Forum Krzyż
Novus Ordo => Kościół posoborowy => Wątek zaczęty przez: Thomas w Października 05, 2009, 22:26:55 pm
-
Dziś 5.10.2009, wieczorem godz. 19 -ta
Parafia św. Anny w Piasecznie k.W-wy. Zebranie x.Proboszcza z rodzicami dzieci I-komunijnych.
konferencja dla rodziców:
X. Proboszcz:
jakoś tak " Dzieci są b. spostrzegawcze , zawsze wyłapią niekonsekwencję u dorosłych. Dzieci widzą wszystko, zwłaszcza czułe są na fałsz w zachowaniu. Słowa uczą , czyny pociągają..."
po konferencji podchodzę do x. wikarego (został na sali)
- pytam czy dzieci przyjmą I Komunię klęcząc, na kolanach.
- X. Wikary: " tak"
- ja: "a czy można wstawić klęczniki także dla rodziców?"
- x. wikary : " nie, nie ma miejsca, kościół jest za wąski" - istotnie kościół jest mały no ale...to nie tramwaj!
- ja: "proszę x. nawiązując do konferencji X.Proboszcza.... dzieci zapytają: a dlaczego ja przyjmuję Chrystusa na kolanach a ty tato nie? co odpowiem? że to tylko za 1-razem tak pokornie. Przecież dzieci wyłapią fałsz.
- X.Wikary: " Proszę się nie martwić, dzieci tego nie będą widzieć" - -będą z przodu w prezbiterium!!!!!!!!!!!
będę modlił się za księdza, proboszcza też.
-
(http://skrzynia.files.wordpress.com/2009/10/ii_dscn2293.jpg)
- pytam czy dzieci przyjmą I Komunię klęcząc, na kolanach.
- X. Wikary: " tak"
- ja: "a czy można wstawić klęczniki także dla rodziców?"
- x. wikary : " nie
Razem klęczymy: syn z rodzicem (czyli ze mną) i z rodzicą (czyli żoną mą).
-
Dziś 5.10.2009, wieczorem godz. 19 -ta
Parafia św. Anny w Piasecznie k.W-wy. Zebranie x.Proboszcza z rodzicami dzieci I-komunijnych.
konferencja dla rodziców:
X. Proboszcz:
jakoś tak " Dzieci są b. spostrzegawcze , zawsze wyłapią niekonsekwencję u dorosłych. Dzieci widzą wszystko, zwłaszcza czułe są na fałsz w zachowaniu. Słowa uczą , czyny pociągają..." (...)
A to Pan powierzył własne dziecko takim duchownym?
-
Panie Thomasie, a dlaczego nie przeniesie Pan Komunji dziecka do normalnego kościoła ?
-
Panie Thomasie, a dlaczego nie przeniesie Pan Komunji dziecka do normalnego kościoła ?
"Spokojnie! Spokojnie! To tylko awaria! "
Św. Benon nie prowadzi przygotowania do I Komunii. Przygotowanie ma sie odbywać w szkole i parafii. Tak więc dzieci uczęszczają na lekcje religii a rodzice na kurso-konferencje. Katecheci będą mogli wystawić zaświadczenie o przygotowaniu katechetycznym, gdyby ktoś I Komunię przyjmował w innym kościele. Postanowiłem chodzić na te konferencje z ciekawości poza tym lubię sporty ekstremalne (a nie mam czasu ich uprawiać).
Do kurso-konferencji przygotowałem się odpowiednio. Przeczytałem rozdziały o sakramentach z Iota Unum ;).
Szczerze mówiąc, miałem nadzieję, że wyjdę "rozczarowany", a żona powie w domu : "no widzisz, nie jest tak źle".
nigdy w życiu, Bóg mi świadkiem, nie oddam dzieci w posoborowe łapy!
dziękuję forowiczom za troskę :), naprawdę miło czytać te słowa.
Może my stanowimy wirtualną wspólnotę parafialną ?
-
Przy okazji dla wszystkich na przyszłość:
Bractwo prowadzi korespondencyjnie katechizację. Również przygotowanie do I spowiedzi i I Komunii świętej - katechizacja@piusx.org.pl.
Właściwie warto to przenieść do innego wątku, bo do tego zupełnie nie pasuje.
-
Gdybym był rodzicem, to sam zadbałbym o wiedzę religijną dziecka, oczywiście móglbym ją poddać weryfikacji u Piusowców. A świstek z parafji traktowałbym jako wymóg pro forma, który by się przecież jakoś zdobyło ;)
-
@ Zygmunt
Jeśli chodzi o katechizację korespondencyjną to polecałbym raczej zaufać osobie, która ma w tym temacie przynajmniej kilkuletnie doświadczenie w Polsce:
http://pastorbonus.pl/index.php?page=katechizm-korespondencyjny
-
Gdybym był rodzicem, to sam zadbałbym o wiedzę religijną dziecka
Inaczej się nie da!
To czego uczy katechetka w szkole woła o pomste do nieba!
Sprawdzam co jakiś czas zeszyt, pytam sie syna o czym rozmawiają.
Wbrew pozorom, druga klasa, gdy to dzieci sie przygotowują do I Komunii,
nie jest zła: dzieci muszą wykuć i ksiądz przepytać z podstawowych modlitw,
zasda wiary, itd itp, na inne rzeczy nie ma czasu! Więc sam sobie poprzypominałem ;)
Ostatnio katechetka opowiadała dzieciom o jakiejś kobiecie,
co ukazywała się jej Matka Boża i uprosiła ją by... opętał ją Szatan!
I teraz jest w niebie, bo cierpiała za dusze potepione.
Czy ktoś coś wie?!! Bo to dla mnie horror jakiś - podpisać pakt z diabłem na prośbę MB!
I pamiętam, kiedyś dzieci miały w domu narysować ołtarz.
Mieli już szkic, który katechetka narysowała na tablicy: kreska (stół),
a na nim kielich i hostia - wszystko!!!!
Kazałem zmazać i narysował syn porządnie: trzy stopnie...... itd. !!!
-
Ostatnio katechetka opowiadała dzieciom o jakiejś kobiecie,
co ukazywała się jej Matka Boża i uprosiła ją by... opętał ją Szatan!
I teraz jest w niebie, bo cierpiała za dusze potepione.
Czy ktoś coś wie?!! Bo to dla mnie horror jakiś - podpisać pakt z diabłem na prośbę MB!
Tak było chyba w filmie dokumentalnym o egzorcyzmach Annelise Michel
-
Kazałem zmazać i narysował syn porządnie: trzy stopnie...... itd. !!!
...i dostaliście pewnie bańkę! ;)
-
Kazałem zmazać i narysował syn porządnie: trzy stopnie...... itd. !!!
...i dostaliście pewnie bańkę! ;)
W pierwszych trzech klasach podstawówki NIE MA ocen!
A po katechetce to "spływa". Bardziej zainteresowany był proboszcz,
przy którymś z odpytywań modlitw zapytał sie Szymka, czy nie
odmówi credo po łacinie. Ale syn się speszył ciut...
Ale za to obejrzał jego pierwszokomunijne prezenty:
mszalik z TeDeum, komiks o Mszy Św. i... Dzienniczek s. Faustyny (to od dziadka).
I to WSZYSTKIE prezenty jakie dostał!!!
Za to uzbierało się grubo w kopertach na jego marzenia, ale kupowaliśmy je dwa miesiące później.
-
@ Zygmunt
Jeśli chodzi o katechizację korespondencyjną to polecałbym raczej zaufać osobie, która ma w tym temacie przynajmniej kilkuletnie doświadczenie w Polsce:
http://pastorbonus.pl/index.php?page=katechizm-korespondencyjny
A czemu Pan przeciwstawia Instytut Bractwu? W końcu to co najlepsze Instytut zawdzięcza Bractwu.
-
My wszystko to co najlepsze zawdzięczamy Bractwu. Nawet powstanie tego forum ;D
Nie przeciwstawiam i nigdy nie przeciwstawiałem IDP FSSPX.
-
@ p.Zygmunt
Panie Zygmuncie, proszę spojrzeć KTO prowadzi ten korespondencyjny kurs.
-
Ostatnio katechetka opowiadała dzieciom o jakiejś kobiecie,
co ukazywała się jej Matka Boża i uprosiła ją by... opętał ją Szatan!
I teraz jest w niebie, bo cierpiała za dusze potepione.
Czy ktoś coś wie?!! Bo to dla mnie horror jakiś - podpisać pakt z diabłem na prośbę MB!
Tak było chyba w filmie dokumentalnym o egzorcyzmach Annelise Michel
Z Annelise Michel było troszkę inaczej.
Najpierw została opętana, a później miała ponoć objawienia Pana Jezusa i Matki Bożej w których została spytana czy będzie dobrowolnie znosiła swoje cierpienia związane z opętaniem jako pokutę za grzechy innych ludzi.
-
Z Annelise Michel było troszkę inaczej.
Najpierw została opętana, a później miała ponoć objawienia Pana Jezusa i Matki Bożej w których została spytana czy będzie dobrowolnie znosiła swoje cierpienia związane z opętaniem jako pokutę za grzechy innych ludzi.
chyba ma Pan rację. Ale zakonnica relacjonuje film, w którym jest to wlasnie tak przedstawione (porównuję ze swoim tekstem, dla ktorego film również byl podstawowym zrodlem)
-
Inaczej się nie da!
To czego uczy katechetka w szkole woła o pomste do nieba!
Sprawdzam co jakiś czas zeszyt, pytam sie syna o czym rozmawiają.
(..)
I pamiętam, kiedyś dzieci miały w domu narysować ołtarz.
Mieli już szkic, który katechetka narysowała na tablicy: kreska (stół),
a na nim kielich i hostia - wszystko!!!!
Kazałem zmazać i narysował syn porządnie: trzy stopnie...... itd. !!!
podzielę się swojem świadectwem ;)
jestem już na tyle dużym chłopcem, że chodzenie na NOM mi nie szkodzi: posiedzę, postoję, potem znów posiedzę itd. Pomruczę modlitwy po łacinie, zmówię różaniec, przyjmę Komunję Św. jeśli jestem w stanie łaski uświęcającej. Jakbym na ten NOM nie poszedł, to mógłbym mieć klopoty, by się zmobilizować do tego wszystkiego. Plusy przeważają nad minusy.
stan wyższej konieczności po prostu ...
Ale nie wyobrażam sobie, by wychowywać dziecko w warunkach "birytualnych". Że zacytuję proboszcza p. Thomasa:
" Dzieci są b. spostrzegawcze , zawsze wyłapią niekonsekwencję u dorosłych. Dzieci widzą wszystko, zwłaszcza czułe są na fałsz w zachowaniu. Słowa uczą , czyny pociągają..."
dziecko przed 1szą Komunją nie powinno mieć kontaktu z posoborowiem, zwłaszcza z wersją posoborowia dla dzieci. Jak to zrobić, to już inna sprawa
-
dziecko przed 1szą Komunją nie powinno mieć kontaktu z posoborowiem, zwłaszcza z wersją posoborowia dla dzieci. Jak to zrobić, to już inna sprawa
-taką stopkę powinien Pan sobie zrobić ;)
I właśnie - proste logiczne wnioski prowadzą nas do ....................fsspx. A jak wiadomo to temat tabu. I tak Tradycyjnych Katolików wiernych Duchowi SV II - będzie można już niedługo rozpoznać po rozdwojeniu jaźni i zezie rozbieżnym.
No bo niby jak zapewni Pan katechizację? Na krótką metę można wszystko robić w domu. Można żyć w autarchii, nawet buty można uszyć w domu ;) i garnki lepić. Ale człowiekowi, zwłaszcza małemu, niezbędne do normalnego rozwoju jest środowisko, np. parafia (żeby nie powiedzieć wspólnota ;)) Musi mały brzdąc mieć własne wspomnienia z lekcji katechizmu (jak to kolega podłożył X kredę na krześle).
-
I właśnie - proste logiczne wnioski prowadzą nas do ....................fsspx.
lub do parafji personalnej (parafij personalnych). Zwracam Pańską uwagę, że związek z FSSPX poza miastami, gdzie są przeoraty, nie daje dzieciom katechizacji
lub do szkół katolickich a nie posoborowych. Sądzę, że akurat pod tym względem Opus Dei mógłby zapewnić wymagane minimum. Jakby było inaczej, to nasi koledzy tradsi nie pchaliby dzieci do Sternika
-
Nie przeciwstawiam i nigdy nie przeciwstawiałem IDP FSSPX.
W takim razie musi Pan jeszcze troszkę popracować nad sposobem wyrażania swych myśli.
Panie PTRF:
Przecież napisałem o tym skąd Instytut ma to co najlepsze.
-
A ja myślę, że w takiej są państwo komfortowej sytuacji, że mają wybór. Tu taka szkoła, tu taki kościół. Jak się ma jeden kościół, jednego księdza i niemożność fizyczną pójścia na inną mszę, to się akceptuje, co ma. No, może nie akceptuje, ale toleruje...
I jakoś w tym odnaleźć się trzeba - może nie powinnam faktycznie posyłać dziecka na katechezę? Na liturgię dla dzieci nie posyłam, bo to żart jakiś, co tam się dzieje.
-
Może trzeba zmienić miejsce zamieszkania?
Może wysłać dzieci do szkoły z internatem?
-
Ha, roczne czesne przekracza nasze dochody :-\ ;D
A poza tym 12-13 lat, czyli szkoła średnia to nie najlepszy moment, by być daleko od dziecka.
Panie Zygmuncie, ja tyle razy już zmieniałam miejsce zamieszkania :) Ile można? Poza tym tu są inne plusy - temat nie na ten wątek i pewne racje każą nam w tym kraju zostać, zwłaszcza tu. A minusy - też są, jak wszędzie. Jakoś ludzie tu żyją, rodzą się, umierają. Nie myślą by uciekać, bo... wszędzie daleko i nie ma sklepów, uniwersytetu itp. Muszą żyć i żyją.
Pytanie co do szkół - czy szkoła ma jakiś większy wpływ na dziecko? Czy jednak nie rodzice? Czy internat nie wyrządzi większej krzywdy?
-
Może trzeba zmienić miejsce zamieszkania?
Może wysłać dzieci do szkoły z internatem?
Wysłanie 7-8 letniego dziecka do internatu to rzeczywiście genialny pomysł :D Ewentualnem dzieciom współczuję rodzica
-
Pytanie co do szkół - czy szkoła ma jakiś większy wpływ na dziecko? Czy jednak nie rodzice? Czy internat nie wyrządzi większej krzywdy?
Oczywiście, że RODZICE są ważniejsi od szkół i katechez dla rozwoju dziecka. Zwłaszcza, że nawet w nominalnie dobrej szkole może się okazać, że nie jest idealnie. I co wtedy ?
-
Wysłanie 7-8 letniego dziecka do internatu to rzeczywiście genialny pomysł :D Ewentualnem dzieciom współczuję rodzica
Popieram Pana Michała, nie jestem sam aż tak stary, żeby nie pamiętać jak dobrze mi było wtedy w Domu + przestrzeń, pies i swoboda.
-
Syn jest w 2 klasie szkoły podstawowej - ma 6 lat. W Wieku 12 lat już może być w internacie - nawet jeśli stypendium pokryje ja na takie układ nie pójdę. Jak skończy szkołę średnią, czyli 16-17 lat - niech nawet do Eton do collegu idzie (zakładam, że będzie na tyle genialny, że trafi na zasadzie dziecko-geniusz ;) ;D)
Ale on już wie kim być ;), więc jak tak dalej pójdzie to i zwykła szkoła go wypromuje ;D ;D
-
Tez tak sadze. Znam kilka kobiet, ktore we wczesnym dziecinstwie wyslane zostaly do szkol z internatem. Konsekwencje paskudne.
Jedna z nich udalo mi sie namowic do przeprowadzenia rzeczowej analizy wspomnien z internatu. Do opisania wydarzen, nazwania ich po imieniu. Okazalo sie, ze te wydarzenia, zapamietane jako traumatyczne i wywolujace gleboka nienawisc zarowno do siostr opiekunek, jak i nigdy nie usmierzony zal do rodzicow, w rzeczywistosci nie byly jakimis horrorami, ale zwyklymi sytuacjami, ktore - gdyby mialy miejsce w rodzinnym domu, najprawdopodobniej w ogole nie zostalyby zarejestrowane w pamieci jako istotne.
Jednak w glowie dziecka tak wlasnie zostaly odebrane i zapisane.
Przez cale lata bardziej niz konkretne wydarzenie pamietamy to, co odczuwalismy w chwili, gdy mialo miejsce. Jezeli dziecko odseparowane jest od rodzicow i rodzinnego domu, brakuje mu poczucia bezpieczenstwa, a kazda konfliktowa sytuacja urasta wowczas do rangi dzieciecego dramatu. I czesto bywa tak, ze dorosly juz czlowiek pamieta nie istote konfliktu i sposob jego rozwiazania, ale dramat, ktory przezywal jako dziecko, swoje poczucie osamotnienia i odrzucenia przez rodzicow.
-
@Krusejder
ub do szkół katolickich a nie posoborowych. Sądzę, że akurat pod tym względem Opus Dei mógłby zapewnić wymagane minimum. Jakby było inaczej, to nasi koledzy tradsi nie pchaliby dzieci do Sternika
Cytuj
Podstawowym zadaniem osób związanych z Opus Dei jest uświęcanie wszystkich dziedzin życia, poczynając od środowiska zawodowego, w jakim działa dana osoba. Jest to podejście na wskroś nowoczesne, w pełni zgodny z duchem Soboru Watykańskiego II.
Marcin Przeciszewski, redaktor naczelny Informacje KAI - członek Opus Dei
Kol. Przeciszewski ma rację. Piszą o tym na stronie Sternika. To nie jest szkoła dla Katolika, to jest szkoła dla wszystkich chrześcijan. Opieka duszpasterska kapłanów z OD jest realizowana zgodnie z tym duchem. Nie można "epatować" i "urazić uczuć" np. protestantów - katechezą. ;D
Ja o tym wiem. Lepiej niż Pan ;). Proszę mi wierzyć.
Nie wiem czy Państwo wiedzą, obecny przeł. OD był biskupem w Marsylii lub/i Toulonie. Tak rozpędził się w ekumaniactwie, że zorganizował (pod koniec lat 70-tych) "kaplicę multi-kulti" w katedrze. Budda & company! Jezus Chrystus też tam companował się. Pełna eku-eku.
Awantura podniosła się niesamowita. I to w kraju przodującym w wygłupach! Kaplicę zamknięto.
Po latach gdy został przeł.OD zapytano go jak to ocenia. Idzie w zaparte: jako biskup przy katedrze o niczym nie wiedziałem. A ludzie wszystko pamiętają :Di przypominają. Dawno i nieprawda! Podobnie będzie u Dominikanów w Krakowie. Za rok nikt o niczym nie będzie pamiętał. Jaki krucyfiks? Jaka Kuria?
Można przeczytać homilię, abp.Hozera i Nun.Apost. Kowalczyka o OD.
-
Ha, roczne czesne przekracza nasze dochody :-\ ;D
A poza tym 12-13 lat, czyli szkoła średnia to nie najlepszy moment, by być daleko od dziecka.
Panie Zygmuncie, ja tyle razy już zmieniałam miejsce zamieszkania :) Ile można? Poza tym tu są inne plusy - temat nie na ten wątek i pewne racje każą nam w tym kraju zostać, zwłaszcza tu. A minusy - też są, jak wszędzie. Jakoś ludzie tu żyją, rodzą się, umierają. Nie myślą by uciekać, bo... wszędzie daleko i nie ma sklepów, uniwersytetu itp. Muszą żyć i żyją.
Pytanie co do szkół - czy szkoła ma jakiś większy wpływ na dziecko? Czy jednak nie rodzice? Czy internat nie wyrządzi większej krzywdy?
Niby to dobrze brzmi, ale problem pozostaje. Myślę, że większą krzywdę niż internet może wyrządzić obcowanie z posoborowym duchowieństwem. Jakie wyobrażenia na temat katolicyzmu daje Msza w rycie posoborowym?
Co by jednak nie powiedzieć, to może Pani skorzystać z katechizacji korespondencyjnej. To zawsze jakieś lekarstwo - choć proszę pamiętać: najważniejsza jest Msza.
Kiedyś szkoły oddalone od domów rodzinnych były normą. Proszę sobie wyobrazić, że XVII wiek był złotym stuleciem edukacji w Polsce.
-
Ale wtedy Kościół uczył i wychowywał. I można było mieć do nauczyciela/wychowawcy zaufanie. Dziś szkoły prywatne nie wychowują w duchu katolickim - o jakich szkołach z internatem mówimy? A poziom edukacji też nie jest wart, by dziecko tam wysyłać.
Ja pamiętam jak traumatycznym przeżyciem były dla mnie kolonie - rodzice musieli mnie zabrać. Poniżanie przez starsze dzieci, kradzieże własności, brak kontroli wychowawców. Dziecko spokojne, nie z marginesu sobie nie poradzi w takiej grupie. A co mówić o internacie... To nie te czasy...
Ja uciekłam od cywilizacji. I mam nadzieję, że mimo iż z tzw posoborowiem mam kontakt to zalety życia w izolacji zrównoważą złe wpływy ducha soboru ;)
-
Skutek jest taki, że Pani dziecko może brać posoborowie za katolicyzm.
-
Skutek jest taki, że Pani dziecko może brać posoborowie za katolicyzm.
Myślę, że myli się Pan. (Pani)Szczur w sosie ma rację. Jestem w podobnej sytuacji (tyle, że na Mszę św. mam bliżej -30km,) ale bez parafii jako zakotwiczenia.
Katecheza w szkole to hodowla soborowików. Im wyższa klasa tym gorzej (książki dla maluchów są proste bez krętactw, ale do gimnazjum? tragedia, pisałem o tym; cytaty z oficjalnych apostatów i krętactwa takie, że nic nie jest jasne- to temat na osobny wątek"podręczniki do katechezy")
Ale... wiejska izolacja od cywilizacji to znakomita ochrona dla najmłodszych. Wszystko można zobaczyć z dystansem, sobór, cywilizację śmierci i życia. Łatwiej jest wychowywać dzieci bez wpływu pani Środy.
-
(http://i.demotywatory.pl/uploads/1254689395_by_19krychu89_500.jpg)
dzieci zapytają: a dlaczego ja przyjmuję Chrystusa na kolanach a ty tato nie? co odpowiem? że to tylko za 1-razem tak pokornie. Przecież dzieci wyłapią fałsz.
-
Skutek jest taki, że Pani dziecko może brać posoborowie za katolicyzm.
Myślę, że myli się Pan. (Pani)Szczur w sosie ma rację. Jestem w podobnej sytuacji (tyle, że na Mszę św. mam bliżej -30km,) ale bez parafii jako zakotwiczenia.
Katecheza w szkole to hodowla soborowików. Im wyższa klasa tym gorzej (książki dla maluchów są proste bez krętactw, ale do gimnazjum? tragedia, pisałem o tym; cytaty z oficjalnych apostatów i krętactwa takie, że nic nie jest jasne- to temat na osobny wątek"podręczniki do katechezy")
Ale... wiejska izolacja od cywilizacji to znakomita ochrona dla najmłodszych. Wszystko można zobaczyć z dystansem, sobór, cywilizację śmierci i życia. Łatwiej jest wychowywać dzieci bez wpływu pani Środy.
Kiedyś interesowałem się problemem ucieczki od cywilizacji. Byłem nawet u kogoś, kto w ten sposób uciekł przed narkotykami.
Myślę, ze nie należy uciekać przed, tylko trzeba uciekać do. Regularne słuchanie Mszy w rycie tradycyjnym i tradycyjnych kazań (u św. Benona takich kazań właściwie nie ma) jest właściwie rozumianą ucieczką. Chyba, że ktoś ma powołanie na pustelnika, ale to raczej dotyczy osób samotnych.
Proszę nie potraktować tego wpisu w ten sposób, że tu kogoś z Forowiczów oceniam.
-
czy ja wiem, że tradycyjnych kazań nie ma u św. Benona? Jakość kazań nie jest tam taka słaba. W Radości może jest lepsza. Na pewno u ks. Karola, ale z kolei ks. Jana ciężko zrozumieć. Jego polszczyzna jest trudna do przełknięcia. ale poziom kazań na pewno wysoki.
-
A na jakiej podstawie Pan ocenia kazania u św. Benona? Skąd Pan wie jakie jest tradycyjne katolickie kazanie?
-
bo uczęszczam do św. Benona, do przeoratu Bractwa także. Co do języka polskiego ks. jana to nie jest to tylko moja opinia. Ale wielu uczestników KRR w Radości. A tak na wesoło to i tak według palmarian wszyscy jesteśmy ekskomunikowani i chodzący do św. benona i do Przeoratu. :) :)
-
zreszta tak do końca to prawdziwe katolickie kazania mogli słuchać sp. moja babcia i dziadek. Ale to było przed Soborem. Niestety. Nie mam zastrzeżen do kazań w Przeoracie a co do sw. Benona to uważa Pan że mamy tam nie chodzić na mszę?
-
dziwni jesteście - przecież kazdy moze za niewielkie pieniądze kupić różne kazania katolickie na rynku wtórnym i czytać dla własnego pozytku: http://www.allegro.pl/listing/search.php?string=kazania&from_showcat=1&category=26130
Zazwyczaj są w podziale na kazdą niedzielę / święto roku
-
Teraz to już nie takie proste, wprowadzono za "starszymi i madrzejszymi" podział na lata A, B i C.
-
nasi uzerzy dyskutują o kazaniach na Mszy w KRR (Benon / Przeorat)
osobiscie polecam też kazania x. Łukasza Kadzińskiego oraz x. Tomasza Połomskiego. Myślę, że obaj zasługują na miejsce na "pudle" jeśli chodzi o jakość kazań dla KRR w Warszawie
-
Myślę, ze nie należy uciekać przed, tylko trzeba uciekać do.
Mieszkanie poza miastem nie jest ucieczką, tylko mieszkaniem poza miastem; w mniejszej aglomeracji.
Pisząc , że jest łatwiej, miałem na myśli np. wszechobecny wulgarny język w mieście. Idąc do zerówki z mamą, dziecko po drodze nasłucha się takich słów, że szkoda pisać. W lecie trudno było otworzyć okno, bo pod oknem młodzież dyskutowała do późnej nocy: k...k...k...k...k...k...k...potem cisza(łyk piwa) i k..k.......
@ Pani Szczur w Sosie
Podobno na "wyspach" też słychać często "polską łacinę"
-
Myślę, ze nie należy uciekać przed, tylko trzeba uciekać do.
Mieszkanie poza miastem nie jest ucieczką, tylko mieszkaniem poza miastem; w mniejszej aglomeracji.
Pisząc , że jest łatwiej, miałem na myśli np. wszechobecny wulgarny język w mieście. Idąc do zerówki z mamą, dziecko po drodze nasłucha się takich słów, że szkoda pisać. W lecie trudno było otworzyć okno, bo pod oknem młodzież dyskutowała do późnej nocy: k...k...k...k...k...k...k...potem cisza(łyk piwa) i k..k.......
@ Pani Szczur w Sosie
Podobno na "wyspach" też słychać często "polską łacinę"
Prawda...
Ale tu, "na końcu świata", mniej.
Niestety narkotyki tu to plaga. Ale wykrywalność przestępstw jest ogromna. Mi się jeszcze nie zdarzyło zamknąć drzwi na klucz, samochód zamykam tylko w mieście, a zgubiony telefon do mnie wrócił, a dziecko 6 lat samo chodzi na dwór. A w gazecie lokalnej zawsze jest opis wykroczeń i przestępstw - imię i nazwisko, wiek, dokładny adres i co zrobił. To samo w radiu lokalnym. W 22 tys. społeczności taka osoba ma już problem ze znalezieniem pracy. Wykroczenia są różne: drogowe, handel narkotykami, ale też zaśmiecanie i oddawanie moczu na ulicy - wszystko opisane kto i gdzie ;D (to ostatnie jest traktowane również poważnie i kary pieniężne są niemałe).
Tak więc w porównaniu z innymi rejonami jest bezpieczniej. Co nie znaczy, że wystarczy się odizolować od cywilizacji i będzie OK. Nie, nad wychowaniem trzeba pracować bez przerwy. Takie okoliczności jak najlepsze w UK szkoły, najmniejsze bezrobocie, najwyższe zarobki i mała przestępczość, pomagają, bo można skoncentrować się na innych rzeczach niż bullying w szkole czy zabezpieczanie domu kolejnymi kratami i alarmami.
Ale idealnego miejsca na świecie nie ma... :)
-
Podobno na "wyspach" też słychać często "polską łacinę"
Ja odpowiem:
tylko po tym można rozpoznać Palaka w tłumie!
Nagle - w szumie tłumu i harmideru ulicy - nieświadomie
ucho samo wyłapuje charakterysteczne: ku.., chu..., zaje... itp.
(ten-co-żył-w-Szkocji)
:/
-
zreszta tak do końca to prawdziwe katolickie kazania mogli słuchać sp. moja babcia i dziadek. Ale to było przed Soborem. Niestety. Nie mam zastrzeżen do kazań w Przeoracie a co do sw. Benona to uważa Pan że mamy tam nie chodzić na mszę?
Rzecz w tym, ze w Radości są tradycyjne katolickie kazania. Po ostatnim soborze można głosić tradycyjną naukę Kościoła i Bractwo to robi. Oczywiście, że lepiej chodzić do Przeoratu. Nie przesadzajmy z krytyką polszczyzny w kazaniach. Myślę, że dzieci zrozumieją o co chodzi. A jakie wyobrażenia o katolicyzmie na podstawie kazań u św. Benona mogą sobie wyrobić?
-
A jakie wyobrażenia o katolicyzmie na podstawie kazań u św. Benona mogą sobie wyrobić?
Ze wszystko w nim jest czcigodne :D
Kiedys policzylam ile razy ojciec Krzysztof powtorzy to slowo. Liczby nie przytocze :DDDDDD
PS. Oczywiscie czcigodnego Ojca pozdrawiamy :D
-
P. Zygmunt nie byl w Benonie gdy ks. Grzegorz mowil ostatnio kazanie....
-
Nie...
-
Rzecz w tym, ze w Radości są tradycyjne katolickie kazania. Po ostatnim soborze można głosić tradycyjną naukę Kościoła i Bractwo to robi. Oczywiście, że lepiej chodzić do Przeoratu. Nie przesadzajmy z krytyką polszczyzny w kazaniach. Myślę, że dzieci zrozumieją o co chodzi. A jakie wyobrażenia o katolicyzmie na podstawie kazań u św. Benona mogą sobie wyrobić?
po raz kolejny mówi Pan piramidalne bzdury. Funkcją kazania nie jest mówienie o kryzysie Kościoła. To jest kwestja publicystyki lub pracy naukowej. Owszem, takie kazania mogą być głoszone, gdy np przyjeżdza biskup i chce coś wiernym wyjaśnić.
Natomiast w sytuacji cotygodniowej powtarzanie mantry "biskup zły" "papież zły" "sobor zły" może co najwyżej stworzyć sektę ludzi oderwanych od świata. Przecież ludzie uczestniczący we Mszy doskonale zdają sobie sprawę co do tego, że jest kryzys Kościoła, skoro chodzą na Mszę trydencką. Ludzie ci natomiast nie muszą wcale znać dobrze Pisma Św., historji rozwoju liturgji czy wreszcie - stosować się do tych zasad w zyciu codziennem.
W szczególnosci nie ma specjalnego sensu, by takich kazan sluchaly dzieci. Dzieci trzeba izolować od nowusordian - to jest zadanie wystarczające. Mniej więcej do bierzmowania, może nieco wczesniej (12 lat średnio).
Kto wie, czy wlasnie skutkiem nieproporcjonalnie częstego słuchania o kryzysie w Kosciele nie są rózne wątki, w których nasi forumowicze obmawiają własne rodziny w dość niewybredny sposób. Bo wiedząc o kryzysie i niczem innem zatracają coś nie mniej ważnego - zmysł katolicki. Dodam, że gdym zwrócił im uwagę co do niestosowności zachowania, nikt wpisów nie wyedytował, nie zmienił - posypały się za to dalsze równie mało inteligentne i niekulturalne docinki.
-
Natomiast w sytuacji cotygodniowej powtarzanie mantry "biskup zły" "papież zły" "sobor zły" może co najwyżej stworzyć sektę ludzi oderwanych od świata.
Hmmmm....znamienne słowa...taaa
-
Nie chodzi o to, by wspominac w kazaniach obecna sytuacje w Kosciele.
Chodzi o to, ze istnieja tematy, jak najbardziej dotyczace codziennego zycia wg Ewangelii, o ktorych kaznodziei zwiazanemu przeroznymi uwarunkowaniami po prostu nie wolno i nie wypada mowic w kazaniu.
Trudno np., by przestrzegal wiernych przed przyjmowaniem postawy, ktora przyjmuje jego bezposredni przeloznony, jezeli nie chce miec nieprzyjemnosci lub zostac pozbawionym prawa do gloszenia kazan. W zw. z tym temat przemilcza.
Takich tematow tabu jest sporo, wszyscy o tym wiemy. Wiekszosc z nich dotyczy najwazniejszego - Pierwszego Przykazania.
Zyjemy w tak pogmatwanych czasach, gdzie tyle spraw - przez wieki jasnych i ewidentnych - uleglo rozmyciu, zaciemnieniu, ze ludzie naprawde potrzebuja wykladni. Na ambonach nie powinno byc miejsca na politpoprawnosc czy jakies kalkulacje.
Przy tej okazji powiem, ze tylko raz zdarzylo mi sie uslyszec w kazaniu ksiedza wikariusza przestroge przed postepowaniem, ktore promuje proboszcz tego ksiedza i wielu innych ksiezy oraz biskupow Nie wspominal rzecz jasna nikogo personalnie, ale wyraznie przestrzegl wiernych przed przyjmowaniem takiej postawy. Bylam pelna podziwu, bo zza kulis wiem, ze wielku ksiezy potepia rozne sprawy, ale w kazaniu nigdy nie wspomna ze jest to zle.
-
Kiedyś księża mieli jeszcze na głowie kolatorów, fundatorów, wypłacających procenty od sum itd. Łatwiej nie mieli, ale z tylko pozoru, bo nie przygniatało ich posoborowie. Cóż - posoborowe kazania zbyt często są nie wiadomo o czym.
-
po raz kolejny mówi Pan piramidalne bzdury. Funkcją kazania nie jest mówienie o kryzysie Kościoła.
Pan Zygmunt jest z pewnością lepszym fachowcem od kazań niż Pan, a na dodatek nigdzie nie pisał o tematyce kryzysowej w kazaniach. Niech Pan uważniej czyta i mniej się emocjonuje swoimi ulubieńcami, bo złość piękności szkodzi.
-
wiadomo, że każdy kto przy kazdej okazji wygłasza opinje, z jakiemi Pan by się zgodził, jest w każdej dziedzinie lepszym fachowcem ode mnie :) Punkt za obronę podwładnego lub współpracownika :D
-
wiadomo, że każdy kto przy kazdej okazji wygłasza opinje, z jakiemi Pan by się zgodził, jest w każdej dziedzinie lepszym fachowcem ode mnie :) Punkt za obronę podwładnego lub współpracownika :D
Dziękuję za punkt, każdy dodatni punkt dla mnie w tej rozmowie to będzie minus dla Pana. A że p. Zygmunt jest lepszym fachowcem, to kwestia po prostu obiektywna. Pan się np. zajmuje jakimiś teoriami zarządzania i jestem skłony uznać, że wiedza p. Zygmunta w tej kwestii się do Pańskiej nie umywa.
Ale nie podjął Pan kwestii merytorycznej, tzn. tego, że p. Zygmunt pisał o kazaniach tradycyjnych, a nie kazaniach o kryzysie. Zarzuca Pan mu bzdury, ale oczywiście bezpodstawnie.
-
Przewaga konkurencyjna Bractwa nad środowiskami postindultowymi wiąże się z tem, że xięza FSSPX mogą na kazaniu mówić na tematy, których pozostali nie chcą lub nie mogą tak dosłownie poruszać. Pozostałe aspekty kazań xięży FSSPX zależą od talentu, którego jeden ma więcej (x. Karol) a inny mniej w tej dziedzinie
Twierdzenie, że kazanie xiędza FSSPX jest lepsze od kazania innego xiędza, bo jest bardziej tradycyjne, ma sens jedynie przy porównywaniu konkretnych osób i ogółu ich kazań
A że p. Zygmunt jest lepszym fachowcem, to kwestia po prostu obiektywna
Bynajmniej. Subiektywna i nie przedstawiono żadnych dowódów na jej potwierdzenie. Ani ilościowych ani jakościowych.
-
Kiedyś księża mieli jeszcze na głowie kolatorów, fundatorów, wypłacających procenty od sum itd. Łatwiej nie mieli, ale z tylko pozoru, bo nie przygniatało ich posoborowie.
Ksiadz generalnie nie jest jakims wyabstrahowanym z ziemskiej rzeczywistosci niezaleznym bytem, ale tez nie kazdemu slubuje posluszenstwo. Fundatorom raczej nie slubuje.
Chodzi o to, czy zaleznosci, ktore go wiaza, daja mu swobode gloszenia pelni Ewangelii.
-
A że p. Zygmunt jest lepszym fachowcem, to kwestia po prostu obiektywna
Bynajmniej. Subiektywna i nie przedstawiono żadnych dowódów na jej potwierdzenie. Ani ilościowych ani jakościowych.
Sądzę, że p. Zygmunt, gdy będzie chciał, to tego jeszcze nieraz dowiedzie. Niech Pan mu jednak nie przypisuje poglądów, których nie głosił, tzn. że kazanie tradycyjne to takie, w którym porusza się tematykę kryzysową.
-
Panie Krusajder - w kazaniach w przeoracie o kryzysie w Kościele nie ma (nie było?) nic lub prawie nic.
-
Miło, ze potrafił Pan się wycofać z tezy, jakoby było potwierdzone, że Zygmunt jest ekspertem, np. od kazań. Bo musielibyśmy wejść na wyższy poziom dyskusji ontologicznej i prakseologicznej typu, czem się różni mądrość od wiedzy. To oczywiście tylko przykład, bo zagadnienie jest znacznie szersze
-
Miło, ze potrafił Pan się wycofać z tezy, jakoby było potwierdzone, że Zygmunt jest ekspertem, np. od kazań. Bo musielibyśmy wejść na wyższy poziom dyskusji ontologicznej i prakseologicznej typu, czem się różni mądrość od wiedzy. To oczywiście tylko przykład, bo zagadnienie jest znacznie szersze
Miło to byłoby dopiero wtedy, gdyby Pan się wycofał ze swoich uwag typu "piramidalna bzdura", ale na taki zbytek grzeczności od dawna już nie liczę.
-
Kiedyś księża mieli jeszcze na głowie kolatorów, fundatorów, wypłacających procenty od sum itd. Łatwiej nie mieli, ale z tylko pozoru, bo nie przygniatało ich posoborowie.
Ksiadz generalnie nie jest jakims wyabstrahowanym z ziemskiej rzeczywistosci niezaleznym bytem, ale tez nie kazdemu slubuje posluszenstwo. Fundatorom raczej nie slubuje.
Chodzi o to, czy zaleznosci, ktore go wiaza, daja mu swobode gloszenia pelni Ewangelii.
Myślę, że najbardziej ograniczają kaznodziejów ich własne braki. Po ostatnim soborze są one przede wszystkim wynikiem złej formacji. Modernistycznej formacji.