie może być uważana za skromną ani przyzwoitą. Podobnie nie jest przyzwoity żaden obcisły strój męski czy kobiecy, który podkreśla kształty ciała. Odnośnie do dekoltu i obnażonych ramion kardynał wikariusz Piusa XI pisał: <Ani suknia, która posiada dekolt głębszy niż dwa palce mierząc od szyi, ani taka, która nie zakrywa ramion co najmniej do łokci, nie mogą być uważane za przyzwoite>" – "Skromność obowiązuje zawsze i wszędzie", ZW, nr 62/ 2004, dodatek "Rodzina Katolicka", nr 27, s. VI.
"Przekazałem jednak, co o tańcach naucza Kościół – że są niebezpieczne, że stanowią okazję do grzechu, a w wielu <nowoczesnych> formach z całą pewnością są grzeszne" – Ks. Edward Wesołek, "Jego głowa stała się zapłatą za taniec", ZW, nr 127, s. 37.
Reasumując, redakcja "Zawsze Wierni" piórami reprezentatywnych dla Bractwa św. Piusa X autorów jak: bp Bernard Fellay (przełożony generalny FSSPX), bp Tissier de Mallerais (sekretarz generalny FSSPX), ks. Karl Stehlin (przełożony dystryktu środkowo-europejskiego FSSPX), ks. Franz Schmidberger (przełożony FSSPX w l. 1982 – 1994), ks. Peter Scott (wieloletni przełożony dystryktu FSSPX na Stany Zjednoczone), ks. Jakub Emily (przełożony dystryktu FSSPX na Wielką Brytanię – d0 2003 roku) oraz innych księży i sióstr zakonnych, twierdzi, iż:
- nie wolno czynić najmniejszego grzechu, nawet, gdyby za jego pomocą można było uratować cały świat
- muzyka rockowa jest zła, należy definitywnie do obozu szatana i jest czymś, do należy wyrzucić z domu
- kasety zespołów w rodzaju AC/DC stanową doskonały przykład tego, co nie powinno znajdować się w tradycyjnie katolickich domach
- telewizja stanowi bliską okazję do grzechu, która winna być wyrzucona i całkowicie wyeliminowana z życia rodzinnego
- wspólne kąpiele mężczyzn i kobiet są zwyczajem godnym potępienia
- wszystkie, bez wyjątku, współczesne stroje kąpielowe kobiet i mężczyzn są nieprzyzwoite i bezwstydne
- dziewczęta nie powinny uczestniczyć w publicznych pokazach sportowych- niewiasty powinny ubierać się w sukienki lub spódnice, które zakrywają ich kolana (również wówczas, gdy siedzą), ramiona, biust i plecy, poza wcięciem koło szyi nie przekraczającym dwóch cali (szerokość dwóch palców) poniżej dekoltu z przodu i takiego samego z tyłu (z zastrzeżeniem, że niekiedy mogą być tolerowane rękawy sięgające połowy ramienia)
- prawdziwie skromny strój niewieści nie tylko zakrywa wymienione wyżej części ciała, ale także nie podkreśla ich przez krój, etc.
- mężczyźni nie powinni nosić koszulek bez rękawów i posiadających wycięcia obnażające brzuch czy klatkę piersiową, a także koszulek siatkowych
- w zwyczajnych okolicznościach mężczyźni powinni nosić długie spodnie, nie zaś szorty
- Kościół naucza, iż tańce stanowią okazję do grzechu, są niebezpieczne, a wielu swych nowoczesnych formach z całą pewnością są grzeszne.
Wniosek wydaje się być jeden: moralność promowana przez "Zawsze Wierni", biskupa Bernarda Fellaya i innych reprezentatywnych księży Bractwa św. Piusa X jest: "surowa", "rygorystyczna" i "brawarystyczna". A mówiąc językiem otwartych wrogów tejże moralności: "jansenistyczna", "purytańska" i "kalwinistyczna".
-
Nie wycieraj se Pan gęby "Zawsze wierni", bo wyznajesz Pan zupełnie inne poglądy niż FSSPX w najważniejszych kwestiach współczesnego katolicyzmu; to, że tam Panu po drodze z Bractwem w kilku kwestiach moralnych o drugorzędnym znaczeniu, żadną miarą nie zmieni tej zasadniczej dyferencji.
-
Nie wycieraj se Pan gęby "Zawsze wierni", bo wyznajesz Pan zupełnie inne poglądy niż FSSPX w najważniejszych kwestiach współczesnego katolicyzmu; to, że tam Panu po drodze z Bractwem w kilku kwestiach moralnych o drugorzędnym znaczeniu, żadną miarą nie zmieni tej zasadniczej dyferencji.
Sformułowanie "zupełnie inne" jest zdecydowanie przesadzone (a poza tym dość niejednoznaczne - należałoby wyliczyć owe najważniejsze kwestie współczesnego katolicyzmu). Wśród poruszonych zagadnień jest też szalenie istotna dla moralności kwestia stosunku do etyki sytuacyjnej (to jest jeden z fundamentów katolickiego nauczania moralnego).
-
Nie zgadzam się z Panem i pańskimi pogladami, nawet jeśli księża FSSPX zajmują podobne stanowisko.
Moralność Tak. Wypaczenia Nie.
-
Nie zgadzam się z Panem i pańskimi pogladami, nawet jeśli księża FSSPX zajmują podobne stanowisko.
Moralność Tak. Wypaczenia Nie.
W pewnych kwestiach moralnych księża FSSPX zajmują jeszcze "surowsze" stanowisko niż ja (w kwestii szczegółowych norm skromności w ubiorze, konieczności wyrzucenia z domu TV, bezwzględnego zła muzyki rockowej).
-
A ja słucham muzyki rockowej i nie przeszkadza mi to być katolikiem. Podobnie nie potępie kobiety za sukienke do kolan czy bluzkę z dekoltem. Mnie to nie rusza i mojej moralności raczej nie szkodzi.
-
A ja słucham muzyki rockowej i nie przeszkadza mi to być katolikiem. Podobnie nie potępie kobiety za sukienke do kolan czy bluzkę z dekoltem. Mnie to nie rusza i mojej moralności raczej nie szkodzi.
I znów wypada mi nie postąpić inaczej jak tylko podpisać się pod pana postem obiema rękami :))
-
Głoszenie zakazów muzyki rockowej, wspólnych plaż, telewizorów, tańców to prosta droga do całkowitego odejscia młodzieży z kościołów, która i bez z tego dość masowo teraz w Polsce odchodzi z kościołów. P.S. Znam ludzi, którzy usunęli telewizory z domu po wpływem takich nauk, a używają komputerów z kartami telewizyjnymi i internetu. Może zakazać też internetu? Bo w nim to dopiero jest ocean zła. Głoszenie takich i podobnych rzeczy do droga do nikąd
-
muzyki rockowej, wspólnych plaż, telewizorów, tańców to prosta droga do
To teraz jeszcze do kościołów należy przywieźć piasek, zrobić plażę, dziewczynki w bikini (bo reszta muzyczka, balety i telewizory już tam są)
- i wszystkie dzieci nasze są! A i 8) :P
-
Brawario jak zwykle lze, manipuluje i przekreca. To co w wypowiedziach ksiezy z Bractwa jest zwykla rada duchowa dla wiernych przedstawia jako absolutne przykazanie. Czy on zna jakis ksiezy z Bractwa ? Czy jest co niedziela na mszy i slucha kazan ? Czy spowiada sie regularnie i slucha nauk w konfesjonale ? Nie - stosuje wobec Bractwa ta sama metode, ktora stosuje wobec swietych i Ojcow Kosciola : czyta ich z czerwonym olowkiem w reku i podkresla to, co mu pasuje, a nikiedy jest to pol albo i cwierc zdania wyrwanego z kontekstu. Jego tekst o "Zawsze wierni" nie oznacza bynajmniej, ze tradycjonalistow zaczal darzyc jakas atencja. Sadze, ze nienawidzi ich tak jak nienawidzil, a to ma byc po prostu ketman, duchowy knebel na tych, ktorzy cenia sobie Bractwo, a jednoczesnie kontentuja absurdalne tezy Brawaria.
-
A ja się cieszę,że P Salwowski przybył na forum,przynajmniej będzie ciekawie i gorąco.
-
A ja się cieszę,że P Salwowski przybył na forum,przynajmniej będzie ciekawie i gorąco.
Może się Pan nie cieszyć, własnoręcznie p. Salwowskiego z forum usunąłem.
-
Christus Rex
Pan hellsing i Major mylą się co do tańca, do muzyki rokowej i co do plaży, a to z powodów :
taniec sam w sobie nie jest zły,(damsko-męski taki jak opisany jest w linku) tylko jest okazją do grzechu:
na plaży też jest wiele okazji do grzechu
Do tych dwóch przypadków mówi Pismo św. " Kto kocha niebezpieczeństwo w nim zginie" więcej o tańcach co i jak Kościół dopuszczał proszę sobie poczytać :
http://salwowski.msza.net/pub/ojcowie-doktorzy-i-swieci-o-mieszanych-tancach.html
Co do telewizji to proszę sobie poczytać co Pius XII o Pius XI pisali o niej i o teatrze ich wytyczne wcale w jakiejkolwiek telewizji nie są wypełniane
ks. Łapot w swej książce " Zbiór przykładów z życia współczesnego ( O nagości nie tylko na plaży)" :
http://www.aukcjoner.pl/gallery-demo/1845630.html
a muzyka co jest naukowo udowodnione i tu wkleję skany powoduje wiele wypaczeń w psychice :
http://www.aukcjoner.pl/gallery-demo/1845791.html
http://www.aukcjoner.pl/gallery-demo/1845805.html
-
Może się Pan nie cieszyć, własnoręcznie p. Salwowskiego z forum usunąłem.
Powtarzam pytanie: czemu. I proszę nie kasować moich postów dopóki nie łamią regulaminu.
-
Pan Salwowski pisał kiedyś na forum Krzyż pod nickiem Pinchas i został wtedy zabanowany. Ponieważ zaczął u nas pisać ponownie z nowego konta - został usunięty na mocy poprzedniego bana. Tyle na temat.
-
Pan Salwowski pisał kiedyś na forum Krzyż pod nickiem Pinchas i został wtedy zabanowany.
od tego czasu wiele się zmieniło na gorsze. Pan Salwowski stał się akukumenistą o skłonnościach mennonickich. W swoim czasie wszyscyśmy spodziewali się najgorszego, czyli jego apostazji. Myślę, że ochronił go przed nią św. Proboszcz z Ars. W sensie duchowym i doczesnym - jak zaczął go cytować kolegom menninitom, to mogli zwątpić ;)
-
Głoszenie zakazów muzyki rockowej, wspólnych plaż, telewizorów, tańców to prosta droga do całkowitego odejscia młodzieży z kościołów, która i bez z tego dość masowo teraz w Polsce odchodzi z kościołów. P.S. Znam ludzi, którzy usunęli telewizory z domu po wpływem takich nauk, a używają komputerów z kartami telewizyjnymi i internetu. Może zakazać też internetu? Bo w nim to dopiero jest ocean zła. Głoszenie takich i podobnych rzeczy do droga do nikąd
Christus Rex
Dla mnie to jest jasne, ja mam radykalniejsze poglądy na te tematy, to może pan chce promować wyuzdanie na plażach stroje lat 30 i 40 na plażach to pikuś ale i tak tamte też bym potępił a dzisiejsze bikini lub palże nudystów, zwyczajne plaże gdzie kobiety są prawie nagie bo materiał 0,30 cm zakrywa ich ciało, a reszt odsłonięta i jak się jeszcze prezentuje kształty ciała ja się podkreśla, muzykę która nie ma w sobie za grosz piękna, programów telewizyjnych gdzie morderstwa przemoc nieczystość brak skromności są na 1 miejsc ba promowane są herezje, okultyzm tarot i wiele innych
Co do telewizji i radia oraz teatru to proszę aby pan poczytał co Pius XII i Pius XI pisali o tym WARTO
-
Panie LUK. Alternatywa "barawaryzm albo wyuzdanie" jest falszywa. Wsrod calego wachlarza chrzescijanskich cnot jest m. in. roztropnosc i umiarkowanie.
-
Jasne, że niektóre z głoszonych nauk- w sensie, opieram się na słowach pana Salwowskiego, są przesadzone. Zgadzam się. Niemniej co do TV- nie oglądam i nie czuję się gorsza, moi Rodzice też nie oglądają. Ale nie z pobudek ideologicznych, ale dlatego, że nie znajdujemy na tzw. stacjach dostępnych bez dekodera niczego ciekawego, a po co wydawać kasę na dekoder, bęben itp, skoro można tę kasę przeznaczyć na książki na przykład ;)
Co do ubrań- skromność jest ważna. Dzisiaj dziewczyny przeginają, chodząc ubrane w czymś, co dawniej było uważane za strój pewnych panienek ;) Ale znowu normalny, ładny, skromny kobiecy strój, nie jest przecież zły... czyż św. Jadwiga królowa nie chodziła ładnie ubrana? Chyba jak na owe czasy tak... ;)
Co do muzyki rockowej, akurat się zgadzam. Podobnie metal itp. Z całym szacunkiem, ale nie widzę możliwości pogodzenia słuchania zespołów typu Kat, albo Iron Maiden i wiary katolickiej ;) A że to szkodzi duchowo, to mówią i egzorcyści i praktyka- mam w bliskiej rodzinie przykład, że ta muzyka miała bardzo negatywny wpływ na wychowanie.
-
Co do muzyki rockowej, akurat się zgadzam. Podobnie metal itp. Z całym szacunkiem, ale nie widzę możliwości pogodzenia słuchania zespołów typu Kat, albo Iron Maiden i wiary katolickiej ;) A że to szkodzi duchowo, to mówią i egzorcyści i praktyka- mam w bliskiej rodzinie przykład, że ta muzyka miała bardzo negatywny wpływ na wychowanie.
Ręce precz od Ironów!
;D
-
Co do muzyki rockowej, akurat się zgadzam. Podobnie metal itp. Z całym szacunkiem, ale nie widzę możliwości pogodzenia słuchania zespołów typu Kat, albo Iron Maiden i wiary katolickiej ;) A że to szkodzi duchowo, to mówią i egzorcyści i praktyka- mam w bliskiej rodzinie przykład, że ta muzyka miała bardzo negatywny wpływ na wychowanie.
Ręce precz od Ironów!
;D
:D
dajmy szansę Pani Cabbage, może przekona nas do swojej tezy. Prosimy zatem Ją o głos a także o podstawę do tej opinji. Czy nie jest nią aby artykół pożegnanego bez żalu M. Salwowskiego czy inne opracowania ?
p.s. Up The Irons \m/
-
Przyczyną mojego zdania nie jest lektura tekstów pana Salwowskiego, a zupełnie innych tekstów. Poza wszystkim nie rozumiem, jak można być katolikiem i słuchać jawnie satanistycznych tekstów?
-
jawnie satanistycznych tekstów?
Proszę zapodać jakąś cytatę, bom ciekaw okrutnie.
-
Mozna np. byc katolikiem nie znajacym jezyka angielskiego ?
-
ŻELAZNA DZIEWICA to przecież nie bluźnierstwo, ani satanizm -to taka piękna metafora kobiecej wytrwałości w czystości!
-
A jak p. cabage wytlumaczy nadreprezentacje metalowcow wsrod tradsów???
-
A jak p. cabage wytlumaczy nadreprezentacje metalowcow wsrod tradsów???
To może ja - błędy młodości!
-
dajmy szansę Pani Cabbage, może przekona nas do swojej tezy. Prosimy zatem Ją o głos a także o podstawę do tej opinji. Czy nie jest nią aby artykół pożegnanego bez żalu M. Salwowskiego czy inne opracowania ?
p.s. Up The Irons \m/
Do jakiej tezy(opinii) panie Krusejder?
Że katolik nie może słuchać Kata i Ironów? Czy M. Maleńczuka?
-
Co do telewizji to proszę sobie poczytać co Pius XII o Pius XI:
http://www.kns.gower.pl/pius_xii/pius_xii.htm
PIUS XII
Miranda prorsus
8 IX 1957
PIUS XI
ENCYKLIKA
O WIDOWISKACH
KINEMATOGRAFICZNYCH
VIGILANTI CURA
pisali o niej i o teatrze ich wytyczne wcale w jakiejkolwiek telewizji nie są wypełniane
ks. Łapot w swej książce " Zbiór przykładów z życia współczesnego ( O nagości nie tylko na plaży)" :
http://www.aukcjoner.pl/gallery-demo/1845630.html
a muzyka co jest udowodnione i tu wkleję skany powoduje wiele wypaczeń w psychice :
http://www.aukcjoner.pl/gallery-demo/1845791.html
http://www.aukcjoner.pl/gallery-demo/1845805.html
Mają państwo tam cytaty, utworów
Co do ciężkiej muzy to znam się na tym i byłem w takich środowiskach, katolik tradycjonalista powinien taką muzę spalić i na pewno tego nie słuchać
po pierwsze strata cennego czasu z którego każdy z nas będzie rozliczony jak go wykorzystał DLA Chwały Bożej i z pożytkiem dla zbawienia czy na próżne słuchanie takiej muzyki
dalej ryje psychikę widziałem takie osoby masakra, powoduje niejednokrotnie agresję itd itp
Kata i Ironów od tego się zaczyna to z mojego doświadczenia niechlubnego to mały pikuś ale i tak szkodliwe zespoły...
-
A czy może Pan przytoczyc co pisali papieże o mediach od Jana XXIII do Benedykta XVI? To też byli prawowicii następcy św. Piotra.
-
ŻELAZNA DZIEWICA to przecież nie bluźnierstwo, ani satanizm -to taka piękna metafora kobiecej wytrwałości w czystości!
to raczej mniemane narzędzie tortur, coraz więcej historyków stwierdza, że tamta żelazna dziewica była fałszywa i prawdziwa jest tylko ta panaharrisowa :)
Przyczyną mojego zdania nie jest lektura tekstów pana Salwowskiego, a zupełnie innych tekstów. Poza wszystkim nie rozumiem, jak można być katolikiem i słuchać jawnie satanistycznych tekstów?
czy zechce Pani podeprzeć ten ogólnik jakimiś argumentami ? Przypomnę, że rozmawiamy o Maiden a nie np. o Behemocie czy późnym Slayerze
Można zdiagnozować jeden tekst Maiden jako antykatolicki - Montsegur, bo prezentuje punkt widzenia katarski. Pewnie więcej tekstów wątpliwych znalazłaby Pani u Herberta nie mówiąc o klasykach romatyzmu. Dlatego wlasnie metodologja brawatystyczna jest warta o kant de potłuc
-
http://www.aukcjoner.pl/gallery-demo/1845791.html
http://www.aukcjoner.pl/gallery-demo/1845805.html
widzę, że zacytował Pan klasyka ze słynnym "Tedem Mogendem" http://www.aukcjoner.pl/gallery/001845791-.html#I1 Przecież cytowanie tej "pracy" to kompromitacja, tam bzdura siedzi na bzdurze. Podejrzewam ze autor tego "opracowania" jest satanistą, ktory mial na celu skompromitowanie krytycznej analizy popkultury. Bowiem jest ona problemem, ale kazdy kto przeczyta dzielo tego kretyna bedzie sceptyczny wzgledem jakiejkolwiek krytyki
-
Ja bardzo lubię Kaczmarskiego.
Nie nauczono mnie paciorka,
Nigdy nie byłem u spowiedzi,
Więc od czupryny do rozporka
Niejeden diabeł we mnie siedzi.
Prócz tych, co dbają o natchnienie
Samopoczucie i rozkosze,
Szczególnie tego sobie cenię,
Którego w kręgosłupie noszę.
Tak mi usztywnił karku kręgi
Że mimo groźby i namowy -
Ani kazanie, ani pręgierz
Nie zdoła mi pochylić głowy.
(...)
Jeżeli hardzi Stwórcę brzydzą -
Niech mi odmówi odkupienia.
Choć chyba mnie zrozumie, widząc,
Że też samotnie trwa w przestrzeniach.
Proszę Pana Luka o opinię czy teksty Kaczmarskiego zawierają treści satanistyczne.
-
a co gorsze: satanizm czy homopropaganda?
http://www.tekstowo.pl/piosenka,lily_allen,fuck_you__very_much_.html
-
A mi latem miło się spaceruje po parku w kaliszu gdzie jest tyłe pieknych kobiet.
I nie zgwałciłem żadnej. :)
-
Panie majorze, niech mi pan nie przypomina kaliskiego parku. Jeszcze jest ta ławka na której siadałem z Bożenką i opowiadałem jej treść "Starej Baśni" Kraszewskiego wpatrując się w jej modre, słowiańskie przecudowne oczy.
Zastanawiam się czy Bożenka jeszcze żyje, a jeśli tak... jak teraz wygląda.
(Ale mnie napadło. No, krótka fajka, mycie ząbków i lulu. )
-
A mi latem miło się spaceruje po parku w kaliszu gdzie jest tyłe pieknych kobiet.
I nie zgwałciłem żadnej. :)
ja tez,to sie chwali Panie Majorze ;D ;D
Odnosnie zas muzyki,popieram Pania cabbage i Pana LUKa.Pomijajac,ze nie ma tam satanistycznych tekstow to szczerze mowiac taka "muzyka" nie przedstawia zadnych walorow artystycznych i milych dla ucha.Laczac to z dusza kazdego czlowieka i majac na wzgledzie jej dobro i wzrost powinnismy jej pomagac a nie szkodzic :) Po paru doslownie minutach sluchania takiej szmiry( bez obrazy Panowie,szacuneczek mam ;D) zaczynam byc poddenerwowany :D Mialem juz w zyciu taki okres gdzie ze sluchania wlasnie metalu itd. przeszedlem do hip-hopu i zawsze myslalem,ze wszystko jest ok ;D no i stronilem od Kosciola(nie sorki,bywalem 2 razy do roku,w koncu bylem katolikiem ;)) Teraz z perspektywy uwazam,ze duzo zlego wyrzadzily mi obydwa gatunki.
-
Po paru doslownie minutach sluchania takiej szmiry( bez obrazy Panowie,szacuneczek mam ;D) zaczynam byc poddenerwowany :D
I oto chodzi- wychodzą z pana niewyrażone emocje, uciekają demony, uwalnia się naturalna, męska agresja:) Dusza mistyka, to dusza wojownika.
Nie ma jak wszystko sobie wytlumaczyc zeby pasowalo ;D he he nie no,ja zdecydowanie wole wojownikow muzyki klasycznej i mistrzow prawdziwej muzy,ktorej dzis wielu ludzi sluchac nie potrafi bo zabili w sobie prawdziwa wrazliwosc na to co piekne,wlasnie przez takie szarpidruty :)
-
:) zdecydowanie wole barok pod katem muzyki,w sumie to jestem w niej zakochany po uszy :)
-
To może ja coś dodam- bo jest to muzyka, kttóra ideologicznie i estetycznie rzecz biorąc- co jest rzadkością w dzisiejszej kulturze- promuje rycerski ideał mężczyzny i antropologiczny heteroseksualizm, który i u ludzi nazywających się "Chrześcijanami" mocno kuleje. Nie ma to jak metalowa inkwizycjaaaaaa \m/_
Mam dość podobne zdanie do Pańskiego. Dla mnie są to współczesne chansons de geste. Z tego wynika też 2gi wniosek: metal nie jest muzyką dla kobiet i zniewiescialych mężczyzn
-
Odnosnie zas muzyki,popieram Pania cabbage i Pana LUKa.Pomijajac,ze nie ma tam satanistycznych tekstow to szczerze mowiac taka "muzyka" nie przedstawia zadnych walorow artystycznych i milych dla ucha.Laczac to z dusza kazdego czlowieka i majac na wzgledzie jej dobro i wzrost powinnismy jej pomagac a nie szkodzic :) Po paru doslownie minutach sluchania takiej szmiry
Nnnno panie kurak, bardzo proszę nie pobudzać przedstawiciela Administracji do gniewu i może na spokojnie przemyśleć dobór słownictwa... (mówimy o Ajronach czy o metalu generalnie? a cięższe kawałki King Crimson na ten przykład to też szmira?). Znam osobiście paręnaście osób, które epizod metalowy skierował ku tradycyjniejszym :) nurtom muzycznym, siebie nie wyłączając.
-
he he Panie Bartku,mowilem ogolnie,nie konkretnie o danym zespole ;D
Wyrazam tylko swoje skromne zdanie,dla mnie muzylka musi miec ducha,a metal go dla mnie nie ma:)
-
wniosek: metal nie jest muzyką
Pelna zgoda Panie Krusajder ;D ;D ;D
-
wniosek: metal nie jest muzyką
Pelna zgoda Panie Krusajder ;D ;D ;D
było dopisane dla zniewieściałych mężczyzn
czyli dla takich, którzy się uśmiechają, golą, chodzą do fryzjera albo co gorsza noszą krawaty
-
Odnosnie zas muzyki,popieram Pania cabbage i Pana LUKa.Pomijajac,ze nie ma tam satanistycznych tekstow to szczerze mowiac taka "muzyka" nie przedstawia zadnych walorow artystycznych i milych dla ucha.Laczac to z dusza kazdego czlowieka i majac na wzgledzie jej dobro i wzrost powinnismy jej pomagac a nie szkodzic :) Po paru doslownie minutach sluchania takiej szmiry( bez obrazy Panowie,szacuneczek mam ;D) zaczynam byc poddenerwowany :D Mialem juz w zyciu taki okres gdzie ze sluchania wlasnie metalu itd. przeszedlem do hip-hopu i zawsze myslalem,ze wszystko jest ok ;D no i stronilem od Kosciola(nie sorki,bywalem 2 razy do roku,w koncu bylem katolikiem ;)) Teraz z perspektywy uwazam,ze duzo zlego wyrzadzily mi obydwa gatunki.
Panie kurak, ja rozumiem, że nie każdemu się podoba. Ale od strony artystycznej metal czy hard rock, w odróżnieniu od wielu innych nurtów muzyki popularnej to muzyka dość skomplikowana, czerpie też z klasyki (sic!), a muzycy metalowi mają duże umiejętności techniczne. Więc nazywanie go szmirą to duże nadużycie!
-
Język muzyczny ulegał zmianom przez wieki. Wiek XX był eksplozją wielu nowych nurtów , które paradoksalnie niejednokrotnie więcej miały wspólnego z polifonią późnego średniowiecza i barokowym kontrpunktem niż z klasycyzmem czy romantyzmem.
Z kolei na bazie odkryć sonorystycznych i post webernowskich powstawała ciekawa muzyka religijna np. kompozycje Gubaiduliny czy Pasja według św. Łukasza Pendereckiego ( nie mylić z współczesnymi koturnowymi dziełami tego kompozytora).
Ostatnie 50 lat sprawiło że do obiegu koncerowego powróciła muzyka dawna ( przełamanie monopolu romantyczno-operowego). Ostatnie lata to niezliczona ilość nagrań muzyki współczesnej. Do tego jazz , awangardowe formy rocka , muzyka etniczna .... Istna wieża Babel.
Przez kilka lat prawie wcale nie słuchałem muzyki rockowej ( siedziałem głównie w klasyce i jazzie ). Od kilku miesięcy z przyjemnością odkrywam znakomite rzeczy w rocku ( w tym również w metalu ).
Dlatego - Panie Kurak - warto zdać sobie sprawę , że poza barokową " mową dźwięków '' jest wiele ciekawych rzeczy do posłuchania . Dotyczy to również muzyki liturgicznej.
-
he he Panie Bartku,mowilem ogolnie,nie konkretnie o danym zespole ;D
Wyrazam tylko swoje skromne zdanie,dla mnie muzylka musi miec ducha,a metal go dla mnie nie ma:)
Ooooo, ale piękne instrumentacje w stylu Dworzaka i Wagnera w utworach Dimmu Borgir, albo doskonale wkomponowane, przerażające wstawki z Pendereckiego na najnowszej płycie behemotha to arcydzieła muzyki klasycznej ;D I, jak dla mnie, mają ducha.
To profanacja ;D
-
Dlatego - Panie Kurak - warto zdać sobie sprawę , że poza barokową " mową dźwięków '' jest wiele ciekawych rzeczy do posłuchania . Dotyczy to również muzyki liturgicznej.
Pełna zgoda.Nie siedze tylko w baroku,to tylko moj ulubiony okres,klasycyzm tez ma swoich mistrzow ;D
-
czyli dla takich, którzy się uśmiechają, golą, chodzą do fryzjera albo co gorsza noszą krawaty
O zesz,sie zaliczylem do takich ;D ;D z tymi krawatami to maja byc codziennie czy tak ogolnie od niedzieli?Bo jak tam to uratowalem troche meskiego pierwiastka w sobie ;)
-
Bach to czysty metal- motoryka, rytm i skalowość metalowa
Ala,moje biedne serce ;D ;D
-
Musialem zwielokrotnic mea culpa i jakos poszlo ;D
-
Bach to czysty metal- motoryka, rytm i skalowość metalowa, niemiecki charakter.
...a NOM to czysty KRR!
-
Dla mnie black metal to czysty KRR, haha!
bez przesady >:(
-
Mysle, ze powinnismy powstrzymywac sie przed zamieszczaniem na forum katolickiem linkow do zespolow jednoznacznie deklarujacych sie jako satanistyczne. Bowiem tu wchodzi w gre mozliwosc poswiecenia tej tworczosci diablu, czyli takiego antysakramentaljum.
Ja się na tych zagadnieniach nie znam za dobrze, ale uwazam ze tak jest bezpiecznie. Jeśli wypracujemy inne zdanie, to te linki będzie mozna przywrócić. Jednak Dimmu Borgir to nie jest Kiss czy Iron Maiden
-
Dla mnie black metal to czysty KRR, haha!
A gdzie Pan chodzi do kościoła, jeśli wolno wiedzieć?
-
Zagrożeniem są nawet takie utwory jak "Rajska kuźnia" Skrzeka. Proszę zwrócić uwagę, że tych rytmów, tych dźwięków chce się słuchać w kółko. To ma znamiona opętania. Proponuję obrońcom podobnych gatunków muzyki, by spróbowali nie słuchać swych ulubionych utworów przez rok. Wtedy się przekonają czy jeszcze mają w tej materii wolną wolę.
Oczywiście poziom wyrafinowania utworów i umiejętności tych muzyków czasami jest bardzo wysoki. Daleko im jednak do Vivaldiego. Ciekawe, że w szkołach muzycznych kiedyś (nie wiem jak jest teraz) zabraniano słuchać takiej muzyki... może również dlatego poziom szkolnictwa muzycznego jest bardzo różny od poziomu szkolnictwa plastycznego.
-
Najzwyczajniej w swiecie organizm nie ma ochoty sluchac takiej ostrej muzyki,ona podraznia.Organizm chce wyciszenia i reaguje na spokojne i wywazone dzwieki,przyjmuje je jako swoje.Dlaczego zalewca sie muzyke klasyczna na roznego rodzaju terapiach,do nauki,itd?Niech sie male dziecko uczy przy metalu,powodzenia :)
-
Pewnie więcej tekstów wątpliwych znalazłaby Pani u Herberta nie mówiąc o klasykach romatyzmu. Dlatego wlasnie metodologja brawatystyczna jest warta o kant de potłuc
Trochę nietrafione - bo jak najbardziej Brawario dawał czasami do zrozumienia, że z chęcią pewną (dużą? małą?) część tego, co się wlicza do "klasycznej kultury europejskiej" tyż by ocenzurował - ze zmysłowości nadmiernej, wtrętów okultystycznych czy antyklerykalnych, rozpaczliwych etc. Przynajmniej o ile zrozumiałem jego wypowiedzi w tym temacie.
Z wywiadu dla Młodzieży Imperium (nr XV):
"Istotnie jestem przekonany, iż wielowiekowe dziedzictwo kultury europejskiej wymaga większego krytycyzmu ze strony zwłaszcza konserwatystów. To, że coś istnieje 300, 400 czy nawet 600 lat, nie jest jeszcze samo w sobie dostatecznym argumentem na rzecz moralnej prawowitości takiegoż dzieła.
To, czy powinno się zebrać wszystkie złe dzieła z przeszłości i następnie je spalić, jest obecnie kwestią zupełnie trzeciorzędną. I tak wiadomo, że wyjąwszy przypadek cudownej przemiany w mentalności społecznej, takowe "auto da fe" nie ma dziś szans na realizację. Ważne jest jednak, byśmy jako chrześcijanie nauczyli się mieć odwagę odrzucać pewne niechrześcijańskie kalki myślowe. Jedną z nich jest skłonność do idealizowania i bezkrytycznego patrzenia na dawniejsze dzieła kultury. Z pewnością w dawniejszej kulturze było znacznie mniej usprawiedliwiania i promowania grzechu, niż dzieje się to obecnie. Wszystko musimy jednak badać w świetle zgodności tegoż z wiarą katolicką i tradycyjną moralnością chrześcijańską i wzgląd na wiek danego dzieła nie może być dla nas skrupułem do odpowiednio krytycznego rozeznania. Nie powinno być np. tak, iż w szkołach wykłada się "Dziady" Mickiewicza całkowicie bezkrytycznie, tylko dlatego że jest on uważany za naszego wielkiego narodowego poetę. Owszem, Mickiewicz ma swe zasługi dla polskiej kultury, jednak fakt, iż usprawiedliwiał on w "Dziadach" pewne formy okultyzmu (spirytyzm) nie powinien być przyjmowany bezrefleksyjnie, ale winien być poddany zdecydowanej krytyce."
wiele tekstów satanistycznych zespołów black-metalowych to cudowne perełki inkwizytorskiej wręcz walki z manicheizmem zakorzenionym w mentalności wielu "Chrześcijan".
Hm, ale że co w jakim sensie?
Wiele "true" blackowych kapel jest właśnie manichejskich, gnostyckich... i wcale niekoniecznie reprezentują hedonizm, luz i rock and roll - a nawet się od tegoż odcinają (Blut Aus Nord - "nie jesteśmy zespołem rockowym"), idąc raczej w radykalny anty-cielizm, anty-materializm... który jest błędny, owszem, ale o ileż lepszy od hedonistycznego śmietnika typu LaVey i różne tam "rock and rollowe życie". Thierry Jolif z francuskiej grupy Lonsai Maikov (rock/folk/industrial) ujął to tak (pisząc o industrialu co prawda, ale od biedy można to podpiąć i pod BM): "Postrzegam scenę "industrial" jako najistotniejszy znak rzeczywistości naszych czasów, naszej tzw. "nowoczesności"! Nie sądzę, by moja własna ewolucja była możliwa na innej "scenie". Jest to dla mnie osobiście, jak powiedział Raymond Abellio, prawdziwa "inwersja inwersji": negatywny (apofatyczny) radykalizm muzyki industrialnej był centrum, w którym mogłem napotkać "pozytywny" radykalizm chrześcijaństwa. Istnieje prawdziwy i twardy nihilizm w istocie muzyki industrialnej, ale dla niektórych ludzi ten rodzaj mrocznego nihilizmu jest lepszym punktem wyjścia niż fałszywe ideologie, utopijne doktryny... które są jedynie maskami prawdziwej "nicości" społeczeństwa i świata bez Boga."
Dla mnie są to współczesne chansons de geste.
Raszpodi! :-)
Ale jako chansons de geste epoki ponowoczesnej lepszy jest neofolk typu Forseti, Changes, Darkwood.
BTW oczywiście metal jest bardzo konwencjonalną muzyką i istotnie zawiera z jednej strony odległe przetworzenie jazzu/bluesa/country, z drugiej zaś istotnie pewne wpływy muzyki klasycznej, czy to w samej strukturze, czy to w postaci (na ogół uproszczonych) wstawek syntezatorów udających orkiestrę... na czymś takim bazuje zresztą martial industrial :-) (który jest ok!)...
...zaś co do muzyki XX wieku, czczę Messiaena... lubię Varese'go, Schoenberga, Weberna, Bouleza, Ligetiego... rozliczne dziwne dysonanse i diabolusy w muzyce... Messiaen rzekł jakoś tak, że ostatecznie jest tylko barwa, te różne dysonanse, konsonanse to subiektywne wymysły :-) i jego muzyka, choć niebywale uduchowiona, religijna i ortodoxyjna w przekazie, jest ciężko przyswajalna dla kogoś przyzwyczajonego do "gładkich i wpadających w ucho" melodyj.
Organizm chce wyciszenia i reaguje na spokojne i wywazone dzwieki,przyjmuje je jako swoje.
No tak, a książki powinny być tylko o dobrych ludziach w uporządkowanym śfjecie, bo jak ktoś przeczyta, że istnieje zło, grzech, ból, cierpienie etc., to jeszcze się zaniepokoi i mu serducho pęknie.
Idąc tym tropem dojdziemy do wniosku - serwowanego wszak przez niektórych ateistów! - że chrześcijaństwo to obłędna religia śmierci i cierpienia, niespokojna, niewyciszona i z tego powodu okropna... tyle, że taki aspekt też istnieje w chrześcijaństwie, nie można patrzeć jedynie przez różowe okulary. Extremalne okoliczności domagają się extremalnych odpowiedzi - trudno, by np. radykalny sprzeciw wyrażać cichusim poszeptywaniem... Jest miejsce na to i na tamto, byle tylko artysta panował nad formą, a nie forma nad nim i byle tylko nie było to w ostatecznym rozrachunku niskie i cieliste.
Co tu dużo mówić: PARZIVAL, czyli połączenie post-laibachowskiego, neo-klasycznego monumentalizmu z elementami beatowej elektroniki, moc która niszczy obiekty, zespół który rozdaje karty i napełnia duchem krucjat: http://www.youtube.com/watch?v=l5krzKn4l9g
http://www.youtube.com/view_play_list?p=9A78FADD6F893AFD&playnext=1&playnext_from=PL&v=F0gD2dgPD30
W ostatecznym rozrachunku wszystkie szufladki to tylko przybliżenie, artysta może być alchemikiem, który nawet z elementów g***a (typu, zdawałoby się, murzyński jazz, beaty electro etc.) wyczaruje złoto - jak wyżej wymieniony Parzival, jak stary, dobry Legion Tomka Kostyły (na bazie rocka) i tak dalej. Czy nawet, pal licho politykę etc., jak Luca Turilli z Rhapsody - kiczowaty, ale jednak technicznie mocny, a jak kupić tę konwencję, to podnosi na duchu :-)
-
No tak, a książki powinny być tylko o dobrych ludziach w uporządkowanym śfjecie, bo jak ktoś przeczyta, że istnieje zło, grzech, ból, cierpienie etc., to jeszcze się zaniepokoi i mu serducho pęknie.
Malo mamy halasu i szumu w swiecie?Wszedzie tylko gwar,po co sie dobrowolnie bombardowac takim czyms?
-
odnośnie postu kuraka: Ja np. dobrowolnie słucham muzyki konkretnej (tj. złożonej z różnych szmerowych i innych brzmień, ponagrywanych to tu, to tam, twórcą koncepcji był Pierre Schaeffer, zresztą gorliwy katolik), field recordingu (nagrań terenowych), a nawet noise (lub raczej okolic tego gatunku, jak Aube, czy nasze XV Parówek).
Do snu czasami relaksuję się zakłóceniami radiowymi na długich albo średnich falach, wgłębiam się uszyskami w ich warstwy, zmiany, barwy... TO CHYBA JESTEM PATOLOGICZNIE ZBOCZONY.
http://www.legitymizm.org/mlodziez_imperium/MI0012/zasoby/28.html - Luigi Russolo, manifest Sztuka Hałasu, BTW po lekturze okazuje się, że nie taki diabeł straszny, po prostu Russolo idzie pewną logiką i dowodzi, co może wynikać z rozbudowanej orkiestralnej muzyki XIX wieku.
Co do BM... a także industrialu. Sporą rolę może grać tu paradoks:
Ciekawie wypowiada się także lider włoskiej grupy black-metalowej Spite Extreme Wing, czerpiącej z tradycjonalizmu integralnego: „Black Metal jest dla nas brutalnym i radykalnym odniesieniem do świata tradycji. To forma czysto europejska. (...) Archeofuturyzm nie oznacza akceptacji pozytywizmu czy liniowej wizji historii - oznacza wyjście naprzód w oparciu o silne fundamenty: starożytną i tradycyjną wiedzę. Nasz wizerunek będzie zawsze powiązany z mrokiem nocy, ale to nie stawia nas w opozycji do słońca - noc jest wokół nas, ponieważ mamy mroczny wiek - nie jesteśmy jednak wyrazem Kali Yugi, ale rewoltą przeciw Kali Yudze!"
Raz jeszcze przytoczę słowa Thierry'ego Jolifa: "Wyobraź sobie paradoxalną podróż, Energie Ducha grające hałasami Świata... Wyobraź sobie, że brzydkie i dziwaczne dźwięki tego zwariowanego i okropnego świata są jedynymi, których możemy użyć do wyrażenia niewymownego piękna Boga! ("Imagine paradoxal journey, the Energies of the Spirit playing with the noises of the Wolrd ... Imagine the ugly and weird sounds of this crazy and ugly world are the only we could use to express the unspeakable beauty of God !").
***
Natomiast wątek pierwotnie nie był o muzyce, ale ogólnie o brawaryzmie. Zapraszam zatem do wywiadu z M.S., którego fragment nieco wyżej cytowałem. Całość tu: http://www.legitymizm.org/mlodziez_imperium/MI0015/zasoby/40.html
Pytania wymyślał ja, są one ...chyba nawet dość dogłębne i momentami prowokacyjne... Warto przeczytać.
-
odnośnie postu kuraka: Ja np. dobrowolnie słucham muzyki konkretnej (tj. złożonej z różnych szmerowych i innych brzmień, ponagrywanych to tu, to tam, twórcą koncepcji był Pierre Schaeffer, zresztą gorliwy katolik), field recordingu (nagrań terenowych), a nawet noise (lub raczej okolic tego gatunku, jak Aube, czy nasze XV Parówek).
Do snu czasami relaksuję się zakłóceniami radiowymi na długich albo średnich falach, wgłębiam się uszyskami w ich warstwy, zmiany, barwy... TO CHYBA JESTEM PATOLOGICZNIE ZBOCZONY.
Milicjant lezy z uchem przy chodniku. Przechodzien pyta:
- co panu jest, panie wladzo?
Milicjant:
- plyt slucham.
-
ad Krusejder: nasuwa się skojarzenie z albumem "Concrete Bruit Box" polskiego projektu Genetic Transmission, opakowanym w betonowe okładki: http://www.discogs.com/viewimages?release=756647
Ja myślę, że właśnie w świecie, w którym mamy tyle szumu informacyjnego-
Idzie w ogólności o to, czy postawa anty-śfjatowa, anty-współczesna, ma być wyrażana przez ODNIESIENIE się do tegoż śfjata / epoki / systemu (jak np. malarstwo Grosza i Dixa, krytyczne wobec Republiki Weimarskiej i na tej krytyce bazujące, podobnie duża część punk rocka albo różnej dekadenckiej poezji), czy przez UCIECZKĘ od niego, zastępowanie go czymś zupełnie innym (jak facet malujący w 2009 roku ikony w leśnej ziemiance, albo jak N.G.D. czytający stare xiążki w zaciszu biblioteki, biorąc takie skrajne przykłady). Myślę, że jest miejsce na OBIE postawy: pierwsza, owszem, może rodzić niebezpieczeństwo rozgrzebywania gnijących ran dla samej przyjemności rozgrzebywania, ale i druga może okazać się li tylko eskapizmem i samooszukiwaniem. Znajmy proporcje. Jeśli się odnosimy, no to... się odnosimy, zatem korzystamy z przejawów tegoż systemu/epoki/śfjata. A to jest wyrażane NA PRZYKŁAD chłodną, sterylną, robocią muzyką Kraftwerk... albo różnymi formami, które mogą "boleć", owszem. "Nie jest łatwo pisać wesołe piosenki /
Nie wynikłe ze sztucznego uniesienia /
To co mnie otacza nie napawa mnie otuchą /
A raczej uczuciem przygnębienia" (Dezerter, Deuter)
-
Tzn. ja miałem kiedyś - szczeniacki, z perspektywy czasu - okres fascynacji radykalnym industrialem i jego pochodnymi, typu power electronics, gdzie są poruszane rozmaite extrema i patologie... ale teraz podchodzę do tego rozważniej, primo dlatego, że często te extremalne tematy są pozbawione głębszej refleksji (taktyka szoku dla samego szoku), secundo że są wtórne, jałowe i monotonne (setki projektów z podobnym image), tertio dlatego, że w sumie to jest najczęściej dość zwyrodniała fascynacja lub aprobata dla takich "przejawów rozkładu" (a nie to, co mnie bardziej interesi, czyli potępienie na zasadzie "patrzajta na okropieństwa, patrzajta na wasze własne mordełe, a potem na kolana i przepraszać za swe podłości"). Z drugiej jednak strony dalej uważam, że industrial ma pewną siłę, ponieważ odnosi się do współczesności, można go "alchemicznie" przetworzyć, co właśnie robią takie chłopki jak Lonsai Maikov, Kriegsfall-U, Parzival, Von Thronstahl, Green Army Fraction i inni.
-
Ło nie, to tu siem rozmijamy :D ja ostatnio ocenia muzykę i śtukę w ogólności tem samem kryterium (między innymi), ale raczej chcę anty-cielizmu i wyzwolenia od emocji, popędów etc., dlatego np. wolę chłodny, surowy Parzival czy Kriegsfall-U niż tyż fajny, ale jednak rzewny, romantyczny VT czy Rose Rovine E Amanti, z tymi ich nutkami rock and rolla etc.
I tak samo lubię taką abstrakcyjną muzykę XX wieku, bez "rytmu do przytupania" i "melodii do zanucenia", jak np. fortepianowe rzeczy Messiaena, Bouleza, Schoenberga, bo zdaje mi się to takie nie-śfjatowe, nie kojarzące się, chłodne. Z tym że to subiektywne do pewnego stopnia odczucie.
-
wniosek: metal nie jest muzyką
Pelna zgoda Panie Krusajder ;D ;D ;D
było dopisane dla zniewieściałych mężczyzn
czyli dla takich, którzy się uśmiechają, golą, chodzą do fryzjera albo co gorsza noszą krawaty
No to żeś mnie kolego zastrzelił - chyba muszę przestać słuchać bo zupełnie nie pasuję do opisu - uśmiecham się, chodzę do fryzjera, czasem się golę i noszę krawaty.
;D
-
uśmiecham się, chodzę do fryzjera, czasem się golę i noszę krawaty.
Do odstrzalu,przy ciezkich brzmieniach ;D ;D
-
Nie moja wina, że Kol. Kurak ma takie zdjęcie w avatarze ;) pod które przygotowałem wpis :p
-
@ np
Kiedyś strasznie oburzałem się, jak skrajni NEOżercy starali się zasugerować innym, że Francisco Jose Eduardo Argüello brzydko się bawi, używa "antychrześcijańskich symboli". Dzisiaj, gdy tak Pana czytam i obserwuję, to teza że artysta o pseudonimie Kiko używa krzyża św. Piotra z taką samą intencją jak artysta Silenoz (jeden z głównych odpowiedzialnych za to czym był i jest zespół Dimmu Borgir) wydaje mi się zdecydowanie mniej absurdalna.
-
Nie wiem, proszę Państwa, czy to Państwa przekona: http://www.egzorcyzmy.katolik.pl/index.php/wasze-swiadectwa-swiadectwa-66/234-heavy-metal http://www.effatha.org.pl/sekty/baza/satanisci2.htm A o przekazie podprogowym to nie słyszeli?
Nie wiem, jak można słuchać zespołu, który nazywa się Judas Priest... mi to zgrzyta bardzo z całym tradycjonalizmem- obrona heavy metalu, a tu słowa "Unikajcie wszystkiego, co ma choćby pozór zła". Znam wielu metalowców, niestety, i przykro mi to stwierdzić, ale WSZYSCY są bardzo zniewieściali. I brudni. Przepraszam, ale takich znam. Nie widzę w nich nic rycerskiego. W 2 kolegach kochających muzykę klasyczną też. Nie róbmy zatem uogólnień.
-
A czarny rycerz z Graveland? :-)
(http://images1.wikia.nocookie.net/uncyclopedia/images/b/bb/Graveland.jpg)
-
Nie widzę w tym męskości, naprawdę. Raczej dziecinadę i próbę udowadniania sobie, że się jest męskim. Męskość rozumiem jako odpowiedzialność za żonę i dzieci, wierność Bogu i żonie, jako mężną walkę z pokusami. Dla mnie naprawdę męscy to są święci mężczyźni, żołnierze Chrystusa... ;)
A tu jeszcze coś, pana Tekieli na temat metalu i ogólnie ciężkiej muzy: http://www.niezalezna.pl/article/show/id/5850
-
http://christianindustrialdarkmusic.blogspot.com/ - ciekawe rzeczy... niektóre!
-
Ja nie znam hiszpańskiego. Ja tylko ang i niem ;)
-
Nie widzę w tym męskości, naprawdę. Raczej dziecinadę i próbę udowadniania sobie, że się jest męskim. Męskość rozumiem jako odpowiedzialność za żonę i dzieci, wierność Bogu i żonie, jako mężną walkę z pokusami. Dla mnie naprawdę męscy to są święci mężczyźni, żołnierze Chrystusa... ;)
A tu jeszcze coś, pana Tekieli na temat metalu i ogólnie ciężkiej muzy: http://www.niezalezna.pl/article/show/id/5850
1. Nazwisko Tekieli jest odmienne - widzę, ze nieuważnie sluchala Pani ostatni list naszego epidiaskopu
2. W bełkocie p. Tekieliego nie ma nic nt satanizmu Iron Maiden. Wisi nam Pani cokolwiek na poparcie wczorajszego oskarzenia. A w przypadku oskarzania naszych kolegow i przyjaciol moich przyjaciol jestem bardzo pamiętliwy
3. Skąd się wziął ten Tekieli ? Co to za sposob wyrazania mysli:
"Clive Harris w Piasecznie! Osoby pragnące skorzystać z posługi Uzdrowiciela zapraszamy bez biletu do Liceum… Już nie „uzdrawia" w budynkach polskich kościołów. Zorientowano się bowiem, że jego „posługa" robi ludziom krzywdę duchową i często też psychiczną. JednakClive Harris dalej przyjeżdża do Polski. Jego uzdrawianie było w latach 70 i 80 w Polsce inicjacją okultystyczną na skalę społeczną. Wzięło w tym udział do 5 milionów osób!
Pewnie w Anglii o Clivie Harrisie nikt nie słyszał. Takich jak on są tysiące. Podobnie jak z wyciągniętym przez któregoś z prezenterów III w latach 80. zespołem z Cardiff o nazwie The Budgie. Popularnym w Polsce prawie jak rzeczywiście globalnie znany Black Sabbath. A skoro o ciężkiej muzyce. W Ciechanowie ktoś próbuje zorganizować duży festiwal muzyki trashowej. Miejscowe środowiska protestują. Impreza jest reaktywacją podobnego wydarzenia sprzed kilku lat. Na tamtej imprezie ktoś kogoś ponoć pchnął nożem."
4. Przy okazji Tekieli oplul zespol Budgie. Zespol wyjątkowo z Polską zaprzyjazniony, ktory przyjechal do nas w 1982 jako pierwsza zachodnia gwiazda. Wlasnie ze wzgledu na Polske, po pobycie w PRL zatytulowali swoją plytę cytatem z Pater noster "Deliver Us from Evil", a na jej okladce jest biala roza i ręce złozone do modlitwy.
5. Przy okazji Tekieli dowiódł, że nie rozroznia trashu od thrashu. A przeciez trash to jest to co on pisze, a thrash to jest Megadeth i Metallica
6. Co do reszty, czy kazda glosna muzyka wywoluje agresje ? Hmm, zapewne tak. Ja na koncerty zawsze chodzilem i chodze z zatyczkami w uszach
-
Jakie wczorajsze oskarżenia?
-
A ja mam rispekcik i szacuneczek dla pana Tekieli- i spoksik nie uważam, aby to, co nawija było nieteges.
8) Niech żyje mental!
No i wolę, że się myli niż żeby inni się nie myli! :-)
A metal to diabelstwo!
-
chodzi mi o te 2 wypowiedzi
Co do muzyki rockowej, akurat się zgadzam. Podobnie metal itp. Z całym szacunkiem, ale nie widzę możliwości pogodzenia słuchania zespołów typu Kat, albo Iron Maiden i wiary katolickiej ;) A że to szkodzi duchowo, to mówią i egzorcyści i praktyka- mam w bliskiej rodzinie przykład, że ta muzyka miała bardzo negatywny wpływ na wychowanie.
Przyczyną mojego zdania nie jest lektura tekstów pana Salwowskiego, a zupełnie innych tekstów. Poza wszystkim nie rozumiem, jak można być katolikiem i słuchać jawnie satanistycznych tekstów?
-
No a Judas Priest to nie jest satanistyczny zespół?
-
No a Judas Priest to nie jest satanistyczny zespół?
ich wokalista nagrał ostatnio płytę z kolędami i wypowiadał się bardzo ladnie nt Bozego Narodzenia. Rozmawialismy o tem na FF
http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3125541#p3128038
nb. zadna piosenka JP nie jest prosatanistyczna, te oskarzenia to Paniny kolejny absurd.
Dodam, ze ostatni koncert JP jaki mial sie odbyc w Polsce, zostal przelozony z uwagi na zalobe po smierci JP2
zas nazwa grupy nawiazuje do postaci z piosenki Boba Dylana
-
Sprecyzujmy może pojęcie "satanizm". Dla niektórych to jest wszystko, co w jakiś sposób epatuje jakkolwiek pojętą estetyką "śmierci, krwi, rogatego i bezeceństwa", dla innych to la-veyanizm, a dla jeszcze innych to dopiero "właściwy" satanizm teistyczny, który jest popularny bynajmniej nie na całej scenie metalowej, ale raczej w kręgu tzw. religijnego (ortodoxyjnego) black metalu (Watain, Deathspell Omega, Funeral Mist) - i jest swoistą formą gnostycyzmu, takiego lucyferycznego.
To już na pewno jest satanizm, ale nie twórzmy zamętu, bo wyjdzie nam, że buddyzm = satanizm, kult bożków greckich = satanizm, przeklinanie pod monopolowym = satanizm, Platforma Obywatelska = satanizm i tak dalej. Trochu precyzji.
Wokalista JP, Halford, jest chyba "gayem".
-
Wokalista JP, Halfrod, jest chyba "gayem".
pisalismy o tem na FF - Rob jest raczej homoseksualistą niż tym drugim
-
No tak, jak Mishima :-) a nie jak jakiś tam Biedroń :-)
-
Ale właśnie świętość niecukierkowa, to jest dla mnie odrzucenie takiej muzyki właśnie ;D
-
Metalowa piosenka satanistyczna.
http://www.youtube.com/watch?v=ImqZ5igIPno
-
Jedyny kawalek w wersji metalowej, jaki przypadl mi do gustu, to Lili Marleen w wykonaniu Atrocity.
Ale generalnie uwazam, ze metal jest o wiele mniej szkodliwy dla duszy niz rock. Jak se tak pomysle o moich doswiadczeniach sprzed odwyku od muzyki, to wychodzi mi na to, ze wszelkie zlo, glupstwa, grzechy etc. mialy swoje zrodlo w muzyce :/
-
wszelkie zlo, glupstwa, grzechy etc. mialy swoje zrodlo w muzyce :/
Lecz może to być wygodny sposób zrzucenia odpowiedzialności na coś-tam innego, niż własne wnętrze w postaci klarownej i czystej :-) Oczywiście zależy to też od tego, JAKA muzyka oraz KTO jej słucha, kim jest dana osoba.
Nie należy też POCHOPNIE doszukiwać się ścisłych zależności, korelacji.
-
Lecz może to być wygodny sposób zrzucenia odpowiedzialności na coś-tam innego, niż własne wnętrze w postaci klarownej i czystej :-)
Hm, specjalnie napisalam "zrodlo", a nie "wina". Kazda wina ma swoje zrodlo, cos, co wyzwala w czlowieku zle sklonnosci, na co jest szczegolnie podatny i czego powinien unikac. Jakas swoja "prywatna okazja do grzechu". Na mnie muzyka (okreslona rzecz jasna) dzialala jak wodka na czlowieka o zerowej odpornosci na alkohol.
Oczywiście zależy to też od tego, JAKA muzyka oraz KTO jej słucha, kim jest dana osoba.
Jasne. Pisalam o sobie i wlasnych doswiadczeniach.
Nie należy też POCHOPNIE doszukiwać się ścisłych zależności, korelacji.
Mysle, ze to nie pochopnosc wnioskow, to oczywista oczywistosc.
-
Panie np, prosze nie wyrywac z kontekstu slow Chrystusa. Bo zaraz wymyslimy, ze jak czlowiek sie nacpa i narozrabia, to narkotyki nie maja tu nic do rzeczy i moze je spokojnie zazywac, byle tylko serce mial czyste.
Kazdy z nas jest inaczej ukonstytuowany, sa ludzie o takiej konstrukcji psychicznej, ze powinni unikac czegos, co dla innych jest neutralna rozrywka.
Bez uleczeczenia przyczyny wewnętrznej, odcinanie się od bodźców zewnętrznych nie da rezultatu
Oczywista nieprawda w moim przypadku.
-
jako sługa św. Piotra walczę z herezją manicheizmu zakorzenioną w mentalności Chrześcijan, oraz z panoszącymi się protestanckimi, zniewieścialymi przesądami, które ociemniają umysły katolikom z niektórych środowisk.
W tej walce pańskim sojusznikiem są tfurcy spod znaku Dimmu Borgir?
Czy Pan w ogóle zna tekst piosenki, którą wkleił w tym wątku? Może nie jest tak bluźnierczy jak słowa niektórych* ich kawałków, ale jest bez wątpienia obrazoburczy.
* mam na myśli szczególnie: Antikrist, God's Damnation, When the Christian Lost His Life, When the Souls Are Brought to Hell, Tormentor of Christian Souls, Spellbound by the devil, Maelstrom Mephisto, Sinister Awakening, Masses for the new Messiah.
Czytelników, którzy nie mieli styczności z grupą black metalową polecaną przez pana NP na katolickim forum dyskusyjnym, informuję że DB to otwarcie satanistyczny i antychrześcijański zespół, który niestety wypełzł z subkulturowego getta i sprzedaje całkiem pokaźne ilości płyt. Płyt zatytułowanych np. w taki sposób: "Devil's Path", "In Sorte Diaboli", "The Invaluable Darkness". Płyt, które reklamowane są sloganami typu "The Sons of Satan gather for attack" - przypominam, że chodzi o norweską grupę czyli pochodzącą z kraju w którym płonęły kościoły właśnie za sprawą black metalowców. Na koniec jako oczywiście nic nie znaczącą ciekawostkę podam, że owa grupa wydała kiedyś swój album na płycie kompaktowej w kształcie pentagramu - pewnie z szacunku do ran Naszego Pana Jezusa Chrystusa :-\
-
Ale powinien zacząć się doszukiwać przyczyny, dla której jego psychika posiada ów "słaby punkt"
Co Pan tu jakies psychoanalizy proponuje :DDD
Slyszal Pan o alergiach? Stwierdza sie, ze Kowalski jest uczulony na poziomki i Kowalski odstawia poziomki. Tyle. Jak sie komus nudzi, to moze szukac przyczyn dlaczego jest na nie uczulony, ale nie jest to koniecznie potrzebne.
-
Czyli jednak proponuje Pan psychoanalize. Ech. A Chrystus mowil cos o tym by dochodzic dlaczego czyjas reka czy oko sa przyczyna jego grzechu, czy po prostu sugerowal, ze lepiej ich nie uzywac jesli do grzechu prowadza?
-
Dla mnie black metal to czysty KRR, haha!
Apropo Wagnerowsko- Dworzakowskich insrumentacji:
(ciach linka --Moderacja)
Uwaga, mocna treść \m/_ (tylko dla tych, co już przyjmują pokarm stały duchowości, a nie piją mleko...)
Wielokrotnie zachwalał Pan na tym forum Drogę Neokatechumenalną, więc domyślam się, że to jest ten polecany przez Pana pokarm stały duchowości.
Może Pan sobie pogratulować: jest Pan 100% neonem. Żarówy (określenie używane przez pana Piekłośpiewa) nawet nie wiadomo jak się starając, nie są w stanie ukryć poczucia swojej wyższości względem tych którzy nie robią Drogi oraz pogardy dla katolików "niedzielno-kościółkowych".
Aby postawić przysłowiową kropkę nad "i", krótka lekcja poglądowa czym karmi siebie wyżej zacytowany dyskutant.
(ostrzegam, aby pod żadnym pozorem nie przeglądać zawartości niżej podanych linków w obecności dzieci)
http://www.tartareandesire.com/bands/images/dimmuborgir1.jpg
http://www.spacebrain.no/bilder/galleri/Nyereennytt/Stianbooklet.JPG
http://fc00.deviantart.net/fs46/f/2009/175/b/8/Dimmu_Borgir_hells_gate_by_DragonLady1.jpg
http://fc00.deviantart.net/fs32/f/2008/201/8/3/Dimmu_Borgir_at_TUSKA_2008___I_by_middeneaht.jpg
http://www.metalrecordsonline.com/metallps/dimmuborgir6.jpg
-
Popieram Pana Eligiusza.wreszcie mocne słowa prawdy.:)
-
>>http://fc00.deviantart.net/fs32/f/2008/201/8/3/Dimmu_Borgir_at_TUSKA_2008___I_by_middeneaht.jpg
Dimmu Borgir u Tuska niechybnie!
!!! przekaze podprogowe :-)
a serio to oczywiście pajace i dość szkodliwi, zresztą głupia muzyka. ja teraz słucham po raz kolejny Parzival... niech no ktoś wreszcie zorganizuje dystrybucję ich płyt w Polsce, to kupię oryginały (nie mylić oczywiście z niemiecką kapelą prog-rockową bodajże, o tej samej nazwie).
-
Tuska to największy festiwal metalowy w Skandynawii. Fanem BM nie jestem, ale nie nazwałbym muzyki Dymnego Burgera głupią. Jest to muzyka technicznie stojąca na dosyć wysokim poziomie, momentami niebanalna kompozycyjnie. Poza tym członków tej grupy cechuje pełen profesjonalizm. Faceci traktują zespół jak pracę, poświęcają mu praktycznie codziennie po 8 godzin i niestety odnieśli komercyjny sukces.
Przyjemniaczki koncertowo:
http://farm2.static.flickr.com/1123/530128769_a7b67a9d79_o.jpg
http://farm2.static.flickr.com/1152/530128419_931db7dbf7_o.jpg
Owszem tekst piosenki do której podałem linka znam i wielu kwestiach wyraża on moje poglądy (np. "Ucertainty and guilt will no longer endorse our fate...).Tekst "spellboud by the devil" też znam i jak dla mnie nie ma w nim nic obrazoburczego, wręcz jest doskonalym studium ludzkiej duchowej kondycji. Co do tekstów antychrześcijańskich- są to postawy dla mnie zrozumiałe z punktu widzenia ludzi, którzy zetknęli się w życiu z "Chrześcijaństwem" jako ideologią bezwolnej akceptacji ludzkiej słabości i miernoty, czasami afektywnej opresji, a więc czymś, co w sposób przewrotny udaje Chrześcijaństwo, ale tak naprawdę nie ma z nim nic wspólnego. Kościół jest dziś słaby i skryzysowany, wszędzie panoszy się manicheizm, modernistyczny moralny relatywizm oraz protestanckie zniewieścienie. Więc jeśli ktoś z zewnątrz zauważa to i mówi prawdę, to ja go rozumniem. A mówię też to, bo ostatnimi czasy mam dosyć mam dosyć dobre doświadczenia ewangelizacji ludzi z tego typu środowisk, którzy często bardzo szybko pojmują logikę radykalizmu ewangelicznego.
Bunt satanistyczny jest także sprzeciwem wobec zapominaniu o istnieniu szatana, jego konkretnej natury, przejawiającej sie w takich a nie innych działaniach. Tylko człowiek, który potrafi przełamać swój lęk, spojrzeć demonowi w twarz i poznać schematy jego działania (czyli sposoby, jakimi próbuje on zniewolić człowieka i doprowadzić do grzechu) jest w stanie z nim walczyć-tak jak wszyscy wielcy pustelnicy, mistycy i doktorowie Kościoła. Albo niemiejętność spojrzenia w oczy nagiej prawdzie o swoim grzechu- która nie wygląda ładnie i cukierkowo i która to niumiejętność jest pierwszą przeszkodą w nawróceniu. I także nieumiejętność odkrycia i nazwania po imieniu działań, jakie demon dokonuje w naszym życiu. Warto wspomnieć, że bunt szatana polegał na tym, że nie chciał on służyć człowiekowi jako obrazowi i podobieństwu Boga. W rzeczywistości człowiek więc ma do wyboru- albo nie będzie się lękał demona i będzie nad nim panował (czyli panował nad swoim grzechem), albo demon w ukryciu będzie panował nad człowiekiem, nieświadomym ukrytej "czarnej roboty" jaką on wykonuje- bo zło kryje się zawsze pod pozorem dobra i nigdy nie okazuje się wprost (nazwane po imieniu traci swą moc- tak podczas egzorcyzmu, pierwszym krokiem do wypędzenia demona jest pytanie o jego imię, czyli zdemaskowanie jego prawdziwej tożsamości, która została mu nadana przez Boga)
Proszę powiedzieć teraz szczerze i bez wygłupów. Pan naprawdę na poważnie wpisuje się w tym temacie czy to z Pana strony tylko taka gówniarsko-siarczana prowokacja intelektualna?
-
Ale generalnie uwazam, ze metal jest o wiele mniej szkodliwy dla duszy niz rock. Jak se tak pomysle o moich doswiadczeniach sprzed odwyku od muzyki, to wychodzi mi na to, ze wszelkie zlo, glupstwa, grzechy etc. mialy swoje zrodlo w muzyce :/
Uważam, że rozróżnianie na metal, rock i dalsze podgatunki wiele tu nie wniesie.
Jestem przekonany, że każdy tradycyjny ksiądz potwierdzi, że diabeł posługuje się muzyką metalową i również rockową. Ileż to grzechów jest z nią związanych, a te piosenki powstają często pod wpływem grzechów.
I może jeszcze wypowiedź, osoby, która dla wielu polskich zwolenników metalu jest pewnie autorytetem: Marek Piekarczyk wiele lat temu na Rockowisku w Łodzi powiedział, że nadal będą grać tę "chamską muzykę". Zostało to utrwalone i wydane na kasecie.
A jak to jest za dalekimi źródłami tej muzyki, przecież jeśli afrykańskie - to demoniczne.
-
Katolik powinien odrzucać wszystko, co ma choćby znamiona złego! ;D
Tak więc Ironie Maidenie na śmietnik- niech "dziewczęta" i chłopcy o wątłym licu po tobie płaczą!
-
co ma choćby znamiona złego!
Ale też "wszystko badać, a co dobre - zachowywać". Przy czym pojedynczy utwór, wiersz, albo np. rozdział xiążki może być właśnie dobry, nawet jeśli inne rozdziały, utwory, wiersze danego twórcy (choćby wszystkie poza tym jednym) są lewe. Należy być sprawiedliwym.
Obrazowo: jeśli przyrównać jakiś nurt artystyczny, filozoficzny, czy ideologiczny do takiego czarno-białego mixu:
(http://fineartamerica.com/images-medium/black-white-abastract-linda-arthurs.jpg)
to warto czasem wysupłać "białe" z tego, a nie pochopnie wywalać wszystko.
Owszem, szczypta, a nawet masa Prawdy nie czyni czegoś Prawdą, jeśli jest w tym Fałsz, ale można przecież te elementy Prawdy wyextraktować.
To uwagi ogólne, Iron Maiden znam słabo, za rockiem nie przepadam, poza paroma grupami, paroma utworami, niektórymi sytuacjami.
-
Owszem tekst piosenki do której podałem linka znam i wielu kwestiach wyraża on moje poglądy (np. "Ucertainty and guilt will no longer endorse our fate...).
Szkoda, że zacytował Pan tylko początek zwrotki. Dalej brzmi ona: "There will be no remorse, we kill to kill again / killing all". Gdyby ktoś chciał w całości przeczytać tekst piosenki, która <<w wielu kwestiach wyraża poglądy>> pana NP to proszę bardzo: http://www.metal-archives.com/viewlyrics.php?id=179379
Tekst "spellboud by the devil" też znam i jak dla mnie nie ma w nim nic obrazoburczego, wręcz jest doskonalym studium ludzkiej duchowej kondycji.
Mam rozumieć, że Pan podobnie jak podmiot lityczny tego utworu jest zafascynowany diabłem? http://www.metal-archives.com/viewlyrics.php?id=3899 Nie chciałbym przesadzać, ale symptomatyczne że poczynił Pan to wyznanie o godzinie 3 w nocy.
Co do tekstów antychrześcijańskich- są to postawy dla mnie zrozumiałe z punktu widzenia ludzi, którzy zetknęli się w życiu z "Chrześcijaństwem" jako ideologią bezwolnej akceptacji ludzkiej słabości i miernoty, czasami afektywnej opresji, a więc czymś, co w sposób przewrotny udaje Chrześcijaństwo, ale tak naprawdę nie ma z nim nic wspólnego. Kościół jest dziś słaby i skryzysowany, wszędzie panoszy się manicheizm, modernistyczny moralny relatywizm oraz protestanckie zniewieścienie. Więc jeśli ktoś z zewnątrz zauważa to i mówi prawdę, to ja go rozumniem.
http://www.metal-archives.com/viewlyrics.php?id=1036283
http://www.metal-archives.com/viewlyrics.php?id=519087
http://www.metal-archives.com/viewlyrics.php?id=3127
http://www.metal-archives.com/viewlyrics.php?id=3903
Autentycznie przeraża mnie to co Pan mówi.
A mówię też to, bo ostatnimi czasy mam dosyć mam dosyć dobre doświadczenia ewangelizacji ludzi z tego typu środowisk, którzy często bardzo szybko pojmują logikę radykalizmu ewangelicznego.
Śmiem twierdzić, że jest dokładnie odwrotnie. Żaden chrześcijanin o zdrowych zmysłach, żaden normalny człowiek nie słucha oraz nie promuje publicznie (na dodatek wśród katolików!) diabelskich wyziewów. Członkowie DB plują na Pana i najchętniej oddaliby mocz na wszystko co święte w religii, w której próbowali wychować Pana pańscy rodzice, a Pan jeszcze broni tych sług Szatana.
Tylko człowiek, który potrafi przełamać swój lęk, spojrzeć demonowi w twarz i poznać schematy jego działania (czyli sposoby, jakimi próbuje on zniewolić człowieka i doprowadzić do grzechu) jest w stanie z nim walczyć-tak jak wszyscy wielcy pustelnicy, mistycy i doktorowie Kościoła.
Życzę Panu jak najlepiej, ale znam takiego jednego "chrześcijanina ekstremalnego", który lubi porównywać się do świętych eremitów czy nawet samego Pana Naszego Jezusa Chrystusa, ale niestety za pozą postulatora rygoryzmu moralnego i radykalnego katolicyzmu, kryje się biedny, słaby i niedający sobie rady z codziennością grzesznik. Na koniec zacytuję Panu aforyzm przypisywany jednemu z najwybitniejszych polskich filozofów: <<Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie.>>
-
Christrus Rex
Ja mam do państwa pytanie: tych którzy bronią Black Sabbath,Iron Maiden,Kat itp takiej lżejszej w słuchaniu szmiry, którą osobiście odradzam, bo słuchanie to strata czasu a ponadto gdzie tu Chwała Boża, wzrastanie w cnotach, sprawa zbawiania, itd ! ! !
Czy uważacie państwo że święci XIX i XX wieku i wcześniejszych wieków tacy jak św. Alfons de Liguori, św. Franciszek Salezy, św. o. Pio św. Jan Vianney, św. Teresa, św. Pius X,
św. Teresa od Dzieciątka Jezus, św. Józef Sebastian Pelczar itd
Z PEWNOŚCIĄ polecili by słuchać tych wykonawców i pochwalili by ich słuchanie, nie mieli by nic przeciwko ???
-
http://www.aukcjoner.pl/gallery-demo/1845791.html
http://www.aukcjoner.pl/gallery-demo/1845805.html
widzę, że zacytował Pan klasyka ze słynnym "Tedem Mogendem" http://www.aukcjoner.pl/gallery/001845791-.html#I1 Przecież cytowanie tej "pracy" to kompromitacja, tam bzdura siedzi na bzdurze. Podejrzewam ze autor tego "opracowania" jest satanistą, ktory mial na celu skompromitowanie krytycznej analizy popkultury. Bowiem jest ona problemem, ale kazdy kto przeczyta dzielo tego kretyna bedzie sceptyczny wzgledem jakiejkolwiek krytyki
Christus Rex
Dziękuje panu za słowa że się skompromitowałem
Z całym szacunkiem dla pańskiej osoby
Ja mam dla pana taką radę na pewno nie uszczypliwą czy złośliwą aby pan nie używał słów kretyn itp bo jak przypominają mi się piękne słowa z kazania z KAŻDEGO SŁOWA będziecie sądzeni czy to co wypowiadaliście było wypowiedziane w intencji dla Chwały Bożej czy dla próżności czy z pogardy dla innych.
-
Cóż, popieram raz jeszcze Pana Eligiusza i Pana LUK ;) Chyba nic mądrzejszego nie jestem w tej chwili w stanie napisać ;)
-
Ja bardzo lubię Kaczmarskiego.
Nie nauczono mnie paciorka,
Nigdy nie byłem u spowiedzi,
Więc od czupryny do rozporka
Niejeden diabeł we mnie siedzi.
Prócz tych, co dbają o natchnienie
Samopoczucie i rozkosze,
Szczególnie tego sobie cenię,
Którego w kręgosłupie noszę.
Tak mi usztywnił karku kręgi
Że mimo groźby i namowy -
Ani kazanie, ani pręgierz
Nie zdoła mi pochylić głowy.
(...)
Jeżeli hardzi Stwórcę brzydzą -
Niech mi odmówi odkupienia.
Choć chyba mnie zrozumie, widząc,
Że też samotnie trwa w przestrzeniach.
Proszę Pana Luka o opinię czy teksty Kaczmarskiego zawierają treści satanistyczne.
Christus Rex
Proszę zacytować całość a nie wyrywki (albo lepiej nie) , no i co panu dają takie teksty bo pisze pan, że bardzo lubi tego autora ???
Teks jest próżny i ma podteksty więc komu służy i o czym mówi, najlepiej podobne teksty promować wśród dzieci i młodzieży to na pewno będzie dla nich korzystne w rozwoju życia duchowego ???(...) Proszę sobie samemu odpowiedzieć ja takich tekstów nie czytam
i nie popieram
-
Na koniec zacytuję Panu aforyzm przypisywany jednemu z najwybitniejszych polskich filozofów: <<Ten, który z demonami walczy, winien uważać, by samemu nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań ona również patrzy na ciebie.>>
To chyba Nietzsche (bodajże w "Poza dobrem i złem" te słowa napisał). Słyszałem że miał polskie korzenie, owszem, ale czy był aż tak wybitnym filozofem?
Niemniej też nie rozumiem jak katolik może identyfikować się z tekstami zespołów typu Dimmu Borgir, i twierdzić że wyrażają one jakieś jego poglądy...
-
Ale też "wszystko badać, a co dobre - zachowywać". Przy czym pojedynczy utwór, wiersz, albo np. rozdział xiążki może być właśnie dobry, nawet jeśli inne rozdziały, utwory, wiersze danego twórcy (choćby wszystkie poza tym jednym) są lewe. Należy być sprawiedliwym.
Czyli pornos też lepiej zobaczyć cały zanim się oceni!
A gazetkę pederastów lub Wyborczą- czytać czy nie czytać?
Coś tak mi się wydaje, że ci "badający" źle kończą?!
Albo niech bada Magisterium!
-
Teoria- najpierw muszę zobaczyć, dotknąć, doświadczyć jest bez sensu... proponuję zacząć ją stosować odnośnie muchomora sromotnikowego... Tu tekst tematycznie pasujący ;) http://fronda.pl/news/czytaj/brytyjczycy_beda_mowic_wierze_w_ciezki_metalowy_kosciol
-
Obserwuję ten wątek od jakiegoś czasu i jako "stary metalowiec" pozwolę sobie wrzucić swoje 3 grosze. W jakiś sposób wychowałem się na muzyce metalowej (dawne czasy - poczatek lat 80-tych), moje pierwsze dokonania muzyczne też szły w tym kierunku,ale później odkryłem jazz, muzykę poważną i inne. Cóż ja mogę powiedzieć o kapelach typu Dimmu Borgir, Kat, czy chociażby Behemoth, tudzież wszelkiej masci zespoły grające tzw. black metal. Poznając muzykę dochodzi się do wniosku, ze większość kapel grających black metal to takie DISCO POLO tylko w ostrzejszym wydaniu. Muzyka jest strasznie prymitywna, stare wytarte harmonie... nic odkrywczego. Nie jestem muzykiem - profesjonalistą jak Pan np, ale po trzech jabolach siedząc
za przeproszeniem na klozecie taką blackmetalową płytę mógłbym skomponować w ciągu godziny. Potem odpowiednia obróbka, muzycy i można sprzedawać. Ale zapomniałem o najważniejszym!! Tekst. To jest podstawa tego typu produkcji. Niestety tego napisać nie potrafię. Wszystkie kapele black metalowe maja teksty, przeciwne Panu Bogu, bez względu w jak zawoalowany sposób są one podane. I dlatego dziwią mnie wypowiedzi pana np, a także jego zachwyt nad w/w. Ale spieszę wytłumaczyć tym co nie wiedzą. Pan np. i inni tego pokroju (bez obrazy) mają niestety zaimprintowane w głowie stare rzeczy (rozmawiałem kiedyś o tym ze znanym gitarzystą, który przeszedł tę samą drogę co pan np, a własciwie przebywa ją nadal ;D ) dla nich jest ważna muza, a potem przekaz. Wazniejsze jest to, ze ten czy tamten zagrał taki tapping i taka pionówkę, tudzież była taka harmonia, czy dysonans, niż to co taki koleżka śpiewa. Najciekawsze w tym wszystkim jest to, ze istnieje wiele bandów, które grają ostrą muzę lecz teksty są albo o problemach tego swiata np. Megadeth, czy Heaven Shall Burn tudzież kapele z nurtu muzyki chrześcijańskiej np. War of Ages. Jest nawet paru takich „diabolistów”, którzy się nawrócili i odżegnują się od tego gówna, które wcześniej robili. Ale to nie zachwyca. Musi być ostro i diabolicznie inaczej nie będzie się na topie i nie zdobędzie się fanów (a co za tym idzie nie będzie mamony) Jak widze pentagram na okładce płyty to rzygać mi się chce. Ok, ktoś może powiedzieć że ja też coś takiego nosiłem, ale to było dawno temu i Bogu dzięki mam to za sobą. Ale zło zawsze kreciło ludzi i cała ta ferajna z klimatu black metalu na tym robi szmal, vide dokonania Adasia Darskiego.
Generalnie jest to temat-rzeka. Można debatować całe życie i do niczego się nie dojdzie. Pewne rzeczy, których się słucha prędzej, czy później i tak trafią do głowy, a wtedy może być za późno :(
-
Zgadzam się. Co więcej- porównanie muzyki metalowej do KRR, według mnie graniczy z bluźnierstwem...
-
dawno ją przekroczyło!
-
"Brzemienny jest udręką i rodzi podstęp"(słowa któregoś w psalmów).
Napisał Pan sobie, że Pismo interpretuje Kościół, a tu już druga Pana interpretacja.
Dlaczego?
***
To zastanawiające, jeśli "tradycjonalista" chce tradycji w kościele, nie może znieść moderny i postmoderny, a w domu króluje u niego rock czy metal, które są wytworem zmodernizowanej, antytradycyjnej kultury. Raczej nie widzę w tym obłudy, widzę nałóg, który zaciera obraz rzeczywistości. A te gatunki muzyki bardzo szybko uzależniają. Jeszcze raz apeluję: proszę spróbować nie słuchać tego przez rok.
-
Myśląc w ten sposób można dojść do wniosku , że używanie elektrycznej maszynki do golenia to przejaw tendencji modernistycznej :)
A tak na poważnie. Muzyka to przede wszystkim abstrakcja dźwięków , za którą niejednokrotnie stoi jakiś przekaz werbalny. Zgadzam się , że nalezy roztropnie ocenić jakie treści zawarte są w tekstach piosenek. Natomiast odrzucanie z góry jakiejś formy sztuki tylko dlatego , że wydaje nam się sprzeczna z jakimiś założeniami ideowymi - jest błędem. Język muzyczny dawnych epok może być szokujący dla osoby której wrażliwość została ukształtowana w oparciu o system dur-moll ( czyli dla większości z nas ). Łatwo wyobrazić sobie np. tradycjonalistę który pierwszy raz usłyszał śpiew liturgiczny katolickich kościłów wschodnich i uznał że ma do czynienia z tradycją muzułmańską lub dalekowschodnią. I automatycznie stawia diagnozę , ze ma do czynienia z czymś obcym kulturowo. Absurd !!!
-
Nie porównujmy metalu do śpiewu liturgicznego, bo to naprawdę jest chore i nie na miejscu. Cóż... dziwić się potem RockMesse, jeśli niektórzy traktują metal jak KRR? O tempora, o mores! ;D
-
To zastanawiające, jeśli "tradycjonalista" chce tradycji w kościele, nie może znieść moderny i postmoderny, a w domu króluje u niego rock czy metal, które są wytworem zmodernizowanej, antytradycyjnej kultury. Raczej nie widzę w tym obłudy, widzę nałóg, który zaciera obraz rzeczywistości. A te gatunki muzyki bardzo szybko uzależniają. Jeszcze raz apeluję: proszę spróbować nie słuchać tego przez rok.
"Gdy komponujemy muzykę nie myślimy o niej w kategoriach "industrialu", "dark folku" czy czegokolwiek. To, co jest istotne to Duch i muzyka. Brytyjski kompozytor John Tavener powiedział: "Muzyka jest płynną metafizyką". Na tym jesteśmy skoncentrowani, nie na modach, ruchach, scenach..." (Thierry Jolif, prawosławny pisarz-religioznawca i muzyk grupy Lonsai Maikov)
z wywiadu z Gregorio Bardinim, katolikiem, muzykiem (muzyka dawna, folk, postindustrial), muzykologiem:
"Konserwatyści uważają, że Tradycja jest Bogiem. To błąd tej mentalności. Naturalnie nie próbuję używać sakralnego postindustrialu do medytacji, modlitw czy Świętego Obrządku! Preferuję starą łacińską muzykę sakralną, to oczywiste! Podejście do archeofuturyzmu jako sztuki jest dla mnie bardziej interesujące."
Luigi Russolo - Sztuka Hałasu:
"Na początku sztuka muzyki odnalazła czystość, klarowność i słodycz dźwięku. Następnie różne dźwięki zaczęły się jednoczyć, pieszcząc uszy grzeczną harmonią. Dzisiejsza muzyka [a był to pocz. wieku XX! - przyp. ATW], stając się bardziej złożoną, dąży do połączenia najbardziej dysonansowych, dziwnych i ostrych dźwięków. Na tej drodze jesteśmy coraz bliżej dźwięku-hałasu.
Ta muzyczna ewolucja jest równoległa do ilościowego przyrostu maszyn, które towarzyszą człowiekowi w każdej dziedzinie życia. Wzmagając nie tylko rumor w wielkich miastach, ale i na wsi, która wczoraj była jeszcze cicha, a dzisiaj – dzięki maszynom – przepełniona jest różnorodnością i rywalizacją hałasów tak bardzo, że pojedynczy dźwięk przestaje być dostrzegalny w swojej znikomości i monotonii.
Aby poruszyć i egzaltować naszą wrażliwość muzyka rozwinęła się w kierunku najbardziej złożonej polifonii i maksymalnej różnorodności, poszukując skomplikowanych wariantów akordów, mgliście przybliżając nas do muzycznego hałasu. Ta ewolucja nie była wcześniej możliwa. Ucho człowieka żyjącego w osiemnastym wieku nie byłoby w stanie wytrzymać dysonansowej intensywności dźwięków produkowanych przez nasze orkiestry (w których ilość muzyków potroiła się od tego czasu). Z drugiej strony, dla nas brzmią one przyjemnie, od kiedy nasz słuch został „wyedukowany” przez nowoczesne życie, pełne różnorodnych hałasów. Ale nasze uszy są tym zaledwie usatysfakcjonowane i domagają się obfitości akustycznych emocji.
(...)
My, Futuryści, głęboko pokochaliśmy i zasmakowaliśmy w muzyce wielkich mistrzów. Przez wiele lat Beethoven i Wagner wstrząsali naszymi sercami i umysłami. Teraz jesteśmy nimi nasyceni i znajdujemy daleko większą przyjemność w konceptualnym mieszaniu dźwięków tramwajów, odpalanych silników, wozów i rozkrzyczanych tłumów, aniżeli ponownym słuchaniu – dla przykładu – „Eroiki” czy „Pastorału”.
(...)
Ktoś może zaoponować: hałas jest wyłącznie głośny i nieprzyjemny dla uszu. Myślę, że wyliczanie wszystkich powabnych i delikatnych hałasów, wywołujących miłe doznania, jest bezpodstawne.
Aby przekonać się do zdumiewającej różnorodności hałasów wystarczy pomyśleć o grzmocie burzy, gwiździe wiatru, szumie wodospadu, szeleście kartek, tętencie końskich kopyt, niejednostajnym turkocie wozu jadącego po bruku, o szczodrym, uroczystym szepcie nocnego miasta, o wszystkich dźwiękach wydawanych przez dzikie i domowe zwierzęta oraz o tych wszystkich, które mogą wydać ludzkie usta bez potrzeby mówienia czy śpiewania.
Wkroczmy w nowoczesność z uszami bardziej czujnymi niż oczy, a znajdziemy zadowolenie w rozróżnianiu dźwięku wirującej wody, powietrza lub gazu w metalowych rurach, szmerów hałasu wydychanych i pulsujących z bezsporną zwierzęcością, drżenia zaworów, cyklicznych ruchów tłoków, łoskotu tramwaju jadącego po szynach, wycia mechanicznych pił, trzaskających biczy, łopotania zasłon i flag."
-
Ad. Cabbage :
W sensie oragnizacji materiału dźwiękowego jak najbardziej można porównywać . Muzyka to również nauka o relacjach zachodzących między dźwiękami - tak jak matematyka mówi o relacjach pomiędzy liczbami. Słuchając niektórych utworów zespołu Slayer podziwiam np. złożone struktury rytmiczne , nagłe zmiany tempa etc. Zupełnie natomiast nie interesują mnie teksty , kiczowate okładki płyt czy głupoty które opowiadają muzycy w wywiadach ( choć jestem świadomy , ze teksty na kilku ostatnich płytach tego zespołu to stek bluźnierstw i tych płyt - muzycznie znakomitych staram się nie słuchać ) . Jeśli chodzi o rodzaj energii którą ta muzyka we mnie wyzwala - jest to coś podobnego jak przy słuchaniu free jazzowych improwizacji Ornette Colemana czy dzieł sonorysty Ianisa Xenakisa. Muzyka to przede wszystkim struktury dźwiękowe , a dopiero potem przekaz słowny . Nawet w muzyce barokowej tak pozornie związanej ze słowem to widać : posłuchajcie niektórych arii z kantat Bacha . Do tych samych melodii dorabiany jest raz tekst religilny czy liturgiczny ( kantaty kościelne ) raz całkowicie świecki ( kanaty świeckie napisane na okazje uroczystości miejskich czy dworskich ).
-
He, człek prosty i niebywały mógłby pomyśleć, że np. śfjecka et śfjatowa "Carmina Burana" Orffa to jakieś dzieło religijne, bo tak "pięknie i staro" brzmi :-) ...a "20 spojrzeń na Dzieciątko Jezus" Messiaena (i masa innych jego kompozycji) to, gdyby takiemu chłopkowi tytułów nie podać, jakieś obłędne walenie w fortepian, rzępolenie bez żadnej łatwo-chwytliwej melodyji, same dysonanse, dziwactwa, gdzież w tym niebiańskie piękno... :-)
-
To samo można powiedzieć o architekturze modernistycznej i postmodernistycznej, by zakończyć: nowoczesne kościoły są wspaniałe.
-
Myśląc w ten sposób można dojść do wniosku , że używanie elektrycznej maszynki do golenia to przejaw tendencji modernistycznej :)
A tak na poważnie. Muzyka to przede wszystkim abstrakcja dźwięków , za którą niejednokrotnie stoi jakiś przekaz werbalny. Zgadzam się , że nalezy roztropnie ocenić jakie treści zawarte są w tekstach piosenek. Natomiast odrzucanie z góry jakiejś formy sztuki tylko dlatego , że wydaje nam się sprzeczna z jakimiś założeniami ideowymi - jest błędem. Język muzyczny dawnych epok może być szokujący dla osoby której wrażliwość została ukształtowana w oparciu o system dur-moll ( czyli dla większości z nas ). Łatwo wyobrazić sobie np. tradycjonalistę który pierwszy raz usłyszał śpiew liturgiczny katolickich kościłów wschodnich i uznał że ma do czynienia z tradycją muzułmańską lub dalekowschodnią. I automatycznie stawia diagnozę , ze ma do czynienia z czymś obcym kulturowo. Absurd !!!
Christrus Rex
Z jakimiś założeniami ideowymi PROSZĘ PANI/PANA gdzie tu JEST CHWAŁA BOŻA, to nie tylko jest sprzeczne, mówi Pismo św.:" Cokolwiek czynicie czy jecie czy pijecie na CHWAŁĘ BOŻĄ CZYŃCIE" , proszę mi wykazać że ta muzyka jest dobra przyjemna i z pewnością święci by ja polecali jak NIC, próżność to podstawa tej muzyki, uważa pan/pani że słuchanie takiej muzyki rozwija życie duchowe raduje Aniołów, jest przyjemne dla Pana Boga !?!?!?
PYTAM SIĘ POWTÓRNIE :
Ja mam do państwa pytanie: tych którzy bronią Black Sabbath,Iron Maiden,Kat itp takiej lżejszej w słuchaniu szmiry, którą osobiście odradzam, bo słuchanie to strata czasu a ponadto gdzie tu Chwała Boża, wzrastanie w cnotach, sprawa zbawiania, itd ! ! !
Czy uważacie państwo że święci XIX i XX wieku i wcześniejszych wieków tacy jak św. Alfons de Liguori, św. Franciszek Salezy, św. o. Pio św. Jan Vianney, św. Teresa, św. Pius X,
św. Teresa od Dzieciątka Jezus, św. Józef Sebastian Pelczar itd
Z PEWNOŚCIĄ polecili by słuchać tych wykonawców i pochwalili by ich słuchanie, nie mieli by nic przeciwko Co?
np:
ją uważam odwrotnie- to właśnie muzyka rockowa i metalową pozwala wyrażać naturalne instynkty i emocje, które tłumione wewnątrz i niewyrażone, po czasie się kumulują i wychodzą z człowieka w sposób patologiczny i niekontrolowany (najczęściej w formie wyżywania się na kimś bez przyczyny, albo jakiegoś grzechu ciężkiego).
Proszę pana jakie emocje instynkty, które tłumione są potem niekontrolowane ?!?!?, bo nie słuchamy metalu teza absurdalna, to metal leczy naturę i zastępuje umartwienia i ducha pokuty katolickiej, to pan sobie w kolanko strzelił to co pan powie jak święci tłumili instynkty namiętności i właśnie emocje natury ludzkiej pan podważa naukę świętych, gdzie umartwienie zmysłów instynktów i złych emocji to podstawa życia wewnętrznego, a czynili to święci z pomocą łaski Bożej, dalej sugeruje pan że nie należy tłumic i walczyć z namiętnościami przez tłumienie ich czyli umartwienie i pokutę tylko przez metal to pan głosi naukę nie katolicka tylko co najwyżej już błędną i to bardzo
Dalej sugeruje pan że tłumienie czyli pokuta i umartwienie tak wewnętrzne i zewnętrzne prowadzą do patologi i niekontrolowanych zachowań, czyli podważa pan naukę kościoł ao umartwieniu i pokucie
-
Brawaryzmem trąci Pana wypowiedź. Dla harmonijnego rozwoju psychofizycznego potrzebne jest coś takiego jak rozrywka. Sztuka to bardzo szlachentna forma rozrywki. Wymienieni przez Pana mistrzowie z pewnością odpoczywali . Rolę muzyki rockowej w ich czasach pełniły rozmaite jarmarczne formy sztuki. Rock to po prostu muzyka ludowa globalnej wioski ( a właściwie pewnego etapu rozwoju globalnej wioski który już dawno minął ). To że idea globalizacji jest dla katolika nie do przyjęcia , nie oznacza że wszystkie przejawy sztuki związane z tą ideą należy odrzucać. Poza tym proszę dokładnie przeczytać co napisałem a nie wyrywać z kontekstu - poprzez wyboldowanie jednego zdania - i na jego podstawie wyciagać wnioski .
-
A nie ma to innej rozrywki? Jazda na rowerze, na nartach, gra w piłkę? Czytanie książek? Malarstwo? Muzyka- ale nie sprzeczna z wartościami chrześcijańskimi? ;) Chodzenie po górach?
-
Brawaryzmem trąci Pana wypowiedź.
Raczej... chaotyzmem :-) Chaotyzmem formy (gramatyka, interpunkcja). Czy to nie występek przeciw Właściwemu Porządkowi Rzeczy?
Chodzenie po górach?
Paręnaście miesięcy temu jeden taki, co chodził po górach (Himalajach chyba) i zginął, był przez wiele dni rugany pośmiertnie przez sporą grupę forumowiczów (a zwł. forumowiczek) Frondy, a to że niby jak on mógł tak życiem szastać, że to ryzyko zbędne, że po co to komu, że rodzinę lekceważył, że do kościoła nie chodził w niedzielę podczas wypraw (bo odludzie) i czy to się godzi - i tak dalej...
-
Ad. Cabbage :
Ale np. taniec , lub przytulanie własnej żony pod jemiołą to już nie ? :) Niepraważ ?
-
A nie ma to innej rozrywki?
Rozrywki?
Panie, BM to wojna :-)
(http://aggressivemusic.blogsome.com/wp-admin/images/01_black_metal_ist_krieg.jpg)
-
Panie Rzeko:
Musi Pan zrozumieć, że styl nie jest czymś neutralnym. Jeśli styl wyraża hierarchię (której stwórcą jest Bóg) to jest dobry. Te piosenki których Pan broni są antyhierarchiczne - to z założenia jest zgrzyt estetyczny. Słuchanie tego nie rozjaśnia umysłu - nie prowadzi do Boga. Powoduje roztargnienia, czasami nawet prowadzi do rozpaczy. Często jest fałszywym lekarstwem na smutki - właśnie podanym przez diabła jak wódka czy narkotyki ("mój narkotyku, który mnie kiedyś zjesz" właśnie o takiej muzyce kiedyś śpiewał Panasewicz). Proszę nie wytykać Panu LUK, że wyciąga coś z kontekstu. Wypowiedzi obrońców tej muzyki są tak chaotyczne, że trudno z nimi polemizować. Nie są też Państwo w stanie obalić żadnego z postawionych zarzutów. Powtarzają Państwo tylko swoje, jak (za przeproszeniem) sekciarze, albo ludzie, którzy popadli w nałóg i nie są w stanie sami przed sobą do tego się przyznać.
Oczywiście nie może być mowy o autentycznym wzroście duchowym jeśli się słucha (nałogowo) takiej muzyki. Droga do wzrostu prowadzi przez zerwanie z tym. Jestem przekonany, że potwierdzi to każdy tradycyjny kapłan.
-
W tej kwestii zgadzam sie z Panem Zygmuntem :)
-
Brawaryzmem trąci Pana wypowiedź. Dla harmonijnego rozwoju psychofizycznego potrzebne jest coś takiego jak rozrywka. Sztuka to bardzo szlachentna forma rozrywki. Wymienieni przez Pana mistrzowie z pewnością odpoczywali . Rolę muzyki rockowej w ich czasach pełniły rozmaite jarmarczne formy sztuki. Rock to po prostu muzyka ludowa globalnej wioski ( a właściwie pewnego etapu rozwoju globalnej wioski który już dawno minął ). To że idea globalizacji jest dla katolika nie do przyjęcia , nie oznacza że wszystkie przejawy sztuki związane z tą ideą należy odrzucać. Poza tym proszę dokładnie przeczytać co napisałem a nie wyrywać z kontekstu - poprzez wyboldowanie jednego zdania - i na jego podstawie wyciagać wnioski .
Christus Rex
Z pewnością odpoczywali by przy takiej muzyce jak nic
Co do rozrywki wkleję skany jak na temat rozrywki wypowiadają się święci Doktorowie Kościoła szczególnie str.145 za błędy w poprzednich postach przepraszam :
http://www.aukcjoner.pl/gallery-demo/1858400.html
-
Ad Zygmunt :
Proszę zdefiniować
1) co Pan rozumie przez styl ?
2) w jakim sensie utwór muzyczny może być niechierarchiczny
3) czy Pana zdaniem picie wódki samo w sobie jest złem , czy jedynie nieumiarkowanie w piciu
4) proszę podać przykład utworu którego słuchanie rozjaśnia umysł i prowadzi do Boga.
5) jakie warunki powinna spełniać kompozycja muzyczna aby rozjaśniać umysł i prowadzić do Boga ?
-
Legion - Ostatnia Krucjata
http://www.youtube.com/watch?v=iBrR1GzwsvI
Legion - Wandea
http://www.youtube.com/watch?v=ut8PfvSXBBk
Legion - Avalon wyspa mgieł
http://www.youtube.com/watch?v=ZRxebS4HbYg
Goldofaf - Vivre pour l'Honneur de la Patrie (rap...!)
http://www.youtube.com/watch?v=EP41_U4fCl4
Goldofaf - Grave dans le roche
http://www.youtube.com/watch?v=GSUR6pn607w
Von Thronstahl - Respect The Hierarchy
http://www.youtube.com/watch?v=jFlIy3lGwB4
Von Thronstahl - Saints are coming
http://www.youtube.com/watch?v=sb-APukdOJU&feature=related
Parzival - A.D. (neoklasyka plus elementy electro)
przy czym traktuję to jednak jako wyjątki, bo wiadomo - 90% rocka, metalu, popu, rapu - to smród z pyska jak nic.
Idzie o to, o czym pisałem wcześniej - dobry alchemik może czasem wyekstraktować nawet z byle jakiej formy szczególne jej właściwości, kryształy w kurzu, skierować broń w drugą stronę, nadać znaczenie temu, co pozornie odległe od jego celów... Powyżsi wykonawcy to robią, nie mówię, że to "100% skuteczność", ale żaden twórca nie jest doskonały.
1) co Pan rozumie przez styl ?
To istotne... albowiem co to właściwie jest "rock", "metal"...? Co z twórcami, którzy łączą gatunki, mieszają, przetwarzają...? Co z akustycznym wykonaniem piosenki rockowej, czy wyłączenie złego-zgrzytliwego przesteru na gitarze może uczynić ją "dobrą"? Co z elementami muzyki klasycznej w metalu? Co z takim czymś jak powyższy Von Thronstahl...? Czy akustyczny utwór na gitarę i klawisze z solówką na gitarze elektrycznej to bluźnierstwo przeciw pięknu? A popowy song "Life is life" przerobiony na neo-klasyczny, toporny niby-marsz (Laibach)? A, o zgrozo, elektroniczny beat w powyższym utworze Parzival?... a... a... a... i tak dalej.
***
-
Ad Zygmunt :
Proszę zdefiniować
1) co Pan rozumie przez styl ?
2) w jakim sensie utwór muzyczny może być niechierarchiczny
3) czy Pana zdaniem picie wódki samo w sobie jest złem , czy jedynie nieumiarkowanie w piciu
4) proszę podać przykład utworu którego słuchanie rozjaśnia umysł i prowadzi do Boga.
5) jakie warunki powinna spełniać kompozycja muzyczna aby rozjaśniać umysł i prowadzić do Boga ?
3. Pytanie nie mam odniesienia do muzyki, alkohol to co innego niż dźwięk nieprawdaż
4. Psalmy, pieśni religijne, muzyka klasyczna itp
5. Musi być pobożna spokojna zawierać artyzm wykonania,odpowiedni rytm itd
-
Musi być pobożna spokojna
Spokojna... jak sceny męczeństwa, krucjaty, wojny, gniewni kaznodzieje, kary boże, plagi egipskie, walka duchowa - i mnóstwo innych, jak najbardziej niespokojnych rzeczy, które obecne są w historii li tylko religii katolickiej, a cóż dopiero mówić o historii śfjata w ogóle - a przecież sztuka się do niej siłą rzeczy odnosi.
Spokojnie o niespokojnych rzeczach?
A może tylko o rzeczach spokojnych i miłych, po co sobie psuć nastroje...?
-
OK ! Jaka muzyka klasyczna ? Msze mistrzów flamandzkich z XV wieku , Mozart , a może Bruckner czy Penderecki ?
Psalm to gatunek literacki , a nie muzyczny. Czy ma Pan na myśli opracowanie psalmów przez konktetnego konpozytora ?
-
Ha, Penderecki, Messiaen i masa innych kompozytorów XX wieku, nic z rockiem nie mających wspólnego przecież, też bywa NIEspokojna, drażniące współbrzmienia, odejście od dur-moll etc., sonoryzm. Straszności.
-
Musi być pobożna spokojna
Spokojna... jak sceny męczeństwa, krucjaty, wojny, gniewni kaznodzieje, kary boże, plagi egipskie, walka duchowa - i mnóstwo innych, jak najbardziej niespokojnych rzeczy, które obecne są w historii li tylko religii katolickiej, a cóż dopiero mówić o historii śfjata w ogóle - a przecież sztuka się do niej siłą rzeczy odnosi.
Spokojnie o niespokojnych rzeczach?
A może tylko o rzeczach spokojnych i miłych, po co sobie psuć nastroje...?
Miesza pan pojęcia: dobitność kazania, walka duchowa, męczeństwo nie mają w sobie nic złego i są owszem podniosłe i dobitne, ale można je przedstawić w prosty i spokojny sposób
nie ma to nic do muzyki metalowej, nawet kompozycje muzyki klasycznej te mniej spokojne da się znieść ale to nie ma nic wspólnego z metalem czy rockiem
-
Panie Luk , Panie Zygmuncie.
Rozumiem , że dla Waszym zdaniem dla właściwego wzrostu duchowego konieczne jest bezwzględne unikanie kontaktu z całą muzyką rockową jako przejawem dekadencji współczesnej kultury.
Jakich innych form współczesnej kultury katolik powinien jeszcze unikać ?
-
Ad : ATW
A jak w XV wiecznych kaplicach dworskich musiały być odbierane " ekscentryczne '' opracowania cyklów mszalnych autorstwa Dufaya czy Ockeghema. Albo kiedy w jakimś rzymskim kościele w XVII wieku przy ogranach zasiadł taki Frescobaldi . Na pewno oburzonych ówczesnych Panów LUKów i Zygmuntów nie brakowało.
-
Panie Luk , Panie Zygmuncie.
Rozumiem , że dla Waszym zdaniem dla właściwego wzrostu duchowego konieczne jest bezwzględne unikanie kontaktu z całą muzyką rockową jako przejawem dekadencji współczesnej kultury.
Jakich innych form współczesnej kultury katolik powinien jeszcze unikać ?
Christus Rex
Ja się już wypowiedziałem na temat tańca muzyki, telewizji i ubioru współczesnego
Nie mam do pana urazy ale proszę się zastanowić co z tego słuchania takiej muzyki będzie z korzyścią dla pana w dniu pana śmierci i na sądzie ostatecznym. Odpowiedz: NIC!
-
Rozumiem , że Rzeka jest rodzaju żeńskiego , ale jestem zdecydowanie Panem :)
-
Ad : ATW
A jak w XV wiecznych kaplicach dworskich musiały być odbierane " ekscentryczne '' opracowania cyklów mszalnych autorstwa Dufaya czy Ockeghema. Albo kiedy w jakimś rzymskim kościele w XVII wieku przy ogranach zasiadł taki Frescobaldi . Na pewno oburzonych ówczesnych Panów LUKów i Zygmuntów nie brakowało.
Co to ma do muzyki metalowej
I cóż oburzony jestem nie, tylko próbuje wykazać, że ta muzyka to ścierwo próżne w niczego nie pomaga i nie przynosi Chwały Bożej, nie przynosi żadnego dobra więc po co jej słuchać o rozrywce już pisałem ?!?!?
DOGMATYKA KATOLICKA
CZĘŚĆ OGÓLNA
KRÓTKO NAPISAŁ
KS. JACEK TYLKA
V. Traktat
O Kościele Chrystusowym
"Kościół" (jest to) "filar i utwierdzenie prawdy" (1 Tym. 3, 15).
Część I.
O Kościele Chrystusowym w ogóle
Rozdział I.
O USTANOWIENIU I ISTOCIE KOŚCIOŁA
Artykuł IX.
O nieomylności Kościoła
Sobór bowiem Trydencki (10) zakazuje gardzić ceremoniami, używanymi przy sprawowaniu Sakramentów świętych, albo opuszczać je dowolnie, albo zmieniać. A Papież Pius VI potępia zdanie (11) synodu w Pistoi odbytego, który twierdził, że "przepisy karności kościelnej mogą być nie tylko niepożyteczne, zbyt uciążliwe, ale niebezpieczne, szkodliwe, prowadzące do zabobonu i materializmu".
(10) Ses. 27. c. 13. "Si quis dixerit, receptos et approbatos Ecclesiae catholicae ritus, in solemni sacramentorum administratione adhiberi consuetos, aut contemni, aut sine peccato a ministris pro libito omitti, aut in novos alios per quemcumque Ecclesiarum pastorem mutari posse; a. s.".
(11) Prop. 78. "quasi Ecclesia, quae Spiritu Dei regitur, disciplinam constituere posset non solum inutilem et onerosiorem, quam libertas christiana patiatur, sed et periculosam, noxiam inducentem in superstitionem et materialismum: falsa, temeraria, scandalosa, piarum aurium offensiva, Ecclesiae ac Spiritu Dei, quo ipsa regitur, injuriosa ad minus erronea".
-
Bo ta dyskusja nie jest o muzyce metalowej a o odbiorze sztuki w ogóle . Muzyka metalowa w 95 % jest tandetą , ale zdarzają się rzeczy znakomite pod względem artystycznym. Niektórzy z dyskutantów bez pochylenia się nad dziełem, wyrażają jakieś obiegowe opinie. Moją intencją jest pokazanie bezsensowności takiego ideologizowania sztuki. Chyba że chcemy w ten sposób utwierdzić się w swym moralnym rygoryzmie i zaklasyfikować kolejny składnik otaczającej nas rzeczywistości jako " dzieło szatana '' .
-
A propos "przekazu" i "satanizmu" muzyki metalowej - czy to też jest złe?:
http://www.youtube.com/watch?v=1QL0bXxjqEQ
-
Sam utwór nie, ale jeśli dzieciaki zaczną interesować się tym zespołem, z powodu tego numeru, sprawa wygląda diabelsko poważnie!
-
1) co Pan rozumie przez styl ?
2) w jakim sensie utwór muzyczny może być niechierarchiczny
3) czy Pana zdaniem picie wódki samo w sobie jest złem , czy jedynie nieumiarkowanie w piciu
4) proszę podać przykład utworu którego słuchanie rozjaśnia umysł i prowadzi do Boga.
5) jakie warunki powinna spełniać kompozycja muzyczna aby rozjaśniać umysł i prowadzić do Boga ?
1. Zespół cech formalnych.
2. To polega na braku proporcji (o tym jeszcze w punkcie piątym).
3. Picie wódki na smutki jest złem. Napić się kieliszek na chore bolące gardło, albo na niestrawność (jeśli ktoś nie jest alkoholikiem) może być dobre.
4. by nie szukać wielkich dzieł np. "W żłobie leży..." (niektóre melodie do kolęd i pastorałek były brane ze świeckich piosenek).
5. To jest związane z punktem drugim. W skrócie mówiąc powinno to polegać na dążeniu do tego, by forma była dobra np. szlachetna. W praktyce może to polegać na oczyszczaniu jej z tego co powodują złe namiętności ludzkie (które wynikają ze skłonności do grzechu). W ten sposób prowadzi uczucia do Boga, zwalcza różne roztargnienia, które przyciągają uwagę do tego co ziemskie. Muzyka metalowa, rockowa roznamiętnia, uwalnia z łańcuchów ludzkie słabości. Proszę zwrócić uwagę na to jak się ludzie zachowują na koncertach. Czy ci ludzie nie wyglądają na opętanych?
-
3. Picie wódki na smutki jest złem.
Proszę wybaczyć bokotemat, ale wg solidnego, dominikańskiego vademecum spowiednika sprzed wieku, picie wódki na smutki nie jest grzechem:
Ebrietas imperfecta est ex se solum peccatum veniale. Immo exsistente sufficienti causa, e. g. ad melancholiam pellendam, nullum est peccatum, nisi tamen inde scandalum oriatur.
-
Tak częste, jak słuchanie przez młodzież złej muzyki też nie jest?
-
Proszę zwrócić uwagę na to jak się ludzie zachowują na koncertach. Czy ci ludzie nie wyglądają na opętanych?
To, że ktoś się zachowuje jak małpa nie znaczy, że jest opętany. Może są po prostu prymitywni.
-
Problem prymitywu tu istnieje, ale nie jest najważniejszy. Czasami ci muzycy są ludźmi o wielkich talentach a swe umiejętności zawdzięczają wieloletniej pracy. Nie twierdzę, że słuchający od razu zostają opętani. Tu jest raczej problem co najmniej igrania ze złem (a często fascynacji złem), który jest mocno obecny w sztuce europejskiej od czasu romantyzmu.
-
...no i mroczni, zwariowani, zboczeni, rozpici, zblazowani, zagubieni, pogmatwani etc. romantycy czy dekadenci wydali na śfjat wiele ciekawych dzieł sztuki... :-)
...czy jest to "cena idei godna"? (Honor)
-
Ponieważ brawaryzm to nie tylko muzyka...
Swego czasu na Forum Frondy rozkręciłem wątek na temat mycia się, zainspirowany pewnym "kontrowersyjnym" (i - jak się później okazało - nieco zmanipulowanym oraz wyjętym z kontekstu) cytatem ze świętego Hieronima... Temat zasadniczo został potraktowany żartobliwie, ale warto zwrócić uwagę na wypowiedź jednego z forumowiczów (Gutta Cavat) - napisaną serio i zarazem odbiegającą od pewnych schematów, typowych dla obecnych czasów. Można zacytować, kto wie - być może wyniknie z tego jakaś dyskusja? A zatem wieprze przed perły i mrowisko w kij! - czytajcie:
******************************************************************************
Ja tylko pragnę przypomnieć szanpaństwu, że naprawdę częste mycie skraca życie. Amerykańscy naukowcy wykazali w badaniach na Amerykanach (północnych of korz), że zbyt częste zmywanie ciała i to w dodatku z uczestnictwem środków takich jak mydło, żele czy szampony niszczy w zbyt wielkim stopniu florę bakteryjną i ma negatywny wpływ na naturalną odporność organizmu. Aby skompensować obniżoną odporność, Amerykanie muszą myć się jeszcze częściej a tym samym jeszcze bardziej zniszczyć swoje bakterie i dalej obniżyć swoją odporność. Jedyną wartość dodaną z tego procesu czerpią koncerny kosmetyczne oraz komercyjna służba zdrowia. To podobny syndrom jak w przypadku stosowania antybiotyków.
Długo szukałem - by sfalsyfikować - ewentualnych sponsorów, którzy mogliby stać za takimi wynikami i nie znalazłem. Zaś sądząc po szybkości, z jaką ta informacja spadła z wokandy mediów, mogę się tylko domyślać, ze ten temat zbyt "śmierdzi" ich sponsorom, do których koncerny kosmetyczne należą w pierwszej kolejności oraz uderza w jeden z filarów mitu narodotwórczego usańców, którym jest kilkucodzienny tusz. (Tym bardziej, że badania te dotyczyły o ile pamiętam właśnie natrysku a nie starego europejskiego dwugodzinnego moczenia kupra w w wielkiej żeliwnej wannie).
Pragnę także przypomnieć, że w czasach, w których ludzie zachodniej cywilizacji wierzyli jeszcze mocno w Pana Boga i to całkiem niedawno, bo w XIX wieku dość szeroką normą (ale nie we wszystkich warstwach społecznych, raczej tych średnich i wyższych) była kąpiel w bieliźnie - połączona z braniem tejże.
Albowiem naturalna seksualność - nie zepsuta (niestępiona) powszechnością pornografii i rozpasania widocznego na każdym kroku czerpie pożywkę także z widoku własnego ciała - szczególnie, jeśli jest poddana kontroli zasad wstrzemięźliwości. Św. Hieronim wiedział co pisze. Wasze naigrawania się ze słów nie tylko tego świętego świadczą albo o nadmiernej "inteligenckości" waszych seksualności, albo o nadmiernym przywiązaniu do do całej pośredniej sfery "miękkiej" seksualności - często nieświadomej (podobnie jak alkoholik, który co prawda może rzadko się upija do spadu, ale na co dzień wciąż jest na lekkim rauszu, bo tu walnie piwko, tam grzmotnie 50tkę do obiadu... itd.). Świadczyć też mogą o "kompleksie katolika" który widzi rozstęp między tradycyjnymi zasadami swej wiary a ich totalnym odrzuceniem w sferze publicznej - taki też będzie się zgadzał ze światem i kpił z wiekowej mądrości swej religii (ale także i innych wyznań chrześcijańskich, czerpiących z dorobku Kościoła powszechnego) aby we własnych i cudzych oczach nie wychodzić na skrajnego oszołoma i "brawarystę".
Proponuję, abyśmy przestali oglądać świat jedynie z perspektywy własnej i własnego czasu i zastosowali regułę Chestertona o demokracji pokoleń.
PS
Zakony męskie zaś o surowej regule jeszcze przed I wojną przewidywały kąpiel jedynie 3 razy do roku - ale to w ramach ascezy i umartwień.
(...)
(...) nader wielu "ludzi Kościoła" przez wiele setek lat aż do dwudziestego wieku odradzało wiernym "nagie" kąpiele - nawet w samotności - i ostrzegało szczególnie najbardziej kuszonych przed niebezpiecznym wychylaniem się nad stromym zboczem wąwozu, na mrocznym dnie którego czekał grzech Onana, Narcyza lub "zwykła" rozpusta.
I zbyt wielu ludzi świadomie ich rady i zalecenia przyjmowało, by sprowadzić to tylko do modnych dziś "zaburzeń" na tle seksualno-psychicznym. No chyba, że przyzyjąć, że dawniej to ludzie generalnie to chorzy byli a dopiero po rewolucji seksualnej lat 60tych wyzdrowieli.
-
Proszę pana jakie emocje instynkty, które tłumione są potem niekontrolowane ?!?!?, bo nie słuchamy metalu teza absurdalna, to metal leczy naturę i zastępuje umartwienia i ducha pokuty katolickiej, to pan sobie w kolanko strzelił to co pan powie jak święci tłumili instynkty namiętności i właśnie emocje natury ludzkiej pan podważa naukę świętych, gdzie umartwienie zmysłów instynktów i złych emocji to podstawa życia wewnętrznego, a czynili to święci z pomocą łaski Bożej, dalej sugeruje pan że nie należy tłumic i walczyć z namiętnościami przez tłumienie ich czyli umartwienie i pokutę tylko przez metal to pan głosi naukę nie katolicka tylko co najwyżej już błędną i to bardzo
Zgadza sie, instynnkty, które są tłumione, są niekontrolowane, ponieważ ich UKRYWANIE prowadzi do braku racjonalnej i świadomej kontroli, która jest potrzebna do zdrowego i odpowiedzialnego kształtowania życia. Muzyka jest wyrazem pewnej antropologii i podejścia do życia. Święci na pewno pracowali nad swoimi instynktami i emocjami, ale nie poprzez ich tłumienie, tylko poprzez właściwe- zgodne z prawem naturalnym i sumieniem- kształtowanie. Chrystus nie stłumił swojego instynktu wściekłości, kiedy zobaczył kupców w świątyni, a przecież i św. Katarzynie ze Sieny zdażało się bluzgać na kardynałów- i słusznie, bo im sie należało...tlumienie instynktów jest raczej odwrotnościa dojrzewania i dążeniem do ŚMIERCI, a nie do ŻYCIA. Natomiast, złem jest zgoda na okoliczności, które te insynkty mogą wykorzystac w sposób wynaturzony i zly (ręka prowadzaca do grzechu).
Nie pisałem o takim tłumieniu tylko o umartwieniu i pokucie proszę sobie poczytać żywoty świętych, pan pisze bzdury jak umartwienie zmysłów i namiętności prowadzi do braku racjonalnej i świadomej kontroli, to człowiek nie ma świadomej kontroli nad sobą jak się umartwia ??!?!?
No z pewnością metalu by słuchali święci aby ja to się pan wyraził "która jest potrzebna do zdrowego i odpowiedzialnego kształtowania życia".
Muzyka jest wyrazem pewnej antropologii i podejścia do życia."
Myli się pan Pan Nasz Jezus Chrystus nie miał wściekłości tylko Święty Gniew.
A myśli pan że te bluzgi nie były grzechami, więc bluzgać ile wlezie bo św. Katarzyna tak czyniła gdy się uniosła, czyli jak się uniesiemy we właściwym momencie do mama prawo do bluzgania ???? (SIC)
Myli się pan więc pana kształtuje METAL a świętych umartwienie pokuty posty modlitwa życie wewnętrzne i właśnie tłumienie czytaj umartwienie zmysłów oraz namiętności oraz łaska Boża
-
Naciągana trochę ta obrona black metalu... przynajmniej w taki sposób. Co do instynktów etc., to trochę spór terminologiczny - czy precyzyjny, metodyczny "akt świętego gniewu" (że tak powiem) to jeszcze jest przejaw odruchu/instynktu, czy właśnie już nie, czy właśnie coś zupełnie innego?
Robiłem kiedyś wywiad z chłopkiem z industrialnego projektu Green Army Fraction (dość reakcyjnego światopoglądowo, a nawet mocno, w stronę TI co prawda), on miał taki album "Conservative and Full Of Hate" i on rzekł tak o: "Nienawiść niszczy tego, kto nienawidzi, dużo szybciej niż obiekt jego nienawiści. Ma tendencję do samonapędzania się i kierowania do wewnątrz, nie zauważania faktu, że to zniekształca całą wizję i wypacza duszę. To nie powinno być postrzegane jako twierdzenie pacyfistyczne, ale po prostu jako stwierdzenie faktu. Stan większości „ekstremalnych” organizacji (po każdej stronie spektrum politycznego) udowadania to bez cienia wątpliwości. – nienawiść zaczyna definiować doktrynę, zamykać i generalnie odcinać ludzi od tego, co naprawdę ważne. Jakaś część GAF na pewno wiąże się z nienawiścią i przekierowuje ją we właściwą stronę. Innymi słowy – zmienia nienawiść w coś, co nazywamy „sprawiedliwym gniewem”."
Była taka grupa we Włoszech blackowa Spite Extreme Wing, oni wynikali z tradycjonalizmu integralnego Evoli, odwoływali się głównie do Rzymu, antyku, ale także - jak twierdził lider - do pewnego rodzaju "chrześcijańskiego ezoteryzmu" (znając życie i klimat, to pewnie do Mistrza Eckharta, Dantego, a na pewno do św. Bernarda z Clairvaux, bo mówili w jednym z wywiadów). No, ale to jednak taki raczej rodzynek. Zresztą melodyjna, wzniosła muzyka, dynamiczna i kojarząca się... bo ja wiem, ze wzlotem, marszem, heroizmem, oczyszczeniem etc., taka "antydepresyjna" (zresztą tak się też okreslali - "antidepressive bm"), można posłuchać tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=QejP-e0MEv0
http://www.youtube.com/watch?v=XnabiXss7Ig
A ciekawy cytat z wywiadu z SEW:
One is taken from the medieval age: when the cult of the important action and the sacred military service revives – which has been calmed by the first Christian contemplation (even if in the patrology we could find balanced judgements, in this case: San’t Agostino). A strange and important man in this second period is Bernardo di Clairvaux, unavoidable in this is his “De laude novae militiate” (now very well introduced, translated and commented by Franco Cardini). The third moment is the Great War.
Ale jak mówię - to są rodzynki.
Jednocześnie umiłowanie w estetyce BM elementów średniowiecza, częste fotografie w zbrojach, z mieczami itd.- a więc pewien estetyczny tradycjonalizm.
No tak, ale w zdecydowanej większości przypadków jest to odwołanie do średniowiecza "ciemnych wieków", w szczególności do pogaństwa i to pojmowanego nie jako coś, co zostało słusznie ochrzczone, przesiane, oczyszczone i włączone (stając się pewną estetyką, symboliką, mitologią etc.), ale jako opozycja do "krzyżowych najeźdźców", "palestyńskiej okupacji" etc. Plus jeszcze nawiązania do wszelkiego rodzaju "anty-średniowiecza", do tego, co w dojrzałym średniowieczu było "anty-średniowieczne", tj. do prądów heretyckich, magicznych, katarskich i tak dalej.
-
http://niewiarygodne.pl/gid,11293243,img,11293251,kat,1017185,page,4,title,10-slynnych-ateistow-ktorzy-sie-nawrocili,galeriazdjecie.html
-
Zgadza sie, instynnkty, które są tłumione, są niekontrolowane, ponieważ ich UKRYWANIE prowadzi do braku racjonalnej i świadomej kontroli, która jest potrzebna do zdrowego i odpowiedzialnego kształtowania życia.
Proszę o źródło tego poglądu.
-
Własne doświadczenie...przy czym nie chodzi tu o każde powierzchowne popędy ciała, tylko głębokie, wewnętrzne instynkty i emocje, których wyrażanie jest niezbędne do życia...właśnie ich zaniedbywanie prowadzi często do życia coraz bardziej powierzchownego, ponieważ niezaspokojone potrzeby duchowe zepchnięte ze świadomości do podświadomości i tak się nawarstwiają (pozbawione świadomego oglądu człowieka panującego nad stworzeniem i nad swoim ciałem) i powodują, że prędzej czy później wychodzą w sposób niekontrolowany, nie koniecznie taki jakby człowiek chciał- i tutaj pojawia się problem łatwej uległości wobec grzechu, popędow życie według ciała a nie według ducha itd. które ma swoje konkretne źródła i przyczyny w głębi człowieka ("źródło zła jest w sercu człowieka")
Christus Rex
Metal nie ma nic do tego co pan pisze
Po drugie :
wrogami człowieka jest szatan, świat i ciało proszę sobie poczytać co na ten temat pisali święci np św. Józef Pelczar lub św. Jan od Krzyża
wewnętrzne instynkty i emocje, których wyrażanie jest niezbędne do życia...właśnie ich zaniedbywanie prowadzi często do życia coraz bardziej powierzchownego, ponieważ niezaspokojone potrzeby duchowe zepchnięte ze świadomości do podświadomości i tak się nawarstwiają (pozbawione świadomego oglądu człowieka panującego nad stworzeniem i nad swoim ciałem) i powodują, że prędzej czy później wychodzą w sposób niekontrolowany, nie koniecznie taki jakby człowiek chciał- i tutaj pojawia się problem łatwej uległości wobec grzechu
No po tym fragmencie to widać że metal właśnie prowadzi do tego co pan opisał, właśnie słuchając metalu zaniedbuje pan życie duchowe, bo wybiera zamiast np. modlitwy próżne słuchanie metalu czyli marnuje pan łaskę od Pana Boga, a jest nią CZAS, dalej słuchając metalu, dość długo odrzuca pan natchnienia Boże, gdzie tu jest Chwała Boża, co pan powie w dniu sądzą gdy zapyta się Sędzia czemu w tym czasie 30 minut słuchania tej próżnej muzyki nie pomodliłeś się za konających grzeszników za dusze czyśćcowe ?
nie wiem skąd to pan wziął ten opis, ale na pewno nie z życia wewnętrznego jakiegoś świętego
Owszem tekst piosenki do której podałem linka znam i wielu kwestiach wyraża on moje poglądy (np. "Ucertainty and guilt will no longer endorse our fate...).
Szkoda, że zacytował Pan tylko początek zwrotki. Dalej brzmi ona: "There will be no remorse, we kill to kill again / killing all". Gdyby ktoś chciał w całości przeczytać tekst piosenki, która <<w wielu kwestiach wyraża poglądy>> pana NP to proszę bardzo: http://www.metal-archives.com/viewlyrics.php?id=179379
"Śmierć i terror rzadzi światem, wszyscy jesteśmy opętani przez demona." W takim sensie wyraża on bardzo dobrze prawdę o stanie ludzkiego ducha, którego nie dostrzegają Ci, którzy lękają sie konfrontować z rzeczywistoscia własnego grzechu i zniewolenia demonicznego.
Myli się pan Pan Bóg wszystkim rządzi i żadna prawda nie jest tu wyrażana.
Jeśli uważa pan że słowa takich "piosenek i utworów" przynoszą korzyść w życiu duchowym i są miłe Panu Bogu, Najświętszej Maryi Pannie, Aniołom i świętym, a ponadto przynoszą chwałę Bogu to GRATULUJĘ !
-
świat i ciało
Heh, no ale akurat pewna część black metalu jest jak najbardziej przeciwko światu i ciału :-) ...rozpaczliwa tęsknota za stanem nicości sprzed aktu kreacji, tak ktoś na FF podsumował tego typu zespoły. gnostik front.
Prawda o stanie tego świata taka jest, że wiadomo, kto jest jego Księciem, czyż nie?
To ten paradoxxx: katolik przeciwko światu, a zarazem "świat jest boską harmonią" itp., przeciwko ciału, ale "ciało świątynią Ducha św." itp. - trzeba rozeznawać pojęcia i proporcje.
co pan powie w dniu sądzą gdy zapyta się Sędzia czemu w tym czasie 30 minut słuchania tej próżnej muzyki nie pomodliłeś się za konających grzeszników za dusze czyśćcowe ?
To akurat "demagogia". A Pan, pisząc te posty? A Pan każdą wolną chwilę wypełnia modlitwą za dusze grzeszników czy czyścowe? A ci, co się excytują Bachem i Mozartem (protestantym i masonym, zresztą :-)) dla próżnego li drażnienia uszów swych - czy nie mogliby w tym czasie... etc. etc.
-
To ten paradoxxx: katolik przeciwko światu, a zarazem "świat jest boską harmonią" itp., przeciwko ciału, ale "ciało świątynią Ducha św." itp. - trzeba rozeznawać pojęcia i proporcje.
No właśnie - trzeba zdefiniować pojęcia,bo inaczej dyskusja będzie prowadzić do nikąd. A jest ona ciekawa,choć na metalu się nie znam i nie wypowiadam o tymże.
Bo jeśli byśmy wzięli wezwanie do walki ze światem i ciałem dosłownie,to zostalibyśmy gnostykami,manichejczykami. Popadlibyśmy więc w herezję potępioną przez Kościół.
Czym jest zatem świat w ujęciu biblijnym? Czym jest ciało?
-
Ciałem (przemiennym) nazywamy pierścień przemienny z jednością, jeśli zero jest równe jedynce i każdy element różny od zera jest odwracalny.
Tylko matematyka jest czysta, abstrakcyjna i bez wydzielin.
-
Muzyka jest wyrazem pewnej antropologii i podejścia do życia.
...i to podejście do życia, które propaguje ta zła muzyka nie ma nic wspólnego z Nauką Kościoła, dlatego właśnie ta muzyka jest złą.
Jak modernistyczne i postmodernistyczne budynki szpecą krajobraz, tak ta muzyka zatruwa dusze.
-
Ale reakcja na zastany śfjat jak najbardziej może odnosić się do niego i wykorzystywać jego elementy. Przemysłowa muzyka dla przemysłowych ludzi. Kraftwerk oddający świat robotów. I tak dalej.
Ale to nie akurat o metalu, żeby nie było.
-
Do snu czasami relaksuję się zakłóceniami radiowymi na długich albo średnich falach,
wgłębiam się uszyskami w ich warstwy, zmiany, barwy...
TO CHYBA JESTEM PATOLOGICZNIE ZBOCZONY.
;)
Dawno mi się tak nastrój nie poprawił, jak po tym wpisie.
Oj, uśmiech nie schodzi mi z ust, pogoda ducha wstąpiła we mnie,
poczekam dziś do końca którejś telewizji i.... zostawie włączony SZUMMMMMM.
SZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZSZS
-
To niezbyt, bo ten z telewizora jest chyba strasznie jednostajny i do tego dość "agresywny". A w radio, jak dobrze wychwycić, ciekawe rzeczy się dzieją (w kwestii szmerów).
-
To Pan zapewne kosmita :) Widzialam taki numer w filmie "Zona astronauty". Obcy sluchal szmerow w radio a potem narozrabial jak pijany zajac w kapuscie :)
-
Ale reakcja na zastany śfjat jak najbardziej może odnosić się do niego i wykorzystywać jego elementy. Przemysłowa muzyka dla przemysłowych ludzi. Kraftwerk oddający świat robotów. I tak dalej.
Ale to nie akurat o metalu, żeby nie było.
I co te frazesy mają przesądzać?
Proszę sprawdzić, czy argumenty lubowników złej muzyki jest zgodne z tą modlitwa:
http://www.brewiarz.pl/appendix/modlitwy/klemens.php3
-
świat i ciało
Heh, no ale akurat pewna część black metalu jest jak najbardziej przeciwko światu i ciału :-) ...rozpaczliwa tęsknota za stanem nicości sprzed aktu kreacji, tak ktoś na FF podsumował tego typu zespoły. gnostik front.
Prawda o stanie tego świata taka jest, że wiadomo, kto jest jego Księciem, czyż nie?
To ten paradoxxx: katolik przeciwko światu, a zarazem "świat jest boską harmonią" itp., przeciwko ciału, ale "ciało świątynią Ducha św." itp. - trzeba rozeznawać pojęcia i proporcje.
co pan powie w dniu sądzą gdy zapyta się Sędzia czemu w tym czasie 30 minut słuchania tej próżnej muzyki nie pomodliłeś się za konających grzeszników za dusze czyśćcowe ?
To akurat "demagogia". A Pan, pisząc te posty? A Pan każdą wolną chwilę wypełnia modlitwą za dusze grzeszników czy czyścowe? A ci, co się excytują Bachem i Mozartem (protestantym i masonym, zresztą :-)) dla próżnego li drażnienia uszów swych - czy nie mogliby w tym czasie... etc. etc.
Christus Rex
Jeśli chodzi o to że szatan jest księciem świata, św. Jan :"świat leży w mocy złego" to tak ale na pewien czas tylko i to z dopustu Bożego
To ten paradoxxx: katolik przeciwko światu, a zarazem "świat jest boską harmonią" itp., przeciwko ciału, ale "ciało świątynią Ducha św." itp. - trzeba rozeznawać pojęcia i proporcje.
Świat jako stworzenie, a ja mówię o zasadach świata jego herezjach i sposobie bycia(próżność, rozwiązłość, zgorszenie,itd) , a nie o stworzeniu i jego harmonii
Proszę mi nie sugerować czegoś czego nie napisałem i odsyłam do świętych co oni na temat świata ciała i szatana piszą
Dalej o ciele jego namiętności i tak dalej o to mi chodzi :
bp. Józef Sebastian Pelczar
Życie Duchowe
czyli Doskonałość Chrześcijańska według Najcelniejszych Mistrzów Duchowych
napisał JÓZEF SEBASTIAN PELCZAR
Biskup Przemyski o. łac. Asystent Tronu i Prałat domowy Jego Świątobliwości, b. Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego
Doktor Teologii i śś. Kanonów itd
TOM I Ósme wydanie przejrzane i powiększone
PRZEMYŚL
Nakładem Zgromadzenia Służebnic Najś. Serca Jezusowego. Cały dochód przeznaczony na zakłady dobroczynne Zgromadzenia
1924 rok
WOLNO DRUKOWAĆ
Przemyśl, 19 marca 1924.
+ Józef Sebastian
biskup
II
''Kto kusi ?
Któż tedy kusi ? Opowiada Apostoł św. Jakób: '' Każdy bywa kuszony od własnej pożądliwości przycągniony i przynęcony'' A więc kusi pożądliwość, czyli zepsuta natura, która jako narzędzie używa zmysłów i żądz lecz o tem już mówiliśmy .1) (Por. rozdział. IX). Nie jest zatem rzeczą słuszną i pożyteczną przypisywać wszystkie pokusy szatanowi, jak to niektóre dusze BŁĘDNIE czynią. I dlaczego tak czynią ? Oto dlatego, że nie chcą przyznać się do zepsucia własnej natury, które ich głęboko upokarza, lecz przywilej jedynej tylko Bogarodzicy przystoi. Podobnie uroszczenie wielce przeszkadza, do nabycia pokory''.
Według słów św. Jana 2) I.Jan II, 16 , pożądliwość występuje w potrójnej postaci: jako pożądliwość ciała czyli żądza zmysłowych rozkoszy, - jako pożądliwość oczu, czyli żądza dóbr doczesnych, to jest, majątku i pieniędzy, - jako pycha żywota, czyli żądza własnej chwały, wyniesienia, sławy, zaszczytu, panowania. Pokusy pożądliwości, czyli jak się zwykle mówi, pokusy CIAŁA są wewnętrzne ; z zewnątrz zaś kusi nas świat i czart. (...)
Jak kusi czart?
O pokusach ukrytych
A jak wielką jest złość każdego z czartów, tak wielką jest też potęga i zuchwałość. Może on za szczególnym dopuszczeniem Bożem poruszać wichry i wywoływać burze w naturze 3) Św. Tomasz z Akw. I. p ; - może za takimże pozwoleniem uderzać na ciało człowieka i zadawać mu boleść i choroby, a nawet posiąść je przez opętanie, - może obudzić w ciele złą chuć, a za pomocą wyobraźni i żądz podsuwać złe obrazy, złe uczucia, złe myśli, czysto przeciw wierze, nadziei i miłości. czy przeciw czystości, wstrzemięźliwości lub cierpliwości, - może korzystać z zakorzenionej namiętności lub zastarzałego nałogu, aby człowieka pociągnąć do coraz cięższych grzechów albo do rozpaczy,
jak to uczynił z Judaszem, - może wreszcie przybrać zewnętrzną postać anioła, człowieka lub zwierzęcia, Słowem, ma on niemałą moc nad zmysłową częścią natury ludzkiej, NIE MOŻE ATOLI DZIAŁAĆ WPROST NA ROZUM I WOLĘ, ANI ZMUSZAĆ DUSZY DO GRZECHU. Rozum jego jest bystry, przenikliwy i bogaty w fortele, nie zna jednak tajemnic Bożych, świata nadprzyrodzonego i działań łaski; stąd na tem polu łatwo się myli, jak się pomylił n. p. kusząc Chrystusa Pana, i nieraz wpada we własne sidła. ogóle trudniejszy ma przystęp do człowieka ochrzczonego, anieżeli do zwykłego chrześcijanina 1) Mgr.Char. Gay, De la vie et vertus chretiennes considerees dans l'etat religieux T. II. VIII. I.''
To akurat "demagogia". A Pan, pisząc te posty? A Pan każdą wolną chwilę wypełnia modlitwą za dusze grzeszników czy czyścowe? A ci, co się excytują Bachem i Mozartem (protestantym i masonym, zresztą :-)) dla próżnego li drażnienia uszów swych - czy nie mogliby w tym czasie... etc. etc.
Jak dla pan demagogia to dobrze, ale co ma do metalu Bach i inni...słuchanie takiej muzyki może być rozrywką, a metalu już nie, jak pan chce bronić metalu to dobrze, ale święci tego szmelcu na pewno by nie bronili i nie słuchali WRĘCZ PRZECIWNIE !
A z czasu tu na ziemi jak go wykorzystamy i jak będę rozliczony i pan też...
To nie ma nic do rzeczy czy ja się modlę cały czas czy nie, a zna pan pojęcie ciągła pamięć na obecność Bożą
Mogę też coś czytać w internecie np. dzieła świętych lub jakieś rozważania itd
-
I co te frazesy mają przesądzać?
Proszę sprawdzić, czy argumenty lubowników złej muzyki jest zgodne z tą modlitwa:
http://www.brewiarz.pl/appendix/modlitwy/klemens.php3
1.1. Czemu frazesy?
1.2. Pstro / nic / ple.
2. Sprawdziłem. Ta, której ja słucham, w większości pasuje - lub nie sprzecza się. Niuanse są stopniowo oczyszczane... w miarę upływu czasu i dojrzewania. Teraz np. leci sobie Parzival, ale to bez znaczenia.
It’s true that ideally with the music I try to orient – and not to express myself – but it’s also true that, unfortunately, black metal, used to take in evidence the Tradiction, is an heterodox way. So SEW lives in an endless contradiction between the Sacred message and the profane way: Tradiction and black metal. This is why “Non Dvcor, Dvco” is about D’annunzio: Sacred and profane that, with amazing “complementariness”, makes a “man without limits”.
(...)
it’s right to try to keep alive the Tradiction fire with something like Black Metal? Sometimes I think it’s a blasphemy, but sometimes I think it’s right – and this happens when I talk with people like you, able to understand.
Argento, SPITE EXTREME WING
-
"Zatruty muzyką, łeb pęka w szwach
I ciągle donikąd droga ta gna"
***
Problem w tym, że ja kiedyś też nie byłem wolny od nałogu słuchania złej muzyki... i stąd wiem że te wszystkie argumenty to puste frazesy. Wie Pan, tego się nawet czytać nie da...
-
Ale ja nie jestem w nałogu :-)
Poza tym jakiej "złej" muzyki konkretnie? (ja np. metalu nie słucham).
"Frazesy"... przypomina mi to rozmowy na Forum Krucjaty. Prosiem odnieść się do tematu, a nie ogólnikowe... no właśnie, ogólnikowe "frazesy" (które można sprowadzić do "panie, co ja z panem będę gadał i w to wnikał, toż z góry (ze swej wieży z kości słoniowej na szczycie szczytów) wiem, że to jeden smród, bez znaczenia jaki grajek i podgatunek")
-
Problem w tym, że ja kiedyś też nie byłem wolny od nałogu słuchania złej muzyki... i stąd wiem że te wszystkie argumenty to puste frazesy.
Bardzo wielu ludzi ma taki nałóg w młodości - tzn. ma lekkiego świra na punkcie muzyki (jakiejś tam, nieważne jakiej). Jednak większości to przechodzi. Kiedy zbliża się czwarty krzyżyk, człowiek nagle widzi, jakim idiotyzmem było bycie fanem jakiegoś tam zespołu, albo słuchanie jakichś tam płyt na okrągło, albo doszukiwanie się "filozoficznej głębi" w tekstach swojego ulubionego wykonawcy.
Też przez to przeszedłem - ale teraz z muzyki najbardziej lubię ciszę ;D
-
jakim idiotyzmem było bycie fanem jakiegoś tam zespołu, albo słuchanie jakichś tam płyt na okrągło, albo doszukiwanie się "filozoficznej głębi" w tekstach swojego ulubionego wykonawcy.
Tak, ale przekonanie, że jeśli się jest "fanem" Bacha i doszukuje głębi w Mozarcie, to jest się "lepszym"... jest równie złudne.
Wszystko jedno wiele nic.
-
Nie ma wątpliwości, że jeśli ktoś woli muzykę powiedzmy baroku od postmodernistycznej, to ma lepszy gust.
"Przemysłowa muzyka dla przemysłowych ludzi" to frazes i może mnie Pan oskarżać o pychę, ale nie chcę się babrać z szukaniem odpowiedzi skąd wzięty.
-
Podam pewien przykład . Reformator XIX wiecznego języka muzycznego Ryszard Wagner pisał dramaty muzyczne , które w swej warstwie fabularnej ( tekstowej ) są neopogaństwem w czystej postaci.
Zafascynowany twórczością Wagnera Anton Bruckner - '' nadworny '' kompozytor ostatniej katolickiej monarchii w Europie , posługując się wagnerowskim językiem muzycznym stworzył motety , msze oraz TeDeum . Nie jestem admiratorem liturgicznej muzyki Brucknera , nie uważam aby katolicka świątynia była właściwym miejscem o jej wykonywania , ale podaje ten przykład aby raz jeszcze sprzeciwić się wyrażanym przez niektórych forumowiczów twierdzeniom, że w samym języku muzycznym zawarte są podstępnie treści które mają nas słuchaczy ze ścieżki wiary. Tego samego dotyczył przykład tych samych melodii wykorzystywanych przez Bacha w kantatach kościelnych i świeckich.
-
Panie np, dziwie sie, ze nie dostrzega Pan przewrotnosci w tym, co Pan pisze. Obawiam sie, ze ktos Pana wkreca. Ktos, kto zawodowo trudni sie wkrecaniem ludzi.
-
Pani Murko . Czy w prawach algebry albo gramatyce języka polskiego mogą znajdować się treści stanowiące zagrożenie dla naszej wiary ?
-
Panie Rzeka, ja abstrahuje od muzyki jako takiej. Mnie frapuje sposob tlumaczenia pana np. W jego przypadku muzyka nie jest neutralna rozrywka, a jej wplyw na ducha opiera on na tlumaczeniu potwornie przewrotnym. Przepraszam, ze strywializuje, ale to m/w tak jak w Samym swoich "jak się tak na nią napatrzę, to jej tak nienawidzę, tak nienawidzę..."
-
Cóż, pan np reprezentuje ten typ ludzi, jak wspomniany w dzisiejszym wydaniu KNO Darek Malejonek. Muza ponad wszystko, a reszta potem.
-
Pani Murko . Przyjmuję z pokorą Pani uwagę .
Panie Szkielet. Nie , nie twierdzę że muza ponad wszystko . Sztuka może być trucizną . Myślenie o świecie głównie w kategoriach estetycznych prowadzi do utraty kontaktu z rzeczywistością .
-
Panie Rzeka, mówiłem o panu NP :)
Pan NP ma takie podejście do świata.
-
Podam pewien przykład . Reformator XIX wiecznego języka muzycznego Ryszard Wagner pisał dramaty muzyczne , które w swej warstwie fabularnej ( tekstowej ) są neopogaństwem w czystej postaci.
Zafascynowany twórczością Wagnera Anton Bruckner - '' nadworny '' kompozytor ostatniej katolickiej monarchii w Europie , posługując się wagnerowskim językiem muzycznym stworzył motety , msze oraz TeDeum . Nie jestem admiratorem liturgicznej muzyki Brucknera , nie uważam aby katolicka świątynia była właściwym miejscem o jej wykonywania , ale podaje ten przykład aby raz jeszcze sprzeciwić się wyrażanym przez niektórych forumowiczów twierdzeniom, że w samym języku muzycznym zawarte są podstępnie treści które mają nas słuchaczy ze ścieżki wiary. Tego samego dotyczył przykład tych samych melodii wykorzystywanych przez Bacha w kantatach kościelnych i świeckich.
Christus Rex
Z całym szacunkiem do pani/pana, a co to ma do metalu i nie chodzi tylko o teksty utworów, lecz o drażliwe dźwięki tej muzyki i jej próżność?!?
-
Odbieranie przez Pana tych dźwięków jako "drażliwych " najpewniej wynika z faktu , że Pana wrażliwość muzyczna została ukształtowana przez system dur-moll i utwory oparte na harmonice funkcyjnej. Proszę posłuchać tego przykładu katolickiej muzyki liturgicznej . Czy te dźwięki również są " drażliwe '' ?
http://www.youtube.com/watch?v=uSKzSFIOFCE&feature=related
-
Odbieranie przez Pana tych dźwięków jako "drażliwych " najpewniej wynika z faktu , że Pana wrażliwość muzyczna została ukształtowana przez system dur-moll i utwory oparte na harmonice funkcyjnej. Proszę posłuchać tego przykładu katolickiej muzyki liturgicznej . Czy te dźwięki również są " drażliwe '' ?
http://www.youtube.com/watch?v=uSKzSFIOFCE&feature=related
Christus Rex
Tego co ja słuchałem pan z pewnością nie posłuchał by nawet 10 sekund, więc wiem co to drażliwość. Katolicka muzyka liturgiczna to pikuś ;)
Więc wiem jak metal i wiele jego odmian ryje głowę dosłownie, czasem powoli, ale skutecznie
Więc odradzam słuchanie tego szmelcu. Ja wiele zniosłem w trakcie tego słuchania i wiele żałuję, że w ogóle ten szmelc słuchałem
Christus Rex
-
Pan NP ma takie podejście do świata.
Pal szesc gdyby mial takie podejscie do muzyki (estetyczne). Pan np widzi w niej swoje ciemne strony i namietnie sie im przyglada sadzac, ze to zbliza go do Boga. Ja wiem, ze w DN sklania sie ludzi do analizy swoich ciemnych stron i do uznania sie za gowno bez wartosci. Wcale mi sie to nie podoba, ale mimo wszystko nie sadze, by czyniono tak po to, by adepci DN nurzali sie w sobie poprzez holubienie refleksow wlasnej grzesznosci.
Byc moze porownanie, ktore przeprowadze, nie bedzie adekwatne, bo porownam rzecz neutralna moralnie (muzyka) do nieneutralnej (nieuporzadkowana cielesnosc), ale pan np sam przyznal poniekad analogie ("metal nie jest muzyką "obojętną" dla słuchacza, bo działa na całe spektrum jego cielesności. Zimny, albo gorący.").
Otoz prosze sobie wyobrazic, ze ktos praktykuje nierzad, nawraca sie, a potem namietnie oglada pornosy w mysl zasady "filmy te doskonale wyrażaja moja młodocianą, siarczaną duszę", i twierdzi, ze w ten sposob walczy z wlasnymi demonami :/
-
I to jest (z młodzieżowego) COOL, taki byłem, ale teraz oglądam i mam dystans ;D
-
Moze to i "cool", ale wiem ze to szatanska sciema. Pan np nie ma dystansu - uwaza te refleksy za cos dobrego w rozwoju duchowym, za element walki ze zlym. Takie tlumaczenie to czysta przewrotnosc. Tego pana wkreca zly. Co gorsza, pan np czuje sie gotow do konfrontacji z nim, sadzac ze ta brawura daje mu jakis handikap w tej konfrontacji.
-
Pani Murko, ale młodzież to chwyta i o to w tym wszystkim chodzi. Większość muzyków jest "bogami" dla małolatów i małolaci robią dokładnie to samo co ich "bogowie"...
-
Nie porównywałbym muzyki do pornosów.
No to se pan porowna do ogladania filmow i analogia bedzie pelna. Jest porno-muzyka podobnie jak sa porno-filmy.
-
Wie Pan co... Są różne zboczenia. Pornosy też nie zawsze są w stylu "lekko, łatwo i przyjemnie". Podobno niektórzy tak lubią. Ale nie jest to temat na katolickie forum. Zwłaszcza, że specjalistą w tym temacie raczej nie jestem.
-
co ciekawe w miarę mojego wzrostu duchowego słuchlem coraz cięższej i poważniejszej tematycznie muzyki...i odwrotnie, kiedy widzę że duchowo maleje boję się słuchać tej muzyki
To są jakieś niezdrowe objawy. Tego rodzaju tłumaczenia "dlaczego słucham X" w połączeniu np. ze specyficznym ubiorem (wokół niektórych gatunków muzyki powstają subkultury: metal, punk itp.) to znak, że dany gatunek muzyki/zespół ma na człowieka za duży wpływ, a to niedobrze.
http://www.youtube.com/watch?v=VHi9MhTiemQ
-
co ciekawe w miarę mojego wzrostu duchowego słuchlem coraz cięższej i poważniejszej tematycznie muzyki...i odwrotnie, kiedy widzę że duchowo maleje boję się słuchać tej muzyki
Mogę wiedzieć, ile godzin tygodniowo poświęca Pan na słuchanie muzyki, a ile na jej wykonywanie?
-
co ciekawe w miarę mojego wzrostu duchowego słuchlem coraz cięższej i poważniejszej tematycznie muzyki...i odwrotnie, kiedy widzę że duchowo maleje boję się słuchać tej muzyki
Mi to bardziej na opetanie wyglada,Panu sie chyba tak wydaje,ze Pan wzrasta...
-
Napotykamy informacje, że za czasów pierwszych chrześcijan rzeźbiarze wykonujący posągi Diany by zostać ochrzczeni musieli się wyrzec swego zawodu. "Rzeźbiarze byli traktowani na równi z wróżbitami, z czarnoksiężnikami, z wykonawcami amuletów, z aktorami, z tancerzami i muzykami. W posągach bóstw pierwsi chrześcijanie odczytywali wiarę w siły magiczne, jakie im przypisywano. Chrześcijaństwu szło o odcięcie się od pogaństwa".
K. Estreicher, Historia sztuki w zarycie, Kraków 1982, s. 182.
-
Christrus Rex
Ja mam do państwa pytanie: tych którzy bronią Black Sabbath,Iron Maiden,Kat itp takiej lżejszej w słuchaniu szmiry, którą osobiście odradzam, bo słuchanie to strata czasu a ponadto gdzie tu Chwała Boża, wzrastanie w cnotach, sprawa zbawiania, itd ! ! !
Czy uważacie państwo że święci XIX i XX wieku i wcześniejszych wieków tacy jak św. Alfons de Liguori, św. Franciszek Salezy, św. o. Pio św. Jan Vianney, św. Teresa, św. Pius X,
św. Teresa od Dzieciątka Jezus, św. Józef Sebastian Pelczar itd
Z PEWNOŚCIĄ polecili by słuchać tych wykonawców i pochwalili by ich słuchanie, nie mieli by nic przeciwko ???
Pańskie pytania powinny mieć postawioną odpowiedź w odpowiedniej perspektywie.
I.
Jest kultura świecka i kultura stanu duchownego (sakralna). Rzeczywiście, stan duchowny powinien trzymac się na dystans od większości wytworów kultury świeckiej. Tyle, że ta uwaga nie dotyczy wyłącznie rocka, metalu czy innego hip hopu ale także reszty wytworów kultury człowieka białego, czarnego i żółtego.
Jakkolwiek Kościół rozwija i otacza pieczą kulturę sakralną, to nie ZAKAZUJE tworzenia i uzytkowania kultury świeckiej. Natomiast wbrew temu, co się Panu wydaje, jej bliższa analiza wskazywałaby na istnienie zagrożen. Jest pewne, że wszędzie tam, gdzie są słowa i wizerunki, tam byłyby istotne zagrożenia. A tam, gdzie inne formy sztuki, w tem same dźwięki ? z pewnością również.
Ale już odrobina zastanowienia się wskazuje, ze kazda forma ludzkiej aktywności powoduje, ze styka się człowiek z okazjami do grzechu. Są ludzie, którzy świadomie wybierają życie pustelnicze ale i oni są kuszeni obrazami i doznaniami, jakie znają ze świata świeckiego.
Niemozliwe jest zatem odseparowanie czlowieka od tej sfery. To jest jedna ze specyfik zycia ziemskiego. Chyba z tem się Pan zgodzi ?
Jest skrajnie sprzeczne z katolicyzmem redukowanie całej kultury do kultury sakralnej, temczasem do tego sprowadzałoby się literalne wypełnienie słów św. Pawła, które tu Pan cytował w 1 z wypowiedzi.
Tymczasem kierunek brawaryzmu dokonuje selektywnej interpretacji nauczania katolickiego w celu eliminacji niektórych zagrożeń. Piętnuje nie najgroźniejsze zagrożenia, lecz takie, które jest w stanie ogarnąć swoim intelektem. Wielokrotnie już podrzucałem p. Salwowskiemu tematykę operetki i opery, by zaczął je piętnować. Każdy, kto ma jakiekolwiek pojęcie na ten temat, wie, że byłoby za co.
Ale albo nie jest w stanie ogarnąć tematu, albo zrozumiał, że wejście na tę niszę ośmieszyłoby jeszcze bardziej jego osobę i poglądy. O ile jest to jeszcze w ogóle możliwe.
II.
O ile rozmaici protestanccy "znawcy" rocka kompromitują tylko siebie pisząc o "Tedach Mogendach", to już bzdury te powtarzane przez duchownych katolickich typu o. Posacki kompromitują również Kościół katolicki. Nie poprowadzi jeden z drugim analizy naukowej tematu, tylko - łamiąc prawo autorskie ;) - zżyna z debili protestanckich. W ten sposób istotnym problemem nie zajmuje się w naszym kręgu kulturowym i religijnym nikt. Oczywiście na takiem forum jak to, np. ja mógłbym napisać krytyczną analizę Iron Maiden czy Judas Priest a Kol. Eligiusz pokazać, że zna się na Dummi Burger (szacun za Twoje uwagi na ten temat !!). Ale nie powstają także przez klimat współtworzony przez osoby takie jak Pan. Nie ma tu pragnienia wiedzy o współczesnym rocku, stąd nie ma i analiz.
Dodam, że prócz protestanckich debili piszących o "Tedach Mogendach" są również i inni pastorzy, którzy ewangelizują rocka. Trudno, bym ich tu idealizował i popierał. Ale jednak fakt faktem, całe mnóstwo muzyków rockowych nawróciło się w ostatnich 20 latach. Nie nawróciło się na katolicyzm, bo nikt z tej strony nad nimi nie pracował. Zresztą, czy jest różnica między posoborowym katolicyzmem z USA a protestantyzmem. Tzw. mainstream jest doktrynalnie zdecydowanie na lewo od wspólnot ewangelikalnych, a liturgicznie różni się b. nieznacznie.
III.
Za podsummowanie wkleję zwrotkę z piosenki "Szczęścia Łut" pochodzącej z mojego ulubionego musicalu "My Fair Lady". Nie utożsamiam się ani ze śpiewającą je postacią ani z resztą tekstu
Pan Bozia dał rozlicznych nam przyjaciół
Co dbają o nas i szczęscie chcą nam dać,
Starczy szczęścia łut - mały szczęścia łut,
By przestali wreszcie o nas dbać.
-
Wielokrotnie już podrzucałem p. Salwowskiemu tematykę operetki i opery, by zaczął je piętnować. Każdy, kto ma jakiekolwiek pojęcie na ten temat, wie, że byłoby za co.
Heh, no nie wiem - podrzucałem kiedyś cytat (w tym temacie już zresztą też) z M.S., gdzie przyznaje on, że chętnie by nieco przesączył, przemaglował i przecedził "klasyczną kulturę europejską", a bo to w niej gołe babełe (akty), sympatyzowanie z cudzołóstwem i rozwiązłością (wszelkie romanse, historyje o smutnych pannach wydanych, co uciekają z księciem z bajki przez niedobrym mężem, do którego je przymuszono itp.), jakieś pierwiastki ezo-magio-okultne czy w inszy sposób "nieortodoxyjne" (różne "Dziady" i w ogóle romantyzm, dekadentyzm), sianie płaczu i rozpaczu (cała masa poetów, nie tylko romantyków i dekadentów) i tak dalej (tzn. on może nie wymienił tych wszystkich przykładów, ale można je sobie dopowiedzieć). I wcale bym się nie zdziwił, gdyby za jakiś czas, w ramach radykalizacji, Brawario nie popełnił artykułów nt. rozwiązłych treści w popularnych operach i operetkach, stężenia siarki w lirykach Mickiewicza, albo i nawet niegodnych momentów zwątpienia i niechybnie demonicznych powiewów rozpaczy w niektórych Trenach Kochanowskiego czy cokolwiek takiego... no pytanie tylko, czy tu już byśmy nie weszli w obszar lekkiej paranoi?
Wszak dzieła ludzkie nigdy doskonałe nie są i nie będą... I - co więcej - muszą one oddawać, poruszać, opisywać pewne ludzkie wady, problemy, niedostatki, niedoskonałości, grzechy - inaczej byłyby mdłe i nieprzydatne dla czytelnika. I bynajmniej nie musi być to zawsze stricte "dydaktyczne" ujęcie, bo to także mdłe.
Aczkolwiek otwarta promocja paskudności wiadomo, zła jest etc., z tym że to już trzeba by wejść w konkretne dzieła i przypadki.
Ale nie powstają także przez klimat współtworzony przez osoby takie jak Pan. Nie ma tu pragnienia wiedzy o współczesnym rocku
Heh, bodaj R. Scructon kiedyś napisał (podobno), że Madonna to piosenkarka heavy-metalowa...
No, ale adwersarze mogą tu napisać coś w rodzaju: "No i bardzo dobrze, co za różnica, Mogend, Nugent czy Nugend, hard rock czy death metal, dla mię to wszysko po jednych pieniądzach, jeden smród to jest, jeszcze by tego brakowało, żebym się bawił w rozróżnianie i grzebanie w kloace, mie wystarczy, że słyszem dziki wrzask i mam dość, nie trzeba nic wyszczególniać!" - i nie zdziwiłbym się, gdyby wielu się pod tą lekką parodią podpisało bez większego problemu, nawet jeśli otwarcie by się do takiego lekceważącego podejścia nie przyznali...
-
Brawarystyczny Cejrowski ;) http://www.wckwadrans.co.cc/wconline/70-22wc
-
I wcale bym się nie zdziwił, gdyby za jakiś czas, w ramach radykalizacji, Brawario nie popełnił artykułów nt. rozwiązłych treści w popularnych operach i operetkach, stężenia siarki w lirykach Mickiewicza, albo i nawet niegodnych momentów zwątpienia i niechybnie demonicznych powiewów rozpaczy w niektórych Trenach Kochanowskiego czy cokolwiek takiego... no pytanie tylko, czy tu już byśmy nie weszli w obszar lekkiej paranoi?
Nie weszlibyśmy, bo tkwimy w niej już oddawna za przyczyną brawarystów ;) No to możemy testowo potępić np. taką miłą i sympatyczną piosenkę:
Cztery córy miał tata
Stary młynarz ze Zgierza
Każda piękna, bogata
Każda chciała żołnierza. /bis
Stary młynarz, kawalarz
Takie wydał orędzie
Która chce mieć żołnierza
Niech go sama zdobędzie. /bis
Pierwsza córka młynarza
Czarnooka Ludwika
Podskoczyła do góry
I złapała lotnika. /bis
Druga córka młynarza
Wzięła owsa i siana
I złowiła kasztanka
Na kasztanku ułanka.
Trzecia córka młynarza
Hoża dziewka i miła
Pojechała nad morze
Marynarza złowiła. /bis
Tylko Hania najmłodsza
Jakoś szczęścia nie miała
Stała sobie na moście
I cichutko płakała. /bis
I krzyknęła z rozpaczą
Niechaj śmierć mnie zabiera
I skoczyła do wody
Wprost w ramiona sapera. /bis
Idą córy do ojca
Każda wiedzie żołnierza
Ze zdumienia oniemiał
Stary młynarz ze Zgierza. /bis
Lotnik, ułan, marynarz
No i saper, to heca
Jak się wnuki posypią
Będzie z młyna forteca. / bis
Ktoś pierwszy napisze swoje anatemy ?
-
Heh, ale mi się wydaje, że tak naprawdę Brawario jest konsekwentny i jeśli kolega chce go zwalczać, to raczej nie OD TEJ strony... W tym sensie, że gdyby Braw tu był, to możliwe, że napisałby: "Bracie, czy naprawdę uważasz, że sprośna pioseneczka, którą przed chwilą przytoczyłeś, jest niewinna tylko dlatego, że nie jest rockowa, jest dość <<stara>> i rzeczywiście, umiarkowana w porównaniu z pomysłami współczesnych rockmenów czy raperów? Czy nie robi na tobie wrażenia to, że we frywolny sposób porusza się tu kwestię pozamałżeńskich stosunków płciowych, dość zresztą przypadkowych, przedstawiając ten obrzydliwy grzech jako coś zabawnego, niepoważnego, albo nawet sympatycznego?" - i tak dalej, i tak dalej...
Zresztą... może i miałby rację?
Mnie takie pioseneczki może nie denerwują na takiej zasadzie, jak opisałem powyżej, ale zawszeć to śfjatowość, wesołkowatość, luźność etc., tj sam smród. :-)
-
Oczywiście, ze MIAŁBY rację, GDYBY pozostawał w swoim układzie odniesienia. Bowiem to właśnie tutaj tkwi problem. Gdyby zastosować metodologję Brawaria, należałoby potępiać 90 % wszystkiego. Albo nawet 95 %
Sprawa tańców jest szczegółem. Istotą zaś był ogół relacyj damsko - męskich, które w przypadku nieżonatych łączyły się z jednoznacznem potępianiem zgromadzeń, w których np. panna znajdowała się sam na sam z kawalerem albo też znajdowali się bez obecności znajomych przyzwoitków w postaci osób trzecich.
Czy panna z dobrego domu wg moralności i mentalności np. XVII i XVIII wieku mogła sama podróżować ? Byłoby to b. niewskazane. Problem tańca polegał zaś na tem, że owa panna mogła mieć chwilę sam na sam z kawalerem i mogli się do czegoś zmawiać. Ewentualnie owa panna mogła czerpać nadmierną przyjemność z - pardon - męskiego kolana między własnemi nogami, jak to ujęła na FF pewna niewiasta.
W swej poprzedniej dzisiejszej wypowiedzi wskazałem na różnicę między zasadami dla duchowieństwa i dla świeckich i są one rzeczywiście tak rózne jak oczekiwane zachowanie od cywila i od żołnierza. Księża tzw. światowcy albo mieli bardzo twardy kręgosłup albo staczali się w niemoralność alla oświecenie. Czyli stawali takimi kościelnymi ciurami.
-
a swoją drogą, co do rocka, zmysłowości i pożądliwości... :-)
LOVE STORY
(Cymeon X, polska grupa hardcore / straight edge)
Ile kobiet rozbierasz wzrokiem
Chodząc ulicami swego miasta
Ile kobiet zgwałciłeś już w myślach
Podnieca cię przemoc i orgie w twojej głowie
Kiedy widzę twe pożądliwe oczy
Mam chęć pozbawić cię wzroku
Kiedy słyszę twe seksistowskie hasła
Mam chęć wyrwać ci język
Wykastrowany z mózgu
Czas wykastrować cię bardziej
Zaspokajanie swych dzikich żądz
I ty to nazywasz miłością
Zabawa kosztem drugiego człowieka
To coś na co nie mogę się zgodzić
Kiedy widzę twe....
-
Są pewne tańce niemoralne - podobno latynoamerykańskie - które to możnaby np ograniczyć do małżeństw- ale zakaz wszelkich tańców to jakiś absurd. W dawiejszych czasach ścisła moralność około-seksualna była możliwa z racji dobierania małżeństw przez rodziców. Wówczas nie było wielkim problemem,że panna się nie mogła spotkać z kawalerem,gdyż nie musiała szczególnie interesować się doborem męża - to była raczej domena rodziców. Pewnie upraszczam,ale coś w tym jest.
Dzisiaj moralność brawarystyczna doprowadziłaby jedynie do chowania starych kawalerow i starych panien,nie mających okazji poznać małżonków.
Ad Krusejder-w wielu sprawach się zgadzam z Tobą,ale nie wiem właściwe jest takie ścisłe rozgraniczanie tego co wolno w sferze kultury świeckiemu i duchownemu. Tj cel walki z jansenizmem słuszny-ale ten argument jak dla mnie kontrowersyjny :) Takie degradowanie świeckich do roli szeregowców jest szkodliwe i odbieranie im implicite nadziei na wyższą doskonałość w sumie wyrasta właśnie z nader ponurej wizji świata,którą krytykujesz. To pogląd,że świat jest zły,a skoro słaby świecki na nim zostaje niech mu będzie więcej wolno. I tak świętości nie osiągnie,niech przestrzega podstawowych zasad. W sumie to prawda,że pwołanie duchownego jest wyższe,ale nie wylbrzymiajmy tego faktu. Ale może źle coś zrozumiałem.
-
Oczywiście na takiem forum jak to, np. ja mógłbym napisać krytyczną analizę Iron Maiden czy Judas Priest a Kol. Eligiusz pokazać, że zna się na Dummi Burger (szacun za Twoje uwagi na ten temat !!). Ale nie powstają także przez klimat współtworzony przez osoby takie jak Pan. Nie ma tu pragnienia wiedzy o współczesnym rocku, stąd nie ma i analiz.
Christus Rex
Co to by wniosło do mojego życia wewnętrznego, takie czytanie analiz i wiedza o zespołów rocowych itp ?
Ja wiem o szkodliwości tej muzyki.
Po co mi taka wiedza o współczesnym rocku, czy nie mam wiele innych pożytecznych książek do czytania.
Ja uważam, że święci na bank by tego nie słuchali, i nie koniecznie świeci duchowni, ale i świeccy święci.
-
Co to by wniosło do mojego życia wewnętrznego, takie czytanie analiz i wiedza o zespołów rocowych itp ?
Ja wiem o szkodliwości tej muzyki.
Analogicznie: Po co miałbym czytać posty p. Luka? Ja ich nie czytam, z góry wiem o ich szkodliwości / bzdurności etc.
Oczywiście tak nie jest i tak nie twierdzę, ale taki właśnie tok myślenia pan zaprezentował. Żeby o czymś mówić, trzeba coś o tym wiedzieć, a im więcej się mówi i im poważniejsze wyroki feruje, tym bardziej należy daną kwestię mieć obadaną.
-
Są pewne tańce niemoralne - podobno latynoamerykańskie - które to możnaby np ograniczyć do małżeństw- ale zakaz wszelkich tańców to jakiś absurd. W dawiejszych czasach ścisła moralność około-seksualna była możliwa z racji dobierania małżeństw przez rodziców. Wówczas nie było wielkim problemem,że panna się nie mogła spotkać z kawalerem,gdyż nie musiała szczególnie interesować się doborem męża - to była raczej domena rodziców. Pewnie upraszczam,ale coś w tym jest.
Dzisiaj moralność brawarystyczna doprowadziłaby jedynie do chowania starych kawalerow i starych panien,nie mających okazji poznać małżonków.
Ad Krusejder-w wielu sprawach się zgadzam z Tobą,ale nie wiem właściwe jest takie ścisłe rozgraniczanie tego co wolno w sferze kultury świeckiemu i duchownemu. Tj cel walki z jansenizmem słuszny-ale ten argument jak dla mnie kontrowersyjny :) Takie degradowanie świeckich do roli szeregowców jest szkodliwe i odbieranie im implicite nadziei na wyższą doskonałość w sumie wyrasta właśnie z nader ponurej wizji świata,którą krytykujesz. To pogląd,że świat jest zły,a skoro słaby świecki na nim zostaje niech mu będzie więcej wolno. I tak świętości nie osiągnie,niech przestrzega podstawowych zasad. W sumie to prawda,że pwołanie duchownego jest wyższe,ale nie wylbrzymiajmy tego faktu. Ale może źle coś zrozumiałem.
Świeccy nie są "mniej doskonali", a jedynie poprzez małżeństwo mają inne sposoby walki z pokusami. Jest taki posoborowy pomysl jak "powolanie do samotności", jedna z większych bzdur, jakie świat zna. Otóż nie ma czegoś takiego. Jest powołanie albo do małżeństwa albo do celibatu. Oczywiscie celibat mozna realizowac w rozny sposob, to inna sprawa. Czlowiek zyjący w celibacie rzeczywiscie nie powinien miec stalego kontaktu z pokusami zwiazanymi z seksualnoscią. Celibat to miedzy innemi wygaszenie wlasnej seksualnosci.
Ale z inną sferą życia obcuje człowiek ktory nie jest trapistą i w związku z tem nie jest dla niego problemem to że słyszy nagranie Kiepury "Brunetki, blondynki" czy Voyagera (piszę z pamięci - nie jestem znawcą disco polo) "Polskie dziewczyny". Nie zgorszy się nim, podobnie jak i nie bedzie dlan problemem moralnym, jesli zatanczy z panna mlodą na weselu. Wrecz przeciwnie, pewien aspekt zmyslowosci jest konieczny i pozytywny w spoleczenstwie.
-
Christus Rex
Mam do pana pytanie dotyczące fragmentu poniżej:
Co to by wniosło do mojego życia wewnętrznego, takie czytanie analiz i wiedza o zespołów rocowych itp ?
Ja wiem o szkodliwości tej muzyki.
Po co mi taka wiedza o współczesnym rocku, czy nie mam wiele innych pożytecznych książek do czytania.
Ja uważam, że święci na bank by tego nie słuchali, i nie koniecznie świeci duchowni, ale i świeccy święci.
Póki jest Pan osobą prywatną, to jest ta wiedza Panu po nic. Podobnie jak większość aktywności na tem forum. Ale gdyby w przyszlosci (dalby Bog!) zrealizowaly sie Pana pewne zamiary, to wypowiadając się na jakiś temat obciążalby Pan swojemi poglądami te podmioty, które by Pan reprezentował. Wtenczas mowienie bzdur nt rocka mogloby stanowić krzywdę dla zycia duchowego osob, ktore czytalyby Panskie poglady.
Wbrew temu, co Pan być może sądzi, wciąz jeszcze bardzo wielu mlodych ludzi sluchających ciężkiego rocka, to osoby szukające dobra i piękna i myślące. Osoby te czytają również krytyczne analizy heavy metalu i innych pokrewnych subkultur. Sami wiedzą, co jest zlego w czyjej twórczości. Wlasnie dlatego fani Maiden potrafili spuścić łomot nie raz i zapewne nie dwa sławetnemu Nergalowi, aktualnemu konkubentowi Dody. Gdy tacy ludzie czytają opinje glupie i bezpodstawne, traci w ich oczach caly autorytet Kosciola. Mogą być, jak pisalem wczesniej, podebrani przez kacerzy czy popaść w bezbożność. Wiadomo, że jeśli przyłapiesz kogoś raz na ignorancji i głupocie, to jest niewielka szansa, że wciąż będziesz cenić go jako autorytet sam w sobie. Często lepiej milczeć niż się odzywać na tematy, w których nie ma się za wiele do powiedzenia.
Proszę sobie spojrzeć choćby tutaj: http://metal.pl/ksiazka.php?id=2
Miotają mną bardzo sprzeczne uczucia. Z jednej strony chętnie potraktowałabym tę książkę tak samo powierzchownie, jak zrobili to autorzy z poruszaną przez nich tematyką, z drugiej jednak potrafię zrozumieć, że z "prawdą jest jak z dupą - każdy ma swoją"...
Skrót OFM pojawiający się po nazwiskach autorów nie obliguje mnie do tego, żebym ulgowo podchodziła do tej publikacji... Wręcz przeciwnie, od Ordo Fratrum Minorum - Zakonu Braci Mniejszych czyli Franciszkanów - oczekuję czegoś więcej niż naukawego traktatu, naszpikowanego cytatami, broniącego się wyrwanymi z kontekstu wersetami Biblii i wybiórczą wiedzą z psychologii, socjologii, szeroko rozumianego religioznawstwa, historii rocka, satanizmu etc. We wstępie napisano, że: "Autorzy prezentowanych badań analizują tajemnicę zła w czterech aspektach; chodzi tutaj o magię kultu szatana, magię wrzaskliwej muzyki, magię narkomanii oraz magię seksu. (...) [Tematy] wymagały żmudnych analiz i dużego nakładu czasu. Rzeczowość, logiczność oraz spokojne spojrzenie na problem zła z pozycji łaski wiary są czytelne w prezentowanych badaniach. (...) Antoni Jozafat Nowak OFM (...) zwraca uwagę na (...) patologię kultu" - głównie satanizm. "Krystian Petroniusz Piasta OFM analizuje z wielkim znawstwem elementy demoniczne we wrzaskliwej muzyce rockowej, w śpiewanych tekstach. Bogate Appendix (wykaz - dopisek betton) informuje czytelnika o zespołach, które w sposób szczególny lansują elementy demoniczne w muzyce, ale także w materii tekstowej."
To tak w skrócie... Pewnie ciekawi Was, czy warto sięgnąć po tę książkę? Nie wiem... Szczytem zakłamania byłoby nie docenić naprawdę świetnej bibliografii, encyklopedycznego ujęcia satanizmu, "jako tako" zarysowanej ewolucji rocka i przede wszystkim odwagi autorów. Ale... jak to mówią - diabeł tkwi w szczegółach. Mimo ciekawego tytułu, świetnej okładki cały ten tom wydaje mi się w 100% nietrafiony. Artykuł o satanizmie - spodziewałam się pokazania jego tła, istoty, tymczasem bardziej przypomina on przekomarzanie się z satanizmem jako BYTEM niż kulturoznawczą diagnozę i obiektywną analizę zjawiska.
Rock. Mam wrażenie, że autor, mimo ogromnej erudycji, nie wie, że nie pisze o rocku (czymkolwiek by on w tym kontekście nie był), ale o odmianach metalu - thrashu, hard rocku, death, heavy metalu i całej reszcie. Warto docenić sięganie do początków, pokazywanie ewolucji - od rythm&bluesa, czarnej muzyki, country po hard rock, ale brakuje kontekstu społecznego, w jakim rodziła się ta "szatańska muzyka" (bunt wobec Wietnamu, konserwatywna Anglia). Nie ma się co czarować - w metalu/rocku faktycznie aż roi się od elementów satanistycznych i okultystycznych, jest hałas i niejednokrotnie pusta nawalanka, ale można to wszystko było opisać inaczej, bez wersetów Biblii, bez "wzywania na daremne imienia" Wiecznej Myśli. Tom zamyka artykuł poświęcony hasłu SEX. Nie zgadniecie do czego się odnosi... Do wszelkich możliwych wynaturzeń seksualnych, zboczeń i temu podobnych. Eh... Szkoda strzępić języka na komentowanie...
Kolejną rzeczą, która mnie paraliżuje jest język, jakim została napisana ta książka. Wszystko funkcjonuje tu na zasadzie "prawdy objawionej" wypowiadanej z perspektywy nieomylnego autorytetu, który nie zostawia czytelnikowi miejsca na polemikę czy interpretację. Żeby zamknąć dziób potencjalnym krytykom, teksty zostały naszpikowane wymownymi wersetami z Biblii. W sumie szkoda, że za wypowiedziami nie stoi otwarty rozum badacza, że ciekawe cytaty niejednokrotnie pozostawione są bez odautorskiego komentarza.
Ktoś powie, że się czepiam. Daleko mi do tego, ale czytając tę książkę zastanawiam się, kto ją w ogóle dopuścił do druku. Skoro już wyszła, to do kogo jest adresowana? Nie mam zielonego pojęcia... Przeczytajcie, może Wy mi to powiecie...
Nie czarujmy się, kiedy ktoś przybiera postać autorytetu, to powinien nim być. Ów linkowany o. Nowak OFM tak samo jak muzycy rockowi będzie kiedyś sądzony z tego, jakie szkody duchowe poczynił swoją twórczością. Ale o ile nikt lub prawie nikt nie traktuje Glenna Tiptona czy Steve'a Harrisa jako autorytety w sprawie religji, to ów o. Nowak czy inny x. Zwoliński są postrzegani jako autorytety teologiczne. I wcale nie jest powiedziane, że ci ignoranci i głupcy zostaną potraktowani łagodniej.
-
Jest taki posoborowy pomysl jak "powolanie do samotności",
A co to? Czy chodzi po prostu o życie w celibacie, ale nie w zakonie czy kapłaństwie tylko se samemu prywatnie et indywidualnie starokawalersko? Czy jak? (i czy takie coś to byłoby coś złego?)
tak, chodzi o singlowanie
Ależ po mojemu chrześcijanin ma trzy drogi życiowe do wyboru: małżeństwo, kapłaństwo i właśnie życie w samotności (tzn. nie chodzi mi tu broń Boże o singlowanie, bo uważam to za jakiś obrzydliwy wytwór "neokultury", albo wybieranie udanego życia zawodowego w zamian za zostanie starym kawalerem/panną); tylko czy jeśli chrześcijanin chce wybrać życie w samotności (a są odpowiednie warunki do zmiany stanu cywilnego), to jedyną jego właściwą drogą jest wybrać życie pustelnicze (lub przynajmniej pół-pustelnicze)? Jeśli chce zostać na zawsze kawalerem/panną, a normalnie, a nawet aktywnie współżyje społecznie, to już grzeszy, czy nie? Jak to właśnie jest?!
To było tak tytułem wstępu, ale wracając do głównego tematu: różni kościelni hierarchowie, święci itd. przestrzegali dajmy na to przed obżarstwem, ale Kościół ujął to w krótkich wytycznych dla wiernych: np. grzech obżarstwa mamy wymieniony na liście siedmiu grzechów głównych. Natomiast byli z pewnością papieże, którzy pewnie jakimś zakazem ograniczali nadmierne spożywanie pokarmu (np. do sytości czy coś takiego). Rozumiem jednak, że zakaz jakiegoś papieża, który żył parę wieków temu nie obowiązuje (mogę jednak, a nawet powinienem, jego rady wziąć sobie do serca), lecz jestem zobowiązany do wystrzegania się siedmiu grzechów głównych (w tym obżarstwa). Czy dobrze rozumiem Nauczanie Kościoła?!
Analogicznie np. z tańcami. Jakiś papież zabronił tańczyć walca, lecz w KKK (chyba) nie ma expressis verbis powiedziane, że nie mogę tego robić (jednak powinien unikać sytuacji, które prowadzą do grzechu, więc jeśli przy tańczeniu walca mogę zgrzeszyć nie powinienem tego robić). Mówiąc krótko: jestem zobligowani żyć przede wszystkim wedle KKK, a nie porad uczonych Kościoła, którzy żyli np. w XIX wieku (i ich zalecenia - ogólnie mówiąc - obecnie nie obowiązują, jeśli nie zostały zatwierdzone przez obecne władze kościelne).
Czy dobrze rozumuję, czy jestem w błędzie?!
-
1. Ależ po mojemu chrześcijanin ma trzy drogi życiowe do wyboru: małżeństwo, kapłaństwo i właśnie życie w samotności (tzn. nie chodzi mi tu broń Boże o singlowanie, bo uważam to za jakiś obrzydliwy wytwór "neokultury", albo wybieranie udanego życia zawodowego w zamian za zostanie starym kawalerem/panną); tylko czy jeśli chrześcijanin chce wybrać życie w samotności (a są odpowiednie warunki do zmiany stanu cywilnego), to jedyną jego właściwą drogą jest wybrać życie pustelnicze (lub przynajmniej pół-pustelnicze)? Jeśli chce zostać na zawsze kawalerem/panną, a normalnie, a nawet aktywnie współżyje społecznie, to już grzeszy, czy nie? Jak to właśnie jest?!
2. To było tak tytułem wstępu, ale wracając do głównego tematu: różni kościelni hierarchowie, święci itd. przestrzegali dajmy na to przed obżarstwem, ale Kościół ujął to w krótkich wytycznych dla wiernych: np. grzech obżarstwa mamy wymieniony na liście siedmiu grzechów głównych. Natomiast byli z pewnością papieże, którzy pewnie jakimś zakazem ograniczali nadmierne spożywanie pokarmu (np. do sytości czy coś takiego). Rozumiem jednak, że zakaz jakiegoś papieża, który żył parę wieków temu nie obowiązuje (mogę jednak, a nawet powinienem, jego rady wziąć sobie do serca), lecz jestem zobowiązany do wystrzegania się siedmiu grzechów głównych (w tym obżarstwa). Czy dobrze rozumiem Nauczanie Kościoła?!
Analogicznie np. z tańcami. Jakiś papież zabronił tańczyć walca, lecz w KKK (chyba) nie ma expressis verbis powiedziane, że nie mogę tego robić (jednak powinien unikać sytuacji, które prowadzą do grzechu, więc jeśli przy tańczeniu walca mogę zgrzeszyć nie powinienem tego robić). Mówiąc krótko: jestem zobligowani żyć przede wszystkim wedle KKK, a nie porad uczonych Kościoła, którzy żyli np. w XIX wieku (i ich zalecenia - ogólnie mówiąc - obecnie nie obowiązują, jeśli nie zostały zatwierdzone przez obecne władze kościelne).
Czy dobrze rozumuję, czy jestem w błędzie?!
ad 1
Mozna być swieckim celibatarjuszem OD czy tp żyjącym w spoleczenstwie zgodnie z zasadami danego stowarzyszenia zycia konsekrowanego (jakkolwiek to sie nazywa). Bycie niestowarzyszonym samotnikiem nie jest grzechem, ale chyba nie jest optymalną drogą dla czlowieka.
Nie chcialbym tu krytykowac osób, które nie zalozyly rodzin, tylko raczej ten wybór zycia w samotnosci bez przyjmowania stanu konsekrowanego.
ad 2
Zasadniczo zgodzilbym się z Panem w 100 %. Akurat nauk moralnych ten problem nie dotyczy, ale niektore sprawy doktrynalne są w KKK (i KPK 83) przedstawiane w sposob nieprawidlowy, zatem mozemy miec na tych polach problemy.
-
Na stronie Christianitas: http://christianitas.pl/?sr=!czytaj&dz=11&id=1141 :)
-
Christus Rex
Mam do pana pytanie dotyczące fragmentu poniżej:
Co to by wniosło do mojego życia wewnętrznego, takie czytanie analiz i wiedza o zespołów rocowych itp ?
Ja wiem o szkodliwości tej muzyki.
Po co mi taka wiedza o współczesnym rocku, czy nie mam wiele innych pożytecznych książek do czytania.
Ja uważam, że święci na bank by tego nie słuchali, i nie koniecznie świeci duchowni, ale i świeccy święci.
Póki jest Pan osobą prywatną, to jest ta wiedza Panu po nic. Podobnie jak większość aktywności na tem forum. Ale gdyby w przyszlosci (dalby Bog!) zrealizowaly sie Pana pewne zamiary, to wypowiadając się na jakiś temat obciążalby Pan swojemi poglądami te podmioty, które by Pan reprezentował. Wtenczas mowienie bzdur nt rocka mogloby stanowić krzywdę dla zycia duchowego osob, ktore czytalyby Panskie poglady.
Wbrew temu, co Pan być może sądzi, wciąz jeszcze bardzo wielu mlodych ludzi sluchających ciężkiego rocka, to osoby szukające dobra i piękna i myślące. Osoby te czytają również krytyczne analizy heavy metalu i innych pokrewnych subkultur. Sami wiedzą, co jest zlego w czyjej twórczości. Wlasnie dlatego fani Maiden potrafili spuścić łomot nie raz i zapewne nie dwa sławetnemu Nergalowi, aktualnemu konkubentowi Dody. Gdy tacy ludzie czytają opinje glupie i bezpodstawne, traci w ich oczach caly autorytet Kosciola. Mogą być, jak pisalem wczesniej, podebrani przez kacerzy czy popaść w bezbożność. Wiadomo, że jeśli przyłapiesz kogoś raz na ignorancji i głupocie, to jest niewielka szansa, że wciąż będziesz cenić go jako autorytet sam w sobie. Często lepiej milczeć niż się odzywać na tematy, w których nie ma się za wiele do powiedzenia.
Proszę sobie spojrzeć choćby tutaj: http://metal.pl/ksiazka.php?id=2
Miotają mną bardzo sprzeczne uczucia. Z jednej strony chętnie potraktowałabym tę książkę tak samo powierzchownie, jak zrobili to autorzy z poruszaną przez nich tematyką, z drugiej jednak potrafię zrozumieć, że z "prawdą jest jak z dupą - każdy ma swoją"...
Skrót OFM pojawiający się po nazwiskach autorów nie obliguje mnie do tego, żebym ulgowo podchodziła do tej publikacji... Wręcz przeciwnie, od Ordo Fratrum Minorum - Zakonu Braci Mniejszych czyli Franciszkanów - oczekuję czegoś więcej niż naukawego traktatu, naszpikowanego cytatami, broniącego się wyrwanymi z kontekstu wersetami Biblii i wybiórczą wiedzą z psychologii, socjologii, szeroko rozumianego religioznawstwa, historii rocka, satanizmu etc. We wstępie napisano, że: "Autorzy prezentowanych badań analizują tajemnicę zła w czterech aspektach; chodzi tutaj o magię kultu szatana, magię wrzaskliwej muzyki, magię narkomanii oraz magię seksu. (...) [Tematy] wymagały żmudnych analiz i dużego nakładu czasu. Rzeczowość, logiczność oraz spokojne spojrzenie na problem zła z pozycji łaski wiary są czytelne w prezentowanych badaniach. (...) Antoni Jozafat Nowak OFM (...) zwraca uwagę na (...) patologię kultu" - głównie satanizm. "Krystian Petroniusz Piasta OFM analizuje z wielkim znawstwem elementy demoniczne we wrzaskliwej muzyce rockowej, w śpiewanych tekstach. Bogate Appendix (wykaz - dopisek betton) informuje czytelnika o zespołach, które w sposób szczególny lansują elementy demoniczne w muzyce, ale także w materii tekstowej."
To tak w skrócie... Pewnie ciekawi Was, czy warto sięgnąć po tę książkę? Nie wiem... Szczytem zakłamania byłoby nie docenić naprawdę świetnej bibliografii, encyklopedycznego ujęcia satanizmu, "jako tako" zarysowanej ewolucji rocka i przede wszystkim odwagi autorów. Ale... jak to mówią - diabeł tkwi w szczegółach. Mimo ciekawego tytułu, świetnej okładki cały ten tom wydaje mi się w 100% nietrafiony. Artykuł o satanizmie - spodziewałam się pokazania jego tła, istoty, tymczasem bardziej przypomina on przekomarzanie się z satanizmem jako BYTEM niż kulturoznawczą diagnozę i obiektywną analizę zjawiska.
Rock. Mam wrażenie, że autor, mimo ogromnej erudycji, nie wie, że nie pisze o rocku (czymkolwiek by on w tym kontekście nie był), ale o odmianach metalu - thrashu, hard rocku, death, heavy metalu i całej reszcie. Warto docenić sięganie do początków, pokazywanie ewolucji - od rythm&bluesa, czarnej muzyki, country po hard rock, ale brakuje kontekstu społecznego, w jakim rodziła się ta "szatańska muzyka" (bunt wobec Wietnamu, konserwatywna Anglia). Nie ma się co czarować - w metalu/rocku faktycznie aż roi się od elementów satanistycznych i okultystycznych, jest hałas i niejednokrotnie pusta nawalanka, ale można to wszystko było opisać inaczej, bez wersetów Biblii, bez "wzywania na daremne imienia" Wiecznej Myśli. Tom zamyka artykuł poświęcony hasłu SEX. Nie zgadniecie do czego się odnosi... Do wszelkich możliwych wynaturzeń seksualnych, zboczeń i temu podobnych. Eh... Szkoda strzępić języka na komentowanie...
Kolejną rzeczą, która mnie paraliżuje jest język, jakim została napisana ta książka. Wszystko funkcjonuje tu na zasadzie "prawdy objawionej" wypowiadanej z perspektywy nieomylnego autorytetu, który nie zostawia czytelnikowi miejsca na polemikę czy interpretację. Żeby zamknąć dziób potencjalnym krytykom, teksty zostały naszpikowane wymownymi wersetami z Biblii. W sumie szkoda, że za wypowiedziami nie stoi otwarty rozum badacza, że ciekawe cytaty niejednokrotnie pozostawione są bez odautorskiego komentarza.
Ktoś powie, że się czepiam. Daleko mi do tego, ale czytając tę książkę zastanawiam się, kto ją w ogóle dopuścił do druku. Skoro już wyszła, to do kogo jest adresowana? Nie mam zielonego pojęcia... Przeczytajcie, może Wy mi to powiecie...
Nie czarujmy się, kiedy ktoś przybiera postać autorytetu, to powinien nim być. Ów linkowany o. Nowak OFM tak samo jak muzycy rockowi będzie kiedyś sądzony z tego, jakie szkody duchowe poczynił swoją twórczością. Ale o ile nikt lub prawie nikt nie traktuje Glenna Tiptona czy Steve'a Harrisa jako autorytety w sprawie religji, to ów o. Nowak czy inny x. Zwoliński są postrzegani jako autorytety teologiczne. I wcale nie jest powiedziane, że ci ignoranci i głupcy zostaną potraktowani łagodniej.
Christus Rex
Proszę mi wykazać, że gdzieś pisałem bzdury na temat muzyki rokowej
i proszę się zapytać tradycyjnych kapłanów z forum czy polecają zachęcają i są za muzyką rockową i metalem itd
-
Nie chcialbym tu krytykowac osób, które nie zalozyly rodzin
Niektórzy ludzie są po prostu nie-atrakcyjni, nieśmiali etc. :-) (wbrew pozorom to może być problem hehe...)
Co do postu p. Luka:
Taki np. Tomasz Kostyła, wokalista hard-rockowej grupy Legion, od wielu lat (od bodaj 1992 roku) funkcjonuje w środowisku Tradycji etc., na swoich albumach (w szczególności "My Nowe Pokolenie" oraz "A.M.D.G.") jak najbardziej dawał wyraz swym przekonaniom (vide kawałki typu "Wandea", "Krzyżowcy XX wieku" czy "Ostatnia Krucjata") - o ile wiem, żaden ksiądz go nie potępił, nie wyklął etc.
Inny przykład: Josef Maria Wilhelm Klumb, niemiecki muzyk (m.in. grupy Von Thronstahl, Forthcoming Fire, Preussak, Unternehemen Dreizack, Circle Of Sig-Tiu etc.), obracający się w klimacie industrialu, rocka, gotyku, neoklasyki, neofolku etc. - jest swoistym "duchowym wychowankiem" jednego ze słynniejszych niemieckich tradycjonalistów katolickich, ks. Hansa Milcha - i na ile znam Josefa Klumba (przez mail) oraz wywiady z nim, to nic mi nie wiadomo o tym, by ks. Milch jego (i jego kolegę, Raymonda P.) całościowo potępił, mało tego: po śmierci (tragicznej) Milcha oni wielokrotnie uwiecznili jego kazania w licznych utworach.
6. Kim był dla Ciebie ksiądz Hans Milch? Jaki wpływ wywarł na Ciebie i co możesz opowiedzieć na temat okoliczności jego tragicznej śmierci?
Josef K.: Był nie tylko moim bliskim przyjacielem i doradcą duchowym, ale także znakomitym psychologiem, mówcą i filozofem o wielkiej charyzmie – po prostu wyjątkowy człowiek zasługujący na najwyższy szacunek. Tragiczną śmierć poniósł wskutek rytualnego morderstwa dokonanego przez obłąkanego szaleńca, który przebił jego serce drewnianym kołkiem, tak jak według wierzeń zabija się wampiry. To naprawdę przerażające.
(...)
Po mojej „odysei” punkowo-wolnościowej ksiądz Hans Milch był tym, który miał siłę poprowadzić mnie i innych do domu. Zanim go spotkaliśmy, widzieliśmy i słyszeliśmy o wielu modernistycznych księżach, jako na przykład pracownikach socjalnych, mieliśmy także pewne doświadczenia z ewangelickimi kościołami w stylu amerykańskim (Pfingstler). Ale to wszystko nie wydawało się być głębokie... Owszem, byli szczerzy i "w Chrystusie", ale nie potrafili mnie dosięgnąć. Powrót do starych, tradycyjnych przekonań i rytów i w ogóle wszystkiego zbliżył nas do wiary, do siebie i do Boga. Hans Milch był bardzo charyzmatyczną, inteligentną, ciepłą, ale i autorytatywną osobą, bardzo specyficzną.
-
Proszę mi wykazać, że gdzieś pisałem bzdury na temat muzyki rokowej
i proszę się zapytać tradycyjnych kapłanów z forum czy polecają zachęcają i są za muzyką rockową i metalem itd
a kto tu cytowal pozycje, w ktorych bzdura siedzi na bzdurze ? Zdaje się, że Pan. I nie odciął się od onych i nie przeprosił. Podobnie jak Panna Cabage, która złozyla tu fałszywe swiadectwa przeciw bliznim swoim i jesli [mnie pamiec nie myli, to rowniez - dopisalem - Kr.] sie nie odcięła od onych.
I proszę się nie ustawiać w pozycji "na Brawaria". Albo są partnerzy do dyskusji, którzy wiedzą, że mają jakąś część prawdy i mogą się czegoś dowiedzieć od interlokutora, albo wymiana poglądów przeradza się w wymianę inwektyw.
Zatem, jeszcze raz - nie jestem ani za operą ani za operetką ani za heavy metalem. Jeśli coś jest w nich zlego to staram się to zidentyfikować rozumowo. Poto, aby módz przestrzedz przed [nimi] tych bliźnich, którzy tych zagrożeń nie widzą. Ale jeśliby nie było gdzieś zagrożeń, to tylko człowiek niemądry wciąż o nich mówiłby.
-
Czytałem gdzieś, że Mike Jegger (nb. managerem Rolling Stonsów jest (albo był) książe zu Loewenstein) był kiedyś na Mszy Trydenckiej i stwierdział, że generalnie jest człowiekiem nie religijnym, ale jakby mu kiedyś odbiło to właśnie wybrałby katolicyzm w wersji tradycyjnej (bo to najgłębsze).
-
No właśnie-czyli wynika z tego,że istnieje jednak "powołanie do samotności".
To nie jest powolanie - to jest dopust Bozy. Osoby dotkniete chorobami uniemozliwiajacymi podjecie zycia malzenskiego badz konsekrowanego powinnismy otaczac modlitwa o uzdrowienie.
A wracajac do adremu, pozwole sobie wkleic (chyba juz 4. raz) wiersz Herberta. Trudno jest zwerbalizowac to, co po prostu sie wyczuwa, jak dotad nie znalazlam lepszej ekspresji moich watpliwosci co do muzyki:
Pana Cogito przygody z muzyką
1
dawno temu
właściwie od zarania życia
Pan Cogito uległ zwodniczym urokom muzyki
przez bory niemowlęctwa
niósł go śpiewny głos matki
ukraińskie niańki
nuciły mu do snu
rozlewną jak Dniepr kołysankę
rósł
jakby przynaglany dźwiękami
w akordach
dysonansach
zawrotnym crescendo
otrzymał podstawowe
wykształcenie muzyczne
co prawda niepełne
Szkoła Gry na Fortepianie
(zeszyt pierwszy)
pamięta głody studenckie
dotkliwsze niż głód jadła
gdy czekał przed koncertem
na łaskę darmowego biletu
trudno powiedzieć kiedy
zaczęły go nękać
wątpliwości
skrupuły
wyrzuty sumienia
słuchał muzyki rzadko
nie tak jak dawniej zachłannie
z rosnącym zawstydzeniem
wyschło źródło radości
mistrzowie
motetu
sonaty
fugi
nie byli temu winni
zmieniły się
obroty rzeczy
pola grawitacji
a wraz z nimi
wewnętrzna oś
Pana Cogito
nie mógł
wejść do rzeki
dawnego upojenia
2
Pan Cogito
zaczął gromadzić
argumenty przeciw muzyce
jakby miał zamiar napisać
traktat o zawiedzionym uczuciu
zagłuszyć harmonię
gniewną retoryką
zrzucić ciężar własny
na wątłe ramiona skrzypiec
na jasną twarz
kaptur anatemy
ale zważmy bezstronnie
ona
nie jest bez winy
jej mało chwalebne początki -
dźwięki w interwałach
poganiały do pracy
wyciskały pot
Etruskowie chłostali niewolników
przy wtórze piszczałek i fletów
a zatem
moralnie obojętna
jak boki trójkąta
spirale Archimedesa
anatomia pszczoły
porzuca trzy wymiary
flirtuje z nieskończonością
kładzie na otchłań czasu
znikliwe ornamenty
jej siła ukryta i jawna
budziła niepokój filozofów
boski Platon ostrzegał -
zmiany stylu muzyki
powodują przewrót społeczny
obalenie praw
łagodny Leibniz pocieszał
że jednak porządkuje
i jest ukrytym
arytmetycznym
ćwiczeniem
duszy
ale czym jest
czym jest naprawdę
metronomem wszechświata
egzaltacją powietrza
medycyną niebieską
parowym gwizdkiem emocji
3
Pan Cogito
zawiesza bez odpowiedzi
rozważania nad istotą muzyki
nie daje mu tylko spokoju
tyrańska władza tej sztuki
impet z jakim się wdziera
do naszego wnętrza
zasmuca bez powodu
raduje bez przyczyny
napełnia krwią bohaterów
zajęcze serca rekrutów
rozgrzesza nazbyt łatwo
za darmo oczyszcza
- a któż to dał jej prawo
tak szarpać za włosy
wyciskać łzy z oczu
podrywać do ataku
Pan Cogito
skazany na kamienną mowę
chrapliwe sylaby
adoruje skrycie
ulotną lekkomyślność
karnawał wyspy i gaje
poza dobrem i złem
prawdziwym powodem rozstania
jest niezgodność charakterów
inna symetria ciała
inne obroty sumienia
Pan Cogito
bronił się zawsze
przed dymami czasu
cenił konkretne przedmioty
cicho stojące w przestrzeni
uwielbiał rzeczy trwałe
prawie nieśmiertelne
marzenia o mowie cherubów
zostawiał w ogrójcu marzeń
wybrał
to co podlega
ziemskim miarom i sądom
by gdy nadejdzie godzina
mógł przystać bez szemrania
na próbę kłamstwa i prawdy
na próbę ognia i wody
-
A wracajac do adremu
To w sumie też nie jest "adrem" - adremem był brawaryzm jako taki, czy wręcz zbieżność niektórych tez Brawaria z niektórymi poglądami wyrażanymi na łamach ZW i ogólnie w środowiskach FSSPX - - - a zeszło tylko na muzykę, podczas gdy mogłoby także na dekolty, walca i tango, ukrywanie Żydów przed SSmanami, mieszane plaże i baseny, boks i inne klasyczne już wątki.
-
Bokotemat prorodzinny wydzielono:
http://krzyz.katolicy.net/index.php/topic,3489.0.html
-- Moderacja
-
Z wywiadu z A.Niklem:
12) Czy to prawda, że słucha Pan muzyki nurtu black metalowego? Jak można ten gust muzyczny - kojarzony z satanizmem - pogodzić z integralnym wyznawaniem wiary katolickiej?
Przyznam, Panie Redaktorze, że sądziłem, iż po wejściu w wiek średni mam już za sobą typowe dla okresu szkolnego pytanie „czego słuchasz?”, którym posługiwano się jako kryterium doboru kolegów... Jeżeli jednak uznaje Pan kwestię moich zainteresowań kulturalnych za istotną, równie dobrze można by rozmawiać o tym, dlaczego słucham p. Anny Marii Jopek, czy np. muzyki Charpentiera i Telemanna, albo też starych nagrań Joy Division, TZN Xenna i Celi nr 3. Być może Czytelników xportalu zainteresuje też kwestia, czemu preferuję sztukę baroku i czytam xiążki Borysa Akunina... Mam również trochę płyt z gatunku chrześcijańskiego Unblack Metalu (czy też White Metalu).
Najprostsza odpowiedź na Pańskie pytanie: słucham tego, co sprawia mi przyjemność, radość, co pozwala mi wyrzucić z siebie nadmiar energii. Wydaje mi się, że nie ma sensu robić ze mnie jakieś blackmetalowego fanatyka, albowiem słucham większości odmian Metalu, choć w różnych proporcjach. Dla mnie muzyka dzieli się na dobrze i źle zagraną, zatem na pewno nie będę słuchał jakichś muzycznych impotentów tylko dlatego, że będą mieli naklejkę „Black Metal”, a z wywiadów dowiem się, iż oni są „evil and true”. Utwory Telemanna lub Purcella też można zagrać tak fatalnie, że zęby zaczną boleć. Na marginesie wspomnę, że ostatnio odkryłem ciekawe nagrania, których autorzy opracowali klasyki muzyki metalowej w stylu lounge i z kobiecym wokalem. Jestem przekonany, że nawet ci, którzy w każdej osobie ubranej na czarno widzą satanistę, słuchaliby tej płyty z wielkim ukontentowaniem i nie zorientowaliby się, że właśnie na te utwory pluli jadem.
Tak więc lubię muzykę konkretnych wykonawców. Nie dorabiam do tego żadnej bzdurnej ideologii, a w sferze religijnej – zapewne w miażdżącej większości przypadków – ci ludzie są na przeciwległym do mnie biegunie. Z perspektywy surowego obserwatora i recenzenta Nie-rzeczywistości jest dla mnie interesującym obserwowanie ludzi, którzy świadomie i dobrowolnie odrzucają zbawczą Łaskę naszego Pana Jezusa Chrystusa i których ambicją jest wiecznie płonąć w Piekle dla Szatana. Szatan jest panem słabych. Z drugiej strony: talent do tworzenia Sztuki nie pochodzi przecież od Szatana, gdyż on nie jest w stanie zaproponować niczego pozytywnego – talent jest darem Boga, zatem nie widzę powodu, dla którego wyłącznie wrogowie Boga mają się nim cieszyć. Oczywiście byłoby rzeczą wskazaną, aby Metal pozostał Sztuką elitarną, egzystującą w podziemiu.
Nie ukrywam, że jestem osobą transgresywną, wykraczającą poza schemat konserwatysty „garnitur i filharmonia”. To jest moje życie i nikt nie przeżyje go za mnie. Nie mam natury Allenowskiego Leonarda Zeliga. Osobom, które miałyby do tego jakieś zastrzeżenia, chciałbym zwrócić uwagę, że jeżeli słuchają nagrań kompozytorów należących do masonerii lub protestantów, zachwycają się twórczością ludzi, którzy również obiektywnie służyli Szatanowi. Jeżeli nie ma zbawienia poza Kościołem, to nie ma znaczenia, czy do Piekła trafi się jako kompozytor „Messiaha”, czy też jako autor płyty „Antichrist”. Oczywiście pamiętam w tym momencie o możliwości nawrócenia choćby w ostatniej sekundzie życia. Tak naprawdę, zanim włączymy płytę lub pójdziemy na koncert, musielibyśmy – kierując się taką logiką – zapoznać z biografiami, przekonaniami religijnymi i stosunkiem do Przykazań zarówno kompozytorów, jak i wykonawców. Czy utworów pp. Wojciecha Kilara lub Pendereckiego powinniśmy słuchać dopiero od chwili, gdy Oni zadeklarują: „Stolica Apostolska jest pusta”? To jest odwieczne pytanie: czy dzieło powinniśmy interpretować poprzez biografię twórcy? Czy mam udawać, że nie lubię wierszy Wojaczka, dlatego, że poeta popełnił samobójstwo i kierował się nieuporządkowanymi emocjami?
Paradoxalnie, na Prawicy jest sporo osób podzielających mój gust muzyczny – zarówno w odniesieniu do muzyki poważnej, jak do Metalu. Ponieważ Pan pyta o muzykę metalową, wspomnę, że na jednym z najlepszych koncertów byłem w towarzystwie osoby z pierwszej ligi katolickiego tradycjonalizmu. O ile wiem, ta osoba zwykle nie słucha takiej muzyki, ale znakomicie się bawiliśmy. Podobnie mógłbym wspomnieć o jednej z najbardziej znanych i zaangażowanych kobiet polskiej Prawicy, z której nazwiskiem po raz pierwszym zetknąłem się wiele lat temu, gdy trafił do mnie redagowany przez Nią fanzine. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że mam przyjemność ze wspaniałą osobą, która stanie się po paru latach postacią powszechnie rozpoznawalną i cenioną na skrajnej Prawicy. Podziwiam Ją i z satysfakcją myślę o wszystkich unikatowych nagraniach z Jej kolekcji, które obecnie są u mnie. Jak Pan widzi, Panie Redaktorze, „ludzi dobrej woli jest więcej”, choć pozostają anonimowi, bo akurat nie odczuwają potrzeby tłumaczenia się w wywiadach z zainteresowań artystycznych.
Bóg, który widzi wszystko, znał naszą przyszłość, zanim jeszcze stworzył nasze dusze, zna wszystkie myśli, doskonale wie, kto słucha Metalu lub jakiejkolwiek innej muzyki, aby wyrazić nienawiść do Niego i Jego Kościoła, a kto słucha muzyki, aby mieć w życiu trochę radości i odpoczynku. Gdyby ktoś jeszcze miał wątpliwości: zaliczam się do tej drugiej grupy. Mam nadzieję, że te obszerne wyjaśnienia ostatecznie zamkną temat.
-
Poniżej wklejam krótki tekst poświęcony karnawałowi, w tem szeroko przez nas dyskutowanem tańcom. Jest to drobny ustęp pięknego dzieła pt. "Rok Boży", które ma przedsoborowe imprimatur z 1931 r. Jak widać, opinje niektórych antytancerzy są ich wyłącznemi prywatnemi opinjami. Dokładnie tak samo, jak nie przymierzając - stosunek do kary śmierci. Katolik może popierać jej stosowanie lub być przeciw.
http://img294.imageshack.us/img294/7159/brawario1front.jpg
http://img168.imageshack.us/img168/2555/brawario2173.jpg
http://img140.imageshack.us/img140/4033/brawario3174.jpg
http://img694.imageshack.us/img694/3969/brawario3175.jpg
-
Offtopikujac, to zastanawiam sie jak katolik moze byc przeciw karze smierci ? Jedyny rodzaj argumentacji, ktory jestem w stanie sobie wyobrazic zalatuje herezja.
-
Offtopikujac, to zastanawiam sie jak katolik moze byc przeciw karze smierci ? Jedyny rodzaj argumentacji, ktory jestem w stanie sobie wyobrazic zalatuje herezja.
nie pomogę Panu, bo jakoś nigdy nie rozwazalem nawet bycia przeciw KS. Jeden nasz byly kolega z FK mial taki argument: w dzisiejszych czasach jest większa szansa, ze to my, jako klerofaszysci, dostaniemy KS niż jakikolwiek prawdziwy przestępca
-
wczorajsze brutalne zabójstwo policjanta w Warszawie wzmacnia tylko moje poglądy od zawsze za karą śmierci
-
LUK:
Proszę mi wykazać, że gdzieś pisałem bzdury na temat muzyki rokowej
i proszę się zapytać tradycyjnych kapłanów z forum czy polecają zachęcają i są za muzyką rockową i metalem itd
Krusejder :
http://www.aukcjoner.pl/gallery-demo/1845791.html
http://www.aukcjoner.pl/gallery-demo/1845805.html
widzę, że zacytował Pan klasyka ze słynnym "Tedem Mogendem" http://www.aukcjoner.pl/gallery/001845791-.html#I1 Przecież cytowanie tej "pracy" to kompromitacja, tam bzdura siedzi na bzdurze. Podejrzewam ze autor tego "opracowania" jest satanistą, ktory mial na celu skompromitowanie krytycznej analizy popkultury. Bowiem jest ona problemem, ale kazdy kto przeczyta dzielo tego kretyna bedzie sceptyczny wzgledem jakiejkolwiek krytyki
Krusejder :
a kto tu cytowal pozycje, w ktorych bzdura siedzi na bzdurze ? Zdaje się, że Pan. I nie odciął się od onych i nie przeprosił. Podobnie jak Panna Cabage, która złozyla tu fałszywe swiadectwa przeciw bliznim swoim i jesli [mnie pamiec nie myli, to rowniez - dopisalem - Kr.] sie nie odcięła od onych.
I proszę się nie ustawiać w pozycji "na Brawaria". Albo są partnerzy do dyskusji, którzy wiedzą, że mają jakąś część prawdy i mogą się czegoś dowiedzieć od interlokutora, albo wymiana poglądów przeradza się w wymianę inwektyw.
Zatem, jeszcze raz - nie jestem ani za operą ani za operetką ani za heavy metalem. Jeśli coś jest w nich zlego to staram się to zidentyfikować rozumowo. Poto, aby módz przestrzedz przed [nimi] tych bliźnich, którzy tych zagrożeń nie widzą. Ale jeśliby nie było gdzieś zagrożeń, to tylko człowiek niemądry wciąż o nich mówiłby.
Christus Rex
Jeśli obraziłem pana lub kogokolwiek którymkolwiek z wpisów to przepraszam
Proszę podać która strona dokładnie to moja kompromitacja :
http://www.aukcjoner.pl/gallery/001845791-.html#I1
Christus Rex