Forum Krzyż

Disputatio => Sprawy ogólne => Wątek zaczęty przez: miki w Października 02, 2020, 13:48:05 pm

Tytuł: Parafie na zachodzie
Wiadomość wysłana przez: miki w Października 02, 2020, 13:48:05 pm
Zorientowałem się, że są wśród nas osoby będące na emigracji. Tzn. wiedziałem to wcześniej, ale olśnienie przyszło dziś. Proszę Państwa o opisanie w kilku słowach - jeżeli oczywiście Państwo wiecie - jak wygląda życie normalnej parafii na tzw. zachodzie. W USA, Irlandii itd. Jak wygląda frekwencja poza niedzielami o ile są Msze, czy są nabożeństwa, Liturgia Godzin itp.? Jakieś sakramentalia np. poświęcenie samochodów, pól? Tak z ciekawości pytam.
Tytuł: Odp: Parafie na zachodzie
Wiadomość wysłana przez: Regiomontanus w Października 03, 2020, 03:55:28 am
Zorientowałem się, że są wśród nas osoby będące na emigracji. Tzn. wiedziałem to wcześniej, ale olśnienie przyszło dziś. Proszę Państwa o opisanie w kilku słowach - jeżeli oczywiście Państwo wiecie - jak wygląda życie normalnej parafii na tzw. zachodzie. W USA, Irlandii itd. Jak wygląda frekwencja poza niedzielami o ile są Msze, czy są nabożeństwa, Liturgia Godzin itp.? Jakieś sakramentalia np. poświęcenie samochodów, pól? Tak z ciekawości pytam.

Nie należę (na szczęście  ;)) do "normalnej parafii", ale kiedyś należałem, więc coś tam mogę powiedzieć. W Ameryce generalnie katolicy żyją w matriksie kultury protestanckiego pochodzenia, w związku z tym wszelkiego rodzaju nabożeństwa i sakramentalia są ograniczone do minimum. Surowość, prostota, żadnych ekscesów (choć granie na na gitarze w kościele jest OK).

 Z nabożeństw w zasadzie tylko droga krzyżowa jest praktykowana tu i ówdzie (zwięźle i ubogo), ale nabożeństwa majowe, różańcowe, czy też gorzkie żale są nieznane. Poświęcanie czegokolwiek jest generalnie rzadko praktykowane, i częściej wśród "etnicznych" katolików. Kolęda (tzn wizyta księdza w domach parafian) jest w zasadzie nieznana. Święcenie pokarmów - tylko tam, gdzie są Polacy bądź Ukraińcy. Nie ma procesji Bożego Ciała, ani żadnych innych procesji. Nie praktykuje się prawie wcale wystawienia Najśw. Sakramentu czy adoracji. Bardzo rzadko ktoś organizuje rekolekcje - przeważnie tylko w "etnicznych" parafiach.

Frekwencja poza niedzielami jest bardzo marna, w wielu parafiach nie ma zresztą regularnych mszy codziennych. W niedzielę bardzo często w mniejszych parafiach jest tylko jedna msza. Nawet w dużym mieście znalezienie nawet niedzielnej mszy  bardzo wcześnie rano albo po południu jest niemożliwe.  W takim np. śródmieściu Montrealu nawet w ogromnych kościołach msza niedzielna jest tylko jedna. W święta jeszcze gorzej. Wiele lat temu, kiedy jeszcze chodziłem na NOM, byliśmy w Nowy Rok w Montrealu i nie mogliśmy znaleźć żadnego miejsca, gdzie by była msza (nowy rok wtedy nie wypadał w niedzielę). Generalnie w Ameryce większość świąt (np Boże Ciało) przenosi się na niedzielę. W większości kościołów nie ma mszy w Poniedziałek Wielkanocny ani w Św Szczepana (księża odpoczywają po świętach).  Wszystkich Świętych/Dzień Zaduszny nie są żadnym świętem, nie odwiedza się grobów.

Wszystko co napisałem odnosi się do mainstreamowych parafii. W parafiach etnicznych (polskich, włoskich itd)  jest trochę "bogaciej", ale nie aż tak bardzo.

U trasów jest już znacznie lepiej, ale nawet u tradycjonalistów anglosasów ślady surowości protestanckiej są obecne. Ja najlepiej czuję się na mszy tradycyjnej w Quebec, bo tam mają chyba najbardziej zachowany system, nazwijmy to sakramentaliów i około-religijnych zwyczajów. (np.  mają swoje piękne pieśni francuskie, tradycje procesji, itd.). Niestety, dotyczy to tylko garstki tradsów, bo Quebec jest może najbardziej zdechrystianizowanym regionem Kanady.

W USA bardzo wielkich różnic regionalnych pod tym względem nie ma, poza oczywiście tymi uwarunkowanymi rozmieszczeniem grup etnicznych. Jak chodzi o typowych katolików amerykańskich to najbardziej nie lubię ich muzyki: pieśni tradycyjnych praktycznie nie mają, a tych nielicznych, które mają to nie śpiewają: przeważnie intonują infantylne  utworki-potworki napisane po SWII przez pokolenie dzieci-kwiatów.

Wyszedł mi ten wpis chyba bardzo krytycznie, ale taka jest skrzecząca rzeczywistość  :) Jak Pana coś jeszcze interesuje, proszę pytać.
Tytuł: Odp: Parafie na zachodzie
Wiadomość wysłana przez: Major w Października 03, 2020, 17:32:12 pm
Panie Religiomontanus. Ponieważ ja wywodzę się z oblatów Maryi Niepokalanej (niższe i wyższe seminarium) więc pytam jak sprawują się moi dawni współbracia z Polski? Wiem iż w Kanadzie mają mnóstwo placówek.
Tytuł: Odp: Parafie na zachodzie
Wiadomość wysłana przez: Aqeb w Października 03, 2020, 21:17:10 pm
Cytuj
Frekwencja poza niedzielami jest bardzo marna, w wielu parafiach nie ma zresztą regularnych mszy codziennych.

Jeden z moich seniorów kilkakrotnie odwiedził rodzinę na Florydzie. Mówił, że w kościele parafialnym, do którego przychodził była codziennie Msza o 7.00, na której było około 100 osób. Czy to jakieś ekstremalne czy może regionalne?

Cytuj
Nie praktykuje się prawie wcale wystawienia Najśw. Sakramentu czy adoracji.

Czyli transmisje od benedyktynów na EWTN to raczej takie "oazy na pustynii"? Zresztą co do surowości też. Jak z jednym z ojców oglądaliśmy jakieś celebracje i były te takie ołtarze ze złota i itd., że ładne to nawet było, ale w naszym odczuciu jakoś tak przesadzone. Ów ojciec mówił, że Amerykanie lubią, żeby było tak glam, ale może też miał wyobrażenie na podstawie poszczególnych środowisk.

Cytuj
W USA bardzo wielkich różnic regionalnych pod tym względem nie ma, poza oczywiście tymi uwarunkowanymi rozmieszczeniem grup etnicznych. Jak chodzi o typowych katolików amerykańskich to najbardziej nie lubię ich muzyki: pieśni tradycyjnych praktycznie nie mają, a tych nielicznych, które mają to nie śpiewają: przeważnie intonują infantylne  utworki-potworki napisane po SWII przez pokolenie dzieci-kwiatów.

Są pewne rzeczy, które trudno mi ująć co do słuszności, ale bywają ciekawe rozwiązania. Czasem zdarzało mi się włączyć jakiś amerykański live-stream kiedy robiłem coś przy komputerze, a można było przy okazji posłuchać. Jakiś czas temu np. oglądałem transmisję święceń biskupich i ingresu z Heleny w Oregonie i zaciekawiło mnie anglojęzyczne Te Deum na melodię "Jowisza" Gustava Holsta (melodia może bardziej się kojarząca z brytyjską patriotyczną "I vow to thee my country"). Nawet łatwo znalazłem (https://youtu.be/yta65OQ4IJ4?t=7734 (https://youtu.be/yta65OQ4IJ4?t=7734)), aczkolwiek święcenia biskupie to chyba raczej high liturgy.
Tytuł: Odp: Parafie na zachodzie
Wiadomość wysłana przez: Regiomontanus w Października 03, 2020, 21:29:39 pm
Panie Religiomontanus. Ponieważ ja wywodzę się z oblatów Maryi Niepokalanej (niższe i wyższe seminarium) więc pytam jak sprawują się moi dawni współbracia z Polski? Wiem iż w Kanadzie mają mnóstwo placówek.

Akurat znam dość dobrze działalność oblatów, choć ostatnio bardziej z relacji znajomych niż osobiście. Faktycznie, można powiedzieć, że w wielu miejscach mają "monopol" na obsługę polonijnych parafii. W Brampton pod Toronto zbudowali ogromny kompleks parafii Św. Eugeniusza de Mazenod (kościół, polskie centrum kulturalne, dom seniora). Działają bardzo prężnie, to z pewnością.

Natomiast jeżeli chodzi o, nazwijmy to, ortodoksję, to bywa różnie. W parafii oblackiej w mojej okolicy był np. konflikt w sprawie klękania: grupa parafian zażyczyła sobie, aby można było przyjmować komunię na klęcząco i postarała się o wstawienie klęcznika przed prezbiterium w tym celu. Z tego co wiem zrobiła się wielka wojna o ten klęcznik i w końcu proboszcz go usunął.

Oblaci przyjeżdżający z Polski do Kanady już w latach 80-tych i 90-tych przyjmowali bezkrytycznie wszystkie nowinki w Polsce wówczas nieznane (ministrantki, komunia na stojąco i na rękę, panie rozdające komunię itd.) Teraz oczywiście tym bardziej.

Rozmawiałem niedawno ze znajomym z innej polskiej parafii prowadzonej przez oblatow, i zapytałem go jak tam teraz sprawy wyglądają w czasach zarazy. Powiedział mi, że ksiądz nakazał, aby po przyjęciu komunii wierni nie wracali już do ławek tylko natychmiast wychodzili z kościoła.


Tytuł: Odp: Parafie na zachodzie
Wiadomość wysłana przez: Regiomontanus w Października 03, 2020, 21:52:07 pm
Jeden z moich seniorów kilkakrotnie odwiedził rodzinę na Florydzie. Mówił, że w kościele parafialnym, do którego przychodził była codziennie Msza o 7.00, na której było około 100 osób. Czy to jakieś ekstremalne czy może regionalne?

To, o czym, ja pisałem to taka powiedzmy średnia, więc z pewnością ukazałem trochę niekompletny obraz. Miałem na myśli typowych katolików z parafii na typowych amerykańskich przedmieściach.

Oczywiście są w USA wyspy ortodoksji, i to bardzo prężne.  Na Florydzie faktycznie katolicy są dość mocni, tam też nie tak dawno powstało nawet Ave Maria - katolickie osiedle czy też miasteczko, z uniwersytetem.

EWTN to swego rodzaju ewenement, powstał dzięki uporowi i nieludzkim wręcz wysiłkom swojej założycielki. Ja bym powiedział, że większość hierarchii katolickiej w USA jest im albo obojętna, albo wroga. Uważa się ich za konserwę i beton katolicki. Oglądając ich można sobie stworzyć bardzo "upiększony" obraz amerykańskiego katolicyzmu.

Święcenia biskupie - oczywiście, to już bardziej "high church".

Powinienem tu dodać, że oczywiście USA to ogromny kraj i w środowiskach katolickich dzieje się tam zarówno wiele złego, jak i wiele dobrego. Np. nawrót do tradycji jest wyraźnie obserwowalny, powstają nowe parafie tradycyjne, i wiem, że np. FSSP nie jest w stanie sprostać popytowi na swoich księży - wszyscy nowo wyświęcani kapłani są dosłownie rozchwytywani.
Tytuł: Odp: Parafie na zachodzie
Wiadomość wysłana przez: Sławek125 w Października 03, 2020, 22:19:05 pm
A ja mam pytanie panie Regiomontanusie, którego nigdy nie zadałem gdy miałem okazję bo zapomniałem. O co chodzi z tymi amerykańskimi flagami w kościołach? Czy to jakiś nakaz administracyjny czy zwykła fanaberia?
Tytuł: Odp: Parafie na zachodzie
Wiadomość wysłana przez: Sławek125 w Października 04, 2020, 00:27:30 am
https://www.thegospelcoalition.org/blogs/evangelical-history/the-church-and-the-american-flag/

Doczytałem. Fanaberia, kukluks klan, imigranckie kompleksy, megalomania i terror.
Tytuł: Odp: Parafie na zachodzie
Wiadomość wysłana przez: Sławek125 w Października 04, 2020, 07:43:32 am
Jeszcze jedną cechę "polskich parafii" chciałbym dodać. Pobozni imigranci tak tęsknią do zycia rodzinnego, że z tęsknoty tej zakładają nowe komórki społeczne, mimo że ich drugie połowy ciągle żyją w "starym kraju". Gdy już założą taką komórke, to śmiało przystępują do sakramentu ołtarza za wiedzą i zgodą swoich duszpasterzy.  Jeszcze bym dodał pędzącego do drzwi  celebransa odzianego w ornat aby wymienić uściski dłoni z uczestnikami " spotkania eucharystycznego". O "mordowniach" w podziemiach kościołą nie wspomne.
Tytuł: Odp: Parafie na zachodzie
Wiadomość wysłana przez: miki w Października 05, 2020, 12:54:37 pm
Panie Regiomontanus, dziękuję za odpowiedź.
Tytuł: Odp: Parafie na zachodzie
Wiadomość wysłana przez: Regiomontanus w Października 05, 2020, 16:44:47 pm
Jeszcze jedną cechę "polskich parafii" chciałbym dodać. Pobozni imigranci tak tęsknią do zycia rodzinnego, że z tęsknoty tej zakładają nowe komórki społeczne, mimo że ich drugie połowy ciągle żyją w "starym kraju". Gdy już założą taką komórke, to śmiało przystępują do sakramentu ołtarza za wiedzą i zgodą swoich duszpasterzy.

Osobiście nie spotkałem takich przypadków. Księża w polskich parafiach, do których należałem, nie aprobowali takich zachowań i na kazaniach grzmieli na pozamałżeńskie związki. Ale unieważnienie można było w USA w miarę łatwo dostać, więc znałem takich, co sobie to "załatwili".  Jak teraz jest w USA nie wiem, bo już rzadko tam już bywam, i znajomi się trochę wykruszyli (a teraz w ogóle - granica kanadyjsko-amerykańska jest ciągle zamknięta). Sądzę jednak, że problem nieaktualny, bo któż teraz przyjeżdża z Polski na zarobek zostawiając współmałżonka w kraju? Tak przynajmniej jest tu w Kanadzie - emigracja zarobkowa z Polski praktycznie ustała.

O co chodzi z tymi amerykańskimi flagami w kościołach?

W latach 90-tych podróżowałem po Stanach dość dużo, i byłem w najróżniejszych  kościołach w różnych częściach kraju. Nie przypominam sobie ani jednego kościoła, w którym by nie było flagi. Ani jednego. Wszędzie wisiały "stars and stripes", i to zawsze z przodu, na prominentnym miejscu. Nie sądzę, aby to był nakaz. W USA flaga jest wszechobecna, jest wręcz kult flagi (choć teraz przyszła moda na jej palenie).

Tytuł: Odp: Parafie na zachodzie
Wiadomość wysłana przez: Regiomontanus w Października 06, 2020, 19:34:37 pm
A to stara amerykańska specjalność, drive-through, w nowym wydaniu.

(https://i.postimg.cc/XqYPHtPz/pic2.jpg)