Forum Krzyż
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.
Kwietnia 29, 2024, 13:39:51 pm

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Szukaj:     Szukanie zaawansowane
www.UnaCum.pl

Centrum Informacyjne Ruchu Summorum Pontificum
231965 wiadomości w 6630 wątkach, wysłana przez 1668 użytkowników
Najnowszy użytkownik: magda11m
Strona główna Pomoc Szukaj Zaloguj się Rejestracja
Forum Krzyż  |  Novus Ordo  |  Kościół posoborowy  |  Wątek: Adhortacja "Amoris laetitia"
« poprzedni następny »
Strony: 1 [2] 3 Drukuj
Autor Wątek: Adhortacja "Amoris laetitia"  (Przeczytany 11775 razy)
Andrzej75
aktywista
*****
Wiadomości: 2325


« Odpowiedz #15 dnia: Kwietnia 10, 2016, 00:35:41 am »

http://voiceofthefamily.com/catholics-cannot-accept-elements-of-apostolic-exhortation-that-threaten-faith-and-family/

Fragment o niewłaściwym cytowaniu wcześniejszych dokumentów, tak aby mogły prowadzić do fałszywych wniosków:

Szczególnie niepokojący przykład błędnego cytowania wcześniejszego nauczania znajdujemy w paragrafie 298, gdzie przytacza się wypowiedź Jana Pawła II z Familiaris consortio, że istnieją sytuacje „gdy mężczyzna i kobieta, dla ważnych powodów – jak na przykład wychowanie dzieci – nie mogą uczynić zadość obowiązkowi rozstania się”. Jednak w Amoris laetitia opuszczono drugą połowę zdania Jana Pawła II, gdzie stwierdza się, że takie pary „postanawiają żyć w pełnej wstrzemięźliwości, czyli powstrzymywać się od aktów, które przysługują jedynie małżonkom” (Familiaris consortio, 84).
Co więcej, w przypisie do tego mylącego cytatu czytamy:
„W tych sytuacjach wielu, znając i przyjmując możliwość pozostawania w związku »jak brat i siostra«, którą oferuje im Kościół, odkrywają, że jeśli brak pewnych wyrazów intymności »nierzadko wierność może być wystawiona na próbę, a dobro potomstwa zagrożone« (II Sobór Watykański, Konst. duszp. o Kościele w świecie współczesnym Gaudium et spes, 51)”.
Adhortacja wspomina o tym błędnym poglądzie, jednak nie tłumaczy, dlaczego takie podejście jest fałszywe. Jest ono fałszywe, gdyż:
a) wszelkie akty płciowe poza ważnym małżeństwem są wewnętrznie złe, a nigdy nie można usprawiedliwić czynu, który jest zły ze swej istoty, nawet jeśli popełnia się go dla osiągnięcia jakiegoś dobra;
b) „wierność jest wystawiona na próbę” przez akty seksualnej intymności poza małżeństwem, lecz wierność jest podtrzymywana, kiedy dwie osoby pozostające w nieważnym związku powstrzymują się od seksualnej intymności ze względu na wierność dla pierwotnego związku, który nie traci swej ważności;
c) cytat daje do zrozumienia, że dzieci będą cierpieć, ponieważ ich rodzice z pomocą łaski Bożej żyją w czystości. A tymczasem tacy rodzice dają swym dzieciom przykład wierności, czystości i ufności w moc Bożej łaski.
W adhortacji jest odwołanie do Gaudium et spes, lecz cytowany fragment jest wyjęty z kontekstu i nie wspiera wysuniętej tezy. Z kontekstu jasno wynika, że Gaudium et spes mówi o katolickich małżonkach (odnosząc się do prokreacji), a nie o katolikach żyjących wspólnie w nieważnym związku. Całe zdanie brzmi następująco:
„Gdzie zrywa się intymne pożycie małżeńskie, tam nierzadko wierność może być wystawiona na próbę a dobro potomstwa zagrożone. Wtedy bowiem grozi niebezpieczeństwo zarówno wychowaniu dzieci, jak i zdecydowanej woli przyjęcia dalszego potomstwa” (Gaudium et spes, 51).
Trudno więc uniknąć wniosku, że adhortacja apostolska co najmniej podsuwa możliwość, że cudzołożne akty seksualne w pewnych przypadkach dałoby się usprawiedliwić, a jakby na poparcie takiego stanowiska błędnie cytuje Gaudium et spes.
Zapisane
Exite de illa populus meus: ut ne participes sitis delictorum eius, et de plagis eius non accipiatis.
STS
rezydent
****
Wiadomości: 334

« Odpowiedz #16 dnia: Kwietnia 10, 2016, 19:29:51 pm »

A w ogóle czytając adhortację - zgodnie z zaleceniem papieskim - (...) Lepiej zostanie wykorzystana, zarówno przez rodziny, jak i przez osoby pracujące w duszpasterstwie rodzin, jeśli będą zgłębiały jej kolejne części lub jeśli będą szukały w niej tego, co może być potrzebne w każdej konkretnej okoliczności. Możliwe, na przykład, że małżeństwa utożsamią się bardziej z rozdziałami czwartym i piątym, że duszpasterze szczególnie zainteresują się rozdziałem szóstym, a wszyscy będą bardzo zaintrygowani rozdziałem ósmym.
Nie podoba Ci się któryś z rozdziałów? Hmm... To może jakiś inny będzie pasować? ;)
No cóż... jak to się mówi - dla każdego coś miłego :) Typowe dla papieża Franciszka - pogłaskać trochę tych z lewa, pogłaskać trochę tych z prawa - i wszyscy szczęśliwi! Normalnie pełnia Królestwa Bożego na tym łez padole! :)

http://voiceofthefamily.com/catholics-cannot-accept-elements-of-apostolic-exhortation-that-threaten-faith-and-family/
Fragment o niewłaściwym cytowaniu wcześniejszych dokumentów, tak aby mogły prowadzić do fałszywych wniosków:
(...)
Trudno więc uniknąć wniosku, że adhortacja apostolska co najmniej podsuwa możliwość, że cudzołożne akty seksualne w pewnych przypadkach dałoby się usprawiedliwić, a jakby na poparcie takiego stanowiska błędnie cytuje Gaudium et spes.
To się niestety rzuca w oczy - cytowanie jedynie dla uwiarygodnienia swoich błędnych racji. Tak, aby nikt nie mógł zarzucić zerwania z wcześniejszym nauczaniem (w myśl: są odniesienia do poprzedników - jest ciągłość i jedność nauczania). Teolog ze mnie marny, ale coś czuję, że te paragrafy podparte cytatami z Summy św. Tomasza będą niedługo nieźle "zmasakrowane"...
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 10, 2016, 19:41:16 pm wysłana przez STS » Zapisane
Regiomontanus
aktywista
*****
Wiadomości: 3617


« Odpowiedz #17 dnia: Kwietnia 11, 2016, 15:57:27 pm »

Pytanie, czy przypisy należą do tekstu dokumentu?

Dziwne pytanie.

Mój wpis otwierający ten  wątek wyraża  zdziwienie doborem niektorych cytatów w "Amoris laetitia". Cytat z Fromma jest oczywiście nieszkodliwy w sam w sobie (tzn. nie ma nic złego w jego treści). Mam jednak takie zboczenie zawodowe, że zaczynam przeglądanie poważnych prac od końca, tzn bibliografii i przypisów - często można wiele powiedzieć o autorze i jego dziele właśnie na tej podstawie - kogo cytuje, na kogo się powołuje.  Coś w rodzaju "powiedz mi co masz na półce, a powiem ci kim jesteś".

No więc kimże był Fromm? Psychoanalitykiem związanym z "Frankfurter Schule", czyli prądem w naukach społecznych i socjologi, który legł u podstaw kulturowego marksizmu i ideologii multi-kulti.  Sam Fromm był nieprzejednanym wrogiem chrześcijaństwa, które nazywał "duchowym nazizmem".

Ktoś może powiedzieć, że nie ma nic złego w cytowaniu anty-katolickich autorów, o ile mówią prawdę. Oczywiście, oczywiście. Jedakże np. "Sztuka kochania" Michaliny Wisłockiej też zawiera w większości prawdę.  Czy byłoby właściwe zacytowanie tego dzieła w dokumencie papieskim?


P.S. Tytuł adhortacji jest dość nieszczęśłiwie dobrany. W świecie anglojęzycznym odpowiednikiem Wisłockiej jest książka  "Joy of Sex", i tytuł "Joy of Love" każdemu właśnie tak się kojarzy :-)
Zapisane
Certe, adveniente die judicii, non quaeretur a nobis quid legerimus, sed quid fecerimus.
Andrzej75
aktywista
*****
Wiadomości: 2325


« Odpowiedz #18 dnia: Kwietnia 12, 2016, 00:53:24 am »

Amoris laetitia – „pomoc sakramentów” w „obiektywnej sytuacji grzechu”? Uwagi o grożącym impasie

Paragrafy i przypisy adhortacji Amoris laetitia nie są pozbawione dwuznaczności. Mówiliśmy już o błędnym odczytaniu Gaudium et spes, które w imię wierności oraz dobra dzieci zmierza do usprawiedliwienia aktów seksualnych w związkach „nieregularnych”. Kolejną niejasną kwestię stanowi opieka sakramentalna. Paragraf 305 stwierdza, iż „możliwe jest, że pośród pewnej obiektywnej sytuacji grzechu osoba, która nie jest subiektywnie winna albo nie jest w pełni winna, może żyć w łasce Bożej, może kochać, a także może wzrastać w życiu łaski i miłości, otrzymując w tym celu pomoc Kościoła”. Przypis do tego zdania (nr 351) precyzuje, że owa „pomoc Kościoła” może „w pewnych przypadkach” oznaczać „pomoc sakramentów”. We wspomnianym przypisie papież dwukrotnie cytuje swą adhortację apostolską Evangelii gaudium: raz, aby przypomnieć, że „konfesjonał nie powinien być salą tortur, ale miejscem miłosierdzia Pana” (nr 44), i drugi raz, aby zaznaczyć, że Eucharystia „nie jest nagrodą dla doskonałych, lecz szlachetnym lekarstwem i pokarmem dla słabych” (nr 47). Nie można zresztą wykluczyć, że paragraf 47 Evangelii gaudium został sformułowany w perspektywie nadchodzącej debaty o przystępowaniu do Komunii rozwodników, którzy zawarli kolejny związek. Nietrudno chyba stwierdzić, że od 2013 r. jest to kwestia kluczowa dla obecnego pontyfikatu. Byłoby jednak ciężko znaleźć w najnowszym nauczaniu jakikolwiek argument na rzecz przystępowania do sakramentów przez rozwiedzionych, którzy trwaliby uporczywie w powtórnym związku. To tłumaczy, dlaczego wstawiono takie zdanie do Evangelii gaudium.

Co oznaczają te dwa twierdzenia z Evangelii gaudium, które papież chce zastosować do „obiektywnych sytuacji grzechu”? Same w sobie są to dwie prawdy. Ale połączone ze zdaniem z paragrafu 305 Amoris laetitia i pozbawione jakiegokolwiek dopowiedzenia mogą prowadzić do niezwykle poważnego problemu teologicznego. Najpierw jednak skierujmy naszą uwagę na przywołane dwa cytaty z Evangelii gaudium.

Przede wszystkim, konfesjonał istotnie mógł być w przeszłości miejscem, gdzie zapominano o aspekcie miłosierdzia. To z pewnością przyczyniło się do wytworzenia negatywnej opinii o nim i tłumaczy, dlaczego sakrament pokuty mógł być porzucony przez ostatnich 50 lat. Nie można jednak przesadzać z krytyką: nie ma żadnego dowodu, że konfesjonał zawsze i w całym Kościele był taką „salą tortur”. Idźmy dalej. Jeśli chodzi o Eucharystię, która „nie jest nagrodą dla doskonałych”, to można się z tym zgodzić. Ale czy można pominąć fakt, że Eucharystia zakłada brak ciężkiego grzechu na sumieniu? Nauczanie Kościoła w tej kwestii jest niezmienne. Wymagana jest dobra intencja i braku grzechu ciężkiego na sumieniu. Jeśli chodzi o to, że jesteśmy niegodni Eucharystii, to Kościół nigdy nie twierdził, że można ją przyjmować w dowolnej sytuacji (co skutkowałoby zanegowaniem albo zrelatywizowaniem grzechu i przyzwoleniem na dowolny sposób życia). A trudno zakładać, że uporczywe trwanie w konkubinacie po spowiedzi da się zakwalifikować jako brak grzechu ciężkiego, który usprawiedliwiałby przyjęcie Komunii św. Powołując się na fakt, że Eucharystia nie jest nagrodą przeznaczoną dla doskonałych, trzeba uważać, aby nie pomylić jednego z jej znamion i celów z obiektywnymi warunkami wymaganymi do jej przyjęcia. Te ostatnie istniały zawsze, a Kościół nigdy nie udzielał Komunii św. w dowolnej sytuacji. Niezmienna Tradycja Kościoła, biorąca swój początek ze słów św. Pawła, zawsze twierdziła, że kto by przyjął niegodnie Eucharystię, potępia się. Zacytujmy św. Pawła: „Ktokolwiek by pożywał ten chleb albo pił kielich Pański niegodnie, winien będzie ciała i krwi Pańskiej. Niechajże tedy doświadcza człowiek samego siebie, a tak niechaj pożywa chleba tego i z kielicha pije. Kto bowiem pożywa i pije niegodnie, potępienie dla siebie pożywa i pije, nie bacząc na ciało Pańskie” (1 Kor 11, 27-29). Nie ma innych podstaw dla owej niemożności udzielania Komunii św. osobom, których sytuacja jest obiektywnie grzeszna. Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza więc jasno: „Kto chce przyjmować Chrystusa w Komunii eucharystycznej, musi być w stanie łaski. Jeśli ktoś ma świadomość, że popełnił grzech śmiertelny, nie powinien przystępować do Eucharystii bez otrzymania uprzednio rozgrzeszenia w sakramencie pokuty” (nr 1415).

Nawet zakładając, że odpowiedzialność nie jest taka sama u różnych osób, i uznając, że możliwe są okoliczności łagodzące (adhortacja apostolska korzysta często z tej furtki, ale to już inna kwestia), nie da się z konkubinatu zrobić grzechu lekkiego! Chyba żeby konkubenci postanowili żyć „jak brat i siostra”, ale w takim razie nie byłoby już konkubinatu i problem przestałby istnieć.

Tymczasem papież Franciszek rozważa „pomoc sakramentów” w „obiektywnej sytuacji grzechu”. Lecz jak rozumieć tę pomoc? Czy zdaniem papieża sakramenty mogą być dopuszczone, żeby zerwać z sytuacją grzechu albo przynajmniej tego spróbować? Ale w takim przypadku w grę wchodziłaby tylko spowiedź, mająca na celu położenie kresu „obiektywnej sytuacji grzechu”. Nie jest natomiast możliwe przyjmowanie Eucharystii w „obiektywnej sytuacji grzechu”. Eucharystia gładzi grzechy lekkie, lecz nie dotyczy to grzechów śmiertelnych. Z teologicznego punktu widzenia wydaje się rzeczą trudną do pojęcia, że można brać pod uwagę „pomoc sakramentów”, kiedy utrzymuje się „obiektywna sytuacja grzechu”.

Jeśli jednak możliwość „pomocy sakramentów” jest czymś dobrym, podczas gdy utrzymuje się „obiektywna sytuacja grzechu”, należy z tego wyciągnąć odpowiednie wnioski, ponieważ taka możliwość zrodziłaby więcej problemów, niż rozwiązała. Doszłoby do prawdziwej rewolucji w nauczaniu, której skutki byłyby pod każdym względem katastrofalne. Zrelatywizowano by grzech nawet pod pretekstem wzmiankowania o nim. Ale po co w takim razie zadano sobie trud, aby wspominać o „obiektywnej sytuacji grzechu”? Dobrze, jeśli wyrażenie jest scharakteryzowane, ponieważ grzech pozostaje realnym problemem. Czy jednak nie ma tu ryzyka kwietyzmu? Istotnie, papież przyznaje, że „można żyć w łasce Bożej, można kochać, a także można wzrastać w życiu łaski i miłości, otrzymując w tym celu pomoc Kościoła”. Lecz jak to wzrastanie „w życiu łaski i miłości” mogłoby iść w parze z „obiektywną sytuacją grzechu”? Przecież „obiektywna sytuacja grzechu” stanowi przeszkodę dla takiego rozwoju, nawet jeśli Boskie ramię jest wystarczająco długie i nie brakuje łask uprzedzających. Jak w 2014 r. podkreślał x. Barthe:

Cytuj
Nie ma czegoś takiego jak stan pośredni, gdzie łaska uświęcająca jest przemieszana z grzechem śmiertelnym, gdzie mieszkanie dla Boga jest tylko częściowe. Jest nie do pomyślenia, żeby dusza była po części w stanie przyjaźni z Bogiem, jako owoc łaski, a po części w stanie aversio względem Boga. Wlanie łaski uświęcającej nie jest stopniowe: dokonuje się w jednym momencie, bez żadnego następstwa czasu (św. Tomasz, Suma teologiczna, I-II, q. 113, a. 7). […] Ale kiedy uważamy, że dusza „w drodze” (konkubent złączony ślubem cywilnym, rozwodnik w powtórnym związku, który wchodzi na drogę pokuty) może przystępować do sakramentów, to uznajemy, że jest ona w stanie łaski i że cudzołóstwo albo nierząd w pewnych warunkach nie są grzechami.

O. Thomas Michelet OP w wywiadzie dla Famille chrétienne również na swój sposób streszcza tę sprzeczność:

Cytuj
FC: Czy adhortacja apostolska „Radość miłości” kwestionuje niektóre zapisy Familiaris consortio?
TM: Nie odrzucając obiektywnego podejścia Familiaris consortio i kanonu 915 Kodeksu Prawa Kanonicznego, trzeba wziąć pod uwagę ujęcie subiektywne, zgodnie z którym „nie można już powiedzieć, że wszyscy, którzy są w sytuacji tak zwanej „nieregularnej”, żyją w stanie grzechu śmiertelnego” (nr 301). Tak więc nie można przyjmować Komunii św. z grzechem ciężkim na sumieniu (KKK 1384, 1415). A jeśli nie ma się grzechu ciężkiego na sumieniu, czy nie należy z tego wyciągnąć wniosku, że można przystępować do Komunii?

Rozwiązaniem nierzadko bolesnego problemu przystępowania do Komunii rozwodników żyjących w powtórnym związku byłby więc jawny impas. Możliwe są zatem dwa wyjścia: albo potwierdzenie nauczania Kościoła przez późniejsze doprecyzowania, albo też wyrzeczenie się pojęcia grzechu, które uległoby relatywizacji i zależało od osobistego postrzegania. Jeśli jednak pojęcie grzechu relatywizuje się do tego stopnia, można sobie zadać pytanie, czy uświęcanie się ma w ogóle sens. W całej sprawie chodzi więc o zbawienie.
Tymczasem Amoris laetitia, nie rozwiązując jednego problemu, mogłaby z niego stworzyć nowy.

http://www.riposte-catholique.fr/non-classe/amoris-laetitia-ambiguite
Zapisane
Exite de illa populus meus: ut ne participes sitis delictorum eius, et de plagis eius non accipiatis.
Regiomontanus
aktywista
*****
Wiadomości: 3617


« Odpowiedz #19 dnia: Kwietnia 12, 2016, 15:03:52 pm »

Antonio Socci:

Mamy dzisiaj, po opublikowaniu tego rewolucyjnego tekstu, "dzień po" dla Kościoła. To, co było uznawane za niemożliwe, stało się. Adhortacja apostolska jest jawnym  aktem podważającym dwa tysiące lat katolickiego nauczania.

całość po ang. http://rorate-caeli.blogspot.com/2016/04/antonio-sooci-there-has-been-coup-in.html


Na końcu tego tekstu Socci pyta, czy ktoś się odważy powiedzieć wprost, że adhortacja jest szkodliwa dla Kościoła (albo wprost, jak piszą niektóre tradi-blogi, heretycka). Sam jestem ciekaw, czy znajdzie się choć jeden taki biskup, defensor fidei.
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 12, 2016, 15:33:30 pm wysłana przez Regiomontanus » Zapisane
Certe, adveniente die judicii, non quaeretur a nobis quid legerimus, sed quid fecerimus.
abdi
rezydent
****
Wiadomości: 298


« Odpowiedz #20 dnia: Kwietnia 12, 2016, 15:38:34 pm »

"Istnieje oczywiście, i zawarta jest także w dokumencie, możliwość w pełni ortodoksyjnego postrzegania dokumentu. Tyle, że nie jest ona wyrażona wprost, i aby ją zachować, trzeba mocnego przylgnięcia do dotychczasowego magisterium Kościoła w zgodzie z logiką kontynuacji, a nie zerwania. W takiej sytuacji dyskusja dotyczyć będzie tylko i wyłącznie metod mocniejszej integracji osób rozwiedzionych w ponownych związkach, albo nawet odrzucających nauczanie Kościoła w pewnych kwestiach, a nie komunii dla nich. W dokumencie nie ma bowiem mowy o integracji poprzez Komunię, a jedynie o „dyscyplinie sakramentalnej”, która może być rozumiana rozmaicie. W takiej sytuacji będzie więc mogą o „dyskusji duszpasterskiej”, a nie o… zmianie dyscypliny i zmianie doktryny. Kapłan będzie więc mógł – w dialogu z penitentem – spokojnie powoływać się na doktrynę i podkreślać, że rozmawia, ale nic więcej zrobić nie może. Obecnie będzie to jednak dla niego, szczególnie w krajach, gdzie biskupi przyjmą inne stanowisko, trudniejsze.Trudności interpretacyjne może budzić także – szczególnie w świetle nauczania św. Jana Pawła II, wyrażonego w encyklice „Veritatis splendor” - paragrafy 303-304 [...] Pogodzenie obu tych perspektyw [nawiązując do JP2 ]jest warunkiem koniecznym właściwego odczytania adhortacji „Amoris leatitia”. Każda inna droga będzie odejściem od nauczania katolickiego. I już tylko tych kilka uwag pokazuje, jak – wbrew pozorom trudny we właściwym odbiorze jest ten dokument. Jego czytelnik, jeśli chce pozostać wierny samemu Franciszkowi, musi podane w swobodnym tonie duszpasterskie uwagi, czytać w duchu całego nauczania Kościoła, a czasem także dokonywać uzgodnienia werbalnych sprzeczności w duchu Magisterium, a nie przeciw niemu."
Terlikowski. Źródło: http://www.fronda.pl/a/terlikowski-amoris-laetitia-synodalny-zamet-i-hermeneutyka-ciaglosci,69598.html
Zapisane
rysio
aktywista
*****
Wiadomości: 4774

« Odpowiedz #21 dnia: Kwietnia 12, 2016, 15:49:00 pm »

Antonio Socci:

Mamy dzisiaj, po opublikowaniu tego rewolucyjnego tekstu, "dzień po" dla Kościoła. To, co było uznawane za niemożliwe, stało się. Adhortacja apostolska jest jawnym  aktem podważającym dwa tysiące lat katolickiego nauczania.

całość po ang. http://rorate-caeli.blogspot.com/2016/04/antonio-sooci-there-has-been-coup-in.html


No proszę, a dopiero co "optymiści" ratowali Franciszkowi opinię na forum krzyż cytując... Socciego.

Kasper już wyraził zadowolenie z treści tego dokumentu, konserwatywny bp Tulonu (sic!) też wyraził zadowolenie - "bo nic nie zostało podważone", w Polsce w mediach księża też są zadowoleni (pomimo wyrywania z kontekstu cytatów z Wielkiego Rodaka).
Wielu komentatorów (tych znanych, jak Socci i anonimowych) mówi "dość": apiać mamy powtarzać zaklęcia o "czytaniu w świetle tradycji", "to nie jest magisterium ... więc zachowajmy spokój" lub przed lekturą "wypijmy coś". Zatem ci znani deklarują, że np czytać już tych głupot nie będą, a mniej znani deklarują, że dzieci na ŚDM do Polski nie puszczą.

Tyle na forum krzyż krytyki padło pod adresem mętnych tekstów soborowych, które stały się bombami zegarowymi w Kościele.
A gdy podobne teksty obecnie wrzuca do Kościoła Bergolio ... "Rycerze" śpią. Jeżeli ktoś zastanawia się "jak to było możliwe, że Sobór stał się Rewolucją Październikową w Kościele?" to teraz chyba już wie. Historia dzieje się na naszych oczach i przyspiesza.

Zapisane
"I w mordobiciu musi być umiarkowanie"*
 * Dzielny wojak Szwejk.
Regiomontanus
aktywista
*****
Wiadomości: 3617


« Odpowiedz #22 dnia: Kwietnia 12, 2016, 16:26:50 pm »

Amoris laetitia jest bombą zegarową par excellence, i hermeneutyczne wysiłki tego nie zmienią. Koń, jaki jest, każdy widzi. Rycerze, mam taką cichą nadzieję, jeszcze się odezwą. Może choć jeden sprawiedliwy się znajdzie, ale na razie czeka, bo nie chce być oskarżony o pochopną ocenę 260-stronicowego tekstu.

Mamy historyczną chwilę, i zdaje się, że trzeba sobie powiedzieć "teraz albo nigdy". Jeżeli teraz nic się nie wydarzy, to w jesieni, kiedy będą obchody 500-lecia reformacji, nastąpi drugie uderzenie, Haeresis laetitia, jeszcze mocniejsze od obecnego.
Zapisane
Certe, adveniente die judicii, non quaeretur a nobis quid legerimus, sed quid fecerimus.
abdi
rezydent
****
Wiadomości: 298


« Odpowiedz #23 dnia: Kwietnia 14, 2016, 12:45:25 pm »

mam wrażenie, że papieżowi zarzuca się usprawiedliwoanie grzechu cudzołóstwa i pochwałę ponownych związków Ja odczytuję słowa papieża inaczej. Jeśli się mylę prosze o poprawkę.  Seks osób, które rozwiodły sie i weszły w ponowny związek jest grzechem, sprawa jasna. Myślę, ze papież bardziej porusza inne sytuacje - tzn., gdy dana para trwająca w nowym związku małżeńskim (cywilnym) decyduje sie na życie w czystości, jak brat z siostrą. Wówczas, pod czujnym okiem Kościoła, kierowników duchownych, proboszcza etc. jest dopuszczalna praktyka sakramentalna takich osób, których życie moze wyglądać jak małżeństwo ( i wówczas moze powstac wrażenie ze ci ludzie są w stanie obiektywnego grzechu, choc go w rzeczywistości nie ma, bo nie ma tego co ów grzech czyni - aktu seksualnego), ale którzy zrezygnowali z jednego z konstuytutywnych elementów małżeństwa - z relacji esksualnych i otwarcia na potomstwo. Niejdenoznaczne wypowiedzi papieża mogą tego dotyczyć i wówczas interpretacja jego adhortacji, w duchu Magisterium Kościoła, jest mozliwa (nakazana, by nie popaść w herezję)
Zapisane
STS
rezydent
****
Wiadomości: 334

« Odpowiedz #24 dnia: Kwietnia 14, 2016, 18:45:02 pm »

Właśnie cały raban jest o to, że niestety się Pan myli.

Cytuj
298. (...) Kościół uznaje sytuacje "gdy mężczyzna i kobieta, dla ważnych powodów – jak na przykład wychowanie dzieci – nie mogą uczynić zadość obowiązkowi rozstania się" 329
(...)
329 JAN PAWEŁII, Adhort. apost. Familiaris consortio(22 listopada 1981), 84: AAS74 (1982), 186. W tych sytuacjach wielu, znając i przyjmując możliwość pozostawania w związku “jak brat i siostra”, którą oferuje im Kościół, odkrywają, że jeśli brak pewnych wyrazów intymności “nierzadko wierność może być wystawiona na próbę, a dobro potomstwa zagrożone” (Sobór Wat. II, Konst. duszpast. Gaudium et spes, 51)

Nie łudźmy się - jeśli papież chciałby potwierdzić naukę Kościoła w tej materii, to bez wątpienia w tym miejscu by to uczynił, a nie wyrywał z kontekstu cytaty z Familiaris consortio i Gaudium et spes (już gdzieś w tym wątku zresztą było o wyrywaniu cytatów z kontekstu tak, aby pasowały do błędnych tez). Proszę zauważyć, że papież najpierw w paragrafie 298 ucina cytat z FC, pomijając istotną część o pozostawaniu w związku "jak brat i siostra", a następnie w przypisie do tego uciętego fragmentu niejako "tłumaczy się" z pominięcia tejże części (znów zresztą nieuczciwie posługując się cytatem, bo przytoczony fragment z Gaudium et spes jest w oryginale umieszczony w kontekście pełnoprawnego związku małżeńskiego).
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 14, 2016, 18:57:59 pm wysłana przez STS » Zapisane
Teresa
aktywista
*****
Wiadomości: 1409

« Odpowiedz #25 dnia: Kwietnia 15, 2016, 11:25:32 am »

@ abdi
Być może właśnie to "autor miał na myśli", ale wówczas powinien to jednoznacznie wyrazić. Człowiek ze swą ułomną naturą zawsze będzie szukał usprawiedliwienia swojego grzechu i wszelkie wątpliwości zinterpretuje na własną korzyść.
Zapisane
STS
rezydent
****
Wiadomości: 334

« Odpowiedz #26 dnia: Kwietnia 15, 2016, 23:11:07 pm »

@ abdi
Być może właśnie to "autor miał na myśli", ale wówczas powinien to jednoznacznie wyrazić. Człowiek ze swą ułomną naturą zawsze będzie szukał usprawiedliwienia swojego grzechu i wszelkie wątpliwości zinterpretuje na własną korzyść.
Tym bardziej, że doświadczenia ostatnich dziesięcioleci jasno pokazują, że jak coś jest w dokumentach Kościoła niejednoznacznie zapisane, to zazwyczaj nie po to, by potwierdzić odwieczną naukę katolicką...
Zapisane
Andrzej75
aktywista
*****
Wiadomości: 2325


« Odpowiedz #27 dnia: Kwietnia 16, 2016, 00:46:38 am »

Na NLM porównanie tego, co na temat 1 Kor 11, 27-29 mówi św. Tomasz i papież Franciszek. W adhortacji (nn. 185-186) odczytanie społeczne tego fragmentu zdaje się dominować nad odczytaniem moralno-dogmatycznym. Papież kieruje światło na "grzechy socjalne czy też socjalistyczne" (jak to określił Socci), tzn. brak "zaangażowania względem ubogich i cierpiących", zgodę "na różne formy podziału, pogardy i niesprawiedliwości".
Konkluzja z NLM:

"Nie trzeba specjalistycznej wiedzy, by zobaczyć, że zarówno socjalne, jak i moralno-dogmatyczne odczytanie 1 Kor 11, 27-29 nie są ze sobą sprzeczne. Istotnie, geniusz św. Pawła ma to do siebie, że często przeplata on sprawy wspólnotowe, duchowe i sakramentalne. Problem polega raczej na bagatelizowaniu albo spychaniu na margines dominującego tradycyjnego odczytania w dokumencie, który porusza drażliwą kwestię (nad którą już od pewnego czasu trwa intensywna dyskusja) – komu wolno, a komu nie wolno przystępować publicznie do uczty Świętego Ciała i Krwi Chrystusa. Klasyczna interpretacja tego fragmentu, streszczona przez św. Tomasza, Doktora Powszechnego, jest szczególnie istotna i niezwykle potrzebna w naszych czasach. Niezwracanie na nią uwagi czy, co gorsza, lekceważący stosunek do niej stanowi oznakę dokładnie tej hermeneutyki zerwania i nieciągłości, której dogłębny opis dał Benedykt XVI".

http://www.newliturgicalmovement.org/2016/04/st-thomas-aquinas-and-pope-francis-on-1.html
Zapisane
Exite de illa populus meus: ut ne participes sitis delictorum eius, et de plagis eius non accipiatis.
Andrzej75
aktywista
*****
Wiadomości: 2325


« Odpowiedz #28 dnia: Kwietnia 17, 2016, 12:28:06 pm »

Fragment z powieści – Jacques Paternot, ‎Gabriel Veraldi, Le Dernier Pape, [Lausanne-Paris] 1998, s. 149:

Pośród swych pierwszych przystosowań moralności katolickiej do zmiany obyczajów na Zachodzie, Mateusz I pozwolił, aby rozwiedzeni żyjący w powtórnych związkach przyjmowali Eucharystię. Malone ocenia to jako czyn miłosierdzia, uważając, że mniej niż jedno małżeństwo na dwa opiera się rozprzężeniu obecnych czasów. Natychmiast jednak po uzyskaniu owego ustępstwa ten sam nurt opinii publicznej, złożony z postępowych kapłanów i biskupów, otoczony przez protestantów, antyklerykałów, anarchistów, dziennikarzy, dla których jedyną religią jest Oglądalność, wysunął nowe żądanie: nie należy również wykluczać par żyjących w konkubinatach i oczywiście homoseksualistów, w związkach cywilnych i poza nimi. Zresztą mówi się już, że najprościej byłoby całkowicie wyeliminować archaiczne pojęcie grzechu z kwestii seksualnych. Czyż chrześcijaństwo nie jest przede wszystkim religią miłości? A cóż to za miłość, która odrzuca seksualność?

Parmi ses premières adaptations de la morale catholique à l'évolution des mœurs occidentales, Matthieu Ier a permis que les divorcés mariés reçoivent l'eucharistie – ce que Malone juge miséricordieux, considérant que moins d'un mariage sur deux résiste au désordre des temps. Mais aussitôt cette concession acquise, le même mouvement d'opinion, composé de prêtres et évêques progressistes, entouré de protestants, d'anticléricaux, d'anarchistes, de journalistes dont la seule religion est l'Audimat, a posé une nouvelle revendication : ne plus exclure les couples vivant en concubinage et naturellement les homosexuels, légalement mariés ou non. D'ailleurs le plus simple, dit-on déjà, serait d'éliminer complètement des questions sexuelles la notion archaïque de péché. Le christianisme n'est-il pas essentiellement une religion de l'amour ? Et qu'est-ce qu'un amour qui rejette la sexualité ?

https://books.google.pl/books?hl=pl&id=npiCGNgJNF0C&q="Parmi+ses+premières"
« Ostatnia zmiana: Kwietnia 17, 2016, 12:44:22 pm wysłana przez Andrzej75 » Zapisane
Exite de illa populus meus: ut ne participes sitis delictorum eius, et de plagis eius non accipiatis.
Eliasz
adept
*
Wiadomości: 3

« Odpowiedz #29 dnia: Kwietnia 17, 2016, 14:27:40 pm »

Powtórzę swoją opinię z FB:

„Dlatego nie można już powiedzieć, że wszyscy, którzy są w sytuacji tak zwanej „nieregularnej”, żyją w stanie grzechu śmiertelnego,  pozbawieni łaski uświęcającej. Ograniczenia nie zależą tylko od ewentualnej nieznajomości normy. Podmiot, choć dobrze zna normę, może mieć duże trudności w zrozumieniu „wartości zawartych w normie moralnej”[339], lub może znaleźć się w określonych warunkach, które nie pozwalają mu działać inaczej i podjąć inne decyzje bez nowej winy.” (Amoris Laetitia, 301)

„Ze względu na uwarunkowania i czynniki łagodzące możliwe jest, że pośród pewnej obiektywnej sytuacji grzechu osoba, która nie jest subiektywnie winna albo nie jest w pełni winna, może żyć w łasce Bożej, może kochać, a także może wzrastać w życiu łaski i miłości, otrzymując w tym celu pomoc Kościoła[351].” (Amoris Laetitia, 305)

„[351] W pewnych przypadkach mogłaby to być również pomoc sakramentów. Dlatego „kapłanom przypominam, że konfesjonał nie powinien być salą tortur, ale miejscem miłosierdzia Pana (Adhort. apost. Evangelii gaudium [24 listopada 2013], 44:AAS 105 [2013], 1038). Zaznaczam również, że Eucharystia „nie jest nagrodą dla doskonałych, lecz szlachetnym lekarstwem i pokarmem dla słabych” (tamże, 47: 1039).”

Posynodalna adhortacja papieska Amoris Laetitia mówi zatem wprost, że nie wszystkie osoby zmajdujące się „w sytuacji nieregularnej”, czyli takie, „które zawarły małżeństwo cywilne, rozwiedzione żyjące w nowych związkach, lub które jedynie mieszkają razem” (AL 297), a więc trwające w grzechu cudzołóstwa, „żyją w stanie grzechu śmiertelnego, pozbawione łaski uświęcającej”. Wg adhortacji „ze względu na uwarunkowania i czynniki łagodzące” (AL. 305) można cudzołożyć, a  mimo to pozostawiać w stanie łaski Bożej i otrzymywać pomoc Kościoła w postacji sakramentów (wymieniono explicite spowiedź i Eucharystię – AL.351)! A zatem ta straszna rzecz, której tak wielu się obawiało, stała się: furtka do Komunii św. dla cudzołożników została otwarta, bowiem skoro w pewnych sytuacjach cudzołóstwo nie pozbawia łaski uświęcającej, nie stanowi ono już bezwzględnej przeszkody dla przystępowania do Stołu Pańskiego. Przeczy to całkowicie temu, co Kościoł od 2000 lat uznawał za słuszne, zarówno na płaszczyźnie doktrynalnej jak i duszpasterskiej, mianowicie, że trwanie w cudzołóstwie bezwzględnie wyklucza możliwość przystępowania do sakramentu Eucharystii. Przyjrzyjmy się jeszcze tym „uwarunkowaniom i czynnikom łagodzącym”, rzekomo umożliwiającym pozostawanie w łasce uświęcającej pomimo praktykowania cudzołóstwa. Na pierwszym miejscu wymieniono „duże trudności w zrozumieniu wartości zawartych w normie moralnej, pomimo znajomości normy”, powołując się w przypisie 339 na adhortację Jana Pawła II Familiaris Consortio. Otóż okazuje się, że cytat ten został wyrwany z kontekstu! Jan Paweł II rzeczywiście mówi o małżeństwach napotykacjących na „trudności w zrozumieniu wartości zawartych w normie moralnej”, ale po pierwsze, mówi to w kontekście norm dotyczących zakazu stosowania antykoncepcji, a po drugie i przede wszystkim – z ubolewaniem, a nie jako o czynniku w jakikolwiek sposób usprawiedliwiającym nie stosowanie się do normy moralnej. Przeciwnie, już w kolejnym zdaniu z całą mocą podkreśla ważność i obowiązujący charakter normy: „Jednakże ten sam Kościół jest zarazem Nauczycielem i Matką. I dlatego nie przestaje nigdy wzywać i zachęcać wszystkich do rozwiązywania ewentualnych trudności małżeńskich, bez jakiegokolwiek fałszowania i uszczerbku dla prawdy, jest bowiem przekonany, że nie może zachodzić prawdziwa sprzeczność pomiędzy prawami Bożymi co do przekazywania życia a obowiązkiem pielęgnowania autentycznej miłości małżeńskiej.”. Jeżeli trudności w zrozumieniu wartości zawartej w normie moralnej (AL. 301) albo „brak subiektywnego poczucia winy” (AL 305) miałyby powodować, że grzech śmiertelny nie pozbawiałby człowieka łaski uświęcającej, to można odrzucić w swoim życiu cały Dekalog i w dalszym ciągu rzekomo trwać w łasce i czuć się godnym przyjmowania Ciała i Krwi Pańskiej! Można kraść i trwać w łasce i przyjmować Komunię św., jeżeli ma się trudności w uznaniu wartości zawartej w normie przykazania „Nie kradnij”! Można mordować i trwać w łasce i przyjmować Komunię św., jeżeli ma się trudności w uznaniu wartości zawartej w normie przykazania „Nie zabijaj”! Cóż więc pozostaje katolikowi, który pragnie wytrwać w tym, czego Kościół zawsze na temat nierozerwalności małżeństwa nauczał? Chyba tylko powtórzyć za biskupem Atanazym Schneiderem: „“Non possumus!” I will not accept an obfuscated speech nor a skilfully masked back door to a profanation of the Sacrament of Marriage and Eucharist. Likewise, I will not accept a mockery of the Sixth Commandment of God. I prefer to be ridiculed and persecuted rather than to accept ambiguous texts and insincere methods. I prefer the crystalline “image of Christ the Truth, rather than the image of the fox ornamented with gemstones” (Saint Irenaeus), for “I know whom I have believed”, “Scio, Cui credidi!” (2 Tim 1: 12).
Zapisane
Strony: 1 [2] 3 Drukuj 
Forum Krzyż  |  Novus Ordo  |  Kościół posoborowy  |  Wątek: Adhortacja "Amoris laetitia" « poprzedni następny »
 

Działa na MySQL Działa na PHP SMF 2.0.19 | SMF © 2014, Simple Machines Prawidłowy XHTML 1.0! Prawidłowy CSS!