Forum Krzyż
Novus Ordo => Kościół posoborowy => Wątek zaczęty przez: Saavedra w Marca 09, 2009, 19:18:46 pm
-
Szanowni Państwo,
od pewnego czasu obserwujemy wzrost nadziei wśród nas, ludzi zainteresowanych rozwojem tradycji. Motu proprio, cofnięcie ekskomuniki, różne inne, "tradycyjne" posunięcia Benedykta XVI. To napawa niejakim optymizmem. Ale czy nie macie Państwo wrażenia, że to trochę za mało? Że tak naprawdę powinniśmy walczyc nie tylko o Mszę, ale i o społeczne królowanie Pana Jezusa? To, co się dzieje w związku z Mszą, to oczywiście duży pozytyw - ale nie wydaje się Państwu, że może jest to coś w rodzaju prezentu dla "niezadowolonych", żeby się uciszyli i przestali dopominać o więcej? Niepokoi mnie to, że w środowiskach mi bliskich zbyt szybko uznano to wszystko za końcowy niemalże sukces. Jakie jest Państwa zdanie na ten temat?
-
całkiem ciekawe ujęcie tematu, tym bardziej, że jak pewnie wszyscy pamiętamy z historii Missa Tridentina była powszechnie odprawiana przed rewolucjami: protestancką, antyfrancuską, bolszewicką...
-
całkiem ciekawe ujęcie tematu, tym bardziej, że jak pewnie wszyscy pamiętamy z historii Missa Tridentina była powszechnie odprawiana przed rewolucjami: protestancką, antyfrancuską, bolszewicką...
Dziwny argument - a jaka inna Msza sw. mogla byc wtedy odprawiana? NOMu ani innych hybryd wtedy przeciez jeszcze nie bylo.
Ale czy nie macie Państwo wrażenia, że to trochę za mało? Że tak naprawdę powinniśmy walczyc nie tylko o Mszę, ale i o społeczne królowanie Pana Jezusa?
Jak by mialo wygladac takie "spoleczne krolowanie Pana Jezusa", zeby nie bylo tylko pusta publiczna deklaracja?
-
Czy tu ktoś jest pozbawiony zdrowego rozsądku? Jak użytkownik Savedraa wyobraża sobie społeczne panowanie Chrystusa Króla w pogańskim społeczeństwie? Chyba należy starać się o to, żeby wierni zbliżyli się do Tradycji poprzez mszę, rekolekcje, pielgrzymki etc. Ta propozycja brzmi jak chęć wprowadzenia panowania Chrystusa w kraju muzułmańskim. Prawdziwa monarchia żyje w sercu poddanych, a o czym my tu mówimy jeśli społeczeństwie ma w sercu materializm, pogaństwo, demokrację?
-
W Modlitwie Pańskiej mówimy, prosimy Boga Ojca "Przyjdź Królestwo Twoje....."
Ja myślę, że prosimy o powszechne panowanie bożego prawa, wszędzie, zawsze; w życiu osoby i także w życiu społecznym.
To byłby piękny świat :) Trudno żyć wiarą tylko prywatnie, ale cóż.....
-
Szanowni Państwo,
od pewnego czasu obserwujemy wzrost nadziei wśród nas, ludzi zainteresowanych rozwojem tradycji. Motu proprio, cofnięcie ekskomuniki, różne inne, "tradycyjne" posunięcia Benedykta XVI. To napawa niejakim optymizmem. Ale czy nie macie Państwo wrażenia, że to trochę za mało? Że tak naprawdę powinniśmy walczyc nie tylko o Mszę, ale i o społeczne królowanie Pana Jezusa? To, co się dzieje w związku z Mszą, to oczywiście duży pozytyw - ale nie wydaje się Państwu, że może jest to coś w rodzaju prezentu dla "niezadowolonych", żeby się uciszyli i przestali dopominać o więcej? Niepokoi mnie to, że w środowiskach mi bliskich zbyt szybko uznano to wszystko za końcowy niemalże sukces. Jakie jest Państwa zdanie na ten temat?
Pomijając niechlubne wyjątki, tradycjonalisci zachowują wspólny pogląd o docelowym modelu relacyj państwo - Kościół. Ale jak napisał p. Gajos - aby wprowadzić społeczne panowanie P. Jezusa, musimy mieć wcześniej katolickie społeczeństwo. A tego mieć nie będziemy, jeśli nie przywrocimy Mszy trydenckiej całemu Kościołowi i nie pomożemy Ojcu Świętemu naprawić Nową Mszę
-
Poza tym my tradycjonaliści powinniśmy starać się, aby powstała inteligencja katolicka - warstwa, której nam brakuje, a która pokazywałaby ludziom słuszną drogę. Powinniśmy też cały czas wspierać Ojca Świętego w jego decyzjach personalnych, bo to także jest bardzo ważne.
-
Jak by mialo wygladac takie "spoleczne krolowanie Pana Jezusa", zeby nie bylo tylko pusta publiczna deklaracja?
To właśnie sedno problemu. Jasne, że w pogańskim tak naprawdę społeczeństwie nie jest to możliwe i że wobec tego trzeba by małymi kroczkami dochodzić do celu. A jednym z takich kroków jest niewątpliwie motu proprio. Przyjmuję argumenty, że innego wyjścia nie ma. Ale chodzi mi o to, że wygląda to tak, jakby tradycjonaliści zadowolili się tym, co dostali, i uznali to za zrealizowany cel. A do niego daleko. I to jest niepokojące. Przykład: FSSPX, które jakby zamilkło w sprawie Chrystusa Króla.
A jak takie królowanie wygląda w normalnym katolickim społeczeństwie - na ten temat niejedem papież nauczał.
-
Czy tu ktoś jest pozbawiony zdrowego rozsądku? Jak użytkownik Savedraa wyobraża sobie społeczne panowanie Chrystusa Króla w pogańskim społeczeństwie? Chyba należy starać się o to, żeby wierni zbliżyli się do Tradycji poprzez mszę, rekolekcje, pielgrzymki etc. Ta propozycja brzmi jak chęć wprowadzenia panowania Chrystusa w kraju muzułmańskim. Prawdziwa monarchia żyje w sercu poddanych, a o czym my tu mówimy jeśli społeczeństwie ma w sercu materializm, pogaństwo, demokrację?
Panie Bartku, rozsądku mi nie brakuje. Ale gdybyśmy mieli kierować się tylko rozsądkiem, to niewiele byśmy zdziałali. I niejeden święty w historii również. Zadałby Pan takie pytanie św. Franciszkowi, który wyruszył na Wschód nawrócić sułtana?
-
A czy św. Paweł uważał, że od razu nawróci całe cesarstwo? Niezbyt. To było rozsądkowe.
Zaprowadzenie społecznego panowania Chrystusa to cel, a wysiłki o popularyzację mszy i zdrowej katolickiej nauki to środek jak i cel naszych działań.
-
Co nie znaczy, że trzeba się kierować li tylko rozsądkiem.
Zaprowadzenie społecznego panowania Chrystusa to cel, a wysiłki o popularyzację mszy i zdrowej katolickiej nauki to środek jak i cel naszych działań.
Napisałem dokładnie to samo. Ale w tym wątku miałem na myśli, że o celu nagle przestało się mówić.
-
Pomijając niechlubne wyjątki, tradycjonalisci zachowują wspólny pogląd o docelowym modelu relacyj państwo - Kościół. Ale jak napisał p. Gajos - aby wprowadzić społeczne panowanie P. Jezusa, musimy mieć wcześniej katolickie społeczeństwo. A tego mieć nie będziemy, jeśli nie przywrocimy Mszy trydenckiej całemu Kościołowi i nie pomożemy Ojcu Świętemu naprawić Nową Mszę
Pan błądzi. Wiele, może większość tradycjonalistów katolickich mają poglądy liberalistyczno-libertariańskie. Ja, jako Polak-Katolik, nie moge zaakceptować takie herezje jakim neoliberałowie skupieni w środowisku UPR i wielu latinnikow głoszą. To znaczy:
1., Wolność nie jest naszym najwyższym dobrem, raczej ja mówię przeciw Im, Bóg jest
2. Zazdrość i chciwość(ang.greed) są podstawą bogactwa narodów.Bynajmniej! Praca jest źródłem łaski, uświęcenia i rozkoszy ziemskie(bogactwo)
3.Państwo powinno podporządkować się bliżej nieokreślonej wolności Wręcz przeciwnie!
4.Powinien istnieć rozdział Kościoła od wspólnoty ludzkiej i kompletne sprywatyzowanie powszechnie dostępnych form pobożności
5.Wolność jest prawem natury.
6. Państwo i Kościół nie ma prawo naruszać oligarchię żydowsko-masońskiej bankowości
ad 6. Kościół uczy że kredyty powinne być bez żadnych odsetek.
Nie chce więcej pisać bo to nudzi. Dla katolika, wręcz oczywiste dowody herezji większość naszych tradycjonalistó zapatrzonych w Boga-pieniądza.
Całe te środowiska UPR-owskie są godni potępienia że nie akceptują istnienie mocnego i silnego państwa narodowego, działający na podstawie pracy ludzkiej i korporacjonizmu społecznego. To ostatnie zdanie jest wywnioskowane z konstytucji Republiki Italjańskiej.
-
Pomijając niechlubne wyjątki, tradycjonalisci zachowują wspólny pogląd o docelowym modelu relacyj państwo - Kościół. Ale jak napisał p. Gajos - aby wprowadzić społeczne panowanie P. Jezusa, musimy mieć wcześniej katolickie społeczeństwo. A tego mieć nie będziemy, jeśli nie przywrocimy Mszy trydenckiej całemu Kościołowi i nie pomożemy Ojcu Świętemu naprawić Nową Mszę
Nigdy nie bedzie sytuacji, ze cale spoleczenstwo bedzie katolickie - nawet nominalnie, a tym bardziej nie jest mozliwe, ze wszyscy beda prawdziwymi szczerymi katolikami.
Co oznacza "przywrocenie mszy trydenckiej calemu Kosciolowi"? Jesli mozliwosc swobodnego odprawiania dla tych, ktorzy sobie tego zycza, to ok. Natomiast przekonanie, ze stanie sie ona glowna forma Eucharystii, jest utopia. Bardziej palaca jest koniecznosc powrotu do posluszenstwa w sprawowaniu zwyczajnej formy mszy sw.
-
1. Katolickie społeczeństwo to społeczeństwo znające i rozumiejące prawdy wiary, pragnące żyć według zasad Ewangelii
2. Czy według Księdza tych kilkanaście miejsc, jakie są w Polsce, te księżycowe godziny celebr, nieuczenie nawet chętnych seminarzystów Starej Formy (nb. kto miałby ich uczyć ?), brak ogłoszeń o takich Mszach w parafialnych gablotkach i gazetkach to realizacja życzenia Ojca Świętego wyrażonego w Summorum Pontificum ? Wolne żarty
Przywrócenie Mszy trydenckiej to proces, który musi trwać kilkanaście lat i doprowadzić do tego, by w każdej parafji była choc jedna taka Msza, a wierni rozumieli i łacinę (soborowa Konstytucja o liturgji się kłania) i cały obrządek na mniej abstrakcyjnym poziomie niż mówią różne księdze Pawlukiewicze ("celebrans był pochylony nad ołtarzem jakby go bolały jelita").
Oczywiście, że i forma zwyczajna rytu rzymskiego musi być po pierwsze zgodna z wytycznymi Sacrosanctum Concilium, po drugie kapłani muszą ją tak celebrować. To chyba oczywista oczywistość ...
-
1. Katolickie społeczeństwo to społeczeństwo znające i rozumiejące prawdy wiary, pragnące żyć według zasad Ewangelii
Powtarzam - nigdy tak nie bedzie, bo spoleczenstwo to nie jakis monolit, ale zbior przeroznych ludzi
2. Czy według Księdza tych kilkanaście miejsc, jakie są w Polsce, te księżycowe godziny celebr, nieuczenie nawet chętnych seminarzystów Starej Formy (nb. kto miałby ich uczyć ?), brak ogłoszeń o takich Mszach w parafialnych gablotkach i gazetkach to realizacja życzenia Ojca Świętego wyrażonego w Summorum Pontificum ? Wolne żarty
Uwazam to za skandal i wyraz slepego nieposluszenstwa.
Przywrócenie Mszy trydenckiej to proces, który musi trwać kilkanaście lat i doprowadzić do tego, by w każdej parafji była choc jedna taka Msza, a wierni rozumieli i łacinę (soborowa Konstytucja o liturgji się kłania) i cały obrządek na mniej abstrakcyjnym poziomie niż mówią różne księdze Pawlukiewicze ("celebrans był pochylony nad ołtarzem jakby go bolały jelita").
KRR w kazdej parafii chyba nie jest celem papieza. Chcial on umozliwic swobodny dostep do mszy w tej formie ludziom, ktorzy tego pragna (chyba sie mu to nie udalo - opor biskupiej materii) i pokazac, ze w Kosciele wszystko jest zakorzenione w tradycji, rowniez "nowa" msza swieta.
Wyjasnienia niektorych ksiezy i poslugiwanie sie przy tym kpina tez jest zalosne.
Oczywiście, że i forma zwyczajna rytu rzymskiego musi być po pierwsze zgodna z wytycznymi Sacrosanctum Concilium, po drugie kapłani muszą ją tak celebrować. To chyba oczywista oczywistość ...
Oczywista jak najbardziej. Problem, ktorego naprawde nie potrafie zrozumiec, jest taki, ze sami ksieza (i to nawet dopiero co po swieceniach) nie maja potrzeby i pragnienia poboznego oraz wiernego sprawowania Eucharystii. Jesli tego brakuje, zadne zachety ani nawet nakazy nic nie pomoga.
NOM nie jest zly (mozna mowic, ze cos moglo wygladac inaczej, mozna narzekac na sposob pracy komisji, ktora go przygotowywala), prosze poczytac mszal - nigdzie nie ma zachety do naduzyc, pajacowania, debilizmu, aktorstwa, skupiania uwagi na sobie. A jesli tak sie dzieje, to wynika to albo z nieumiejetnosci czytania ksiezy, albo z nieposluszenstwa, albo z braku wiary. Przyklad papieza pokazuje, ze mozna go sprawowac poboznie i pieknie.
-
NOM nie jest zly (mozna mowic, ze cos moglo wygladac inaczej, mozna narzekac na sposob pracy komisji, ktora go przygotowywala), prosze poczytac mszal - nigdzie nie ma zachety do naduzyc, pajacowania, debilizmu, aktorstwa, skupiania uwagi na sobie. A jesli tak sie dzieje, to wynika to albo z nieumiejetnosci czytania ksiezy, albo z nieposluszenstwa, albo z braku wiary. Przyklad papieza pokazuje, ze mozna go sprawowac poboznie i pieknie.
"NOM nie jest zły."
Tak wyrażona myśl w swym kolokwialnym brzmieniu jest nawet do przyjęcia, lecz spowoduje zarazem kolokwialny komentarz; tak, nie jest zły, może być, ostatecznie, w tłoku ujdzie, jak się nie ma co się lubi.....
Sunt autem qui contradicuntur.... są tacy co mają inne zdanie.
I tak oto moglibyśmy zacząć dyskusję nad nomem od początku. Uff... beze mnie.
-
Przykład: FSSPX, które jakby zamilkło w sprawie Chrystusa Króla.
Nie pomylił Pan przypadkiem skrótów?
Pierwsze z brzegu książki wydane przez Te Deum i chyba nie wycofane ze sprzedaży:
http://www.tedeum.pl/tytul/53,Quas-primas-(O-krolewskiej-godnosci-Chrystusa)
http://www.tedeum.pl/tytul/24,Chrystus-Krol-Rozwazania-antylaickie
http://www.tedeum.pl/tytul/37,Katechizm-o-Chrystusie-Krolu
http://www.tedeum.pl/tytul/440,Przeciw-herezjom
http://www.tedeum.pl/tytul/449,oni-Jego-zdetronizowali
http://www.tedeum.pl/tytul/569,Oskarzam-sobor
A ostatnio w ZW:
(http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/okladki/118.jpg)
http://www.piusx.org.pl/zawsze_wierni/artykul/1285
Fragment:
Powiedział Ekscelencja, że abp Lefebvre widział odpowiedź na dzisiejszy kryzys wiary w przeciwieństwie wspomnianych trzech punktów. Czy mógłby to Ekscelencja rozwinąć?
Tak, chodziło o odwróceniu programu Rewolucji.
Po pierwsze, należało zwrócić Mszę św. wiernym, aby mogli oni otrzymywać łaski płynące z ofiary krzyża. To właśnie robimy i widzimy owoce uświęcenia. Widzimy wiele rodzin z licznym potomstwem oraz wiele powołań.
Po drugie, dzięki tradycyjnej Mszy i sakramentom dusze żyją w stanie łaski. Taka jest właśnie sytuacja naszych wiernych. Przystępują regularnie do spowiedzi, aby wzrastać w łasce uświęcającej lub by ją odzyskać, jeśli mieli nieszczęście ją utracić. Żyją w stanie łaski. Dzieci żyją w stanie łaski. Uczy się je unikać okazji do grzechu.
Po trzecie, za sprawą tej grupy żyjącej w stanie łaski trzeba doprowadzić do powtórnej intronizacji naszego Pana Jezusa Chrystusa w społeczeństwie, oddać Mu z powrotem Jego koronę. Nasi wierni czynią to w swoich domach, w powoływanych przez nas katolickich instytucjach, wdrażają to krok po kroku w miejscu pracy, starając się, by była wykonywana zgodnie z prawem Jezusa Chrystusa – wszystko to prowadzi do rechrystianizacji społeczeństwa.
Fragment innego artykułu z bieżącego numeru (Ks. Denis Fahey, Czym naprawdę jest antysemityzm?):
Nie mamy tu niestety możliwości przytoczenia dłuższych fragmentów z nauczania papieskiego, by udowodnić, że papieże zawsze podkreślali, iż katolicy muszą stać nieugięcie na straży określonych w papieskich encyklikach praw Chrystusa Króla, a równocześnie zachować swe umysły serca wolne od nienawiści do narodu, z którego wedle ciała narodził się Zbawiciel. Z drugiej strony muszą oni walczyć o prawa Chrystusa Króla i nadprzyrodzony ład społeczny opisany w encyklice Quas primas, głosząc otwarcie, że odrzucenie naszego Pana Jezusa Chrystusa, prawdziwego Mesjasza, przez Jego własny naród oraz nieugięta opozycja tego narodu względem Niego są fundamentalnym źródłem chaosu i konfliktów w świecie. Równocześnie, jako członkowie [Ciała Mistycznego] naszego Pana Jezusa Chrystusa, katolicy nie powinni nigdy nienawidzić narodu, w którym za pośrednictwem Matki Najświętszej, Lilii Izraela, Druga Osoba Trójcy Przenajświętszej przyjęła ludzką naturę, ani odmawiać jego członkom należnych im praw. Nadprzyrodzone oświecenie umysłu i serca oraz niezłomny hart, jakiego wymaga się dziś od członków Chrystusa, można osiągnąć jedynie z pomocą Tego, który płakał nad odrzuceniem przez Jerozolimę przyniesionego przezeń ładu. Taka postawa będzie oznaczała dla wiernych członków Chrystusa nieuchronne cierpienia, nie wolno im jednak nigdy zapominać o przyszłym chwalebnym tryumfie Zbawiciela.
Wniosek: Pan Saavedra jakby nieco mija się z prawdą.
-
Ksiądz Pauluss pisze, że problem jest taki, że księża nie mają potrzeby i pragnienia.......
Do licha! Przepraszam, ale to jest tak (a jeszcze gorzej) jakby chirurgowi nie chciało się prawidłowo leczyć, operować...
A jakie mają potrzeby i pragnienia? Jeśli nie takie, by "pobożnie i wiernie sprawować (Eucharystię)" Mszę Świętą, to jest odstępstwo, to ochyda spustoszenia,
o których mówi Pismo Święte.
Rozumiem czasowe zniechęcenie, ale taka postawa, to PUSTKA.
Kapłani mówią, że są tacy, jak my się za nich modlimy. Owszem my się modlimy.
Ale czy ONI się modlą, czy modlą się jeden za drugiego, czy się napominają?
Mówią ...który żyje i króluje...., ale czy to coś dla nich znaczy?
Czekają, aż my się ponawracamy?
Ostatnio widziałam tytuł w tygodniku katolickim " Obudzić laikat". A może tak wszyscy powinniśmy się obudzić?
Jak laikat jest " obudzony", to żle, bo oczy ma zbyt szeroko otwarte :'(
-
Witam
Po pierwsze:
Walka o Msze Św. się nie skończyła, skończy się jak NOM będzie bliższy Mszy Wszechczasów, chodzi o to aby przywrócić Kanon, Offetorium modlitwy po Mszy i wszystkie słowa które są dwuznaczne tak jak " doprowadź go do pełnej jedności'' jakieś wymyślane confiteor itp. nadużycia i oczywiście będzie sprawowany po łacinie i do Tabernakulum i ołtarz będzie tworzył jedność z tabernakulum o czym mówił sł. boży papież Pius XII i zniknie Nom-owy stół
Po drugie aby było społeczne Królowanie Pana Jezusa to trzeba powrócić do zdrowej teologii w szkołach na uniwersytetach w rodzinach już od małego kształcić dzieci w miłości do Boga i Ojczyzny uczyć zdrowej teologi nawet bardzo szczegółowej stosownie do wieku potrzeba katolicyzmu w każdej dziedzinie życia i wyprzeć potępić liberalizm, modernizm, demokrację i tym podobne herezje jak to zrobić przywrócić w kościele KARNOŚĆ i stosować ciężkie kary dla krnąbrnych jak to czynili papieże przed soborem ale do tego także potrzeba kapłanów którzy nienawidzą modernizmu i liberalizmu i biskupów takich jak bp. św. Józef Pelczar czy świątobliwy kard. Puzyna; którzy będą dożyć do świętości formowani na św. soborach i na nauczaniu świętych i papieży takich jak św. Alfons, św. Bernard. św. Augustyn św. Tomasz z Akwinu itd. a do tego trzeba zreformować seminaria i domy zakonne co do zakonników to też jest źle, nie tak są formowani I KSZTAŁCENI jak powinni, zreformować ustrój państwa można ujarzmić kapitalizm pisał o tym Pius XI i inni papieże
Kapłani mówią, że są tacy, jak my się za nich modlimy. Owszem my się modlimy. - W tym zadaniu jest błąd kapłani jeśli sami nie będą chcieć dążyć do świętości i nie bedą prosić o pomoc Pana Boga i nie wzgardzą światem i jego uciechami nie będą prowadzić głębokiego życia duchowego to nic im nie pomoże nasza modlitwa bo wtedy odrzucają łaski których udziela im Pan Bóg tu i pozostawi ich w zaślepieniu jeśli będą oziębli i odbierze im swoją łaskę pisze o tym Św Alfons,; kłania się wspaniała książka
Św. Alfonsa Liguori "O godności i obowiązkach kapłańskich" ( nie tylko tą książkę św. bp. Józef Pelczar też pisał podobne książki i wielu innych) tylko jak się tą książkę czyta to się widzi ruinę kapłaństwa DOSŁOWNIE przerażające kontrast z dzisiejszymi kapłanami bo nie znam żadnego kapłana co by choć w 100 części spełniła te kryteria o których pisze św. Alfons sam święty nad tym ubolewa w swoich czasach widzi takich kapłanów a mówi że gorliwych sam osobiście zna tylu że można ich policzyć na jedne ręce to co dopiero powiedzieć o dzisiejszych czasach !!!
Benedykt XIV, Encyklika Ubi primum
Lepiej jest bowiem zaiste mieć duchownych nielicznych, ale odpowiednich i użytecznych, aniżeli wielu takich, którzy w żaden sposób nie są zdolni do budowania Ciała Chrystusowego, to jest Kościoła.
Módlmy się za papieża i kapłanów oraz biskupów aby wielu duchownych powróciło do gorliwości w Winnicy Pańskiej
Oremus
-
Panie Bolt, napisałem: "jakby zamilkło". A to "jakby" oznacza, że takie jest moje wrażenie. Jak długo ma Pan jakikolwiek kontakt z FSSPX? Wie Pan, jaka była częstotliwość mówienia czy pisania o Chrystusie Królu w FSSPX przed, dajmy na to, dziesięcioma laty? Proszę sobie porównać. A tak na marginesie, jedynie "ZW" jest u Pana dobrym argumentem. Bo pozostałych tytułów nie opublikowano ostatnio. I proszę delikatniej ze słowami, bo "mijanie się z prawdą", które mi Pan zarzuca, oznacza po prostu kłamstwo.
-
Bo pozostałych tytułów nie opublikowano ostatnio.
Ale je ostatnio sprzedaje i ich ostatnio nie wycofało. Ile książek rocznie o Chrystusie Królu musi wydawać FSSPX, żeby Pan mógł uznać, że "jakby nie milczy"?
Wie Pan, jaka była częstotliwość mówienia czy pisania o Chrystusie Królu w FSSPX przed, dajmy na to, dziesięcioma laty?
Nie wiem - ale mam nadzieję, że po Pańskim wyczerpującym studium, które Pan tu wkrótce zamieści, będę wiedział.
I proszę delikatniej ze słowami, bo "mijanie się z prawdą", które mi Pan zarzuca, oznacza po prostu kłamstwo.
Napisałem Panu bardzo delikatnie, panie Saavedra, używając z pełną świadomością tego samego wytrycha - "jakby". Miałem widać takie wrażenie, że się Pan minął z prawdą, a Pana zadaniem jest, by to wrażenie się rozwiało. Ja zrobiłem swoje - dostarczyłem Panu dowodów na błędność Pańskiego wrażenia. Teraz kolej na Pana.
-
I proszę delikatniej ze słowami, bo "mijanie się z prawdą", które mi Pan zarzuca, oznacza po prostu kłamstwo.
Myli sie Pan. Kłamstwo - oznacza: "przekazanie informacji niezgodnych z własną na dany temat wiedzą". "Mijanie się z prawdą" - mówienie czegoś, co nie jest prawdą.
-
Proszę zerknąć do jakiegokolwiek słownika frazeologicznego. "Mijanie się z prawdą" to eufemizm oznaczający tyle co kłamanie.
Panie Bolt, ksiązki sprzed kilku lat nie są żadnym argumentem. A ja Panu swoich nie podam, bo po prostu nie dysponuję zapisem starszych kazań czy wykładów. Mówiąc o swoim wrażeniu, myślałem o tym, co pamiętam z tychże kazań i wykładów, i porównałem to do stanu dzisiejszego.
Czy jeśli poproszę o mniej zacietrzewienia w dyskusji, również będzie to okazja do kolejnego ataku? Wróćmy ad rem. Proszę przypomnieć sobie pierwszego posta w tym temacie.
-
Panie Bolt, ksiązki sprzed kilku lat nie są żadnym argumentem.
Bzdura. Albo innymi słowy: Twierdzenie bez dowodu odrzucam bez powodu.
A ja Panu swoich nie podam, bo po prostu nie dysponuję zapisem starszych kazań czy wykładów. Mówiąc o swoim wrażeniu, myślałem o tym, co pamiętam z tychże kazań i wykładów, i porównałem to do stanu dzisiejszego.
Niech Pan mimo to streści swe wrażenia, naprawdę bardzo jestem ciekaw.
Czy jeśli poproszę o mniej zacietrzewienia w dyskusji, również będzie to okazja do kolejnego ataku? Wróćmy ad rem. Proszę przypomnieć sobie pierwszego posta w tym temacie.
Prosi Pan o nierobienie wycieczek osobistych, a sam je Pan robi ("zacietrzewienie", "ataki").
Jeżeli nie ma Pan argumentów, a coś sugeruje, stawiając FSSPX w złym świetle, to wypada sprawdzić, poznać rzeczywisty stan rzeczy, a wspomniane sugestie odwołać - i wtedy nie będzie żadnych "ataków". Zacznie się spokojna, merytoryczna dyskusja.
-
Ksiądz Pauluss pisze, że problem jest taki, że księża nie mają potrzeby i pragnienia.......
Do licha! Przepraszam, ale to jest tak (a jeszcze gorzej) jakby chirurgowi nie chciało się prawidłowo leczyć, operować...
Kapitalne porównanie...
-
Od lat kilku jestem związany z FSSPX i nigdy Bractwa nie atakowałem (skąd taki pomysł?!). Sądziłem, że forum jest po to, by podyskutować i wyrazić swoje opinie w normalny, typowy dla ludzi dorosłych i kulturalnych. Zwłaszcza to forum. Pomyliłem się. Proszę wskazać mi miejsce, w którym rozmyślnie byłem nieuprzejmy, niegrzeczny, arogancki, a przeproszę.
I jeszcze jedno: śledzę to forum od początku istnienia, choć rzadko mam czas na aktywne udzielanie się; i jest niestety coraz gorzej, jeśli chodzi o zachowanie elementarnych zasad kultury. Proszę Administratora o zwrócenie na to większej uwagi, bo to zraża coraz więcej ludzi. A chyba nie o to chodzi? Dalsze uczestnictwo już beze mnie.
-
No co też panowie mówią? Jaki brak kultury? Przecież wszyscy mówią sobie na Pan/Pani... :P
Edit: @ p. Caesar - no dobrze, dodałem ;]
-
Panie Maswerku, zapomniał Pan jeszcze dodać emotki na końcu swej wypowiedzi ... Wtedy będzie - jak się domyślam - zgodnie z tym, co Pan o tym naprawdę sądzi ...
-
Edit: @ p. Caesar - no dobrze, dodałem ;]
Eee, a o co chodzi, bo ja tu nic nie pisałem ?
-
Przepraszam, chodziło mi o p. Richelieu oczywiście ;D
-
No pomylić cezara z kardynałem... :P
-
No pomylić cezara z kardynałem... :P
Normalnie zasadna jest tylko kara śmierci ;)
-
Pomijając niechlubne wyjątki, tradycjonalisci zachowują wspólny pogląd o docelowym modelu relacyj państwo - Kościół.
jednak idelane państwo teocentryczne o którym marzę - misato Boże będzie dopiero w Nowym Niebie.
To co się dzieje teraz musi się stać aby stare przeminęło i nastało nowe. (Ap) (nie ma tu żadnej aluzji do novus/ neo! :)
Piszecie Państwo o tak długich procesach powrotu że nam świata nie wystarczy wszak MB w objawieniach św Łucji mówiła zbliża się czas ostateczny.
no tak ale 1000 lat jak 1 dzień i odwrotnie.
co do języka "niekulturalnego" (dla mnie to bezpłciowe, określenie) to wynika z grzechów głównych tzw tradycjonalistów, o tym kiedyś było. szkoda że kolejna osoba kasuje swoje konto.
Wniosek:
Dopóki bezwzględnie każdy nie pozna tych słabości i skłonności dopóty będzie taki zły język, zachowanie, obrażanie, zniechęcanie, i inne smrody robiące krecią robotę - antyświadectwo, antytradipropagandę.