Forum Krzyż
Novus Ordo => Kościół posoborowy => Wątek zaczęty przez: triregnum w Grudnia 22, 2009, 21:46:46 pm
-
:)
-
Kiedyś to pewno tak mogło wyglądać, że jakiś zamożny szlachcic czy magnat mający jak to się mawiało "małpę" miał swojego nadwornego kapelana.
-
Pół biedy, jeśli określa się to duszpasterstwem związków niesakramentalnych. Czasami spotyka się nazwę "duszpasterstwo małżeństw niesakramentalnych" :o
-
Słuszna inicjatywa, jeśli prowadzi to do sakramentu kub zaniechania życia w grzechu.
-
Wyjątkowo się tu z p. tkillerem zgodzę :)
-
Jakie jest uzasadnienie w tradycji nazewnictwo Świętej Rodziny ?
Maryja Panna Zawsze Dziewica nie była żoną Józefa.
-
Jakie jest uzasadnienie w tradycji nazewnictwo Świętej Rodziny ?
Maryja Panna Zawsze Dziewica nie była żoną Józefa.
"W szóstym miesiącu posłał Bóg anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja." (Łk 1, 26n)
"Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie." (Mt 1, 19)
Chyba jednak Józef był mężem Najświętszej Maryi Panny.
-
Jakie jest uzasadnienie w tradycji nazewnictwo Świętej Rodziny ?
Maryja Panna Zawsze Dziewica nie była żoną Józefa.
Jak to nie była? To że małżeństwo nie było skonsumowane nie oznacza jego niezaistnienia.
-
Jak to nie była? To że małżeństwo nie było skonsumowane nie oznacza jego niezaistnienia.
No wlasnie, co najwyzej, za przeproszeniem, Maryja dostałaby unieważnienie małżeństwa w swietle dzisiejszego KPK
-
A właściwie rozwód (rozwiązanie węzła małżeńskiego, czyli małżeństwo wcześniej istnieje) na mocy przywileju Piotrowego ;)
-
A właściwie rozwód (rozwiązanie węzła małżeńskiego, czyli małżeństwo wcześniej istnieje) na mocy przywileju Piotrowego ;)
Z tego co wiem to nie istnieje coś takiego jak rozwód w kościele katolickim, co najwyżej kompetentna władza kościelna może orzec o tym, że nie nastapiło zawiązanie węzła małżeńskiego.
-
W dwóch wypadkach istnieje.
Kan. 1142 - Małżeństwo niedopełnione, zawarte przez ochrzczonych lub między stroną ochrzczoną i stroną nieochrzczoną, może być ze słusznej przyczyny rozwiązane przez Biskupa Rzymskiego, na prośbę obydwu stron lub tylko jednej, choćby druga się nie zgadzała.
Kan. 1143 -
§ 1. Małżeństwo zawarte przez dwie osoby nie ochrzczone zostaje rozwiązane na mocy przywileju pawłowego dla dobra wiary strony, która przyjęła chrzest, przez sam fakt zawarcia nowego małżeństwa przez stronę ochrzczoną, jeśli strona nieochrzczona odeszła.
§ 2. Uważa się, że strona nieochrzczona odchodzi, jeżeli nie chce mieszkać ze stroną ochrzczoną lub mieszkać z nią w zgodzie bez obrazy Stwórcy, chyba że strona ochrzczona po przyjęciu chrztu dała słuszny powód odejścia.
Po prostu nie mówi się o tym, aby ludzie nie zinterpretowali tego rozszerzająco, i nie wywnioskowali że w rozwodzie w ogóle nie ma nic złego. Podobnie jak kiedyś słyszałem od jednego księdza że jak powie się ludziom że spowiadać należy się tylko z grzechów ciężkich, to w ogóle przestaną chodzić do spowiedzi, bo nie wiedząc co to jest grzech ciężki pomyślą, że chodzi o zabójstwo itp.
-
Ok, ale co do tej spowiedzi tylko z grzechów ciężkich to należy zauważyć iż grzech lekki może stać się grzechem ciężkim, na skutek przywiązania do niego.
-
Z tego co wiem to nie istnieje coś takiego jak rozwód w kościele katolickim
Jeśli chodzi o małżeństwo zawarte i dopełnione, to faktycznie nie.
-
http://malzenstwoitesprawy.pl/
Ael warsztaty sexu dopiero w czerwcu...
-
http://malzenstwoitesprawy.pl/
Ael warsztaty sexu dopiero w czerwcu...
To dla małżeństw nie dla związków :P
-
http://malzenstwoitesprawy.pl/
Ael warsztaty sexu dopiero w czerwcu...
Na 9 konferencji z płciowością związek mają dwie. Pana komentarz mija się z prawdą...
-
Nikt nie doda jak sie nazywa wspólnota związków niesakramentalnych, a nazywa się NAZARET!
Czytelne nawiązanie do Świętej Rodziny oraz insynuacja , że św. Józef też miał problemy z moralnością.
http://www.katedra.koszalin.pl/?page=ogloszenia cyt:
Wspólnota małżeństw niesakramentalnych Nazaret serdecznie zaprasza na swoje spotkanie w przyszłą niedzielę. Początek o godz. 17:00 w kaplicy znajdującej się na plebanii. Wejście od ul. Chrobrego.
-
Myślę, że problem małżeństw niesakramentalnych w Polsce(bardzo poważny) będzie narastał. W dodatku jeszcze większym problemem stają się tzw związki partnerskie bez żadnej rejestracji. A kto się teraz z młodych przejmuje takimi rzeczami jak grzech. Wywołuje to tylko śmiech. I jeszcze jedna niepokojąca sprawa w Polsce. Kto ma pieniążki i znajomości wsród duchownych przeprowazi unieważnienie małżeństwa. No coż podobno pieniądze nie śmierdzą. A na nowe samochodziki duchownym potrzeba pieniążków. A tak na marginesie była gdzieś dyskusja na Forum o opłatach w seminariach. Dla mnie opłaty wnoszone przez kleryków to skandal. Czy Kościół Katolicki jest taki biedny, że klerycy jeszcze muszą wnosić opłaty za studia. Bardzo bolą mnie plebanie jak magneckie rezydencje, najnowsze modele samochodów przy kuriach i plebaniach. Nic dziwnego, że jest mało powołań do seminariów. Jeśli klerycy mają jeszcze płacić to niedługo nikogo chętnego nie będzie.
-
Myślę, że problem małżeństw niesakramentalnych w Polsce(bardzo poważny) będzie narastał.
Panie Ryszardzie, bardzo proszę nie używać tego nieszczęsnego oksymoronu.
Z wyjątkiem cytowania oczywiście.
-
Przysięga małżeńska w Kościele katolickim zobowiązuje do wierności wobec małżonka, a w przypadku złamania tej przysiegi przez małżonka zobowiązuje do życia w celibacie i oczekiwanie na powrót, szukanie szansy na ponowne scalenie małżeństwa, aż do śmierci.
Właściwą drogą zdradzonej żony (lub męża) nie jest poszukiwanie kolejnego partnera, najlepiej katolika aby móc pochodzić z nim pod chór do kościoła, ale życie w celibacie, modlitwa o nawrócenie męża i... czekanie. Dla niektórych brzmi to absurdalnie, ale jest to logiczne i praktyczne. Jest ogromna szansa na scalenie małżenństwa w sytuacji, w której jedna ze stron po prostu czeka... A jakie będą szanse na naprawę jeśli rozwiedzeni małżonkowie będą szukać szczęścia w nowych "małżeństwach" niesakramentalnych? I obawiam się, że działania owych "duszapsterstw" niejeden raz stały się przeszkodzą w naprawie małżeństwa. Być może niejeden mąż doszedł do wniosku, że zdrada żony była błędem, gorzko tego pożałował i zaczął myśleć o powrocie do żony - a żona w tym czasie była błogosławiona Najświętszym Sakramentem trzymając za rękę innego pana. W mojej rodzinie doszło do rozpadu małżeństwa, gdzie mąż i ojciec zamienił żonę na "nowszy model". Żona w krótkim czasie znalaza sobie nowego pana i zaprosiła go do zamieszkania w domu. Jej mąż po alkoholu przyznał, że miał ochotę powrócić do domu, ale jak miał wrócić skoro w domu kto inny z żoną sypiał?
I jeszcze jedna myśl - zastanwiam się, jak często udaje się jakieś młodej i jeszcze atrakcyjnej niesakramentalnej parze wytrwać w "czystości" (w cudzysłowiu, bo rozumiejąc w ten sposób czystość księża mogliby z czystym sumieniem prowadzać się oficjalnie z kobietami trwając w "czystości") - coś mi się wydaje, że są to jakieś incydentalne przypadki i idea owej "czystości" odkładana jest na starość. Dla mnie więc takie duszpasterstwa mają taki sam sens jak nauka chodzenia po ognisku bez poparzenia stóp.
-
Przysięga małżeńska w Kościele katolickim zobowiązuje do wierności wobec małżonka, a w przypadku złamania tej przysiegi przez małżonka zobowiązuje do życia w celibacie i oczekiwanie na powrót, szukanie szansy na ponowne scalenie małżeństwa, aż do śmierci.
O ile mi wiadomo, przysiega malzenska w Kosciele katolickim nie zobowiazuje do czekania na powrot i dopuszcza separacje z powodu zdrady.
Ja wiem, ze dla wielu osob zdrada to jak kichnac, dupa to dupa, serce to serce, malzenstwo to malzenstwo, przywidzialo sie, potem sie odwidzialo, to zostawie nowszy model i wroce do starszego, w koncu nic wielkiego sie nie stalo i nic sie nie wymydlilo, starszy model ma czekac.
A wg sw. Pawla kazda relacja cielesna kobiety i mezczyzny, nie tylko malzenska, to nie jest dlubanie w nosie bez konsekwencji, ale stawanie sie JEDNYM CIALEM. "Albo czyż nie wiecie, że ten, kto łączy się z nierządnicą, stanowi z nią jedno ciało? Będą bowiem - jak jest powiedziane - dwoje jednym ciałem."
Zdrada malzenska to zamach na malzenstwo. Kto ja popelnia, powinien sie liczyc z tym, ze wlasnie niszczy swoje malzenstwo i istnieje mozliwosc, ze nie da sie go naprawic.
-
Troszkę o tym jak to kiedyś bywało można dowiedzieć się z książki Iwony Kuleszy-Woronieckiej, Rozwody w rodzinach magnackich w Polsce w XVI-XVIII wieku, Poznań-Wrocław 2002.
-
O ile mi wiadomo, przysiega malzenska w Kosciele katolickim nie zobowiazuje do czekania na powrot i dopuszcza separacje z powodu zdrady.
Oczywiście, że dopuszcza, szczególnie w wypadku przemocy. Separacja nie jest jednak przyzwoleniem do budowania nowego związku.
-
http://malzenstwoitesprawy.pl/
Ale warsztaty sexu dopiero w czerwcu ...
Ostrzegam, silnie żydująca organizacja. Personalnie (w Polsce) związana ze "spotkaniami małżeńskimi".
-
Z tego co wiem to nie istnieje coś takiego jak rozwód w kościele katolickim
Jeśli chodzi o małżeństwo zawarte i dopełnione, to faktycznie nie.
Oczywiście - ale nie czarujmy się, to tylko terminologia. Rozwód nie istnieje, ale "unieważnienie" tak. Znam osobiście przypadki, kiedy unieważnienie zostało udzielone mimo, że małżeństwo zostało zawarte i dopełnione. Niedawno zmarły amerykański senator Ted Kennedy uzyskał unieważnienie katolickiego ślubu po 24 latach małżeństwa, mając czworo dzieci.
Jeżeli w takim przypadku dało się uzyskać unieważnienie, to da się praktycznie w każdym innym przypadku. W niektórych krajach zachodnich procedura unieważnienia jest praktycznie kpiną nie tylko ze sprawiedliwości, ale równiez ze zdrowego rosądku.
-
Widzialam podobny przypadek, Sad koscielny na wniosek zony orzekl o niewaznosci z powodu psychicznej niezdolnosci kobity (chorobliwe przywiazanie do matki czy cos takiego). Wyrok zapadl po kilkunastu latach mniej czy bardziej normalnego pozycia, facet wpadl w czarna rozpacz. Powtarzal w kolko jak nieprzytomny, ze nie rozumie dlaczego Kosciol mu to zrobil, dlaczego uniewaznil bez jego zgody i nawet bez jego udzialu kilkanascie lat jego zycia, mowil ze wie, ze zona miala swoje odjazdy, ale miala je od zawsze i nauczyl sie z tym zyc, ze nie mial do niej najmniejszego zalu, ze tolerowal wszelkie jej swirunki, ze wolalby juz separacje, skoro zdecydowala ostatecznie zabrac dzieci i odejsc do matki, a nawet rozwod, bo rozwod przynajmniej nie postawilby go w chorej sytuacji, ze niby ukochana kobita nigdy nie byla jego zona i ze przez kilkanascie lat zyl w jakiejs fikcji. Musze powiedziec, ze nieczesto zdarzalo mi sie odczuwac taka litosc dla czlowieka. Zniszczono mu zycie, po prostu normalne lajdactwo. Wmowiono mu, ze zyl w matriksie. To gorsze niz porzucenie, gorsze niz rozwod. To troche tak, jak za komuny, kiedy chciano by ktos zwolnil sie z pracy, pod jego nieobecnosc wynoszono biurko z jego biura i na inne podobne sposoby robiono z czlowieka idiote.
-
Unieważnienie małżeństwa Eleonory Akwitańskiej (~1122-1204) primo voto królowej Francji, sekundo voto królowej Anglii zaowocowało w rezultacie wojną stuletnią. Materia jest niezwykle delikatna i manipulowanie przy tym trudno wziąć na sumienie. W sytuacjach świadomego wprowadzania w błąd władz kościelnych faktycznie oszukuje się Samego Pana Boga. Jakaś bardziej perfidna, z odleglejszymi skutkami wersja oszukiwania na spowiedzi.