Państwo twierdzą, że ta pielgrzymka to tylko "proekologiczna manifestacja".Jak już się rzuca takie oskarżenia to proszę uczynić zadość rzetelności/sprawiedliwości i choćby podać cytaty dla poświadczenia tez !! Dość już krąży w internecie fake newsów o Franciszku, na które już parę razy się "nadziałem"!
W świecie rozwijającym się nie ma w kwestii ekologicznej podziału między katolicką prawicą i lewicą. Wszyscy kardynałowie z Afryki rozumieją, że zmiana klimatu to kwestia moralna. Żyją nią każdego dnia.
A co z demografią? Laiccy ekologowie podnoszą temat przeludnienia, podczas gdy religie, delikatnie mówiąc, nie są entuzjastyczne w stosunku do kontroli urodzeń.To problem zastępczy, zarówno na lewicy, jak i na prawicy. Lewica lubi mówić: „Jest nas za dużo, świat liczy już prawie osiem miliardów ludzi, przestańcie rodzic dzieci”. Na prawicy powiedzą: „Wasz program zrównoważonego rozwoju to tylko przykrywka dla polityki depopulacyjnej, której nie możemy wspierać”. Obie opinie są błędne. Problemem nie jest populacja, tylko dwutlenek węgla. Najbiedniejsze trzy miliardy ludzi na naszej planecie emitują jedynie pięć procent gazów cieplarnianych, co znaczy, że ubodzy nie wpływają na zmianę klimatu.Oczywiście, można argumentować, że dzietność oddziałuje na poziom zamożności, ale to osobna sprawa. Chodzi przede wszystkim o zmniejszenie skali emisji dwutlenku węgla, i to w najbogatszych krajach świata. Nie podoba mi się, gdy bogaci mówią: „Nie chcemy zmieniać naszego stylu życia, ale wy, ubodzy, nie powinniście mieć tyle dzieci”. Przecież to styl życia zamożnych społeczeństw w największym stopniu zanieczyszcza naszą planetę!
Bardziej chodzi mi o wskazanie jak bardzo to wszystko wpływa na Kościół i że nie jest to wcale nowość franciszkowa (chociaż Franciszek to przypieczętowuje) i o zaznaczenie na swój sposób co się może stać. Bo może być tak, że "ekologizm" przeminie (Rotszild dla Sorosowi znać, że teraz to trzeba inwestować w kominy i należy o wszystkim zapomnieć ), może być tak, że będzie "bruździł" dłużej na świecie, ale może i być tak, że się "skatolicyzuje", czy też na swój sposób "odlewicuje".
Na razie to nie ekologia się "katolicyzuje", tylko katolicy się "ekologizują".
Przy okazji. Interesuje mnie sprawa "św. Franciszek Seraficki a przyroda". Czy ktoś może ktoś coś wie w tym temacie?
Na swój sposób z obydwoma Panami bym się zgodził.CytujNa razie to nie ekologia się "katolicyzuje", tylko katolicy się "ekologizują".Na naszym podwórku (euro-atalntyckim) chyba tak, natomiast ciężko powiedzieć jak w reszcie świata. Czy tacy konserwatywni katolicy z Afryki, Azji czy tam skąd jeszcze, którzy też się tym tematem przejmują (bo pora deszczowa nie jest deszczowa a wyspa tonie...) nie "wchłoną" tego tematu. Natomiast jeśli Chińczycy i tak tym się nie będą przejmować (a papieżem przejmować się ChRL raczej nie będzie) to i tak niewiele się zda próba wpływania na świat. Mogą jeszcze dofinansować ruchy ekologiczne na zachodzie, żeby ich przemysł jeszcze bardziej ten zachodni wyprzedzał...Zgoda co do tego, że wielu traktuje tę sprawę jako "substytut". Męka Pańska, Życie Wieczne... to takie nieżyciowe. A ekologia? Życiowa, jak najbardziej. Więc zwalczajmy CO2... Trochę inne miałbym podejście do "biednych", bo to jednak domena chrześcijańska, którą marksiści nam na swój sposób chcą wytrącić, jakkolwiek rzeczywiście może ten temat również być traktowany jako "substytut". Z drugiej strony np. "obronę cywilizacji chrześcijańskiej" też można traktować jako "substytut" (co nie znaczy, że każdy w ten temat wchodzący tak to właśnie traktuje, raczej nawet tutaj o to trudniej ale i takie osoby się zdarzają, sam spotkałem...).Natomiast Pan Marc moim zdaniem ma rację, że to kwestia pewnej moralności i odpowiedzi Kościoła na te problemy. Podał Pan sam przykład encykliki i prof. Szyszko. Ale mamy też inne przykłady. Kwestia zastąpienia paliw kopalnych odnawialnymi... Sam Pan wspomniał o węglu, ale jest on właśnie szczególnie przez ekologizm zwalczany. A to się może odbić na branży przemysłu i pracy... To zaś niepokoi górników i robotników... To już w kwestii socjalnej ale istotne jest to, że tutaj Kościół wchodzi w dziedziny dyskutowane jeszcze w naukach przyrodniczych. A dyskusja w naukach przyrodniczych nie rozstrzygnie się łatwo bo mamy z dwóch stron lobby, którym zależy na zysku (z jednej strony np. koncerny naftowe, szejków, kopalnie a z drugiej Ala Gora i ekipę, którzy również w tej dziedzinie nieźle zarabiają). Przy czym bardzie mi chodzi o całość tematu niż o samą encyklikę - ona jest swego rodzaju przypieczętowaniem tego co mamy w Kościele już od iluśtamdziesięciu lat.CytujPrzy okazji. Interesuje mnie sprawa "św. Franciszek Seraficki a przyroda". Czy ktoś może ktoś coś wie w tym temacie?"Św. Franciszek lubił przyrodę" jest tak samo oczywiste jak "Słowacki wielkim poetą był" . Natomiast jest to wykorzystywane do jednostronnego przedstawienia św. Franciszka jako wyłącznie ekologa i patrona hipisów (pomija się te wątki z życia świętego, które są niewygodne - np. przywiązanie do Kościoła, chęć nawracania muzułmanów, dbanie o liturgię, posłuszeństwo papieżowi...). Niektórzy się na to nadziali i zaczęli na swój sposób zwalczać św. Franciszka, ale tak naprawdę tylko jego jednostronne przedstawienie...
I tak, w przypadku "demokracji" ktoś mógłby zarzucać to samo co Pan pod adresem ekologii (że to odwracanie od spraw duchowych, że to zajmowanie się politycznymi nowinkami), a jednak powstała encyklika Graves et communi (papież Leon XIII) traktująca o demokracji chrześcijańskiej.
Tak czy siak, jak mówi prof. Romano Amerio, Kościół modernistyczny zajmuje się wszystkim tylko nie tym czym powinien. Odsyłam do przemówienia Benedykta XVI do księży - wygłoszone podczas wizyty w Polsce w katedrze św. Jana.
Jak najbardziej można zarzucać to samo. Troska o demokrację jest również, wg mnie, substytutem.Przecież nasze Królewstwo nie jest z tego świata.
A komunizm i nazizm? Albo media? Przecież to ta sama materia. Rozumiem że jest Pan konsekwentny i też krytycznie oceni wydanie encyklik w tych kwestiach.
Cytat: Marc w Stycznia 25, 2018, 18:50:46 pmA komunizm i nazizm? Albo media? Przecież to ta sama materia. Rozumiem że jest Pan konsekwentny i też krytycznie oceni wydanie encyklik w tych kwestiach.Wie Pan, ja w ogóle czasami czuję taką tęsknotę za chrześcijaństwem w duchu ojców pustyni. Takim chrześcijaństwem, które zajmuje się tylko regnum Dei, zostawiając poganom troskę o regnum hominis.Nie mnie oceniać zasadność wydawania encyklik o różnych "izmach", ale czasem się zastanawiam, czy Kościół łaciński czasami faktycznie nie uwikłał się w sprawy tego świata zbyt mocno.
. Kościół wschodni pozostawił sprawy tego świata cesarzowi a Kościół zachodni zawsze w jakiś sposób w ten świat się wtrącał. Być może przy posoborowym mariażu "Kościół-świat" odczuwamy tego przesilenie i zaczyna nas nieść na pustynię.
Miałem na myśli opinię odnoszącą się nawet bardziej do działania w historii. Wschód raczej zostawiał sprawy świata cesarzowi, zachód się bardziej mieszał
Przykładowo patriarcha konstantynopolitański też jest "eko":
Pan nawiązał do KEPu, ja miałem na myśli raczej Kościół na świecie (tym bardziej, że nam wyspy nie zanikają i nie przejmujemy się porą deszczową, która nie jest deszczową, co najwyżej tym, że już te zimy nie są takie jak za PRLu,
To już z bokotematu: wydaje mi się, że akurat biskupi polscy krytykowali konwencję, za co krytykowały ich feministki itd. :
Także jest okazja do "podialogowania" z bułgarskim prawosławiem - "to co nas łączy nie to co nas dzieli itd.",